Skocz do zawartości

"Mistrzowskie" teamy bez pierścienia.


mrw91

Rekomendowane odpowiedzi

Ja bym jeszcze dodał tutaj Lakers 03-04. Choć nie wiem, czy się zakwalifikują do tematu, bo to jakby przecież był mistrzowski team sprzed 2-3-4 lat, ale uzupełniony Malonem i Paytonem. Niemniej rozpatrywani jako osobny byt z perspektywy jednego sezonu, to na pewno była tam moc i oczekiwania na mistrza, a niestety sprawa się rypła w finale. Wszystko było na miejscu, Big4, support z niedawnego 3-peat, trener. Tytuł mieli prawie że wręczeni już na starcie sezonu i wyglądało to niemal na pewnik. Ale potem zaczęła się lawina. Domniemany gwałt Kobasa, "wsypanie" przez niego Shaqa, kontuzja Malone'a, niezadowolenia Paytona, kontuzje innych zawodników. Tylko pierwszą 1/4 sezonu zagrali optymalnie. A mimo to wykręcili bodajże 56 zwycięstw przy kilkunastu różnych piątkach startowych wypróbowanych przez całe rozgrywki. Na playoffy podkręcili obroty, ale ciągle to nie było to. Męczyli się z Houston. Potem pamiętna seria ze Spurs i .4 Fishera. W ostatnim meczu rozjechali Spurs i wydawało się, że się przełamali. Minnesotę pokonali z rozbiegu. Ale finał mega rozczarowujący. Odnowiona kontuzja Malone'a, kłopoty powodujące rozbudzenie wcześniejszych animozji (SO'N-KB), Payton stojący i przyglądający się. No i Pistons zgarnęli tytuł, a czwórka z Lakers stanowiąca najmocniejszą siłę ofensywną w tym sezonie, nie umiała zdobywać punktów. Z jednej strony LAL mieli wszystko i pomimo kłopotów dotarli do samego końca. Ale nie zabraklo dramaturgii i efektownego upadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a co mają lata pracy, czy dostanie gwiazd na talerzu do poziomu jaki drużyna reprezentuje w jednym konkretnym sezonie?

No własnie w jednym sezonie!

My tu mówimy o wielkich teamach, które rokrocznie robiły postepy, były prawie u szczytu, a jednak coś im przeszkadzało. Dlatego Magic czy PHX'93 za taki team nie uznam, ale np PTB'92 juz tak bo pamietamy ze i wcześniej i później byli czołówką Ligi

Owszem tu mozna sie pokłócić o PTB'00, ale tu wielkość i upadek rozpatruję przez pryzmat tego felernego g.7 ;)

 

A co z magic? 0-4 w Finale z Rox po serii z Bulls, którzy Bulls tak naprawdę bardzo nie przypominali, gdzie Jordan mający być alfą i omegą robił szczeniackie błedy spowodowane brakeim zgrania itd

rok później 0-4 z tymi samymi wydawałoby sie Bulls, ale z prawdziwym Michaelem- co w nich poza magicznym duetem było magicznego i wielkiego?

Zaskoczyli Lige, bo mieli nie do powstrzymania duet wspomagany świetnymi rolsami, mieli Shaq'a w środku, który wtedy jeszcze bardziej niz w prime korzystał z przepisów w pomalowanym

Gdyby utrzymali sie w tym składzie, gdyby SO nie poleciał za kaską, panienkami i gwiazdkami z Hollywoodu to bym ich tu zdecydowanie umieścił, a tak w mój schemat sie nie wpisują i tyle

4-0 czy 4-3 to wyniki bardzo złudne. może być nawet tak, że sweep był bardziej zacięty niż siedmiomeczowa seria. na przykład finał 2005, który przywołałeś, wcale jakiś rewelacyjny nie był - cztery pierwsze mecze to nuda, jedynie G5 na dobrą sprawę uratowało te finały, bo i G6i G7 też super zacięte nie były.

Bez przesady lorak 0-4 to zawsze będzie 0-4.

Cavs też z SAS nie przegrywali zadnego meczu wysoko ale zostali zesweepowani i tylko Wy ówcześni kibice Cavs mozecie takim argumentem tłumaczyć skalę porażki. Sweep zawsze będzie sweepem!

 

Niezależnie od tego czy 7 spotkan z serii konczyło sie różnicą 20+pts, czy też 4 mecze serii konczyły sie jednym punktem to każdy zawsze będzie mówił, ze w 7meczowej rywalizacji grały ekipy na równym poziomie, a w tej 4-meczowej był to mecz do jednego kosza.

