Skocz do zawartości

Cleveland Cavaliers (2) - New Jersey Nets (6) ECSF


Kfadrat

Cavs-Nets  

14 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Cavs-Nets



Rekomendowane odpowiedzi

Choroba LBJ tez nie byla bez znaczenia. Przez wiekszosc meczu mialem wrazenie, ze gra on troche zagubiony zarowno w O jak i w D, a jak sie pozniej okazalo na konferencji to na okraglo smarkal i kaszlal, wiec to takze przyczynilo sie do tego, ze James nie mogl grac do konca tak jakby chcial.

NIe no oczywiście zgadzam się, to też miało spory wpływ i o tym zapomniałęm pisząc. Ale fakty są jakie są. James zagrał stosunkowo słabo i zadanie Jefferson jako tako wykonał, a to że LBJ grał z choroba to inna sprawa. Dzisiaj pewnie Bron zagra już na maxa i zobaczymy jak sprawdzi się Richard.

 

Liczy sie natomiast tylko zwyciestwo, nie wazne jakim kosztem, wiec zostawmy to juz za soba.

Kocham Hirek te twoje wyolbrzymianie. ;]

Opowiem ci historyjke. Taki Cavs graja z Nets. JEst 0-0 i w pierwsyzm meczu kontuzje odnoszą James, Hughes, Gooden i Sasha, ale mimo to udaje się wygrac. Tylko co z tego jak dlaej jest pozamiate bo w/w nie grają cała serię. Lepiej oddać ten mecz i grać ze stratą 0:1 ale pełnym rosterem czy mieć 1:0 i 4/5 S5 wyleminowane do końca? :twisted:

Ale to tylko takie lekkie uczepienie, nie mogłęm sobie jakoś darować, tego nie wazne jakim kosztem. Odezwał się Machiavelli z tym że cel*zwyciestwo w poijedynczym meczu* uświeca środki :P

pozd Hirek i tak cię lubie. ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kocham Hirek te twoje wyolbrzymianie. ;]

Opowiem ci historyjke. Taki Cavs graja z Nets. JEst 0-0 i w pierwsyzm meczu kontuzje odnoszą James, Hughes, Gooden i Sasha, ale mimo to udaje się wygrac. Tylko co z tego jak dlaej jest pozamiate bo w/w nie grają cała serię. Lepiej oddać ten mecz i grać ze stratą 0:1 ale pełnym rosterem czy mieć 1:0 i 4/5 S5 wyleminowane do końca? Twisted Evil

Ale to tylko takie lekkie uczepienie, nie mogłęm sobie jakoś darować, tego nie wazne jakim kosztem. Odezwał się Machiavelli z tym że cel*zwyciestwo w poijedynczym meczu* uświeca środki Razz

pozd Hirek i tak cię lubie. ;]

Ale Karsp pierdzielisz od rzeczy. Jak odniosa wszyscy czolowi gracze Cavs kontuzje to maja sie poddac i oddac mecz? Nie czaje. Jak nie sa w stanie grac to nie beda grac i nie widze jakim cudem po odpuszczeniu meczu mieliby wszyscy wrocic nagle zdrowi. Nawet jak polowa team'u padnie lupem kontuzji to trzeba grac i nie odpuszczac. Pokazali to w poprzedniej serii Wizards. Mimo, ze nie bylo Butlera i Arenasa to walczyli i chcieli to wygrac, nie poddali sie ani na moment, caly czas wierzyli, ze maja szanse przeciwko nam. Pozatym gadasz jakby to byly playoffy w WNBA. Tu trzeba grac i dawac z siebie wszystko, mimo urazow, mimo przeciwnoscia losu i dazyc do zwyciestw mimo wszystko. Kompletnie nie rozumiem twojego przykladu.

 

Aha, jeszcze jedno, nie lubie cie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Win, win, win :) Meczyk całkiem ciekawy, trzeba przyznać - nie żałuję, że obejrzałem :)

 

Zydrunas Ilgauskas - niesamowite ! Facet nauczył się tip shotów :D Wręcz go nie poznawałem kiedy dobijał te piłeczki tam :D

 

Drew Gooden - tablicowy monster. Niesamowite zbiórki, niesamowite power dunki, nawet sędziego pociągnął z łokcia i za to też ma plus :P

 

LeBron - hoho :) siedziały mu trójeczki, dobrze wchodził pod kosz, trafiał osobiste (poza tymi 0/3 na początku). Bodajże 36/12 mówi samo za siebie o tym kto rządził na boisku ;) I oczywiście znowu kluczowe punkty, po których Nets nie byli w stanie już odrobić strat.

