Skocz do zawartości

ECF - Bulls (1) - Heat (2)


karl

Jaki wynik  

62 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jaki wynik



Rekomendowane odpowiedzi

Game 1: May 15 8:00pm EDT @CHI (TV: TNT)

Game 2: May 18 8:30pm EDT @CHI (TV: TNT)

Game 3: May 22 8:30pm EDT @MIA (TV: TNT)

Game 4: May 24 8:30pm EDT @MIA (TV: TNT)

Game 5: May 26 8:30pm EDT @CHI (TV: TNT)

Game 6: May 28 8:30pm EDT @MIA (TV: TNT)

Game 7: May 30 8:30pm EDT @CHI (TV: TNT)

 

To będzie piękna seria.

 

Bulls to nie Celtics. Są młodzi, głodni sukcesu (choć kibice będą twierdzić, że finał konferencji to już i tak wiele jak na pierwszy rok, a większych sukcesów trzeba się spodziewać w następnych latach. Tylko, że nie wtedy gdy się wchodzi do PO z najlepszym bilansem w lidze), atletyczni, mają pewnego lidera, świetną defensywę, mają czym zastawić trumnę. Do tego mają HCA, a to też ma niemałe znaczenie.

 

Z drugiej strony, Bulls tak na serio nie grali jeszcze z nikim poważnym w tych PO. Pacers i Hawks taka książkowa porcja na 1 i 2 rundę. Prawdziwe granie zacznie się dla nich dopiero teraz.

 

Rose, Deng, Boozer vs. Wade, James, Bosh – wygląda to świetnie.

 

Derrick Rose – tak jak pisałem w innym temacie, będzie musiał oddać z parę rzutów komuś innemu, najlepiej Boozerowi. Tu już skuteczność Derricka 40-42% przy >25 rzutach nie wystarczy. Inna sprawa to nie wiadomo na ile poważny jest uraz Boozera (palec u stopy) i na ile mu to przeszkadza w grze. Ostatni mecz z Hawks pokazał, że jeszcze Booz nie zapomniał jak się gra, a w serii z Miami jakiekolwiek odciążenie w ataku Rose’a może im wyjść tylko na dobre. Do tego, im więcej skutecznego w ataku Boozera, tym więcej powinien poświęcać się w defensywie Deng przy Jamesie.

 

No i właśnie powstaje pytanie jak będą grać James i Wade. Było widać, że po tej serii z Bostonem zeszła z nich niezła presja i teraz mogą wrzucić jeszcze wyższy (da się?) bieg. Te całe klękanie Jamesa, długi ścisk z Wade’m po meczu, przeprosiny Cleveland – widać, że zależało mu cholernie na pokonaniu Celtów, których chyba obawiał się najbardziej w PO. Teraz grając na luzie, mogą we dwójkę zrobić parę historycznych występów. Ale to chyba wszyscy wiemy.

 

I na koniec ostatnia kluczowa sprawa: rezerwowi Heat vs. rezerwowi Bulls – to może być x factor całej serii. Napiszę tak: im dłużej z rezerwowymi Miami jest na parkiecie ktoś z dwójki Wade-James, przewaga Bulls nie będzie tak duża. Inaczej to może być pogrom. Praktycznie na każdej pozycji Chicago mają przewagę wśród ławkowiczów. Asik, Gibson, Brewer, Watson, Korver – mamy tu wszystko. Z drugiej strony Miller, Jones, Howard, Chalmers – słabo to mało powiedziane. Ciekawe też, jak szybko będzie wracać do normalnej dyspozycji Haslem. Jednak nawet on tu tak naprawdę nie wiele zmienia.

 

Podsumowując, Boozer musi się koniecznie obudzić, Rose poprawić shot selection, z drugiej strony rezerwowi Heat muszą wzbić się na wyżyny swoich umiejętności, a od Jamesa i Wade’a można się spodziewać takich jak nie lepszych występów jak przeciwko Celtom.

 

W ankiecie zostawiam do wyboru 2 wyniki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu jeszcze wiecej niz w poprzedniej serii bedzie zalezalo od LeBrona, dobrze by bylo by tak jak w Cleveland kryl Rose'a, moze to troche odciazyc wysokich Miami i zmniejszyc prawdopodobienstwo foul troubles. Spoelstra moze tez oddelegowac Wade'a, ale fizycznosc Jamesa bylaby wielkim atutem w defensywie dla Heat. Z kolei Chicago musi liczyc na Boozera, ktory zaczal lapac rytm, choc nie wiadomo jak poradzi sobie z defensywa o klase lepsza od Hawks.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rose, Deng, Boozer vs. Wade, James, Bosh – wygląda to świetnie.

