Skocz do zawartości

Bryant, jego klasa i miejsce w historii


Jendras

Rekomendowane odpowiedzi

Jendras

Stronniczość ma ogromne znaczenie. idealizuje sie wtedy jedna stronę, a nie dostrzega się pewnych aspektów po drugiej. Na przeciwnika często patrzy sie przeceniajac jego atuty i minimalizuje jego minusy zakładając, że się go nie olewa.

weźmy tych nieszczęsnych Portland, czy Sacto - oni aspirowali do przełamania hegemonii Lakers. Do dzis pamiętam tą niesamowita ostatnia kwartę Lakers przeciwko JailBlazers. Lakers drużyna, która cos juz osiagnęła i do tego z komfortem psychicznym, że nie maja juz na swojej drodze Utah której mieli przez pewien czas komplex.

Przedwczesne finały odbywały sie wtedy faktycznie na Zachodzie, ale Lakers to byli rok w rok faworyci, a ci inni to tylko pretendenci. Portland - drużyna na tu i teraz i to zakładajac, że Sheed akurat z boiska nie wyleci. Szanse były jak 75 do 25 dla Lakers, jezeli to nie powoduje, że Lakers sa faworytami to ja juz nie wiem kim jest faworyt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lakers drużyna, która cos juz osiagnęła i do tego z komfortem psychicznym, że nie maja juz na swojej drodze Utah której mieli przez pewien czas komplex.

co lakers osiagneli do tych playoffs i finalow 2000?

 

zdobyli 12 lat wczesniej mistrzostwo z magiciem?

 

prawdopodobnie gdyby nie ta ostatnia kwarta meczu nr 7 z trailblazers historia lakers inaczej by sie potoczyla. portland mogloby sie wzmocnic, z lakers odszedlby moze nie tylko glen rice. ktow ie czy dzis to blazers nie mieliby 3peatu za lata 00-02

 

może powinni te mistrzostwa mieć z gwiazdka bo finaliści ze wschodu byli słabi ...

gwiazdek raczej nie, bo jakby nie bylo ograli wszystkich we wlasnej konferencji czyli tych najlepszych
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do samych finałów to owszem, Lal byli faworytem i to zdecydowanym, a nawet pewniakiem, jak to Xamel napisał, ale jeśli chodzi o zwycięstwo na zachodzie to opinie były mocno podzielone.

 

W 2000 roku Lakers w żadnym wypadku nie byli faworytami zachodu.

 

Przed sezonem mówiło się o kliku drużynach. Najbardziej o Spurs jako o mistrzach, Portland i Lakers, ale ci ostatni mieli akurat najwięcej do udowodnienia po spektakularnych klęskach w poprzednich latach, więc nie wiem o jakim komforcie psychicznym Alonzo mówiłeś.

Po sezonie odpadli z grona faworytów Spurs a Blazers i Lakers mieli najlepszy bilans. Przed konfrontacją stawiano w równej mierze na obie drużyny i nie można mówić o przewadze którejś z nich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pacers nie byli słabi, byli ostatnia silną ekipa ze Wschodu przed okresem pełnej stagnacji

A Lakers nic nie zdobyli do 2000. Od 1996 rokrocznie zawodzili oczekiwania fanów, do dziś pamiętam jak z uśmiechem ogladałem Della Harrisa z jego białą głową kiwającą sie z niedowierzaniem na boki :)

 

Owszem- LAL byli mocniejszą, bardziej kompletną ekipą z trzema wielkimi indywidualnościami w osobach Jaxa, SO i młodego KB, ale nazywanie Pacers słabym zespołem to naginanie faktów. Byli za słabi na LAL, ale ewidentnie w czołówce Ligi

 

To samo PTB- oni też nie byl;i w tak złej sytuacji w konfrontacji z LAL. Jakie 75-25? Tam przypomne tylko ze było 7 spotkań, ze Blazers mieli Lakersów na widelcu i tylko brak g-t-g z prawdziwego zdarzenia pozwolił LAL wygrać to ostatnie starcie. Tam był chyba tylko jeden blowout i jeśli dobrze pamiętam na korzyść właśnie Blazers. Ciekawe co by było gdyby to Blazers startowali z HCA ;)

Nigdy sie nie zgodze, ze PTB było słabsze od Lakers, nie mieli tego jednego, a raczej dwóch waznych elementów- trenera na miare walki o tytuł i sprecyzowanego lidera, bo ani Smith ani Pippen, ani Sheed nie potrafili wejść na ten poziom, może Damon, z jego szaloną głową miał jako jedyny wystarczająco wielkie cojones, ale wiemy jak Damona postrzegano w Portland...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podział ról w mistrzowskich Lakers to dla mnie coś pośredniego między MJ-Pip a Kemp-Payton.