 

Pavlovic - to jest jego seria :) W pierwszej połowie świetnie bronił Cartera, w ataku także super gra - nie mialem żadnych zastrzeżeń do niego ;)

 

Hughes - niezły mecz, mogło być lepiej, Kidd trochę wiecej sobie pograł, ale nie na tyle aby nam zaszkodzić, więc jakoś ujdzie ;)

 

Varejao - ukryty bohater meczu ;) Tyle piłek ile w ataku nazbierał (i to w jaki sposóB) to poprostu poezja :) Niesamowita waleczność, wprawdzie słabo krył Moore'a ale co tam ;)

 

Reszta jak wrócę ze szkoły :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mecz naprawdę świetny do oglądania i jak najbardziej godny tej fazy Playoffs. Nets zagrali zdecydowanie lepiej ofensywnie niż ostatnio, znaleźli sposoby na obronę Cavsów, która nie spisała się dziś jak na siebie zbyt dobrze, a przy tym właściwie wszystkim siedział rzut. To jednak znowu nie wystarczyło.

 

Powody są dwa. Jeden to oczywiście ofensywne zbiórki, w których tym razem Kawalerzyści wygrali 19:3. :D Druga sprawa to gra LeBrona, któremu już nic nie dolegało i był po prostu sobą idealnie łącząc zdobywanie punktów z kreowaniem partnerów, jak zwykle mając cały mecz pod swoją kontrolą i trafiając w ważnych momentach. Dzięki niemu Cavs zagrali w ataku tak, jakbym tego chciał w każdym meczu. Zdecydowanie wypadł lepiej od Kidda, który miał świetny jak na siebie dzień pod względem rzutów, ale nie kreował tak dobrze swoich partnerów i dużo częściej tracił piłki.

 

Bardzo cieszy wzrastająca forma Pavlovića. W serii z Wizards widać było, że to tak naprawdę jego początki w PO i grał gorzej niż w RS, popełniając często głupie błędy. Teraz gra znowu pewnie, mądrze, idealnie pasuje do gry z LeBronem i bardzo dobrze wykorzystuje możliwości grania z nim. Do tego bardzo fajnie opiekował się Vince'em.

 

Generalnie mecz zdecydowanie pozytywny. Jedyne, co mnie raziło to słaby dzień Hughes, który nieustannie niemiłosiernie ceglił, a do tego w obronie, podobnie jak cały zespół, nie zagrał tego co wcześniej.

 

Zydrunas Ilgauskas - niesamowite ! Facet nauczył się tip shotów :D Wręcz go nie poznawałem kiedy dobijał te piłeczki tam :D

Oj już się nie nabijaj z niego. :P W PO gra rewelacyjnie i putbacki wpadają mu tak jak powinny. Ja już prawie zapomniałem o tym Z, który nawalał z najbliższych odległości po tablicach. ;)

 

Niech mi jeszcze ktoś z fanów Nets wytłumaczy, dlaczego w Nets drugi mecz z rzędu w czwartej kwarcie większość akcji siłuje Carter. W poprzednim meczu to było wręcz żenujące, jak akcja po akcji nie mógł nic trafić, a mimo to bez przerwy rzucał. Teraz znowu wszystko spoczywało na nim, co nie przynosiło efektu. Aż prosiło się o danie szansy Jeffersonowi, który ewidentnie miał świetny dzień, ale nie. Niesamowicie mnie to dziwi, a przecież w jednym z meczów z Raptors to właśnie RJ zapewnił zapewnił wam zwycięstwo.

 

A zatem plan na pierwsze dwa mecze w 100% zrealizowany i czas wybrać się na trudniejszy teren przeciwnika. Przydałoby się wygrać chociaż jeden z najbliższych dwóch meczów i to powinno dać pewną przewagę i duże prawdopodobieństwa szybkiego zakończenia serii. Nets natomiast są pod ścianą. Porażka w następnym meczu praktycznie przekreśla wszystko w ich przypadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nets nie znalezli sposobu na nasza obrone tylko duzo im wychodzilo. Owszem bylo kilka bledow w rotacjach, w szczegolnosci na Jeffersonie, ktory w taki sposob chyba ze 4 kosze zdobyl, ale z tego on zyje w tej serii, cala obrona nasza skupia sie na Carterze i to jest logiczne, ze inni to wykorzystaja. Kidd mial swoj dzien konia, Nets ogolnie wpadalo praktycznie wszystko za trzy, mimo ze calkiem dobrze ich krylismy. My z kolei rzucalismy praktycznie zawsze z otwartych pozycji w tym elemencie, ale trafilismy tylko 25% z oddanych rzutow.

 

Obrona Cavs suma sumarum byla najlepsza jaka widzialem w tych PO i to, ze Nets rzucali na 52% to dobrze wrozy na przyszlosc. Ciezko bedzie im powtorzyc to, ale fajna rzecz jest taka, ze Cleveland maja jeszcze zapas maly w ofensywie. Trojki zdecydowanie mogli by poprawic, zwlaszcza jak 4/5 rzutow za trzy jest z otwartej pozycji. Jak trojki zaczna nam wpadac to jest szansa wykonczyc New Jersey nawet w 5 spotkaniach.

