Skocz do zawartości

ECSF Boston Celtics (2) - Orlando Magic (3)


spabloo

Kto wygra?  

22 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto wygra?

    • Magic w 4
    • Magic w 5
    • Magic w 6
    • Magic w 7
    • Celtics w 7
    • Celtics w 6
    • Celtics w 5
      0
    • Celtics w 4
      0


Rekomendowane odpowiedzi

Pierwszy mecz już za parę godzin więc warto byłoby coś z przyzwoitości napisać ;).

 

Sezon regularny:

1 grudnia: Boston - Orlando 107:88

Mecz bez historii. Magic bez kontuzjowanych Pietrusa, Nelsona, Bogansa, z pominięciem Gortata, i z uczącym się dopiero Lee (grając w 7-miu). Wyglądało to koszmarnie, ale nikt się raczej nie przejął wysoką porażką w takich okolicznościach.

 

22 stycznia Orlando - Boston 80:90

Magic byli po 7 zwycięstwach z rzędu po słynnym podboju dzikiego zachodu podczas którego pokonali Spurs, Lakers i Nuggets w ich halach. Celtics mieli im pokazać miejsce w szeregu i pokazali. Był to jedyny mecz w pełnych składach (jeśli chodzi o trzon). Tyle, że teraz sytuacja jest całkowicie inna (brak Nelsona i Garnetta), a więc czy to spotkanie daje jakieś podstawy do wysuwania wniosków?

 

8 marca Boston - Orlando 79:86

Celtics już bez Garnetta i bez Rondo, w dodatku Davis nie dokończył spotkania w wyniku kontuzji. Orlando w pełnym składzie już z Alstonem. Do przerwy wysokie prowadzenie Magic, ale w IV kwarcie katastrofa i fantastyczna gra Raya Allena. Boston prawie ten mecz wygrał gdyby nie głupawy faul Powe'a (z cyklu tych co to mistrzom powinno się niby puścić przynajmniej tak twierdzili komentatorzy z Bostonu).

 

25 marca Orlando - Boston 84-82

Jedyny którego nie widziałem (oprócz końcówki, w której defensywa Magic spisała się genialnie). Magic tradycyjnie roztrwonili kilkanaście punktów przewagi...

 

 

Playoffs

Magic mieli łatwo pokonać będącą w kiepskiej formie w końcówce sezonu Philladelphię, ale jak się okazało przeciwnik postawił twarde warunki i zajęło im to 6 trudnych spotkań. Pytanie czy to Sixers byli tak dobrzy, czy też Magic słabi? Obie odpowiedzi są prawidłowe :). Sixers grali naprawdę świetny basket, rzucali dużo lepiej z dystansu niż w sezonie regularnym, ich obrona do meczu nr 6 ocierała się o doskonałość (w sensie jak należy grać przeciw Orlando). A w Magic zawodził Turkoglu i Lewis. Ostatnie mecze w serii dają jednak nadzieję na poprawę, a przekonujące zwycięstwo w game 6 bez Howarda i Lee podbudowało drużynę.

 

Celtics grali taką serię co się nie zdarza ;). Są poobijani, ławka jest krótka, ale morale mają z pewnością niekiepskie. Podstawowe pytanie jest takie czy będą w stanie pierwszy mecz wziąć z marszu, bez jakiegoś większego przygotowania na rywalizację z Magic.

 

 

ESCF

Jeśli nie teraz to kiedy? To pytanie do Magic. Ale takie też było w zeszłym roku kiedy wypadł z gry Billups. Tym razem jednak nie ma przebacz. To jest seria do wygrania i trzeba ją wygrać. Nie można czekać na przyszły rok, a potem znowu na następny.

 