 

Na pewno to nie był taki układ jak w Bulls kiedy to właściwie w każdej serii PO Jordan był zdecydowanym liderem a Pippen wypadał lepiej tylko w pojedyńczych meczach. Sytuacja ze Seatlle to też coś innego - Kemp i Payton byli właściwe równorzędnymi liderami (bardziej to był zespół Garego ale Kemp wiele razy go przyćmiewał).

 

W LAL nie było takiej równorzędności jak w Sonics, podział ról nie był też tak wyrazisty tak w Bulls. Czyli to był zespół Shaqa ale KB ma zasługi niewiele mniejsze (ale jednak mniejsze i pojedyńcze serie np. ze Spurs tego nie zmienią).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaka ironia? Gdzie? Z której strony? Robisz to co zwykle - czepiasz się jakiejś wypowiedzi dotyczącej Lakers, kompletnie wyrwanej z kontekstu. Nie przepuścisz żadnej okazji, żeby się dowalić, ale kiedy ktoś przegina w drugą stronę (patrz: wklejona tutaj wypowiedz z realgm), to już absolutnie ci nie przeszkadza.

A po kiego grzyba mam komentować wpis z innego forum koszykarskiego, napisanego przez zupełnie anonimowego dla mnie człowieka, który w dodatku nawciskał tam tyle baboli, że nawet dobre argumenty w nich toną.

Mogę skomentować jakiś artykuł/felieton ale nie posta jakiegoś użytkownika z realgm, w dodatku z taką ilością nieprawdziwych faktów.

I nie dowalam się tylko jak widzę cos z czym się zuepłnie zgodzić nie mogę, jest tendencyjne i nieprawdziwe to o tym piszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stronniczość ma ogromne znaczenie.

weźmy tych nieszczęsnych Portland, czy Sacto - oni aspirowali do przełamania hegemonii Lakers. Do dzis pamiętam tą niesamowita ostatnia kwartę Lakers przeciwko JailBlazers. Lakers drużyna, która cos juz osiagnęła i do tego z komfortem psychicznym, że nie maja juz na swojej drodze Utah której mieli przez pewien czas komplex.

Brednia goni brednie w tym akapicie. I Ty Alonzo smiesz pisac cos o stronniczosci? Dupy Ci sie ruszyc nawet nie chcialo, zeby sprawdzic o czym piszesz. PTB przelamujace hegemonie Lakers? W czym? W bierkach? Bo napewno nie w walce o mistrzostwo. Rok wczesniej to raczej PTB bilo sie o final NBA, a nie LAL. Zastanow sie o czym piszesz. Blazers powszechnie uwazano wowczas za cos w stylu malego dream team, a Ty pleciesz cos o 75-25 na korzysc Lakers.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brednia goni brednie w tym akapicie. I Ty Alonzo smiesz pisac cos o stronniczosci? Dupy Ci sie ruszyc nawet nie chcialo, zeby sprawdzic o czym piszesz. PTB przelamujace hegemonie Lakers? W czym? W bierkach? Bo napewno nie w walce o mistrzostwo. Rok wczesniej to raczej PTB bilo sie o final NBA, a nie LAL. Zastanow sie o czym piszesz. Blazers powszechnie uwazano wowczas za cos w stylu malego dream team, a Ty pleciesz cos o 75-25 na korzysc Lakers.