Nom, dla Miami, każdy match up to >> dla Miami...

I skończcie z tymi big 3, zaraz będzie big 3 Davis/Hickson/Jamison vs Ridnour/Love/Darko :roll: Bulls to mocno scentralizowana drużyna z jednym wyraźnym superstarem.

I na koniec ostatnia kluczowa sprawa: rezerwowi Heat vs. rezerwowi Bulls – to może być x factor całej serii. Napiszę tak: im dłużej z rezerwowymi Miami jest na parkiecie ktoś z dwójki Wade-James, przewaga Bulls nie będzie tak duża. Inaczej to może być pogrom. Praktycznie na każdej pozycji Chicago mają przewagę wśród ławkowiczów. Asik, Gibson, Brewer, Watson, Korver – mamy tu wszystko. Z drugiej strony Miller, Jones, Howard, Chalmers – słabo to mało powiedziane. Ciekawe też, jak szybko będzie wracać do normalnej dyspozycji Haslem. Jednak nawet on tu tak naprawdę nie wiele zmienia.

Nie doceniasz Jonesa i Chalmersa, a Miller jeśli poczuje się lepiej będzie najlepszym zawodnikiem z ławki, a Haslem na drugim miejscu. Tak naprawdę kluczowy jest Noah, bo to jedyna przewaga Bulls, ale naprawdę nie widzę innego wyniku niż awans Miami, Bulls musiało by grać perfekcyjnie w każdym elemencie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie 2 mecze Bulls powinni ugrać.

Ale obawiam się, że będzie seria bez historii.

 

Bulls nie grali jak napisał KM jeszcze z nikim poważnym a mimo to jakieś tam problemy mieli. A Miami jest własnie po serii z porównywalnie dobrą defensywnie drużyną. Bosh na pewno trochę odżyje i spodziewam się po nim w tej serii tak około 20-10. Ciekaw jestem też czy Wade będzie krył Wade'a i jaki to ewentualnie będzie miało wpływ na jego grę w ataku. Niby za rayem biegał sporo i się spisał, ale jednak szybkośc Rosa i jego usage jest nieporównywlnie większe od Rayowego.

 

A jak Udonis wyzdrowieje to wyplujecie te słowa, że ławka Miami nic nie daje. 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dopiero teraz zobaczymy kim są Bulls.

Heat nie nie interesują kompletnie, wynik serii tez jest dla mnie sprawą drugorzędna (choć oczywiście wiadomo komu zyczę wygranej :wink: )

Jest to faktycznie pierwszy poważny sprawdzian młodego zespołu, który "swoje" juz zrobił. Teraz chcę sie przekonać czy presja nie zje Rose'a, czy bedzie potrafił uruchamiać partnerów i zrezygnować z kilku rzutów. Ja chcę widzieć Bulls argesywnych, gryzących parkiet i grających bardzo fizyczny wyniszczający basket

 

Duzo zależeć będzie od Denga, który powinien mieć wiele swobody kiedy LeBron bedzie uganiał sie za DR, również po drugiej stronie, gdzie ma przesrane zadanie, ale stać go na wiele. Jamesa nie zatrzyma, bo tylko on sam moze siebie zatrzymać, ale ma papiery zeby go ograniczyć

 

X Factorem bedzie któryś z dwójki Boozer-Bosh. Jeśli ten pierwszy zacznie wykorzystywać swoją przewage w ataku Bulls zyskają wiele, a z podwojen potrafią korzystać czy to na łuku czy w pomalowanym

Jeśli utrzyma dyspozycje z PO lezymy

Podobnie Bosh, który przeciwko Chicago grać nie chce nie umie i nie potrafi. Mr.1/18 moze nam wybitnie pomóc

ławka jest największym atutem ChiTown w tej serii, bo Heat ławki praktycznie nie mają. Haselm nie bedzie x factorem, bo mało kto byłby po takiej kontuzji i po tak długim urlopie

