Skocz do zawartości

[SCF] Utah Jazz (5) - Golden State Warriors (8)


jazzmen

Rekomendowane odpowiedzi

Niestety nie ogladalem meczyku :(. Ale sądząc po postach i ogladając highlighty było pięknie :D. Ogromnie sie ciesze z tego zwycięstwa, bo bałem sie ,że jednak GSW odbierze nam ten jeden mecz , ale dzięki postawie AK47 !! :D ( i nie tylko ) , meczyk był nasz :D. Zjedliśmy GSW w dogrywce, a to co zrobil Fisher , a potem jeszcze ten mini wywiad z nim po meczu, po prostu łezka kręci sie oku :roll: . Go Utah Go !! For the TITTLE !! :D

 

 

P.S szkoda ,że Stockton i Mailman nie grają , gdyby byli chociaz na ławce zdobyli by to upragnione trofeum (a wierze ,że Utah w tym sezonie może tego dokonać), które tak bezlitośnie odbierali nam bullsi, żal chłopaków :(

 

Witam !! (jako nowy tu fan Jazz) oraz pozdrawiam wszystkich jazzmano-fanów :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GSW zabrakło jaj i zawodników ktorzy by to wykończyli oraz odpowiedniej taktyki. Cały czas są nastawieni na dystans i co mnie zdziwiło w jednej z ostatniej akcji przy 2 puntkowej stracie także wyprowadzają zawodnika na trójkę i ten pudłuje. IMO bez sensu, bo ten punkt w tym momencie i tak ich ine zbawiał, Jazz mieli szanse na swoją akcje i zwycięstwo a tak mieliby dogrywke chociaż zapewnioną,a tak popłynęli. To juz drugi raz z rzędu w SLC i to nie przypadek że jest 2-0. Wydawało się że już maja Jazzmanów a jednak Ci im się wyrwali i nie dali szans w dogrywce. W obydwu przypadkach w mojej opinii najważniejsza jest sprawa podkosza. Boozer,Okur i Kirlienko niszczą na tabliach. Na tej atakowanie dają wiele okazji do ponowien i to włąsnie zadecydowało o udanej końcówce Utah, chociażby kluczowa zbiórka po pudle Okura w G1 Boozera i jego punkty. Warriors muszą coś zmienić by albo grać bliżej kosza i byc bardizej skutecznemu albo postawić jakąś zaporę w pomalowanym i na deskach bo w taki sposób ot Jazz mogą rzucać i rzucać niecelenie a i tak wyjdzie na ich ze względu na ponowienia. Rzuce tutaj bardzo wymowne statystyki do ktorych ine trzeba chyba komentarza żadnego a może ktoś nie zwrócił uwag. W game1 Jazz zbierają 20 piłek na atakowanej tablicy a Warriors na swojej 22. W g2 Utah ma 19 off rebs a Golden State 19 w obronie. MASAKRA!

 

EDIT

No i zapomnialbym. Gratuluje pomysłu na atak. A raczje jeog braku, albo Richardson czy Davis sami coś walną albo zagrają na Barnesa i Jacksona a Ci to już mają taki talent że jak trafią jeden z czterech rzutów to będzie sukces, i weź tu wygraj z takimi. ;)

 

Oj mają nad czym myśleć przed powrotem do domu Nelson i asystenci. Bez zmiany tablic i polepszenia ataku nie wygrają tej rywalizacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak, GM 2 był niesamowity, nawet jeszcze bardziej niż GM1.....tak mnie wymęczył fizycznie i psychicznie, że aż sobie wziąłem urlop na żądanie i nie poszedłem do pracy :P

 

może zacznę od końca - nie wierzyłem już, że Jazz ich dojdą w końcówce....2 ewidentne ofensy Boozera, 2 spudłowane trójki AK, 5pkt w plecy, pudło Okura z nieprzemyślanej pozycji za 3, było kiepsko...ale jednak Pietrus i Davis dali nam szansę, dawno się tak nie uśmiechałem jak spudłowali te wolne....ale Jazz musieli trafić trójkę....jak Okur trafił to krzyknąłem jak szalony, ale zaraz potem rozczarowanie, to było jednak tylko za 2 (nie wiem więc o czym Szaku piszesz)...wciąż minus jeden i pudło Barona i wyrównanie z dziecinną łatwością Williamsa - nie da się ukryć, że mecz ten GS powinni wygrać, ale zabrakło im egzekucji z linii, to czym Jazz wygrali GM1..z kolei Jazz trafili 2 fantastyczne rzuty w ostatniej minucie, coś, czego z kolei zabrakło GS (pudło Jacksona za 3) w GM1 by wygrać...i te malutkie rzeczy zadecydowały, że jest 2-0, nie np. 0-2

