Skocz do zawartości

Miami Heat (2) New Jersey (3)


ignazz

Wynik! Heat vs Nets  

26 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Wynik! Heat vs Nets



Rekomendowane odpowiedzi

Chcialbym delikatnie zwrocic uwage na zachowanie A.Walkera, nie wiem czy to specjalna taktyka czy tez ten grajek ma cos z glowka nie tak jak trzeba. To juz drugi trener (Frank) z ktorym Walker ma scysje w trakcie meczu (w tych PO), wczesniej Skiles sie zbulwersowal i musieli go odciagac od Walkera, teraz ceglarz cos piepszyl Frankowi "na ucho". Sedziowie powinni baczniej na niego zwracac uwage i na jego zachowanie, bo raz zawodnik nie jest od dyskutowania z trener rywali, dwa takie zachowanie nie przystoi "gwiezdzie" NBA :) "Dyskusja" Jacksona z Bellem nie przyniosla wiele dobrego, tu moze byc podobnie jak ceglarz bedzie kontynuowal swoje swary z trenerami rywali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walker naprawde ma z glowa cos nie tak. Pamietam sytuacje z ostatniego meczu Miami - Nets w sezonie.

 

Jest kontratak, Carter biegnie z pilka. Wyskakuje do layupa i zostaje dosyc ostro sfaulowany przez Wade'a, po czym wali w parkiet. Dwyane do niego podchodzi i wyciaga reke zeby pomoc mu wstac. W tym momencie podchodzi Walker, szarpie Wade'a za reke i odciaga go na bok, stwierdzajac zeby Carter sam sobie wstal. Niezbyt mi sie ta sytuacja spodobala :?

 

Anyway, dzisiaj mecz z seri "must win". Fajnie ze C+ beda go transmitowac. Ostatnio nawalił Frank i fatalna rotacja. Starterzy nie moga grac grubo ponad 40 minut, nie przy takiej intensywnosci jak w PO's. To bylo widac w koncowce spotkania, kiedy Heat zaczeli bronic i wymuszac straty. Mam nadzieje ze Lawrance wyciagnie odpowiednie wnioski na dzisiejszy mecz, bo z 3-1 bedzie naprawde ciezko sie podniesc, tymbardziej ze Game 5 bedzie grane w Miami. Gramy u siebie, z kostka Jeffersona juz jest OK i trzeba to wykorzystac.

 

Btw: Robinson i jego agent juz sie odwoluja do decyzji ligi. Ciekawe czy cos z tego wyniknie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walker naprawde ma z glowa cos nie tak. Pamietam sytuacje z ostatniego meczu Miami - Nets w sezonie.

Doskonale kojarze ten moment. Koles pokazal jakim jest smiechu wartym badboyem. W sumie nie wiem jak mozna utrzymac dobra atmosfere w ekipie majac kogos takiego w skladzie. No ale nie nasza sprawa..

 

Co do dzisiejszego spotkania. Nie mamy innego wyjscia jak rzucic wszystko na szale. Z 1-3 raczej sie nie wychodzi. Co prawda zdarzylo sie to w tym sezonie, ale Nets to nie ofensywni Suns. Dobrze by bylo robic to w czym jestesmy dobzi, czyli fast break kiedy tylko sie da. Szukac tych easy points, bo z "atakiem pozycyjnym" u nas wiadomo, gorzej.

 

Robinson i jego agent juz sie odwoluja do decyzji ligi..

Hmm, nie wiem ale pewnie to nic nie da. Swoja droga nie wydaje Wam sie, ze Cliffowi czasem dziwnie patrzylo z oczu? 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robinson i jego agent juz sie odwoluja do decyzji ligi..

W sumie dla nas to ma i tak tylko znaczenie w przypadku wygrania dzisijeszeog meczu o co bez Cliffa czyli najbardziej wspomagajacego gracza z łąwki ktora i tak dalej tyle co kot napłkal, bedzie piekielnie trudne. Przy stanie 3-1 raczej i jego powrót niewiele pomoze. Dzisiaj sprawy nie rozpatrzal wiec tak naprawde moze to miec dla nas tylko marginalne znaczenie... MIjemy jednka nadzieje ze tak nie bedzie. Dzisiaj trzeba zostawic wszystkie siłuy na parkiecie, przewagi włąsnego parkietu juz nie mamy, ale mozemy miec całkeim przyzwoity bilans. Wierze że sie uda, trzeba tylko dobrze wykorzystac nasza swieta trójce, Collins twardo przykryje Shaqa i sproobuje proowkowac go od machania lokciami i kolejnych fauli offensywnych, Kristic trafi swoje, a ławka tez wreszcie cos pokaze. Nie ma watpliwosci ze cala trójka meczu nie zagra, wiec zmiany musza byc wtedy kiedy bedize widac ze Heat maja slabszy moment, tak zeby nie uciekli... Do tego jeszcze jeden cytat

Ostatnio nawalił Frank i fatalna rotacja. Starterzy nie moga grac grubo ponad 40 minut, nie przy takiej intensywnosci jak w PO's

Mysle ze to jest troche tak jak ja mysle. Frank wie ze nie mzoe posadzic starterow gdy Miami gra dobrze, a tak bylo przez wiekszosc meczu 3, bo wtedy oni uciekna, a my ich nie dogonimy, takze musi sadzac ich na tyle na ile jest mozlwie utrzymanie wyniku, innej drogi nie ma i to ile zagraja starterzy w sporym stopniu zalezy od sytuacji, bo wprowadzac to tutaj raczej nie ma kogo, gdyz z benchu zawodza wszyscy...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich w tej nieciekawej sytuacji dla naszego zespołu.

