Skocz do zawartości

NBA FINALS 2008: Boston Celtics (1) - Los Angeles Lakers (1)


Jmy

Mistrzem NBA zostanie:  

47 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Mistrzem NBA zostanie:

    • Lakers w 6
    • Lakers w 5
    • Boston w 6
    • Boston w 7
    • Lakers w 4
      0
    • Boston w 4
      0
    • Boston w 5
    • Lakers w 7


Rekomendowane odpowiedzi

Bardziej szukałbym winy w fatalnej postawie Vujacica, no i błędach w obronie pod koniec meczu

Jak maja szukać przyczyn porażki w Vujaciciu to nie powinni grać nawet w 2 rundzie PO :mrgreen: Sasha to dodatek - sypnie - fajnie - nie " trudno. to jest roles. Ewidentnie mecz zjebal Kobas, szczególnie 3Q, kiedy celtics dochodzili a on gral fatalnie. Dopiero jak Celci zlapali rytm próbowal cos zdzialac, ale wtedy bylo juz za późno...

 

Co do Brona proponuje wydzielic temat, bo zaraz bedzie tu big OT...

 

Lecimy.

 

Gosc nic nie osiagnal w tej lidze, to ze sobie wymiata i indywidualnie rządzi nic wlasciwie nie znaczy w kontekscie tego o czym dyskutujemy.

Że ke ? Osiągnął jako samotny lider praktycznie tyle co do tej pory Kobas. Brakuje mu MVP, no i zależy jak skonczy się finał Celtics-LAkers. Zreszta inaczej.

 

James w wieku 23 lat wprowadził swój zespół SAMODZIELNIE do finałów. Nie ważne na jakim wschodzie. Wprowadził. Zresztą seira z Pistons powinna dać Ci juz wiele do myslenia (jesli widziales). To było mega, one of the best preformance ever. 23lata. To już daje do myslenia. Gdzie był kobe w wieku 23lat ? Gdzies pomiędzy 1, a 2 wojną z Shaquille'm. Mowisz ze LeBronowi brakuje charakteru, do bycia Jordanem? Zawziętosci ? może. Ale byćmoze nie będzie jej potrzebowal jeśli dostanie w miare przyzwoitych partnerow. Zreszta wydaje sie ze chęć do wygrywania to akurat James ma. Ma niesmaowity ciąg na kosz, passing skill i przede wszystkim coś, czego Kobemu brakowalo od zawsze - mentalność do gry w zespole. Odkad pojawil sie w lidze ma sporo asyst, a ostatnie sezony to w tym względzie wręcz miazga. Defensywnie gdzie jest Kobe '02 względem LeBrona '08 ?

 

Wyobraź sobie, ze jesteś GMem jakiegoś zespołu. Masz draft i do wyboru 20 letni Kobe i 20letni James. Kogo bierzesz ? Ja bez sekundy zastnaowienia wybieram LeBrona. Nawet nie chodzi tu o sympatie, bo jamesa loverem też nie jestem, wrecz wkurza mnie często ta jego pewnosc siebie. ale on najwidoczniej ma powód zeby takim być. Bo jest po prostu zajebisty.

 

A i najpierw niech dzieciak takze nauczy sie szacunku do rywala, bo dwa razy przegrywal i dwa razy jak tchorz (zeby nie powiedziec cham) uciekal do szatni nawet nie gratulujac przeciwnikom. IMO to juz go skresla jesli chodzi o Wielkosc przez duze "W".

Moze to jest wlasnie ta mentalność, któej próbujesz mu odmówić ? On nie lubi przegrywać. Zreszta to jeszcze jak sam mowisz "dzieciak", w tym wieku cięzko znaleźć jakiegośzawodnika grającego równie dojrzale. Poza tym, np. porównianiu z Bryantem coś takiego nie powinno mieć w ogole miejsca.

