Skocz do zawartości

Hejtuję i kocham - kogo, po co i dlaczego?


kore

Rekomendowane odpowiedzi

Bosh osiągnął tyle ile miał talentu. Nigdy nie był potencjał na lidera czegoś, ale dzięki grze w Heats uniknął łatki SAR 2.0.

chyba SAR 3.0

2.0 jest zarezerwowane dla Lovea

 

 

 

Podzielę to na przeszłość i teraźniejszość. 

 

Jak zaczynałem ogarniać NBA, to moje pierwsze ulubione teamy to byli:

1. San Antonio Spurs

2. Phoenix Suns

3. Charlotte Hornets

 

Nie lubiłem Houston Rockets jak ogrywali Spurs i Suns, ale uwielbiałem ich, jak niszczyli Orlando Magic. Gra Hakeema The Dreama uświadomiła mi piękno i finezję koszykówki. 

 

Doceniałem też cyborgi Sloanea z Salt Lake City, którym kibicowałem w latach ich świetności. 

 

i adekwatnie gracze:

1. David Robinson

2. Charles Barkley

3. Alonzo Mourning

 

Od zawsze kibicowałem przeciwko Bulls, bo kumpel był za nimi, a poza tym wszyscy ich lubili.. zatem:

1. Chicago Bulls

2. Orlando Magic z Shaqiem.. brrrrrr... (lubiłem za to zawsze Pennego)

3. LA Lakers z Shaqiem i Kobem od samego początku (uwielbiałem tam Eldena Campbella)

 

i gracze:

1. naturalnie Jordan (choć szanowałem gnidę)

2. Shaq za to, że to on zawsze był uważany za centra nr1 a nie Zo

3. Kobe :-) Właściwie jedynym graczem, którego zawsze darzyłem czystą kibicowską nienawiścią był Kobe, aż do czasów, jak na forum skutecznie obrzydzono mi Kevina Lovea. 

 

Dziś:

 

Ulubione teamy:

1. Od 1995r. Miami Heat

2. Minnesota T'Walves od pojawienia się tam Keva

3. Boston Celtics za 2008

 

Ulubieni gracze:

1. Dwyane Wade za całą jego karierę i to, co zrobił dla Heat.

2. Kevin Garnett za największe serducho do gry i jego emocjonalność na boisku.

3. Mike B'Easy naturalnie, za to, ze jest 

 

Nie mam drużyn, których nie lubię, ale nie jest mi przykro, jak przegrywają:

1. Cavs

2. Lakers

 

3. Niech będą Spurs dlatego, że jest moda na forum, że wszyscy ich lubią.

 

Gracze których nie lubię?

1. Kevin Love

 

później nie mam innych, ale niech będzie za całokształt:

 

2. Kobe Bryant

 

i faktycznie irytujący jest :

 

3. James Harden

 

 

edit.

Nie wiem, gdzie umieścić LeBrona. Jego gra nie jest mi obojętna, ale ni to mu kibicuję, ni to chciałbym, żeby przegrał..

Edytowane przez Alonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TOP 3 hejt drużyny:


 


3. Thunder - jakos mam wizje, ze przeznich niema juz Sonics, 


2. Dallas - ciezko mi to jakos wytlumaczyc chyba przez Dirka


1. Lakers - moze nie jakis straszny hejt ale przez wiekszosc czasu byli jakimis tam faworytami(ostatnio nie), a wole kibicowac underdogom


 


TOP 3 hejt zawodnicy:


 


3. Ben Wallace - nie moge na niego patrzec hejt w czystej postaci


2. Derrick Rose - ten dziwny powrot


1. Kobe - za duzo osob go lubi i marnie rzucone 81


 


TOP 3 ulubione drużyny:


 


3. Nets - tak jakos wyszlo 1 mecz ktory ogladalem i odrazu zaczolem kibicowac. Keith van Horn byl wtedy jakis pocieszny


2. Sonics - Payton i Kemp, pozatym lubilem jakos cala druzyne


1. Utah  - czasy Malonea i teraz jakos mlodym grajka zaczolem kibicowac


 


TOP 3 ulubieni zawodnicy:


 


3.  Vince Carter - za paczki, zdazylo mu sie dac ciala ale i tak go uwielbiam


2. Stephen Curry - 3


1. Anthony Davis - ogolnie jakis mam na niego hype, mam nadzieje, ze sie gdzies przeniesie 


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Top 3 Loved zawodnicy:

 

1. Tim Duncan. Uzasadnienie zbędne chyba lecz co mi tam. Pierwszy MVP finałów w erze pojordanowskiej do dziś gdy ma 39 lat pozostaje czołówką podkoszowych ligi, to ON jest Spurs reszta to tylko dodatki. Spokój, technika, perfekcja, mam wrażenie, że w jego grze brakuje wszystkiego co zbędne. 

