Skocz do zawartości

Free Agency 2017


zalias

Rekomendowane odpowiedzi

@matek

 

To kogo byś widział na pozycji SG jak oddamy Jamal'a i Redick'a z F.A ?

 

oprócz Burke'a stać was może będzie jeszcze na Jodiego Meeksa? :P  nie wiem, to musi być ktoś, kto będzie chciał grać za 5 mln na rok, może jakiś tzw. reclamation project jak rok temu Waiters? Ale nie mam tu wyraźnego kandydata. Reggie Bullock jest RFA w Pistons, ale nie wiem czy 5 mln to jego właściwa wartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wymiana Redick'a i Jamal'a za Melo sprawi ,że będzie coś nowego , nowe zagrywki , nowe możliwości i zupełnie inna rotacja zawodników a już o totalnym powiewie świeżości w postaci nowego HC nie wspominając.

 

Skoro Clippersi nie mają zbytnio kogo oddawać za Melo to może warto znaleźć klub który był by zainteresowany usługami Redick'a i przy jego pomocy wyciągnąć Melo.

 

Pierwszy lepszy klub to np: Miami u nich Redick by pasował bo nie mają nikogo lepszego na SG a i tak pewnie nie musieliby by oddawać kogoś super za niego zważywszy ,że Clippersi dorzucą zapewni Jamal'a za Melo.

 

Jak patrze to Burke w Jazz był w miarę w porządku graczem , także wymiana Melo , Burke za Redick'a i Jamal'a może być nawet całkiem fajna.

 

Do tego Luc i Mo Speights widząc jaka drużyna się szykuje zostaną aby uczestniczyć w poważnym graniu (zwłaszcza Luc , bo Mo już brał w tego rodzaju grach udział).

 

Felton jako uzupełnienie i moim zdaniem ten zespół będzie ciut lepszy po tych zmianach.

 

1) Kończy się kontrakt Feltona, kończy się kontrakt Mo, chcesz wytrejdować Crawforda i pozyskać Melo, który albo będzie wychodził w s5, gdzie piłki może zabraknąć dla wszystkich, albo przyjdzie po to, żeby wchodzić z ławki, czyli na pewno nie przyjdzie. A jeżeli Melo ma grać w piątce to Clippers będzie mieć najgorszą ławkę w lidze i żadnych perspektyw, żeby ją poprawić

 

2) Klub, który jest zainteresowany Redickiem, po prostu podpisze Redicka. Skoro Redick nie chce zostać to znaczy, ze zależy mu na kasie. Tacy 76ers z radością dadzą mu 15 milionów rocznie bez pytania Clippers o zdanie

 

3) Miami Heat wyśle Bosha na emeryturę i z radością podpisze Redicka bez pomocy Clippers

 

4) Burke jest w tej chwili gościem na minimalny kontrakt. Myślę, ze Clippers bez problemu powinni go podpisać, ale nie licz że nagle nauczy się grać. Nie bez powodu będzie miał problem z utrzymaniem się w lidze.

 

5) Luc zarobił bardzo mało w trakcie kariery i z tego co mi wiadomo bardzo angażuje się charytatywnie w Afryce. Wątpię, żeby nie skorzystał z dobrej kasy, jak tylko będzie miał taką okazję, żeby grać o być może finał konferencji, bo więcej nie będzie miał. Bogaci weterani mogą rezygnować z kasy dla pierścienia, ale nie jakiś biedny Kameruńczyk, któremu zostały 2-3 lata w lidze.

 

6) Felton też wam ławki nie zbawi po tym, co pokazywał w tym sezonie, a zaliczył regres i będzie coraz gorzej. Według plotek Felton oczekuje mid level i jeżeli dostanie to opuśći Clippers.

oprócz Burke'a stać was może będzie jeszcze na Jodiego Meeksa? :tongue:  nie wiem, to musi być ktoś, kto będzie chciał grać za 5 mln na rok, może jakiś tzw. reclamation project jak rok temu Waiters? Ale nie mam tu wyraźnego kandydata. Reggie Bullock jest RFA w Pistons, ale nie wiem czy 5 mln to jego właściwa wartość.

Może Stuckey, Green, Terry albo Morrow? Tutaj nic lepszego Clippers nie skapnie.

