Skocz do zawartości

Let's repeat! czyli sezon 09/10 w jezioranach


sadek69

Rekomendowane odpowiedzi

ależ skąd! nie utrzymywałem przecież, że prawdopodobieństwa będą takie same, lecz tylko że jest to zdarzenie (wygranie serii przez przeciwnika lakers mimo że Kobe gra świetnie) możliwe. z tymi identycznymi szansami to raczej sam sobie dopowiedziałeś.

nie napisałeś tego wprost, to był celowy zabieg z mojej strony :)

piszesz, że każda uczestnicząca w PO drużyna ma szanse większe niż 0 na pokonanie każdej innej drużyny. I oczywiście masz rację, a szanse te wynoszą dokładnie 50%.

Jeśli dla odmiany chciałbyś przeskoczyć z czystej teorii prawdopodobieństwa do (nazwijmy to) adj prawdopodobieństwo ( ;) ) gdzie pod uwagę brane są wszystkie istotne czynniki to pomijając fakt, że w większości przypadków dokładnie nie da się określić to jeśli Nets znaleźli by się w PO bo pozostałe drużyny ze wschodu zbankrutowałyby w lutym to i tak mieliby zerowe szanse na pokonanie mistrza zachodu (dla ułatwienia przyjmijmy że Lakers ;) ). Teoretyczne szanse będą wynosiły 50%, w praktyce 0%. Mogą im urwać mecz, może nawet 2 jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, ale mają 0% szans na wygranie serii.

?

jaki cudem Pietras? przecież jeśli dwie drużyny spotykają się w PO, to choćby były tak różniące się poziomem jak lakers i nets, to nigdy prawdopodobieństwo wygrania serii przez jedną z nich nie będzie wynosiło 1, a drugiej 0. gdyby doszło do takiego starcia, to u buka nie zobaczyłbyś kursu 1,00 na lakers - właśnie dlatego, że ich porażka z nets nie jest zdarzeniem niemożliwym.

 

 

Nie zmienia to faktu, że skoro Bird mniej korzystał z tego rzutu, tzn że mniej go ćwiczył i czuł się słabszy w tym elemencie.

w odniesieniu do swoich czasów (lata '80 to inna filozofia jeśli chodzi o trójki i nie powinniśmy używać dzisiejszych ilości 3PA do oceny "dużo/mało" w tamtych czasach). Bird często korzystał z tego rzutu. on jest zresztą jednym z przykładów na to, że właśnie wraz ze wzrostem intensywności rzucania wzrosła też skuteczność. poza tym naprawdę dziwne jest powiedzieć o kimś, że czuł się źle w rzutach za trzy, skoro przed konkursem trójek wchodził do szatni, rozglądał się po tych innych wielkich strzelcach i mówił, że patrzy kto zajmie drugie miejsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ależ skąd! nie utrzymywałem przecież, że prawdopodobieństwa będą takie same, lecz tylko że jest to zdarzenie (wygranie serii przez przeciwnika lakers mimo że Kobe gra świetnie) możliwe. z tymi identycznymi szansami to raczej sam sobie dopowiedziałeś.

nie napisałeś tego wprost, to był celowy zabieg z mojej strony :)

piszesz, że każda uczestnicząca w PO drużyna ma szanse większe niż 0 na pokonanie każdej innej drużyny. I oczywiście masz rację, a szanse te wynoszą dokładnie 50%.

Jeśli dla odmiany chciałbyś przeskoczyć z czystej teorii prawdopodobieństwa do (nazwijmy to) adj prawdopodobieństwo ( ;) ) gdzie pod uwagę brane są wszystkie istotne czynniki to pomijając fakt, że w większości przypadków dokładnie nie da się określić to jeśli Nets znaleźli by się w PO bo pozostałe drużyny ze wschodu zbankrutowałyby w lutym to i tak mieliby zerowe szanse na pokonanie mistrza zachodu (dla ułatwienia przyjmijmy że Lakers ;) ). Teoretyczne szanse będą wynosiły 50%, w praktyce 0%. Mogą im urwać mecz, może nawet 2 jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, ale mają 0% szans na wygranie serii.