Spójrz na serie SAS-Det w 2005, pierwsze 4 mecze to blowouty! A seria była pasjonująca zacięta i rewelacyjna, dla porównania seria z Cavs'07 była ... no cóz była i tyle z niej bede pamietał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jednym tchem wymienilbym bankowo ptb'00, kings'02, suns'07 czy mavs'06,'07, lakers'04

to najwieksi przegrani ostatnich lat w sensie najwiekszy poencjal bez mistrzostwa

na wschodzie w tym okresie nie bylo tak wiele silnych ekip, ktore zmarnowaly potencjal

 

ja natomiast dodalbym tutaj kolejna grupe zespolow, ktore moze nie tyle nie zdobyly mistrzostwa, co nie spelnily oczekiwan

 

swietnym przykladem sa tu dla mnie lakers 97/98

swietny szeroki sklad van exel,jones,kobe,horry,fox,cambell,fisher,shaq,barry

 

to moja ulubiona druzyna lakers'90 z shaqiem. wygrali 22 z 25 ostatnich spotkan sezonu, 61 zwyciesw w sezonie o 1 mniej od bulls i jazz, 3-1 z ptb, 4-1 z sonics (rowniez 61 w's) i... sweep od jazz. to bylo jak zderzenie ze sciana.

 

zaluje szczegolnie w kontekscie spotkan z bulls, choc zdaje sobie sprawe z tego, ze kobe bylby strasznie szkolony przez mj'a ale to bylyby finaly...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro tak wakacyjnie to pol żartem pól serio:

Jordan 89 i 90

byłaby niezła miazga gdyby sędziowie nie puscili tego co grali bad boysi albo gdyby gm bulls nie zapomniał załatwić Jordanowi supportu na czas.

(btw: szacunek dla Detroit za pełne wykorzystanie szansy)

i z cyklu niemistrzowskie:

Wizz (ktory to byl rok?) :

na polmetku sezonu najlepsi na wschodzie, i g Wallace rozwala Arenasowi kolano.

Inna sprawa ze dla zespolu z Jamisonem na PF I E Jordanem na lawce to druga runda to byl szczyt marzen.

Ale przez chwile byli top of the east :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lol@Jordan 89-90. jesli to co Bad Boys bylo choc troszke brutalne to Hakeem byl w kazdym meczu gwalcony przez czarnuchow Knicks w finalach '94. a na dodatek nie byl kryty przez undersized SG ale przez Ewingow i Oakow.

 

Lorak, naprawde myslisz ze Rockets '86 by to wygrali ? jesli tak to jak dobry musi byc Hakeem skoro ze znacznie gorszym supportem od Birda potrafil doprowadzic ich do competitive serii ?

 

co do tematu to wiele bylo takich zespolow, z ostatniej dekady Blazers '00, Kings '02, Mavs/Kings '03, Wolves/Pacers/Lakers '04 (wszyscy kontuzje w CF), Heat '05, Suns '07 i Celtics '09 (KG) i '10 (wyruchani przez sedziow w 4 kwarcie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie niedocenia się ani kontuzji Malone w 2004 ani w szczególności kontuzji Wada rok później. Malone był wciąż, mimo wieku wielkim PF, jeszcze na początku sezonu w formie 28 lata, który chociażby tak jak Bosh w obecnym Miami musi uznać wyższość i posiadanie piłki przez swoich partnerów(Shaq-Kobe). LA przegrało finał głównie przez twardość, której np. Medwiedienko nie potrafił się przeciwstawić, czy Malone dał by radę np częściowo zniwelować muskularnego Bena? Jak dla mnie zdrowy spokojnie. Gdyby Malone był Karlem z początku sezonu stawiam spokojnie na 4:2 dla lakers.

 

Co od kontuzji Wade to jak dla mnie bezdyskusyjnym jest, ze weszliby do finału, radzili sobie z Pistons i przegrali ze stanu 2-3 4-3. Jak okazało się rok później z Wadem w formie zwycięrzyli, tym razem mimo kontuzji Shaqa. Czy pokonaliby Spurs? Shaq był zdrowy i jeszcze w formie, nie jestem pewny ale wydaje mi się, że tak.