Pierwsze 2 mecze Magic na pewno będą grać bez Lee. Co będzie dalej nie wiadomo. Ten debiutant grał rewelacyjnie przeciwko Sixers i naprawdę szkoda, że nie dane mu będzie zmierzyć się z Allenem. Droga do zwycięstwa dla Celtics wiedzie właśnie przez tego gracza. Pierce zrobi swoje, ale będzie podwajany więc nie sądzę, aby był w stanie sam wygrać serię. Ale właśnie Allen powinien być tym zawodnikiem, który w defensywnej serii (przekroczy ktoś 100 punktów choć raz?) zrobi różnicę paroma rzutami. Jego matchup jest niewiadomą. Na pewno sam będzie musiał zasuwać za Reddickiem, ale w ataku nie powinien mieć z nim większych problemów. Pietrus lepiej broni, jest wyższy, ale zasłon przecież nie przeskoczy. Problemy Celtów to Lewis i Howard. Big Baby będzie miał kłopoty, będzie musiał uważać na pick'n'rollach. Perkins nie będzie mógł agresywnie bronić, bo jego faule oznaczają dla Celtics katastrofę. Moore całkiem nieźle radził sobie z Lewisem (jest wysoki i szybki więc nie można go post upować), ale czy da radę na dłuższą metę Howardowi? Poza tym czy jest w stanie tak bronić z pomocy jak Perkins?

 

 

Typ

Oglądam Magic dość często i jest to drużyna bardzo dobra, ale wciąż chimeryczna i nieprzewidywalna. Ale jeśli Garnett nie wróci w sensownej formie, to zaryzykuję wynik 4-2 dla Magic. Na ich miejscu spiąłbym tyłek na G1, bo taka okazja może się już nie powtórzyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jeśli Garnett nie wróci w sensownej formie, to zaryzykuję wynik 4-2 dla Magic. Na ich miejscu spiąłbym tyłek na G1, bo taka okazja może się już nie powtórzyć.

To on moze jednak wrocic?

A co strach cię obleciał, że może wrócić na Finał ;)? Nie znam jego karty choroby, ale operacji nie było, oficjalnej informacji, że sezon jest dla niego skończony też, więc kto go tam wie?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jeśli Garnett nie wróci w sensownej formie, to zaryzykuję wynik 4-2 dla Magic. Na ich miejscu spiąłbym tyłek na G1, bo taka okazja może się już nie powtórzyć.

To on moze jednak wrocic?

A co strach cię obleciał, że może wrócić na Finał ;)? Nie znam jego karty choroby, ale operacji nie było, oficjalnej informacji, że sezon jest dla niego skończony też, więc kto go tam wie?

Nie. Wlasnie ze bym wolal zeby wrocil ;-) celts to ekipa slabsza niz rok temu, do tego mielibysmy HCA no i zadza rewanzu jest duzo duzo wieksza niz chec powiedzenia fanom Cavs po pieciu meczach w czerwcu "A nie mowilismy?" ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto wie, może Garnett zrzuci kiedyś garniak niczym superman i wlezie na boisko :)

 

Mnie się trudno coś pisze o przewidywaniach co do tej serii, bo zwyczajnie nie znam Orlando. Bostonu się naoglądałem rok temu i teraz w kilku meczach pierwszej rundy. Orlando od dwóch lat widziałem może ze 2 razy, z czego raz w meczu nr 6 przeciwko Philly. Mała próbka.

 

Lepiej, żeby Magic byli naprawdę spięci defensywnie i nastawieni raczej na wygraną dzięki obronie i fizyczności. Bieganina i ofensywny charakter serii może im nie wyjść na dobre w obliczu tego, jak się Celtics zaprawili w tym fachu w pierwszej rundzie. Orlando ma więcej siły i więcej masy. Im więcej będą grać na Howarda (który o dziwo wcale tak dużo nie rzuca jak na takiego dominatora), tym lepiej. Jeśli Perkins złapie faule, to podbrzusze Bostonu zostanie odsłonięte. Bulls nie bardzo mieli komu grać do środka. Magic mają. A jak Howard pójdzie odpoczywać, to wchodzą Battie i Polish Hammer. Trochę drętwi, ale dobrze w defensywie i zajmujący dużo miejsca pod obręczą zmiennicy. Nie będą nimi pomiatać ani Perkins, ani tym bardziej pokraczny Big Baby. Trochę gorzej, że za Davisem trzeba się trochę pouganiać na półdystansie. Ale w każdym razie deska i pomalowane musi być dla Magic.

 

Reszta zawodników Magic ma przewagę fizyczną nad odpowiednikami z Celtics. Lee pomijam, bo nie wiadomo, ile pogra i go nie widziałem. Ale Turkoglu, Pietrus i Lewis to naprawdę większe gabaryty niż Gordony, Hinrichy czy Salmonsy, których Celtowie ostatnio widzieli. Orlando ma papiery, żeby siłowo zdominować obwód Bostonu. Celtics będą kontrować szybkością mniejszych kolesi typu Allen, czy wchodzący z ławy House i drugi Allen, a także Starbust. Jak Magic wykorzystają atletyczność, spowolnią grę, a do tego nie będą odstawać aż tak bardzo szybkością, to wyjdzie im to na dobre.