 

Wydaje mi się, ze ci wszyscy fani Bulls lat '90 są jakos z miejsca nastawieni negatywnie na Brona. To samo mozna zobaczyc zresztą u J'a. Mam wrażenie, ze traktujecie to jak jakiś zamach na legendę. MJowi nikt tego co zrobil nie odbierze, ale trzeba isc z duchem czasu, bo powolutku, powolutku swiat koszykarski idzie do przodu. Zapowiada nam się nowa era, era Paula, Williamsa, Wade'a, Howarda i właśnie Jamesa. Generation next, czyli Iverson, Pierce, Allen, Garnett, Kobe, Carter, Tmac - maja juz 30 na karku i teraz będzie juz tylko słabiej. Każdy z nich był dłuzej czy krócej typowany na zastępcę Jordana, mniej lub wiecej spelnil pokladane nadzieje. Jednoczesnie zatarła się juz troche granica, czasy MJa zaczynaja sie stawać 'starożytne', opisujac tamten okres mowi się "kiedyś" bo to bylo kiedyś. 10-15 lat temu. TA nowa generacja następcow jest coraz lepsza, bardziej atletyczna i myślę, ze jesli z tej kolejnej genracji mialbym wybrać gościa, ktory przy sensownym managmencie ma szansę zrobić karierę, to na 1 miejscu stawiam LeBrona.

 

Mozemy sobie pierdyknąc pare porównan do Kobasa. Ale powtarzam jeszcze raz. Kobe mial od początku ze zgórki. Gra z Shaqiem, wystarczylo sie przebic do piatki i jak latwo sie potem gra widzielismy chocby na przykładzie Wade'a. Do tego miał najlepszego trenera, na jakiego mogl trafić - mądrego, doswiadczonego i z autorytetem - Jaxa i Rudy'ego przez chwilę. Gdyby nie Jax kto wie, czy nie mowilibysmy o nim terez jak o Starburym, czy loserze McGrady'm. ? James startuje z totalnym przeciętniakiem bez wiekszego autorytetu, dostaje zespół na własne barki i praktycznie od początku gra wyśmienicie i dojrzale. Z takimi umiejetnosciami i takim charakterem mozna osiagnac naprawde wszystko. Kobe ma skilla, ale z głową juz troche gorzej. On ciągle musi coś udowodnic, ciągle musi dyskutować. On się stara byc prozespołowy, LeBron jest.

 

charakter i bycie urodzonym zwyciezca to sa rzeczy przez ktore James nigdy nie dorowna co poniektorym :)

Mowisz? a niby w cyzm objawia sie ten jego slaby charakter ? ze nie przybija piątki jak dostanie wpierdol?

 

Finaly ze Spurs jakie byly tez kazdy widzial. Mozna przegrac ale nie w takim stylu.

Powiem Ci tak: jeżeli Kobe nie zacznie wreszcie regularnie grać swojego, to o tych jego finałach i jego postawie duzo lepiej powiedziec nie będzie można :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z moich obserwacji (oglądam tylko drugą połowę, bo nie wytrzymałbym później w pracy normalnie wstaje o 6.00 :D ). nie wiem czemu nagle Gasol przechodzi koło meczów w RS i w całym play off o wiele lepiej sie prezentował, a Kobe sam finałów nie wygra. Przed finałami myślałem ze trochę lepiej całe Lakers sie zaprezentują a tu nic. A co do typów na MVP jeżeli Boston zdobędą tytuł to dla ciekawostki podam EVAL jaki mja KG - 83, Allen 88, Pierce - 69, jak sie nie pomyliłem w obliczeniach to suma taka wychodzi po 4 meczach :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeżeli chodzi o Bryanta to ja odnisiłem wrażenie patrząc na niego, że jakiś taki ociężały jest, jakby się nawpierdzielał tuż przed meczem hamburgerów, brakowało mu szybkości i dynamiki, ten blok Pierce'a przy rzucie na nim, nawet jak po minięciu zdobywał punkty spod kosza to wydawało mi się, że robi to jakoś wolniej, w innej sytuacji jak w pomalowanym powiesił zwodem, któregoś tam Celta to już sam z koszem rzutu nie dociągnął itd

 

Ariza pokazuje, że warto na niego stawiać, fajna energia, wszędzie go pełno to taki gracz, który nawet jeśli akurat w ataku nie zrobi nic pożytecznego to tez nic nie psuje. Do Phila też mam masę pretensji podobnie jak do Bryanta, nie wiem dlaczego kompletnie zrezygnowali w pewnym momencie z grania picka and rolli, do za długo Fish na ławie, za długo Radman na parkiecie.