?

jaki cudem Pietras? przecież jeśli dwie drużyny spotykają się w PO, to choćby były tak różniące się poziomem jak lakers i nets, to nigdy prawdopodobieństwo wygrania serii przez jedną z nich nie będzie wynosiło 1, a drugiej 0. gdyby doszło do takiego starcia, to u buka nie zobaczyłbyś kursu 1,00 na lakers - właśnie dlatego, że ich porażka z nets nie jest zdarzeniem niemożliwym.

w takim razie dla mnie, Lorak, manipulujesz danymi żeby pokazać to co Ci akurat pasuje, twierdząc że Nets mają 0% szans na PO, bo sobie pan Hollinger tak policzył... podczas gdy wystarczy im że wygrają pozostałe mecze i dało by im to pewnie wręcz 6-7 miejsce - czy to jest zdarzenie niemożliwe? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przecież już ci pisałem: "oczywiście można się z tobą zgodzić, wtedy nets zaliczamy (jak i zresztą każdą drużynę z NBA) do puli "playoffowych". ale nie zmienia to sedna tego, o czym piszę."

zresztą Hollinger podaje tylko wartość z jednym miejscem po przecinku, gdyby podawał więcej, to pewnie byłoby tam coś innego niż zera.

 

ale to i tak jest nieistotne dla sedna sprawy. a jeśli tak to kogoś gryzie, to chciałbym się wycofać z przywołania linku Hollingera i na twoje pytanie ("patrząc w ten matematyczny sposób, dlaczego twierdzisz że Nets nie zagrają w PO? matematycznie przecież mają jeszcze szansę") odpowiem tak (powinienem był tak zrobić od razu): twierdzę tak, bo po prostu tak sobie założyłem, że do PO nie wejdą i rozpatruję sytuację z kwietniowego punktu widzenia (to po prostu jedno z założeń hipotetycznej sytuacji tu rozważanej). i w tym miejscu dodałbym to, co wcześniej - oczywiście można się z tobą zgodzić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lorak, odczytaj słowa Vana jako "nieskończenie mało prawdopodobne" zamiast "niemożliwe" i po kłopocie.

to w takim razie niech Van odpowie na pytanie - gdyby lakers przegrali mając tak dobrze grającego Kobe i fatalnie grającego Gasola, to zwalałby winę na Bryanta?

 

bo to jest sedno całej sprawy tu poruszanej!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lorak może zacznę w ten sposób cytując samego siebie sprzed dwóch lat zaraz po sprowadzeniu Gasola:

 

kore master ma rację

 

zarząd Lakers w końcu wykonał swoją robotę i teraz Kobe i Phil muszą wykonać swoją. Ten sezon nie wiadomo jeszcze jak szybko się uda to poukładać, ale od następnego od Bryanta jako lidera i Phila jako trenera należy po prostu wymagać tego by poprowadzili ten skład do mistrzostwa. Jedyne z czym masz rację to pech z kontuzjami, cała reszta niewiadomych to ich głowa w tym by to zadziałało wpływu nie mają jedynie na zdrowie drużyny bo personalnie to jest skład, który nie ma prawa nie zdobyć tytułu. Bryanta jako lidera absolutnie należy za te parę lat rozliczyć z tego jak sobie poradził kiedy miał już kompetentny support.

przychodzi moment kiedy wymówki się kończą i do tego piłem odnośnie Lebrona skoro uważa się Cavs za drużynę na tyle kompetentną by mieli być poważnym contenderem czy w ogóle nawet faworytem to jeżeli w czerwcu nie ma mistrzostwa to jak najbardziej należy w tym momencie rozliczać za to Lebrona jako lidera.

 

Nie wiem co Ci mam odpowiedzieć z prostego powodu Bryant grający na poziomie 40 PPG i 50% z gry to taki impact na grę całej swojej drużyny, na rywali, że nie jestem sobie w stanie wyobrazić Lakers przegrywających, nie mam aż tak bujnej wyobraźni.