 

Ogolnie poziom energii w Cavaliers byl bardzo duzy. Grali z poswieceniem, zaangazowaniem, grali na 100% pierwszy raz w tych PO przez cale 48min. Jednym slowem to Cavs wrzucili nareszcie drugi bieg jesli chodzi o obraz gry. Czekalem cala serie z Wizards az sie doczekalem wreszcie w g2 z New Jersey. Teraz bedziemy dosyc trudni do zajechania przez Nets, nawet na wyjezdzie. Pisalem wczesniej, ze playoffy zaczynaja sie dla nas dopiero w serii z NJN i wreszcie Cavs grali jak w PO sie grac powinno przez pelne 48min.

 

Ciekawa rzecza jest, ze znowu poraz 6 w tyc PO wykonczylismy rywala w 4q. Cleveland poki co sa nie do zajechania w clutch. Zwykle im blizej konca, szczegolnie jesli chodzi o wyrownana koncowke, to wiekszosc zespolow gra gorzej, generalnie chodzi o to, ze nie wychodzi im tyle co w pozostalej czesci spotkan, zaczyna sie presja, zaczynaja sie nerwy, zaczyna sie budowanie (another brick in the wall). Cavaliers im blizej konca tym graja lepiej. Egzekwuja solidniej niz w pozostalej czesci spotkan, graja defense lepszy niz kiedykolwiek wczesniej. Po prostu wchodza na kolejny poziom gry, nie osiagalny jak do tej pory dla Wizards i Nets. Mentalnosc, spokoj tego zespolu robia po prostu wrazenie. Sa naprawde mocni psychicznie, sa w pelni przekonani o tym, ze wygraja, a LeBron tylko umacnia ten zespol w tym.

 

No wlasnie co do samego Jamesa. Nie ma latwego zycia w tych PO. W g2 z Wizards skrecil kostke, po tym jak wyladowal na stopie Thomasa i to cud, ze tak sie skonczylo jak sie skonczylo, czyli LBJ mogl grac w kolejnym meczu. Niestety ze skrecona kostka nie mogl brac udzialu nawet w treningach, ograniczal sie tylko do odpoczynku, byl unieruchomiony, nie mogl przemeczac tego skreconego stawu skokowego. Pozniej tuz przed seria z Nets zachorowal i znowu gralo mu sie niezwykle ciezko. Mimo tego wszystkiego jego statsy sa naprawde imponujace. So far 28pkt, 7.7 zbiorki, 8.2 asysty oraz 2.0 straty na mecz. To sa naprawde imponujace statsy, a ilosc strat tylko obrazuje jak LBJ dopracowal swoja gre praktycznie do perfekcji, a przeciez obrona jest na nim grana w tym sezonie lepsza niz kiedykolwiek wczesniej. W koncu nie jest tajemnica, ze najlepszym sposobem na pokonanie Cavs to zatrzymanie Lebrona. James rozgrywa kapitalne playoffy, statsy to doskonale obrazuja, mimo ze caly czas stalo mu cos na przeszkodzie. Teraz wreszcie bedzie mial chwile aby przygotowac sie do tych PO i zlapac w koncu forme, w szczegolnosci strzelecka. Wtedy bedzie ten chlopak praktycznie nie do zatrzymania i zdominuje kazdego rywala, ktory stanie mu na przeszkodzie.

 

Na koniec kilka slow o samym meczu. Spotkanie bylo na wysokim poziomie, ogladalo sie to naprawde dobrze, zupelnie inny mecz niz g1. Cleveland tylko potwierdzili to, ze statsy nie klamia i sa dominujaca ekipa w lidze jesli chodzi o zbiorki. Poki co srednio we wszystkich 6 meczach PO zbieraja ponad 13 pilek wiecej niz rywal. To jest po prostu dominacja. Ale nie oszukujmy sie, o tym bylo wiadomo od dawna, rywale tez nie byli wymagajacy, Cavs po prostu robia to co do nich nalezy. Pomaga tez sporo sam lineup, w koncu najnizszy u nas starter to Larry Hughes, ktory ma 6'5 wzrostu. Klucze do zwyciestw poki co to przede wszystki obrona, zbiorki oraz poziom gry w 4q w clutch, jak do tej pory nie osiagalny dla zadnego z przeciwnikow Cavaliers.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No więc wróciłem :P

 

Jak to słusznie zauważyli komentatorzy pod koniec spotkania - wygraliśmy dzięki zbiórkom oraz defensywie.

