Skocz do zawartości

Los Angeles Lakers 2012/13


matek

Najbardziej realny scenariusz?  

79 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Najbardziej realny scenariusz?

    • Nie zrobią poważnych zmian
      28
    • Wymienią Gasola
      79
    • Wymienią Bynuma
      60
    • Wymienią obu
      11
    • Oddadzą Kobe
      19
    • Amnestia Kobe
      74
    • Zwolnią Browna
      32
    • inny...
      15


Rekomendowane odpowiedzi

tak od dzisiaj jestem orędownikiem przerzucenia KB na PG.

a Nash po tym sezonie i tych kontuzjach jest dla mnie dobry na kilkanaście minut, z ławki spotupshooter i nic więcej.

Pisałem o tym w trakcie sezonu, że kobe z nashem zabierają sobie piłkę i ich gra razem nie będzie efektywna jak 1+1=2

Kobe jako pg to jest dobra myśl, tylko wtedy trzeba znaleźć jakiego młodego atletycznego kolesia na 2 z dobrym rzutem. Sefo albo taki tony allen z lepszą trójką. Chyba w drafcie trzeba będzie kogoś wyłapać przy naszym budżecie. Może za gasola?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no tak, fajnie sobie gadac jak to Lakers slabo wypadli w sytuacji gdy caly sezon mieli zniszczony przez kontuzje. Gasol az do powrotu po kontuzji z wiosny nie odrywal sie od ziemi w ogole. Howard zaczal grac na swoim poziomie tez po ASG dopiero. Nash w ogole nie mial okazji prowadzic ofensywy, bo albo byl kontuzjowany albo gral jako spot up shooter. te wywody dlatego nie maja sensu. Lakers zostali zniszczeni przez kontuzje a twoje przewidywania nie maja nic wspolnego z ich problemami. oni zagrali moze z 5 meczy w pelnym zdrowym skladzie.

 

a co do wnioskow o PG to dalej popelniasz ten sam blad. zakladasz ze skoro pewne druzyny mogly byc dobre bez PG, to inne druzyny tez PG nie potrzebuja. na tym wlasnie polega nieporozumienie, ze slaby PG w tym nie pomaga, a wrecz przeciwnie. Nash nawet grajac jako spot up shooter byl znacznie bardziej efektywny niz Blake, chocby przez swoje zaslony bez pilki, dawal lepszy spacing, entry passa potrafil rzucic etc. to jest akurat koles ktory kazdej druzynie sie przyda, oczywiscie wiecej sie przydaje jezeli bedzie mial wiecej pilke w rekach, a to bylo do tej pory zminimalizowane ale jak wroci na playoffs to on bedzie ukladal gre i ofensywa bedzie wygladac inaczej.

 

kolejne nieporozumienie wynika z tego ze "Bryant, Gasol i Dwight sa przyzwyczajeni do gry bez PG" wiec zakladasz ze PG nic im nie da. nie wiem czy ty w ogole ogarniasz takie rzeczy jak zwiazek przyczynowy itp. bo co to ma do rzeczy ze oni grali dobrze bez PG ? jest jakas zaleznosc ze jesli ktos gra dobrze bez PG to potem z dobrym PG jego gra sie nie poprawia ? na podstawie czego do takiego wniosku doszedles ? na podstawie jakich danych, faktow ? pierwszy raz w zyciu spotykam sie z takim absurdem.

 

moze kilka faktow (nie chce mi sie wklejac statsow sam sobie mozesz znalezc) ktore weryfikuja twoje teorie:

-Lakers grali lepiej z Nashem niz bez niego

-ta roznica byla wieksza niz w przypadku Bryanta czy Gasola

-bylo tak nie przez to ze Nash ciskal kosmos numery, ale przez to ze obecnosc Nasha poprawiala gre w ataku innych graczy

 

jak widac Nash nie mial problemu zeby sie wkomponowac w zespol, pomimo tego ze najbardziej zmienil swoj styl gry bo musial grac znacznie wiecej bez pilki. to nie on byl problemem gdy gral. o wiele bardziej bolalo to ze przez tyle czasu byl kontuzjowany, a nawet jesli gral to niewiele minut. na jego starosc i zdrowie oczywiscie mozna zasadnie narzekac. na jego gre na boisku - trzeba nie miec pojecia co sie dzialo.

wnioski: obecnosc Nasha na boisku wszystkim pomoze bez wyjatku. to ze ktos byl dobry bez PG wcale nie uzasadnia tezy ze nie poprawi sie przy wybitnym PG.