 

Gorzej, jeśli to Boston ich zdominuje swoimi atutami. W mojej ocenie na papierze Orlando ma papiery na wygranie tej serii. Ale mam wątpliwości, co do ich "stanu umysłowego". Czy nie odstawią jakiejś załamki, czy często wspominanej chimeryczności. No i ten znerwicowany Stan na ławce. To może być najciekawsza seria tej rundy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deja vu. Nie ma przewagi, której Magic nie potrafili by roztrwonić. 28 punktów... Na szczęście zabrakło Celtics czasu. Ofensywa się tradycyjnie załamała i zamiast dobrego ball movement były śmieszne pick'n'rolle i mnóstwo rzutów za 3. Taka gra nie pozwoli wygrać mistrzostwa, ale na osłabiony Boston powinna wystarczyć.

 

Najważniejszy jest wynik. Po grze nie będzie zadowolenia, więc na kolejny mecz Magic powinni wejść z kacem i powalczyć o zwycięstwo. Co ciekawe obie drużyny miały fragment w którym wyglądali żałośnie. Dla Celtics był to kawałek przed przerwą i po przerwie (Magic wygrali go 37-7), a dla Orlando zaczął się koszmar właściwie od połowy III kwarty.

 

Ciekawa sytuacja dla losów meczu była gdy Rondo czekał aż piłka przetoczy się na połowę Magic. Alston się na nią rzucił i zamiast wziąść timeout próbował wstać i podać do jednego z 2 partnerów wychodzących sam na sam z koszem. Przez to stracił piłkę, a Magic stracili 3 punkty. Takie sytuacje nie powinny się im zdarzać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No meczu nie było mi dane obejrzeć a po statach to lepiej się nie wypowiadać bo głupoty się gada. W każdym razie cieszy zwycięstwo szkoda że znowu stracili taką przewagę. Cieszy lepsza gra Lewisa w ostatnich meczach oraz dobry mecz Pietrusa. Będzie to na pewno ciekawa seria.

 

Szkoda że oby dwie drużyny nie grają w pełnym składzie ale widać że Garnet dla Bostonu znaczy dużo więcej niż Lee i Nelson dla Orlando.

 

Mam nadzieje że seria nie będzie tak zacięta jak Bos-Chi. Potencjał Orlando ma większy niestety z ich psychą nie jest już tak dobrze i dlatego Boston może tą serię niestety wygrać :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i będzie jeszcze ciekawiej niż się spodziewałem ... Magic potrafią zrobić większą przewagę, potrafią ją szybko roztrwonić ... Jeśli tak będzie wyglądała cała seria, to praktycznie nic nie będzie tutaj pewne ... Do tego dochodzi fakt, że Orlando grają nieźle na wyjazdach ... Stawiam na 7 spotkań ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

szkoda mi c's. wypruwaja sobie flaki niczym phx suns bez amare'a 3 lata temu. zajada sie na smierc, odpadna z podniesiona glowa i tyle. a tymczasem jak patrze na to z jakich tarapatow wychodza badz prawie wychodza to odnosze wrazenie, ze z kg w skladzie to wciaz ekipa, ktora moglaby duuzo ugrac wlacznie z misiem. a za rok nie bedzie juz latwiej.

 

co do serii z magic to bedzie ostro. boston tanio skory nie sprzeda. na howarda rzuca sie w 5 w nastepnym meczu. generalnie bedzie ostro i pewnie 7-meczowo. chyba, ze magic naprawde maja sposob na c's.... 3 in a row bez kg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak patrze na to z jakich tarapatow wychodza badz prawie wychodza to odnosze wrazenie, ze z kg w skladzie to wciaz ekipa, ktora moglaby duuzo ugrac wlacznie z misiem. a za rok nie bedzie juz latwiej.