Kraso mówisz że to nie jest żadna sztuka przy wysokich Nets, ale zauważ że niemal identycznie było w serii z Wizards (chyba jednak lepsi od tych waszych) :) I jeśli oglądałeś mecz, to zapewne zauważyłeś jak pokazywali te analizy ofensywnych zbiórek Cavs - przykładowo Varejao jest na lini rzutów za 3, tuż obok rzucającego Hughes'a - Larry pudłuje, a Anderson na pełnym biegu wpada pod kosz dokładnie tam za chwilę spaść ma piłka :) Albo mamy poprostu kosmiczne szczęście albo Mike Brown wróży graczom na time outach gdzie poleci piłka, bo tego wyuczyć się nie da mimo wszystko :)

 

Bardzo ładnie ciśnęliśmy chwialmi Netsów pressingiem - próba wjazdu pod kosz kogokolwiek zazwyczaj kończyła się tym, że drogę zastawiał mu jeden z naszych a wktrótce dobiegał do niego kolejny i tyle akcję widzieli :) Bywały luki w obronie - jak choćby krycie Moore'a czy od czasu do czasu odpuszczanie obwodu (kretyństwo straszne zwłaszcza przeciwko takimeu zespołowi jak Nets, którzy łupią trójki jak szaleni). Ale ogólnie źle się nie spisaliśmy w tej obronie ;)

 

Tak jaki h wspominał - znowu 4q była zabójcza w naszym wykonaniu. Do końca spotkania zostaje mniej więcej 6 minut, Cavaliers nagle przyśpieszają, odskakują rywalowi i prowadzenia wyrwać sobie juz nie dają :) Naprawdę cieszy taka postawa ;)

 

LeBron - jeszcze co do niego. Chłopak jak widać ma naprawdę żelazne nogi - tym razem także niewiele zabrakło do jakiejś poważniejszej kontuzji. Ale poleżał chwilę, poleżał, aż w końcu wstał i poprowadził nas do zwycięstwa ;) I to chodzi.

 

Vince Carter - zagrał niezłą drugą połowę, sędziowie chwilkami (wybaczcie kibice Nets) ale dawali śmieszne gwizdki na nim - szczęściem, że nie przy rzutach, tylko podczas obrony :) Myślę, że na jego kiepską grę w końcówce wpływ miał też ten niefortunny upadek przy fade away'u - szczerze mówiąc myślałem, że już nie zagra w tym spotkaniu. Pokazał jednak wolę walki i chwała mu za to ;)

 

No cóż ... Z niecierpliwością czekam na g3 - bardzo bym chciał abyśmy i tamten mecz wygrali, oznaczałoby to wówczas szansę dokonania naprawdę historycznego wyczynu - dwa sweep'y w dwóch rundach to naprawdę cos. Zdaje się, że w historii Cavs podobnego zdarzenia nigdy nie mieliśmy, nie wiem jak w wypadku całej NBA :) Ale narazie skupmy się na g3 i miejmy nadzieję, że Cavaliers ponownie pokażą zorganizowaną, konsekwentną i solidną koszykówkę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nets nie znalezli sposobu na nasza obrone tylko duzo im wychodzilo.

Po części się zgadzam, o czym świadczył pierwszy post, ale tylko po części, bo jak pisałem te 52% nie zasługa samego dobrego strzelecko dnia. Przede wszystkim było więcej błędów w rotacjach i mieliśmy większe problemy z powrotem do obrony, co zaowocowało tym, że Nets zdobyli ponad dwa razy więcej punktów z fastbreaków. To była nadal dobra obrona, ale zdecydowanie ten top defense był w meczu nr 1, a zwłaszcza w 4 kwarcie.

 

To sa naprawde imponujace statsy, a ilosc strat tylko obrazuje jak LBJ dopracowal swoja gre praktycznie do perfekcji, a przeciez obrona jest na nim grana w tym sezonie lepsza niz kiedykolwiek wczesniej.

Ubiegłoroczna seria z Pistons jednak była wcześniej. ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale Karsp pierdzielisz od rzeczy. Jak odniosa wszyscy czolowi gracze Cavs kontuzje to maja sie poddac i oddac mecz? Nie czaje. Jak nie sa w stanie grac to nie beda grac i nie widze jakim cudem po odpuszczeniu meczu mieliby wszyscy wrocic nagle zdrowi. Nawet jak polowa team'u padnie lupem kontuzji to trzeba grac i nie odpuszczac. Pokazali to w poprzedniej serii Wizards. Mimo, ze nie bylo Butlera i Arenasa to walczyli i chcieli to wygrac, nie poddali sie ani na moment, caly czas wierzyli, ze maja szanse przeciwko nam. Pozatym gadasz jakby to byly playoffy w WNBA. Tu trzeba grac i dawac z siebie wszystko, mimo urazow, mimo przeciwnoscia losu i dazyc do zwyciestw mimo wszystko. Kompletnie nie rozumiem twojego przykladu.

Nie zrozumiałeś mnie do końca. chodzi mi o taką sytuację że ty mówisz o zwycięstwie za wszelką cenę(już pomińmy zabójstwo gwiazdy przeciwników bo to już przypadek iście skrajny ale przecież wszystko to wszystko prawda Hirek więc może się do teog ustosunkujesz? :twisted: ). W tamtym jak pisałem chodziło mi bardizej o takie coś. że masz jeden mecz w Po, 4 zawodników kontuzjowanych. Wiesz że bez nich nie wygrasz, ale zdajesz sobie sprawę że jak ich wpuścić to każdy nie zagra do końca serii. Pytanie brzmi czy wpuszczasz tych zawodników po to by wygrać jeden mecz czy próbujesz walczyć tym co masz? Jak weźmiesz drugą opcję to nie osiągniesz zwycięstwa za wszelką cenę, a wydaje mi się że każdy rozsądny trener nie wziąłby jednego meczu w pełnym składzie, pierwszego do przodu a potem to już tragedia, bez 4 gwiazd przecież Nets by zjechali Cavsów, skońyłoby się pewnie na 4-1, a 0-1 da się jeszcze wyciągnać.