Nie muszę sprawdzać jak to wyglada w statsach bo doskonale pamietam klimat tamtych lat. A siedziałem wtedy w NBA dużo głębiej niż teraz. Dlatego nie potrzebuje Cal oglądac żadnych pojednyńczych meczy by wiedzieć, że Lakers nie mogli przebić sie przez Utah. Nie było wtedy forum NBA na necie ale z kumplami na gorąco komentowaliśmy wszystkie za i przeciw spierajac sie przy tym, ale jakos szanse Lakers były zupełnie inaczej przez nas widziane, niz Portland. Blazers to był experyment - przesadzili w pewnym momencie z ilością świetnych graczy - owszem był to intrygujacy klub, ale dominowało wśród nas przekonanie, że za dużo grzybów do barszcze, kto tam jest liderem i jak to nie wypali tu i teraz (a nisko oceniałem ich szanse wtedy ze względu na brak odpowiedniego bilansu w drużynie) to wszystko się tam rozp.. jak też zresztą się stało. Dla wielu to była tylko kwestia kiedy Shaq zacznie zdobywac swoje mistrzostwa. 75-25 to liczby, ale tak to widzialem. Dzis tez Tobie napiszę, że w Finale 2011 Lakers zagrają z kims z pary Heat/Celtics i jest jakies 90% szans że tak właśnie sie stanie. Nie bawię, sie w zadnego Nostradamusa, ale zwyczajnie tak oceniam szanse poszczególnych klubów na podstawie swojej wiedzy i wyciagnietych wniosków z mojej ukochanej dyscypliny sportowej. Szanse tamtych Portland oceniam tak wysoko jak szanse tegorocznych Magic.

 

Pacers nie byli słabi, byli ostatnia silną ekipa ze Wschodu przed okresem pełnej stagnacji

A Lakers nic nie zdobyli do 2000. Od 1996 rokrocznie zawodzili oczekiwania fanów, do dziś pamiętam jak z uśmiechem ogladałem Della Harrisa z jego białą głową kiwającą sie z niedowierzaniem na boki :)

 

Owszem- LAL byli mocniejszą, bardziej kompletną ekipą z trzema wielkimi indywidualnościami w osobach Jaxa, SO i młodego KB, ale nazywanie Pacers słabym zespołem to naginanie faktów. Byli za słabi na LAL, ale ewidentnie w czołówce Ligi

 

To samo PTB- oni też nie byl;i w tak złej sytuacji w konfrontacji z LAL. Jakie 75-25? Tam przypomne tylko ze było 7 spotkań, ze Blazers mieli Lakersów na widelcu i tylko brak g-t-g z prawdziwego zdarzenia pozwolił LAL wygrać to ostatnie starcie. Tam był chyba tylko jeden blowout i jeśli dobrze pamiętam na korzyść właśnie Blazers. Ciekawe co by było gdyby to Blazers startowali z HCA ;)

Nigdy sie nie zgodze, ze PTB było słabsze od Lakers, nie mieli tego jednego, a raczej dwóch waznych elementów- trenera na miare walki o tytuł i sprecyzowanego lidera, bo ani Smith ani Pippen, ani Sheed nie potrafili wejść na ten poziom, może Damon, z jego szaloną głową miał jako jedyny wystarczająco wielkie cojones, ale wiemy jak Damona postrzegano w Portland...

Co do Pacers w tamtym momencie - to zgoda. Ostatnia z druzyn ze Wschodu, z tego okresu, która rozpadła się najpóźniej. Świetny Jalen rose, ale Reggi zawiód w finałach, do tego przebudowani (perypetie z odejściem i powrotem ich rozgrywajacego Jacksona, ale to i tak nie była pólka Lakers.

 

Co do Portland to nie chce sie powtarzać, ale gtg to chyba dośc wazny brak jak sam zauważyłeś. A ze raz sie przeciwstawili Lakers, OK mieli potencjał, ale tak samo jak pare innych drużyn. Czegos im brakowalo, za duzo experymentów i sie nie wstrzelili czasowo. To ich właśnie różniło od Lakers - ci wyciągali wnioski konsekwentnie przebudowujac skład - Harris i Rambis to nie ta półka - OK sprowadzamy Jacksona; za dużo kolesi z nazwiskami gdzie nie wiadomo kto jest kim (Ceballos, Van Exel, Jones, Campbell) - ok wymieniamy ich na rolesów i Ricea etc. Portland byli na etapie Lakers z czasów klocków od Lakers i dalej juz nie ewoluowali bo nadmuchany balon zwyczajnie pękl. Druzynie z Riderem i tamtym Sheedem życze powodzenia w walce o mistrzostwo. Pip sie nie sprawdził, Sabonis którego tam najbardziej szanowalem przyszedł do NBA o pare lat za późno. Przypomnij mi jeszcze Josephnba kto tam chcial sprzątnąć Mutombo? Rider?

