Skocz do zawartości

NBA FINALS 2013: Miami Heat vs San Antonio Spurs


ignazz

Rekomendowane odpowiedzi

dobre finały za nami

mvp dostał lbj, ale w sumie nie pamietam sezonu kiedy w zadnej ekipie nie wyklarował sie najlepszy gracz serii tak jak własnie w tej ale to pokazuje tylko ze Heat (niestety dla nas kibicującym przeciwko) są zespołem

Alonzo pytał czy juz dynastią- nie, na to jeszcze za wcześnie, ale ripit bardzo ich do tego zbliżył

 

 

reasumujac- pasjonujaca seria, graty dla Heat i szacun dla SAS, w przeciwnieństwie do poprzedniego Finału z Okla, ten bedę sobie włączał w offseason zeby przypomnieć emicje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie rzecz biorąc, to dostałem to na co czekałem i przewidziałem dokładny bieg wydarzeń - czuję się jakby ktoś dał mi pośmiertnie medal za zasługi, ech. Lebron zagrał dominujący mecz po obu stronach (szczególnie defensywnie kończył serię w Miami na nieosiągalnym poziomie), wreszcie przestał się bać tego, nad czym pracował i co dopracował do prawie-że-perfekcji w RS. Ok, były momenty zawahania o czym wspomniałeś rw, ale to było bardziej zgodne z duchem gry niż poprzedne granie w hot potato i ceglenie po 15 kozłach w miejscu. Jordan też gro swojej kariery spędzał na midrange'u, szczególnie w latach mistrzowskich - liczy się pewność siebie i skuteczność.

 

W związku z tym nie drażni mnie tytuł dla bardzo dziwnego Lebrona w całej serii (miał jeden wielki g7, wielkie 6 minut w 4q i jeszcze ze dwie niezłe kwarty. Tylko), bo absolutnie zasłużył na to w przekroju całego sezonu, postawił się presji w game 7 i jest najlepszym koszykarzem na świecie, nie ma co tutaj wiele dyskutować. Ale drażni mnie ******** miś dla Wade'a. Poziom jego bucostwa przeszedł już granicę rozsądku - narzekanie na KAŻDY gwizdek, obrzydliwy body-language, beznadziejna gra i nieadekwatna pycha. Ponoć w wywiadach tuż po ceremonii kazał na siebie mówić "Mr.Three" i stanowczo punktował chyba Doris Burke, kiedy powiedziała do niego, po staremu - "Dwyane". Pojeb. Big-time performer Pojeb. Niestety.

 

To była piękna seria z pięknym dwu-odcinkowym zakończeniem i ciężko jest się denerwować jak przegrywa się z takim Lebronem po tak honorowej walce. Można sobie pluć w brodę, że daliśmy wyrwać g6, ale z drugiej strony rzut Parkera w g1 też nie należał do codziennych. Świetny pojedynek na ławce dwóch trenerów, który przeniósł się na dwa ostatnie mecze już zupełnie na boisko, co było chyba najpiękniejsze w tej serii, że skończyły się wieczne szachy i grali ci co mniej srali w gacie. Spoelstra chyba mniej ryzykował, w związku z czym popełnił też mniej 'błędów' jak Pop w g6. Ale no risk no fun, a to przecież Spurs byli underdogiem skazanym z góry na walkę na krawędzi.

 

Wspaniale się patrzyło na Duncana i jego ostatnie heroiczne starania. Wielka kariera, wielki człowiek, najlepszy teammate. A najlepsze że to jeszcze może nie koniec?

Dziękuje Manu, za to że odgarnął z siebie łopaty piasku i wyszedł z trumny, żeby potem ponownie do niej wejść jedną nogą po g6 i jakoś się wykaraskać w g7. Wielki competitor, kwintesencja jego kariery good&evil Manu, jednego mu nie można odmówić, choć z pewnością forma już nie ta - dumny i honorowy z niego wojownik. Kiedy ostatnio był ktoś kto robił albo rzeczy TYLKO genialne w skali all-time a potem TYLKO beznadziejne i wołające o pomstę do nieba?

Manu potrafi zrobić ze zwykłego podania jazdę na rollercosterze i za to był i jest wielki.