Jaśniej nie umiem, ale kończe juz to bo w sumie wszyscy wiedzą o co chodzi a ja uczepilem się jednego słowa, jakiś taki czepliwy w tym tygodniu jestem :roll:

 

 

Niech mi jeszcze ktoś z fanów Nets wytłumaczy, dlaczego w Nets drugi mecz z rzędu w czwartej kwarcie większość akcji siłuje Carter. W poprzednim meczu to było wręcz żenujące, jak akcja po akcji nie mógł nic trafić, a mimo to bez przerwy rzucał. Teraz znowu wszystko spoczywało na nim, co nie przynosiło efektu. Aż prosiło się o danie szansy Jeffersonowi, który ewidentnie miał świetny dzień, ale nie. Niesamowicie mnie to dziwi, a przecież w jednym z meczów z Raptors to właśnie RJ zapewnił zapewnił wam zwycięstwo.

To bardzo proste. Ze względu na to, że Frank to trener bez charyzmy i zdecydowania. A Carter to wykorzystuje. Wszyscy fani chcą zmian w tym elemencie, Vince nie może tak dominować jak wcześniej i wydawało się, że wszystko idize w dobrym kierunku podczas serii z Raps, w G1 także nie było widać tego VC tak mocno, ale jak widać szybko coś pękło a Frank nie był w stanie wyegzekwować grania dalej całą drużyną, nieustnych podaniach i "ruchem" piłki. Ale tutaj niezbędna jest wola Vince'a który jak zechce to będzie miał jeszcze więcej z końcówek, Lawrance mu się nie przeciwstawi, a szkoda mógłby jednak spróbować być twardemu-ślepszy przecież nie jest i widiz co przynosi rezultaty a walenia VC na siłę przy takiej obronie nie daje nic-, bo przydałaby mu się silna ręka bo czasami na parkiecie widać jej brak i to że robił co chciał zbyt często, a trenerzy pozwalali mu na zbyt wiele.

 

Kraso mówisz że to nie jest żadna sztuka przy wysokich Nets, ale zauważ że niemal identycznie było w serii z Wizards (chyba jednak lepsi od tych waszych)

Wizards to niestety też pudło i żadna potęga. To że Wizz zostaną pojechani od poczatku do końca w każdym waznym elemencie było pewne od samego początku. Pamiętaj też o tym że kim Ci czarodzieje mają postraszyć tak żeby chociaż zbliżyli się do klasy Goodena i BigZ? Zobacz także, że Cavs niszczyli rywali pod względem zbiórek w obronie głownie( w ataku też wygrywali ale te różnice nie były aż tak klarowne).A to zapewne wynikało z klasy obu zespołów (tj. słabszych atakujących Wash oraz miażdżącą obronę Cavs) co wpłynęło na zdecydowaną różnicę skuteczności a to na liczbę możliwych zbiórek, a w D jak wiadomo jest dużo łatwiej o piłkę. Poza tym trzeba wziąć poprawkę na częste granie daleko od kosza Jamisona czy Songaili co sprawia że byli oni wyłączeni z ataku na kosz i próby rebsa. No i oczywiście inna koncentracja samych zawodników podkoszowych na starcie z Wizards i z Nets, tam było widać w grze oszczędzanie, tutaj w drugiej rundize już nikt się nie czai bo rywal jest zdecydowanie wyższej klasy i pewnie za zabawę byłaby niemała zapłata.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwny mecz, zwlaszcza dziwna postawa Cavs. Wygladalo to jakby Nets mocno pracowali aby jak najlepiej przygotowac sie do tego spotkania, a Cavs... no wlasnie, calkowita przeciwnosc. Cleveland wygladali jakby juz bylo po serii i przyszli na ten mecz wyluzowani, zdecydowanie za bardzo wyluzowani. O ile bardzo ladnie grali w g2, mocno pracowali na deskach, wlozyli w tamten mecz duzo energii, o tyle w tym spotkaniu tego nie bylo. Pozniej zaczely sie nerwy, a dokladnie frustracja praktycznie kazdego zawodnika Cavs gwizdkami sedziow i bylo po meczu. Emocje trzeba trzymac na wodzy, zwlaszcza jak sie gra w tak waznym meczu i na tym etapie serii.

