Skocz do zawartości

LeBron vs Jordan - tak na poważnie


BMF

Ignorując pierścienie i zespołowe osiągnięcia, lepszy był  

180 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Ignorując pierścienie i zespołowe osiągnięcia, lepszy był



Rekomendowane odpowiedzi

7 minut temu, fluber napisał:

Spokojnie, ja tylko używam argumentów tego samego kalibru co kolega, niekoniecznie na poważnie:) 

Chociaż faktem jest że tamci Pistons 88 mordowali się w tamtych po z każdym poza bulls a Pistons 07 zaczęli po od 10-2 zanim dostali 4 razy z rzędu od LeBrona, więc różnica jest moim zdaniem wcale nie taka dużą między tymi teamami:) 

Niekoniecznie na poważnie to jest twierdzenie że z jednej strony ktoś w pojedynkę robi bilans 66W a w drugą stronę twierdzenie, że jest to zasługa zespołu. Cały ten temat jest przesycony podobnym treściami, więc lekkie jinxowanie z twojej strony nie ma znaczenia.

2 minuty temu, fluber napisał:

No raczej bez znaczenia:) chyba że mistrzostwo LeBrona w Cavs umniejsza fakt że przegrywał z warriors z durantem:) ale nie wiem według jakiej logiki:) 

Już pisałem, przekonałeś mnie, Lebron pokonał zajebiste ekipy a Detroit Ripa są na poziomie legendarnych ekip z lat 80. OK, już OK. Rappar polubi, Julek pośmieszkuje, BMF opisze. 😎

Edytowane przez BullsFaN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, BullsFaN napisał:

Niekoniecznie na poważnie to jest twierdzenie że z jednej strony ktoś w pojedynkę robi bilans 66W a w drugą stronę twierdzenie, że jest to zasługa zespołu. Cały ten temat jest przesycony podobnym treściami, więc lekkie jinxowanie z twojej strony nie ma znaczenia.

Impakt LeBrona na bilans w sezonie regularnym kiedy Cavs wygrali 66 meczów był prawdopodobnie najwyższy w historii ( bez niego mieli net rating minus 6.2) więc pisanie o zrobieniu tego w pojedynkę nie jest dużym nadużyciem:) 

7 minut temu, BullsFaN napisał:

 

Już pisałem, przekonałeś mnie, Lebron pokonał zajebiste ekipy a Detroit Ripa są na poziomie legendarnych ekip z lat 80. OK, już OK. Rappar polubi, Julek pośmieszkuje, BMF opisze. 😎

Nikt tego nie twierdzi. Raczej zwracamy uwagę na to czy przypadkiem scottie pippen, horace grant i Charles oakley nie byli ciut lepszym wsparciem niż larry hughes, zydrunas ilgauskas i drew gooden

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, fluber napisał:

Nikt tego nie twierdzi. Raczej zwracamy uwagę na to czy przypadkiem scottie pippen, horace grant i Charles oakley nie byli ciut lepszym wsparciem niż larry hughes, zydrunas ilgauskas i drew gooden

To jakim byli wsparciem na danym etapie kariery weryfikował parkiet i siła przeciwnika. Samo rzucenie nazwiskiem bez oparcia w cyferkach nic nie znaczy.

Edytowane przez BullsFaN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, BullsFaN napisał:

 

Nie czytam ani BMFów ani Julków tego forum więc, sorry ale się nie odniosę. CO do zagrożenia to takowego nie widzę,  tylko śmieszy mnie upiększanie historii, która aż tak hollywoodzka nie była.  Każdy może interpretować rzeczywistość jak chce, można wierzyć, że pokonanie dwóch zespołów 41W i ripa hamiltona w drodze do finału to osiągniecie,  ale można też dostrzec, że 2 siła wschodu grała se średniakami, z których jeden był osłabiony brakiem swojej gwiazdy a drugi miał gwiazdę robiącą serię na 34% z gry przy TS% .447! No fakt, stawili mu się przeciwnicy w PO, oj stawili!  LEGENDA!  A kto nie ceni ten hejter!

