Skocz do zawartości

Orlando Magic 2006/07


SHAQU

Rekomendowane odpowiedzi

No zwycięstwo z Clippers to już nieco lepsze osiągnięcie niż z Miami w składzie bez najlepszych zawodników, tym bardziej, że w pamięci mam ciągle baty, jaie otrzymaliśmy w LA. Zostało wygrać jeszcze dwa kolejne mecze u siebie i na Zachód :twisted: .

 

W końcu coś zagrał Nelson - i nie chodzi mi tylko o 29 pkt (co oczywiście cieszy), 4 asysty i rewelacyjną skuteczność, ale o 1 stratę :!: . Jameer od kilku spotkań gra z nieco większym pomyślunkiem, rozglądając się, a nie pchając się bez sensu pod kosz (co było widać na początku sezonu), co skutkuje mniejszą ilością strat. To bardzo pozytywne i o to chodziło. Gdyby to jeszcze przełożyło się na większą ilość asyst, ale może z czasem... W każdym razie gra już lepiej niż na początku sezonu i oby to była stała tendencja.

Fajnie żeśmy zdominowali deskę (Howard nie dał tu pograć Brandowi i Kamanowi). A co do Howarda, to cieszy liczba asyst, ale czy ktoś zwrócil uwagę na liczbę strat? Niestety Dwight musi popracować nad przeglądem pola, szczególnie przy podwajaniu, bo dzięki temu będzie bardziej efektywny wcale nie rzucając aż tak wielu koszy. Choć mi się marzy seria Howarda np. 10 meczy na poziomie 20 pkt, 13-14 zb i 2 bl na mecz. To już byłoby coś. A co do jego osobistych, to poprawę w tym elemencie widać od kilkunastu meczy, bo naprawdę technikę rzutów znacznie poprawił. Tylko dlaczego to się nie przekłada na technikę rzutów z półdystansu to nie wiem...

W końcówce roztroniliśmy calkiem niezłą zaliczkę, w tym popełniliśmy koszmarny błąd na 4 s przed końcem meczu przy wyprowadzeniu piłki (Redick), no i gdyby Thomas trafił za 3 pkt na 1,7 s przed końcem mogłobyć nieciekawie. Nie zmienia to jednak faktu, że w końcu zagraliśmy drugą połowę lepszą od pierwszej, co było przecież naszą mocną stroną.

 

Teraz trochę z ciekawostek:

Lato mamy mieć bardzo pracowite, bo mamy dać extension Howardowi i Nelsonowi oraz przedłużyć kontrakty z Milicicem i Dienerem. Dobrze, że nie chcemy się pozbyć Dienera, choć w takiej sytuacji może jednak warto byłoby coś pozyskać za Arroyo (np. numer w pierwszej rundzie tegorocznego draftu). A co do Milicicca, to mówi się o 5-letnim kontrakcie za ok. 40 mln $.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi się, że nieco opatrznie odczytujesz posty. W moim przypadku nie chodzi o nastawienie na NIE, bo wręcz przeciwnie - jestem nastawiony jak najbardziej na TAK w stosunku do drużyny, ale chyba nie chodzi o to, żeby chwalić, chwalić i ciągle chwalić. Postepu nie ma, jeżeli nie widzi się błędów nawet w przypadku wygranej, bo tylko tak można cokolwiek osiągnąć.

Nie chodzi o to, żeby chwalić, bo jestem jak najbardziej za konstuktywną krytyką. Sęk w tym, że wolniejsze postępy nie dają moim zdaniem podstaw do wyciągania daleko idących wniosków na temat przyszłości naszych młodych zawodników. To że teraz grają nieraz katastrofalnie (Milicic) nie oznacza że za 2-3 lata nie wskoczą na wyższy poziom, a doświadczenie jakie teraz zbierają będzie im w tym bardzo pomocne.

 

 

O tym właśnie mówiłem na początku sezonu, gdy Magic wygrywali, a co teraz bardzo dokładnie widać. Mi wygląda na to, że Hill wychodzi na mecz z jakimś ułożonym scenariuszem i tylko kataklizm jakiś mógłby spowodowac do zmiany odstąpienia realizacji planu. Szczególnie widać to właśnie w ataku, gdzie po prostu brak nam urozmaicenia w grze.

Wydaje się być momentami zbyt "poprawny politycznie" to znaczy mimo słabej gry niektórych zawodników będzie nadal na nich stawiał nie chcąc podkopać ich morale. Wiara we własną drużynę nie jest wadą, ale czasem trzeba być bardziej elastycznym. I tu się zgadzamy :).

 

 

Jeśli chodzi o Howarda to ja bym się o jego pracowitość nie martwił. Problemem może być to jak obecnie jest ustawiany i czego wymagają od niego trenerzy. Sam przecież nie będzie ćwiczył jak sobie radzić z podwojeniami. Takie treningi powinny być zaplanowane przez sztab szkoleniowy i być może się odbywają (tego nie wiem). Z tego co rozmawialiśmy to denerwuje Cie, że już teraz robi się z niego nie wiadomo kogo. Ja tego tak nie odbieram. Właściwie dużo ludzi zaczęło dostrzegać co w nim drzemie dopiero jak zobaczyło go w Team USA. Używanie słowa "Dominator" jest wobec niego krzywdzące, bo właśnie daje podstawy do krytyki: skoro tak cię nazywają do dominuj. Ja przed sezonem liczyłem na cyfry w okolicach 18-13-2. Potem na podstawie preseason i tego co w nim prezentował wydawało się, że jest w stanie osiągnąć 20 punktów. Jednak przyszły podwojenia i okazało się, że tak dobrze nie będzie. Osobiste zaczął rzucać lepiej więc nie opłaca się bronić przeciw niemu 1 na 1 tak jak bywało w poprzednim sezonie - lepiej nie tylko zmusić go żeby dostał piłkę daleko od kosza, ale najlepiej aby jak najszybciej ją oddał. Wierzę, że kiedyś wyjdzie to Dwightowi i drużynie na dobre.