Edytowane przez fluber
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Czy Wy myślicie że dla zawodnika to duża różnica czy będzie druga runda czy finały konferencji? Bo szanse na tytuł w Bostonie ma takie same jak w Jazz tzn zerowe a jednak Jazz mniej dzieli od Golden niż Boston od Cavs

 

Bo jednak psychologicznie to zawodnik nie chce być częścią pośmiewiska

 

No to się trochę pozmieniało :nevreness:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to się trochę pozmieniało :nevreness:

No niewiele bo w tym meczu po prostu Le Bron od połowy 3 kwarty chyba rozmyślał o tym jaki lubi bostońskie piwo i że z chęcia by się go znów napił

0/6 trzy straty i 1 asysta i 1 zbiórka.. w ostatnie 18 minut meczu to coś co się rzadko widuje

Stawiasz jakieś pieniądze że mecze nr 4 i 5 będą wyrównane? Czy że będą podobne do pierwszych dwóch meczów tej serii?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niewiele bo w tym meczu po prostu Le Bron od połowy 3 kwarty chyba rozmyślał o tym jaki lubi bostońskie piwo i że z chęcia by się go znów napił

0/6 trzy straty i 1 asysta i 1 zbiórka.. w ostatnie 18 minut meczu to coś co się rzadko widuje

Stawiasz jakieś pieniądze że mecze nr 4 i 5 będą wyrównane? Czy że będą podobne do pierwszych dwóch meczów tej serii?

No wiesz, ja bym rozważył dojście do drużyny, która w finale konferencji w Cleveland potrafi na ostatnie 18 minut meczu zrobić z Lebrona gościa na 0/6 z gry i trzy straty. A już na pewno nie nazywałbym jej pośmiewiskiem :nevreness:

 

Oczywiście, ze stawiam na Cavs, ale 1-4 z Cavs bez Thomasa i Haywarda i tak wygląda lepiej niż 0-4 z Warriors z Haywardem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sportowo, Hayward zrobiłby wielki błąd odchodząc z Jazz. Ze wszystkich zawodników Bostonu i Jazz najbardziej wartościowym zawodnikiem jest Rudy Gobert, zwłaszcza w kontekście playoffów. Można się spierać czy IT lepszy czy Gobert lepszy ale fit z Gobertem tysiąc razy lepszy. Różnica pomiędzy tymi drużynami jest marginalna, a Snyder to dobry trener, ekipa w Jazz jest konkretna, miasto należy do niego - co tu zmieniać ? Bo tęskni za trenerem z uczelni ? Come on.

 

Może Hayward chce zmienić otoczenie, zimno mu w Utah albo duszno - wtedy Boston jest dobrym miejscem, chociaż znam lepsze. Griffin out, Hayward in i jest rozpierdol.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale Utah ma mocniejszy zespół. Boston nie ma żadnego lidera na dobrym kontrakcie. Raczej sporo mocnych kandydatów do przepłacenia w najbliższym czasie i stania się drugą Atlantą Hawks. Jak będą dalej sobie wmawiali, że są więcej niż kubem i po stokrotnie powtarzali słowo "loyalty" to na bank zabukują się w roli jako ligowy średniak (czyt. potencjalny kandydat do finału konferencji na Wschodzie )

 

Nie mówiąc o tym, że Memphis Grizzlies na Wschodzie to byłby zespół na 60W i coroczne finały konferencji, w tym pewnie nie jedne wygrane. To nie są najgorsze perspektywy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mówiąc o tym, że Memphis Grizzlies na Wschodzie to byłby zespół na 60W i coroczne finały konferencji, w tym pewnie nie jedne wygrane. To nie są najgorsze perspektywy.

Nie, nie byłby.

 

Zespół na ~55W, zapchane salary, a potencjał na rozwój to rozwój Goberta i Hooda. Dwóch 25-latków, gdzie Hood rok temu przynajmniej w ofensywie grał lepiej niż teraz. No, i może Exum, ale z kolesia nic poważnego nie będzie.

Hood borykał się z kontuzjami także flaga jest ale myślę, że dopiero najbliższy sezon wyjaśni jaki jest jego potencjał.

 

Jeżeli Hayward trafi do Bostonu, z miejsca będzie najlepszym zawodnikiem w drużynie. Jeżeli miałbym do wyboru Goberta albo rok IT i Horforda to brałbym Goberta. To, że Boston ma mocną pierwszą piątkę i początek ławki jest super ale wingmanami i rolesami można się przejmować dopiero wtedy kiedy wiesz, że Twój "core" gwarantuje Ci walkę o najwyższe cele. A to co napisał wyżej Marcus, o podobieństwie Bostonu do Hawks, jest prawdziwe. Horford z roku na rok będzie co raz gorszy, bo mam wrażenie że już unika gry na kontakcie i te jumperki zajebiście mu odpowiadają, na desce będą jechani w prawie każdym matchupie, IT niedługo się z nimi pożegna i co, trzeba liczyć, że Fultz za dwa lata będzie miał impact Wade'a 2006  albo że oprócz Haywarda zrobią jeszcze wymianę i ściągną Butlera za Fultza ?