Przegrywamy z Miami 3-1:(

Miałem szczęście oglądać ten mecz i mogę coś więcej powiedzieć na ten temat.

Początek meczu był w miarę wyrównany 1 wsad VC po kontrze później RJa. Wyglądało to całkiem przyjemnie. Niestety mniej wiecej w połowie 1 kwarty po czasie wziętym przez Pata coś z w tej dobrze poukładanej grze NJ pękło. Od tego momentu na przemian niszczył nas Walker (trójkami...w pierwszej połowie meczu miał ich chyba 5na5) i Wade (Wade który szalał na szczęscie tylko na początku, bo później obrona żłożona na przemian z Kidda i Cartera nie pozwalała mu na wiele przez co więcej podawał niż oddawał rzutów).

Przez niemal cały mecz przewaga Miami wachała się 5-10 pkt.

VC jak zwykle kiepski początek rozgrzewa sie w trakcie;) Nie popisywał się również Krstic. W zasadzie przezz pierwszą połowę nikt szczególnie nie błyszczał w drużynie NJ.

Częsciowo udało nam się rónież zatrzymać Shaqa głównie za sprawą Collinsa...częsciowo jak wspomniałem bo problem przy kryciu tego kloca polega na tym że masz 50% skuteczności w kryciu go. 1 faul jego w ataku i zaraz 1 Collinsa w obronie, więc w takiej sytuacji pierszy za faule wyleciał Collins.

Dobra postawa VC i Krstica w wygranej 3 kwarcie soprawiła że zbliżyliśmy się na 3 pkt.

4 kwarta to heroiczna niemal walka Cartera i jego wiernego pomagiera którym okazał się nie RJ a Krstic że przez dłuższy czas te 3 pkt róznicy utrzymywały się do ok4 minut przed końcem meczu.

I tu... przełomowy moment... 2 lub 3 pkt przewagi akcja Miami i pudło... piłka zmierza w kierunku linii bocznej boiska...rzuca się za nią Collins łapie ją i.......chcąc jak najszybciej pozbyć się piłki i podaje do Kidda...przynajmniej takie było założenie..piłka przez chwile bezpańska ląduje w posiadaniu zespołu Żarów.

Od tego momentu Cięzko oglądało się coraz większe powiększanie przewagi przez Miami. NJ dwoiło się i troiło biegali w obronie widać że dawali z siebie 200% i niespodziewanie gwóźdź do zwycięstwa na ok 1 minutę przed końcem wbija niewidoczny przez cały mecz Payton - rzuca za 3.

Carter wziął ciężar gry na siebie....wbijał się pod kosz rywali ale na niewiele to się zdało...

Przegrana 102 - 92

 

A teraz reasumując. Jak to wyglądało? Czy było aż tak źle patrząc na statsy? Nie! Było calkiem dobrze. Fakt mieliśmy słabą skuteczność, ale za to całkiem sporo więcej zbiórek bo 48-39.

Naprawdę w obronie nie można mieć zastrzeżeń Collins i Krstic dzielnie radzili sobie z Shaqiem. VC Krstic i Kidd wychodzili z siebie.. w obronie jak i w ataku.

Bardzo mało widoczny RJ.

 

i tutaj jak na dłoni widać że Miami chcąc nie chcąc są lepsi.(oczywiście cały czas wierzę w wygrana Nets:)

 

Haslem z Miami to dzięki niemu wg mnie poradzili sobie z NJ w meczu nr 4... poprostu chłopak trafiał wszystko z półdystansu. Tak cicha woda... kryty Shaq Wade i Walker a punktuje Haslem.

 

NJ od dłuzszego czasu bardzo pominowane...nerwowa gra im nie służy.

Co do Cartera. Skuteczność i boxscore nie odzwierciedlaja ani trochę tego co ten chłopak tam wyprawiał. Poprostu wszystko! W zasadzie naliczyłem może 3 wymuszone rzuty w tym 2 za 3.

Jak mówi każdy trener do gwiazdy w swoim zespole: jak masz pozycję do rzutu to rzucaj...i tak własnie robił Vince tyle że tym razem dystasns nie siedział mu zbyt dobrze.

 

Ciekawa obserwacja jak Kidd idzie środkiem boiska pokazuje

jak maja zagrać i Vince w rogu ustawia Krstica i jeszcze kogoś... Co dwie głowy to nie jedna:) Tak jakby Kidd i Vince ustawaili cąłą drużynę.. fajnei to wygląda.

 

Sam atak zespołu NJ przechodzi niemal zawsze przez dwie osoby...Kidd - VC. To oni są trzonem zespołu.