 

Mameluk

Pytasz o jakim komforcie psychicznym mówiłem

miałem na mysli pokonanie wreszcie Utah. Czy tylko ja to pamiętam, czy nikt z kibiców Lakers nie oglądał ich meczy przed 2000r. :?

 

Lakers drużyna, która cos juz osiagnęła i do tego z komfortem psychicznym, że nie maja juz na swojej drodze Utah której mieli przez pewien czas komplex.

co lakers osiagneli do tych playoffs i finalow 2000?

 

zdobyli 12 lat wczesniej mistrzostwo z magiciem?

 

prawdopodobnie gdyby nie ta ostatnia kwarta meczu nr 7 z trailblazers historia lakers inaczej by sie potoczyla. portland mogloby sie wzmocnic, z lakers odszedlby moze nie tylko glen rice. ktow ie czy dzis to blazers nie mieliby 3peatu za lata 00-02

 

 

Naprawdę wierzysz w 3peat JailBlazers czy to taka ironia była? :D

Shaq - jeden z największych dominatorów w tej dyscyplinie

Jax - guru wszystkich trenerów i wyznawców zen

i wreszcie Kobe - którego ten temat przeciez dotyczy. Kobe, który jest tak dobry, że trzeba zastrzec dwie jego koszulki by ukazac wielkośc tego gracza :roll: mieli by tyle razy przegrac z Portland :wink:

 

BB2

Na pytania dotyczace Blazers odpisalem powyzej w tym poście. Nie deprecjonuje wielkości Portland, ale to nie była druzyna mistrzowska co pokazała ta ostatnia kwarta z Lakers. Mieli mistrzostwo na wyciagnięcie reki i nie potrafili go utrzymać. Jak mozna stracic taka przewagę? Zreszta mecze finałowe obaliły juz wiele mitów, wielu graczy nagle zapominalo jak sie gra w kosza, że chociażby Reggiego Millera przytocze. Najpierw Spurs, a później Lakers okazali sie od nich lepsi. Lakers ostatecznie udowodnili wtedy, że w tych najwazniejszych meczach potrafili stanąc na wysokości zadania i po kilku latach znaleźli odpowiedni bilans i chemie w drużynie. portland tego nie zrobili i stali sie tylko jednym z wielu pretendentów. W koszykówce bylo sporo druzyn takich jak Portland (druzyn, które miały jakies tam aspiracje, ale czegos zabraklo).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

byc moze siedziales wtedy mocniej w lidze niz teraz ale przydaloby ci sie chyba chociaz zajrzec na basketball-reference zeby przypomniec sobie chocby po statsach i wynikach jak to wtedy naprawde bylo

 

blazers'00 przez wielu wciaz uznawana jest za najlepsza druzyne, ktora nie zdobyla mistrzostwa

 

smieszne jest, to ze jedna kwarta potrafisz nagle wrzucic ich do innego worka i zmieszac z zespolami sredniej klasy. prawda jest taka, ze czesto te niemistrzowskie zepoly od mistrzowskich dzieli cienka czerwona linia i co juz wielokrotnie z lorakiem napisalismy, to jest czest okwestia bardziej odpowiedniego miejsca i farta niz samego talentu czy ponadludzkiej sily/skilla mocy

 

tak, uwazam, ze blazers wygrywajac lige w 00 mogli spokojnie zajac miejsce lakers w historii nba, tej z poczatku nowego tysiaclecia. zwyciestwa potrafia zbudowac wielkie zespoly, tak jak porazki je rozwalic

 

uwazam, ze lakers 97 czy szczegolnie lakers 98 mieli lepszy roster niz lakers'00. roznica polegala na tym co bylo na lawce i tutaj wielkie propsy dla phila. swoja droga szybko ludzie zapomnieli o glenie rice