 

Teoretycznie gdyby Kobe nie zdobył tytułu w momencie kiedy gra jako lider drużyny uważanej za contendera, przegrałby grając indywidualnie kosmiczną serię to na pewno miałbym do niego samego pretensje o to, że nie zrobił czegoś co jednak pozwoliłoby wygrać, nie wiem co konkretnie by to było bo trudno aż tak teoretyzować, ale jak pisałem w pewnym momencie wymówki się kończą. Niestety to co napisałem nie ma tu znaczenia bo przecież możesz w to nie wierzyć i jak mówiłem dla mnie to i tak rozważanie science fiction bo szczerze impact grającego taki kosmos Bryanta byłby zdecydowanie większy niż impact Lebrona z jego cudownymi statystykami. Ja już nawet Lorak nie chcę wspominać o tym co o KB pisaliby wszyscy dziennikarze i pseudo eksperci na forach internetowych gdyby przegrał serię po pierwsze podchodząc do niej jako faworyt po drugie gdyby sam zaliczył imponujące statystyki 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... szczerze impact grającego taki kosmos Bryanta byłby zdecydowanie większy niż impact Lebrona z jego cudownymi statystykami...

Van :

Na jakiej podstawię tak twierdzisz? Masz cokolwiek na uzasadnienie tej tezy?Przypomnij sobie jak cudowne wyniki osiągało LAL kiedy KB miał cudowne statystyki indywidualne ale partnerów słabych.

 

BTW seria serią jak oceniasz porażkę z dziś?Wiem że to tylko jeden mecz i nie ma co wyciągać żadnych wniosków na przyszłość ale co zdecydowało o porażce w tym jednym nic nie znaczącym, meczu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... szczerze impact grającego taki kosmos Bryanta byłby zdecydowanie większy niż impact Lebrona z jego cudownymi statystykami...

Van :

Na jakiej podstawię tak twierdzisz? Masz cokolwiek na uzasadnienie tej tezy?Przypomnij sobie jak cudowne wyniki osiągało LAL kiedy KB miał cudowne statystyki indywidualne ale partnerów słabych.

przed kropkami, które wstawiłeś napisałeś gdzieś "dla mnie" i nie zamierzam z tym polemizować jak ktoś ma inne zdanie szczerze mówiąc mało mnie to interesuje, tego typu dyskusje już mnie po pierwsze znudziły po drugie nie mam już na nie czasu. Nie rozumiem za bardzo po co napisałeś : Przypomnij sobie jak cudowne wyniki osiągało LAL kiedy KB miał cudowne statystyki indywidualne ale partnerów słabych skoro nie mówimy tu o sytuacji kiedy Kobe gra ze słabymi partnerami i po raz kolejny przypominam 40 PPG i 50 % z gry bo o czymś takim pisał Lorak.

BTW seria serią jak oceniasz porażkę z dziś?Wiem że to tylko jeden mecz i nie ma co wyciągać żadnych wniosków na przyszłość ale co zdecydowało o porażce w tym jednym nic nie znaczącym, meczu

to, że był to ostatni z 8-meczowej serii wyjazdowej rozgrywany back2back zaraz po wygraniu trudnego meczu z najważniejszym rywalem to przede wszystkim. Poza tym również to, że Kobe rzucał po pierwsze za dużo i tak on sam jak i cała drużyna chyba za bardzo skupiła się na biciu rekordu samo to, że Farmar oddaje mu piłkę kiedy może kończyć sam na sam z koszem było szokujące.

 

Po raz kolejny nie wiem za bardzo jakie tu znaczenie ma jakiś mecz z regular bo seria to seria, jak tak was dziwi to co napisałem to może wy pokażcie mi przykłady jakiś zawodników, którzy rozgrywali serie na poziomie tego o czym napisał Lorak i przegrywali je z niżej notowanymi rywalami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale ty się Vanie niepotrzebnie uczepiłeś tych moich numerków podanych zupełnie ad hoc. już mówiłem - niech to będzie po prostu zdanie "lider gra bardzo dobrze" i tyle. tak więc jeśli lider gra bardzo dobrze, ale ktoś z supportu zawodzi i jest to jedna z przyczyn porażek, to mamy o tym nie mówić i całą winę zwalać na lidera?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

uczepiłem się Lorak bo walnąłeś te przykładowe statystyki na kosmicznym poziomie, którym jeżeli jakiś superstar osiągął już i jego drużyna była contenderem do tego w serii była faworytem nie ma prawa przegrać, a Lebron taką serię przegrał.