 

dla mnie bohaterem AK...mój od zawsze ulubiony gracz (chociaż wszystkich kocham :) ) rozegrał niesamowity mecz....widzieliście jak zagrał w siatkówkę z Richardsonem czy zablokował Davisa jak ten chciał z nim koniecznie zagrać 1-1? ale już pal sześć jego niewiarygodne bloki (13 w pierwszych 2 meczach)...widzieliście kto wziął się za rozgrywanie jak Dee musiał zejść i nie było Derona za faule? AK! kto by to wymyślił, tak się zastanawiałem, co teraz będzie..a tu patrzę Sloan daje piłkę Kirilence i ten rozgrywa :shock: w sumie można się było tego spodziewać, ale to niesamowite jak koleś 206cm przeprowadza radosnym kozłem piłkę przez połowę i rozprowadza akcję...i te akcje, które rozpoczynał wyglądały bliźniaczo do tych prowadzonych przez Derona...to pokazuje naprawdę ogromne zaawansowanie taktyczne Kirilenki..a do tego jak do niego piłka wracała, to miał znów te swoje nieprawdopodobne asysty....owszem, miał w sumie w meczu 6 strat, ale te karkołomne podania, które wykonuje, muszą się czasami tak kończyć...

rozpływałem się nad jego grą w tym emczu...jego średnie po 2 meczach:

16,5 ppg, 8rpg, 4,5apg, 6,5 bpg i 1spg...masakra, stary dobry AK (w ogóle u nas na stronie możecie zobaczyć porównanie osiągnięć liderów w głównych kategoriach statystycznych pomiędzy seriami z Hou i GS)

 

nie ma dwóch zdań, że to jego odmiana zadecydowała zarówno o przejściu o Houston jak i o minimalnych zwycięstwach z GS, których po prostu niszczy tymi blokami z pomocy (bez niego penetrują jak chcą)....28,1% skuteczności w GM1&2 krytego przez niego przez większość czasu Jacksona mówi samo za siebie

ale dość o AK, teraz niech potwierdzi swoją fantastyczną dyspozycję na wyjeździe, gdzie gra się o wiele trudniej...

 

oprócz AK w serii rządzi frontcourt Jazz...nie wiem czy wiecie, ale Boozer i Okur notują na spółkę średnio... 31 zbiórek na mecz! podczas gdy cały zespół GS miał w pierwszych dwóch meczach średnio 34!...dzięki temu Jazz mogą sobie ponawiać i ponawiać akcje i w końcu trafią, dając przy tym Warriors na swojej desce bardzo mało takich okazji...i póki co GS nie potrafią wykorzystać tego mismatcha na swoją korzyść, nie dominując szybkością w ataku...w obronie też stają za daleko od Okura, dając mu bezkarnie ciskać trójki

 

warto jeszcze wspomnieć o debiutantach - Millsap, Brown i Brewer rzucili w sumie 16 punktów - to jest naprawdę ewenement żeby na takim etapie rywalizacji w playoffs debiutanci odgrywali tak dużą rolę i mieli tak istotny wpływ na przebieg i wynik meczu (pamiętajmy też o 4 bezcennych pkt Browna w końcówce GM1)

 