 

reggie miller? ten reggie "miller time" ty o nim piszesz, ze chlop tracil glowe w najwazniejszych meczach? pozostawie to bez komentarza ale tyle razy ile on ratowal dupe pacers w koncowkach to chyba malo ktory gracz nba moze sie z nim rownac

 

to tak w skrocie

troche chaotycznie ale ostatnio "nie czuje" tego forum...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stronniczość ma ogromne znaczenie. idealizuje sie wtedy jedna stronę, a nie dostrzega się pewnych aspektów po drugiej. Na przeciwnika często patrzy sie przeceniajac jego atuty i minimalizuje jego minusy zakładając, że się go nie olewa.

Nie muszę sprawdzać jak to wyglada w statsach bo doskonale pamietam klimat tamtych lat. A siedziałem wtedy w NBA dużo głębiej niż teraz. Dlatego nie potrzebuje Cal oglądac żadnych pojednyńczych meczy by wiedzieć, że Lakers nie mogli przebić sie przez Utah. Nie było wtedy forum NBA na necie ale z kumplami na gorąco komentowaliśmy wszystkie za i przeciw spierajac sie przy tym, ale jakos szanse Lakers były zupełnie inaczej przez nas widziane, niz Portland. Blazers to był experyment - przesadzili w pewnym momencie z ilością świetnych graczy - owszem był to intrygujacy klub, ale dominowało wśród nas przekonanie, że za dużo grzybów do barszcze, kto tam jest liderem i jak to nie wypali tu i teraz (a nisko oceniałem ich szanse wtedy ze względu na brak odpowiedniego bilansu w drużynie) to wszystko się tam rozp.. jak też zresztą się stało. Dla wielu to była tylko kwestia kiedy Shaq zacznie zdobywac swoje mistrzostwa. 75-25 to liczby, ale tak to widzialem.

Wciaz zaslepiony. Wciaz stronniczy i za cholere tego nie moze pojac. Cierpisz dokladnie na to, co zarzucasz Jendrasowi. Jestes makabrycznie stronniczy. Twoim zdaniem PTB bylo wowczas przeceniane i kropka. Lakers byli dla Ciebie murowanym kandydatem na mistrza i tyle. Minimalizujesz plusy PTB, maksymalizujesz minusy i zadne argumenty nie trafiaja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieźle wyszło - ja bronie Lakers, a kibice Lakers Portland :D

 

Badboys2

byc moze siedziales wtedy mocniej w lidze niz teraz ale przydaloby ci sie chyba chociaz zajrzec na basketball-reference zeby przypomniec sobie chocby po statsach i wynikach jak to wtedy naprawde bylo

Wczoraj siedziałem nad tymi statsami i szczerze mówiąc Portland wypada tam blado, bo mieli tylko ten jeden jedyny sezon. Rok wcześniej polegli ze Spurs do zera w Finale Konf. co chyba o czyms świadczy. Liderami byli wtedy Izajasz Rider i Sheed.

Jeden sezon to mógl byc przypadek jakby sie uprzec - pasowali im przeciwnicy - Jazz pokonali dwa lata z rzędu. Mieli na nich sposób trza im przyznać. Czemu pomijacie fakt, że Portland już przegrywali z Lakers 1-3? :wink:

blazers'00 przez wielu wciaz uznawana jest za najlepsza druzyne, ktora nie zdobyla mistrzostwa

Łatwo obalić - moje Miami w drugiej połowie ostatnich lat drugiego tysiąclecia. Z góry mówię, że nie ma sensu tego wontku o Heat kontynuować bo bedą dziesiątki postów po których ja i tak ostanę przy swoim. I nawet nie bedę sie upieral, że Heat to najlepsza drużyna, która nie zdobyła mistrzostwa. Dla potrzeb dyskusji wystarczy obalenie mitu Portland. :D

 

smieszne jest, to ze jedna kwarta potrafisz nagle wrzucic ich do innego worka i zmieszac z zespolami sredniej klasy. prawda jest taka, ze czesto te niemistrzowskie zepoly od mistrzowskich dzieli cienka czerwona linia i co juz wielokrotnie z lorakiem napisalismy, to jest czest okwestia bardziej odpowiedniego miejsca i farta niz samego talentu czy ponadludzkiej sily/skilla mocy

Po takiej jednej kwarcie często poznaje sie lepsza druzynę, ale generalnie z idea Twojej koncepcji zawartej w tej mysli sie zgadzam. Przykład - kontuzja Perka lub rzut w ostatniej sekundzie za 4pkt Larry Johnsona, przeciwko Pacers, czy rzut Allana Houstona przeciwko Heat.