 

Granie bardzo dobrze to już zbyt szerokie pojęcie, zbyt wiele można by tu przykładów pod to podciągnąć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

uczepiłem się Lorak bo walnąłeś te przykładowe statystyki na kosmicznym poziomie, którym jeżeli jakiś superstar osiągął już i jego drużyna była contenderem do tego w serii była faworytem nie ma prawa przegrać, a Lebron taką serię przegrał.

 

Granie bardzo dobrze to już zbyt szerokie pojęcie, zbyt wiele można by tu przykładów pod to podciągnąć

Ale udowodnij to w jakiś sposób ze tylko LBJ jest taką czarną owcą. Nawet ci ułatwię pokażą wygrane serie przy tak słabej grze całej reszty zespołu. Bo jak na razie to prezentujesz tu tylko gdybanie o niemożliwości* przegrania takiej serii mimo ze porażka w jednym meczu jest jak najbardziej możliwa co widzieliśmy. A zatem i w całej serii.

 

* tak naprawdę mówimy o prawdopodobieństwie zbliżonym do zera ale nie zerowym . Szansa powstanie zyciąw danym miejscu i czasie jest szacowane na 1 do biliona ,a jednak najlepszym dowodem ze jednak jest to możliwe jest to że żyjemy.

 

EDIT :

 

Van, co powiesz o MJ w sezonach 85-86 ,87-88,89-90. Przy czym szczególnie chodzi mi o pogrubiony sezon.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

uczepiłem się Lorak bo walnąłeś te przykładowe statystyki na kosmicznym poziomie, którym jeżeli jakiś superstar osiągął już i jego drużyna była contenderem do tego w serii była faworytem nie ma prawa przegrać, a Lebron taką serię przegrał.

 

skoro nadal trzymasz się tych liczb i chcesz być tak skrupulatny, to przecież LeBron nie miał takich średnich. ba, biorąc pod uwagę to, jak małą różnicą kończyły się mecze w tamtej serii (jeden celny rzut więcej decydował o kilku spotkaniach), mogę powiedzieć to samo, co ty wcześniej - że gdyby jednak LeBron wzbił się na ten poziom, to nie ma mowy by cavs przegrali (bo ten jeden rzut więcej by mieli).

 

właściwie kojarzę tylko jeden przypadek w historii, gdy jakiś zawodnik miał co najmniej 40 ppg i 50% FG w serii, a mimo tego jego drużyna przegrała. był to Jordan w 1986. oczywiście celtics byli dużo lepszą drużyną i bulls tak czy inaczej byli skazani na porażkę, ale ważne jest to, gdzie jest granica tego, że lider odpowiada za przegraną? co więcej taki Jordan mógł wtedy zrobić? pytając bardziej ogólnie - naprawdę Vanie uważasz, że bez względu na to, jak dużo lider zrobi, to i tak przegrana będzie jego winą, mimo że np. druga opcja grała tragicznie? proszę, odpowiedź na to pytanie (z uzasadnieniem), wprost, bez żadnego wymijającego kombinowania. pytanie pomocnicze (też proszę o odpowiedź na nie): czy za przegrane finały 2004 odpowiada Shaq?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale ważne jest to, gdzie jest granica tego, że lider odpowiada za przegraną? co więcej taki Jordan mógł wtedy zrobić? pytając bardziej ogólnie - naprawdę Vanie uważasz, że bez względu na to, jak dużo lider zrobi, to i tak przegrana będzie jego winą, mimo że np. druga opcja grała tragicznie? proszę, odpowiedź na to pytanie (z uzasadnieniem),

ja Ci już odpowiedziałem wcześniej Lorak w pewnym momencie wymówki się kończą i albo jesteś w grupie zwycięzców albo Stevów Nashów.