jestem teraz bardzo ciekaw jak będzie w Oakland, po cichu liczę na jedno zwycięstwo...ciekawe czy Williams będzie potrafił nadal grać tak dobrze i z takim wyrachowaniem, bo to chyba jest klucz....też fajnie jakby Memo podtrzymał świetną dyspozycję i w ataku, i na deskach...jeśli super kwartet zagra tak jak w pierwszych dwóch meczach to jest szansa na zakończenie serii w 5 meczach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jazz graja bardzo madrze, bardzo fajnie. Graja tak jak powinno sie grac z Warriors aby wygrac, czyli do srodka all time i dominacja na deskach. GSW robia co moga, jednak jest to bardzo ciezkie, szczegolnie jak sie oddaje na tablicach az tyle pilek i nie mozna odciac przeciwnika od gry tak blisko od kosza. Warriors zdecydowanie nie leza takie zespoly, dla nich doskonalym matchupem sa jump shooting teams, jak chociazby Dallas. Takie zespoly sie zdecydowanie latwiej broni i piatka niskich graczy idzie po prostu utrzymac sie w grze. Maja ciezki do zgryzienia orzech gracze GSW trzeba przyznac, wygrac dwa mecze w Oracle Arena bedzie trudnym zadaniem ale do wykonania, niestety faworytem mimo wszystko tej serii nie sa. Fajnie by bylo jakby ujrzal kilka zwyciestw Golden State, bo bardzo ich polubilem w tych PO, ale na nic wiecej nie licze. Utah beda w WCF raczej na pewno, po prostu ich styl gry mocno nie odpowiada GS. Kto wie, byc moze nawet w finale? Po tym jak AK47 gra jak natchniony z meczu na mecz to maja spore szanse przeciwko wszystkim na zachodzie. W sumie duzo jest tego. Zaczynajac od swietnie grajacego Okura, Boozera, Derona, a konczac na tych wszystkich rookies jak Dee, Millsap oraz Brewer. Jest bardzo duza glebia w tym zespole, graja bardzo fajnie w ataku, troche gorzej w obronie, ale za to sa mocni na deskach. Jazz jak przejda GSW to nie skreslalbym ich od razu. W tych PO po bardzo slabej drugiej czesci sezonu graja baaardzo dobrze, u siebie w domu sa praktycznie nie do pokonania, sie nie poddaja, nawet jak sytuacja jest beznadziejna. Kto wie, kto wie ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale Jazz musieli trafić trójkę....jak Okur trafił to krzyknąłem jak szalony, ale zaraz potem rozczarowanie, to było jednak tylko za 2 (nie wiem więc o czym Szaku piszesz)...

Sorry, mój błąd. Oglądałem tylko highlighty na ESPN nie załapałem, że policzyli ten rzut jako 2 punkty. To już wam nie mieszam i nie szukam dziury w całym :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co dzisiaj zobaczylem bylo po prostu chore, Baron Davis zrobil conajmniej 3 akcje ktore dlugo bede pamietam, piekna 360-tka, no i ta paka nad Kirilenka. Po prostu zdemolowal AK47 ta paka, hala oszalala, komentatorzy oszaleli, chyba wszyscy jekneli w tym momencie, jak sie wybil i zawisl w powietrzu, nie chcial spasc, cos GENIALNEGO.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WOW. Baron Davis jest istnym WARIATEM. Wow. Ten wsad nad AK47, to... ja... ze... kiedy... bo.... jak.... zrobic.... wykonac... zatrzymac.... skad? Kiedy, po gwizdku (faul DW, wybil sie i tego plecaka prawie wsadzil, juz wiedzialem, ze jak nadarzy sie kolejna okazja to eksploduje) Jak sam mowi, przy tej publicznosci czujesz jakbys wyzej skakal... itd.

 

I ten szalony "wiatrak" po owczesnych pivotach, w ogole podwajali goscia, naciskali... ach. Te 3-60 ach, och , uch. Ten zawodnik, jak go nie kochac. Te trojki GS, rekord po nalezy do Sonics (20) rzucali z czytych pozycji, myslalem, ze go wyrownaja, ludzie co za koszykowka. Powiem, tak gdyby wszytkie mecze Warriors rozgrywano w ich hali prawdopodobnie awansowali by do wielkiego finalu. Przeciez to jest szalenstwo co sie tam wyprawia. Oni tam po prostu fruwaja.

 

Brak slow, po prostu mecz trzeba zobaczyc i przekonac sie na wlasne oczy, bo to kolejny z tych ktorych w slowach trudno opisac. Jeden z tych, przy ktorych trzeba zostawic krotka note: Must see.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podoba mi sie to jak Baron sie wypowiada. Calkowity spokoj, stoicki bym powiedzial, jak juz konczy wywiad to cos wykrzyknie, jakies pozdrowienia, cos tam... W ogole ta osobowosc, to ile pracowal w lato on jest po prostu niemozliwy. Gdyby jeszcze w decydujacych momentah przy rzutach wolnych, rzucal na wiekszym procencie, ale ilez mozna oczekiwac. Rchardson gra tez niesamowicie (wspaniala selekcja rzutowa w doskonalych momentach) Harrington, ofensywnie w tej serii, Biedrins... Ellis, Barnes (wow) powiedzialbym wszyscy jak natchnieni, jakby cos w nich wstapilo, jakby to byl jakis sklad weteranow, doswiadczonych zawodnikow.