 

Panowie nie ciągnijcie tu znowu tematu Jamesa, nie wiem jaki jest sens po raz kolejny podniecać się tym, że wprowadził Cavs do finałów kiedy podobnie jak Bryant jeśli ta seria się skończy tak jak się zapowiada nie wygrywa tytułu to kogo to obchodzi, że jeden czy drugi doszedł do finału gdzie dostał straszne lanie :? liczy się tak naprawdę tylko ta ostateczna wygrana, wszyscy pozostali w sezonie są przegranymi, jak ktoś się chce ekscytować tym, że Lebron wprowadził Cavs do finału by zostać zesweepowanym przez Spurs, tym, że Iverson wprowadził Sixers do finałów gdzie dostał też baty od Lakers czy tym, że Bryant doprowadził Lakers do finału i skończył podobnie to jego sprawa, ale czy przegrasz w finale czy w finale konferencji to i tak przegrywasz i tylko to ma znaczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Van wcale nie wszyscy inni to looserzy bo nie każdy może zdobyć mistrzostwo przez czynniki od niego niezależne i tyle. Czy wszystkie te legendy z Ewingiem, Malonem, Millerem, Barkleyem i rzeszą innych na czele, którzy mieli pecha grać w czasach Jordana, nazwiesz looserami? O to nie ma się co kłócić. Chodzi tylko to, że kore pisze jakoby LBJ nic nie osiągnął - to dla kogoś mojego pokroju, dla kogo osoba LBJ jest całkiem obojętna, jest skandaliczne i trudno obok tego przejść obojętnie. Nie tylko misiami człowiek żyje, poza tym trzeba uwzględnić wiek i inne osiągnięcia. Ale dyskusji już nie prowadzę, bo kore po raz drugi w ciągu paru dni nie odpowiada na moje argumenty, lub odpowiada niczym, więc mam lepsze rzeczy do roboty. KaBe lepiej też daj sobie spokój bo to nigdzie nie trafia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wprawdzie mecz oglądam dopiero teraz, bo wcześniej nie miałem czasu, to już po samym play-by-play, można śmiało stwierdzić że LAL nie miało nic do powiedzenia w drugiej połówce ... Co ciekawe, myślałem, że to Cavs zwykle grają największą kaszanę w 3q, niestety wy ich dzisiaj przebiliście :roll: Coś nie coś, napiszę jak obejrzę do końca ;) Ale jeśli tak mają zamiar Celtics (i podstawowi i zmiennicy) w g5, to chyba faktycznie nie macie większych szans ... A szkoda, bo obstawiałem 4:3 - dla Bostonu to fakt, ale przynajmniej dłuższe finały by były, bo mimo wszystko jest na co popatrzeć ;)

 

Aha - MVP finałów ... No niby Pierce lideruje ... Ale o Allenie nie można zapominać - może jego rola ciutke mniejsza, jednak mając przez sporą część spotkań na plecach Bryant'a do krycia, spisuje się naprawdę przyzwoicie, ciągnąc na spółkę z PP atak Celtów ... Jeśli zagrałby jakiś świetny mecz w ostatnim spotkaniu tej serii, to można by śmiało MVP podzielić na Ray'a i Paul'a ;)

 

Anty MVP to chyba mimo wszystko dwójka Lamar i Gasol - niby nie grali (a właściwie grają, bo seria się jeszcze nie skonczyla) źle, ale mimo wszystko potrzeba ich większego zaangażowania i skuteczności ... KB także rewelacji nie gra przeciwko obronie Bostonu, więc niby jak LAL ma wygrywać? W g3 włączył się ten wasz "automat" a tak to nie bardzo widać kogoś kto mógłby na spółkę pociągnąć Lakers do heroicznego zwycięstwa w tej serii - bo sam Bryant, sobie rady raczej nie da, nie w takiej dyspozycji i z takimi obrońcami na przeciwko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Van witaj w klubie!

Tylko ja patrzylem na caly zespol spurs jak na hamburgozercow!

 

Najdziwniejszy mecz finalowy jaki widzialem w zyciu. Takiego marazmu i zapasci dawno nie widzialem a przeciez i spurs się zdarzylo.

 

Dziwne jest to że ucieklo mi jakoś to szarpniecie celtow. Raczej la przegralo niż celts wygralo. Takie odnioslem wrazenie bo owszem kazdy z lawy dolozyl swoje a posey wrecz kosmiczne rzuty ale daleko to się ma do szarpniec historii.

 

Zgadzam się z jednym: starzy fani la pamietajacy ponizenia ery Birda Magica nie wybacza takiego zaprzepaszczenia szansy ponizena 20takiem bostonu!!!

 

Z dyskusji kogo wybieram z 1pickiem 20latka kazdy ma swoje typy ja tam tradycyjnie TD!