 

Od poczatku game 3 dla Cavs sie nie ukladal, glownie ze wzgledu na to, ze nie byli odpowiednio "chyba" zmotywowani do gry, wdarl sie w ten zespol zbyt duzy luz, ktory nie procentowal, bo jakim prawem mial. Pozniej ten owy luz przerodzil sie we frustracje, bo nic nie szlo po ich mysli, a sedziowie tez jakos przychylni nie byli. W 4 kwarcie doszlismy na 77-73 i zrobilismy az 3 straty pod rzad. Te straty byly zalosne jak np James przy baseline pokazuje wszystkim co bedzie grane a w tym momencie RJ wybija mu pilke, ktora probowal nastepnie uratowac i wszystko skonczylo sie zle. Inna to podanie Hughesa do Snowa, ktore zamiast w rece Erica to przeleciala przez polowe i mielismy blad polowy. Kolejna to jakis dziwny ofensywny faul i chyba zaraz po tym BigZ dostal technika, bo Litwin byl bardzo niezadowolony z gwizdka. W taki sposob z 77-73 zrobilo sie 83-73 i bylo to wlasciwie nie do odrobienia, zwlaszcza jak LBJ byl kryty dzis fenomenalnie i nie za duzo udalo mu sie ugrac. Zastanawiam sie tylko, czemu przy stanie 77-73 pilka nagle z rak LBJ przeniosla sie do Larryego. Nie rozumiem tutaj co Mike Brown chcial wyczarowac, ale jak szukal jakiegos dogrania przez Hughesa do Lebrona to to nie dzialalo, ciezko bylo dograc pilke do Jamesa, nie mowiac juz o tym, zeby on zdobyl jeszcze punkty. Swietnie dzialalo natomiast umieszczenie pilki w rekach Jamesa i ustawienie go w odleglosci 20ft od basketu po lewej stronie. Wowczas kiedy pojawial sie ruch graczy Cavs pod koszem to LBJ notowal asyste za asysta, a te akcje przynosily nam po prostu ciagle punkty. W taki sposob doszlismy do stanu 77-73 i zaraz po tym zmienilismy cala filozofie gry. To byl raczej blad, zwlaszcza jak James musial polegac najczesciej na swoim jump shocie, a ten mu wyjatkowo nie siedzial.

 

Ze strony Nets natomiast mozna kilka cieplych slow napisac. Przede wszystkim dobrze zagrali na deskach. Druga sprawa to KIDD i jego fenomenalny wystep. Po prostu Jason byl dzis nie do wyjebania. Trzecia sprawa to wola walki, serce do gry, ich energia, sposob w jaki grali, a grali przede wszystkim twardo. No bezapelacyjnie wygrali zasluzenie w calosci ten mecz. Nic nie mozna im ujac. Zobaczymy jak to wszystko bedzie wygladac w g4. Jesli cavs zagraja tak do dupy jak dzis to bedzie 2-2, a nie chce mi sie wierzyc, ze zagrac moga poraz drugi z rzedu tak slabo. Przede wszystkim LBJ musi zaczac siekac jumperki, bo z meczu na mecz coraz ciezej ma, jesli chodzi o mozliwosc wejscia pod kosz. To jest niestety jeden z podstawowych kluczy do zwyciestwa z Cavs, czyli zatrzymac Lebrona od penetracji, zablokowac wszystkie mozliwe drogi do basketu i zmusic go do walenia jump shotow. Wtedy najczesciej sie go w ten sposob wylaczy, a tym samym sie wylaczy Cleveland. Kazdy to wie, problem w tym, ze nie kazdy to potrafi zrobic. Nets w tym meczu to sie udalo trzeba przyznac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja sie powsrzymam od komentowania tego żałosnego widowiska z naszej strony :D Krew mnie zalewała jak patrzyłem jak nasze najmocniejsze punkty - obrona i zbiórki - idą się paść na polanę ;)

 

Za komentarz wystarczy chyba fakt, że w połowie 4q poprostu wyłączyłem mecz i poszedłem sobie z chat'a bo poprostu nie mogłem dłużej patrzeć na takie osmieszenie Kawalerzystów ;)

 

Wielkie brawa dla Kidda - 11 TD w PO, to jest kurde cos ;)

 

A no i przypomnijmy, że James przerwał swój streak (chyba drugi najdłuższy w historii PO) meczów +20 ;) 5/16 - nawet laupy mu nie wchodził chwilami - to jednak kiepsko jak na niego. Dobrze ze sie podratował tymi 12 asystami bo inaczej byłoby naprawde marnie.

 

I jeszcze słówko o Hughesie - ma teraz ciezki okres, ale radzil sobie naprawde niezle w swietle takich wydarzen ... [*] Justin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A no i przypomnijmy, że James przerwał swój streak (chyba drugi najdłuższy w historii PO) meczów +20 :Wink: 5/16 - nawet laupy mu nie wchodził chwilami - to jednak kiepsko jak na niego.