 

i nie wiem za bardzo jak odpowiedziec na to ze Nash nie potrafi grac z gwiazdami tylko z Kurtami Thomasami. zobacz sobie sezony 2004, 2005, 2007, 2009, 2010. tam gral z wieloma gwiazdami z ktorych kazda sie znacznie poprawiala z Nashem na boisku. nie ma absolutnie nic co by potwierdzalo twoja teze. wprost przeciwnie - wszystkie dane swiadcza o tym ze Nash z latwoscia pogodzi gwiazdy na boisku. tylko tez trzeba rozumiec pewne zaleznosci. wiadomo ze jesli oddelegujesz Nasha do roli spot up shootera to tez nie bardzo on bedzie odpowiedzialny za ustawianie druzyny. natomiast dajac mu pilke do rąk - nie ma watpliwosci ze bedzie dobrze. ciezko dominowac podaniami gdy nie ma sie pilki w rekach. cos jakbys Shaqowi kazal dominowac pomalowane dajac mu pilke na 7 metrze.

 

warunkiem koniecznym jest jednak to zeby oni na tym boisku razem BYLI. rzadko kiedy do tego w ogole dochodzilo. poza tym musza byc w stanie grac jak te gwiazdy. Howard z poczatku sezonu nie byl nawet top5 centrem, a Gasol byl jednym z gorszych s5 wysokich w lidze przez pewien czas. dopiero gdy pierwszy odzyskal czucie w nogach i plecach (poczytaj sobie wywiady z Dwightem z grudnia/stycznia), a Gasol wrocil po operacji kolana - dopiero wtedy mozna bylo mowic o jakichkolwiek gwiazdach. wtedy tez Lakers zaczeli znacznie lepiej grac, jak juz wszyscy jako tako doszli do zdrowia. ale zanim sie zgrali to Nash odpadl przez hamstring i wszystko poszlo sie jebac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Lakers grali lepiej z Nashem niz bez niego

 

Z Nashem 26-24, bez 18-13

-ta roznica byla wieksza niz w przypadku Bryanta czy Gasola

on/off Nash -0,8 Bryant 3,3 Gasol 2,3

-bylo tak nie przez to ze Nash ciskal kosmos numery, ale przez to ze obecnosc Nasha poprawiala gre w ataku innych graczy

Wpływ na ortg -0,5.

Pozwoliłem sobie uzupełnić dane za b-r.com i nba.com.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze nie mogłem się doczekać powrotu orędownika prawdy na forum.

 

Wchodzenie z nim w jakąkolwiek dyskusje o Nashu lub Garnecie jest bez sensu. Ale i tak brawa za determinacje.

 

Ale kogo obchodzi Nash i niepowodzenia Lakers jak idą na 7 seed ? Może to przypadek i zrządzenie losu ale jakoś mam wrażenie, że papa Stern wie jak robić hajs co nie raz pokazywał. Tak czy inaczej dla mnie dobrze bo aby nie obrzydzać sobie końcówki sezonu, postawiłem na winy lalek i chociaż jakiś hajs przytule jak wygrają. Ogólnie scenariuszy jest w **** i nie mogę się doczekać PO. Czy Lakers jak już wejdą do PO to dostaną wpierdol, czy dadzą upset. Czy nagle skończy się różnica w FT czy zwiększy? Dzisiaj mecz must see choć mam wrażenie, że będzie łatwy blowout dla jezioranów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no to już znamy przyczynę tegorocznych problemów zdrowotnych Lakersów, według rzecznika prasowego Steve'a Nasha.

 

Przyczyną tą jest bagaż win i grzechów jakie gracze Lakers popełnili w stosunku do osoby niepokalanego pana Nasha. nieuświadomione, a głębokie poczucie winy usiadło im na plecach i sprawiło, że biegali za wolno w obronie, a brak szczerej chęci poprawy rozlał się po całym organizmie, co i rusz uszkadzając jakieś kluczowe obszary jego funkcjonowania. Oczywistym jest, że ten który nabroił najbardziej, czyli Kobe - skończył tragicznie. Śmiertelny grzech zabierania Nashowi piłki ulokował się złośliwie w okolicach pięty, a niesamowite minutes/game Bryanta w kwietniu, to było judaszowe samobójstwo przez powieszenie, Kobe po prostu zrozumiał, że zdradził, poczuł piętno grzechu i tracąc zmysły postanowił oddac się zachowaniom autodestrukcyjnym.