Wciąż mogliby dużo ugrać? Jakaś dziwna konstrukcja językowa ci wyszła. Toż to obrońcy tytułu i drużyna, która łoiła przez większość sezonu. 60+ zwycięstw, do tego mocny koniec RS już bez KG. A ty lekką ręką, jakby z łaski, rzucasz im ochłap, że wciąż mogliby się liczyć z KG. Oł rili? :lol: To by byli faworyci. I za rok też będą się liczyć. Może w końcu uda im się lepiej obudować gwiazdy, a mogą liczyć na progres Rondo i rosnące znaczenie Perkinsa. Ale masz rację z tym, że się męczą, a prawdopodobnie odwlekają tylko nieuniknione. Już w tych playoffs bywały mecze (ba, większość występów Pistons), gdzie jedna drużyna wychodziła na parkiet bez poczucia celu i wychodził z tego mecz bez historii. A oni (Celtics) żadnego takiego meczu nie mieli. Czy wygrywali, czy przegrywali, zawsze walczyli i szarpali do końca, zacięci i nieustępliwi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie zastanawia cos innego

 

Wiem kto jest najgorszym trenerem z ekip ktore sa w walce

 

Co robi grubas nerwus platwus glupas wasacz tylko on wie

Zabierzcie mu leki, niech odstawi pigulki

 

Ja nawet nie wymagam wyczucia I jakiegos tam geniuszu na lawce tylko poprawnosci ba przecietnosci typu Fratello

 

Niby nerwus opieprzacz recznie sterowanie I zamordyzm ale facet nie panuje nad sytuacja na boisku

 

Na pewno nie jest wina zawodnikow w 100% ze chaos na boisku zabiera Im ponad 20 punktow spokojnej przewagi

 

Dodatkowo zawodnicy w ogole sie nie komunikuja miedzy soba a jedynym myslacym zawodnikiem wydaje sie Hedo ktorego zespol I tak wpuscil w pare polapek nie wychodzac do ewentualnych oddan

Brak penetracji innych niz Hedo, brak zagrania spokojnej 24 s akcji ( a nie wladowanie sie akcja w koncowa sekunde do rzutu) zaplanowanej I zimnej

 

Anthony J rzeczywiscie zagral jak mlokos co dziwi najpierw rzucal zamiast podac potem podawal I tracil pilke a akcja Rondo I brak timeoutu zastanawia

Czasem to opieprzanie normalnie w swiecie zamyka graczy I tu taki rygor Gortatowi przyda sie na przyszlosc (jezeli zmieni ekipe) oby nie na duuuzo bardziej wyluzowana ekipe bo tego nie zrozumie .......

 

Co najlepsze ta nerwowosc udzielila sie takze I mi przed TV przez co trzeba przyznac ze doznania w tv sa coraz bardziej pelniejsze......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Litania grzechów nerwusa, platfusa ( :D ) i wąsacza:

- winą trenera jest, że gracze zaczynają łapać głupie faule

- winą trenera jest, że gracze po raz kolejny nie potrafią utrzymać intensywności w obronie, gdy mają dużą przewagę

- winą trenera jest, że rozgrywający tracą głupio piłki, dają sobie wyjmować w koźle, wkozłowują sobie w stopę, nie biorą timeoutów kiedy froterują podłogę

- winą trenera jest, że jego podstawowy playmaker trafia poniżej 40% swoich rzutów

- winą trenera jest, że jeden ze skrzydłowych nie potrafi liczyć do 8, a poza tym jest tak dobry, że dostrzega swoich partnerów nawet na trybunach

- winą trenera jest, że jego w cudzysłowu "GTG" pudłuje w krótkim odstępie czasu 3 rzuty wolne na 4 wykonywane

- winą trenera jest, że przeciwnicy podwajają jego centra i nie może on zdobywać łatwych punktów grając 1 na 1

- winą trenera jest, że DPOTY daje sobie rzucić trójkę stojąc z wyciągniętą ręką przed przeciwnikiem, wiedząc, że przeciwnik mając 6 punktów straty nie będzie rzucał za 2

- winą trenera jest, że zawodnicy nie trafiają łatwych rzutów z 3-4 metrów (patrz Johnson czy Lewis)

 

 