 

Kto ma grać drugie skrzypce przy Haywardzie ? Z numeru dwa na wschodzie przesuną się na numer dwa na wschodzie, modląc się żeby George wyjechał do Californi, Butler złamał nogę a Lebron zestarzał się o 4 lata w rok. Nie wspominając już o Milwaukee, ale tutaj kontuzje stanowią istotną kwestię więc nie będę gdybał - tak czy inaczej, oni też są w lepszej sytuacji. Każda z tych drużyn ma co najmniej jednego zawodnika, który jest co najmniej o dwie półki lepszy niż najlepszy zawodnik Bostonu i o półkę lepszy niż Hayward. Tak długo, jak to się nie zmieni to Boston nie będzie konkurencyjny pod kątem wygrania ligi. Detroit Pistons 2004 to oni nie są i Hayward tego nie zmieni.

 

Gobert to zawodnik takiego formatu, że nie oddałbym go za pakiet Horford + Bradley + Crowder. Ze względu na impact w obronie i postęp w ataku poczyniony w ostatnim sezonie. Zwariowałem ?

 

I jeszcze jedna ważna kwestia. W Jazz Ingles został pełnoprawnym graczem NBA, podstawowej rotacji zespołu grającego w 2 rundzie playoff. Słabo ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie BigManFan wyczerpał temat. Jeżeli porównujemy Celtics i Jazz, to trzeba to robić albo uwzględniając Haywarda w obu drużynach, albo nie uwzględniając go w ogóle. W obu konfiguracjach argumenty są po stronie Bostonu.

 

Piszecie o tym, że Gobert jest lepszym liderem niż IT, bo pokrzyczy w szatni i zmotywuje. Bardzo fajnie, tylko że w przeciwieństwie do Thomasa nie weźmie piłki w ręce i nie wygra zespołowi meczu. Jesteśmy tuż po serii z Warriors, w której Gobert miał zrobić młóckę z podkoszowych Golden State i co? Jazz dostali sweepa, a Rudy zdobywał średnio 15,5 punktu mając za przeciwników Pachulię, McGee i dziadka Westa. Gobert jest świetnym zawodnikiem, ale w poważnym zespole może być co najwyżej 3 opcją w ataku. Jazz są fajną ekipą, nadal mogą się rozwijać, ale pewnego poziomu w tym składzie po prostu nie przeskoczą. Biorąc pod uwagę, że w drugiej rundzie PO są skazani na konfrontację z GSW lub Spurs, to wejście do WCF wydaje się graniczyć z cudem.

 

Celtics mają za to mnóstwo assetów, ale brakuje im allstara, który wziąłby grę na siebie i odciążył trochę Thomasa. Mimo, że nie bardzo podoba mi się to ich wieczne oczekiwanie z pickami, to dzięki głupocie Kinga nadal mają najlepszą sytuację spośród zespołów aspirujących do bycia contenderem. Jeżeli Hayward miałby się kierować tylko i wyłącznie względami sportowymi, to wybór jest oczywisty. Tak czy siak moim zdaniem Gordon zostanie w Utah, bo jest jeszcze na tyle młody, że nie musi za wszelką cenę już teraz ganiać za pierścieniem. Względy sportowe to nie wszystko, a w Jazz Hayward jest gwiazdą, może poprawiać indywidualne wyniki i dobrze zna się z drużyną. Utah jest sensownie zarządzane, więc krzywdy mu tam nie zrobią. Jeżeli tylko pobyt w Utah nie jest dla niego katorgą, to dla mnie 70:30, że Gordon nie zmieni w tym roku klubu.

Edytowane przez Hoolifan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z BMFem, Boston ma lub będzie miał lepszy team, A NAWET JEŚLI, dla świętego spokoju, przyjąć że będą mieć takie same, to szalę przeważa sam fakt, że Boston jest na Wschodzie, a Utah na Zachodzie.

 

 + mniejsze assety jak Rozier, Smart, jakiś Olynyk, przyszłoroczny pick Nets.