 

Steve Nash wielokrotnie upadał pod krzyżem w okolicach kręgosłupa, przytłoczony ciężarem grzechów niewiernego Bryanta i Howarda, który zaparł się go trzykrotnie w defensywie, zanim kur zapiał na pobudkę Gasolowi, ale zaprawdę powiadam wam, wstanie on dnia trzeciego playoffs i przybędzie we chwale sądzić ledwie żywych i dopiero co operowanych. Tak wam dopomóz Bóg w Nashu Jedyny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rappar mnie wyręczył z Nashem, ale widzę, że nadal nikt się nie zajął tą bzdurną wymówką o kontuzjach.

 

W sumie to mógłbym wymienić z kilkanaście zespołów, które mając problemy z kontuzjami radziły sobie lepiej niż Lakers i to wcale nie wtedy gdy traciły czwartego najważniejszego gracza (jak Lakers Gasola w grudniu), tylko wtedy, gdy traciły pierwszą czy drugą opcję w ataku, albo najlepszego defensora. Jednak najlepszy będzie po prostu przykład Lakers 2004, bo to drużyna z różnych względów porównywalna do obecnych LAL.

 

Opuszczone mecze:

 

1) Lakers 2004

Kobe - 17

Shaq - 15

Malone - 40

Payton - zagrał wszystkie

 

razem 82, z czego dwaj najlepsi gracze (Kobe i Shaq) aż 32

 

2) Lakers 2013

Kobe 4

Howard 6

Gasol 34

Nash 32

 

razem 76, z tym, że dwaj najważniejsi gracze (Kobe i Howard) tylko 10

 

Lakers 2004 mieli 56 wygranych (co i tak uznano za wynik poniżej oczekiwań), 2 seed w konferencji i 7 miejsce w SRS, 6 atak i 8 obronę (chociaż podkoszowi opuścili sporo meczów). W czasie sezonu dwa razy zrobili 10 wins pod rząd (nie zawsze wtedy grał każdy z Big4), wygrywając wtedy m.in. z mniejszymi i większymi contenderami w stylu Mavs, Spurs, Pacers, Kings, Wolves i to często po blowoutach.

 

Lakers 2013 będą pewnie mieć 45 wygranych i 8 seed, 10 miejsce w SRS, 9 atak i 20 obronę w lidze (chociaż Howard grał prawie cały sezon). W czasie sezonu mieli najdłuższą serię 5 zwycięstw, pokonując takie potęgi jak Bobcats, Wizards i Sixers (te dwa pierwsze po dużych męczarniach).

Edytowane przez Artlan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bastillon twierdził, że Howard będzie sporo lepszy niż spasły Shaq z 2004 roku, tak samo twierdził, że Gasol się odrodzi po fatalnej serii z Okla, bo świetnie zagrał na Olimpiadzie i dostał Nasha do zespołu. Ja przed sezonem w żadną tą tezę nie wierzyłem (tak samo jak w efektywne pogodzenie Bryanta i Nasha na parkiecie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rappar mnie wyręczył z Nashem, ale widzę, że nadal nikt się nie zajął tą bzdurną wymówką o kontuzjach.

 

a dlaczego bzdurną ? juz miałem wcześniej odpowiedzieć jak zacząłeś sie tego czepiać, ale jakos mi wyleciało więc dobrze, że się przypomniałeś.

 

Jeżeli mówimy o innych zespołach i tym jak sobie radziły z kontuzjami to o tym już kiedyś wspominałem byłoby co innego gdybyśmy mówili o drużynie, która gra już jakiś czas z jednym trenerem, w jednym systemie, wszyscy się znają więc jak ktoś wypada to nie ma wielkiego problemu. Tutaj mówimy o zespole, w którym w S5 pojawiło się dwóch kluczowych nowych graczy, o zespole, którego jeden trener zaczął wprowadzać nową taktykę (odmienną od tej jaką stosował w sezonie poprzednim) po czym zaraz na początku sezonu stracił pierwszego rozgrywającego, a chwilę później robotę.

 

Nie chce mi się po raz kolejny przytaczać wszystkiego co później miało miejsce bo to wszyscy wiedzą, nawet jak niektórzy nie przyjmują do wiadomości, jak to, że oprócz starterów wypadali w tym samym czasie również ich zmiennicy jak Blake i Hill., próby wprowadzenia zupełnie nowego systemu w locie, bez campu i z kimś co chwila wypadającym z rostera.