 

Ja jestem bardzo podniecony tym co ogladam, najlepiej mi sie te druzyne oglada, w tych playoffach, pragnalbym zobaczyc ich przeciwko Pistons (jak juz InfinitI wspomnial) W moim przekonaniu problem polega na tym, ze jesli chcesza zagrac lepiej w defensywioe przeciwko nim musisz, poddac troche atak. Co za tym idzie Boozer nie moglby tak walczyc a musi o te zbiorki wataku, jeszcze szybsze przejscie do defensywy, przeciez to jest nieosiagalne. Nie w tej hali, tam sie nie da narzucic swojego tempa, swojej gry, jestes zmuszony sie podporzadkowac. Kropka. Przeciez te wszytkie trojki, oni tam mieli po kilka sekund na przygotowanie sie. Wymarzone wide-open.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i niestety - Hirek Jazz nie zagrali dzisiaj ani mądrze ani przezornie. Zagrali po prostu jak dupy :roll: Dali potańcować Baronowi, poodopalać jakieś trójki, które w ogóle nie powinny mieć miejsca, biegali jeden od drugiego i drapali się po głowach. Gdyby choć wygrali to cały ten cyrk w Oakland mógłby się już pakować, a tak trzeba przełknąć nie tylko porażkę ale i te wszystkie "ohy" i "ahy" nad wygibasami Davisa.

 

Po prostu zostali dziś zdemolowani, a II ćwiartka no to już naprawdę rzeźnia (40:12) :!: Ma rację Jmy, że albo strzelasz jak GSW i bawisz się w Corrall OK czyli kto - kogo, albo bronisz, a wtedy, przy takiej dyspozycji "szybkobiegaczy Nelsona" nie masz szans, nawet jeśli grasz na niezłej sluteczności jak dzis Juta (47%). Ot i wsio, na razie przynajmniej... :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poporostu ... Baron Davis :D I to wystarcza chyba za komentarz tego spotkania :D Postaram się obejrzec dzisiaj ten mecz, narazie wzoruje sie tylko na highlitsach, ale zdaje sie ze to był chyba najbardziej efektowny mecz w tych PO - i tutaj już niechodzi o te cuda które wyprawial Baron (swoją drogą - nie wiem czy tlyko takie wrażenie miałem czy tak było, ale zdaje sie, że w 4 kwarcie jak tylko Davis dostawał piłkę to aż się czuło w powietrzu tego wyczekiwania na to co wspaniałego zaraz zrobi :D ) ale także i te wszystkie Bierdrinsy, Richardsony i reszta. Kibice GSW znowu pokazali, że swoim ulubieńcom potrafią dać takiego kopa, że poprostu nie ma innej możliwości jak granie wszystkiego tak jak grać się powinno. Naprawdę nie widzę innej opcji jak 2-2 po następnym meczu ;) GSW znowu jest na fali wznoszącej - po takim zwycięstwie i doświadczeniach z serii z Mavs, można być niemal pewnym, że teraz z meczu na mecz będą grali na co raz lepszym poziomie. Wszystko zależy teraz od Jazz - czy pozwolą im się już całkowicie rozpędzić i wystraszyć, czy pokażą w przeciwieństwie do Mavs jaja i nie dadzą odebrac sobie prowadzenia w serii ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No a ja liczę na 3-1. Jednak żeby tak się stało, trzeba ogrom rzeczy poprawić.

 

Nie w tej hali, tam sie nie da narzucic swojego tempa, swojej gry, jestes zmuszony sie podporzadkowac. Kropka.

 

Powiem, tak gdyby wszytkie mecze Warriors rozgrywano w ich hali prawdopodobnie awansowali by do wielkiego finalu

No nie róbmy już z hali GSW jakiegoś miejsca, świątyni, w której tylko gospodarze potrafią wygrać. W której tylko im idzie i tylko im może wszystko wychodzić.

 

To prawda wczoraj nie mogłem uwierzyć, w jaki sposób Warriors trafiają seryjnie rzuty zza łuku i nie tylko, ale wszystko to była wina gry Jazz, którzy pozwolili na coś takiego. ZERO OBRONY. Mecz można było nazwać: WEJDŹ POD KOSZ, ŚCIĄGNIJ NA SIEBIE WSZYSTKICH I RZUĆ ZA TRZY PUNKTY. Tak wyglądał cały mecz. Bardzo dobrze

to nie słaba gra w ataku była przyczyną ich dotkliwej porażki. Wpłynęło na to głównie "szanowanie" piłki, które na skutek braku w grze przez dłuższy czas i Williamsa (zaledwie 26 minut), i Fishera (16) znacznie ucierpiało, czego konsekwencją były aż 23 straty, z czego 16 w newralgicznej pierwszej połowie. Ta statystyka może jednak nie tylko martwić, ale i cieszyć, gdyż pokazuje, że obecność na parkiecie rozgrywających Jazz i zminimalizowanie liczby strat mogły dać Jazz zwycięstwo nawet pomimo tak świetnie dysponowanych w dniu wczorajszym Warriors.