 

 

Ej, ale Smarta to ty szanuj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Memphis na Zachodzie nigdy nie byli realnym contenderem.

 

Tu też mam odmienne zdanie, bo w lato 2014 roku, na co są dowody postów na tym forum pisałem o dwóch wielkich siłach zbliżającego się sezonu. GSW @21 na mistrzostwo i Memphis Grizzlies @51. Oba wskazywałem na moich faworytów i chociaż dzisiaj każdy pisze, że wtedy wieszczył potęgę drużyny z Oakland to ja pamiętam raczej sporo głosów zwątpienia.

 

Nie muszę Cie chyba przypominać, że oba zespoły toczyły niesamowitą batalię w tamtych PO, która została mocno wypaczona przez kontuzję Tony Allena.

 

Kontuzje i dziwne, kontrowersyjne zawieszenia mocno osłabiały ten zespół, więc przesadą jest mówić, że nigdy się poważnie nie liczyli. Dla mnie to był zawsze PO team, gotowy rzucić rękawice każdemu. Daj Bóg, żeby Utah znaczyli tyle i byli równie przyjemnie do oglądania, to wtedy Utah Jazz zyska we mnie regularnego kibica.

 

Boston, ma to, ma tamto. Ciągle to słyszę. Ale to jest wszystko na papierze, w sferze domysłów i tego się jak te talenty rozwiną. Ja patrzę na tu i teraz, a ten tegoroczny wynik to może być mały pocałunek śmierci jak przyjdzie potem zapychać salary średniakami. Przed Ainge dużo pracy, by wskoczył na ten poziom o którym mówisz. Nie wystarczy mocna karta na ręku, jak nie umiesz nią dobrze zagrać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ BMF

 

Zasadniczo zaskakujesz mnie wpisując w jakiekolwiek rozmowy o przyszłosci Davisa  czy Thunder

 

Davis jak na razie raz wszedł do PO i nadal nie wygląda by z Pelikanami był w stanie przejść pierwszą rundę

 

A Thunder ma zawalone salary i jeszcze musi podpisać Robertsona i Taja

Oni maja swój max teraz te 45 zwycięstw. Nie wiem jak ci wychodzi że oni mają lepsze perspektywy albo porównywalne z Jazz

Oklahoma płaci takiemu Adamsowi więcej niż Jazz Gobertowi . Płaci Oladipo , Kanterowi tyle że płacą już 110 milionów bez Andre i Taja... Jeśli chcą utrzymać skład na 45 zwycięstw to bedą musieli płacić podatek od luksusu, Jak ich odpuszczą co prawdopodobne to mogą mieć problem z wejściem do PO

 

Jakim cudem jednym tchem wymieniasz Davisa , Westbrooka i Golden to ja nie mam pojęcia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu też mam odmienne zdanie, bo w lato 2014 roku, na co są dowody postów na tym forum pisałem o dwóch wielkich siłach zbliżającego się sezonu. GSW @21 na mistrzostwo i Memphis Grizzlies @51. Oba wskazywałem na moich faworytów i chociaż dzisiaj każdy pisze, że wtedy wieszczył potęgę drużyny z Oakland to ja pamiętam raczej sporo głosów zwątpienia.

 

Nie muszę Cie chyba przypominać, że oba zespoły toczyły niesamowitą batalię w tamtych PO, która została mocno wypaczona przez kontuzję Tony Allena.

 

Kontuzje i dziwne, kontrowersyjne zawieszenia mocno osłabiały ten zespół, więc przesadą jest mówić, że nigdy się poważnie nie liczyli.

 

"Poważnym contenderem" nigdy nie byli - zbyt duże braki w ataku i tendencje do runów typu "2-21" albo "9 minut bez trafionego rzutu z gry". Jak ktoś chce czasem błysnąć populistycznym januszowym tekstem to powie, ze "mistrzostwa wygrywa się obroną", ale to nieprawda, bo historia mistrzów NBA to historia topowych graczy ofensywnych. Zach, Gasol ani Mike Conley nimi nie byli.

 

(tak, słyszałem o Pistons 2004, tylko że rok 2004 był tylko w 2004)

 

Pomijajac oczywiste różnice w stylu gry, to tamci Grizzlies byli takim zespołem jakimi są teraz Clippers lub Rockets - sklepią gorszy zespół, czasem wygrają z porównywalnym, nie dadzą się zesweepować prawdziwemu contenderowi. Ale ich szanse na tytuł wynoszą zero procent.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.