 

RJ..taaak to jest osoba która miała odciązac Cartera, być drugim Gwiazdą liderem... Jest pewien bardzo znaczący probelm. On nie ma "smykałki" tego czegoś co sprawia że można być liderem. Jest dobry to nie ulega dyskusji ale on nie może oddawać najważniejszych rzutów, nie potrafił np w tym meczu dać oddechu Vince'owi i troszkę chociaż przejąć pałeczkę w zdobywaniu punktów.. Nie ma tej iskry.

 

Nie oszukujmy się...3-1 to nie jest optymistyczna wersja wydarzeń zwłaszcza że gramy teraz w Miami. O zwycięstwo będzie bardzo trudno a jeżeli przegramy to tylko brakiem w miarę dobrej ławce rezerwowych.

 

ps. Jak to mawiają jeżeli jest szansa 1 na milion to znaczy że jest szansa...Ja jestem dobrej myśli

 

Pozdrawiam

 

i DO BOJU NJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myslę, że NJN po tej porażce już się nie podniesie :(

Następny mecz w MIAMI- jeżeli goście odniosą sukces to wszystko jest jescze możliwe, ale wątpie by tak sie stało skoro przegrali 2 mecze na własnym boisku

Wade gra świetnie, Shaqa wczoraj nie udało się pwostrzymać, popisali się wczoraj Haslem i Walker.

W New Jersey Kidd TD bardzo dobra gra, Carter na początku słabo póżniej sę poprawił, ale nie wystarczyło. Nieżle Krstic- 20pkt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dr.Funk - chyba inny mecz oglądaliśmy ;).Mówisz że RJ nie ma tej iskry.Nie wiem czy zauważyłeś, ale cały mecz chłopak miał problemy z faulami, wystarczy tylko spojrzeć na jego czas gry.Jefferson ma być dla Ciebie bardziej aktywny w ataku?Byłoby to mozliwe gdyby koledzy z druzyny trochę częściej grali na niego a nie ciągle dawali piłke VC, który uparcie grał 1 na 1.Jak koleś oddaje 13 rzutow w meczu to nie należy oczekiwać od niego cudów...

Jeśli chodzi o VC to moim zdaniem wyraźnie zawodzi w tej serii, jest to tym bardziej widoczne, dlatego że naprzeciwko jest świetnie grający Wade.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będę pisał jak trudno jest wyjść z 1-3 bo jak się niestety przekonałem da się to zrobić, tylko tu Nets mają o tyle trudniej, że czekają ich dwa mecze w Miami właśnie ciekawe ile z tych 8 czy 9 drużyn, które wygrały serię przegrywając 1-3 były w takiej sytuacji jak Nets czyli 2 z 3 ostatnich spotkań rozgrywały na parkiecie rywala.

 

Collins robi niezłe wrażenie swoją defensywą na Shaqu lecz niestety kiedy Walker i Haslem rzucają po 20 punktów, Wade gra świetnie to wygrana z Heat jest praktycznie niemożliwa. Brakowało mi inteligencji w grze Nets, zbyt często sami komplikowali sobie życie, dlaczego Vince tak mało przez większą część meczu wjeżdżał pod kosz mimo, że kiedy tylko miał na to ochotę mijał Poseya, Wade'a czy kto inny tam go pilnował :? Nets za dużo ciskali z dystansu kiedy im ewidentnie nie siedziało, teraz dopiero spojrzałem w box score i Vince 0-7, Kidd 1-6 a jeden i drugi kiedy chciał problemów z wjazdami pod kosz nie miał, jeszcze ten Murray pudłujący trójki w kolejnych akcjach. Z Krstica niezły player będzie, fajnie ułożyny rzut, potrafi pod koszem też zagrać skutecznie (przynajmniej kiedy nie ma Alonzo :) )

 

Heat jako zespół w ataku się fajnie zaprezentowali, ale jednocześnie ich defensywa momentami jest straszna poza grożącym blokiem Mourningiem, te penetracje pod kosz, o których pisałem wyżej zdecydowanie zdecydowanie za łatwo jest minąć ich obrońców i Nets jeśli chcą jeszcze coś zdziałać w tej serii powinni się skupić na wykorzystywaniu tej słabości rywala.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie Carter( tu mała dygresja,nie rozumiem jak fani cartera mogą miec pretensje do bryanta o miny-vince dziągle walił jakieś minki zamiast wziązc się w garśc i wchodzić pod kosz) to porażka facet na początku nie grał NIC.Bezsensowne trójki+fatalna obrona na Flashu,dopiero Kidd trochę ograniczył Dwaina.

Krstic (dużo punktował,tyle że nie trafił ważnych punktów-no ale od tego to jest chyba Carter...) zagrał nieżle to samo z Jeffersonem (tyle,że miał problemy z faulami) Kidd świetnie przede wszystkim w pierwszej połowie,potem już przestał trafiac.

 

Walker okazał się silent killerem,kiedy podwajano flasha to właśnie Walker trafiał te swoje trójki,no i Haslem zagrał świetnie.Shaq jak dla mnie bez rewelacji-tak naprawdę to nie tyle Collins ograniczył O'Neala to Diesel nie grał za dobrze.Wade świetnie przez cały mecz-najpierw trafiał prawie wszystko,potem świetnie podawał.No i Payton który zagrał generalnie słabo ale trójkę kończącą sprawę trafił.