 

2. Dirk Nowitzki. To samo, nie fruwa nad tablicami, nie jest efektowny, lecz skuteczny do bólu. Troche wiek mu się juz daje we znaki. Całą karierę miał słabe wsparcie od partnerów i sędziów (2006) dlatego przypięto mu niesłuszną łatkę loosera, którą na szczęście w 2011 roku zdjął z siebie w sposób masakrujący. Jeden z pierwszych prawdziwych stretch-4, których jest teraz cały wysyp.

 

3. Kevin Durant. Sezon w którym był MVP piorunujący. Taki chuderlak a tak wymiata nawet na czwórce (tak wiem, że liga się zmienia) asystuje zbiera. Niech jak najszybciej staje na nogi i do spółki z Russem ciągnie OKC na szczyt. Przez niego będę miał w tym sezonie rozdarte serce między Spurs a Thunder.

 

Skromność i skutecznośc za to nagradzam swoich wybrańców. Honorable mentions. Chris Paul, Manu Ginobili (mimo, że to flopperzy), Damian Lillard, Kevin Garnett, bracia Gasol, T.Allen, Westbrook, Iguodala, Leonard Z byłych graczy Kidd, R. Allen, G. Hill, Malone, Iverson, Shaq, Pippen, R. Miller

 

Hejted players:

 

Mimo iż irytują mnie nieraz np Kobe czy Lebron nie umieszcze ich na tej liscie bo są zbyt wielcy. Za to większą odrazę budzą we mnie:

 

1. Deandre Jordan. Za szopke z kontraktem (dla wiekszej kasy chcial isc do slabych obecnie Mavs potem zmiana zdania). OK dobrze zbiera i jest dobrym rim protectorem ale jest denny w ataku i te wolne plus mozg małpy.

2. Carmelo Anthony. Gangster-celebryta nie koszykarz. Możliwości większe niz u Duranta lecz w historii basketu będzie miał duzo niższ miejsce. Woli zarabiać w Knicks niż walczyć o tytuł w godnej druzynie. Jesli na stare lata nie dołączy do teamu walczącego o pierscien a zapewne tak będzie to jego największym sukcesem będzie finał konferencji.

3. Josh Smith. Za wypowiedzi o biedzie #rychupeja, za cienką grę po podpisaniu kontraktu, a jeszcze niedawno wielbiłem go za grę w Atlancie.

 

 

Honorable mentions: J.R Smith, Griffin, N. Young, D. Williams

 

Loved teams:

 

1. San Antonio, mimo iż wiem, że bez Duncana liczba ich misiów nadal by wynosiła 0

2. Boston, za zieleń, za masę świetnych graczy w historii, Bird, Pierce - nie atletyzm a mózg i technika

3. ex equo. Phoenix, lecz podkreślam ,że nie za teraźniejszośc a za Kidda, K. Johnsona, Nasha, Mariona, Stata, Gortata. Zawsze team dobry do ogladania i tak naprawde nie wiem za co jeszcze umieszczam go na tej liście oraz:

Dallas za Dirka, Cubana, Kidda, Finleya 2006 i 2011 i utarcie nosa Lebronowi

 

Hated teams:

 

1. New York Knicks. Za lata kaszanki, za rozbienie loda Anthonemu, za psucie chwalebnej historii klubu

2.Los Angeles Clippers. Za rokroczne zawody, za Jordana i Griffina, za gównoburze z rasizmem, brak historii.

3..Za to, że bez LBJ są zerem wszystkich zer, za podejrzane loterie draftu oraz dziwną politykę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oho, to i ja zdąże się wypowiedzieć.