Heh, jeśli nie potrafisz zapoznać się z argumentami osób, które stawiają LeBrona nie tyle nad Jordanem, co po prostu obok niego, to nie bardzo rozumiem po co w ogóle bierzesz udział w tej dyskusji? BMF rozpisuje tu sezon po sezonie, a czasem i mecz po meczu dlaczego ma na dany temat takie a nie inne zdanie, a Ty wpadasz do tematu i pokazujesz swoją ignorancję dla innych użytkowników, po czym ironizujesz na koniec nie wiadomo zresztą po co. Polecam czytać ze zrozumieniem wpisy innych użytkowników, bo można w ten sposób swoją wiedzę uzupełnić, a nie opierać ją na wybiórczo dobieranych statystykach :)

Dodam tylko, że mnie ta dyskusja nie grzeje i nie ziębi, bo gry Jordana ze względu na wiek pamiętać nie mogę, a fanem takich rankingów nie byłem, nie jestem i nigdy nie będę ze względu na to, że to jak zmieniała się przez kolejne dekady NBA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hahaha, LeBronik. Szach-mat LeBronsexuals. Na gwiazdachbasketu jesteście zaorani.

 

LeBron w 5 sezonów w wieku 21-25 zrobił 8 wygranych serii PO, jedne finały i jedną epicką przegraną serię z All-Time Great zespołem (Celtics 2008).

To mniej więcej takie resume, jakie Chris Paul zrobił w całej karierze - 7 wygranych serii w PO i jedna epicka przegrana seria z All-Time Great zespołem (GSW 2018). Tytułem szybkiego kontekstu - według rankingu ESPN, CP3 to top 40 gracz All-Time.

29 na tej samej liście All-Time Iverson miał w karierze 5 wygranych serii, jedne przegrane finały.

To tak abstrahując już od Jordana, celem osadzenia tego w realiach, bo widzę że LeBronowi znowu próbuje się zarzucać, że ogóry z Cavs były za mało ogórowate 1

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Hoolifan napisał:

Heh, jeśli nie potrafisz zapoznać się z argumentami osób, które stawiają LeBrona nie tyle nad Jordanem, co po prostu obok niego, to nie bardzo rozumiem po co w ogóle bierzesz udział w tej dyskusji? BMF rozpisuje tu sezon po sezonie, a czasem i mecz po meczu dlaczego ma na dany temat takie a nie inne zdanie, a Ty wpadasz do tematu i pokazujesz swoją ignorancję dla innych użytkowników, po czym ironizujesz na koniec nie wiadomo zresztą po co. Polecam czytać ze zrozumieniem wpisy innych użytkowników, bo można w ten sposób swoją wiedzę uzupełnić, a nie opierać ją na wybiórczo dobieranych statystykach :)

Dodam tylko, że mnie ta dyskusja nie grzeje i nie ziębi, bo gry Jordana ze względu na wiek pamiętać nie mogę, a fanem takich rankingów nie byłem, nie jestem i nigdy nie będę ze względu na to, że to jak zmieniała się przez kolejne dekady NBA.

Jasne, czyli ignorancją jest nazywanie rzeczy po imieniu, określanie mianem słabej ekipy zespołów robiących 41 w w sezonie czy też osłabionej brakiem lidera? Czytanie ze zrozumieniem? Nie leć za daleko, nie raz i nie dwa widziałem jak główni piewcy forumowi przeinaczali oczywiste fakty, a posty BMF-a często zalatują demagogią i nikomu to nie przeszkadza. Może komuś się podoba twórczość bmfa czy innych julków, ja nie czuję potrzeby by się z nią zaznajamiać.Tyle.

Edytowane przez BullsFaN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Chytruz napisał:

To mniej więcej takie resume, jakie Chris Paul zrobił w całej karierze - 7 wygranych serii w PO i jedna epicka przegrana seria z All-Time Great zespołem (GSW 2018). Tytułem szybkiego kontekstu - według rankingu ESPN, CP3 to top 40 gracz All-Time.

29 na tej samej liście All-Time Iverson miał w karierze 5 wygranych serii, jedne przegrane finały.