Dla przypomnienia Jordan szarpal się w PO sporo bo do 1990 roku (czyli od 1984) zarzucono mu że nic nie osiagnal oprocz seryjnej korony krola strzlecow dodatkowo zarzucajac skrajny egoizm i monopolizacje gry. Także jordan rules poczatkowo zdawaly egzamin upokarzajac MJ. Ale nikt nie umniejszal jego zaslug mimo że mial rewelacyjnych pomocnikow najpierw Pipp z Grantem potem cala plejada graczy! Przeciez Ron Harper w Dallas byl jednym z czolowych strzlcow ligii a do Bull przeszedl jako 4 opcja!!!! No i nadal byl najlepszy duet SG SF co było bezcenne!

Ale mimo wczesniejszych niepowodzen ststy kosmiczne (37PPG)???

Takie spory jak ten komu blizej do MJ sa niemozliwe do rostrzygniecia choc przyznac trzeba że KB nigdy nie rozegral takiej serii jak LBJ z pistons 2007. Majac Szaka nie musial.......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie, wszyscy się już wpisali, a ja dopiero teraz :)

Co za mecz! Z jednej strony super widowisko, a z drugiej wpienia mnie ta porażka LAL. Hala, która widziała tyle cudownych comebacków, została tak obleśnie splugawiona :x

 

Jak można było to przegrać? Boston był na linach. Lakers zamiast ich cisnąć, to pozwalali na mini-comebacki w okolice 10 punktów różnicy, aż w końcu Celtics się zebrali i dokończyli robotę. To prowadzenie przyszło za wcześnie. Za dużo czasu miał Boston i to wykorzystał. Mężczyźni przyszli i zabrali dzieciom zabawki. Sam Kobas nie starczy. Boston ma trzech przyszłych Hall-Of-Famerów, a niestety Gasol i Odom do tego poziomu nie urastają. Radocha w połowie, piątki, uciechy, a potem padaka totalna.

 

Obrona Bostonu super w drugiej połowie. Twardo i mozolnie odrabiali straty. A Jax siedział i czasów nie brał. Choć trudno mu się dziwić, on tak nie robi. Kiedy indziej się to sprawdza. Kobas przez większość meczu pełnił rolę "jednostki sterującej", a potem nagle koledzy zdezerterowali i musiał z minuty na minutę przejąć na siebie cały ciężar. Tym razem nie starczyło mu pary. Lakers zakosili z Memphis Gasola, za co cała liga czuła się wydymana. Czyżby teraz fortuna się odwróciła i wyrównała rachunki?

 

Spokojnie, jeszcze jeden mecz w LA.

Sądzę, że Lakers go wygrają, a Boston zgarnie trofeum w G6. Zdobycie mistrzostwa właśnie w Bostonie, a nie na wyjeździe przy cichej (lub buczącej) hali będzie dla niech pięknym ukoronowaniem sezonu. Ale to tylko moje przewidywania, niech się dzieje, co ma się dziać.

 

Kurcze, patrzę w box score i statsy LAL fajne. Ehh, szkoda :? Z Gasola robi się trzecia opcja, tak jak Odom. Ciągle nie ma drugiej, a przynajmniej nie do walki na tym poziomie. Myślałem, że pokonanie Spurs jest wystarczającym wyznacznikiem. Jak widać nie, a przynajmniej nie w latach parzystych (choć z kolei w nieparzystych nikt ich nie pokonuje :wink: ). Szkoda, szkoda, ale nie można jechać Bryanta aż tak. Finały mu średnio wychodzą, ale nie można być doskonałym. Po pierwsze, mimo wszystko to jeszcze nie koniec, a po drugie za rok może tu wrócić i rozwalić Boston (bo oni IMO wrócą).

 

Kore - zlituj. Nie wywołuj już lub nie podejmuj (jeśli ktoś inny sprowokował) tematu James vs Kobe (a to w kontekście Jordana). Nie teraz, nie znów, tego się już czytać nie da. Bądź ponad to. Apeluję do ciebie, a nie innych, bo ty zawsze się najbardziej nakręcasz :)

 

 

KB nigdy nie rozegral takiej serii jak LBJ z pistons 2007. Majac Szaka nie musial...

Eee, to były czasy :roll: Byłem młodszy, to żeśmy z Kobim dawali czadu. Liga leżała przed nami na kolanach. Potem się zestarzałem i wycofałem na to forum, a Mamba dalej walczy sam... :roll:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciez Ron Harper w Dallas byl jednym z czolowych strzlcow ligii a do Bull przeszedl jako 4 opcja!!!