A co naprawdę można zarzucić Van Gundy'emu? Że za bardzo wierzy w Hedo. Za dużo ustawia akcji pod niego, z których nic nie wynika. Drużyna niepotrzebnie przestaje grać swoją grę, a piłka idzie do Turka, pick'n'roll i na ogół trzeba się ratować trójką przez ręce. Poza tym jest w grze Magic coś takiego - ktoś trafi za 3, potem ktoś inny więc rzucamy na hurra za 3. Wpada nam jest świetnie, więc rzucamy dalej. Przestaje wpadać, przeciwnik odrabia, a my się gotujemy i kiedy faktycznie przydałoby się walnąć za 3, bo idą podwojenia, to każdemu drży ręka. No i teraz pytanie co w takiej sytuacji powinien zrobić trener? W tym meczu mieliśmy taką sytuację, że JJ trafił pod rząd więc spróbował jeszcze raz we wczesnej fazie akcji. Na timeoucie Van Gundy zwrócił mu na to uwagę. I teraz pytanie - dobrze zrobił czy źle? Master of Panic czy Maestro of Motivation?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- winą trenera jest, że jeden ze skrzydłowych nie potrafi liczyć do 8, a poza tym jest tak dobry, że dostrzega swoich partnerów nawet na trybunach

 

:lol::lol::lol:

 

A co naprawdę można zarzucić Van Gundy'emu? Że za bardzo wierzy w Hedo. Za dużo ustawia akcji pod niego, z których nic nie wynika. Drużyna niepotrzebnie przestaje grać swoją grę, a piłka idzie do Turka, pick'n'roll i na ogół trzeba się ratować trójką przez ręce. Poza tym jest w grze Magic coś takiego - ktoś trafi za 3, potem ktoś inny więc rzucamy na hurra za 3. Wpada nam jest świetnie, więc rzucamy dalej. Przestaje wpadać, przeciwnik odrabia, a my się gotujemy i kiedy faktycznie przydałoby się walnąć za 3, bo idą podwojenia, to każdemu drży ręka. No i teraz pytanie co w takiej sytuacji powinien zrobić trener? W tym meczu mieliśmy taką sytuację, że JJ trafił pod rząd więc spróbował jeszcze raz we wczesnej fazie akcji. Na timeoucie Van Gundy zwrócił mu na to uwagę. I teraz pytanie - dobrze zrobił czy źle? Master of Panic czy Maestro of Motivation?

Cała prawda o Magic. A co dokładnie powiedział SVG??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co dokładnie powiedział SVG??

Sorry, ale to moje przypuszczenia, bo dźwięku z tej rozmowy nie było. I nie było to podczas timeoutu tylko w czasie przerwy w grze. Sytuacja wyglądała tak, że SVG przywołał do siebie Redicka i raczej spokojnie coś mu tłumaczył. Redick odpowiedział, a SVG jeszcze coś dodał od siebie. Bez wyraźnych objawów paniki ;).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemem Magic jest wg mnie brak gracza, który sam potrafi kreować swoją grę. Kogoś, kto zrobi dwa dryblingi i rzuci w sytuacji gdy drużyna tego potrzebuje.

 

Za dużo jest u nich stania i czekania na piłkę. Plusem sa wg mnie przeblyski takie jak mial Lewis w ostatnim meczu z 76ers, gdy szedl blizej pod kosz i probowal tam grac. Biorac pod uwage przewage szybkosci, ktora ma nad Davis'em powinien czesciej penetrowac, ale to wiaze sie z tym, ze Howard musialby wyjsc z trumny i zrobic mu troche miejsca.

 

Wina za nierowna gre leze moim zdaniem po obu stronach, bo Magic maja doswiadczonych graczy, ktorzy powinni wiedziec jak sobie radzic w takich sytuacjach. Alston to nie Brooks, gra juz w tej lidze 10+ lat, Turkoglu i Lewis podobnie.

 

Mysle ze kluczowe beda mecze w Orlando - ten dzisiejsze w Bostonie imho przegraja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam teraz Sentinela to widzę, że atmosfera w obozie Magic jest taka jakby ten mecz przegrali. I bardzo dobrze. Zastanawiam się więc jak będzie wyglądał mecz nr 2. Celtics muszą go wygrać, więc zaczną z dużą intensywnością, co z pewnością nakręci mocno tłum w hali. Mam nadzieję, że Magic podejmą to wyzwanie i nie dadzą się Celtom rozpędzić. Na pewno Rondo od początku zacznie penetrować. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Allen zacznie trafiać do kosza (chyba, że znowu dostanie taki blok po którym wypadało się będzie już tylko schować ;) ). Wynik jest sprawą otwartą, bo jeśli Magic podejdą do meczu z odpowiednim planem defensywnym, to wcale nie muszą go przegrać. Pamiętajmy, że Boston w okresie prawie 12 minut rzucił 7 punktów i grał tragicznie. W tym czasie 24 sekundy akcji to było dla nich za mało.