 

O wiecznie przeceniany Chris Bosh wyleciał z TOP70, teraz przecenia się tym samym casusem Anthony Davisa.

45 miejsce to on może ma w rankingu all-time, ale stworzonych tylko dla drugich opcji...

To jest śmieszne, że Davis jest 45, a w rankingu nie ma np. Dwighta Howarda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, BMF napisał:

Pistons '88 byli wyraźnie lepsi od Pistons '07, w dużo mocniejszej konferencji przy 23 zespołach (gdzie grało się 58 meczów ze swoją konferencją) podział wyników był trochę inny, rok później Pistons wygrali 63 mecze, ale SRS mieli tylko +0,7 wyższy. No i same wyniki z regulara nie mówią wszystkiego. Tamci Pistons przede wszystkim nie byli przygotowani do gry w nowej erze (po drafcie 2003) atletycznych obwodowych-ballhandlerów, rok wcześniej zniszczył ich Wade, bo nie mieli żadnego obrońcy na niego, LeBron nie był aż tak dużym missmatchem, ale w końcówce tego słynnego G5 krył go Billups. 

 

dlaczego w ogóle używa się tutaj w dyskusji SRS? pamiętam jak ta statystyka jako "nowość" wchodziła na forum przemycona przez @lorak ale w dyskusji o PO czy mistrzostwach ta statystyka nic nam nie mówi. w PO nie liczy się sama moc zespołu z RS ( szczególnie ,że jesteśmy mądrzejsi o Dallas07 oraz GSW16 ) tylko często match-up. LeBron zagrał podobnie z Pistons jak grał przez cały sezon, zagrał jeden epicki mecz nr 5 oraz w scoringu dostał wsparcie od Gibsona ( zamiast Hughesa) i to wystarczyło.

 

10 godzin temu, BMF napisał:

 Świetnie to na swojej stronie pokazuje Ben Taylor - jak do Bulls przyszedł Jackson i zaczął grać trójkąty, to Bulls z miesiąca na miesiąc byli lepsi w ataku (mając cały roster zdrowy), ale zajęło to sporo czasu (np. w 1. sezonie Phila mieli +4 ORTG w 2. części sezonu przy zdrowym rosterze) - LeBron nie potrzebował ofensywnego systemu i topowego trenera, żeby w pełni (w ramach okoliczności) optymalizować swój impakt, wystarczył mu Mike Brown i Mo Williams.

Phil Jackson najpierw musiał przekonać Jordana do rozłożenia swojego scoringu oraz wspierania teammates ( w książce wspomniał , że z Kobe'im było wiele trudniej).

10 godzin temu, BullsFaN napisał:

Niekoniecznie na poważnie to jest twierdzenie że z jednej strony ktoś w pojedynkę robi bilans 66W a w drugą stronę twierdzenie, że jest to zasługa zespołu. Cały ten temat jest przesycony podobnym treściami, więc lekkie jinxowanie z twojej strony nie ma znaczenia.

odwieczny problem w dyskusji z LeBronem.

support gra dobrze- jego zasługa

support gra źle - ich wina.

Taka sama dyskusja była na forum przy Nashu, Paulu i innych kreatorach. Zawsze w zespole jak wyjmiesz kreatora gry to jest to mocniej odczuwalne niż scorera, zespół musi się przyzwyczaić. Lata temu byliśmy przekonywani , że Amare, Marion ,Joe Johnson nie potrafią wiązać butów bez pomocy Nasha.

LeBron dlatego więcej osiągnął niż dwaj wymienieni Panowie, ponieważ oprócz zbierania, podawania piłek zamiast kolegów potrafił stawać się maderfuckerem w pewnych momentach . Steve był lepszym kreatorem i był w stanie z Diawa, Tima Thomasa zrobić ludzi czego LeBronowi nie zawsze się udawało ze swoim teammates.