Miller jest chimeryczny

Chalmers to...no cóz to Chamlers

Anthony jest porzezabawny. choć cenię jego waleczność, jedyny wysoki Heat, którego nalezy traktować poważnie kiedy sie chce atakować pomalowane (przy założeniu że LBJ jest na obwodzie i gania za Rose'em)

o ile matchupy w S5 wyglądają mało korzystnie dla Bulls tak ławka przeżuwa te z Miami i w tym upatruje największą szansę, do tego gra Rose'a w close games w PO jest porażająca

we'll see

 

Typować serii nie bede, są tu od tego "spece"

Jedno wiem na pewno- będzie pięknie

 

Let's go Bulls

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj na pewno spore pole do popisu ma thubodo. On uwielbia ustawiać swoją obronę pod konkretnego gracza. Problem dla Bulls jest taki że tych graczy jest dwóch.

 

Chyba nie będzie dla nikim zaskoczeniem, że to noah pójdzie na bosha. Ale Joakim uwielbia pomagać, co może, ale nie musi być strzałem w kolano.

 

Bulls mają zestaw dobrych obrońców na duo miami. Nie da się ich zatrzymać, ale da się ograniczyć. Bogans gra twardą, fizyczną obronę. Brewer z Dengiem są topowymi obrońcami na pozycjach 2-3. Problemem może być Korver, ale on będzie ganiać z JJ'em, jeśli tylko pojawi się na boisku.

 

Bulls w odróżnieniu od c's mają coś w pomalowanym. Noah, dobry shot-blocker, z ławki Taj i Asik, w przypadku faul trouble, jest kurt. I tak samo jak na obwodzie, duża dziura, Boozer.

 

Obrona Bulls jest stworzona do bronienia Miami. Chicago w przeciwieństwie do c's ma kim bronić. Będzie grane to co było, zagęszczanie środka, szczególnie przy penetracjach wade/jamesa i szybie doskakiwanie na obwód. To też shooterzy miami mają pole do popisu.

 

Sędziowie, odegrają tu rolę. Rose'owi się nie gwizda, to jest fakt. Zobaczymy jaki kontrast stworzą sędziowie, pomędzy gwizdaniem dla gwiazd miami i dla rose'a.

 

Problemem Bulls jest atak. Nie wyobrażam sobie że bibby będzie kryć rose'a. Wydaje mi się że Wade będzie siedział na derricku większą część meczu. Napewno będą też podwojenia. Co rose musi wkońcu wykorzystywać. Boozer musi pomóc. Chociażby tak jak dzisiaj. pnp. Nic skomplikowanego. Wszyscy boją się rose'a, więc muszą kogoś odpuścić, a boozer może przymierzyć z 5 metrów.

 

W szeregach bulls nie ma x-factora. Żeby powalczyć o cokolwiek każdy musi wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności.

 

A co do skuteczności i liczby rzutów rose'a. To nie spodziewam się że będzie napierdalać na 50%. Nie przy jamesie/wadzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jako ,że w pewnej kwestii nadal nic się nie zmieniło daaaaawać Buuullsi! :]]]

Apropo samej serii znowu jestem co do tego pewien ,że kluczowa będzie rola Bosha, bo gdy ten gra kupę to Heat zwyczajnie nie wygrywają lub szarpią ciężką końcówke, może Boozer też z wielkich jaj nie słynie ,ale muszą kogoś na Krzysia rzucić żeby go ograniczyc do minimum, bo na dłuzszą metę jego 20/10 jest bolesne w skutkach i owocuje winem po stronie Miami zwykle.

Deng to zajebisty obrońca więc będzie ciekawie to wyglądać, licze na niego w matchupie z LeKlocem. Natomiast Rose też nie moze nakurwiać w pojedynkę ,bo zwyczajnie nie da rady, swoją drogą będzie to dla niego ciężkie z Wade'm na nim rajt?

Wierzę ,że Thibodeau ogarnie obronę ,której rola będzie przeogromna, a jak nie to Bulls mają wjebane. Bywa.

\Hmmm co prawda bardziej z nadzieją aniżeli racjonalnie i na 'chłodno' bulls w 7.

