Skocz do zawartości

[NBA Finals] Golden State Warrios - Cleveland Cavaliers 2014/2015


RappaR

Kto mistrzem NBA 2014/2015  

105 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto mistrzem NBA 2014/2015



Rekomendowane odpowiedzi

Houston, Grizzlies zagrali dwa wyrównane mecze, wielkie gratulacje!

 

Prawda jest taka, że rzeczywiście, Cleveland i Oklahoma w pełnym składzie może i by stawiły większy opór GSW.

 

Reszta, to zwyczajne naginanie rzeczywistości pod swoje teorie i tak, czy owak reszta zachodu to były zespoły o klasę niżej od Warriors.

Sorry, Spurs przegrali z Clippersami, których mieli na deskach.

 

no bez jaj jak na Twojego najlepszego zawodnika nie ma NIKOGO kto by go przykrył to o czy my mówimy

 

Miśki nie miały Conleya i Allena więc sobie Curry hasał jak chciał

poza tym z serii z HOU jak kryje go na radar Prignioni bo się boi że go minie to już w ogóle jakaś patologia nie wspomianająć o tytanie obrony Terry który też go krył 

 

nie było chyba takiej drogi do mistrza gdzie najszlpeszgo zawdonika nie ma kto przykryć, Curry grał ciągle przeciwko rezerwowym PG więc jak dla mnie mistrz z gwiazdką

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spurs przegrali z Clippersami, których mieli na deskach.

BUAHAHAHAHAH za to co napisałeś to powinieneś dostać  bana jak nie 26 lat,bo to po prostu kryminał. Jesli Spurs mieli Clippersów na deskach to Ja jestem Coperfild.

Edytowane przez tomekmvp
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli to wina GSW, że Houston miało taki backcourt?

 

Miśki nie miały Conleya i Allena więc sobie Curry hasał jak chciał

?

 

Conley zagrał w serii więcej minut niż Bogut, zaś Allen więcej niż Livingston.

 

Czyli wg twojego toku rozumowania GSW nie miały Boguta i Livingstona w serii, to Marc i Zach sobie hasali jak chcieli, a i tak nie dali rady. :(


BUAHAHAHAHAH za to co napisałeś to powinieneś dostać  bana jak nie 26 lat,bo to po prostu kryminał. Jesli Spurs mieli Clippersów na deskach to Ja jestem Coperfild.

Ok i dlatego nie jesteś tu modem, panie tomkumvp.

Edytowane przez microlab
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli to wina GSW, że Houston miało taki backcourt?

 

?

 

Conley zagrał w serii więcej minut niż Bogut, zaś Allen więcej niż Livingston.

 

Czyli wg twojego toku rozumowania GSW nie miały Boguta i Livingstona w serii, to Marc i Zach sobie hasali jak chcieli, a i tak nie dali rady. :(

 

Nigdzie nie napisaem ze to ich wina. Po prostu mieli ułatwioną drogę do mistrza. Z tym się chyba zgodzisz? 

 

Livingston w tej serri nie był żadnym game changerem wiec co za róznica ile gral minut? 

Bogut mógł grać więcej nie był kontuzjowany, nie grał bo Kerr poszedł w small ball. 

Miśki nie miały tego komfortu bo mieli kontuzjowanych podstawowych guardów

 

No i gdyby Gasol wygrał im tą serię a potem mistrza nie majać inikogo kto by go bronił to bym to saamo pisał tylko w drugą stronę. Proste

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, że Wojownicy mieli baaardzo ułatwioną sprawę w finałach.

 

Zgadzam się, że brak Beverleya im pomógł, ale uważam, że z Beverleyem Houston nie wygrałoby serii z GSW. Not even close.

 

Nie zgadzam się na: "Miśki nie miały Allena i Conleya". Gdzie Conley nie zagrał 1 (słownie: jednego) spotkania, a w drugim zagrał jakiś mecz życia, gdzie wyciągnął to spotkanie. A Allen nie zagrał dwóch (słownie: dwóch), gdzie właściwie brak jego obecności w miarę odblokował atak Miśków.

 

Pisanie, że Miśki nie miały obydwóch powyższych to serio jakiś wyższy poziom ignorancji i braku obiektywizmu.

W ogóle Memphis kochają tutaj wszyscy i co roku idą na mistrza, a kończy się właściwie podobnie jak z Clippersami. No ale Clippers to Clippers.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wiem kogo inni kochają i mało mnie to obchodzi 

 

Conley po kontuzji wiadomo, że miał jeden dobry mecz na świerzości ale potem jakoś nie przypominał siebie z RS

Allen nie grał wtedy gdy się ważyły losy tej serii 

 

 

właściwie to wszystko się zawiera w tym, że mieli łatwiej i nikt z nas nie wie czy by ich pokonali z tymi graczami na PG ale na pewno mieliby trudniej a tak to najłatwiejsze przejscie Zachodu od ilu lat? dekady? 

i to jest fakt 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właściwie to wszystko się zawiera w tym, że mieli łatwiej i nikt z nas nie wie czy by ich pokonali z tymi graczami na PG ale na pewno mieliby trudniej a tak to najłatwiejsze przejscie Zachodu od ilu lat? dekady? 

i to jest fakt 

To nie jest fakt, tylko opinia.