 

Byc może, ale na chwilę obecną jedyne co możemy od niego wymagać, to dalsze postępy (w rzutach osobistych i nauka rzutów za 3 punkty), no chyba że uważasz, że to będzie nasza gwiazda ;).

Do tej pory liczyłem na niego jako dobrego role-playera, ale to co w tej chwili pokazuje zasługuje na coś więcej ;). Myślę, że jest szansa, że wychowamy sobie dobrego pierwszopiątkowego SF. Ale co do rzutów za 3 to mam poważne wątpliwości.

 

Nie, zartuje... jednak czarno na bialym widac ze nasz zaspol potrafi grac, takze bez Hilla Poprzedzilismy dyskusje, ktora sie wlasnie toczy na realGM i cos mi sie wydaje ze wiekszosc jest za wpuszczaniem Granta jako "second unit" Oczywiscie to tylko gadanie, ale chyba korona by mu z glowy nie spadla jakby wychodzil z lawki Wtedy moglby liderowac i wyszalal by sie za wsze czasy Bylby zachowany balans miedzy pierwsza a druga piatka bo jego gra razem z Jameerem i Hedo jest delikatnie mowiac marnotrawieniem sily ofensywnej

Gra z takim Jameerem jak dzisiaj na pewno, ale czy ty naprawdę wierzysz, że to ze względu na Hilla on grał tak słabo? To samo z Hedo. To właśnie słaba gra tych dwóch zawodników spowodowała, że na Hillu spoczął większy ciężar. Przecież nasz coach miał mu odpuszczać mecze back to back, ale przestał to robić, bo bez niego byłoby krucho. Teraz wygląda na to, że drużyna zaczyna się odradzać, ale to dopiero 2 mecze, które są niczym przy tym co działo się w listopadzie kiedy Grant był starterem.

 

Teraz trochę z ciekawostek:

Lato mamy mieć bardzo pracowite, bo mamy dać extension Howardowi i Nelsonowi oraz przedłużyć kontrakty z Milicicem i Dienerem. Dobrze, że nie chcemy się pozbyć Dienera, choć w takiej sytuacji może jednak warto byłoby coś pozyskać za Arroyo (np. numer w pierwszej rundzie tegorocznego draftu). A co do Milicicca, to mówi się o 5-letnim kontrakcie za ok. 40 mln $.

35 mln za Milicica wydaje mi się bardziej rozsądną ceną, ale jeśli chcemy zatrzymać tych graczy co mamy, to salary i tak sobie zapchamy, a co mnie obchodzi ile będą Amwayowcy płacić zawodnikom :). Właśnie jeśli chcemy iść tą drogą, to w sumie nie ma co narzekać na kontrakty i ich wysokość. To lato będzie ostatnim w najbliższych 5-6 latach, w którym będzie nas stać na jakiegoś wolnego agenta powyżej MLE. W tej sytuacji bardziej należy się martwić jak te nowe kontrakty wpłyną na zawodników.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lato mamy mieć bardzo pracowite, bo mamy dać extension Howardowi i Nelsonowi oraz przedłużyć kontrakty z Milicicem i Dienerem. Dobrze, że nie chcemy się pozbyć Dienera, choć w takiej sytuacji może jednak warto byłoby coś pozyskać za Arroyo (np. numer w pierwszej rundzie tegorocznego draftu). A co do Milicicca, to mówi się o 5-letnim kontrakcie za ok. 40 mln $.

A co z Doolingiem? bo wyrosl na calkiem przyzwoitego zmiennika Zawsze to jakas odmiana w stosunku do np. Bogansa bo potrafi wejsc skutecznie pod kosz i rzucic raz na jakis czas 20pkt Moim zdaniem z niego tez nie powinnismy rezygnowac Moze nie umie kryc Iversona, ale jakby co, to mamy kim sie bic 8) Chcialbym zeby sie tu ostal...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sęk w tym, że wolniejsze postępy nie dają moim zdaniem podstaw do wyciągania daleko idących wniosków na temat przyszłości naszych młodych zawodników. To że teraz grają nieraz katastrofalnie (Milicic) nie oznacza że za 2-3 lata nie wskoczą na wyższy poziom, a doświadczenie jakie teraz zbierają będzie im w tym bardzo pomocne.

Zgadzam się, tyle że te postępy (nawet wolniejsze) powinny być widoczne. Co do Howarda są, bo jednak na pewno poprawił technikę rzutów osobistych, grę w obronie, nawet nieco manewry w ataku. Jak już rozmawialiśmy, do poprawy jest mnóstwo rzeczy, ale poprawa jest. natomiast u Milicica poprawy nie widzę, oczywiście jeżeli chodzi o okres gry w Magic, a nie w Pistons :wink: . Nie oczekiwałem jakiegoś mega skoku, ale chociażby taki w miarę niezły postęp, widocznym okiem powinien być. A tego nie ma. Podobnie nie widzę postępu w grze Nelsona w porównaniu z jego grą po sprzedaży Francisa - nie tylko w ataku, ale również jako rozgrywającego, choć ostatnie parę meczy wygląda tu lepiej. To oczywiście są młodzi zawodnicy i jednak ciągle się pewnie uczą, ale tą nauke powinno być widać. A z tym jest problem. A przeciez postęp i to znaczny jest możliwy, bo nikt mi nie powie, że Ariza ma talent większy niż każdy z tych trzech, a jednak postęp w jego grze jest widoczny gołym okiem. A to w końcu nie on miał stanowić o sile Magic. Mam nadzieję, że jednak talenty tej trójki szybko eksplodują. No chyba że ich przeceniam (co może być prawdą w szczególności w stosunku do Milicica).