 

 

Ciekawa jest jeszcze jedna rzecz. Perkins mówił, że Howard to świetny obrońca kiedy schodzi ze słabej strony, ale 1 na 1 już taki dobry nie jest. No więc na samym początku dostał 2 piłki tyłem do kosza, żeby to przetestować. Więcej już mu nie podali :twisted: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry, ale to moje przypuszczenia, bo dźwięku z tej rozmowy nie było. I nie było to podczas timeoutu tylko w czasie przerwy w grze. Sytuacja wyglądała tak, że SVG przywołał do siebie Redicka i raczej spokojnie coś mu tłumaczył. Redick odpowiedział, a SVG jeszcze coś dodał od siebie. Bez wyraźnych objawów paniki .

Jeżeli mu powiedział "Dobra robota J.J., Dobrze że trafiłeś poprzednie rzuty ale spróbuj też penetracji pod kosz" albo coś w tym stylu to dobrze zrobił.

 

SVG czasami za długo trzyma skład który nie funkcjonuje. Widzi że tracimy i że gra się wogóle nie układa a on nie zmienia zawodników. No i może byłby święty czas na to aby jednak decydujące akcje były zespołowe a nie że Turek tworzy swoje kosmiczne akcje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mecz żenujący w wykonaniu Magic. Od początku im nie szło, ale często bywa tak, że w pewnym momencie się spinają i przez pewien okres potrafią grać dużo lepiej od przeciwnika. W tym meczu tak nie było. Strefa podkoszowa w ogóle nie zabezpieczona, kto chciał to sobie wchodził pod kosz jak w masło i zdobywał punkty, albo zawsze miał wolnego partnera, któremu mógł oddać piłkę. Pierce praktycznie cały mecz przesiedział na ławce, a mimo to w ogóle nie było tego widać. House zagrał niesamowicie. Najpierw za Pierce'a wszedł Marbury i dzięki temu trochę odrobiliśmy, bo w ogóle nie bronił. Ale jak się pojawił na boisku House, to zrobił mega różnicę w jakości. Zresztą wyśmiewany często i gęsto Scalabrine też gra jak na razie bardzo dobrze.

 

Dalej nie ma sensu tego analizować, bo szkoda nerwów. Niech się Howard zastanowi co musi zrobić, aby pomóc drużynie, bo w ataku jest kompletnie bezproduktywny i nawet nie walczy na atakowanej tablicy (w odróżnieniu od Gortarta, który pozbawiony jakichkolwiek zadań ofensywnych zawsze idzie na deskę). Najważniejsze pytanie jest takie, czy Game 3 będzie z Alstonem czy bez. Dla mnie takie zachowanie to kretynizm - nie mógł mu oddać w walce jeśli faktycznie wcześniej House uderzył go łokciem? Alston nie gra dobrze, ale w porównaniu do Johnsona i tak wypada dużo lepiej. Jeśli nie będzie Rafera, to Rondo zamęczy dziadka, a szanse na zwycięstwo w takim układzie mocno maleją.

 

Pocieszające jest to, że pomimo słabej gry jest 1-1 i to Magic są wciąż w lepszej sytuacji. U siebie jednak nie mogą przegrać, a z takim podejściem jak w nocy to się nie uda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mecz od początku bez historii, troche sie w trakcie zastanawiałem jak Celci utrzymuja od początku praktycznie taką intensywność w grze. Ale w sumie bardzo im w tym pomogli Magic, którzy nie mieli absolutnie pomysłu na swój atak, sypali te trójki jakby jakas siła trzymała ich za łukiem i nie pozwalała podejść bliżej. Cały sezon sie zastanawiałem jak Magic poradza sobie w fizycznej długiej serii z wymagającym przeciwnikiem waląc te trójki non toper. Jak nie wyciagną wniosków będzie źle, bo dali sie rozszalec Celtom, pozwolili im odzyskac kontrole nad sytuacją, sami nie robiąc nic, a Celtów nie mozna bezkarnie tak olewać

 

Alston to idiota, fajnie ze nie musze zdania o Skipie jakos diametralnie zmieniac :P

 

Oby g.3 było bardziej agresywne w wykonananiu Magic, może własna hala im pomoze :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.