 

tak, uwazam, ze blazers wygrywajac lige w 00 mogli spokojnie zajac miejsce lakers w historii nba, tej z poczatku nowego tysiaclecia. zwyciestwa potrafia zbudowac wielkie zespoly, tak jak porazki je rozwalic

w tym miejscu Tobie zwyczajnie nie wierzę uwazając, że napisaleś to dla potrzeb dyskusji :wink:

sabonis na ostatnich nogach, Pip grajacy z roku na rok coraz slabiej, czy wreszcie Sheed jako lider. sheed by miał wtedy tak trzy sezony wytrzymać kontrolujac sie :wink:

 

reggie miller? ten reggie "miller time" ty o nim piszesz, ze chlop tracil glowe w najwazniejszych meczach? pozostawie to bez komentarza ale tyle razy ile on ratowal dupe pacers w koncowkach to chyba malo ktory gracz nba moze sie z nim rownac

Tak

Ten sam Silence Killer Reggie Miller

Starksowi jakos tez w finałach nie szlo, podobnie bylo z Reggiem na poczatku serii, gdzie liderem mentalnym był na boisku Jalen Rose, który okazał się najgroxniejszym graczem Pacers. Póxniej Reggie sie poprawil nieco, ale tylko nieco.

 

Cal

Wciaz zaslepiony. Wciaz stronniczy i za cholere tego nie moze pojac. Cierpisz dokladnie na to, co zarzucasz Jendrasowi. Jestes makabrycznie stronniczy. Twoim zdaniem PTB bylo wowczas przeceniane i kropka. Lakers byli dla Ciebie murowanym kandydatem na mistrza i tyle. Minimalizujesz plusy PTB, maksymalizujesz minusy i zadne argumenty nie trafiaja.

Nie o to chodzi, że jestem jakąś tam alfa i omegą. Piszę tak jak uważałem. Mozesz mnie trzymać za słowo i póxniej mnie zacytować, że pisalem głupoty - faworytów moich w tym sezonie Tobie podalem w poprzednim poście. W czerwcu mozesz powiedziec - sprawdzam. Ja nawet wtedy w 2000 kibicowalem w tej serii Blazers (choć bez większego przekonania). Zreszta daleko szukać - poczytaj sobie moje posty od marca dotyczace Celtics. Jako jeden z nielicznych pisalem, że Cavs i Magic sa przereklamowani i że Celtics zdobeda mistrzostwo (gdyby nie kontuzja Perka sa spore szanse, że tak właśnie by sie stało). Fajnie by było żeby te posty sie zachowały bo za 10 lat mi ktos napisze, że Magic to była drużyna z olbrzymimi szansami na mistrzostwo, a aktualni Lakers, czy Heat tylko jednymi z kandydatów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieźle wyszło - ja bronie Lakers, a kibice Lakers Portland :D

 

gdzie ty niby ich tu bronisz :? umniejszając klasę ich najgroźniejszego rywala ?

 

głównym faworytem w tamtym sezonie byli Blazers i takie są fakty, Phil miał zacząć dopiero budowę Lakers, Kobe jakby nie było wciąż był bardzo młody, pierwszy sezon trójkątów

 

Pokazujesz swoją stronniczość Alonzo podniecając się tym jak to Lakers konsekwentnie przebudowywali skład, a kompletnie ignorujesz to co zrobili Blazers przed tym sezonem. Piszesz tu coś o Riderze tylko jego już tam wtedy nie było wymienili go na Smitha, ściągnęli Pippena, ściągnęli Shrempfa to była drużyna zbudowana na zdobycie w tamtym sezonie tytułu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wiele innych drużyn Van

Spróbowali i nie wyszło poczym sie rozpadli.