 

Lubię:

 

Zawodnicy:

 

3. Chuck Person - zacząłem kibicować Minnesocie na początku sezonu 1992/93 (pewnie głównie dlatego, że podobało mi się ich logo, które ujrzałem po zakupie gumy balonowej NBA). Wtedy też do Wilków trafił niepokorny Chuck Person. Nie okazał się kozakiem, jakim go wieszczono, ale bez wątpienia dodał tego drużynie kolorytu i werwy. To, że był jebnięty w głowę zupełnie mi nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, uwielbiałem patrzeć na jego "cieszynki po kolejnym celnym rzucie za 3 punkty.

 

2. Larry Johnson - tu miałem mocny zgryz i rywalizacja o numer 1 była bardzo zacięta. Larry'ego Johnsona każdy widział i wie jak ewoluowała jego gra. W pierwszych dwóch sezonach zapowiadał się na podkoszowego rzeźnika łupiącego dunku a'la Blake Griffin. Poważna kontuzja kręgosłupa zmieniła w znacznym stopniu jego styl gry. Statystyki poszły mocno w dół, ale PO w wykonaniu Knicks i dojście go Finałów w 8 seeda na wschodzie (przy utracie w międzyczasie Ewinga) to było coś niesamowitego... No i tego 4-point play vs Pacers. Wow !!!

 

1. Kevin Garnett - taki patyczak prosto z High School z potencjałem na solidnego defensora. Fajnie oglądało się go juz w rookie season. Pamiętam transmitowany na TVP2 mecz vs Suns, gdzie pokazał się z naprawdę fajnej strony. Odejście Laettnera odblokowało mu minuty i końcówkę rookie seasonu miał naprawdę dobrą. Co się później działo kazdy wie. Chyba osiągnął nieco więcej niż się po nim spodziewano. Legenda i ikona Minnesoty.

 

Lubiłem jeszcze Stomile'a Swifta i Dariusa Milesa. Tak jakoś bywało, że zawodnicy, którym Bozia poskąpiła rozumku też wzbudzali moją sympatię.

 

Kluby:

 

3. Hornets

2. Celtics

1. Timberwolves

Łatwo można wywnioskować dlaczego...

 

 

Nie lubię:

 

Zawodnicy:

 

3. Alonzo Mourning - długo nie mogłem sie zdecydować. Naprawdę lubiłem 'Zo, było mi go bardzo żal z powodu problemów z nerkami, jednak muszę go wpisać na listę za:

a) "wydymanie" Hornets (paczka, którą Hornets otrzymali w zamian to był rabunek, bo może i Glen Rice był kozakiem, ale Khaleed Reeves i Matt Geiger na pewno nie; poza tym Rice i Zo to jednak inna para kaloszy).

B) cheap shot w stosunku do Larry'ego Johnsona w serii Heat vs Knicks. Szkoda, że nie doszło do bezpośredniej wymiany ciosów. Mam wrażenie, że LJ jako były bokser szybko by spacyfikował centra Heat.

 

2. Marbury - on też coś miał nie tak z głową, ale tutaj akurat sympatii nie ma i nie będzie. Głownie za wymuszenie transferu do Nets i postawienie Wolves pod ścianą (czytaj w zamian z transferem Terrella Brandona)

 

1. Kobe - muszę mu oddać, że jst naprawdę genialnym koszykarzem, mordercą na półdystansie z pełnym repretuarem zagrań w ofensywie. Długo dojrzewałem do tego żeby Go docenić, ale nie mogę zapomnieć jak bardzo mnie irytował wcześniej swoją egoistyczną grą i tą całą otoczką nowego MJa. No i wiadomo - rzuł gumę jak Michael.

 

Nie lubiłem też Reggiego Millera...

 

Kluby:

 

3. Heat

2. Pacers

1. Lakers (post Magic Johnson era; za czasów Magica wolałem ich niż Boston)

Edytowane przez Lu-
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TOP 3 hejt drużyny:

1. Brooklyn Nets

2. Miami Heat

3. Philadelphia 76ERS

 

TOP 3 ulubione drużyny:

1. Toronto Raptors

2. Golden State Warriors

3. San Antonio Spurs

 

 

TOP 3 hejt zawodnicy:

1. Rajon Rondo

2. DeAndre Jordan

3. Kevin Love

 

TOP 3 ulubieni zawodnicy:

1. Vince Carter

2. Andrew Wiggins

3. Anthony Davis

Edytowane przez LONGER01
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hejtowanych drużyn i zawodników nie mam bo hejt to jak rzucanie gównem w monitor - nic to nie daje, więc szkoda na to prądu.
 