 

Nie wiem po co wrzucasz tu Jordana skoro tamci Bulls nie mieli prawa wygrać, ja nie mówię o przypadkach kiedy jakiś gwiazdor w roli underdoga staje do walki z silniejszym rywalem i pomimo świetnej indywidualnie gry na koniec przegrywa. Dla mnie po prostu kiedy jesteś uważany z najlepszego w lidze, jesteś wybierany MVP regular co równoznaczne jest z tym, że drużyna, którą prowadzisz była na tyle dobra by wywalczyć czołowy bilans w lidze, trąbią na lewo i prawo jakim to jesteś świetnym liderem, jak to sprawiasz, ze inni grają lepiej i potem robisz indywidualnie świetne statystyki, ale przegrywasz ze słabszym zespołem.

 

wprost, bez żadnego wymijającego kombinowania. pytanie pomocnicze (też proszę o odpowiedź na nie): czy za przegrane finały 2004 odpowiada Shaq?

w bardzo dużym stopniu tak i w żadnym wypadku nie podpinałbym jego gry w tamtych finałach pod kategorię bardzo dobrego występu lidera bo taki po prostu nie był, zapominasz chyba Lorak, że Lakers nie przegrali tych finałów tylko przez ofensywę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozumiem van cze gdy lakers prowadzili 3-1 z suns i przegrali 4-3 jedynym winowajca wg ciebie byl bryant?????

Dla mnie po prostu kiedy jesteś uważany z najlepszego w lidze, jesteś wybierany MVP regular co równoznaczne jest z tym, że drużyna, którą prowadzisz była na tyle dobra by wywalczyć czołowy bilans w lidze, trąbią na lewo i prawo jakim to jesteś świetnym liderem, jak to sprawiasz, ze inni grają lepiej i potem robisz indywidualnie świetne statystyki, ale przegrywasz ze słabszym zespołem.

Trochę inne sytuacje to są.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jaki cudem Pietras? przecież jeśli dwie drużyny spotykają się w PO, to choćby były tak różniące się poziomem jak lakers i nets, to nigdy prawdopodobieństwo wygrania serii przez jedną z nich nie będzie wynosiło 1, a drugiej 0. gdyby doszło do takiego starcia, to u buka nie zobaczyłbyś kursu 1,00 na lakers - właśnie dlatego, że ich porażka z nets nie jest zdarzeniem niemożliwym.

w teorii nie i dlatego mówię, że zawsze jest 50%

w praktyce jednak już Nets mieliby 0% szans. A przykład buka dobry, ale dlatego byłoby 1,01 czy coś koło tego, że oni biorą pod uwagę wypadki losowe typu kontuzje czy wykluczenia, ale to akurat nie dotyczy chyba naszej dyskusji, bo ciężko żeby KB miał 40ppg na 50% siedząc w garniturze :roll:

dlatego mówię - jeśli wykluczymy wypadki losowe i zmierzymy ich w "sterylnych" warunkach (albo w próżni :P) to mają oni 0% szans na wygraną. W praktyce oczywiście.

 

w odniesieniu do swoich czasów (lata '80 to inna filozofia jeśli chodzi o trójki i nie powinniśmy używać dzisiejszych ilości 3PA do oceny "dużo/mało" w tamtych czasach). Bird często korzystał z tego rzutu. on jest zresztą jednym z przykładów na to, że właśnie wraz ze wzrostem intensywności rzucania wzrosła też skuteczność. poza tym naprawdę dziwne jest powiedzieć o kimś, że czuł się źle w rzutach za trzy, skoro przed konkursem trójek wchodził do szatni, rozglądał się po tych innych wielkich strzelcach i mówił, że patrzy kto zajmie drugie miejsce.

Bird był w szeroko pojętej czołówce jeśli chodzi o ilość 3PA. Odkąd podczas sezonu 84/85 kiedy przekroczył po raz pierwszy (nie licząc rookie sezonu) średnią 1 trójki na mecz wahał się między 1.6 a 3.3 trójki. Wziąłem więc jakiś jego średni sezon (89/90) gdzie rzucał 2.6 trójki w meczu, a lider rzucał ponad 2 razy częściej (5.5). Ale nie o to chodzi. Przez większą część jego kariery 3PA stanowiły 10% jego FGA, co tylko świadczy o tym, że nie był pewny swojej trójki. Odnośnie tego co pisałeś o jego pewności siebie zaznaczę, że nie mam na myśli w ogóle brak pewności trójki tylko względem reszty jego repertuaru skoro tak rzadko z niej korzystał. w 89/90 nawet Jordan częściej ciskał trójki, ciekawe prawda?