Ron Harper nigdy nie grał w Dallas, to był Derek Harper.

Ron gdy podpisał kontrakt trafił do Bulls z Clippers, w Chicago jako strzelec zrobił kompletną klape, powrót Jordana oznaczał dla niego wtedy głebokie rezerwy.

Dopiero w pierwszy sezon mistrzowskim , oddanie BJ Amstronga do Raps spowodowało powrót Harpera do rotacji Bulls i gre ale już nie jako shooter.

ot, taki małe przypomnienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szaku, raczej trudno, by wywiązała się jakaś większa dyskusja, gdy czyta się takie argumenty jakie podaje Kore. Naprawdę czytając co rusz to nowsze wymagania w stosunku do Jamesa zależne od tego co osiągnął ("najpierw niech zacznie od jakiegos dobrego meczu w Finałach i wtedy mozemy zaczac rozwazac porownania do kogokolwiek"), to naprawdę zastanawiać się można w jakich kategoriach to traktować. Chociaż chyba i tak gorsze było to pisanie o tym, jak "najpierw niech dzieciak takze nauczy sie szacunku do rywala", aby móc go porównać do Bryanta (któremu z dzisiejszych gwiazd pod względem zarozumialstwa dorównywali jedynie Iverson i Shaq) czy do Jordana (który m.in. bardzo otwarcie mówił, że Barkley ze swoim podejściem nie może zdobyć mistrzostwa). "Dzieciak", który pytany o to, czy jest najlepszym koszykarzem świata bez zastanowienia odpowiada "jest nim Kobe", który po tych przegranych wspomnianych finałach obściskuje się z Duncanem gratulując mu 4 tytułu i zachwala rywali na konferencji. Tak samo zresztą przy okazji minionych półfinałów konferencji, ale nie ma charakteru, bo odważył się zejść z boiska z opuszczoną głową załamany, że jednak przegrał. Cytując samego autora tych złotych myśli - "ignoranctwo", ale to akurat często cec***e haterów.

 

Jeżeli już mają się pojawiać jakieś dyskusje typu LeBron vs. Kobe, to na pewno nie teraz i tym bardziej nie w taki sposób.

 

Żeby nie było całkiem offtopicowo - po wczorajszym meczu jedyną drużyną w PO bez porażki we własnej hali pozostali Hawks. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Van wcale nie wszyscy inni to looserzy bo nie każdy może zdobyć mistrzostwo przez czynniki od niego niezależne i tyle. Czy wszystkie te legendy z Ewingiem, Malonem, Millerem, Barkleyem i rzeszą innych na czele, którzy mieli pecha grać w czasach Jordana, nazwiesz looserami?

nie nazywam ich looserami Monty tylko nie widzę powodów by robić jakieś wielkie osiągnięcie z samego wejścia do finału tym bardziej kiedy robi to drużyna ze wschodu w erze po Jordanie

 

Jeżeli chodzi o obecne finały to brakuje mi tu jednego jeszcze, meczu, w którym jedna i druga drużyna gra świetne spotkanie, takiego, w którym całe te ich wielkie trójki grają na wysokim poziomie, rolsi dokładają swoje, mamy od początku do końca walkę łeb w łeb, a nie jakieś runy kiedy najpierw gra jedna drużyna, druga stoi, potem zmiana. Brakuje mi meczu, po którym nie będzie można powiedzieć, że ten czy tamten zagrał słabo, po którym trudno będzie stwierdzić kto był lepszy na przestrzeni całego meczu, no nic może się jeszcze doczekam :wink:

 

Jak trochę ochłonąłem to całkiem jeszcze nie przestałem wierzyć w końcowy sukces, jest to mało prawdopodobne, ale możliwe, najważniejsze teraz to przynajmniej częściowo zatrzeć to złe wrażenie jakie pozostanie po G4. Lakers muszą wygrać 5 mecz, nie mogą pozwolić Celtom świętować w Staples, no i jeśli mają przegrać G6 i G7 to po prawdziwej walce, nie położyć się i pozwolić dobić, muszą wierzyć sami w to, że nawet z 1-3 można wyjść w finałach, grać swoją koszykówkę przez 48 minut a nie 24 jak ostatnio, potrzeba w tym samym czasie Bryanta grającego jak MVP i Gasola z Odomem jako jego drugiej i trzeciej opcji i jak to powiedział Kobe:

"We can't think about beating them three straight," he said. "We're thinking about beating them Sunday. Take one swing at a time to chop down a tree."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o obecne finały to brakuje mi tu jednego jeszcze, meczu, w którym jedna i druga drużyna gra świetne spotkanie, takiego, w którym całe te ich wielkie trójki grają na wysokim poziomie, rolsi dokładają swoje, mamy od początku do końca walkę łeb w łeb, a nie jakieś runy kiedy najpierw gra jedna drużyna, druga stoi, potem zmiana. Brakuje mi meczu, po którym nie będzie można powiedzieć, że ten czy tamten zagrał słabo, po którym trudno będzie stwierdzić kto był lepszy na przestrzeni całego meczu, no nic może się jeszcze doczekam

 

Sądziłem, że takim meczem bedzie g5, po ewentualnej pewnej wygranej Lakers w czwartym starciu. Widziałem już oczami wyobraźni powtórkę z 2006 roku, ale chłopcy z LA wszystko spartolili :]

 

 

W każdym razie, gdyby Lakers to jeszcze wyciągnęli, to byłby chyba najbardziej niesamowity comeback w historii tej ligi. Ale bądźmy szczerzy, o ile wiarę trzeba mieć, o tyle szanse są naprawdę iluzoryczne. Po prostu brakuje nam argumentów. Nie mamy chyba jeszcze tej mistrzowskiej mentalności, nie mamy tej obrony i fizyczności. Jacksonowscy Bulls zdobywali tytuły, kiedy osiągnęli tę przewagę fizyczną, kiedy byli w stanie stłamsić Pistons, a potem robić to z kolejnymi rywalami. Dzisiejsi Lakers trochę przypominają wczesne Byki, trochę zbyt młode i miękkie.

 

 

Nie obwiniałbym tutaj Gasola, gra na nie swojej pozycji, to czwórka, zwyczajnie nie ma predyspozycji, żeby sprostać Celtom posiadającym nie tylko Garnetta, ale również taki czołg, jakim jest Kendrick Perkins. Pau robi co może i ja nie mam do niego pretensji. Całe playoffy musi pełnić inną niż zwykle rolę, przepychać się z silniejszymi graczami i stanowić podstawę defensywy przeciwko czołowym zespołom ligi. Z tej roli i tak wywiązuje się dobrze. Za rok, z Bynumem w składzie, sytuacja powinna być zupełnie inna.

 

 

Nie zdziwię się, jeśli seria skończy się już w poniedziałek, ale nie ma co się poddawać, wyszliśmy już z niejednego gówna, przesliśmy w tym sezonie wiele i pokonaliśmy sporo silnych drużyn. Nadal mam zamiar drzeć się na telewizor i skakać po każdej udanej akcji. it ain't over till it's over ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie nazywam ich looserami Monty tylko nie widzę powodów by robić jakieś wielkie osiągnięcie z samego wejścia do finału tym bardziej kiedy robi to drużyna ze wschodu w erze po Jordanie

Wiesz, to, że na zachodzie jest ciężej i tam wchodzi do finału tylko murowany kandydat do misia, nie znaczy, ze wschod jest przejsc łatwo, czy też, ze nie jest to osiągnięcie. Gdyby Miami poległo w finale, to też nikt nie doceniałby Wadea i spółki - bo przeciez przeszli tylko wschód. Prawda jest taka, ze dojscie do fianłu to mimo wszystko duże osiągnięcie. Szczególnie jeżeli prowadzisz zespół tak jak robi to Bron, szczególnie jesli wygrywasz sierię z Pistons, tak jak to zrobił Bron - a Pistons przecież i na zachodzie byliby siłą. Może nie byli w mistrzowskiej formie, ale to zawsze bardzo groźny zespół.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciez podobno Pistons to najbardziej przeceniany i juz dawno wypalony zespol w tej lidze :) Poza tym polemizowalbym jak mozna kogos gloryfikowac po przejsciu jednej trudnej serii ;-) Ale...