 

Jak miami przegra mecz numer 5 to się bardzo zdziwię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem zly, lecz troche zawiedziony. Wierzylem ze uda im sie jednak wyrobic ten "tied 2:2". Szczerze, mimo ze jeszcze klamka nie zapadla, wciaz jestesmy przeciez w grze, bo gra sie do czterech, odbebralem te porazke jak koniec serii. Moznaby powiedziec brak mi wiary. Ale jak juz Van wspomnial trzebaby wygrac 3 kolejne mecze, w tym 2 na wyjezdzie. Jednak jako wierny kibic Nets zyje jeszcze nadzieją, bo w koncu "póki piłka w grze..". Paradoksalnie wydaje mi sie ze bedziemy teraz grac pod mniejsza presja niz w meczu nr 4. Dojdzie za to niestety element psychologiczny startu ze straconej pozycji.. i tego mozna sie bac najbardziej.

 

Widac jak na dloni, ze Heat maja wiekszy potencjal ofensywny, wogole kadrowy. Tak jak mowiliscie niespodziewanie dostali wsparcie od Haslema, ktory do tej pory byl cichutki. Nawet Airball w tej serii robi wiecej niz moznaby sie spodziewac. Znow rzuca sie w oczy bardzo dobra skutecznosc Miami. No nie ma co ukrywac, zatracilismy gdzies te destrukcjyjną obrone z RS.

 

Wg mnie za malo u nas gry kombinacyjnej. Widac to w przekroju calego sezonu. Mimo ze jestesmy w czolowce asyst, nie potrafimy zaskoczyc rywali. Wszystko jest czytelne. Vince czy RJ zaczyna poprostu swoja akcje i na tym sie konczy. Za malo jest odegran i szukania partnerow. W tym meczu sporo punktow zdobylismy z fast breaku (20), ale juz slabej bylo gdy trzeba bylo atak ustawiac..

 

RJ..taaak to jest osoba która miała odciązac Cartera, być drugim Gwiazdą liderem... Jest pewien bardzo znaczący probelm. On nie ma "smykałki" tego czegoś co sprawia że można być liderem. Jest dobry to nie ulega dyskusji ale on nie może oddawać najważniejszych rzutów, nie potrafił np w tym meczu dać oddechu Vince'owi i troszkę chociaż przejąć pałeczkę w zdobywaniu punktów.. Nie ma tej iskry.

Jefferson ma być dla Ciebie bardziej aktywny w ataku?Byłoby to mozliwe gdyby koledzy z druzyny trochę częściej grali na niego a nie ciągle dawali piłke VC, który uparcie grał 1 na 1.Jak koleś oddaje 13 rzutow w meczu to nie należy oczekiwać od niego cudów...

Tutaj sie zgadzam z "Jordanem". Sa momenty gdy Jeff jest wogole nieprzydatny w ataku. Jakby go wcale nie bylo na parkiecie, szczegolnie w czwartych kwartach. IMO za duzo pilek kierowanych jest wlasnie do Vinca. No ale takie sa od zawsze ustalenia ze to on jest pierwsza strzelbą, powiedzmy liderem i tego sie trzymają. Wielokrotnie jednak zalowalem w duszy ze Jeff oddaje raz tyle mniej rzutow co Carter, bo moze nie ma psychy do najwazniejszych momentow, ale skutecznosc to jego dewiza. Trzeba to powiedziec - w przeciwienstwie do V.C..

 

Game 5 juz jutro. Mimo wszystko GO NETS! BEAT HEAT! :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tą porażke odebrałem podobnie jak magic_man czyli jako koniec praktycznie serii, jednak wierze ze wyciągną jeszcze 4-3 ale bedzie baaaardzo ciezko bo 2 mecze na wyjezdzie jak ktos napisał, do tego to widmo odpadniecia....

 

Co do samego meczu zawiodlem sie na Carterze, skutecznosc 12-28 pozostawie bez komentarza, chociaz bywało już gorzej :? . Do tego te bezsensowne trójki, 0-7 za trzy. Jeżeli trójka nie siedzi to nie rzucam, jednak on to ma gdzies. Wielka szkoda że nie pomogło Triple Double Jasona Kidda:(. Równiez bardzo dobrze zagrał Krstic, ale to na nic. Nie mam co ukrywac tego że jestem wkurzony :? . Mam nadzieje że powtórzy sie tutaj scenariusz z pary Suns-Lakers i to Heat wystapia w roli loserów.

 

 

POZDRO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisałem w pierwszym poście- brak dobrej strefy podkoszowej zniszczy NJN i tak się dzieje. Można narzekać, że Jefferson miał zły dzień, można pisać, że VC zabiera grę partnerom w wielu sytuacjach (o czym niżej), ale prawda jest taka, że Heat uzyskują przewagi już na początklu akcji kiedy obrona zmuszona jest ganiać do podwojeń na dobrze grających zawodnikach Heat i zawsze znajduje się ktoś, kto ma lepszą pozycję do rzutu. Idealnie to obrazowała postawa choćby Ceglarza, który mieł w pierwszej połowie same czyste pozycje do rzutów za skrzydeł i co ciekawe nawet trafiał :shock:.