 

Moim zdaniem na przykład nie było to najłatwiejsze przejście od dekady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wiem kogo inni kochają i mało mnie to obchodzi 

 

Conley po kontuzji wiadomo, że miał jeden dobry mecz na świerzości ale potem jakoś nie przypominał siebie z RS

Allen nie grał wtedy gdy się ważyły losy tej serii 

 

 

właściwie to wszystko się zawiera w tym, że mieli łatwiej i nikt z nas nie wie czy by ich pokonali z tymi graczami na PG ale na pewno mieliby trudniej a tak to najłatwiejsze przejscie Zachodu od ilu lat? dekady? 

i to jest fakt 

 

Tylko czemu to ma być argument przeciwko wartości mistrzostwa? GSW wytrzymali genialne tempo w RS (67 zwycięstw!), przejechali się po rywalach w PO i przy dwóch większych trudnościach (1-2 w seriach) weszli na wyższy poziom i wygrali 3 mecze z rzędu. A to, że rywale nie mieli zdrowia? Trzeba było zatrudnić lepszych graczy, nie obciążać obecnych, mieć więcej szczęścia.

 

Zarzucanie szczęścia GSW, bo rywale mieli kontuzje jest złe, bo oni temu szczęściu wydatnie pomogli - blowouty i S5 na ławce w 4q w RS, ograniczone minuty Boguta nawet w PO, szerokie granie ławką, uważanie na zdrowie zawodników przez Kerra. Każdy z ich rywali musiał żyłować się do końca RS, każdy grał bardzo intensywnie po ASG, a oni nadal robili swoje. Mieli zdrowie i szeroki skład? No mieli. Ale mają za to przepraszać rywali? Albo dostawać mistrzostwo z gwiazdką? To jak Hamilton dojedzie do mety jako jedyny w F1, a reszta się porozbija to też powie się, że to wina tego, że rywale się rozbili? Mogli jechać ostrożniej i się nie rozbić, ale i nie liczyć się w walce. Jednak zaryzykowali, jechali na maksa, przeciążyli bolidy i na koniec wszystko im wysiadało po kolei. On ruszył mocno od startu i jechał równo i to było kluczem do zwycięstwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko czemu to ma być argument przeciwko wartości mistrzostwa? GSW wytrzymali genialne tempo w RS (67 zwycięstw!), przejechali się po rywalach w PO i przy dwóch większych trudnościach (1-2 w seriach) weszli na wyższy poziom i wygrali 3 mecze z rzędu. A to, że rywale nie mieli zdrowia? Trzeba było zatrudnić lepszych graczy, nie obciążać obecnych, mieć więcej szczęścia.

 

Zarzucanie szczęścia GSW, bo rywale mieli kontuzje jest złe, bo oni temu szczęściu wydatnie pomogli - blowouty i S5 na ławce w 4q w RS, ograniczone minuty Boguta nawet w PO, szerokie granie ławką, uważanie na zdrowie zawodników przez Kerra. Każdy z ich rywali musiał żyłować się do końca RS, każdy grał bardzo intensywnie po ASG, a oni nadal robili swoje. Mieli zdrowie i szeroki skład? No mieli. Ale mają za to przepraszać rywali? Albo dostawać mistrzostwo z gwiazdką? To jak Hamilton dojedzie do mety jako jedyny w F1, a reszta się porozbija to też powie się, że to wina tego, że rywale się rozbili? Mogli jechać ostrożniej i się nie rozbić, ale i nie liczyć się w walce. Jednak zaryzykowali, jechali na maksa, przeciążyli bolidy i na koniec wszystko im wysiadało po kolei. On ruszył mocno od startu i jechał równo i to było kluczem do zwycięstwa.

 

to by miało sesn jeśli by kontuzje zależały tylko od ilości rozegranych minut, 

a tak nie jest, to wypadkowo wielu czynników

 

Tylko czemu to ma być argument przeciwko wartości mistrzostwa? 

 

ponieważ mieli przez to łatwiejszą drogę już to napisałem, mniej wymagających przeciwników = łatwiej zdobyte mistrzostwo, right? 

 

To nie jest fakt, tylko opinia.

 

Moim zdaniem na przykład nie było to najłatwiejsze przejście od dekady.

 

dobra może nie od dekady, tak rzuciełm 

na pewno od paru lat 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to by miało sesn jeśli by kontuzje zależały tylko od ilości rozegranych minut, 

a tak nie jest, to wypadkowo wielu czynników

 

Tylko czemu to ma być argument przeciwko wartości mistrzostwa? 

 

ponieważ mieli przez to łatwiejszą drogę już to napisałem, mniej wymagających przeciwników = łatwiej zdobyte mistrzostwo, right? 