 

Ilości opuszczonych meczów, które podajesz są też mylące bo Gasol jak i Howard na w miarę zdrowych zaczęli wyglądać dopiero w drugiej połowie sezonu ( w przypadku Howarda jest po ASW), a w przypadku Pau po powrocie z kontuzji stopy. Nie mówiąc o tym co wyżej bywało tak, że kontuzje startera zbiegały się z kontuzjami jego zmiennika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli mówimy o innych zespołach i tym jak sobie radziły z kontuzjami to o tym już kiedyś wspominałem byłoby co innego gdybyśmy mówili o drużynie, która gra już jakiś czas z jednym trenerem, w jednym systemie, wszyscy się znają więc jak ktoś wypada to nie ma wielkiego problemu.

Właśnie dlatego celowo uniknąłem przykładów z NYK bez Ewinga, Bulls bez Pippena czy Jazz bez Stokctona, bo wiedziałem, że w ten sposób mi odpowiesz. Wziąłem więc na tapetę Lakers z 2004 roku, bo to bardzo podobna sytuacja do obecnych LAL - dwóch nowych graczy w 1 piątce, konieczność zmiany systemu (tamci Lakers musieli się nauczyć gry z PG), do tego ze składu wypadł nie jeden gracz (tak jak Pip czy Ewing w Bulls/NYK), ale kilku wypadało w różnych okresach sezonu.

 

 

 

Ilości opuszczonych meczów, które podajesz są też mylące bo Gasol jak i Howard na w miarę zdrowych zaczęli wyglądać dopiero w drugiej połowie sezonu ( w przypadku Howarda jest po ASW), a w przypadku Pau po powrocie z kontuzji stopy.

To samo dotyczy Shaqa i Malone'a z 2004 roku, oni też raz wracali, raz wypadali, w pełni zdrowi raczej cały sezon nie byli, poza tym byli sporo starsi niż Howard i Gasol.

 

Poza tym Howard miał ten komfort, że spokojnie mógł sobie wrócić w połowie grudnia. Skoro wrócił wcześniej to najwyraźniej czuł się ok, nikt go do powrotu nie zmuszał, a on najlepiej znał swój organizm i formę. Z tego względu trudno mi zakładać, że nie był optymalnie zdrowy. To, że źle wyglądał na boisku to głównie wynik tego, że nie bardzo w tych Lakers się odnalazł (być może jego zdrowie miało jakiś tam wpływ, ale nie decydujący).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odchodząc od rozważań ogólnych, kto dziś z Houston ma kryć Hardena?

MWP za wolny, Meeks to kpina, zostają Blake i Morris. Ja widziałbym Morrisa, który fajnie odcina defensywnie graczy bez post-up. Skoro MDA wystawiał go na Carmelo to może teraz też się skusi?

Artest na Hardena spokojnie wystarczy, nie róbmy z Brodacza nie wiadomo kogo. Czy za wolny? pewnie tak, ale tutaj w 100% ogarnął. Zamkniemy go w tych 20 oczkach i będzie git

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie dlatego celowo uniknąłem przykładów z NYK bez Ewinga, Bulls bez Pippena czy Jazz bez Stokctona, bo wiedziałem, że w ten sposób mi odpowiesz. Wziąłem więc na tapetę Lakers z 2004 roku, bo to bardzo podobna sytuacja do obecnych LAL - dwóch nowych graczy w 1 piątce, konieczność zmiany systemu (tamci Lakers musieli się nauczyć gry z PG), do tego ze składu wypadł nie jeden gracz (tak jak Pip czy Ewing w Bulls/NYK), ale kilku wypadało w różnych okresach sezonu.

z tą zmianą systemu to sobie chyba jaja robisz jakieś. Domyślam się, że dlatego, że tylko na tym opiera się To twoje porównanie, ale niestety Lakers tam nie nie bardzo zmienili system, którym grali poprzednie cztery sezony dla tego samego treneradlatego, że pojawił się Payton. Nie mówiąc o tym, że on, który stanowił najtrudniejszy klocek do wciśnięcia w ten system jak wspomniałeś grał cały sezon.

 

Tamci Lakers na campie i zaczynając sezon mieli zdrowych wszystkich poza Bryantem, który system znał już świetnie tutaj niestety sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.

