Stanley Cup Playoffs 23/24

[Sewer]

Lubię Panthers ale chciałem żeby Connor i Oilers wreszcie podnieśli puchar (w ogóle kanadyjska drużyna) no nie udało się tym razem, jeszcze nie czas

[Larry Legend]

7 godzin temu, Raven2156 napisał(a):

Swoją drogą zdarzyło się, że w Finałach NHL ktoś podniósł się z 0-3 do 4-3, bo nic mi do głowy nie przychodzi?

1942 Toronto Maple Leafs przeciwko Red Wings.Właśnie czytam historię tych finałów - z wielu ciekawych wątków wspomnę tylko,że Jack Adams,który był trenerem Red Wings pobił sędziego po zakończeniu 4 meczu Publiczność tez swoje dołożyła.

Naprawdę szkoda mi Oilers,bo pokazali charakter jakiego po nich się nie spodziewałem.Szczególnie zaimponował mi McDavid,któremu już dawno temu przykleiłem łatkę ekstremalnie utalentowanego zawodnika,ale bez umiejętności dowodzenia drużyną.To jak grał i jak motywował drużynę skłania mnie do zmiany tej opinii.Patrząc na nadchodzący sezon to Oilers staną się dla mnie "must watch",zaraz obok Red Wings.

Co do samego meczu,który mimo niskiego wyniku był i tak świetnym widowiskiem miałem wrażenie,że kilka rzeczy można było po stronie Edmontonu zrobić inaczej.Nie wiem czy Bouchard powinien był oddawać/próbować,aż tylu strzałów - było kilka momentów w których,aż prosiło się o jeszcze jedno podanie,jeden zwód.Niestety pierwsza bramka idzie na jego konto,bo zostawił Cartera Verhaeghe wolnego przed Skinnerem. Bramkarz Oilers (bronił bardzo dobrze) też trochę zawalił przy stracie drugiej bramki.

Ostatnie minuty można było trochę inaczej taktycznie rozegrać - tyle,że łatwo się to pisze siedząc wygodnie przed kompem w domu.Na pewno to będzie dobra lekcja dla sztabu szkoleniowego Oilers z której wyciągną wnioski na przyszłość.

Najbardziej mnie ciekawi co faktycznie stało się z Leonem Draisaitlem,bo powiedzmy sobie szczerze,ale od zawodnika jego pokroju oczekuje się więcej.Już w finałach konferencji było widać,że coś zmieniło się w jego grze na gorsze.Myślałem,że to kontuzja,ale patrząc na to ile grał w finałach to raczej nie będzie przyczyną.Teoretycznie mógł grać na blokadach,ale śmiem wątpić.Podejrzewam,że jego organizm nie wytrzymał sezonu - umysł chce,ale ciało już nie daje rady.Chyba,że to kolejny bostonowy Pasternak,który zakłada co pewien czas czapkę niewidkę i potem nie potrafi jej zdjąć  

Bez dwóch zdań to był jeden z najbardziej interesujących i fascynujących finałów w historii.Pozostaje sobie i nam wszystkim życzyć jak najwięcej tak zaciętych serii.

 

[Szabla]

42 rok. Jeden jedyny raz w historii amerykańskich lig odwrócono losy z 0-3 na 4-3. 

W NHL to chyba 3 powrot w finale ze stanu 0 do 3 do 7 meczu. 

[Braveheart22]

9 minut temu, Szabla napisał(a):

42 rok. Jeden jedyny raz w historii amerykańskich lig odwrócono losy z 0-3 na 4-3. 

W NHL to chyba 3 powrot w finale ze stanu 0 do 3 do 7 meczu. 

Ale to w finale, bo ogólnie w playoffach były takie serie, choćby LA Kings - SJ Sharks 10 lat temu, gdzie potem Kings zrobili run po puchar. 

[Szabla]

Tak, nie dodałem,  że w finale play off.

[Wujek Wójcik]

Oilers kupili moje serce, z Kanadyjskich drużyn od paru lat podoba mi się ekipa Canucks a tutaj takie zaskoczenie. Larry napisał w sumie wszystko co myśle. Bardzo szkoda Connora, ciekawe czy do końca kariery ebdzie próbował z Oilers, jest na nim ogromna presja i nie widać nikogo z kim mógłby ją jakoś podzielić, Leon zawiodł za to Hyman świetnie. Szacunek dla trenera, może uda im się zrobić to co Panterom po przegranym finale wrócić i dokończyć dzieła. Mają w tym we mnie kibica chociaż na zachodzie jest mnóstwo ekip z papierami by ich pokonać. Szkoda ale to pamiętne finały przynajmniej, ostatnie które mnie tak poruszyły to St Louis vs Blues, Tampy i Avs jakoś nie zostawiły na mnie tak wielkiego wrażenia. No i Perry ehhh....sic.

[Szabla]

Perry - Czarny Piotruś, jak go komentatorzy nazwali. Z kim gra w finale, to jego drużyna przegrywa (4 raz?) Jedynie swój pierwszy finał wygrał z Anaheim

[Pepis21]

Szedłem spać było 2-1 dla Panter i końcówka drugiej tercji, mówię sobie będzie dobrze Oilers wyciągną i co? I nie wyciągnieli. Kanada dalej czeka aż Lord Stanley powróci do domu. 31 lat zleciało a będzie 32.