 

Co to katowania Vana sadysto :wink:

nawet jeśli zejdziesz z tych 40ppg i 50% skuteczności na +30ppg i dobrą skuteczność (+45%? albo bliskie okolice) to ilu takich znajdziesz liderów, którzy przegrali serię? ale będąc oczywiście wyżej rozstawionym.

I przede wszystkim przegranie serii grając świetnie nie rzuca takiego samego cienia na lidera jak przegranie serii grając piach. To zupełnie inny rodzaj cienia IMO.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ph moglbys mi wytlumaczyc dlaczego inne????

 

imo roznica dotyczy poziomu zespolow cavs i la

ale meritum dotyczy liderowania, van podaje ogolniki:

 

Dla mnie po prostu kiedy jesteś uważany z najlepszego w lidze, jesteś wybierany MVP regular co równoznaczne jest z tym, że drużyna, którą prowadzisz była na tyle dobra by wywalczyć czołowy bilans w lidze, trąbią na lewo i prawo jakim to jesteś świetnym liderem, jak to sprawiasz, ze inni grają lepiej i potem robisz indywidualnie świetne statystyki, ale przegrywasz ze słabszym zespołem.

 

natomiast nie wiem co konkretnie zarzuca lbj w tej serii , co takiego lbj zrobil zle?????

 

nie posilkowalbym sie seria z suns gdyby to slonca wygrywaly 3-1 nastepnie la doprowadzaja do 3-3 w i przegrywaja w g7

ale zdaje sie ze la prowadzilo 3-1 wiec bryant mial 3 mecze!!! aby wygrac serie.malo tego przy stanie 3-2 dla la, w g6 bryant rzuca 50 pkt, co ciekawe w tym konkretnym meczu odpada teza o slabym roosterze lakers tylko smush dal ciala kwame 17 pkt 8-9 fg i 9 rebs, 1 blok i tylko 2 to, odom 22 pkt 8 -14 fg, 11 rebs, 9 asyst (prawie triple double)5to, kb 50pkt 20-35 , 8rebs, 5ast, nawet walton zagral przyzwoicie, suns grali wlasciwie bez centra , lakers zdominowali deske 12-6 w off rebs, w g6 doszlo do dogrywki a wiec kb mial 5 minut aby zrobic takeover ... suns wygrywaja

 

reasumujac bryant mial az 3!!! szanse aby przechylic szale zwyciestwa , to byl jego najlepszy sezon indywidualnie, dlaczego majac trzy szanse po prostu nie rzucil wystarczajacej ilosci punktow???

nie obwiniam kb za wynik tej serii

ot.

wydaje mi sie ze lbj ze swoim stylem gry bez problemu poprowadzilby la do nastepnej rundy, zw2laszcza jesli wezmie sie pod uwage co suns mieli wtedy pod koszem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czlowieku nie ruszaj tematu lakers'06.

zobacz gdzie sa teraz smush parker, brian cook czy kwame brown. a nawet luke walton. nie wiem czy lebron z ta banda patalachow wygralby 2 mecze w tamtej serii. suns to byla wtedy maszyna na zachodzie.

 

dzisiaj ograli bobcats po raz drugi w ciagu 3 lat. brawo. ci zagrali bez geralda wallace'a. szczerze mowiac dopisalem do tego meczu juz przed spotkaniem L, dlatego ciesze sie jak glupi. do asw maja jeszcze kilka spotkan, gdzie jest L np w portland czy w salt lake city. zobaczymy czy i tam uda im sie przelamac zla passe. 5 pts kobego mowi wszystko.

 

dzieki bogu lawkowicze (brown-farmar-odom)) od pewnego czasu graja swietnie i dzis poprowadzili nas do zwyciestwa. wspierani oczywiscie bynumem i artestem.

 

w miedzyczasie padli nuggets i troche sie uspokoila sytuacja. dzis obici heat zawitaja do cleveland. ale ogladanie sie na konkurencje tu nic nie da. mamy i tak za trudny terminarz w lutym-marcu, zeby nadgonic cavs. wiec skupmysie przynajmniej na utrzymaniu 1 seeda u siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.