Skocz do zawartości

NBA Finals: Lakers - Heat


Kubbas

Kto wygra?  

77 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto wygra?

  2. 2. MVP?


Ankieta została zamknięta


Rekomendowane odpowiedzi

Pisałem przed tym meczem, że na miejscu Vogela spróbowałbym powrotu do podwajania lidera przeciwnego zespołu, bo to rozwiązanie w seriach z Nuggets i Rockets zdawało po prostu egzamin. Kiedy Jendras wrzucił tu informację, że w pierwszej piątce wychodzi Caruso, to bałem się, że Lakers przekombinują, ale okazało się, że to właśnie posadzenie na ławce nominalnego centra, pozwoliło udzielać pomocy na grającym z piłką Butlerze. Można udzielać cennych rad z poziomu kanapy, ale wymyślić egzekucję i wprowadzić to w życie, to jednak zupełnie inna bajka. Szacunek dla Vogela za podjęcie ryzyka od pierwszych minut tego meczu :)

W sumie o samym spotkaniu ciężko się jakoś szczególnie rozpisywać, bo Heat od początku wyglądali po prostu kiepsko i widać było, że Lakers mają to spotkanie pod kontrolą. W pierwszej połowie Miami sprawiali wrażenie zastraszonych, a zmęczenie po Game5 na pewno miało w tym swój udział. Butler słaniał się na nogach, Adebayo raz za razem gubił piłkę, a reszta konsekwentnie oddawała rzuty z nieprzygotowanych pozycji i pudłowała, co stwarzało Lakersom okazje do szybkich ataków i łatwych punktów. James już na początku pokazał, że na nim ta porażka w poprzednim meczu nie zrobiła większego znaczenia i raz po raz wjeżdżał pod kosz obijając przy tym słabszych fizycznie obrońców. Jeszcze po pierwszej kwarcie Heat mogli się łudzić, że te 8 punktów straty da się jakoś nadrobić, ale w drugiej części gry mecz się skończył, bo Lakers urządzili Żarom piekło i pokazali miejsce w szeregu dzięki świetnej defensywie i dość brutalnym wykorzystywaniu słabości Miami w dzisiejszej konfrontacji. +28 do przerwy i kibice Miami mogli pogodzić się z porażką. Na ich miejscu miałbym natomiast duże pretensje do Spoelstry, który ten jeden raz zawiódł i trzymając na placu beznadziejnego Adebayo, sabotował grę swojej drużyny w momencie, w którym przeciwnik złapał swój rytm i zaczął im odjeżdżać. Nie jestem fanem Olynyka, ale na pewno dałby zespołowi więcej niż nieporadny w pierwszej połowie Bam.

Na podsumowanie przyjdzie jeszcze czas, więc teraz tylko gratulacje dla Vogela i całego zespołu za zasłużone mistrzostwo oraz dla Heat za napisanie pięknej karty w historii organizacji i zaciętą walkę do końca pomimo wielu niedogodności. Pięknie jest znowu rwać nocki by wspierać swoją drużynę w decydującej fazie sezonu, bo oglądanie NBA dla samego podziwiania najlepszych zespołów, nigdy tylu emocji nie dostarczy. Dawno już nie miałem takiej nerwówki jak dzisiaj przed rozpoczęciem spotkania i mam nadzieję, że na następne mecze Lakers w finale NBA nie będzie trzeba czekać kolejnych 10 lat ;)

The world is back in order :)

Edytowane przez Hoolifan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mecz całkiem okej, Lakers grali na wysokim poziomie po obu stonach parkietu. Zakomity Rondo, świetny KCP,  bardzo dobry LBJ, solidny AD i taki cichy bohater, może kosmicznych cyferek nie zrobił, ale zawsze oddziałuje na grę na wiele sposobów na plus, podejmując proste ale właściwe decyzje, czyli Caruso. 

Może kilka słów o tegorocznym FMVP. Jak spojrzymy na jego statystyki (poniżej), to na tym właśnie jego siła polega, przy grze o większą stawkę, LBJ wzbija się na wyższy poziom, wręcz niedościgniony dla reszty ligi. W tych finałach nie miał wcale dobrych matchupów, a i tak zrobił swoje. To go znacznie wyróżnia właśnie na tle tych wszystkich wymiataczy z RS i dlatego nie prędko mu ktoś podskoczy, mimo że już prawie 36 lat na karku. LeBron jest wciąż bardzo szybki, bardzo atletyczny i kondycyjnie dalej wytrzymuje tempo - jak dla mnie te 3 dodatkowe lata jego "prime" są całkiem realne, o ile się nie połamie. Czwarty tytuł z trzema różnymi zespołami to niesamowity achievement, ale ja nie przekreślałbym jego szans na tytuł nr 5 i 6 w najbliższych latach, a wtedy wiecie kogo w końcu zrzuci z tronu... 😉


Playoffs:

27.6/10.8/8.8
64.7 TS, 61.8 eFG

Finals:

29.8/11.8/8.5
67.1% TS, 65.7 eFG

Gratulacje dla Lakers, no i wielkie gratulacje dla Miami, bo w końcu największy opór postawili Lakers w tych Playoffach. Chyba rzeczywiście byli drugą najlepszą drużyną w tym sezonie, może nie na papierze, ale na wschodzie rozjechali wszystkich. To było takie trochę Toronto z zeszłego sezonu, no i kto by pomyślał, że Butler jest takim liderem z najwyższej półki. W finałach Jimmy rozgrywał zawody na poziomie all-time high, dwa mecze wygrane przez Heat miał po prostu monstrualne. Mimo takich "korona" okoliczności, ten sezon był całkiem udany, warto było zrywać te noce ✌️

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, lorak napisał:

D lakers w 1Q - WOW. ustawiło to mecz.

Jednak caruso w S5 się sprawdził. Lakers swoją indolencja w ataku bilansowali obrona przez pierwsze 10 min (jakos do 20-19) potem poszła seria 8-1 i zaczął się odjazd.

Świetny rondo - raz że te trójki a dwa że co on tam się pod kosz wkręcał to nie mam pytań. No i to wyszukiwanie partnerów ja obwodzie przy wejściu na kosz - miazga.

W jest Hitler wygladal dziś starzej niz Iggy. Brakło sił wykonczenia doświadczenia...

No coz - dobić przeciwnika trzeba umieć i Lakers zrobili to dziś perfekcyjnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, lorak napisał:

IMHO to nie indolencja LAL. heat są super drużyną, a to na D najlepiej się przekłada. 

No ale przez pierwsze minuty mieli tempo na 80 pkt a rzucili dużo więcej więc chyba jednak na początku była indolencja a potem od końcówki 1Q zagrali już lepiej w ataku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LJ zrobił 30-12-8 (+6) 67 TS%. a to były słabe dla niego finały... XD do tego niektórzy uważali, że Butler gra lepiej, bo miał mega dwa mecze. co tylko pokazuje, jak wyśrubowanym standardom musi sprostać LeBron (a i tak tego dokonuje).

Edytowane przez lorak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Alonzo napisał:

Jakby go zjadł to by było 4-0, no i warto pamiętać, ze liderem Lakers był niejaki LeBron James. :) 

 

:( 

X-factorem w meczu nr 3 jest Olynyk to wypuszcza go na 12 minut w następnym meczu , zamraża Leonarda do końca serii ,który miał 100% z gry i gra dodatnio.

X-factorem w meczu nr 5 jest Nunn to wypuszcza go na ....12 minut w następnym meczu.

i średnio całe 20 minut marnuje na Iguadole

jokic.gif

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.