Top 3 ulubionych drużyn:
 
1. Houston Rockets moje pierwsze świadome finały to 93/94 - to były finały drwali, ale emocje pozostaną emocjami. Sezon 94/95 - RS dramat - ale PO w wykonaniu Rakiet to było coś niesamowitego - od serii z Utah, potem Suns stan 3-1 i Kiss of Death w wykonaniu Mario Eliego, finał konferencji Hakeem vs MVP Robinson, po finał z Orlando (drive Drexlera w OT i tip Olajuwona) po rzut za 3 Hakeema w 3 meczu.

 

Szkoda, że nie doszło do finału vs Bulls Luc Longley vs Hakeem...

 

Rok temu też było sporo emocji zwłaszcza w G6 gdy zostało 0,9 sekundy. W tym roku Finał konferencji i 2 niezwykłe kwarty - G6 Q4 z Clips (40-15) i G4 Q1 z Warriors (45-22) to z pozytywnych ze smutnych to g5 i występ Hardena.

 

2. Cavs - gra tam najlepszy zawodnik na świecie. Kibicuje mu by dostarczył Cleveland tytuł. Jeśli dojdzie do finału Rockets - Cavs sorki James w przyszłym roku ;-).

 

3. Wakat.

 

Oprócz ulubionych drużyn mam takie, które interesują/ciekawią mnie z różnych powodów. Kolejność przypadkowa i stopień ciekawości różny.

 

Spurs - z nimi jest jak z wytrawnym winem, dojrzewa się do tego by taki trunek lubić

 

Knicks - ciekawią mnie ruchy Jacksona i to czy fani będą mogli w końcu zdjąć papierowe torby no i #ŁotyszMVP + za sentyment z pobytu w NYC (choć to było w czasach gdy James wchodził do NBA)

 

Bucks - masa dzieciaków z długimi "członkami" + Kidd

 

OKC - tyle talentu i tak niewiele czasu...

 

Clips - Lance! i JSmoove! + Ballmer do tego Prawda i najlepszy duet PF i PG w lidze.

 

Lakers - ostatni sezon Kobe (?) koniec pewnej epoki + fun jaki dają niektóry kibice Lakersów.

 

Warriors - mistrz, choć nie wydaje mi się, by to powtórzyli (taki sezon bez kontuzji) + brak wzmocnień (choć West to magik i w lutym może zrobić jakiś hokus pokus)

 

Pistons - za SVG i form fucking wall!

 

Pelicans - mają kosmitę Davisa.

 

Heat - Whiteside w roku kontraktowym + na papierze wyglądają na kawał zespołu.

 

Bulls - dawno dawno temu zespół najlepszego gracza na świecie, jakiś sentyment pozostaje.

 

Top 3 ulubionych zawodników

 

1. James - najlepszy gracz na świecie

 

2. Harden - za brodę, której nie osiągnę nigdy

 

3. Pat Beverly i Robin Lopez za fryzury, a Robin dodatkowo za beef z maskotkami.

Edytowane przez Mirwir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię (gracz):

 

1. Michael Finley - Zapomniany, a na prawdę świetny gracz. Uwielbiałem tamtą paczkę Mavs i szkoda, że nie zdobyli pierścienia. A na koniec jeszcze przywdział barwy Spurs...bolało...Cóż, mam po prostu do Niego ten sentyment z dziecięcych lat. Chyba wymiatałem Nim na konsoli. Takie trochę może nawet irracjonalne uwielbienie.

2. Chris Paul - artysta, wojownik. Uwielbiam patrzeć na jego grę. Nash, Stockton czy Curry to zawsze dla mnie będzie półka niżej, jeśli idzie o skillset.

3. Marcus Camby - Niedoceniany defensor ( Ben Wallace Zachodu i wuj, szydery się nie boję! ) , który do dziś powoduje potężny ból dupy u fanów Spurs. Uwielbiałem to jak odmieniał defensywę i te jego soczyste bloki.

 

Nie lubię (gracz):

 

1. Kobe Bryant - wkurwiający pozer mający się za Boga. Gdyby nie Shaq, dziś nawet najwięksi jego loverzy by go na pomniki nie stawiali. AI zawsze i wszędzie nad tym Panem.

