Skocz do zawartości

LAKERS -świętujemy sukces i planujemy sezon 2010/2011


sadek69

Rekomendowane odpowiedzi

ogorkowo

 

http://forums.realgm.com/boards/viewtop ... &t=1051248

 

ciekawy pomysl ale wg mnie calkowicie nierealny :) nikt nie ma i nie bedzie mial podwieszonych dwoch koszulek z roznymi numerami w jednym klubie.

z drugiej strony chyba(?) nigdy nie bylo sytuacji zeby wybitny gracz w historii klubu mial w nim dwa numery

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem ciekawy co zrobią z Shaqiem.

W sumie to dał im 3 pierścienie, 4 finały i kilka lat gry na niesamowitym poziomie ale to jak się rozstali i jak ogólnie się zachowywał może być przeszkodą. Zresztą Shaq taki przypadek że jeden z najlepszych graczy w historii a się nie zdziwię jak nie będzie jego koszulka nigdzie wisiała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no zaraz

dlaczego dwa numery Kobego?

Jeden gracz - jeden numer to chyba oczywiste. To, że zmienił nr to jego brocha.

zresztą czy doszło juz kiedyś do takiego absurdu, że komus dwa numery zastrzegli? nie koniecznie w NBA zresztą.

 

Kobe jako lider Lakers gra z nr 24 i raczej oczywiste jest, że własnie ten nr powinni zastrzec za te iles tam lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

szczerze mowiac nie wiem czy byl taki przypadek.

w moim odczuciu zawieszamy numer zawodnika

kobe z 8 zdobyl 3 tytulu, z 24 tylko 2

ja powiesilbym oba, bo dla mnie grajac zarowno z 8 jak i 24 zasluzyl na to. gdyby to byli 2 inni gracze zawiesilbym ich obu. tak ja to czuje. numer gasola tez pojdzie pod kopule tak jak shaqa. co do reszty to juz nie wiem ale watpie, moze jak bynum dorosnie i poprowadzi team w przyszlosci do jakiegos mistrzostwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie

czemu mieliby zastrzec nr Fishera? Jeżeli jego to niech zastrzega też nr Horrego, albo cofnijmy się do innych zasłużonych rolesów Lakers. Moim faworytem jest Michale Cooper, dodajmy tez Rambisa, a niech se ma, a co.

tym sposobem trza bedzie za niedługo zwiększyc numeracje do trzech liczb (ciekawe kto pierwszy zagra z nr 999) :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

byc moze sam kobe opowie sie za tym, zeby #8 nie wieszac, bo to czasy shaqa itd.

 

o zastrzezeniu nr fisha czy artesta nie moze byc mowy,ZO juz to walkowalismy ale swoje 3 grosze musisz tradycyjnie wjebac:)

 

co do gasola, sprawa wydaje mi sie prosta. gasol jest opcja numer 2. tak jak zasterzeglibysmy numer kobego #8 za czasy shaqa, tak jak numer pippena w bulls, tak wydaje mi sie, ze gasol jeszcze pogra pare lat w lakers i po zakonczeniu kariery pewnie doczeka sie tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LAMAR ODOM mistrzem świata !!

 

Być może nie jest to news bezpośrednio związany z NBA, ale dotyczy zawodnika grającego w NBA

w naszych LAKERS, dlatego uznałem iż należy o tym sukcesie wspomnieć w tym temacie.

 

Na początku turnieju Odom nie grał za wiele, ale dotyczyło to całej 12 teamu USA. Trener korzystał

ze wszystkich graczy dzieląc mocno minuty na parkiecie, a podstawowi zawodnicy rotacji oszczędzali

siły na rundę finałową. Jednak im dalej, aż do finału, tym więcej grała S5, a tym samym i Lamar.

Rosła również jego rola w zwycięstwach. W półfinale i finale zanotował ładne DD mając odpowiednio:

13pc i 10zb przeciwko Litwie oraz 15pc i 11zb przeciw Turcji, i co ważne na dużej skuteczności.

Dzielnie walczył pod tablicami z często sporo wyższymi przeciwnikami, często umiejętnie zastawiał,

szybkimi podaniami uruchamiał błyskawiczne wyjścia do kontr, był podporą naszej defensywy.

Odom po Durancie to moim zdaniem zawodnik nr 2 amerykańskiej mistrzowskiej drużyny.

 

Mam nadzieje, iż ten złoty medal pozwoli jeszcze bardziej uwierzyć w siebie Lamarowi i pomimo

wychodzenia z ławki w LAL jego rola będzie rosła w nadchodzącym sezonie i pomoże nam obronić

mistrzowski pierścień.

