Skocz do zawartości

LeBron vs Jordan - tak na poważnie


BMF

Ignorując pierścienie i zespołowe osiągnięcia, lepszy był  

180 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Ignorując pierścienie i zespołowe osiągnięcia, lepszy był



Rekomendowane odpowiedzi

25 minut temu, darkonza napisał:

Nie o to chodzi ze MJ krytykował, chodzi o to ze krytykuje sie to zachowanie wobec MJ-a nie słuchać o krytyce takiego samego zachowania (wcześniejszego!) wobec Thomasa. O ile takie coś maiło miejsce, a nie chce mi się źródeł sprawdzać czy czasem ktoś babola nie walnął.

Są też inne tłumaczenia (możliwe ze hejterów MJ-a)

"Mówię konkretnie o tym jak przedstawieni zostali Pistons nie podając ręki Bykom na zakończenie serii playoffs w 1991 roku. Przez trzy sezony z rzędu kończyli sezon Jordana, a gdy ten wreszcie ich dojechał (4-0) po prostu zeszli z parkietu nie oglądając się na rywala. Szkoda, że w dokumencie nie pokazano jak dzień wcześniej, przy prowadzeniu 3-0, MJ na konferencji prasowej powiedział, że:

The Pistons are undeserving champions. The Bad Boys are bad for basketball.

To jest klasa zawodnika? Pamiętajmy, że skład Pistons miał już swoje lata. Lider zespołu Isiah Thomas borykał się z poważną kontuzją nadgarstka i gdyby nie próba obrony tytułu, jego sezon powinien zakończyć się znacznie wcześniej. 

 

A nie chodziło o to że Pistons nie grało w koszykówce tylko w zapasy ?

Edytowane przez Koelner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może kilku z nich, ale generalnie jak był faul to sędziowie gwizdali. W dodatku Thomas czy Dumars sie do zapasów nie nadawali (ten drugi paradoksalnie został uznany za mistrza fair play) więc to też trochę legenda. No na pewno nie cackali się z MJ-em, ale jednak w tylu cieżkich potyczkach w sumie nikt mu krzywdy nie zrobił.

W dodatku taki Rodman grał dużo bardziej błotną/zapaśniczą koszykówkę gdy był już w bykach i znów to samo, wtedy już był fajny a nie" bad boy"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, josephnba napisał:

g.6 nie konczyło serii btw

był wkurweiony bo dał sie odepchnąć Reggiemu (swoja drogą to powinien być faul)

R.Miller odepchnął MJ pod koniec game 4, a nie game 6.

W game 4 Bulls przegrali, bo Pippen spudłował oba rzuty wolne pod koniec, a MJ dał się odepchnąć R.Millerowi, który oddał rzut za 3 pkt i trafił.
Przed rzutami wolnymi Pippena Bulls prowadzili jednym punktem.

W game 6 w końcówce meczu Pacers prowadzili 2 pkt, ale Bulls mieli piłkę na kilka sekund do końca. Ale MJ poślizgnął się i stracił piłkę. Co przyczyniło się, że Indiana wyrównała na 3-3.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Rodman91 napisał:

R.Miller odepchnął MJ pod koniec game 4, a nie game 6.

W game 4 Bulls przegrali, bo Pippen spudłował oba rzuty wolne pod koniec, a MJ dał się odepchnąć R.Millerowi, który oddał rzut za 3 pkt i trafił.
Przed rzutami wolnymi Pippena Bulls prowadzili jednym punktem.

W game 6 w końcówce meczu Pacers prowadzili 2 pkt, ale Bulls mieli piłkę na kilka sekund do końca. Ale MJ poślizgnął się i stracił piłkę. Co przyczyniło się, że Indiana wyrównała na 3-3.

W g6 chyba Jordan miał jeszcze rzut na zwycięstwo ale spudłował?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Rodman91 napisał:

Nie. W game 6 po stracie było po meczu. W game 4 oddał ten rzut o którym piszesz mając 0,7s., ale piłka zakręciła się na obręczy tylko u wypadła.

 

Dzięki. Coś mi się ubzduralo że to był g6. No cóż ponad 20 lat minęło odkąd to oglądałem. 

Swoją drogą dziwne że Bird jako trener tak szybko zrezygnował. Moim zdaniem miał potencja by być jednym z lepszych trenerow

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, blackmagic napisał:

Dzięki. Coś mi się ubzduralo że to był g6. No cóż ponad 20 lat minęło odkąd to oglądałem. 

Swoją drogą dziwne że Bird jako trener tak szybko zrezygnował. Moim zdaniem miał potencja by być jednym z lepszych trenerow

Bird to chyba nieżyciowy odludek i trochę sztywniak. Liga weszła w social media i szum informacyjny. Dodatkowo to doskonały highIQ gracz ale bez umysłu analitycznego. 