 

To, że źle wyglądał na boisku to głównie wynik tego, że nie bardzo w tych Lakers się odnalazł być może jego zdrowie miało jakiś tam wpływ, ale nie decydujący).

a skąd Ty wiesz co miało decydujący wpływ ? nie mówiąc o tym, że nawet jakby na chwilę przyznać ci rację, że to nie zdrowie, ale to, że nie odnalazł się za dobrze to i tak wracamy wracamy do tego, że wpływ na to miały zmiany jakie zachodziły co chwila w tej drużynie. Truno byś dobrze się odnalazł jak po 8 latach gry w jednym zespole, gdzie jesteś liderem przychodzisz do drużyny, w której są goście, którzy również byli liderami, nie zacznie się dobrze sezon, jeden z nich zaraz wypada z gry, a chwilę po nim trener i taktyka, którą starałeś się właśnie przyswoić, przestawiając się z tego do czego byłeś przyzwyczajony.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z tą zmianą systemu to sobie chyba jaja robisz jakieś. Domyślam się, że dlatego, że tylko na tym opiera się To twoje porównanie, ale niestety Lakers tam nie nie bardzo zmienili system, którym grali poprzednie cztery sezony dla tego samego treneradlatego, że pojawił się Payton. Nie mówiąc o tym, że on, który stanowił najtrudniejszy klocek do wciśnięcia w ten system jak wspomniałeś grał cały sezon.

Poprzednio zespoły Phila grały bez klasycznego PG przez 13 lat, teraz ten klasyczny PG się pojawił, więc Lakers musieli się przestawić na grę z nim. Już nie wspominając o tym, że LAL w PO w 2003 roku to już nawet nie trójkąty, tylko dużo iso dla Shaqa i Bryanta (z coraz większym ego), teraz trzeba było tamtych dwóch pogodzić dodatkowo z kolejnymi dwoma all-starami. Zresztą samo ego graczy to ciekawa sprawa, bo Bryant w tym sezonie był pokorniejszy niż w 2003 a Nash z Paytonem to już w ogóle bez porównania jeżeli chodzi o ugodowość.

 

a skąd Ty wiesz co miało decydujący wpływ ? nie mówiąc o tym, że nawet jakby na chwilę przyznać ci rację, że to nie zdrowie, ale to, że nie odnalazł się za dobrze to i tak wracamy wracamy do tego, że wpływ na to miały zmiany jakie zachodziły co chwila w tej drużynie. Truno byś dobrze się odnalazł jak po 8 latach gry w jednym zespole, gdzie jesteś liderem przychodzisz do drużyny, w której są goście, którzy również byli liderami, nie zacznie się dobrze sezon, jeden z nich zaraz wypada z gry, a chwilę po nim trener i taktyka, którą starałeś się właśnie przyswoić, przestawiając się z tego do czego byłeś przyzwyczajony.

To samo odnosi się do Lakers 2004 (poza zmianą coacha na początku sezonu).

 

A zresztą podam ci inny ciekawy przykład. Phoenix Suns po odejściu Barkley'a w 1997 zaczęli sezon od 0-13, zmienili coacha nieco później niż Lakers, w trakcie sezonu wymienili kluczowych graczy (w tym PG), do tego mieli trochę kontuzji, przez co ich skład był bardzo niestabilny i wypróbowali z 500 pierwszych piątek (tylko dwóch graczy zagrało co najmniej 60 spotkań w starting five). A jednak weszli do PO i to wyżej niż z 8 seeda.

Edytowane przez Artlan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rappar mnie wyręczył z Nashem, ale widzę, że nadal nikt się nie zajął tą bzdurną wymówką o kontuzjach.

 

W sumie to mógłbym wymienić z kilkanaście zespołów, które mając problemy z kontuzjami radziły sobie lepiej niż Lakers i to wcale nie wtedy gdy traciły czwartego najważniejszego gracza (jak Lakers Gasola w grudniu), tylko wtedy, gdy traciły pierwszą czy drugą opcję w ataku, albo najlepszego defensora. Jednak najlepszy będzie po prostu przykład Lakers 2004, bo to drużyna z różnych względów porównywalna do obecnych LAL.

 

Opuszczone mecze:

 

1) Lakers 2004

Kobe - 17

Shaq - 15

Malone - 40

Payton - zagrał wszystkie

 

razem 82, z czego dwaj najlepsi gracze (Kobe i Shaq) aż 32

 

2) Lakers 2013

Kobe 4

Howard 6

Gasol 34

Nash 32

 

razem 76, z tym, że dwaj najważniejsi gracze (Kobe i Howard) tylko 10

 

Lakers 2004 mieli 56 wygranych (co i tak uznano za wynik poniżej oczekiwań), 2 seed w konferencji i 7 miejsce w SRS, 6 atak i 8 obronę (chociaż podkoszowi opuścili sporo meczów). W czasie sezonu dwa razy zrobili 10 wins pod rząd (nie zawsze wtedy grał każdy z Big4), wygrywając wtedy m.in. z mniejszymi i większymi contenderami w stylu Mavs, Spurs, Pacers, Kings, Wolves i to często po blowoutach.