Parafrazując słynne słowa Big Shot Roba

Manu can burst a pipe or Manu can make a diamond

 

Parker zagrał swoją standardową serię na wysokim szczeblu. Miał najtrudniejsze zadanie, niby był kontuzjowany, ale tte PO to był highlight reel dla Parkera. Wielkie mecze przeplatane z no-show i w ostatecznym rozrachunku jednak pewien niedosyt. Panie i panowie, cała kariera Tony Parkera okiem kibica Spurs.

 

Czas na robienie list i podsumowanie całości projektu pt "Lebron James w NBA" jeszcze przyjdzie, ale zapamiętam dwie rzeczy: game7 i cieknący tampon w g2-g5. Chyba jednak w takiej kolejności, bo przecież o to w tym chodzi, żeby jednak wygrać, co nie?

 

No i garstka luźnego trash talku:

- Oficjalnie nienawidzę Mario Chalmersa sercem całym i duszą całą. PS: jego oczy laleczki są jakieś dziwne.

- Ray Allen jest tak samo cool jak Nate Dogg. Który to już raz w jego karierze?

- Tiago Splitter gra w WNBA

- Kawhi Leonard za parę lat będzie top30 RS i top5 na PO w lidze. I-D-E-A-L-N-A druga opcja

- Danny Green właśnie stracił szansę na 70/5 kontrakt, ale suma summarum i tak zarobił sobie te dodatkowe 10-15 mln baksów

- Sędziowe było spoko

- Boris Diaw outplayed Lebron James

- top3 tej serii: Manu pass between legs of Norris Cole, blok na Splitterze, facial Kawhiego

 

I love this games. Czyli on jest wart tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"I have so much respect for them," Dwyane Wade said last night when he was asked about the Spurs. "We went through that whole series and a couple of those guys, I ain't heard their voices yet. They don't say nothing to ya, they just kick your butt. No trash-talking. Kawhi Leonard, I don't even know how he sounds. But he's a bad boy."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba przyznać że Spursi mają nosa do wyciągania perełek z draftu i to z dalekimi wyborami.

 

A mi w tej serii trochę brakowało takiego trash-talkingu. Niby to była czysta koszykówka, chwała im za to, super finały, napewno nie najlepsze, choć zostaną zapamiętane i może kiedyś w greatest moments będzie come back w G6. Nie wiem czy był nawet jakiś technik w całej serii - a to o czymś świadczy.

Bo jednak serie Miami z Bostonem czy kiedyś z NY, albo Ind:NY czyli Miller vs Spike, to się oglądało z ogromnym dreszczykiem emocji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczekaj na to co będzie się w przyszłym roku działo jak Bulls/Indy/NY będą z nami grali. Wtedy idą iskry :D.

 

Oczywiście niezapomniane były serie z Bostonem w 2011 i 2012, ale zdaje się, że już więcej ten zespoły w playoffs się nie spotkają. Przynajmniej z takim trzonem jak obecnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wielkie gratulacje dla obu Finalistów

 

co by nie pisać to LBJ buduje sobie historię bo ogólnie w G#7s gra piekielnie mocno...

potwierdza to, że potrzebuje skupienia i każde rozluźnienie mozna wykorzystywać co pokazały mecze i z Bulls i Indy i SAS.

Na koniec pokazał jednak klasę tę z RS a której brakowało mi w spotkaniach wyjazdowych. Poziom jaki osiaga jest masakryczny ale dla konkurentów jeszcze brakuje mu ciągłości i stabilizacji.

 

Duncana szkoda i to już chyba ostatni raz tak mocno się szarpnął.

 

 

choć może jeszcze jeden raz?

 

Słaby występ Manu ma jedną zaletę - spurs nie będą się łudzić i nie dadzą mu 2 lub 3 razy 10.000.000$. Conajwyżej 5mln....

To samo z Tiago (zawiódł i obnizył wartość dla spurs) i tu niestety załuję bo konsekwentnie Pop szykował go przez cały sezon na coś wielkiego, miał mega serię z Memphis a w finale przeszkadzał bardzo. Wybiło to spurs z porządku z RS.