Tak w tym meczu, to co widziałem, przy rozgrywaniu piłki to tylko woła o pomstę do nieba. Fatalnie, po prostu fatalnie i tyczy się to tylko do Williamsa, bo AK, który znowu musiał przejąć obowiązki rzogrywajka, jak sobie na początku radził to potem trochę już za dużo jakiegoś kombinowania. Co mi się podobało, to nie wiem czy zauważyliście jak proste akcje rozgrywali, gdy AK prowadził grę. Stoi na trójce, reszta pod koszem i zasłony, dużo zasłon, uwolnienie, wyjście na róg i kosz. Tak trzeba było grać cały czas, potem coś jakieś kombinacje się zaczęły.

Znowu mecz ustawiły szybkie faule Willa i Fisha. Nie wiem, ale te pierwsze Williamsa, to bardzo mocno wątpliwe, naprawdę. Potem to już reszta meczu na ławce i gra bez PG.

 

Nie rozumiem też dlaczego Jazzmani tak mało razy próbowali wymusić przewinienia na GSW. Już chyba w pierwszej kwarcie trzy miał Jax, reszta też już dwa, jeden nałapała, a my wdaliśmy się w jakieś rzucanie bezmyślne z półdystansu. Tyle razy można było wejść pod kosz i spróbować coś wymusić, naszym jednak to nie pasowało :roll: Nie wiem

może się bali być zblokowani, ale i tak przy dużej przewadze wzrostu jakiekolwiek wolne piłki mogły by być ponownie zbierane. To taki wolny pomysł.

 

Słabiutki mecz Derona, już nie taka przewaga na tablicy i zero obrony, to wszystko się złożyło na przegraną (w pewnym momencie myślałem, że GSW rzucą ze 140 punktów). To nie był bardzo słaby mecz Jazzmanów, ale za bardzo pozwoliliśmy na rozrzucanie się Wojownikom.

 

3. mecz moim zdaniem w ogóle nie przekreśla szans Utah w 4 spotkaniu, co dziwne mogłby się wydawać po takim wczorajszym. To właśnie PO, można wygrać fantastycznie jeden mecz, a przegrać wszystkie kolejne.

 

Czy psychika, pewność siebie Jazzmanów została w jakiś sposób zachwiana? Oby nie i tak sądzę, że tak się nie stało. A czemu miało by się tak stać? Te rzuty Barona, seryjne trójki - to było tylko wczoraj, co nie znaczy, że musi mieć miejsce jutro. Wiadomo, że jest tego większe prawdopodobieństwo. Ale nie znaczy, że właśnie tak się stanie.

 

Co do Barona, to prawda, rozegrał wczoraj kapitalny mecz, te akcje, no ciężko było w to uwierzyć. 360, wsad - naprawdę cudowne, ale tak jak powiedziałem tym nie wygrywa się rywalizacji.

 

Zobaczymy jak będzie jutro, jeśli nic się nie zmieni w grze Jazz, to w znowu w dupę. Jeśli choć będzie mniej strat (23, a 16 w pierwszej połowie) i nasi znowu zaczną grać bardziej pod kosz, to powinniśmy wygrać. Ale czy zdołają?

 

 

 

PS. Właśnie przypomniała mi się akcja, jak "fantastycznie nasi, chyba w 4 kwarcie, wprowadzali piłkę z boku" - żenada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WOW! :o Niesamowite show Warriors, no a te akcje Barona to już istna poezja. Naprawdę, to co się widzi w Oracle jest niewiarygodne i to właśnie tam są póki co najlepsze mecze tych PO. Ta seria rozstrzyga się pomiędzy zespołami, których olbrzymim atutem jest własna hala i nic dziwnego, że jak dotąd wygrywali gospodarze.

 

Jednakże te 3 mecze pokazują póki co zdecydowanie większą moc GSW i IMO jeśli odpadną już na tym etapie, to będzie to stanie się to w frajerski sposób. Mecz nr 1 był zdecydowanie do wygrania, a drugi był niemal nie do przegrania, a mimo to zrobiło się 2-0. W następnym meczu nie widzę innej opcji jak wyrównanie na 2-2 i wszystko powinno rozstrzygnąć się w SLC.

 

GO WARRIORS!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niesamowicie się to ogląda, co by nie mówić to jednak mecze Warriors naprawdę świetnie sie ogląda, dla mnie ta seria z Jazz to jeszcze lepsze mecze niż z Mavs.