 

I tu się zgadzamy .

A już myślałem, że w niczym :lol: .

 

Jeśli chodzi o Howarda to ja bym się o jego pracowitość nie martwił. Problemem może być to jak obecnie jest ustawiany i czego wymagają od niego trenerzy. Sam przecież nie będzie ćwiczył jak sobie radzić z podwojeniami. Takie treningi powinny być zaplanowane przez sztab szkoleniowy i być może się odbywają (tego nie wiem).

Nie wiem, czy Howard jest typem utalentowanego pracusia. Mam nadzieję, że tak. Ale mi się wydaje, że mając tak duży jednak talent należałoby z nim przeprowadzić w przerwie między rozgrywkami mnóstwo treningów indywidualnych co do manewrów pod koszem atakowanym, no i rzutów. Nie sądzę, żeby w ostatniej przerwie było ich dużo, bo Howard miał jednak bardzo zajęte wakacje. To powinno przynieść w końcu efekt, szczególnie gdyby zatrudnić jakiegoś naprawdę dobrego trenera. No ale chyba w Magic o tym myślą, chyba że Howarda nie można zagonić do roboty...

 

Używanie słowa "Dominator" jest wobec niego krzywdzące, bo właśnie daje podstawy do krytyki: skoro tak cię nazywają do dominuj.

I tu jest pies pogrzebany. Chłopaka zaczęto na siłę kreować na dominatora, a to w związku jednak z brakiem naprawdę super zawodników podkoszowych. Wszystko teraz w NBA to tacy uniwersalni zawodnicy, co to potrafią i grać pod koszem i rzucić z dystansu. A tu pojawił się Howard, który potrafi w kilku meczach rzucić ponad 20 pkt zbierając ponad 20 piłek i już się mówi, że to dominator. Wydaje mi się, że to taka tęsknota za Chamberlainem, Jabbarem, Shaqiem, itp. A do nich to Howardowi jeszcza bardzo, ale to bardzo daleko (i nie mówię jedynie o pierścieniach). Jednak powiezmy sobie szczerze, że solą koszykówki jest walka pod koszami i rzadko który zawodnik grający na dystansie potrafi wzbudzić emocje (z reguły wtedy, gdy wykonuje ostatni rzut). Zbyt szybko Howarda zaczęto kreować na kogoś nie do powstrzymania, a to tak naprawdę na chwilę obecną to bardzo dobry zawodnik z duzym talentem. I to wszystko. Co mam nadzieję zmieni się już w następnym sezonie, czyli Howard zacznie regularnie zdobywać ponad 20 pkt i zbierać ok. 13 piłek, zaliczając jednocześnie ok. 3 bloków. To już byłyby dobre zaczątki na dominatora. A na razie po prostu bezsensem jest nazywać Dwighta w ten sposób.

 

Do tej pory liczyłem na niego jako dobrego role-playera, ale to co w tej chwili pokazuje zasługuje na coś więcej . Myślę, że jest szansa, że wychowamy sobie dobrego pierwszopiątkowego SF. Ale co do rzutów za 3 to mam poważne wątpliwości.

Jakoś Ariza wygląda mi na super pracusia i walczaka. No ale może ma w sobie coś więcej. Oby :twisted: . Natomiast co do rzutów za 3 punkty to też tak myślałem, ale jak zobaczyłem jak Trevor trafia rzuty (a więc nie jeden rzut :!: ) z odległości ok. 6 m, to powiem szczerze, że zacząłem mieć nadzieję, że jednak się i rzutów z dystansu nauczy. No ale zobaczymy.

 

35 mln za Milicica wydaje mi się bardziej rozsądną ceną, ale jeśli chcemy zatrzymać tych graczy co mamy, to salary i tak sobie zapchamy, a co mnie obchodzi ile będą Amwayowcy płacić zawodnikom

8 baniek za sezon dla Milicica to na chwilę obecną zdecydowanie za dużo, no ale to na razie tylko spekulacje, choć podobno oferta w tych granicach padła, tylko nie wiem, z której strony. Być może Orlando jednak nieco zbije cenę w dół.

 

A co z Doolingiem? bo wyrosl na calkiem przyzwoitego zmiennika

Tu nic nie słyszałem. No ale myślę, że trzeba się zdecydować - albo Dooling w drużynie, albo JJ. Podobnie jak Arroyo lub Diener. No chyba że poleci Bogans :twisted: . No ale tego chyba byś nie chciał :lol: . Bo jednak jakieś lekkie przewietrzenie na pozycjach 1-2 by się przydało, bo co poniektórzy się marnują siedząc na ławie. No a poza tym Dooling ma player option na następny sezon na niespełna 3,6 mln. Więcej chyba od nikogo nie dostanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No chyba że poleci Bogans :twisted: . No ale tego chyba byś nie chciał :lol: . Bo jednak jakieś lekkie przewietrzenie na pozycjach 1-2 by się przydało, bo co poniektórzy się marnują siedząc na ławie. No a poza tym Dooling ma player option na następny sezon na niespełna 3,6 mln. Więcej chyba od nikogo nie dostanie.