 

I jeszcze na koniec nie będę oryginalny i pozwolę sobie zacytować kolegę "badboys2" ze strony

lakers.pl /swoją drogą szkoda że nie przekopiował swojego artykułu tutaj/ i wkleję mały fragment:

Występ i rolę w tych mistrzostwach najlepiej opisał Jim Boeheim, asystent Coacha K:

"Nie zdobylibyśmy tego mistrzostwa gdyby nie było z nami Lamara. Zbierał, rotował, wybijał

piłki i pomagał w defensywie więcej niż jakikolwiek podkoszowy gracz, którego miałem. Jest

świetnym kolega w szatni, dużo mówi i robił wszystko to o co go poprosiliśmy".

 

"Nikt nie wie, że mając zespół naładowany All-starami dużo trudniej jest się zgrać w defensywie

niż ataku. W ataku można zawsze sobie pograć pick&rolle, izolacje itd. Jednak w o0bronie musisz

mieć grupę ludzi, która kupuje pewien plan gry, poświęca się i chce tego samego. Coack K przypominał

nam o tym każdego dnia i Lamar Odom był ważną częścią tego defensywnego planu. Jest mistrzem

ustawiania się, doskonale wie stać jeszcze zanim przeciwnik ustawi zagrywkę" - mówi Tyson Chandler

 

I jeszcze raz Jim Boeheim: "Najważniejszą rzeczą dotyczącą Lamara, o której wielu nie wie jest

umiejętność dostosowywania się podczas lotu. Wielcy gracze mają to do siebie, że nie tylko zmieniają

swoją grę z meczu na mecz ale z minuty na minutę. Odom to potrafi."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobe Bryant said the summer for him would be all about getting healthy.

So, is he now? Well ...

 

Bryant had surgery to clean up his pesky right knee and has been recovering well. Even though it was his third surgical repair there in seven years, things should be good enough on that front.

Then there's the finger ...

 

Despite some speculation that he'd have surgery to fix the right index finger that he called a "constant battle" for him last season, that didn't happen. That's because surgery wouldn't really fix an arthritic finger that has so little cartilage with which to work, something Bryant found out even before July rolled around.

 

You don't usually have surgery when you have arthritis anyway. Maybe you get a cane, install bars in your shower or call your grandchildren to for help you when you've fallen and can't get up.

Kobe being Kobe and also being just 32, he isn't quite ready for any of that.

 

So he has been diligently doing what he can for the finger, even if it's about as exciting as kneading dough.

 

An array of finger exercises is making the best of a tough situation, improving Bryant's range of motion and strength. The finger feels better than it did in June – and perhaps Bryant's daughters have come to be connoisseurs of finger puppetry – but the finger also hasn't had any 250-pound, hard-fouling dudes hacking it to make it swell.

 

The reality is that Bryant isn't necessarily much better off than before, because this is a chronic situation. Arthritis is the wearing down of the cartilage in the joints, and the middle knuckle on Bryant's index finger is flat-out worn down.

 

It was actually the top knuckle on that finger where the avulsion fracture occurred on Dec. 11 as Bryant tried to field Jordan Farmar's low pass. Bryant kept playing – and somehow managed to be NBA Western Conference Player of the Month for December – as he waited for the top knuckle to heal. Yet even before those bone fragments up there finished healing, the middle knuckle was already hurting him more than the top knuckle.

 

The ultimate gamer, Bryant still made do. He committed to his retooled shooting stroke with less emphasis on that index finger. You don't get much shooting touch with a finger when it's not even touching the ball because of splint and tape, so he just moved on to work with the thumb and middle finger.

 

Now he'll just have to keep making do.

 

Bryant and Lakers trainer Gary Vitti looked into some experimental, cutting-edge treatments but decided they didn't make sense at this time.

 

This training camp, Bryant might tinker around with some different support on the finger, but odds are that the finger will need some sort of assistance for the rest of his career.

 

How big of a deal is that?

 

The numbers show Bryant was a less consistent shooter, especially from the free-throw line, after he had to deal with the finger problems last season. Let's bear in mind, though: Bryant was still the NBA Finals MVP with a hard splint and heavy tape job on the finger. Wouldn't exactly be a disaster for him to keep playing that way.

 

The worst he looked late last season was when the knee – not the finger – limited him. Bryant couldn't move around the court or elevate normally early in the first round of the playoffs. After Bryant got that knee drained, no matter the annoyance of his finger, he scored at least 30 points in 11 of 12 playoff games and then slayed the Celtics.

 

The net result is his war story, and certainly a far better one regarding that finger than Michael Jordan permanently damaging his right index finger with in a cigar-cutter accident in 1999.

 

The thing is, Bryant can't size this new championship ring to be worn on his right index finger for kicks and be done with it. He will have to write that story again and again and again.

 

Yet we know by now those are the types of challenges he savors.

Until his dying day as an NBA player, every time Bryant raises that lone index finger skyward in the universal sign of being the best, it'll resonate as a symbol of even more.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.