Chicago Bulls 2014/15

[Mirwir]

Chicago Bulls to dla mnie niezrozumiała zagadka. Na papierze mają team, który jest w stanie wygrać co najmniej 60 win, a w RS grali bardzo w kratkę, będąc w stanie wygrać i przegrać z każdym. Mają jeden z lepszych backcourt w lidze i potężny frontcourt, całkiem porządne rezerwy. Trenera, który był coach of the year. Mimo tych wszystkich części składowych nie ma tam zespołu. Dostają match-up z Bucks, który nie mają frontcourtu tylko młode dzieciaki z długimi rękami. Prowadząc 3-0 ostatecznie kończą 4-2. W 2 rundzie trafiają na Cavs u których z Big 3 zostało Big 1,5 i 2 gry bez JR-a, a na frontcourt mają tylko 2 graczy, prowadząc 2-1 przegrywają 3 następne mecze i kończą sezon. To jakiś żart. Parę dni temu słuchałem podcast Lowe z JVG, który zwrócił uwagę, że zawsze "winny" jest trener. I pewnie poleci jak frontoffice w Chicago jest sprytne to sprzedadzą go za pick do Orlando.

 

Butler powinien uciekać z Chicago bo szkoda marnować życie przy Derricku, który kiedyś był MVP, ale to było milion gier temu, teraz wykręca ładną ilość punktów, ale co z tego skoro potrzebuje ogromnej ilości rzutów.

 

Właściciel Byków powinien przegonić właściwie wszystkich. Ale pewnie zakończy się tylko na trenerze.