Choć i tak czuje ,że skończy się w 6 dla Miami ,ale hejtuje ich więc zakładam to wcześniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak grający Bulls będą ciężkim przeciwnikiem dla Miami, co prawda dopiero pierwszy taki mecz w PO, więc zobaczymy, czy będą w stanie to powtórzyć, ale o ile z Bulls grającymi ofensywnie w oparciu tylko na Derricku Miami miało by łatwą przeprawę, o tyle z Bulls grającymi zbilansowany atak i obronę będzie ciężka przeprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po raz pierwszy od lat PO na wschodzie nie są 'wschodnie' albo po prostu są nijakie i nudne

kiedy ostatnio w ECF grały dwa zespoły z tak słabym atakiem pozycyjnym?

 

Rose będzie królem i MVP w full court, dostanie parę chase downów od JAmesa i potem zniknie gdzieś w pozycyjnym i zrobi kolejny no-show na poziomie 7-22.

 

Heat w 6

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale pierdzielisz. A kiedy grały mocne w tym elemencie?

 

Własnie piękne jest to, że robi się jak w latach 90. - wschód przejebanie mocny defensywnie, piękne fizyczne serie etc...(taki rysuje mi się obraz przyszłych lat).

 

EDIT: Na poparcie: Heat, Bulls, Celtics, Orlando, Hawks, 6ers. 6 drużyn gdzie defensywa jest najważniejsza. Dla mnie ideał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przejebanie mocny defensywnie?

Magic to tylko Howard, który zlepia wszystko co się da, ale z gówna bicza nie ukręcisz i jak przed nosem biegają ci JJ, Nelson i Hedo to nie dziwota że Crawford wyglądał jak top10 ligi.

 

Celtics się zrobili starzy, już nie rotują tak dobrze i nie wciskają nikogo w parkiet, co było widać po tym jak Heat, którzy bez większego planu w ofensywie, zrobili sobie two-men exhibition.

 

Bulls bardzo dobrze bronią, ale na razie żadnego wielkiego testu nie przeszli a ten co mieli to też jakoś nierewelacyjnie - Hawks to od zawsze był klops ofensywny, wszyscy wiedzą co oni grają już od paru lat i nic się nie zmienia poza tym że Smith raz rzuca a raz nie rzuca z półdystansu, a momentami wyglądali w tej serii jakby rzeczywiście mieli szansę na awans + Teague grał career nites na Rosie /A w 1 rundzie to happy to be here Pacers też cisnęli ich do czwartych kwart/

 

no i jeszcze jeden x-factor

przy c***owej ofensywie - defensywa nigdy nie straci 120 punktów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podobno "bulls dotąd z nikim powaznym nie grali" i to ma byc argument za miami.

jakby nazwy drużyn same w sobie brać za miernik poważności, to pewnie z nikim, ale pacers, nawet

z żałosnym "pacers' na klacie - zagrali przyzwoite playoffs, hawks, nawet z budzącym politowanie

napisem "hawks" też mogą pojechać na ryby w dobrych humorach, bo dupy generalnie nie dali. więc

jednak z "kimś" byki grały.

 

jest też coś takiego, że kaliber wyzwania podnosi poziom gry zespołu. dlaczego bulls od razu mieliby

na tym przegrać ? oni raczej wyglądają na takich, co mogą podnieśc swój poziom gry przy lepszym przeciwniku.

skorzystać z miami heat jak z dopalacza.

 

przez długi czas mało wygodne serie z pacers i hawks zamknęli wzorcowo, nie dając jednym i drugim już pierdnąć w ostatnich grach. najlepszy to dowód, jak thibodeau potrafi rozpracować przeciwnika i swoich ludzi go nauczyć na dystansie serii. zaczyna się róznie, potem bywa jesczze różniej, a na końcu jest jazda całą szerokością szosy.

miami to nie hawks i pacers, zapewne, ale to nie zmienia sytuacji.

 

thibodeau ma już w gabinecie poroża gwiazdorów miami, jakby kto nie pamiętał. trudno spamiętać, czy jest jakiś koleś od defensywy w tej lidze, który miałby na ścianie oderżnięte łby największych gwiazd tej ligi zatrzymanych przez ustawiane przez niego defensywy. w bulls ma w c*** ludzi do tej roboty, całą taczkę dobrych obrońców. i młodych ciągle.

 

od c***a fts wade z jamesem na celtach zarabiali. czasami zdawało mi się, ze celtics przereagowywali w kryciu. wystarczyło, że trafili oni czystego jumpera i już była bliższa obrona, a przecież taktyka przeciw nim powinna być jedna : odsunąc się krok w tył i nie dać się minąć, niech rzucają, niech im siedzi, w końcu przestanie, bo to nie są i nie będą nagle zabójczy jumpshooterzy. do tego, za często na celtach ci dwaj grali ze sobą bezpośrednio, dobrze byłoby ich izolować od siebie. jak już mają oddać piłkę, to nie do siebie nawzajem.