Shaq nawet się nie musi za bardzo przemęczać, bo wystarczy, że jest na parkiecie i Netsi mają problem w postaci przewag pod koszem, z których wynikają też przewagi na obwodzie. Collins jest dobry w D, ale sam nie jest w stanie przeciwstawić się rywalom, bo pomoc Kristica jest praktycznie żadna. Z taką ławką i strefą podkoszową to cud, że Nets tyle ugrali (Kidd nie przestanie mnie nigdy zadziwiać). Co mogę napisać o graczach backcoardu- nie podobal mi się ani Jefferson, ani Carter. Widać, że RJ odczuwa skutki kontuzji, bo nie był ani tak szybki, ani tak zwrotny, wogule nie przypominał Jeffersona, którego lubię. A VC- no cóż, koleś musi nauczyć się czytać między wierszami. Kiedy coach mówi, że daje mu wolną rękę na grę to nie znaczy, że może robić co mu się tylko podoba i ograniczać swoją postawą grę innych, a tak właśnie było we wczorajszym meczu. Ok, skuteczność poprawiał z minuty na minutę, ale jego bezsensowne klepanie gały w wielu sytuacjach aż prosiło się o odegranie. W każdej akcji tracił cenne sekundy, choć jak dla mnie to piłka powinna być w tych sekundach co najwyżej w rękach Kidda, lub latać jak szalona po obwodzie, na co parokrotnie Heat nie mogli znaleźć odpowiedzi.

Dodać do tego należy jeszcze fakt, że nie ma w NJN obrońcy, który byłby w stanie biegać za Wade'em i mamy 1-3 :? W Bulls było dwóch graczy, którzy naprawdę dawali mu w kość, a w NJN jest za stary Kidd i śmieszny w D Carter. Do tego jeszcze murray, który przy całej sypmatii dla niego nie wiedział kiedy i z której strony do DW minął i mamy po meczu. Wade robi co chce, dzięki Shaquowi nawet Walker wygląda na dobrego gracza, a Netsi stracili Zielonego Cliffa :wink:

Ta seria niestety nie będzie długa.

 

Heta grali dobrze, choć to było do przewidzenia. Shaq wypoczywa przed serią z Pistons i szykuje się kolejny ciekawy ECF.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to wpedzilismy sie w baardoz trudno sytuacje. Po zwyciestwie w pierwszym meczu i gdy wszysyc fani mieli juz nadzieje ze przynajmniej bedze 6 czy 7 mecozwa seria Nets przegrywaja 3 kolejne mecz i sami siebie pogrozaja. Nie powiem, jestem straszliwie mocno zly na naszych graczy za to co pokazali wczoraj, co chwila sie wkurzałem i łąpałem za głowe. Z drugiej jednak strony cały czas byłem spokojny o wynik, miałem przeczucie ze uda sie wygrac, szkoda ze na przeczuciui sie skonyło. Ogólnie postawa Nets zwaliła mnie z rownowagi. Obrona była słąba, Shaq robił co chciał, a skrzydła niemal caly czas były wolne, atak nieupozatkowany z duza iloscia błedów waznych postaci. Brakowało tez tego powera w momencie kiedy sie zblizalismy. Pamietam sporo momentów kiedy bylismy blisko ale wtedy cos stawawało, gra stawała sie brzydka i w ostatecznosci jak zaczelismy my trafiac to to samo robili Heat i zawsze bylismy blisko ale nie tak aby dojsc rywala. Wkurzało mnie to niemilosiernie bo obrona Heat w tych momentach wcale nie była nie do przejscia. Ogólnie patrzac na to co momentami grali NJN i biorac pod uwage range spotkania bardoz czesto byłem ponoszony przez emocje i w nerwach mowilem rózne rzeczy. Heat natomiast ogólnie to mi zaimponowali tym co grali. Nie sadzilem na poczatku seoznu ze stac ich na tak dobra grę, tka poukladana i z hierarchia, nawet Walker wczoraj wygladał inaczej niz zwykle. Pat jest geniuszem trenerskim, ale nie trzeba nim byc by wiedziec jak wykorzystac słabosc Nets i oczywiscie Miami to robią. Indywiuidalnie na to co robił Carter nie mialem juz słow, za czesto kozlowal, za czesto gral sam a przy tym nie byl tym samym obronca co w meczu nr1, bo tym razem Wade mijal i wrabiał go z łątwoscia. Oprócz kilku przebłyskow raczej cały mecz do tyłu. Na plus tylko to ze nie siłował sie na trudne Dunki ktore mogly nie wyjsc z kontry tylko najprostrze wsady jako pewne punkty. Ale to raczej sprawa marginalna z tym co on gral wczoraj. Rzadko kiedy widzałem go tak słąbo dysponowanego, samolubnego i wyraznie zagubionego a Nets troche ogladam. Za malo penetrowal a to wychodziło, jakby konieczneic hciał wygrac to an dystansie. Moze przerosła go ranga spotkania?? Bo nie watpliwe to był mecz o zycie... Kidd bardzo łądnie, to dalej ten swietnie odnajdujacy sie gracz. W obronie oddelegowano go do krycia DW po tym jak VC sobie z nim nie radził i wrazenie przeciwne niz z game1, bo tutaj krył go dobrze i Dwyane przy nim gasł. Szkoda tylko ze mimo ze potrafil trafic trudne rzuty za czesto pudłował te teoretycznie wydajace sie za latwiejsze, ta pieprzona niestabilnosc :? Shaq grał jak gral ale widac było ten strach w oczach i zamieszanie wsrod wszystkich graczy jak on był przy piłce, wszysyc wiedzieli ze Collins sobie z nim nie poradzi, ze trezba grac podwojenia a to otworzy droge za 3 i baardzo zle to wyszło, pozycji za luku Zar miał w ch*j i troche. Haslem trafial te rzuty z połdystansu gdy rzeszta miała zastój i miedzy innymi tym takze nas wyniszczył. Walker miał dzien kata(k***a raz do roku albo i rzadziej mu sie cos uda a tu mu wpada wszystko w najwazniejszym meczu :? :? :? ). Inna sprawa ze pozycje miał wolne, ale i tak nie spodziewalbym sie tego po nim, po czesci to wina graczy Nets bo mogli patrzac ze trafia odpuscic taktyke by zostawiac go samego na dystansie o ile cos takiego jest bo jak nie to obrona była do ....(wstawic co sie uwaza za odpowiednie). Wynik co prawda nie odzwierciedla tego co było bo to przez faule w koncowce stało sie jak stało ale cóz. A włąsine koncówka. Nets w nia wcghodzili takze po dogonieniu rywala ale znowu nie potrafili w tych najwazniejszych sekudanch pojsc za ciosem, a liderzy uciekali od piłki myslac ze kolejny raz swietnie grajacy Krstic uratuje im dupe trafiajac z połdystansu. Tak sie nie stało i Miami nas wykonczyło. Teraz gramy juz naprawde o zycie i po tym co zobaczyłem w tym meczu i 3 porazkach z rzedu raczej trudno mi uwierzyc w to ze cos jescze z tej serii bedzie dla nas pozytywnego. Wiele w tym opisie padło gorzkich słow pod adresem gracz z New Yersey ale uwazam ze na to zasluguja bo okazji do wyjscia na prowadzenie, uciecki czy chociaz innego przebiegu spotkania było wiele..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tego te bezsensowne trójki, 0-7 za trzy. Jeżeli trójka nie siedzi to nie rzucam, jednak on to ma gdzies.

