Skocz do zawartości

ECSF: Detroit Pistons (2) - Orlando Magic (3)


master

Serię wygrają  

22 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Serię wygrają

    • Magic w 6
    • Pistons w 6
    • Pistons w 4
      0
    • Bedzie remis 4:4 i zadecyduje rzut monetą
    • Magic w 7
    • Magic w 5
      0
    • Magic w 4
      0
    • Pistons w 5
    • Pistons w 7
      0


Rekomendowane odpowiedzi

tia, np. złodziej też nigdy nie uwierzy, że ktoś uważa kradzież za coś niewłaściwego. dla niego będzie to wymyślanie, bo przecież jak można nie kraść skoro to daje takie korzyści.

 

krótko mówiąc - to że ty tego Kore nie rozumiesz jest do zaakceptowania. ale nie wmawiaj innym, że coś sobie wymyślają tylko dlatego, że nie pasuje to do twojego postrzegania świata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wczoraj sprawdzalem jak to bylo rok temu. i chyba wywolalem wilka z lasu......

tylko ze wtedy pistons wygrywajac 3-0 sie odprezyli, i uszlo z nich powietrze. do konca po juz sienie odnalezli i cavsi pojechali ich 4-2.

 

w tym roku przy 2-0 w polfinale poczuli ze magic nic im nie zrobia i wyszla kontuzja billupsa.

 

nie wiem jak silna, ale bez niego, nawet prowadzac 2-1 nie sa w stanie wygrac tej serii. j ezeli zrobia to jakims cudem to nie wygraja finalow czy to z cavs czy z celtics. pozostaje czekac na diagnozy, ale dobrze to nie wygladalo i watpie zeby w tydzien go doprowadzili do zrdowia. to cos ciezszego chyba...

 

tak czy siak szkoda. nie awansowanie do finalow nba moze byc poczatkiem konca tej ekipy, choc to chyba nastepuje odkad z klubu odeszli brown i wallace......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

krótko mówiąc - to że ty tego Kore nie rozumiesz jest do zaakceptowania. ale nie wmawiaj innym, że coś sobie wymyślają tylko dlatego, że nie pasuje to do twojego postrzegania świata.

 

Dokładnie. Wolałbym zwycięstwo z Pistons z Billupsem w pełni zdrowym. A trzymanie kciuków za kontuzje rywali jest chamstwem i prostactwem. Jeśli zawodnicy myśleliby tak jak ty, Kore, to na parkiecie nie byłoby gry tylko rzeźnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dla mnie zwykle wymyslanie :) Nie wierze ze czlowiek ktory jest naprawde zagorzalym fanem jakiejs druzyny moglby miec takie podejscie ze "fajniej bedzie jak zagramy z kims silniejszym / w najmocniejszym zestawieniu bo zwyciestwo bedzie bardziej cieszyc".

 

wierz lub nie kore, ale ja na przykład mam dokładnie takie podejście. Rozumiem nie żałowanie rywala mającego kontuzje, zwłaszcza kiedy drużyna, której się kibicuje ich doświadczała, ale liczenie na kontuzje u rywali :?

 

Pokonanie Suns bez Nasha to nie byłoby to samo, podobnie jak Spurs bez Duncana, jeszcze jak kontuzja u rywala ułatwi zdobycie tytułu to nikt ci go nie odbierze, ale jeśli pozwoli tylko na przejście rundę czy dwie dalej to nic to nie daje. Lepiej przegrywać w pierwszej rundzie mając jasny obraz tego na co faktycznie drużynę stać niż przechodzić sobie do drugiej rundy czy nawet do finału pokonując słabszych rywali czy kontuzjowanych mając jakieś złudzenie, że jest się lepszym niż w rzeczywistości. Zwycięstwo zawsze bardziej cieszy kiedy pokonujesz silnego rywala to oczywiste, ale lepiej czasami przegrać jeśli ostatecznie tytułu nie zdobędziesz zobaczyć czego lub kogo potrzebujesz żeby wygrać za rok niż oszukiwać się, że dochodzisz do finału konferencji czy finału ligi więc tak wiele ci nie brakuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z reguły jest tak, że nikt nie życzy przeciwnikowi żadnych kontuzji, ale też się nimi za bardzo nie przejmuje i ma to w dupie, że ktoś tam gra bez któregoś z podstawowych graczy. Wiadomo, że jest to trochę niemiarodajne zwycięstwo w takich przypadkach, ale i tak każdy kibic się cieszy z winu i czeka na udowodnienie wyższości w następnym sezonie. Przynajmniej ja to tak pojmuję. Nikt nikomu niczego złego nie życzy, ale jeśli np. Kobe w 7 meczu finałów coś by sobie zrobił i musiał zakończyć swój występ przed czasem, to nie wierzę, że kibice przeciwnej drużyny by się nie cieszyli :P, chociażby podświadomie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wynik taki jak mial byc :D Teraz poprosze o podobny w drugim meczu i jedziemy zloic Pistonsom dupe w Detroit :D No i w koncu Rashard rzucil 30+ (wydaje mi sie czy pierwszy raz od przyjscia do Magic?) Bardzo cieszy wysokie zwyciestwo, moze to doda naszym wiary w siebie :) A to do pokonania detroit zdecydowanie im sie przyda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ok widze ze temat poszedl do glebokiej analizy :) moze tak zbyt mocno nie offtopując;