 

Śmieszny wniosek ale gdyby wszystko sie ułożyło bez kontuzji w po to Shaq miałby już 6 pierścionków...a gdyby nie Nick i ft to kto wie.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

knicks 92-93-94

 

jeśli weźmiemy pod uwagę, że do zbudowania mistrzowskiej drużyny niezbędne są:

-obrona

-pierwsza opcja

-dobra kadra zarządzająca [trener & gm]

-jako takie obycie w PO

 

to dla mnie nix 92-93-94 są chyba #1 w ostatnich 20 latach z drużyn, które nie wygrały mistrzostwa [pomijam tutaj te, które przegrały z powodu kontuzji]

 

portland 2000 było zayebiście napakowane talentem - ale ani pierwszej opcji ani trenera sensownego tam nie było [btw. ktoś tu pytał 'jak to możliwe że PTB przegrali G7 w 2000' - jaxon w more than a game twierdził, bodajże na podst. tego co powiedział mu pippen, że portland ponoć siadło fizycznie i zwyczajnie nie mieli pary, zwłaszcza że gonili w tej serii z 1:3]

 

podobnie takie sacramento

 

dziwi mnie trochę podawanie tu jako przykładów teamów typu Magic 95 czy Lakers 98

 

a nuggets 09 to taki dowcip jak rozumiem ; )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

portland 2000 było zayebiście napakowane talentem - ale ani pierwszej opcji ani trenera sensownego tam nie było [btw. ktoś tu pytał 'jak to możliwe że PTB przegrali G7 w 2000' - jaxon w more than a game twierdził, bodajże na podst. tego co powiedział mu pippen, że portland ponoć siadło fizycznie i zwyczajnie nie mieli pary, zwłaszcza że gonili w tej serii z 1:3]

 

podobnie takie sacramento

jeśli weźmiemy pod uwagę, że do zbudowania mistrzowskiej drużyny niezbędne są:

-obrona

-pierwsza opcja

-dobra kadra zarządzająca [trener & gm]

-jako takie obycie w PO

tak. sacramento wyruchali sędziowie. gm 4 pierdolone. trudno tego nie akceptować ale byłem i jestem kibicem kings i nie jest w stanie być obiektywnym. ale było 2-2 ,sprawa jeszcze otwarta. brak stojakovicia i sensownego zmiennika dla chrisa i divaca (chociażby późniejszy Miller a nie Pollard) i mogłoby być pięknie.

obrony nie było ,pierwszej opcji także ,do adelmana można mieć zastrzeżenia.

to był dopiero ewenement. czuje się teraz jak bastek kibicujący suns.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejrzałem temat dosyć pobieżnie ale nie zauważyłem 90's Sonics. Jak dla mnie świetna drużyna, która była w zasadzie o jeden c***owy kontrakt od tytułu. Właściwie przez całe 90-te utrzymywała się w czołówce, jasne zdarzały się wpadki ale mimo wszystko chyba zasłużyli, że ich tu wymienić.

 

A no i jeszcze Knicks 97 czyli dla mnie najlepszy NYK lat 90-tych. Na prawdę mieli spore szanse pocisnąć Bulls (w RS 2-2 i chyba żaden mecz nie kończył się przewagą więcej niż 3-4 pkt) a przynajmniej bardziej się postawić niż Heat. A i w finale Pat w końcu bez przeciwnika na C pewnie by tak nie pojechał jak w 94... No i matchup Oak-Mailman było by na co popatrzeć ;) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lol@Jordan 89-90. jesli to co Bad Boys bylo choc troszke brutalne to Hakeem byl w kazdym meczu gwalcony przez czarnuchow Knicks w finalach '94. a na dodatek nie byl kryty przez undersized SG ale przez Ewingow i Oakow.

 

czy Ty kiedykolwiek grales w kosza?

Zrob sobie taki eksperyment:

pojdz na boisko i zawolaj 3 kolesi mnej wiecej Twojego wzrostu i wagi. Trochę niżsi i trochę lzejsi powinni być. To są Twoi ewingi i oaki.

Poprzepychaj się z nimi pod koszem, niech ci nawet dadzą po łapach czy zlokciuja po zebrach.

A potem zawolaj dwóch kolesi:

jednego mniejszego od Ciebie (jakieś 7 cm) ale szybkiego i silnego.

Teraz Twoim zadaniem będzie miniecie kolesia (nie rzucenie nad nim ani nie przepchniecie d... I postupowanie).

A jak już go miniesz i wejdziesz na kosz to tam niech czeka drugi kolo jakieś 12 cm wyższy i wazacy o 1/4 wiecej niż ty. I niech on Cie przy tym wejściu na kosz pierdolnie na glebe.