Rzadko kiedy widzałem go tak słąbo dysponowanego, samolubnego i wyraznie zagubionego a Nets troche ogladam. Za malo penetrowal a to wychodziło, jakby konieczneic hciał wygrac to an dystansie. Moze przerosła go ranga spotkania?? Bo nie watpliwe to był mecz o zycie...

To chyba jednak faktycznie sprawa psychiki. Zacytuje tu wypowiedz fana Pacers, ktora utwkila mi w pamieci:

 

Prawda jest taka, że Vince to ne Kobe, Nash, Billups czy Dirk. Nie potrafi grać non toper na wysokm poziomie bo nie ma do tego odpowiednich cech charakteru.

Mozna odbierac to roznie, ale nie da sie ukryc ze cos w tym jest i wymaga glebszego zastanowienia. Najbardziej bola mnie te jego dlugodystansowe aspiracje, bo Vince zdaje sie nie uczy sie w tym sezonie na bledach. Ma dzien moze rzucac, ale wielokrotnie szedl na hama za trzy. Skarzylismy sie na te jego rzuty z 8 metrow.. potem wychodzi 1/8, 0-7. Generalnie zly shot selection, niekiedy mi sie wydaje jakby zazdroscil Kobiemu tych jumperkow, bo juz sam nie wiem. Wiadomo ze im dalej od kosza tym gorzej, i trzeba grac to swoje najlepsze. W tym przypadku drivy = lejapy i dunki.. W ostatnich meczach VC sie poprawil i zaczal faktycznie wiecej wchodzic, ale jego selekcja i tak pozostawia niesmak..

 

Tak jak pisałem w pierwszym poście- brak dobrej strefy podkoszowej zniszczy NJN i tak się dzieje.

Mysle ze przede wszystkim brakuje wsparcia punktowego od silnego skrzydlowego. Bo Kristic swoje 15-20 zawsze wykreca. Inna sprawa ze mniej absorbuje obrone grajac tylem do kosza, czesciej jumperkuje. Podczas RS wiele mowiono o tej naszej strefie podkoszowej, ze z taką slaba nie jestesmy w stanie wejsc na pewien level i to wydaje sie sprawdzac. Nie chce tu juz gadac o nastepnym sezonie, bo nawet nie wypada ale wzmocnienia beda konieczne. W tym skladzie nie mozna zajsc dalej w przyszlym roku. Z tego teamu wycisnelismy w tym sezonie bardzo duzo i zmeczenie moze miec aktualnie znaczenie. Jeszcze raz rezerwa, choc jeden solidny zmienik dla Cartera czy Jeffa, no i PF..

 

pomoc Kristica jest praktycznie żadna.