Jak znajda dobrze broniacego SG z lepszym arsenalem w ofensywie to moze leciec... (Redick i Hill nie pasuja do tego opisu) Prawde mowiac to nie wiem kogo bym wolal zostawic, Doolinga czy Bogansa :roll: Obu lubie i obaj sa doskonalymi role-playerami Po ewentualnym powrocie Hilla i dzisiejszym Keyona nieco gesto sie zrobi i znowu czesc powedruje na lawe (Bogans, Diener i JJ) To sa zawodnicy, ktorzy prezentuja jakis poziom i troche szkoda bedzie z nich nie skorzystac Tez wolalbym pozegnac Arroyo bo moim zdaniem nie pasuje do tej grupy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tomaszan czasem trzeba być po prostu cierpliwym i nie patrzeć na to, że młody zawodnik zatrzymał się w rozwoju, czy też rozwija się bardzo powoli. Ja również liczyłem na dużo więcej od Milicica, ale nie ma co na razie robić tragedii. Nie chcielibyśmy chyba znów lekką ręką pozbyć się zawodników, którzy mogliby stanowić o naszej przyszłości. Ben Wallace, Corey Maggette, Matt Harpring, Chucky Atkins - gdyby nasz management miał wtedy więcej wyobraźni... Darko wciąż jest młody i tak naprawdę zmienił w tym sezonie swój styl gry. Staje się zawodnikiem, który gra blisko kosza i coraz rzadziej zdobywa łatwe punkty rzutami z półdystansu (swoją drogą sztanga mu na nadgarstki nie pomogła ;) ). Momentami nie da się na niego patrzeć, bo kompletnie się gubi, ale ma też takie przebłyski, że trudno przejść obok nich obojętnie (szkoda, że jest ich tak niewiele ;)). Nie wiem czy jego problemem nie jest psychika, bo jak mu się nie uda parę zagrań, to przestaje być widoczny i unika gry. Oby tak nie było, bo wtedy ciężko będzie obudzić potencjał jaki w nim drzemie.

 

 

Nie wiem, czy Howard jest typem utalentowanego pracusia. Mam nadzieję, że tak. Ale mi się wydaje, że mając tak duży jednak talent należałoby z nim przeprowadzić w przerwie między rozgrywkami mnóstwo treningów indywidualnych co do manewrów pod koszem atakowanym, no i rzutów. Nie sądzę, żeby w ostatniej przerwie było ich dużo, bo Howard miał jednak bardzo zajęte wakacje. To powinno przynieść w końcu efekt, szczególnie gdyby zatrudnić jakiegoś naprawdę dobrego trenera. No ale chyba w Magic o tym myślą, chyba że Howarda nie można zagonić do roboty...

Howard jest pracowity - widać to po jego sylwetce. Ale może źle na to patrzysz. On ma wspaniałe warunki fizyczne, skoczność, siłę, ale nie ma dobrej pracy stóp i jakiejś wybitnej szybkości. I co najważniejsze on wcale nie jest przesadnie utalentowany ofensywnie. Wszystkie manewry podkoszowe są wypracowane i nie przychodzą mu naturalnie. Dużym błędem jest to, że próbuje się wpychać pod kosz. Obija się przy tym niepotrzebnie o obrońcę i przez to traci nieco rozpęd, równowagę i... orientację (nie dostrzega, że ktoś idzie z pomocą). Oglądałem właśnie mecz z Miami i 2 akcje w niedługim odstępie czasu w II kwarcie wykończył hakami bez pchania się pod kosz. Powinien tak grać częściej i może właśnie ten hak powinien doskonalić (skoro już umie nim się posługiwać) zamiast trenować półdystans. Dzięki temu szybciej może dojdzie do perfekcji i będzie miał ofensywną broń, która będzie robić przeciwnikom duże kuku.

 

Idę spać ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozwód powodem odejścia Cartera?

 

Żona Vince’a Cartera, Ellen postanowiła rozstać się z mężem. Złożyła już nawet stosowne dokumenty do sądu. Jeżeli dojdzie do rozwodu państwa Carterów to Ellen razem z ich dwunastomiesięczną córką przeprowadzi się do Orlando albo do jej domu w Karolinie Południowej. Taka sytuacja może zmusić VC do zakończenia trwającej dwa lata przygody z New Jersey Nets i być może podpisze on umowę z Orlando Magic bądź Charlotte Bobcats, aby być blisko córeczki.

 

Czekam do 1 z niecierpliwością na mecz z Bobcast , już kilka razy za bardzo uwierzylismy w siebie grając ze sabszymi ekipami i wyszło to nam bokiem , oby zawodnicy podeszli w pełni zmobilzowani do tego pojedynku to wtedy znowu powrócimy na 1 miejsce w swojej dywizji, Nie wiecie czy dzisja zagra juz Keyon i z jakie paki nie grał w 2 ostatnich spotkaniach ? czy Hill dał mu poprostu odpocząć ? W nocy zapowiada się jak zawsze ciekawie nasz draftowy pojedynek Howard vs Okafor , ciekawe czy po dzisiejszym spotkaniu Bobcats wreszcie będą mieć 2-cyfrową liczbe zwycięstw , ale jak przegramy z jedną znajgorszych druzyn to będzie lekkie nieporozumienie , ostatnio przegralismy z nimi jak dobrze pamiętam 10 punktami ,wtedy pogrązył nas May często faulowany celnie wykonując wolne , i w tym meczu chyba pobilismy nasz rekord strat , powyzej 20 napewno dokładnie nie pamiętam ile.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Howard jest pracowity - widać to po jego sylwetce. Ale może źle na to patrzysz. On ma wspaniałe warunki fizyczne, skoczność, siłę, ale nie ma dobrej pracy stóp i jakiejś wybitnej szybkości. I co najważniejsze on wcale nie jest przesadnie utalentowany ofensywnie. Wszystkie manewry podkoszowe są wypracowane i nie przychodzą mu naturalnie. Dużym błędem jest to, że próbuje się wpychać pod kosz. Obija się przy tym niepotrzebnie o obrońcę i przez to traci nieco rozpęd, równowagę i... orientację (nie dostrzega, że ktoś idzie z pomocą). Oglądałem właśnie mecz z Miami i 2 akcje w niedługim odstępie czasu w II kwarcie wykończył hakami bez pchania się pod kosz. Powinien tak grać częściej i może właśnie ten hak powinien doskonalić (skoro już umie nim się posługiwać) zamiast trenować półdystans. Dzięki temu szybciej może dojdzie do perfekcji i będzie miał ofensywną broń, która będzie robić przeciwnikom duże kuku.