Edytowane przez Koelner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Koelner napisał:

dlaczego w ogóle używa się tutaj w dyskusji SRS? pamiętam jak ta statystyka jako "nowość" wchodziła na forum przemycona przez @lorak ale w dyskusji o PO czy mistrzostwach ta statystyka nic nam nie mówi. w PO nie liczy się sama moc zespołu z RS ( szczególnie ,że jesteśmy mądrzejsi o Dallas07 oraz GSW16 ) tylko często match-up. LeBron zagrał podobnie z Pistons jak grał przez cały sezon, zagrał jeden epicki mecz nr 5 oraz w scoringu dostał wsparcie od Gibsona ( zamiast Hughesa) i to wystarczyło.

imho Jordano-loverzy powinni bronić używania SRS tak mocno jak tylko się da

bez tego Jordan wart jest 2 winy w RS i 1 win w PO względem Pete'a Myersa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Koelner napisał:

odwieczny problem w dyskusji z LeBronem.

support gra dobrze- jego zasługa

support gra źle - ich wina.

Mnie bardziej bawi w tej dyskusji twierdzenie, że punkty zdobywane przez MO, jego procenty za 3 lub zbiórki Goodena są "gorsze?", bo jeden to przecież MO a drugi to przecież Gooden. Czy ktoś w ogóle pamięta jak potrafił grać MO? I to jest dopiero zabawne,  że każda statystyka i wartości w zespole Lebronika są względne, bo przecież wszystko da się tak naciągnąć by James wychodził praktycznie na zbawcę. Gdy Jordan grał ze świeżakami i faktycznie miał wpływ na ich rozwój to nie ma to znaczenia, bo przecież jeden to Grant a drugi to Pippen ale c*** tam, że potrzebowali czasu by stać się tymi nazwiskami.
 

 

Edytowane przez BullsFaN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, julekstep napisał:

imho Jordano-loverzy powinni bronić używania SRS tak mocno jak tylko się da

bez tego Jordan wart jest 2 winy w RS i 1 win w PO względem Pete'a Myersa :)

Uli3.gif

27 minut temu, BullsFaN napisał:

Gdy Jordan grał ze świeżakami i faktycznie miał wpływ na ich rozwój to nie ma to znaczenia, bo przecież jeden to Grant a drugi to Pippen ale c*** tam, że potrzebowali czasu by stać się tymi nazwiskami

Jest to zwykła ignorancja.

W TOP Ever na innym miejscu byłby T-Maca, Carter, Pierce jakby to oni trafili do Shaqa i Jacksona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpis mało koszykarski. Można nie czytać.

 

 

Ten temat niestety, jak to z takimi tematami bywa, niebezpiecznie zakręcił w stronę ataku dwóch przeciwstawnych obozów, gdzie te kwestie nie są na tym etapie kariery LBJ jeszcze do ostatecznego rozstrzygnięcia.

Pełno odnośników i wycieczek osobistych nie pomaga w dyskusji gdzie przerzucane są czasem już mało koszykarskie argumenty. W sumie jestem w stanie  w pełni zrozumieć stronę LBJ gdyż jest to gracz obecnie grający i on w czasie rzeczywistym trwania jeszcze kariery generuje emocje a dla fanów jego Talentu jest źródłem ekstazy i przyjemności a ostatni sukces oczywiście satysfakcji. Te emocje jako swoisty kicker argumentacji o lepszości gracza to oczywista oczywistość. Przecież pewne uwielbienie budowane jest z perspektywy doiznań a takie generowane są poprzez aktualne sezony NBA, emocje związane z kibicowaniem gdy nie zna się wyniku i potęgowane ostatecznym sukcesem. Jordan na tym tle to nudny relikt przeszłości gdzie wszystko wiadomo a poprzez różnicę wieku fanów NBA nie każdy przecież mógł oglądać "na żywo" popisy Jordana.

I tu dochodzę do clue wypowiedzi. Nie rozumień natomiast dlaczego fani LBJ odrzucają te wszystkie emocjonalne argumenty fanów Jordana zarzucając "uwielbienie" lat 90tych i adorację koszykówki tamtego okresu ze względu że ktoś tam był wtedy młody i pada zarzut błędnego mitologizowania tamtego okresu?