Kore - zlituj. Nie wywołuj już lub nie podejmuj (jeśli ktoś inny sprowokował) tematu James vs Kobe (a to w kontekście Jordana). Nie teraz, nie znów, tego się już czytać nie da. Bądź ponad to. Apeluję do ciebie, a nie innych, bo ty zawsze się najbardziej nakręcasz

OK ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie moge znalesc klipu, ale na konferencji prasowej, na pytanie: How do you bounce back" Kobe zrobil taka smieszna mine, przedstawiajaca jakby to pytanie go zdziwilo po czym odpowiedzail: "It's gonna take whine beer and 20 shots to get ovet it" Heheh, dobre. Juz mam cala tutaj, to jest pierwsze pytanie:

3-4 bodies na Kobem i wtedy powinni trafiac ze swoich pozycji tacy zawodnicy jak Radmanovic, Vujacic czy Farmar. Szczegolnie przed wlasna publicznoscia. Mysle, ze takich Lakrs zobaczymy w g5.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obwiniałbym tutaj Gasola, gra na nie swojej pozycji, to czwórka, zwyczajnie nie ma predyspozycji, żeby sprostać Celtom posiadającym nie tylko Garnetta, ale również taki czołg, jakim jest Kendrick Perkins. Pau robi co może i ja nie mam do niego pretensji.

Masz rację. Ja po nim jeżdżę i faktycznie uświadamiam sobie, że trochę za bardzo. Daje trochę ciała, ale może rzeczywiście jest pochodna tego, że został wciśnięty głęboko pod kosz i robi za centra. A trzaba pamiętać, że jak było ogłoszenie jego trejdu do LAL, to jednym z główych argumentów, dla których miałby wypalić w swojej nowej drużynie, to właśnie to, że przejdzie na swoją naturalną pozycję (PF) i nie będzie musiał się fizycznie przepychać z silniejszymi środkowymi. Niestety zasmakuje tego dopiero w przyszłym sezonie.

 

Jeżeli chodzi o obecne finały to brakuje mi tu jednego jeszcze, meczu, w którym jedna i druga drużyna gra świetne spotkanie, takiego, w którym całe te ich wielkie trójki grają na wysokim poziomie, rolsi dokładają swoje, mamy od początku do końca walkę łeb w łeb, a nie jakieś runy kiedy najpierw gra jedna drużyna, druga stoi, potem zmiana.

Właśnie. Też bym taki chętnie zobaczył. Bo jak dotąd to właśnie same runy i albo ktoś gra super albo gra do bani i o zwycięstwie decyduje to, kto będzie miał mniejszą "czkawkę" i w której drużynie czołowi zawodnicy mniej zawiodą. Taki "normalny" i optymlany mecz może być albo teraz, albo szósty w Bostonie.

 

Ciekawi mnie, czy Boston będzie przyciskał już teraz, czy może wyjdą mniej skoncentrowani i podświadomie nastawieni na wygranie u siebie (stawiałbym na to drugie). Mają 3 mecze na zamknięcie tej serii, więc komfort niesamowity i prawie, że zaklepany tytuł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obwiniałbym tutaj Gasola, gra na nie swojej pozycji, to czwórka, zwyczajnie nie ma predyspozycji, żeby sprostać Celtom posiadającym nie tylko Garnetta, ale również taki czołg, jakim jest Kendrick Perkins. Pau robi co może i ja nie mam do niego pretensji.

Masz rację. Ja po nim jeżdżę i faktycznie uświadamiam sobie, że trochę za bardzo. Daje trochę ciała, ale może rzeczywiście jest pochodna tego, że został wciśnięty głęboko pod kosz i robi za centra. A trzaba pamiętać, że jak było ogłoszenie jego trejdu do LAL, to jednym z główych argumentów, dla których miałby wypalić w swojej nowej drużynie, to właśnie to, że przejdzie na swoją naturalną pozycję (PF) i nie będzie musiał się fizycznie przepychać z silniejszymi środkowymi. Niestety zasmakuje tego dopiero w przyszłym sezonie.

Dokładnie Szak'u:!: Pau nie jest centrem, a wobec braku Drew niestety dla LAL, takie zadanie musi spełniać w tych finałach i w ogóle we wszystkich meczach LAL po przejściu :roll: Jakkolwiek jego braki w "pomalowanym" były skutecznie niwelowane przez genialną postawę trójki Kobe/Odom/Fish zarówno w końcówce RS jak i w PO, tak w Finałach, przy słabszej dyspozycji wymienionych, nie mówiąc już o reszcie ekipy, słabości samego Gasola zostały obnażone niezwykle skutecznie :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w sumie po kazdym innym meczu obstawialbym, ze lakers wygraja g5 i pojada do bostonu na wykonanie wyroku.

ale po takim g4... mam wrazenie, ze to sie skonczy w staples jutro. zawsze gdy zespol przegrywa