Patrząc na jego sylwetkę, to na pewno pracuje w siłowni. Ale pakowanie to trochę coś innego niż praca nad techniką, rzutami, itp. Mam nadzieję, że u Howarda chęci nie skończą się na siłowni, ale również przeniesie je na salę treningową, a potem na parkiet. Mecz z Miami jeszcze nie oglądałem, ale w końcu obejrzałem mecz z Indianą (brak czasu) - ten przegrany 80-94. Te półhaczki (bo hakami raczej trudno je nazwać) są niezłe, ale w zasadzie na tym wyczerpuje się arsenał ofensywny Dwighta (no jeszcze dochodż zbiórki ofesywne i paki po nich :lol: ). Ja nadal twierdzę, że bez nauki rzutów z półdystansu to nie będzie to. Gra w ofensywie musi być nieco urozmaicona, chyba że ma się warunki Shaqa. Takie jest moje zdanie. A co do talentu Howarda w ofensywie - powiem Ci szczerze, że jednak w kilku meczach pokazał (gdy zdobywal te ponad 20 punktów spokojnie), że jednak potencjal ma. Nie mówię, że na średnią 30 punktów na mecz, ale na te 22-24 punkty na pewno. I do tego powinien zmierzać, ale samymi półhakami (czy hakami, jak to zwał), tego nie osiągnie. Musi pracować nad innymi manewrami i rzutami, bo rzeczywiście wpychanie się na siłę pod kosz kilka akcji z rzędu jest nie tylko denerwujące, ale również bardzo czytelne. No ale jest młody i jednak jakis postęp notuje, więc jestem dobrej myśli :wink: .

 

Ja również liczyłem na dużo więcej od Milicica, ale nie ma co na razie robić tragedii.

Tragedii nie robię, ale liczyłem na widoczny postęp, a tego nie ma. Ale Milicic ma jakoś u mnie kredyt zaufania, bo jednak w kilku meczach pokazał, że stać go na naprawdę sporo. Tym bardziej, że rzeczywiście zrobił się z niego niemal typowy zawodnik podkoszowy, tyle że musi się nauczyć wykorzystywać swoje warunki fizyczne. Bo jeśli to będzie robił, to już jego średnie skoczą, a gra nabierze zupełnie innego wymiaru. I też się zastanawiam, czy to nie psychika.

 

Idę spać

No to ponownie moje wyrazy podziwu :wink: , tym bardziej, że jutro sobota.

 

ale jak przegramy z jedną znajgorszych druzyn to będzie lekkie nieporozumienie

Takiej możliwości nie biorę nawet pod uwagę :twisted: . A Dooling ma niby grać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to pewne zwycięstwo z Bobcats :D . Co prawda pierwsza połowa wyrównana, ale druga to prawdziwy pogrom. Czyżbyśmy wracali do starych dobrych czasów, gdy nasi zawodnicy znów grali lepiej drugie połowy :?: . Oby...

 

Howard znów sprężył się na mecz z Okaforem i znów go pobił. Szkoda tylko, że inne mecze nie wychodzą mu równie dobrze (no przynajmniej nie wszystkie). No ale jak się trafia nawet za 3 punkty buzzer-beatera, to w ogóle nie ma o czym mówić :twisted: . Po prostu wszystko w takim wypadku Howardowi musi wszystko wychodzić. A tak na marginesie ten rzut Howarda za 3 punkty był nprawdę nienajgorszy technicznie. Zatem potrafi rzucać z dalszej odległości niż 2 metry od kosza. Trzeba po prostu treningu.

Szkoda, że Darko doznał kontuzji stopy już w pierwszej kwarcie, Miejmy nadzieję, że niegroźnej, bo nasza sytuacja podkoszowa będzie wyglądać fatalnie i na PF będzie często grać Pat :cry: . Ehhhh. Poza tym jestem ciekaw, dlaczego chociaż w końcówce nie zagrał Augustine? Czyżby Brian nie miał do niego zaufania? Dobrze, że JJ zagrał chociaż parę minut, chociaż w takim meczu mogłoby to być więcej niż 11. No i Diener jedynie 4 minuty. Trochę szkoda. A nawet bardziej niż trochę...

Teraz pobić Celtów i na Zachód :twisted: .

 

A teraz znaleziona ciekawostka:

 

Just found out some inside information about a trade Otis is working on with Cleveland, but both teams in the deal are not close enough to pull the trigger.

Magic are offering:

Travis Diener and rights to Fran or 2nd round pick or James Augustine for Anderson Varejao

Word is that Cleveland has countered with

Jameer for Varejao and #1 pick

 

Nie wiem ile w tym prawdy, ale najpierw oddajemy Andersona za paczkę gruszek, a potem chcemy oddać niezłego zawodnika (Dienera), prawa do niezłego grajka (Fran), który co prawda nie wiadomo, czy zagra w ogóle, ale zawsze, no i niewiadomą (Augustine). Aczkolwiek być może trade miałby sens, tyle że jednak zamiast Dienera wolałbym oddać Arroyo i uzyskać od Cavs ten pick. No ale to tylko takie moje dyrdymały :lol: .

A co do tej drugiej wersji, to myślę, że w żadnym wypadku na to nie pójdziemy.