To nie była druga najdłuższa seria meczów w PO z +20 punktami, to była druga najdłuższa taka seria licząc od debiutu w PO. Lebron od debiutu rok temu przeciw Wizards aż do dziś zdobywał w każdym meczu PO przynajmniej 20 punktów. Dziś przerwał tę serię, zatrzymał się na 19 meczach. Rekordzistą jest Kareem Abdul- Jabbar, jeśli się nie mylę to miał 27 takich meczów z rzędu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze słówko o Hughesie - ma teraz ciezki okres, ale radzil sobie naprawde niezle w swietle takich wydarzen ... [*] Justin

Czy ja wiem czy radził sobie nieźle :roll: Właściwie to rzucał jak cepem(bez 4Q miał tam chbya 7-17 FG...), a skuteczność jest jako taka bo podratował się kilkoma trafieniami pod koniec gdy już było po ptakach a NJN tylko udawali że bronią.Obronę indywidualna pomine bo wszyscy stali i tylko patrzyli co robi rywal. Poza tym za dużo strat. Myślę że wszyscy wymagamy o wiele więcej od niego w kontekście tej serii.

Co do oceny jego sytuacji to mam straszny dylemat. Bo z jednej strony na śmierć brata, trudno tego nie rozumieć i jaki to ma wpływ na jego psychikę, ale z drugiej strony tak się nieszczęśliwie złożyło że ta rocznica będzie co roku(jak nazwa wskazuje ;) ) w drugiej rundzie a Cavs niestety nie mogą sobie pozwolić na słaba gre Hughesa w second round z tego powodu rokrocznie, w sumie ta runda to nic w stosunku do śmierci, ale jednak jako fan Cavs cieżko będe znosił te męczarnie bez niego w drugiej rundzie, to czołowy gracz przecież i Cavs traca sporo na wartości bez niego, co znacznie obniża szanse na awans... I bądź tu mądry :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od poczatku game 3 dla Cavs sie nie ukladal, glownie ze wzgledu na to, ze nie byli odpowiednio "chyba" zmotywowani do gry, wdarl sie w ten zespol zbyt duzy luz, ktory nie procentowal, bo jakim prawem mial.

Jak dla mnie to Cavs poprostu olali ten mecz, nie przykladali sie do gry i Nets to wykorzystali. Widac bylo ta roznice na deskach. Mikki Moore to niezly walczak i podobnie jak Dennis Rodman walczy o kazda pilke. Jesli Cleveland cos zlapali to czesto pilka ladowala na parkiecie i ktorys z zawodnikow NJ ją zabierał. Gra Kidda to istna profesura. Nie dość, że trafiał trójkę za trójką to jeszcze to TD i piekne zbiorki. Swoja droga nie wiedzialem ze on ma taki wyskok. W sumie chlopak jest czarny wiec swoje w nogach ma :wink:. NJ nadal maja duze szanse, a jesli Cavs dalej beda ich lekcewazyc to nie zdziwie sie jak za 3 mecze bedzie 4-2 dla Nets oczywiscie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ... Można wierzyć w różne rzeczy, ale w to, że Cavs będą do końca serii tak do meczów podchodzili ... :roll: Wierz mi nie będą ;)

 

No i prównywania Mikki'ego Moore'a do Robaka :lol: Nie no wybacz, może ja nie jestem jakimś profesorem z okresu tamtej jordanowskiej dynatsii, ale Moore jest - co tu ukrywać, raczej takim przeciętniakiem ligowym, który cierpi chyba na syndrom Snoop Dogga (zdarzają się mu dobre mecze i brawa za to dla niego, pamiętam kiedyś sam go chwaliłem) - graczem całkowicie innego formatu i nie ulega wątpliwości, że mniejszego. Walczak nie walczak, potrzebne są jeszcze umiejętności ;) A tych jednak ciutke Mikki'emu brakuje ;)

 

Z niecierpliwością czekam na g4 - tym razem Cavs powinni wziąć się już w garść i pokazać, że g3 to był czysty przypadek ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mecz się strasznie kiepsko oglądało widząc, co robią Cavs, jednak może i dobrze, że tak się stało. Prawda jest taka, że te 6 pierwszych meczów w PO wygraliśmy nie grając na maksa. Cały czas brakowało wrzucenia tego najwyższego biegu i walki. Ten mecz może pokazał, że nie zawsze w ten sposób można wygrać i może on graczy z Ohio przebudzić, co z kolei jest niezbędne na Detroit.

 

W porównaniu do poprzednich meczów zawiedliśmy przede wszystkim na tablicach, ale i jumpshoty nawet jak na nas były bardzo złe. Indywidualnie zawiódł praktycznie każdy. Nie będę się nad każdym rozpisywał, ale na pewno wnioski z tego meczu musi wyciągnąć LeBron.

 

Jeszcze tę jego pierwszą w karierze w PO zdobycz poniżej 20 punktów, która sprawiła, że nie pobije rekordu Kareema, rozumiem. Gdy wbijał się pod kosz, był często faulowany bez możliwości zdobycia kosza, a sędziowie te faule najczęściej puszczali (co mnie bardzo irytowało, bo LBJ każdy FT trafiał czyściutko jak automat), z kolei jumpshot, jak każdemu u nas ,zupełnie nie siedział. Ale jego błędem było IMO zbyt częste pozbywanie się piłki, czym przypominał T-Maka z tego sezonu. Owszem, często bardzo mądrze umożliwiając partnerowi zdobycie punktów w łatwiejszy sposób i to OK, ale na pewno zbyt często rozgrywaniem zajmował się Hughes.