Kłopoty z kręgosłupem wrzuciły mu nadwagę i chyba trudno mu było trenować innych bez swojego wkładu i wysiłku fizycznego. Pop na boisku do niedawna lubił być aktywny podczas treningu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, ignazz napisał:

Bird to chyba nieżyciowy odludek i trochę sztywniak. Liga weszła w social media i szum informacyjny. Dodatkowo to doskonały highIQ gracz ale bez umysłu analitycznego. 

Kłopoty z kręgosłupem wrzuciły mu nadwagę i chyba trudno mu było trenować innych bez swojego wkładu i wysiłku fizycznego. Pop na boisku do niedawna lubił być aktywny podczas treningu. 

Możliwe. Nie znam historii jego odejścia od trenerki ale chłop zrobił 2 razy ECF i raz finały więc jak na 3 lata w zawodzie raczej świetny performance szczególnie że raz przegrał z goatem a raz z peak shaqiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, blackmagic napisał:

Dzięki. Coś mi się ubzduralo że to był g6. No cóż ponad 20 lat minęło odkąd to oglądałem. 

Swoją drogą dziwne że Bird jako trener tak szybko zrezygnował. Moim zdaniem miał potencja by być jednym z lepszych trenerow

Bird jako trener dobrze radził sobie.  Pacers w 1998 przegrali dopiero w finale konferencji z Bulls 3-4.
W 1999 znów doszli do finału konferencji, ale niespodziewanie ulegli NYK 2-4, a sądziłem, że po rozpadzie Bulls oni idą na mistrza, a tu taki psikus,
że nie wykorzystali luki po Bullsach zarówno Pacers i Jazz, a skorzystali SAS. Podobna sytuacja z Rockets w 1994.
W 2000 roku wreszcie Bird doprowadził ich do finału, ale ulegli Lakers 2-4, bo nie mieli pomysłu dobrego jak zastopować Shaqa.
Bryant jednak przeciw nim zagrał słaby finał pod względem skuteczności. Podobnie źle jak w 2001 i 2004.
Pacers to była bardzo dobrze poukładana drużyna złożona z wielu solidnych graczy, ale brakowało mega gwiazdy, która pociągnie.
Szkoda, że po trzech sezonach zrezygnował z trenowania Bird.

Potem w 2003/2004 Pacers mieli świetny sezon 61-21. Zatrzymali ich dopiero w finale konferencji Pistons 2-4.
Ale w 2004/2005 o Pacers mówiło się, że mają najlepszy skład w lidze i pójdą na mistrza. Niestety doszło do bijatyki na meczu Pacers z Pistons.
Zamieszani w awanturę gracze zostali zawieszeni na łącznie 146 meczów. Suma kar wyniosła ponad 10 milionów dolarów. Indiana Pacers z głównego faworyta stali się ledwie drużyną aspirującą do playoffs. Obiecujące kariery Rona Artesta, Stephena Jacksona i Jermaine O’neala zostały zepchnięte na boczny tor, spowolnione, żeby nie powiedzieć zatrzymane. R.Miller po 04/05 zakończył do tego karierę, a była to wreszcie jego szansa na mistrza. Nie zdawali sobie sprawy jak dobrzy byli. Wygrali w poprzednich rozgrywkach 61 meczy dzięki czystemu talentowi. W tej lidze chodzi o dojrzałość, doświadczenie i talent. Mieli wszystko.

 

 

 

Edytowane przez Rodman91
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, airmax napisał:

Co? 

Błąd w druku. Miałem na myśli 2001. Za stosunkowo słabe pod względem skuteczności finały Bryanta uznaje z 2000, 2001, 2004, 2008 i 2010.

2000 - 36% z gry
2001 - 41% z gry
2004 - 38% z gry
2008 - 40% z gry
2010 - 40% z gry

Natomiast dobrze wypadł w 2002 i 2009.
2002 - 51%
2009 - 48%

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Rodman91 napisał:

Błąd w druku. Miałem na myśli 2001. Za stosunkowo słabe pod względem skuteczności finały Bryanta uznaje z 2000, 2001, 2004, 2008 i 2010.

2000 - 36% z gry
2001 - 41% z gry
2004 - 38% z gry
2008 - 40% z gry
2010 - 40% z gry

Natomiast dobrze wypadł w 2002 i 2009.
2002 - 51%
2009 - 48%

W okresie 3peatu prawdziwe finaly to LAL grali ma zachodzie z SAS, gdzie Kobe byl najlepszym graczem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, mac napisał:

W okresie 3peatu prawdziwe finaly to LAL grali ma zachodzie z SAS, gdzie Kobe byl najlepszym graczem.