 

lorak tak z innej beczki zapytam Cie nakreslajac posrednio meritum tego o co mi chodzi; hipotetycznie zakladajac ze jestres fanem LeBrona (albo i nie zakladajac, bo wydaje mi sie ze jestes ;-) ) bylbys niezadowolony gdyby Cavsi pokonali teraz Celtow, potem doszli do finalu i zdobyli misia po tym jak u Spursow zabraklo powiedzmy Parkera a Manu gralby z kontuzją? Czy za rok ktos by pamietal o tym? Liczylby sie wynik. W historii Cavs zapisaliby sie jako mistrz i raczej nikt by nie wspominal "a bo Parker byl kontuzjowany", a gdyby wspominal to ludzie uznaliby to za szukanie wytlumaczenia dla Spurs. Czy nie tak?

 

Van, Jiwol - troche opacznie mnie zrozumieliscie. Nie mowie o odprawianiu modłów na rzecz czyjegos polamania sie. Twierdze tylko ze jak wypadnie nam grozny rywal to nie powod do zmartwien dla nas i po prostu nie ma oc sie nad tym zastanawiac tylko trzeba to w 100% wykorzystac.

 

A co gdyby wypadl Nash w takiej ewentualnej serii z LAL? Trzeba by bylo zrobic wszystko zeby wygrac 4-0 bo - podobnie jak napisalem w pierwszym akapicie - wynik pojdzie w swiat i to o czym bedzie sie pamietac za 5 lat to to ze Lakers zrewanzowali sie sloncom za 2 sezony porazek i ich zesweepowali ;-)

 

No ale zeby nie bylo - to rozumiem o co Ci Van chodzi, kwestia rozdzialu zemsty na zwyklą i slodką ;-)

 

Te analizy ew. porazek pierwszorudnowych przy braku czolowych graczy rywali to tez fakt, tyle ze akurat o tym nie myslalem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pistons nie mają zadnego pomysłu na grę w ataku. Kompletnie zadnego. No ale jak gre prowadzi debiutant, to tak to się w PO kończy.

 

Bedzie blowout, inaczej tego w tym momencie nie widze. Kompletnie nie idze Princowi, Hamilton odpala cegły, a Sheed nie dostaje kompletnie żadnych piłek pod kosz, a to błąd, bo jak mają przestrzelać jumperki, to lepiej żeby on spróbował. Bo jak nie on to kto?

 

EDIT: Chodź z tym blowoutem się troche pospieszyłem ;-) Ale nie wyglada to dobrze.

 

EDIT2: 15-0?! Play off time!. Orlando za dużo kombinują z trójkami, a nie wpada wogóle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brak Billupsa, daje sie we znaki i stad brak pomyslu w ofensywie Pistons, nie ma kto tym wszytkim pokierowac i wziac sprawy w swoje rece kiedy trzeba, czy ustawic odpowiednio obrone i nakrecic kontry. Poza tym defensywa i ofensywa traci mnsostwo na jego nieobecnosci a Stuckey niestety nie staje na wysokosci zadania na razie po obu stronach boiska. Druga sprawa, ze Magic graja u siebie i graja calkiem dobrze. Gdyby nie Hamilton, ktory to jeszcze wszytko razem jakos stara sie utrzymac to bylby naprawde blowout.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 kwarta w wykonaniu Orlando to po prostu kpina, żenująca gra. Niestety ale jedyne co potrafi Nelson to wbijać się pod kosz gdzie albo dostanie czapę a jak nie to pogubi się w kozłowaniu i zrobi stratę.