 

jakby co, to dodałbym atakowanie linii podań, bo te bezkarne wymiany piłek w poprzek przez heat, to lekka przesada była. w ogole aktywniejsza obrona po słabej stronie, z której celtowie mieli o krok wolniejszą niż tzreba help defense. a bulls są szybsi i w pionie i w poziomie. i nie napierdalają jak kurczaki bez głowy. thibo-effect i gościu nad tym panuje, a to imo ma znaczenie, bo łatwo dwa razy się spóźnić, dostać z rzędu w dupe od takiego wade'a albo jamesa i zacząc kombinować od razu z ustawieniem zamiast grać to samo ale się k****-skupić lepiej. sixers to przerobili. celtowie w sumie też.

 

celtowie przesrali na braku agresji w ofensywie. braku balansu między atakowaniem kosza, a jumperami. dwóch kolesi z miami zarabiało seriami fts i stresowało defense wejściami z kozła, a oni szukali jumpera za jumperem. w tym meczu jedynym, co go wygrali, spięli się na agresor i już obrona miami popiskiwała. celtowie ni c***a intensity nie mogli utrzymać na cały mecz. tu trzeba spoelstrze oddać, ze wiedział, kogo posadzić, a kogo wypuścić, żeby tę roznicę utrzymywać. z bulls miami tracą tę przewagę.

 

derrick rose jest najszybszym i najzwrotniejszym graczem w historii tej ligi, przynajmniej z pkt widzenia obserwatorium w postaci pijącego w dupę krzesła przed monitorem. i nie boi się nikogo. a heat są w środku ciągle słabi. jak ich będą bulls rozbijać upartym atakiem na kosz i zdrową agresją, to wyjdzie, że ta fajna obrona miami nie jest taka znów fajna, jak się ją połechta pod pachami. włącza się lekka panic-mode i łódka chodzi na boki.

 

rozważania : kto weźmie wade'a, jamesa i rose'a do krycia są trochę, Imo, drugoplanowe jak idzie o defense game plan, bo kluczowa rzecz w obronie, przy tak flekowanym używaniu siły i ciała, jest to, czy konkretni ludzie stoją na odpowiednich pozycjach i czy odpowiednio realizują rotacje przeciw konkretnym atakom. i na ile uda się schemat zachować przy ruchach ataku przeciwnika, ew.robić swoje na switchowanych ustawieniach. simply : fundamental team defense. żadnych fikołków tu nie ma, od dekad to samo. tylko się ofensywne targety zmieniają na coraz szybsze, a przepisy na coraz mniej przyjazne obrońcom.

 

no doubt miami ma większe jaja niż w sezonie, ale nie grali całej serii pod presją takiej obrony jaką nazbierał i rozgrywa thibodeau. celtowie mieli confidence starych lisów, ale nie mieli atletyzmu wystarczającego, a sixers brakowało cofindence, chociaż mieli atletyzm. bulls mają i atletyzm i confidence, która w dodatku rośnie stale.

 

odtrąbiono lebronowi, ze się spłacił tymi rzutami w 16-0-run na celtach. i że już jest clutch, a jak wcześniej nigdy nie był, to w ogole była legenda wysmażona przez zawistników. przy 3-1 rózne cuda człowiekowi wychodzą,jak rzuca bez większego stresu. dlatego, imo lebron wcale jako clutch nie jest potwierdzony. epizody nie znoszą wieloletniej reguły.

 

słowo klucz : agresja. organ robiący róznicę : mózg thibo. most fun to watch : rose vs. wade

 

jak patrzę na heat, to nie wierzę, że 4 razy mogą opi*****ić thibo, rose'a i ich wesoły autobus, jak patrzę na

bulls, to nie mam cienia nadziei, ze 4 razy wyślą miami pod wielkie pizdu. w sumie życzenie prostego kibuca brzmi : g7, bo wtedy najlepiej kibicować tylko koszykówce ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak dla mnie troche daleko zaszlismy z tym Derrick Rose mothafucka wygra mistrzostwo w swoim 3 sezonie

nie lada precedens jak dla mnie

precedens na skale Birda/Magica ktorzy to mieli swoich all time pomagierow czy all time trenerow