Brazylijczyk Pewnie odejdzie do zespołu który zapłaci mu za poprzednie występy (ma QO) lub zagra jeszcze rok i stanie się FA

 

Green przypominam ma jeszcze 2 lata ważnego kontraktu (poniżej 5mln). Parker dwa, Leonard 2+1 i Cory 2+1.

poproszę Manu za 15 minut gra coś koło 5mln|$ i NOWEGO wysokiego jako juz podstawę ataku spurs

Boris ma 1 rok z PO (niech zostanie) Duncan 2 lata w tym ostatni też PO.

Do wydania jest 10mln schodzących z Jaxa, spadło 14M Manu, Blaira 1,0M a handlować mozna Bonnerem (spadające 4M), wspomnianym Tiago (5M), nando (1,5M).

 

jedynie Neal jest do zabezpieczenia a podniósł swoją wartość z tych planowanych QO 1,1M

 

ps. o zakładzie pamietam i w poniedziałek działam.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już któraś osoba z rzędu mówi, że Dwyane nie zasługuje na tytuł

Gra z poważna kontuzją prawego kolana, a zdaje się, że po starciu z Manu odnowił mu sie uraz w lewym.

Był drugą opcją w ataku Heat, ciągnąc ten wózek wspólnie z LBJem w Finale. Dobrowolnie oddal drużynę LeBronowi. zdecydowanie jest Tym Drugim - graczem, na którym LBJ może polegać, graczem którego Jamesowi brakowało zawsze w Cavs. Co jeszcze musi zrobić, żeby haterzy to dostrzegli?

 

Heat - podobnie jak Spurs są Drużyna, a nie zlepkiem przypadkowych graczy. Fajnie, że tryumfują w Finale właśnie tego typu Drużyny.Nawet jak piszecie o Mavs 2011, trza pamiętać jaki stopień zespołowości wtedy osiągnęli pokonując Heat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie nie dostrzegają jak dobrze bronił Wade w tych finałach i ile razy utrzymywał wynik, szczególnie jak Lebron miał ciężkie momenty. To samo z Boshem - nie zagrał w ataku jak powinien ale to jak bronił Duncana i picki Spurs było jedną z decydujących rzeczy o zwycięstwie.

 

Zresztą - każdy dołożył swoją cegiełkę do tego mistrzostwa w finale. Co prawda Cole był chyba jedyną osobą której totalnie nie szło, ale on był przydatny wcześniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cole rozegrał świetne playoffs w porównaniu z poprzednimi. Finał go przerósł, ale nie tylko jego. Najważniejsze, że nabrał doświadczenia, które mam nadzieję, że zaprocentuje w przyszłym sezonie.

 

Spo zresztą, tak jak Luki piszesz, bardzo chwalił trójkę swoich liderów za obronę.

Bosh szczególnie mi imponował w obronie.

 

Warto tez pamiętać, że James, Wade, Bosh, Miller, Haslem, Battier, Allen i Jones podpisali niższe kontrakty niż mogli w Heat, czy innych klubach, co procentuje już trzeci sezon.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale drażni mnie ******** miś dla Wade'a. Poziom jego bucostwa przeszedł już granicę rozsądku - narzekanie na KAŻDY gwizdek, obrzydliwy body-language, beznadziejna gra i nieadekwatna pycha. Ponoć w wywiadach tuż po ceremonii kazał na siebie mówić "Mr.Three" i stanowczo punktował chyba Doris Burke, kiedy powiedziała do niego, po staremu - "Dwyane". Pojeb. Big-time performer Pojeb. Niestety.

 

Dziękuje Manu, za to że odgarnął z siebie łopaty piasku i wyszedł z trumny, żeby potem ponownie do niej wejść jedną nogą po g6 i jakoś się wykaraskać w g7. Wielki competitor, kwintesencja jego kariery good&evil Manu, jednego mu nie można odmówić, choć z pewnością forma już nie ta - dumny i honorowy z niego wojownik. Kiedy ostatnio był ktoś kto robił albo rzeczy TYLKO genialne w skali all-time a potem TYLKO beznadziejne i wołające o pomstę do nieba?

Manu potrafi zrobić ze zwykłego podania jazdę na rollercosterze i za to był i jest wielki.