 

Super początek Wojowników, później Jazz doprowadzili nawet do remisu, ale ich nieszczęście zaczęło sie od tego rzutu Richardsona za trzy na koniec pierwszej kwarty. Druga kwarta to demolka. I właśnie chciałem powiedzieć o trójkach Warriors, dla mnie to właśnie te niesamowite kontry GSW i seryjne rzuty za trzy to były akcje meczu. Coś pięknego. :shock:. Szkoda, że w drugiej połowie trochę im przestało wpadać, bo świetnie się to oglądało. :)

 

Loty Davisa tez były bardzo ładne, ale mnie jakoś bardziej porywały te ich kontry, po prostu poezja. I jeśli oni są w takiej dyspozycji jak dziś to naprawde bardzo ciężko ich zatrzymać, bo mają po prostu świetnych strzelców. Rzutem za trzy może postraszyć Baron, J-Rich, Jackson, Barnes, Pietrus, Harrington, nieraz też Ellis - to jest rzadko spotykany potencjał rzutowy i jeśli im rzuty wpadają to niewiele można zrobić, bo oni momentalnie odjeżdżają cokolwiek byś robił.

 

Swoją drogą to Jazz tez zagrali bardzo słabo i znacznie ułatwili Warriors wygranie tego meczu, ale nie stało isę dla nich nie wielkiego. Muszą teraz po prostu podejść do następnego meczu bardzo skoncentrowani i robić swoje, a na pewno nie powtórzy się historia w dzisiejszego meczu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja myślę tak, spokojnie nie dajmy się zwariować....wszyscy już widzą po tym meczu pewne 2-2....przyznam się, że ja tez miałem takie pierwsze wrażenie ale spokojnie - widzieliście co oni robili z tymi trójkami? przecież to, co się działo w II kwarcie, to jakiś absurd , człowiek w pewnym momencie się wręcz dziwił jak nie wpadł im jakiś rzut......było nie było wyrównali rekord PO w liczbie trafionych trójek w jednej połowie (co pokazuje częstość takiego zjawiska) więc coś takiego nie powinno się jutro powtórzyć....

 

druga sprawa Jazz mają Sloana..od tego jest jego głowa by wymyślić jak dograć te piłki do Boozera, który non stop frontowany przez niższych i szybszych graczy w ogóle nie dostaje podań..więcej pick 'n rolli, więcej zasłon dla Booza - cokolwiek żeby dostał tą piłkę, bo wtedy jest nie do zatrzymania i masakruje obrońców (wczoraj 8/10 z gry, w całej serii 59%)....trzeba grać i grać na niego, szczególnie wziąwszy pod uwagę, że potrafi asystować (blisko 4 podania na mecz w tej serii) więc może też stworzyć niezły rzut komuś innemu

 

trzecia sprawa to Williams i Fisher - ma nadzieję, że Jerry wreszcie wymyśli najprostszy sposób na to, że jesteśmy (póki co, bo Dee ma ponoć wrócić na niedzielę) shorthanded na PG i nie wystawi Fish w pierwszej piątce....wtedy jakby ewentualnie w 3 meczu z rzędu Deron spał wcześniej za faule to wskakuje za niego świeży Fish i dalej katuje Davisa...i nawet jak sam złapie 2 faule to AK będzie rozgrywał przez 2-4 minuty pozostające do zakończenia danej kwarty, a nie przez 8...bo to co oni wyrabiali wczoraj z piłką to była masakra....ten przytoczony przez karla wyrzut z autu prosto do przeciwnika był po prostu kwintesencją

 

czwarta sprawa, która trochę wiąże się z pierwszą i trzecią - trzeba grać swoją grę :!: ...i nie mówcie, że to niemożliwie, bo było możliwe przez większość GM1&2 i wczoraj przez 2/3 I kwarty i większość III...a więc można...można grac powoli, maksymalnie zwlaniać tempo akcji, cierpliwie rozprowadzać piłkę i uważnie wybierać pozycje (tzn kiedy Booz jest blisko tablicy na zbiórkę)...gdyby nie ta feralna strata AK w ost sekundach pierwszej kwarty to Jazz mogli by prowadzić, pokazując, że nie taki Oracle straszny

 

pomimo że widzę i imponują mi atuty Warriors, to nie da się nie zauważyć gigantycznej dysproporcji pomiędzy obwodem a środkiem..owszem, obwód mają na miarę finału NBA ale środek to wielka pustka...Biedrins jest w sumie cool, nic do niego nie mam, fajnie widzieć jak białas sobie tak nieźle radzi pod obręczą ale poza nim nie ma nikgo (bo Harrington to nieźle naciągana opcja)..zespół tak niezbilansowany pod względem pozycji nie powinien grac na najwyższym etapie rozgrywek i to niezbilansowanie powinno być "abused" przez Jazz jak tylko się da, a w szczegolności oczywiście przez Boozera, Memo i Millsapa, którzy muszą wpychać się jak się da pod koaz....