 

Być może dzisiaj wygramy ale wróci Billups i mamy 4-2 w plecy:(.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rasheed rządzi. Mówiłem, ze trzeba go karmić piłkami. Od początku 3-ciej kwarty trafił chyba 4 na 4 mając na plecach Howarda i szczerze nic sobie z tej obecności nie robi. Rzuca mu przez rece, potrafi obejść (akurat był faul potem i wykorzystane 2 FT). Magic go starają się podwajać kiedy tylko dostaje piłkę tyłem do kosza, to zaś powoduje więcej miejsca na obwodzie (tym bardziej, że Sheed pazerny nie jest, dużo widzi i chetnie oddaje piłkę). Jest to pewien sposób, ale Pistons musza to gra konsekwentnie a nie 4 razy na kwartę.

 

Evans zrobił baranka w Sheeda o malo sobie karku nie skręcił :lol:

 

Hedo szaleje, choć faul na 2+1 taki troche z dupy wziety, ale trzeba mu przyznać, ze gra świetnie teraz. Jeżeli Pistons go zatrzymają, to Magic mogą mieć problem, bo reszta nie bardzo gra pod koszem Pistons.

 

A Princowi dzisiaj wybitnie nie idzie (i nawet ten ostatni rzut nie zmienia ogólnego obrazu jego gry). Ostatnie 9 sekund :)

 

No i Hedo spieprzył wtedy, kiedy był jego rzut najbardziej potrzebny. W każdym razie świetny meczyk, czuć ta atmosferę, za to kocha się Play Off.

 

Generalnie raczej z 3:1 się nie podniosą, wiec Detroit raczej zagrają w finale konferencji.

 

A Prince niech poćwiczy obronę swojej prawej strony, bo najczęsciej tam go Hedo objeżdżał jak tyczkę.

 

Dobranoc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że na własne życzenie praktycznie przegrywają tę serię Magic. Brak Billupsa wypadało u siebie wykorzystać i na to się zanosiło, jednak tak grając w 3 kwarcie, jak dziś gracze Orlando trudno liczyć na zwycięstwo. Na koniec jeszcze zbiórka w ataku Pistons w najważniejszym momencie i nawet kolejna zamiana w superstara w 4 kwarcie Hedo na nic się zdała, choć było bardzo blisko. W tej serii za bardzo widać, kto ile ma doświadczenia, by Magic mogli być górą.

 

Howard ma o czym myśleć. W tej serii zdecydowanie został zatrzymany. Dzisiaj nie miał nawet podwójnej zdobyczy w punktach, skuteczność 3/12, a do tego na sam koniec oprócz tego, że Pistons zebrali, to jeszcze Prince trafił bezpośrednio nad Dwightem, a ten jeszcze później zupełnie nieudanie dobijał. Wydaje mi się, że taka seria dobrze mu zrobi. Będzie musiał popracować nad poprawą przede wszystkim gry z zespołem i odegraniami po podwojeniach, by wrócić już za rok lepszym. A czasu na niszczenie jeszcze ma co nie miara.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No kurde przegralismy mecz ktory absolutnie powinien byc wygrany... Skoro przy takim obrocie sprawy dostajemy w dupe to chyba oznacza ze jednak brak nam bardzo doswiadczenia, pewnosci siebie i nie zaslugujemy jeszcze na gre w finale konferencji. Brak Billupsa niewykorzystany, walsny parkiet niewykorzystany, przewaga wypracowana na poczatku niewykorzystana. Szkoda ze Turk nie trafil w tej koncowce, liczylem mocno na zwyciestwo w tym meczu, szczegolnie pod nieobecnosc Billupsa. Wkurzyla mnie strasznie ta porazka tym bardziej ze spokojnie mozna bylo to wygrac.