Parafrazując słynne słowa Big Shot Roba

Manu can burst a pipe or Manu can make a diamond

Z jednej strony walisz w Wade'a, który całe finały miał dobre, a chwalisz Manu, który oprócz jednego spotkania G5 zagrał beton. To była największa różnica między Miami, a Spurs. Wade był kontuzjowany, ale dawał radę, Manu stary, ale bez kontuzji, a mimo wszystko grał padło. Ginobili się skończył, bo w innych latach jeśli grał słabo to przez kontuzję, a teraz był zdrowy i często nie dało się na niego patrzeć.

 

Co do pychy i pewności siebie "Mr Three" to tego brakowało LeBronowi w większości finałowych spotkań, a Wade akurat jest mega pewny siebie i swoich umiejętności. Przy okazji może się śmiało wozić, bo z obecnych zawodników NBA więcej mistrzostw od niego ma tylko Duncan, Kobe i Fisher.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnosnie jeszcze Wade'a, to tak jak wielu gwiazdorow byl mi raczej obojetny, ale w miare starzenia sie i sypania sie ciala, zaczynam z graczami takimi jak on sympatyzowac. To samo mam z Duncanem, Allenem, Garnettem czy wczesniej Shaqiem, ktorzy mnie nigdy nie grzali, ale juz jak sie starzeli, to jakos im kibicowalem widzac jak,sie staraja pomimo ograniczen fizycznych. I trzeba powiedziec, ze Wade robi to tak jak wyzej wymienieni, nie skarzy sie, tylko daje z siebie wszystko. Widac bylo ze kolana mu mocno dokuczaja, ale nie slyszalem nigdzie, by uzywal tego jako wymowke. Jeszcze bardziej mi sie podoba, ze nie siluje swoich akcji jak np. Bryant. Owszem, pare razy rzucal z poldystansu, ale imho to byly prawidlowe decyzje, jak mu obroncy zostawiali tyle miejsca, a on nie jest przeciez az tak zlym strzelecem zeby nie sprobwac.

 

ale najbardziej w nim lubie to jak he took back seat to James. Niewielu by to potrafilo z taka pozycja jaka mial wczesniej w klubie. W sumie jest teraz idealnym sidekickiem, wlasciwie pelni role Pippena przy Jordanie- w 9 meczach na 10 jest w cieniu, ale jak Jamesa nie ma, to tak jak i Pippen bez problemu moze byc liderem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I trzeba powiedziec, ze Wade robi to tak jak wyzej wymienieni, nie skarzy sie, tylko daje z siebie wszystko. Widac bylo ze kolana mu mocno dokuczaja, ale nie slyszalem nigdzie, by uzywal tego jako wymowke. Jeszcze bardziej mi sie podoba, ze nie siluje swoich akcji jak np. Bryant. Owszem, pare razy rzucal z poldystansu, ale imho to byly prawidlowe decyzje, jak mu obroncy zostawiali tyle miejsca, a on nie jest przeciez az tak zlym strzelecem zeby nie sprobwac.

ale najbardziej w nim lubie to jak he took back seat to James. Niewielu by to potrafilo z taka pozycja jaka mial wczesniej w klubie. W sumie jest teraz idealnym sidekickiem, wlasciwie pelni role Pippena przy Jordanie- w 9 meczach na 10 jest w cieniu, ale jak Jamesa nie ma, to tak jak i Pippen bez problemu moze byc liderem.

A tak poza tym to jest profesjonalistą pełną gębą, który nigdy nie marudzi na decyzje sędziowskie - tylko gra swoje i wraca szybko do obrony. Jest skromny, nie wywyższa się na siłę i nie nadaje sobie marnych pseudonimów. Ma dobry styl i słabo gra w naprawdę ważnych meczach.

 

Dwyane Wade we własnej postaci w alternatywnym świecie czasoprzestrzeni X.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wade - jak z ulubieńca tłumów stać się wrogiem publicznym. Gostek był ewenentem - superstar top3 ligi i zero hejterów. Potrafił sobie wykreować wizerunek sympatycznej osoby, teraz to arogancki buc, od którego człowiek już woli Bryanta, który przynajmniej przy całym swoim stylu bycia pokazuje, że jest osobą inteligentną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wade - jak z ulubieńca tłumów stać się wrogiem publicznym. Gostek był ewenentem - superstar top3 ligi i zero hejterów. Potrafił sobie wykreować wizerunek sympatycznej osoby, teraz to arogancki buc, od którego człowiek już woli Bryanta, który przynajmniej przy całym swoim stylu bycia pokazuje, że jest osobą inteligentną.