 

Lakers 2013 będą pewnie mieć 45 wygranych i 8 seed, 10 miejsce w SRS, 9 atak i 20 obronę w lidze (chociaż Howard grał prawie cały sezon). W czasie sezonu mieli najdłuższą serię 5 zwycięstw, pokonując takie potęgi jak Bobcats, Wizards i Sixers (te dwa pierwsze po dużych męczarniach).

Lakers 2004 mieli ciągłość w postaci trenera i systemu, a przede wszystkim przez pierwsze 1,5 miesiąca byli zdrowi. I zrobili wtedy 20-5. Potem przyszła plaga kontuzji i zaczęły się porażki.

 

Lakers z tego sezonu od samego początku musieli sobie radzić z kontuzjami, szybko zagrzebali się więc w dołku i nie mieli czasu na zbudowanie chemii.

 

Tak czy inaczej, od tego najgorszego momentu, mają bilans 27-12 - Lakers 2004 w drugiej części sezonu radzili sobie bardzo podobnie.

 

Bastillon twierdził, że Howard będzie sporo lepszy niż spasły Shaq z 2004 roku, tak samo twierdził, że Gasol się odrodzi po fatalnej serii z Okla, bo świetnie zagrał na Olimpiadzie i dostał Nasha do zespołu. Ja przed sezonem w żadną tą tezę nie wierzyłem (tak samo jak w efektywne pogodzenie Bryanta i Nasha na parkiecie).

Akurat w tym ostatnim się pomyliłeś. Nie wiem skąd się to wzięło, ale akurat Kobe z Nashem szybko złapali wspólny język i podział piłki między nich nigdy nie był problemem. Problem polegał raczej na tym, że Nash jako główny playmaker spisywał się poniżej oczekiwań - starszy, schorowany i pozbawiony spacingu jaki stwarzali mu strzelcy w Phoenix.

 

Nash nie został też ograniczony do roli spot up shootera - nadal kreował, tylko mniej, co przyniosło lepsze skutki. D'Antoni niejako zamienił rolami Bryanta z Nashem, co nie znaczy, że ten drugi został Stevem Kerrem na sterydach.

 

Poza tym Howard miał ten komfort, że spokojnie mógł sobie wrócić w połowie grudnia. Skoro wrócił wcześniej to najwyraźniej czuł się ok, nikt go do powrotu nie zmuszał, a on najlepiej znał swój organizm i formę. Z tego względu trudno mi zakładać, że nie był optymalnie zdrowy. To, że źle wyglądał na boisku to głównie wynik tego, że nie bardzo w tych Lakers się odnalazł (być może jego zdrowie miało jakiś tam wpływ, ale nie decydujący).

Wyciągasz zbyt daleko idące wnioski. To, że Dwight wrócił na początek sezonu, nijak nie musi oznaczać, że był w pełni formy (to samo wcześniej - skoro Bryant i Gasol tyle lat grali bez prawdziwego pg, to nie znaczy, że ze Stevem Blake zamiast Nasha będą lepsi. za bardzo chcesz iść na skróty w swojej argumentacji). A że nie był, widzieli nie tylko ludzie związani z LA.

 

Poprzednio zespoły Phila grały bez klasycznego PG przez 13 lat, teraz ten klasyczny PG się pojawił, więc Lakers musieli się przestawić na grę z nim.

Niezupełnie, bo Phil wcisnął Paytona do trójkątów, a nie zmodyfikował systemu pod niego. Więc jeśli ktoś się musiał przestawić, to sam Payton (z czego nie był zachwycony). Lakers co najwyżej musieli się przyzwyczaić do tego, że teraz ma kto wyprowadzać kontry.

 

A jeszcze w kwestii Nasha - trudno mówić o jakimś niedopasowaniu do zespołu, bo trudno mówić o zespole w przypadku Lakers. To raczej grupka graczy szukająca swojej tożsamości. A Steve nawet ograniczony do roli spot up shootera i tak będzie bardziej przydatny niż Chris Duhon.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.