Magic mial Kareema Bird mial Fitcha

do tego obecna NBA dziala troche inaczej i ludzie sa troche inni niz ci z lat 79-80

wtedy NBA to byla liga ogladana z kasety po tym jak poszly wszystkie wiadomosci , bilety na mecz kosztowaly 200 $ za sezon i na meczach pojawialy sie rednecki i takimi redneckami byli tez Magic i Larry (Larry na bank byl mega redneckiem co tez pozowlilo mu byc takim wygranym, twardym bialym gosciem bez dynamiki robiacym wszstko sila, sprytem i mestwem)

 

w kazdym razie Duncan mial Popa/Robinsona/Averyego

Wade mial Shaqa

kazdy z nich potrzebowal mimo wszystko przegrac te swoje drugie rundy/trzecie rundy

 

Bulls maja rookie coacha, Denga/Rose ktorzy nigdy w takich sytuacjach nie byli, Boozera od ktorego zawsze nie wiele zalezalo na tak wysokim szczeblu i nie widze go jako vocal lidera , szalonego Noah i drugorocznego Taja

 

przed sezonem czy w trakcie to byla dla mnie najwieksza luka w zespole, brak weteranow - brak kogos kto powiem im jak to jest, jak przez ta rzeke przejsc , jak sie zachowac i kiedy nie panikowac

jak dla mnie bylby to mega precedens by Bulls ta serie wygrali - a Chicago to miasto najwiekszych oczekiwan , miasto zyjace Jordanem jeszcze dlugo i miasto oczekujace kolejnego Jordana

 

do tego it's battle of Chicago

hometown boys Wade vs Rose i prawde mowiac watpie by Wade to bitwe przegral

 

do tego jesli Wade jest wart 75% zespolu LEbron tyle samo, Bosh sam udzwignie jakies 50% to cala reszta musi dac te swoje 1/4; 2/6; 1/7 i to powinno wystarczyc szczegolnie ze Joel i Chalmers robia defensywe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak dla mnie troche daleko zaszlismy z tym Derrick Rose mothafucka wygra mistrzostwo w swoim 3 sezonie

nie lada precedens jak dla mnie

precedens na skale Birda/Magica ktorzy to mieli swoich all time pomagierow czy all time trenerow

Magic mial Kareema Bird mial Fitcha

do tego obecna NBA dziala troche inaczej i ludzie sa troche inni niz ci z lat 79-80

wtedy NBA to byla liga ogladana z kasety po tym jak poszly wszystkie wiadomosci , bilety na mecz kosztowaly 200 $ za sezon i na meczach pojawialy sie rednecki i takimi redneckami byli tez Magic i Larry (Larry na bank byl mega redneckiem co tez pozowlilo mu byc takim wygranym, twardym bialym gosciem bez dynamiki robiacym wszstko sila, sprytem i mestwem)

 

w kazdym razie Duncan mial Popa/Robinsona/Averyego

Wade mial Shaqa

kazdy z nich potrzebowal mimo wszystko przegrac te swoje drugie rundy/trzecie rundy

 

Bulls maja rookie coacha, Denga/Rose ktorzy nigdy w takich sytuacjach nie byli, Boozera od ktorego zawsze nie wiele zalezalo na tak wysokim szczeblu i nie widze go jako vocal lidera , szalonego Noah i drugorocznego Taja

 

przed sezonem czy w trakcie to byla dla mnie najwieksza luka w zespole, brak weteranow - brak kogos kto powiem im jak to jest, jak przez ta rzeke przejsc , jak sie zachowac i kiedy nie panikowac

jak dla mnie bylby to mega precedens by Bulls ta serie wygrali - a Chicago to miasto najwiekszych oczekiwan , miasto zyjace Jordanem jeszcze dlugo i miasto oczekujace kolejnego Jordana

 

do tego it's battle of Chicago

hometown boys Wade vs Rose i prawde mowiac watpie by Wade to bitwe przegral

 

do tego jesli Wade jest wart 75% zespolu LEbron tyle samo, Bosh sam udzwignie jakies 50% to cala reszta musi dac te swoje 1/4; 2/6; 1/7 i to powinno wystarczyc szczegolnie ze Joel i Chalmers robia defensywe

Pogubiłem się ziom, kogo Ty typujesz na zwycięzcę serii ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.