Póxniej juz odpadali w pierwszych rundach.

Lakers natomiast trzy lata pod rząd zdobywali mistrzostwo.

Zreszta po co sprowadzali Glena Ricea? Bo brakowalo im trzeciej strzelby.

Shaq niszczył pod koszem a Kobe z sezonu na sezon coraz bezczelniej stylizował sie na nowego Jordana

 

Portland faworytem :lol:

A Lekers kopciuszkiem pewnie byli :wink:

Shaq w swoich najlepszych latach, Harris wylecial, a Rambisa zdegradowali na asystenta jaxa bo nie potrafili wykorzystac primeu shaqa, ale to Blazers byli faworytem .No to sie zagalopowałeś :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o sezon 2000 to faworytem przed jego rozpoczęciem byli Spurs.

Potem rzeczywiście zwykle wymieniano Blazers, których z reguły stawiano nieco wyżej niż Lakers, ale działo się to z kilku powodów:

- wątpliwości co do tego jak poradzą sobie w nowej taktyce, której opanowanie wymaga dużo czasu

- Kobe miał opuścić nawet sześć tygodni z powodu złamania ręki (ostatecznie opuścił cały listopad)

- chemia w zespole, czyli już wtedy istniejące i omawiane w prasie kłótnie między Shaqiem a Bryantem

- jednocześnie udzielono kredytu zaufania chemii w Portland i przeceniano leadership Pippena (właściwie to właśnie wyraźnego lidera, który by pociągnął grę, zabrakło PTB w serii z LAL)

 

Jednak sezon wszystko zweryfikował i dość szybko okazało się, że Lakers są lepsi niż Portland, czy jakakolwiek inna drużyna w lidze. Rozegrali fenomenalny regular i bezdyskusyjnie to oni byli już faworytami przed playoffs.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wiele innych drużyn Van

Spróbowali i nie wyszło poczym sie rozpadli.

Póxniej juz odpadali w pierwszych rundach.

Lakers natomiast trzy lata pod rząd zdobywali mistrzostwo.

Zreszta po co sprowadzali Glena Ricea? Bo brakowalo im trzeciej strzelby.

Shaq niszczył pod koszem a Kobe z sezonu na sezon coraz bezczelniej stylizował sie na nowego Jordana

 

Portland faworytem :lol:

A Lekers kopciuszkiem pewnie byli :wink:

Shaq w swoich najlepszych latach, Harris wylecial, a Rambisa zdegradowali na asystenta jaxa bo nie potrafili wykorzystac primeu shaqa, ale to Blazers byli faworytem .No to sie zagalopowałeś :D

a co ma tutaj Rice do rzeczy ? sprowadzili go przecież w trakcie poprzedniego sezonu za Jonesa więc nie bardzo rozumiem co tu chcesz udowodnić. Po sezonie się go pozbyli więc chyba nie brakowało im specjalnie trzeciej strzelby.

 

Nie moja wina, że masz sklerozę przejrzyj sobie jakieś stare gazety, poszukaj w necie starych rankingów i zobaczysz, że tak Spurs jak i Blazers byli stawiani przed Lakers jako faworyci do tytułu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zobaczysz, że tak Spurs jak i Blazers byli stawiani przed Lakers jako faworyci do tytułu.

To stwierdzenie na wyrost. Spurs i Blazers byli stawiani wyżej od Lakers przed sezonem, dawano im większe szanse na lepszy wynik w regular (głównie z powodu niewłaściwej oceny siły LAL - o czym napisałem wyżej). Ale przed playoffs to już LAL byli zdecydowanym faworytem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alonzo

Ten sam Silence Killer Reggie Miller

Starksowi jakos tez w finałach nie szlo, podobnie bylo z Reggiem na poczatku serii, gdzie liderem mentalnym był na boisku Jalen Rose, który okazał się najgroxniejszym graczem Pacers. Póxniej Reggie sie poprawil nieco, ale tylko nieco.

Reggie miał fatalny 1 mecz, G2 był niewidoczny w czwartej kwarcie. I to by było na tyle. W pozostałych meczach grał dobrze i bardzo dobrze. Nie licząc 1 meczu rzucał 27,8 pkt a ty mówisz o bardzo niewielkiej poprawie?