Teraz pozwole sobie na pewien zart - otoz mnie sie wydaje ze nasi specjalnie przegrali ten trzeci mecz zeby sprawic by Pistons poczuli sie tak jak oni jakis czas temu gdzie prowadzac 3-1 przegrywaja serie :D A mowiac powaznie i patrzac realnie (niestety ale nawet wiara kibica ma swoje granice) mamy po sezonie... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko ja sie boje ze samo doswiadczenie tutaj nie pomoze, ze trzeba bedzie cos wiecej zmienic. Chociaz z drugiej strony patrzac to 2 z 3 tych przegranych meczow z Detroit przegralismy troche pechowo, mala roznica i po wyrownanej koncowce wiec tu wlasnie to doswiadczenie wzielo gore no i troche szczescie. Coz, zobaczymy co zdarzy sie teraz w Detroit, byloby bardzo fajnie jakby udalo sie wygrac bo potem u nas mogloby byc roznie i moglyby jeszcze byc emocje w tej serii ale niestety jednak rozum mi podpowiada ze za dlugo juz naszych w tym sezonie w akcji nie bedziemy mogli podziwiac... Oby moj rozum sie mylil. Aha no i mam nadzieje ze nasi zawodnicy sie nie podlamia, ze beda mimo wszystko walczyc do konca, jak lwy :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wątpie, zeby akurat doświadczenie odgrywało tu kluczową rolę. Problem wydaje się dośc prosty i obnażyl go wczorajszy mecz. W Magic jest po prostu brak GTG, tak niezbędnego do wygrywania w PO. W RS mamy 82 mecze, 3 z leszczami wygramy, dwa z czołówką po dupie, ale bilansik będzie spox i załapiemy się do PO. Ale tam sobie mozna pozwolić, tu już (a napewno już w drugiej rundzie) gramy z najlepszymi i na ten jeden mecz straty sobie nie mozna pozwolić. A tu rola GTG jest nie do ocenienia.

 

Myslicie że to brak doświadczenia spowodował 15-0 run? Bezedura. Magic nie miał kto pociągnąc na parkiecie, nie miał kto rzucić wtedy, gdy nikt nie potrafił. A Magic sa fajni jak im siedzi, jeszcze fajniejsi jak siedzi zza łuku. Probelm w tym, ze wtedy każda druzyna jest fajna i na tym się nie ma co opierać, bo jak pokazała 3-cia kwarta kiedyś przestaje wpadać chocby na chwile i robi sie nieciekawie. Pistons zaczęli bronić wyżej, żeby nie dopuscić do łatwych rzutów z dystansu i Orlando klękło. Wiecie, Rashard jest fajny , ale nie za taką kasę, za taką kasę mozna mieć GTG, także dla mnie to był ruch fałyszywy i pokazują to PO. Jest chimeryczny, raz trafia , raz nie. Z całym szacunkiem dla Hedo, bo czwartą kwartę miał fantastyczną, szczególnie końcówkę, ale GTG też z niego zaden nie bedzie na dłuższą metę. Howard nie może byc z prostej przyczyny: łatwo go wyłaczyć faulami, bo osobiste to nie jest jego najmocniejsza strona. A więc kto? No własnie nikt, nie ma tu zawodnika, który jest stabilny i pewny. Czuje się to jeżeli chodzi o wynik i czuje to drużyna, ze ma w kimś oparcie, ze może mu zagrać, bo on "to" zrobi. Magic tego nie mają i nie zapowiada sie, zeby mieli, co generalnie troche skazuje ich na solidnośc, ale nie sukcesy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt mi nie powie ze doswiadczenie w PO nie jest wazne, ze w tym meczu gdy przez pare minut nie umieli zagrac skutecznej akcji wlasnie tego im zabraklo. Mala panika, zniechecenie, spadek wiary w osiagniecie sukcesu, z tym doswiadczeni zawodnicy powinni sobie poradzic, ale w Magic nie ma takich zawodnikow ktorzy wzieli by to w swoje rece. Aby w takim momecie zapomniec o paru poprzednich akcjach i zagrac akcje od nowa przed wlasna publicznoscia. To jest poczesci brak lidera, ale nie tylko bo doswiadczenie tez tutaj odgrywa duuza role.... i nikt mi nie powie ze NIE :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym powiedzial, ze doswiadczenie ale jako druzyna. Bo wystarczy spojrzec na Boston, ktory ma indywidualnosci naprawde z doswiadczeniami w playoffs, nawet finalem konferencji jednak jako team doswiadczenia nie maja zadnego. NAtsepna sprawa lawka i role playersi, ktorzy graja znakomiscie na wlasnym parkiecie, a na wyjezdzie zdecydowanie gorzej. Dlatego Boston ma takie problemy z wygrywaniem na wyjezdzie, a druga sprawa, ze lider (tylko kto) musi wziac na siebie odpowiedzialnosc. Mr czwarta kwarta turkoglu pronowal sprawy w swoje rece niestety czegos zabraklo. Troche szczescia napewno tez, szkoda, ze nie mogli wykorzystac bardziej braku Billupsa i wygrac, szczegolnie, ze u siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież ja nigdzie nie napisałem, ze nie jest ważny. Ja tylko stwierdzam, że bardziej raził w oczy brak GTG a nie doświadczenia. Zawodnika, ktory po prostu rzadko kiedy zawodzi i bierze na swoje barki cała druzynę. Tego najzwyczajniej nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.