Jak dla mnie stał się bucem, kiedy kazał sobie łupać płaskorzeźby z własną podobizną i wyłożył sobie swoją twarzą dno basenu - czyli gdzieś niedaleko po uklepaniu pierwszego majstra. Nie mówiąc już o paru głupich pseudonimach, które sobie nadał, nabijaniu się z choroby Dirka i ogólnie postawą on-court. Potrafiłem na to przymykać oko, kiedy grał jak top3 ligi i przewyższał grą swoje ego. Teraz, kiedy potrafi wypruć resztkami sił ostatnie żyły jedynie na be-or-not2be games to stało sie to żałosne.

 

Kobe w całym swoim egocentrycznym, megalomańskim i maniakalnym świecie ma pewną wyższą kulturę i klasę. Coś jak Jordan.

 

Zresztą Wade od czasu kiedy był na szczycie koszykarskiego świata gdzieś w czerwcu 2006r. to nie poprawił nic w swojej grze i nie wygląda jakby spędził 30000h na sali treningowej. Ba, był nawet moment, że wyglądał jakby spędzał 1/2 dnia w fast foodach a potem nieudolnie spalał to na siłce. Kiedy Wielkie Bufony czyli wczesny Lebron, Kobe i MJ pracowali jak pojebani nad swoją grą to Wade spędzał czas na patrzeniu w wielkie lustra w każdym z pokoi (dopiero potem gwałcil pokojówki z Kobem i przegrywał z Jordanem w blackjacka hehe)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Manu jeszcze.

 

Zagrał ogólnie bardzo słabą serię i to, że miał parę cudownych momentów nie zmienia ogólnego obrazu. Ale stary Manu starzeje się wraz z duchem prawdziwego Manu - wraz ze spadkiem formy i starszymi nogami mamy teraz więcej Evil w jego grze niż Good&Evil - w którą Pop szedł z zamkniętymi oczami - co udowodnił ufając mu w kluczowym momencie. To wielki walczak i na tyle dumny gracz, żeby odbić się od dna i być głownym ojcem sukcesu Spurs w g5 (dzięki czemu w ogóle moglismy mówić o jakimkolwiek g7). Wielka kariera, piękna historia, smutne zakończenie (Manu był nielicznym który stawił się na g7) i zgodnie z całą jego naturą - oglądało się to beznadziejnie, ale jednocześnie zapierało dech w piersiach.

 

 

He's Manu Ginobili

a może już

He was Manu Ginobili...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

takiego finału z takim MVP nie pamiętam, serio LeBron i jego dwa oblicza dają wiele do myślenia i tak naprawdę zdobyte mistrzostwo i MVP finals jeszcze bardziej utrudnia jego ocenę w kwestii GOAT. koleś potrafił być w finałach przez większość czasu niewidoczny, ale w najważniejszym momencie stawił się i wygrał Heat mistrzostwo, niesamowicie różne twarze nam pokazał, gdyby tak zagrał G7 jak G2 albo 3, to nie byłoby problemów z oceną tych finałów w jego wykonaniu, jednak to co pokazał w ostatnim meczu jest wielkie, i to jeden z lepszych performenców finałowych ostatnich lat + to że było to game 7.

 

poza tym, z innej beczki, słabo grający Spurs bez Manu, dobrego Parkera, trafiających Neala i Greena i świetnego Duncana, trzymali się w grze przez większość meczu z dobrze grającymi Heat, zastanawiające. Leonard jest przekozakiem, czekam na jego rozwój, nie wiem czy na drugą opcję będzie ok, ale rolesem będzie wymarzonym jest świetnym zbierającym nie potrzebuje piłki, ścina pod kosz, nieźle rzuca za trzy i potrafi bronić zarówno 1on1 jak i w team defense.

 

siła Heat przeraża, kto spodziewał się, w 2010, że będzie taki czas, kiedy 2 z big three będą siedzieli na ławce, a ich skład on-court i tak będzie świetny (często lepszy).

 

Chalmers - Allen - Miller - James - Andersen, ten line-up niszczył, był świetny w ataku, a w obronie nie tracił, impressive.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.