 

Po takiej jednej kwarcie często poznaje sie lepsza druzynę

Lakers nie wygrali tamtej kwarty, to Blazers ją przegrali. Nie trafiali seryjnie przez długi czas i to rzutów takich, które wcześniej trafiali i to spowodowało taki a nie inny wynik. Lakers grali w tamtej kwarcie niewiele lepiej. Dopisało im szczeście, bo tak to trzeba nazwać. Sytuacje, w których zespół przez kilka minut nie potrafi rzucuć kosza nie zdarzają się często.

 

Czemu pomijacie fakt, że Portland już przegrywali z Lakers 1-3?

można to pytanie odwrócić. Dlaczego zdecydowanie lepszy zespół mając przeciwnika na widelcu doprowadził do stanu 3-3 a na w G7 początku 4Q przegrywał kilkunastoma punktami?

 

Wczoraj siedziałem nad tymi statsami i szczerze mówiąc Portland wypada tam blado, bo mieli tylko ten jeden jedyny sezon

ale właśnie o ten jeden sezon chodzi

 

Shaq niszczył pod koszem a Kobe z sezonu na sezon coraz bezczelniej stylizował sie na nowego Jordana

Szak niszczył pod koszem także we wcześniejszych rundach, kiedy rokrocznie Lakers kompromitowali się w PO.

 

A skąd wiesz co by było, gdyby twedy przegrali z Blazers? Czy nie byłoby jakichś zmian po kolejnej porażce i zawiedzionych oczekiwaniach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stronniczość ma ogromne znaczenie. idealizuje sie wtedy jedna stronę, a nie dostrzega się pewnych aspektów po drugiej. Na przeciwnika często patrzy sie przeceniajac jego atuty i minimalizuje jego minusy zakładając, że się go nie olewa.

 

No w życiu bym na to nie wpadł. Ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie.

 

 

Zreszta po co sprowadzali Glena Ricea? Bo brakowalo im trzeciej strzelby.

 

Ta wymiana miała przede wszystkim podłoże finansowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

głównym faworytem w tamtym sezonie byli Blazers i takie są fakty, Phil miał zacząć dopiero budowę Lakers, Kobe jakby nie było wciąż był bardzo młody, pierwszy sezon trójkątów

(...)

tak Spurs jak i Blazers byli stawiani przed Lakers jako faworyci do tytułu.

Przed sezonem może i byli ale to nie ma znaczenia.

 

Chyba sensowniej jest patrzyć kto był faworytem bezpośrednio przed PO a wtedy byli to Lakers.

 

Wygrali 67 spotkań, Shaq dostał MVP prawie jednogłośnie, Kobe to już wtedy był drugi SG ligi. Glen Rice mógłby być liderem ligowego średniaka a tu był tylko 3 opcją, Harper się dobrze wkomponował w zespół.

Do tego dość silna ławka - przecież Fox, Horry i Fisher w 2002 byli starterami, a tutaj byli tylko rezerwowymi.

 

Lakers mieli tylko 2 słabe punkty ale oba naciągane:

- pozycja PF, no ale AC Green był jednak niezłym defensorem, poza tym pod koszem był jeden z największych dominatorów w historii więc przeciętny PF to nie była zbyt duża dziura

- małe doświadczenie drużynowe, no ale:

a) PTB miało podobne, do tego właśnie przemeblowali połowę składu (podczas gdy LAL tylko dodali paru weteranów i trenera, trzon zespołu był ten sam)

B) Jax, Horry, Harper, Salley, Green byli już mistrzami a Shaq i Shaw grali w finale

 

 

Tak więc po bardzo dobrym regural wszystko przemawiało za mistrzostwem Lakers. Potem była słaba I runda, no i lekko szanse LAL osłabły (coś jak Bostons'08 po serii z Atlantą), ale to był taki wypadek przy pracy. Bezpośrednio przed serią z PTB to oni byli faworytem. Oczywiście 75-25 (jak ktoś tu napisał) to przesada, bo przecież PTB aż tak bardzo nie odstawali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.