 

Skoro już przy nim jestem, to mimo zdobycia największej u nas ilości punktów, nie zachwycił mnie. Jego rozgrywanie było po prostu tragiczne. Zupełnie nie był w stanie wykreować ani LeBrona, ani nikogo innego, a piłkę tracił w maksymalnie głupi sposób. Trudno mi powiedzieć jaki na to wszystko wpływ miała rocznica śmierci brata. [*] Justin.

 

Po następnym meczu oczekuję przede wszystkim innego nastawienia u Cavs, gry przez cały mecz na najwyższych obrotach. Trzeba podejść do tego bardzo poważnie i ponownie zdominować tablice. Do tego jumpshotów gorzej już rzucać chyba nie można, a Kidd też już drugiego takiego meczu zagrać nie może (:shock: - to wystarczy za komentarz odnośnie jego gry, aż szkoda, że przy jednym z jumpshotów stanął na łuku i nie miał 6/7 za 3). Jestem pełen nadziei, że ta porażka odpowiednio zadziała na naszych graczy, bo wyjście na 3-1 praktycznie zamyka serię, a 2-2 sprawia, że kwestia awansu do ECF jest sprawą zupełnie otwartą.

 

GO CAVALIERS!

 

P.S. Podobnie jak Lucasso prosiłbym, aby nie obrażać Robaka, bo to porównanie jest maksymalnie niestosowne. Koleś nawet w tej serii ma raptem 3,7 rpg (Rodman miał w karierze ponad 13 rpg). A jeśliby porównać obronę obu graczy, to ogarnia jeszcze większy śmiech. A zatem bez obrazy dla bądź co bądź bardzo uznanego gracza. Są lepsze tematy na żarty. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i prównywania Mikki'ego Moore'a do Robaka :lol: Nie no wybacz, może ja nie jestem jakimś profesorem z okresu tamtej jordanowskiej dynatsii, ale Moore jest - co tu ukrywać, raczej takim przeciętniakiem ligowym, który cierpi chyba na syndrom Snoop Dogga (zdarzają się mu dobre mecze i brawa za to dla niego, pamiętam kiedyś sam go chwaliłem) - graczem całkowicie innego formatu i nie ulega wątpliwości, że mniejszego. Walczak nie walczak, potrzebne są jeszcze umiejętności ;) A tych jednak ciutke Mikki'emu brakuje ;)

Ale tu mi nie chodzi o umiejetnosci. Chodzi o walczenosc. Byłbym debilem gdybym porownywal ligowego przecietniaka przez slabiaka z wielkim Rodmanem. No bez przesady. Napisalem tylko, że imponuje mi jego walecznosc. Nie porownywalem umiejetnosci tych graczy. Nie wiem jak Ty i Kily wylapaliscie to z mojego postu. Troche czytania ze zrozumieniem Panowie :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No spoko. Tylko w czym ta waleczność Moore'a się objawia?

 

Widac bylo ta roznice na deskach. Mikki Moore to niezly walczak i podobnie jak Dennis Rodman walczy o kazda pilke.

Na podstawie tego stwierdziłem, że w zbiórkach. Zrozumiałem ten cytat tak, że to dzięki waleczności Moore'a wygraliście tablice, tylko jakoś on się w tych zebranych piłkach nie wyróżniał. Mogę o nim powiedzieć, że ma fajny ciąg na kosz, że jest nawet atletyczny i ruchliwy jak na takiego bigmana, że czasem nawet coś z półdystansu trafił, ale takim walczakiem od zbiórek to bym go nie nazwał. A jak już zwłaszcza, gdy widzę porównania do Rodmana.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na podstawie tego stwierdziłem, że w zbiórkach. Zrozumiałem ten cytat tak, że to dzięki waleczności Moore'a wygraliście tablice, tylko jakoś on się w tych zebranych piłkach nie wyróżniał. Mogę o nim powiedzieć, że ma fajny ciąg na kosz, że jest nawet atletyczny i ruchliwy jak na takiego bigmana, że czasem nawet coś z półdystansu trafił, ale takim walczakiem od zbiórek to bym go nie nazwał. A jak już zwłaszcza, gdy widzę porównania do Rodmana.

Idac Twoim tropem, pisalem dalej o zbiorkach Kidda, wiec takze moglbys mi zarzucic ze porownywalem go do Rodmana. W kolejnym zdaniu po tym cytowanym przez Ciebie napisalem o walce o pilke na parterze - o tym nie wspomniales, skupiajac sie tylko na zbiorkach. Nie uwazam Moore'a za zwodnika wybitnego czy chociaz dobrego co napisalem w poprzednim poscie. Po prostu uwazam, ze jego zaanagazowanie w gre jest znacznie wieksze niz innych zawodnikow. Poza tym walecznosc to nie umiejetnosc, ale cecha. :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.