 

 

dobra może nie od dekady, tak rzuciełm 

na pewno od paru lat 

 

Nie zależy tylko od tego, ale wielu graczy i fachowców twierdzi, że częstotliwość kontuzji zwiększa się od intensywności gry, co powoduje, że czas meczu i liczba meczów jest taka sama jak 20-30 lat temu, ale to że wszystko odbywa się bardziej dynamicznie, na większym tempie itp. wpływa na liczbę kontuzji. I w takim natłoku opinii pojawia się Kerr, który gra Bogutem <24min w meczu, Curry i Thompson często od końca 3q siedzą na ławce, a i reszta ekipy była oszczędzana na PO. To mało? I co ciekawe to nie powiedziałbym, że się zgadzam z taką opinią na temat kontuzji, ale to akurat argument dobry do przemyślenia biorąc pod uwagę GSW z tego sezonu.

 

Łatwiejsza droga do finałów? A co jeśli paradoksalnie trudniejsza? Bo jeżeli chodzi o to co na parkiecie to może i łatwiej, ale przez to rosła olbrzymie presja. Po wyrzuceniu Miśków to większość ich koronowała. Że jakakolwiek wtopa to pewne miejsce w historii wpadek i to na szczycie. Że teraz to już muszą zdobyć pierścienie. A po 1-0 i kontuzji Irvinga? Ta presja jeszcze bardziej rosła. Gdyby taką presję miało Spurs albo Miami'13 to by sobie gładko poradzili. Ale to ekipa żółtodziobów. I wielu graczy podkreśla, że w RS fajnie mieć lidera czy wiele talentu w ekipie, ale im dalej w PO tym to ma mniejsze znaczenie na rzecz głowy, doświadczenia i mentalności. I to przygniotło kilka razy Wojowników. W finałach to bardziej doświadczony LeBron narzucał warunki na początku. Dopiero potem te warunki narzucali GSW czyli grali w błotnym stylu (jak Cavs chciało), ale podkręcali tempo i wykorzystali przewagę talentu i sił, szczególnie w końcówkach spotkań.

 

Łatwiej jest grać przeciwko Cavs bez Love'a i Irvinga, ale każde niepowodzenie jest coraz bardziej wyciągane, każda porażka roztrząsana i naciska się na nich mentalnie. Presja kibiców, fachowców i wszystkich jest coraz większa. Czy to łatwiejsze od gry z ekipami w pełnym składzie? Zależy dla kogo i zależy kto ocenia. Ale nie ma co sprowadzać wszystkiego tylko do graczy na parkiecie i zapominać o psychice. Zwłaszcza w przypadku GSW, czyli ekipy na takim poziomie bez doświadczenia do tej pory.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już widzę przyszłoroczne PO i opinię o mistrzu z gwiazdką bo Spurs starzy i coś się stało z Grizzlies. A tak będzie bo ani Spurs ani Grizzlies nie będą w top4 na Zachodzie. GSW, OKC, HOU, LAC to niemal pewne top4. I wtedy pewnie też wjedzie jakiś Rappar i powie, że Cavs mieli trudniejszy trip do finałów niż ktoś z tej czwórki. 

Chociaż oczywiście uważam, że zdrowi i w formie Pacers, Bulls i Bucks to będą bardzo ciężcy rywale! 

Edytowane przez JH13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zależy tylko od tego, ale wielu graczy i fachowców twierdzi, że częstotliwość kontuzji zwiększa się od intensywności gry, co powoduje, że czas meczu i liczba meczów jest taka sama jak 20-30 lat temu, ale to że wszystko odbywa się bardziej dynamicznie, na większym tempie itp. wpływa na liczbę kontuzji. I w takim natłoku opinii pojawia się Kerr, który gra Bogutem <24min w meczu, Curry i Thompson często od końca 3q siedzą na ławce, a i reszta ekipy była oszczędzana na PO. To mało? I co ciekawe to nie powiedziałbym, że się zgadzam z taką opinią na temat kontuzji, ale to akurat argument dobry do przemyślenia biorąc pod uwagę GSW z tego sezonu.

A Pop oszczędzał Splittera i Parkera jak mógł, a i tak się połamali. To też jest argument dobry do przemyślenia. Nie na wszystko można mieć wpływ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już widzę przyszłoroczne PO i opinię o mistrzu z gwiazdką bo Spurs starzy i coś się stało z Grizzlies. A tak będzie bo ani Spurs ani Grizzlies nie będą w top4 na Zachodzie. GSW, OKC, HOU, LAC to niemal pewne top4. I wtedy pewnie też wjedzie jakiś Rappar i powie, że Cavs mieli trudniejszy trip do finałów niż ktoś z tej czwórki. 

 

Chociaż oczywiście uważam, że zdrowi i w formie Pacers, Bulls i Bucks to będą bardzo ciężcy rywale! 

Sorry, ale nie widzę tego, jak Rockets pokonują w serii zdrowych Grizzlies czy Spurs (w obecnych składach). Ani Blazers.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.