2. Tony Parker - W pytę overrated player. Kim on byłby bez Spurs?

3. Scottie Pippen - Nigdy go nie lubiłem. Kolejny przeceniany zawodnik.

 

Lubię (zespół):

 

1. Dallas Mavericks - Zawsze ich kibicowałem, chociaż początkowo to nawet do PO się nie łapali. Wtedy podobało mi się te zielone logo z kowbojską czapką. Finley i Ceballos to były moje chłopaki. Rodziła się też legenda Nowitzkiego. Zawsze grali fajną koszykówkę i tylko zawsze na centrze grał jakiś totalny kołek...albo Wade...albo kontuzje...

 

2. Memphis Grizzlies - Teraz są mi bliscy, gdy grają moją koszykówkę. Widzę w Nich potencjał na mistrzostwo i po prostu często ich oglądam i im kibicuje.

 

3. Toronto Raptors - Nie wiem czemu zawsze ich lubiłem. Lowry generale! prowadź!

 

Nie lubię: (zespół)

 

1. Los Angeles Lakers - Ich się po prostu nie da lubić. Wkurwiający zespół mający farta, sędziów i przez całą poprzednią dekadę miałem wrażenie, że każdy chce im zrobić laskę. Dziwne wymiany zawsze na ich korzyść. 

 

2. San Antonio Spurs - Odwieczny rywal Mavs. Te ich wiecznie wpadające trójki i sukcesy mimo często przeciętnych nazwisk.

 

3, Potem to już chyba każdy zespół darzę większą i mniejszą sympatią, ale dam Wizards, bo to dla mnie był zawsze bezpłciowy zespół. Nawet teraz jak wreszcie mają pakę to trenuje ich pajac Wittman.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TOP 3 HATED TEAMS:

3. NY Knicks - za MSG, za bucowatość Starka

2. Miami Heat 2006' and above - za przerost formy nad treścią, puste trybuny i BIG 3 oraz not one, not two...

1. Lakers 91' and above - za LALaLand, za złoto i purpurę, za Bryanta...

 

TOP 3 LOVED TEAMS:

3. Sonics - za prawdziwe "Lob City"

2. Sixers - za Mosesa Malone, Dr.Ja, Iversona i Mutombo w jednym teamie

1. Bulls - die hard fan, Gilmore, Love i Sloan, Jordan i Oakley, Pippen i Rodman, Brand i nikt, Curry i Chanlder, Ruffin i D-Rob - długo by wymieniać, za miasto, za barwy i waleczność.

 

TOP 3 HATED PLAYERS:

3. Wade - chłopak z Chicago a lata z achillesami na wierzchu

2. Bryant - za kopiowanie Jordana

1. LeBron James - za "selfie" na parkiecie, za "my talents" za hype i niestety także za talent którego mu nie brakuje...

 

TOP 3 LOVED PLAYERS:

 

1. Derrick Rose - za to, że chociaż przez chwilę dał wszystkim w Chicago odzyskać dumę z posiadania MVP

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Like (teams)

1 Lakers - Kobe, duet z Shaqiem, oraz fajnie oglądało się fragmenty PO z wcześniejsze lat z Magiciem

2 Bulls - przez Jordana został sentyment do dziś szkoda tylko że mają właściciela idiotę i skąpca

3 Wolves - dlatego że jest tam Wiggins

 

Hate (temas)

1 Spurs - za to że są tak świetnie zorganizowani, główni rywale Lakers

2 NYK - dla mnie symbol nieudolnego zarządzania klubem, tylko LAC im w tym zakresie dorównują, największe miasto ma tylko 2 tytuły i to sprzed 40 lat, wstyd

3 Pistons - za Bad Boys i Brawl

 

Like (players)

1 Kobe - za to że jest najbardziej zbliżoną kopią MJ-a, za nieustępliwość, za oddawanie niemożliwych rzutów (za to mu wybaczam jego słabe shot selection), czasami fajnie jest oglądać jego hero-mode, jest przed MJem bo to jego karierę mogłem obserwować od początku aż do teraz

2 MJ - od niego się zaczęło, najbardziej zadziorny gracz w dążenia do zwycięstwa,

3 Wiggins - ciężko mi to coś pisać, póki co mi się podoba i mam nadzieje że coś zdziała a ma na to papiery, przypomina mi trochę tych dwóch powyżej

 

Hate (player)

nie ma nikogo takiego, z reguły nie lubię graczy bez ambicji (Bynum, Howard) i boiskowych chamów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.