Jak już się pozbierasz i wstaniesz powtorz eksperyment (od mijania undersized sg)

i tak pare razy (duży może zmienić repertuar czasem niech Cie wepchnie na wspornik kosza itp)

jak już będziesz w stanie klepac w klawiaturę to wróć i opisz swoje wrażenia.

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a mnie się wydaje że z tych wszystkich świetnych zespołów które wymieniłeś tylko Portland 00 i Utah 97,98 byli teamami mistrzowskimi...innym drużynom brakowało do uznania ich mistrzowskimi jakiejś chemii,takiego błysku i jednak trochę skillu..może też wielkiego trenera na ławce..UTah z Malonem,Stocktonem i Hornackiem to mieli , trafili poprostu na najlepszy w historii zespół kierowany przez najlepszego w historii koszykarza (wiadomo o kogo chodzi) ,Portland uważam teź , bo byli połączeniem geniuszu z pracą , mieli pare czarnych charakterów,byli drużyną z jajami.. szkoda że takie wielkie zespoły nigdy nie odebrały mistrzowskich pierścieni.. ale to że istnieje chociażby taki temat na forum znaczy że o nich pamiętamy i że wspomnienia o nich nie zagasły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie widzę tu jeszcze Lakers 2008, kontuzje Bynuma i Arizy i jak dodamy to jak zostali wyruchani przez sędziów zwłaszcza w G2 to zdecydowanie pasują.

Say what?! :)

To jakaś moda, żeby narzekać na sędziów, władze ligi, poniżanie gwiazdora, zmowy i w ogóle złe traktowanie drużyny... która była w trzech ostatnich finałach? Niepojęte! O 2008 śmiesz żartować. Lakers byli jedną z czołowych drużyn na wstępie tamtego sezonu, ale kopa, który pozwolił postawić ich trochę wyżej, było pozyskanie Gasola jeszcze w sezonie regularnym, który to Gasol ładnie zastąpił Bynuma, gdy ten rozpoczął tradycję corocznego łamania się. Moim zdaniem ten team nie pasuje do tematu, bo nie reprezentował tego ładunku niespełnionych oczekiwań/dominacji/potencjału jak większość tych tutaj wymienionych. W kolejnych sezonach już by można tak o nich powiedzieć (szczególnie o 2009-10), ale wtedy wygrali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwie ekipy Knicksow, z pierwszej polowy lat 90-tych, i z drugiej polowy lat 90-tych.

Jordany i banda na drodze, rewelacyjne swoja droga byly te mega fizyczne serie. Jak MJ zrobil sobie przerwe, to sie Hakeem przyplatal i fatalna dyspozycja strzelecka mojego ulubionego gracza wszechczasow Johna Starksa w 7 meczu Finalow. Potem Indiana z Millerem i spolka sie przyplatala. Knicksi wywalili pol skladu, wyczyscili salary, kogo oni nie mieli sciagac (MJ, Miller), przyszedl Childs i Houston. I znowu Indy na drodze, albo Miami i bojka, po ktorej przewaga 3-1 poszla sie piepszyc. Swoja droga to ze wlodarze NYK pozwolili odejsc Riley'owi to sie w glowie nie miesci :x

ps-wlasnie sobie przypomnialem ze Don Nelson cale pol sezonu byl w tamtym okresie HC NYK, dobrze ze go wywalili na zbity pysk i tak zaczela sie nie do konca udana kariera Jeffa van Gundy'ego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ps-wlasnie sobie przypomnialem ze Don Nelson cale pol sezonu byl w tamtym okresie HC NYK, dobrze ze go wywalili na zbity pysk i tak zaczela sie nie do konca udana kariera Jeffa van Gundy'ego...

Nelson mógł wyjść knicks na dobre. pozbyliby się Ewinga póki jeszcze miał jakąś wartość i może być coś z tego było zamiast lat rozczarowań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No szczegolnie ze z Masona zrobil pierwsza opcje ataku. A porownanie Nelsona z van Gundym... nawet mi sie nie chce tego porownywac.

NYK zrobili blad ze nie pozwolili "zejsc" kontraktowi Ewinga, po ch... byla ta wymiana za "swietnego" Glena Rice'a???

Nie dorabiaj lorak teorii tam gdzie one nie ma szans sie sprawdzic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie dorabiam żadnych teorii. takie są fakty, że Nelsona zwolniono nie dlatego, że był złym trenerem, lecz dlatego że chciał by sprzedano Ewinga. zresztą miał jak najbardziej rację, bo po finałach w 1994 Ewing nigdy nie był już tak dobry jak jego nazwisko mogłoby sugerować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.