No ale kto wie, czy to w ogóle prawda...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze ze wygralismy latwo ten mecz. Tak jak ten z Miami ten raczej nie moze byc wyznacznikiem ale ze slabymi druzynami trzeba wygrywac i to najlepiej jak najwyzej. A jak zobaczylem trojeczke Howarda (i to wlasnie wykonana w calkiem ladny i sprawny sposob) to myslalem ze mi sie monitor popsul i cos zle pokazuje :) No gdyby sie nauczyl rzucac z poldystansu to byloby na prawde nice :) Tak wiec czekamy na jego dalszy rozwoj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Howard, 21, not only expanded the Magic's halftime lead to 56-50, but more impressive was his 15-foot second-quarter jumper that offered a glimpse of his expanding game."

No proszę. Więc nie tylko trójka ;).

 

Te półhaczki (bo hakami raczej trudno je nazwać)

Ok, ok :). Teraz praktycznie nikt nie używa haka więc te pojęcia są niejako zamienne ;).

 

A co do talentu Howarda w ofensywie - powiem Ci szczerze, że jednak w kilku meczach pokazał (gdy zdobywal te ponad 20 punktów spokojnie), że jednak potencjal ma. Nie mówię, że na średnią 30 punktów na mecz, ale na te 22-24 punkty na pewno.

On zdobywa punkty w taki sposób, że naprawdę trudno mówić, że ma duży potencjał. Dużo z nich przychodzi po dobitkach jak sam zauważyłeś. Ja jestem zdania, że wszystko co nie kończy się zbiórką ofensywną i wsadem to jest wypracowane przez niego w trudzie i znoju. Dlatego właśnie postępy nie są wielkie. Ale powoli je czyni i bardzo możliwe, że jeśli będzie miał tego lata więcej czasu na pracę nad sobą, to już w przyszłym sezonie będzie zaliczał regularnie po 20 punktów. Treningi z Brandem pomogły mu stać się lepszym obrońcą, a jeśli teraz skoncentruje się na ataku to progres będzie. Kiedyś Nelson wspominał, że pracowali nad pick'n'rollem, ale na razie takie zagranie jest w ich wykonaniu mierne. Może warto by się zastanowić czy nie wprowadzić tego zagrania do playbooka (zakładając, że im się uda to poprawić).

 

 

Co do tradu z Cleveland, to bardzo mnie dziwi, że w ogóle zastanawiają się nad oddaniem Varejao, który jest bardzo sensownym uzupełnieniem Big Z i Goodena. I to jeszcze za niskiego zawodnika. Nelsona bym nie oddał, ale tak samo jak tomaszan oddałbym Arroyo ;). Facet w ostatnich meczach działa mi na nerwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem sobie mecz z Clippersami i muszę powiedzieć, że Ariza grał niesamowicie. Walczył, bronił, dzieki niemu mieliśmy kilka dodatkowych posiadań, kończył efektownie akcje i trafiał z półdystansu (chociaż były to baaardzo czyste pozycje ;)). W końcówce popełnił kilka błędów, ale nie powinno w ogóle do nich dojść, bo po prostu nie było nikogo kto wziąłby na siebie ciężar gry (co by nie mówić o Grancie, to jednak w takich sytuacjach brakuje go bardzo).

 

Howard również imponował. Odgrywał piłki na obwód jak weteran z 10-letnim stażem :). Asyst było tylko 5, ale gdyby koledzy trafiali każdy rzut z czystej pozycji jaką mieli po jego odegraniu, albo gdyby nie byli faulowani przy rzutach (Ariza chyba ze 2 razy rzucał osobiste w ten sposóB), to mielibyśmy triple-double. W meczu z Miami również można było zaobserwować, że jest w tym względzie dużo lepiej. Oby to był trwały trend. Niesamowicie zaimponowało mi również to jak siadł na Branda w II i IV kwarcie. Sam często jest szturchany i przytrzymywany więc czemu miałby tego nie robić przeciwnikom? Elton został wybity z rytmu i po skuteczności 5/5 w I kwarcie pozostało tylko wspomnienie ;).

 

W ogóle po słabej drugiej kwarcie chłopaki podkręcili tempo w III-ciej (duża zasługa defensywy Arizy i wcześniej Bogansa) i dzięki temu odrobili straty i wyszli na prowadzenie. Gdyby byli w stanie grać z taką energią przez dłuższy okres w meczu to moglibyśmy być spokojni o zwycięstwa (można ten wzrost energii było zaobserwować w meczu z Miami i sądzę, że podobnie było z Charlotte, bo przecież nie prowadziliśmy wyskoko od początku meczu). Końcówka zaś to tradycyjne dawanie szans przeciwnikom poprzez pudłowanie osobistych i głupie błędy (24 sekundy).

 

I od kiedy nie gwiżdże się takich fauli jak ten Livingstona na Turkoglu? Przecież to nawet ślepy by zauważył. Jakby powiedział Tomaszewski: "to nie błąd - to wielbłąd" :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez przesadyzmu :wink: Byl wyrozniajacym sie zawodnikiem ale do niesamowitosci mu troche zabraklo (kilka przestrzelonych jumperkow) Nie zmienia to jednak faktu ze Trevor "Dunk" Ariza jest zajebisty Za ten mecz pochwalilbym wszystkich, wlacznie z trenerem

 

(co by nie mówić o Grancie, to jednak w takich sytuacjach brakuje go bardzo).

:lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(co by nie mówić o Grancie, to jednak w takich sytuacjach brakuje go bardzo).

:lol:

Możesz rozwinąć to swoje głębokie przemyślenie?