 

kurde, Sloan ma ich uspokoić i trzymac cały mecz za lejce..bo jeden zły rzut, złe podanie i idzie zabójcza kontra z oczywiście trójką..a jak GS gra atak pozycyjny, i to jeszcze bez Davisa, to okazuje się, że lipa

 

poza tym Jerry powinien rzucić AK na Richardsona a nie Jacksona, na którego wystarczy Harp czy Gira żeby pudłował seryjnie...to Richardson nas najbardziej gnębi z dystansu całą serię, przez niego o mało nie wtopiliśmy GM 2....

 

tak że GS są fajnym zespołem, fajnie ich oglądać i życzyłbym im awansu w każdej innej parze niż ta...ale w te nie mogą przejść i aby to zrobić trzeba tłuc, tłuc i jeszcze raz tłuc swoją grę...rzuty po ustawianych akcjach Jazz często wpadają, a jak nie to są wysocy na zbiórkę...trzeba przestać strzelać sobie samobóje i nie wystawiać Fisha obok Derona...niech Jerry da szansę choćby Brewerowi, który dorównuje im atletyzmem i może zmęczyć w kilku akcjach....

 

kurczę, może znów jako kibic noszę różowe okulary, ale jestem optymistą i jak inni moi koledzy wierzę w zwycięstwo i 3-1 i zakończenie serii w GM5

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mecz imho fajny, ale nic więcej. GSW walczyli rewelacyjnie, starali się i dawali z siebie wszystko, kilka indywidualnych popisów (Baron!!!) kapitalnych, no i ta atmosfera w całej wyplenionej na żółto hali! Ale rzeczywiście sam przebieg dosyć schematyczny i gra bez obrony, bez tego zaciecia i jakiegos napięcia. Wolę jednak bardziej wyrównane mecze w których obie drużyny niszczą siebie w obronie i wynik nie jest już znany po pierwszej połowie, aczkolwiek ten też sie miło oglądało. W całóej serii dla mnie Jazz są dalej faworytem, myślę, ze wygrają 4-2 lub 4-3.

 

kurczę, może znów jako kibic noszę różowe okulary, ale jestem optymistą i jak inni moi koledzy wierzę w zwycięstwo i 3-1 i zakończenie serii w GM5

Hehe to są bardzo różowe ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tu dużo pisać , wszystko zostalo napisane przez Grega ;) (dokładnie tak samo oceniam obecną sytuacje). AK , mój idol, ładnie pierwsza kwarta , 6 pkt. 4 zb. 2 as , 3 bl , zapowiadlo sie nieźle, ale niestety ten wzrost robil swoje i ciężko było mu kozłować, jak "rozprowadzał" akcje to stał tylko w miejscu a tak sie nie da.

 

Trzeba brać przykład z Barona, niech Deron wchodzi pod basket, zrobią na nim duoble team - odegrać gałe na obwód albo do kogoś pod basketem (BOOZER!!) i są punkciki , a nie oni biegali i oddawali nieprzygotowane rzuty ( jeden rzut Fishera , naprawde był iście amatorski :/ ) , dobrze ,że mielismy wtedy zbiórke.

 

Najważniejsze to grać swoje jak to robiliśmy w Utah i wygrać niedzielny mecz, grać jak prawdziwi pretendenci do tytułu no i nie dawać rzucać tych trójek !! oby w GM4 im tak nie siedzialo , bo naprawde może być znowu kiepsko. Tak jak Greg i Monty myśle ,że wygramy 4-1 , może 4-2, ale los lubi płatać figla i rywalizacja może skończyć sie w GM7, ale wtedy gramy u siebie więc jest to w połowie wygrany mecz :D

 