Z prostej logiki wynika parę istotnych dla mnie rzeczy:

fani starszej daty ( często przypisywani do obozu Jordana) mają lepszy materiał poznawczy w kontekście porównania obu zawodników poprzez prosty fakt że obu oglądali na żywo bez wiedzy o wyniku końcowym i obu mogą na spokojnie analizować na chłodno post factum - moim zdaniem BARDZIEJ PEŁNY MATERIAŁ PORÓWNAWCZY

fani młodszej daty ( dla których Jordan to relikt) mają o jeden materiał porównawczy mniej - ten z czasów Jordana na żywo. 

Dodatkowo tu zupełnie niezrozumiałe jest to dlaczego to przede wszystkim fanom Jordana zarzuca się NIEOBIEKTYWIZM poprzez fakt że oglądali na żywo Jordana za młodu. Przecież to jest odpowiednik obecnego oglądania za młodu na żywo LBJ przez fanów młodszego pokolenia? Co gorsza tylko jedna grupa z tych wymienionych może porównać te żywe odczucia. Fani LBJ ( młodsza część) mogę jedynie porównać z odtworzenia taśmy Jordana z LBJ ale to przecież tutaj istnieje największe ryzyko NIEOBIEKTYWIZMU właśnie poprzez to "nierówne" emocjonalne oglądanie vs z odtworzenia na sucho.

Zaraz padnie oczywiście argument, że Jordan jest należycie zweryfikowany poprzez takie bezemocjonalne obejrzenie tylko wtedy rodzi się kosmiczny moim zdaniem zarzut do weryfikacji LBJ. Tu grają emocje i z prostej zasady logiki najczęstszym możliwym błędem w tej sytuacji raczej będzie:

1. Przeszacowanie LBJ przez oglądanie na żywo  tylko jego względem Jordana

a czytając ten temat czytałem raczej zarzut do obozu Jordana

2. Przeszacowanie Jordana poprzez oglądanie go na żywo w latach młodzieńczych czyli mitologizowania złotej ery koszykówki.

tymczasem zarzut pada od grupy bez jednego ważnego elementu badawczego za to z dużym ryzykiem przeszacowania poprzez emocje po jednej stronie tylko.

To jest tak trochę z kimś kto na pytanie czy lepsze Chiny czy Korea odpowie Chiny bo w Korei nie byłem - jeżeli rozumiecie o co chodzi.

Zadam pytanie. Czy nie uważacie, że gracz grający obecnie/współcześnie poprzez wpływ emocjonalny i bonus w postaci emocji na żywo  zawsze będzie miał swoistego tie breakera? 

Oczywiście można odbić piłeczkę o "słabej" pamięci fanów Jordana ale dlatego służą wszystkiego rodzaju odtwarzania starych meczów. Więc dlaczego głównym zarzutem jest ten o błędnym uwielbieniu starego idola nie wiem. To nie starym fanom Jordana brakuje pełnego materiału porównawczego. Stąd z resztą przeceniać się dosyć często będzie Duranta czy Currego kosztem Magica czy Birda. A przecież każdy miał swój czas i epokę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LeBron powinien mieć po swojej stronie recency bias, ale gość jest zdecydowanie najbardziej krytykowanym koszykarzem w historii tego sportu, więc bardzo prawdopodobne, że za 15 lat będzie miał lepszą reputację niż ma teraz. Szczerze nie sądzę, żeby kilkanaście lat po jego końcu kariery ludzie dalej mieli energię, żeby przekonywać, że Mo Williams i Ilgauskas byli legit, a w tym momencie fakt, że LeBron dalej wygrywa jest pewnie wystarczającą motywacją. 

Tak że jak ludzie będą sobie po jakimś czasie porównywać 'in vacuum' Jordana i LeBrona, to będzie gorsze dla Jordana niż gdy ludzie porównują ich teraz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fajny wywiadzik - polecam

ogólnie to jest fajny mindfuck że jeśli chodzi o podejście do tematu GOAT to:

MJ-loverzy są duuuuuużo gorsi niż LBJ-loverzy

za to jeśli chodzi o samych zainteresowanych to MJ zjada podejściem LBJa i generalnie odpowiada idealnie na pytanie o GOATa (ciekawe tylko czy to przez świadomość że aktualnie 90% gadających głów jest jego loverami)

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.