TAAKI mecz, w nastepnym jest cieniem samego siebie. tak bylo z san antonio po g1 wcf, tak bylo tez kilkakrotnie w innych seriach i tak bedzie jutro. przed game 3 napisalem, ze w tej serii jeszcze kazdy zespol poczuje sie 2-krotnie mistrzem. i tak bylo w sumie. po g2 celtics byli juz niemal pewni tutulu. do przerwy g4 mysle, ze wiekszosc jeziorowcow byla juz myslami przy g5 i przy tym jak to bedzie milo jechac do bostonu na g6 prowadzac 3-2:)

wyszlo jak wyszlo

phil dal im spokoj w piatek, nie zrobil treningu. chcial zeby to sie samo rozegralo w ich glowach, ale mysle, ze to nie byl najlepszy pomysl. ja zrobilem tak jak kobe kazal:) czyli alko i to chyba jedyna recepta. ten mecz bedzie wspominany za 25 lat, mniej wiecej tak jak g1 '95 finals gdy rockets odrobili 16 po przerwie ale to byla zupelnie inna koszykowka. ale 24??!! magic number...

 

nawet nei chce sie ludzic. nie wiadomo czy zagra perkins, nie wiadomo co z rondo. celci sie strasznie sypia. wychodzi te 5 gier wiecej w playoffs, ale tylko cud moze ich pozbawic tytulu. ale ten cud sie nie wydarzy.

 

bardziej juz mnie w tej chwili interesuje jaka bedzie przyszlosc jeziorowcow.

przed nie lada zadaniem stanie managment i mam nadzieje, ze tego nie spieprzy. przy czym brak zmian niekoniecznie bedzie imo bledem.

z 1 strony malo kto zakladal tytul bez bynuma. byloby zbyt pieknie by moglo byc prawdziwe.

wiadomo bylo, ze przyszlosc odoma jest uzalezniona od wyniku. i teraz cholera wie jak ocenic te finaly w jego wykonaniu. trzeba rozwazyc plusy i minusy. w sumie ma ostatni rok kontraktu, i ktos moglby sie rzucic na taki kasek. moznaby sprowadzic artesta(ten byl w staples na g4) bylby chyba lepszym i tanszym(mle?) uzupelnieniem pierwszej piatki na sf. mielibysmy pierce-stoppera na przyszloroczne finaly, a i bylby w stanie zagrozic trojka czy 1on1. psychika przy philu nie bylaby problemem.

 

z 2 strony mozna przynajmniej sprobowac z odomem-gasolem i bynumem. odom naprawde fajnei gra od jakiegos czasu. nie wiadomo jak wplynie na to granie na sf ale to wciaz gosc ktory moze byc naszym xfactorem. moze nie rozciagnie obrony trojka ale mozna wykorzystywac go pod koszem gdy bedzie mial przewage wzrostu nad sf'mi no i do tego jest jednym z niewielu gosci w tej lidze ktory woli podac niz rzucic. a to w takim zespole gdzie jest kobe gasol czy bynum jest straszna zaleta.

 

zobaczymy co z tego wyjdzie. z 1 strony jest pole manewru, z 2 strony czasami brak zmian, co pokazaly zeszloroczne wakacje(:D) jest czasami najlepszym wyjsciem...

 

co do mvp w razie gdyby boston wygral:)

chyba jednak pierce. owszem ray gra swietna serie, nie tylko swoja gra w ataku ale i w obronie wyprowadza skutecznie z rownowagi kb, ale patrzac na to co pierce zrobil w tych pierwszych meczach to chyba mialo wiekszy wplyw na zdobycie misia.

 

po raz 1 od bardzo dlugiego czasu ta czesc mowiace "wierze" dala za wygrana tej drugiej czesci mnie...

 

edit:

co do fizycznosci. zgadzam sie tutaj. juz przed finalami tego bardziej obawialem sie niz defensywy bostonu. o dziwo potrafilismy wygrac deske, ale ta fizycznosc bostonu dala o sobie znac przy ich defensywie strasznie i brak 1 solidnego wysokiego jest az nadto widoczny w tej serii. mysle, ze jazz duzo lepiej by sie prezentowali w tej serii...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odom wporzo ale nie za taką kasę. Za duża niepewność. Z Artestem i Bynumem to nie wiem kto może Was zatrzymać :) Pytanie czy Ron Ron nie rozwaliłby jednak zespołu, niby jest Phil, jest Kobe ale Artest to Artest i nigdy nie wiadomo jakie pomysły przyjdą mu do głowy :wink: Chociaż za MLE to warto zaryzykować, oddając Odoma nawet za 'półdarmo' już podczas tego lata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.