Fakt. Nenad IMO w obronie praktycznie nie istnieje. I to jest pięta tego zawodnika. Mimo ze i tak juz poprawil sie w zbiorkach, w kryciu nie radzi sobie z przecietnymi nawet rywalami, a co dopiero mowic powstrzymywaniu pod koszem ludzi typu DW. Pochodzi z Europy, no ale jakiegos poziomu przyzwoitosci trzeba wymagac. Najczesciej jego aktywnosc widac, gdy biega do podwojen, co niestety raczej nie duzo wnosi.. Bardzo lubie naszego centra, ale w lato bedzie mial o czym myslec i nad czym pracowac. Za to w ofensywie chyba nikt nie moze miec do niego wiekszych zastrzezen w tym sezonie notuje wielki progres o czym mowilismy juz x-krotnie.

 

Netsi stracili Zielonego Cliffa :wink:

No szkoda Cliffiego. Koles wnosi doswiadczenie i dobry klimat do zespolu. Ogolnie jego brak jest chyba jednak bardziej odczuwalny w ataku niz w obronie. Trudno cokolwiek powiedziec o lawce z ostatnich trzech meczy. Dlatego starterzy graja po 45. Robinson pod koszem nie gra nic, ale zawsze sypnal jakąs trojeczke lub poldyche.. W defensywie oczywiscie tez by sie przydal, ale bardziej odpowiedzią na graczy swoich gabarytow. Z Jermainem sobie radzil przyzwoicie, ale Szak to nie dosc ze masa, to jeszcze klasa :wink: .

 

Do tego jeszcze murray, który przy całej sypmatii dla niego nie wiedział kiedy i z której strony go DW minął

To jest dobre 8). Wiem, nie ma z czego sie smiac, raczej plakac. Ale to doskonale obrazuje jak nie radzimy sobie z powstrzymywaniem Wade`a w tej serii. Nawet Jeff, ktory tam czasem sie przy nim pojawial i jest niezlym defenzorem, niewiele mial do powiedzenia. Tu by sie sprawdzil ktos na miare Bowena..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nets popłynęli 2.5h godziny temu, a tutaj tak cicho? :wink:

Fajne spotkanie, dzięki niemocy Shaqa w rzutach wolnych zacięte aż do samego końca. Nets dostali dobre mecze od Cartera i Jeffersona, Kidd tez swoje dorzucil, ale "Ich Troje" to jednak za malo na Heat. Krstic powinien byl cos dorzucic, to te serie daloby sie jeszcze pociagnac.

 

"Must see" dla antyfanow Walkera. Trojki siedzialy akurat wtedy, kiedy bylo trzeba. Co jakis czas wejscie pod kosz. I wiecie co, dobra, skoncentrowana obrona. Jasne, ze trzeba dodac "jak na niego", ale naprawde przyzwoicie wyglądał. Trzymal sie ludzi, ktorych krył i jedynie jak izolacja byla dluzsza albo z ponowienia, to sobie nie radzil. Chyba nie ta cierpliwosc albo koncentracja, ze w pewnym momencie popuszczał. Ale naprawde pociągnął w tym meczu Heat.

 

Shaq szybko polecial na lawe za faule. Swoja droga to tragedia, jakie rzeczy mu teraz gwizdzą. Ja rozumiem jak gra wybitnie silowo, ale w tym sezonie to juz jakas parodia. Strasznie sie to oglada, bo przy kazdym posiadaniu zamiast patrzec na akcje, to sie mysli "popelni faul czy nie". Zaburza to odbiór meczu. Do tego Diesel gra ostatnio jakby był w składzie porcelany (tak, wiem jakie to było powiedzenie :) ), stara sie nie forsować za dużo, a mimo to znajdą jakies rzeczy, żeby mu dogwizdać. Choc trzeba byc fair i przyznac, ze Krsticowi tez nie dali pograc.

 

Wade w pierwszej polowie cienko, Shaq siedzial, Walker z okazjonalnym wsparciem Williamsa ciagneli mecz. "Dywan" sie obudzil w II polowie, ale rytmu nie znalazl juz do konca, tylko troche skutecznnosc wyprostowal. Mourning - dobra zmiana. Nie bylo wyboru, musial zagrac dlugo i zagral, ale w pewnym momencie mu dwa razy zagwizdali i stracił, jesli by to przetłumaczyc zbyt wiernie, kompozycje :wink: Zaczal sie rzucac, by nerwowy, wiec Diesel wlazl i dogral mecz do konca.

 

Najwiecej (choc wlasciwie jedyne, bo kto wszedl to dobrze pogral, moze troche wylaczajac Wade'a) zastrzezen mam do Shaqa. Wiem, ze gral krotko, ale te wolne jak kaszanil w koncowce popsuly mi odbior. No i to, jak Haslem mu zbieral sprzed nosa (szczegolnie chodzi mi o te w ataku) wiele pilek, zawstydzajac go tym i przy okazji ratując sytuację. Ja rozumiem, ze Shaq robił mu pośrednio miejsce i w ogóle, ale to nie przystoi. No i jak mogli Carterowi po prostu pozwolic (bo mieli jakis zastój obrony wtedy) praktycznie odrobic całą strate?