 

Byl wyrozniajacym sie zawodnikiem ale do niesamowitosci mu troche zabraklo

Gdyby nie on to byśmy tego meczu nie wygrali. Trzeba go docenić za rzeczy, które robił, a których nie widać w statystykach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciez napisalem, ze jest zajebisty Bardzo nam pomogl, ale druzyna sklada sie jeszcze z kilku innych zawodnikow, bez ktorych tez moznaby powiedziec ze to przegramy (Jameer, Dwight i reszta) Nie lubie chwalic pojedynczych jednostek bo na to, ze ona cos tam robi pracuje cala druzyna... Chociaz talentu i zapalu jak najbardziej mu nie odbieram

O roli Hilla dla tego zespolu juz mowilem wiec nie bede nic rozwijal Jakos nie wychodzi nam bokiem jego nieobecnosc wrecz odwrotnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powrocilismy na pierwsze miejsce w Southeast :) Oby po powrocie z Zachodu je utrzymac... Nelson widac znow sie nie mogl wstrzelic, fatalna skutecznosc z gry. Za to dobry meczyk Milicica i wrecz bardzo dobry Battiego :) W jednej akcji mial chyba ze 3 zbiorki po niecelnych rzutach m.in. Hilla az w koncu zebral i sam zdobyl punkty power dunkiem :D Gdybym patrzyl z daleka pomyslalbym ze to Howard :) Moglby miec takie staty jak w tym meczu czesciej :)

Teraz na Zachod i oby przywiezc stamtad przynajmniej 2-2. Choc napewno latwo nie bedzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to kilka takich sobie przemyśleń.

 

Dobrze, że wygraliśmy z Celtami, bo w końcu u siebie trzeba wygrywać jak najwięcej, a na wyjeździe ile się da :lol: . A tak poważnie, to cztery zwycięstwa z rzędu u siebie, tak jak chcieliśmy, dobrze, że tu nic nie straciliśmy. A że przy okazaji awansowaliśmy w tabeli, to już w ogóle super.

Martwi mnie jednak dyspozycja Magic. Oczywiście zwycięstwo bardzo cieszy, ale ze słabymi w końcu Celtami powinniśmy wygrywać przekonywująco. Po pierwszej połowie wydawało się, że nic się nie zdarzy, kiedy naszła fatalna trzecia kwarta, być może najgorsza w tym sezonie (a przynajmniej jedna z najgorszych :cry: ). 6 punktów przez bodaj pierwsze 9 minut kwarty to wynik po prostu beznadziejny. I tu było dokładnie widać to, co mówię od początku sezonu, czyli brak lidera. A omówię to na przykładzie meczu z Cavs z 23.12, który właśnie sobie obejrzałem. Ten mecz był na styku, z niewielką 4-6 punktową przewagą Magic trwającą do ok. 6 minut do końca. I co wtedy? Nieźle w sumie grający Magic (tzn. równo) dali się Jamesowi. Na tym polega gwiazda, która w końcówce trafia niemal wszystkie rzuty (bodaj 5, w tym za 3 punkty), podczas gdy u nas próbował Nelson (trzy razy), Howard, Hill. I Nelson nie trafił żadnego z tych rzutów, Hill spudłował, Howard trafił z faulem, a potem stracił piłkę. Ale co najciekawsze, gdy Cavs zaczęli nieco wcześniej wyrównywać, u nas ciężar gry zaczęli brać na siebie Dooling i Arroyo (w pierwszej połowie czwartej kwarty). Efekt był mizerny. Wtedy było dokładnie widać, że Hill nie ma konceptu na drużynę, rzuty były odpalane. Niestety, ale staje się to naszą główną bolączką, która moim zdaniem powoduje to, że naprawdę bęziemy mieli duży problem żeby coś osiągnąć. Przydałyby się w tym zakresie jakieś zmiany, bo Hill nie ma pomysłu na atak, a Nelson liderem chyba po prostu nie będzie (zresztą nie ma na to warunków). Temat Howarda był dyskutowany, więc nie ma co go powtarzać.

I teraz parę słów i Grancie Hillu, który wywołuje takie kontrowersje. Powiem szczerze, że i bogans i spabloo mają moim zdaniem po trochu racji, ale nie do końca :wink: . Grant naprawdę gra nieźle, być może jest tak naprwadę naszą podstawową opcją w ataku, którą szkoda byłoby usunąć w cień. Jednakże nie jest to już zawodnik, który bęzie liderem. Niestety, ale w newralgicznych momentach meczu niknie (choć z Cavs zrobił w końcówce świetny przechwyt), coś tam rzuci, ale nie jest to już zawodnik, który sam jest w stanie wygrać mecz. A takiego nam po prostu brakuje, bo wtedy bylibyśmy naprawdę niekiepską drużyną. Jednak wbrew twierdzeniom bogansa bym z niego nie rezygnował, bo bez niego mamy po prostu olbrzymie problemy w ataku (choć i tak mamy naprawdę duże). Obrona w większości meczów stoi na niezłym poziomie, atak w większości meczów na kiepskim. No a 37% z gry przeciwko Celtom to już kompromitacja :cry: .

 

Takie są moje odczucia. Niestety, ale nie mamy na tyle zbilansowanej drużyny i graczy na wysokim poziomie, aby myśleć naprawdę o sukcesach. Oczywiście jest możliwość, że nasi zawodnicy się uczą z każdym meczem, ale jeśli tak, to jakoś tej nauki nie widać. Nadzieje nadziejami, ale głodnego się nimi nie nakarmi. Gramy w miarę równo, ale bez błysku. Przydałby się zawodnik, który w ciężkich chwilach, tak jak dzisiejsza trzecia kwarta i początek czwartej, wziąłby na siebie ciężar gry :twisted: .