Pozdrawiam Jazzmanów i pozostałych forumowiczów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale Warriors zaszaleli. Coś nieprawdopodobnego, nie wiem co im Nelson daje przed meczem ale zapierdzielają jak małe samochodziki bez wytchnienia, tak jakby nie czuli żadnego zmęczenia,mogli biegać bez końca.A do tego grają piekielnie skutecznie, niesamowicie mają wyczuty swój kosz i co rzut to celny. W sumie to wypada się zgodzić że drugi raz tak dobrze zagrac nie powinni ale to przecież nie pierwszy mecz w tych PO kiedy niszczą rywala na swoim parkiecie własnie skutecznościa gry. Mavs coś o tym wiedzą którzy dwa razy dostali plus dwudziestke w Oakland a raz przegrali tylko czterema... A Davis to szaleniec z genialnym panowaniem piłki który był nie do powstrzymania, świetne rzuty(po 360 mnie zatkało) i podania(jak zrobił spin move do środka by uciec od podwojenia, zrobił krok czy dwa do kosza i podał do wolnego rywala który niepilnowany skończył dunkiem to miałem nie gorsze wrażenia jak po obrocie dookoła i koszu ;) ) Pobił jeden swoj rekord w PO a drugi wyrównał. Swoja drogą ciekawa sytuacja że jakoś tak od połowy trzeciej kwarty nie miał już żadnej asysty do końca meczu. Poza tym jego szaleństwami do których w obecnym postseason już przezywczaja miał wsparcie w Richardsonu, który zadziwią madrością gry i shoot selection, idealnie wyczuwa czy akurat trafi czy mu nie wpadnie. Z tego co mi się nie podobało to popisy Jacksona(dobrze że grał krótko :twisted: ) oraz Harringtona, obaj jakby nie pasowali do całej układanki, grają bez zamysłu,odpalają te swoje rzuty, brakuje mi u nich myślenia na parkiecie.

 

Utah zostali zniszczeni, przytłoczeni, wbici w parkiet, nie wiedzieli co się dzieje. Wątpie jednak żeby to się drugi raz powtórzyło. Mimo to jednak typuje 2:2, nie będzie takiej przewagi, ale Wojownicy i tak dadzą radę. Sloan to za mądry trener a klasa obu ekip zbyt wyrównana by dwa razy z rzędu coś takiego mogło się stać. Już jego w tym głowa by coś wymyślić na tę koszykówkę, przede wszystkim Jazz nie mogą wchodzić w bieganinę z Golden State, bo wtedy grają to co oni chcą a to sukcesu im nie przyniesie. Powinni grać swoje, zwalniać tempo akcji, spokojna, ustawiona koszykówka z dobrą defensywą oraz to czego brakowało dzisiaj czyli więcej gry piłką do środka,Boozer, Kirilenko czy Okur to zdecydowana przewaga nad tym co mają Warriors. Poza tym nie wiem jak zespól z tak dobrą D mógł dać tyle okazji do swojej gry dla rywala oraz do takiej masy rzutów z dystansu z wolnej pozycji, tym baridzje jak rywal trafia jeden za drugim, bo jeszcze taktyke ala Walker niech rzuca bo i tak spieprzy w miare rozumiem. ;) Kirlienko indywidualnie rzucił się w oczy jak zaczął w pierwzej kwarcie od 4 zbiórek, 3 bloków i kilku pkt. Szkoda tylko, że potem skończył na 5 rebs, kompletne przygasł przy dominacji. Więcej proponuje grać na Booza, który jak już dostnaie gałę to kończy by nie ma rywala który by mu się przeciwstawił, z tym że strasznie mało ma pozycji, trzeba to zmienić. A Fishera to bez komentarza, kompletna off night i nie tłumacza go nawet problemy córki bo je rozumiem, ale potrafił wrócić na koniec 3q i trafić kilka ważnych rzutów, a dzisiaj nie był sobą i jak już coś robił to niestety z niepożytkiem dla zespołu.

 

Kibice Warriors są świetni, cała hala w jednym kolorze, w jednych koszulkach, nieustanny doping i hałas. MAGIA. Jazz będzie tutaj piekielnie trudno wygrać, bo GSW od końca RS u siebie miażdżą i jak widać formy nie tracą, z tym że dać się drugi raz tak poniżyć jak wczoraj będzie świadczyło o rzeczywistej słabości Jazz jeżeli chodzi o grę na wyjazdach.

 

Po prostu zostali dziś zdemolowani, a II ćwiartka no to już naprawdę rzeźnia (40:12) Exclamation

22. ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mi sie wydaje że kluczem do opykania GSW będzie znalezienie sposobu do ograniczenia Davisa i reszta zmieknie,ale to nie będzie łatwe.a po drugie wysocy Jazz muszą dostawać więcej piłek

wiadome było że pierwszy mecz wygrają,ale nie spodziwałem sie takiego wyniku.dalej obstawiam 4-1,4-2 dla Jazz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.