 

Ogolnie Heat wygladali dobrze. Nie rewelacyjnie, ale solidnie i przynajmniej w tej serii osiagneli pewien poziom zgrania i harmonii w grze. To dobry znak przed seria z Detroit, choc to bedzie zupelnie inna bajka niz Nets.

 

Napisze tez cos o New Jersey, bo Key sie bedzie rzucal, ze nic o rywalach nie ma :) Do wielkiej trojki wlasciwie nie ma sie co przyczepic. Dobra skutecznosc kazdego z nich. Szczegolnie Jefferson dobrze zagral. Carter sie pokazal na poczatku i pod sam koniec, zas Jeff przez caly mecz rowno i pewnie. Kidd to samo. Vincowi kiepsko wchodzily trojki, choc juz nie pamietam, jakie mial pozycje. Moze troche przesadzil. Ale jego Heat najmocniej kryli. Jeferson i Kidd mieli wiecej miejsca i jesli na obwodzie ktos zostawal na dobrej pozycji, to raczej oni. Murray troche popunktowal, ale nie wtedy, kiedy bylo to potrzebne. To chyba zawodnik z TOP10 najbardziej "nieclutchowych" zawodnikow. Kiedy go potrzebowali, to jakis airball albo cegła itp. Krstic troche pokrzywdzony gwizdkami, choc tak czy owak to nie byl jego mecz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AAAAA!!! Jestem załamany:(((( Niestety już po wszystkim.

ZAbrakło nam definitywnie punktów Krstica który dzisiaj miał zerową predyspozycję rzutową.

Przegraliśmy po WALCE, trochę szkoda dobrej gry Cartera i Jeffersona.

O wyniku spotaknia przesądziło niedokłądne podanie - najlepszego podającego :shock:

No nic chłopaki jadąna ryby a Ja i pewnie Wy liczę na spore wzmocnienia strefy podkoszowej. Pokazaliśmy że mimo braku Centra i beznadziejnej ławki rezerwowych jesteśmy w stanie pokonać i walczyć z najlepszymi(co niestety na dłuższą metę nie zdaje egzaminu)

Gratuluję Miami i życzę powodzenia.

 

Pozdro..

 

ps. pora przenieść się na forum VC i tam wylewać swe smutki i łzy :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóz i nie było ząadnej wielkiej niespodziaanki. Można powiedzieć, ze to koniec snu, jaki miał Carter, Kidd, Jeff i spółka. Przynajmniej nie w tym sezonie. Miami wygrało zazsłuużenie tą serię i myślę, że Nets i tak baaaardzo wiele osiągnęli w tym sezonie. Jednak, zeby przejsć trochę dalej potrzeba czegos więcej. A tego Nets tego niestety nie mają i mieć raczej nie będą. Jeśli chodzi o Miami. Cóż Ci mierzą naprawdę wysoko, zresztą Wade tego nie ukrywa. Mierza w Mistrzostwo. Teraz sa już napewno bliżej niż dalej ale moim zdaniem i tak za daleko.

 

PS. Pistons - Mavs (hmm?)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O wyniku spotaknia przesądziło niedokłądne podanie - najlepszego podającego..

Widzialem skroty, to nie jest tak jednoznaczne. Wiadomo, za podanie odpowiada ten kto podaje i nie bylo ono super dokladne. Ale z drugiej strony gdyby Vince sie nie zachwial (a raczej zachwial go Haslem bodajze) spokojnie by to przejal. Wiecej bylo w tym przypadku niz braku precyzji. Czas uplywal, a nie bylo nikogo na czystej pozycji. Takze bylbym ostrozny w sformuowaniach. Inna sprawa, ze Nets mogli jakos lepiej rozegrac te ostatnia akcje :? . Nasi walczyli do konca, ale odnioslem wrazenie jakos tak bez przekonania. Szczegolnie Vince byl przygaszony po meczu nr 4..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

magic_man: Widzialem skroty, to nie jest tak jednoznaczne. Wiadomo, za podanie odpowiada ten kto podaje i nie bylo ono super dokladne. Ale z drugiej strony gdyby Vince sie nie zachwial (a raczej zachwial go Haslem bodajze) spokojnie by to przejal. Wiecej bylo w tym przypadku niz braku precyzji. Czas uplywal, a nie bylo nikogo na czystej pozycji. Takze bylbym ostrozny w sformuowaniach. Inna sprawa, ze Nets mogli jakos lepiej rozegrac te ostatnia akcje Confused . Nasi walczyli do konca, ale odnioslem wrazenie jakos tak bez przekonania. Szczegolnie Vince byl przygaszony po meczu nr 4..

1oo % racji :wink: Powiem nawet więcej przypadkowe to było czy nie ale Wade i Haslem (chyba) wzięli VC w "kanapkę" i dlatego ledwo co zdołał się on przecisnąć. Własnie stąd te potknięcie Vince'a. Mało tego Wade starsznie się tam wyciągnął do tej piłki i Carter musiał ją zbijac w stronę środka boiska. To przeważyło o losach tego meczu i o losach tej serii. Podanie rutynowe. W chwili kiedy j-Kidd je wykonywał widział Cartera uwalniającego sie i raczej nie przypiuszczaał (nie widział) Wade'a.Takie akcje z pewnością ćwiczyli X razy na treningach...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.