 

Teraz na Zachód :twisted: . Moim marzeniem jest wynik 2-2, który można osiągnąć przy dobrej grze. Można nawet 3-1, bo wszyscy (oprócz chyba jednak Phoenix) są do wygrania. Obyśmy jednak nie wrócili w ogóle na tarczy z wynikiem 0-4, bo Orlando jest po prostu nieprzewidywalne. Wygrane co najmniej dwa mecze będą sugerować, że największy kryzys mamy już za sobą, wynik poniżej będzie oznaczał, że chyba drużynie potrzebne są jakieś zmiany (jakiś transfer). Zatem co najmniej dwa zwycięstwa :twisted: (więcej mile widziane :lol: ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Monster game Howarda i wycieczke na Zachod zaczynamy od zwyciestwa :D Oj jak pieknie wygladaja takie staty jak 30 pkt i 25 zb :D Szkoda ze trafil tylko 8 na 15 osobistych bo wygladaloby tojeszcze lepiej. No i drugi z rzedu dobry mecz Battiego. Statystyki w granicach 10 pkt i 10 zb w jego przypadku w kazdym meczu mysle ze wiekszosc z nas by zadowolily :)

Martwi natomiast kontuzja Arizy :( Mam nadzieje ze okaze sie to nic groznego i Trevor szybko wroci bo kiepsko byloby stracic najwaleczniejszego zawdonika na calym boisku...

No to teraz LA - strzezcie sie :D

 

PS Nie wiecie moze dlaczego Turk znowu nie gral ? Odpoczynek czy znow jakis uraz ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że wyjazd na Zachód zaczęliśmy od dobrego wyniku :D . A to co najbardziej cieszy, to to, że drużyna nastawiona jednak na atak, jaką jest Golden State, w drugiej połowie rzuca nam w sumie tylko 29 punktów :shock: , przegrywając ją dwudziestoma :!: punktami. To jest to, co tygryski lubią najbardziej :twisted: .

 

Cieszy fantastyczny mecz Howarda, który dzisiaj najwyraźniej pokazał, jaki drzemie w nim potencjał. Szkoda tylko, że tak gra jeden mecz na kilkanaście. Jak to powiedział spabloo, taki mecz to jakby mecz LeBrona z 50 punktami i coś w tym jest. I nie chodzi o to, że Howard ma w każdym meczu osiągać takie zdobycze, ale naprawdę te 20 punktów i 13 zbiórek mógłby i powinien uzyskiwać już teraz w każdym meczu. Stać go na to, a tak pokazuje tylko przebłyski. Jednak cieszy to, że od kilku meczów Howard praktycznie nie schodzi poniżej poziomu 15-20 punktów i 10-14 zbiórek. Jakieś ustabilizowanie poziomu jest, przydałoby się teraz przeskoczyć na kolejny. Faktem jest jednak, że Howard stał się bodaj drugim zawodnikiem w ostatnich 10 latach, który osiągnął w jednym meczu tyle punktów i zbiórek. Tym pierwszym był w ostatniej dziesięciolatce Lorenz Wright (33 punkty i 26 zbiórek w 2001 r.). Ja bym prosił o częste powtórki :twisted: .

Dzisiaj Howard miał aż 9 zbiórek w ataku, co niestety było spowodowane fatalną formą strzelecką niemal wszystkich pozostałych zawodników: Nelson 2/9, Hill 2/8, Ariza 2/7, Milicic 1/11, Arroyo 0/5 :cry: . Tych pięciu kluczowych w końcu zawodników trafiło łącznie 7 na 40 rzutów :cry: . Toż to tragedia. Niestety ale Nelson i Milicic pokazują to, co od początku sezonu: jeden mecz niezły (oczywiście każdy w swoim wymiarze :wink: ), a potem kilka słabych lub nawet beznadziejnych. Dobrze że tym razem Dooling i Bogans zagrali jak trzeba. Widać jednak, że nasi zawodnicy mają straszne huśtawki formy.

Mecz ten pokazał co jednak znaczy jeden świetny zawodnik. W końcu mieliśmy mecz, w którym nie wszyscy klepali równo, ale znalazł się zawodnik, który pociągnął drużynę. Golden State takiego nie miało w tym meczu, w przeciwieństwie do meczu w Orlando, gdzie wygrał z nami w zasadzie sam Davis, no wspomagany przez Dunleavy'iego. Tym niemniej Howard jeszcze nie jest na tyle ukształtowanym zawodnikiem, aby być tym liderem na chwilę obecną, tj. aby sam, przy pomocy innych, wygrywać nam mecze, no chyba że jeden na kilka czy kilkanaście. Potrzebna jest bardzo dobra gra Nelsona, ale co do niego już powoli w tym sezonie tracę nadzieję. Obym się jednak mylił. Tylko możecie sobie wyobrazić, na co byłoby stać naszą drużynę, gdyby Nelson grał w tym sezonie tak, jak w końcówce poprzedniego sezonu :?: Naprawdę szkoda...

 

Martwi natomiast kontuzja Arizy Mam nadzieje ze okaze sie to nic groznego i Trevor szybko wroci bo kiepsko byloby stracic najwaleczniejszego zawdonika na calym boisku...

U Arizy podobno coś z prawym kolanem. Nie wyglądało to fajnie i obawiam się, że niestety stracimy go na dłużej. Ale na razie nic pewnego nie wiadomo.

 

PS Nie wiecie moze dlaczego Turk znowu nie gral ? Odpoczynek czy znow jakis uraz ?

Turk nie ma żadnej kontuzji. To podobno jakaś choroba, która go męczy od jakiegoś czasu. Mam nadzieję, że nie migrena :lol: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak w ogóle to Dwight dopiero pierwszy raz w karierze osiągnął 30 pkt., aż trudno w to uwierzyć. No a w połączeniu z 25 zbiórkami mamy prawdziwy monster game. Dwight ma wszelkie dane ku dominowaniu. Przy starym Shaqu i bardzo surowym ofensywnie Odenie DH12 wydaje się najlepszym materiałem na dominatora pomalowanego. Oby było jeszcze lepiej, zwłaszcza pod względem punktowym, bo niewątpliwe stać go na to!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.