To akurat racja. Kobe niszczył SAS mocniej od Shaqa, bo rozgrywał całkiem niezłe partie  :)
Shaq zwłaszcza w 2002 słabiej wypadł przeciw SAS.
Ale nie tylko SAS w 2001 i 2002 było godnym przeciwnikiem dla Lakers (2000-2002), bo przecież najbliżej pokonania ich byli Blazers w 2000 i Kings w 2002.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Rodman91 napisał:

Bird jako trener dobrze radził sobie.  Pacers w 1998 przegrali dopiero w finale konferencji z Bulls 3-4.
W 1999 znów doszli do finału konferencji, ale niespodziewanie ulegli NYK 2-4, a sądziłem, że po rozpadzie Bulls oni idą na mistrza, a tu taki psikus,
że nie wykorzystali luki po Bullsach zarówno Pacers i Jazz, a skorzystali SAS. Podobna sytuacja z Rockets w 1994.
W 2000 roku wreszcie Bird doprowadził ich do finału, ale ulegli Lakers 2-4, bo nie mieli pomysłu dobrego jak zastopować Shaqa.
Bryant jednak przeciw nim zagrał słaby finał pod względem skuteczności. Podobnie źle jak w 2001 i 2004.
Pacers to była bardzo dobrze poukładana drużyna złożona z wielu solidnych graczy, ale brakowało mega gwiazdy, która pociągnie.
Szkoda, że po trzech sezonach zrezygnował z trenowania Bird.

Potem w 2003/2004 Pacers mieli świetny sezon 61-21. Zatrzymali ich dopiero w finale konferencji Pistons 2-4.
Ale w 2004/2005 o Pacers mówiło się, że mają najlepszy skład w lidze i pójdą na mistrza. Niestety doszło do bijatyki na meczu Pacers z Pistons.
Zamieszani w awanturę gracze zostali zawieszeni na łącznie 146 meczów. Suma kar wyniosła ponad 10 milionów dolarów. Indiana Pacers z głównego faworyta stali się ledwie drużyną aspirującą do playoffs. Obiecujące kariery Rona Artesta, Stephena Jacksona i Jermaine O’neala zostały zepchnięte na boczny tor, spowolnione, żeby nie powiedzieć zatrzymane. R.Miller po 04/05 zakończył do tego karierę, a była to wreszcie jego szansa na mistrza. Nie zdawali sobie sprawy jak dobrzy byli. Wygrali w poprzednich rozgrywkach 61 meczy dzięki czystemu talentowi. W tej lidze chodzi o dojrzałość, doświadczenie i talent. Mieli wszystko.

 

 

 

Kobe w serii z pacers nie miał kontuzjowanej kostki? Chyba na początku G2 sobie ja rozwalil i potem już nie był sobą. Tak mi coś swita

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez jaj. Zaraz będziemy LBJ porównywać w tym tempie do Birda.

Kobe może miał niesamowite mecze, może zdobył z ekipą z plutonu b2b, ale na Boga. 

Kobe możliwe, że był lepszym shooterem (no nie, ale coś trzeba podać), może był bardziej Alpha dogiem (co kończyło się nieraz tym, że reszta zespołu stała jak drzewa niepotrzebne i nawalał te swoje 10/40), może był fajnym defensorem (przereklamowane te jego all d, że głowa mała), przejmował mecze (ekhem, gdzie jest KB w statystykach clutch? Bo chyba ciut daleko z jego skutecznością). 

No ale bez jaj. Można mieć i to uzasadnione Mike'a jako bezdyskusyjny top1 all time, ale James jest tym drugim, najbardziej zasłużonym i jednym z najlepszych koszykarzy w dziejach. Nadrabiał tam, gdzie można rozważać mankamenty u reszty. Longevity i podejście do sportu to jest coś, czego ta liga nie zobaczy lata. No i odrobina więcej szczęścia (np zdrowie Wadea lub AD w tym roku) i może by te staty wyglądały z pierścieniami inaczej. 

Hype na LBJ nie przysłużył mu się w początkach kariery, bo każda jego wtopa była i jest do dziś traktowana jako argument przeciw. 

A mimo to skończy w top10 kategorii all time w najważniejszych statystykach RS i czołówka bity top jak np punktów w PO. Trzy mistrzostwa z różnymi drozynami, to też coś co można uznać za wadę MJ. Bo ten zdobywał tytuły tylko wtedy, gdy dostał graczy o których WYPLAKAL nawet w wywiadach. 

Nie umniejszamy LBJ tylko dlatego, że się go nie lubi. Bo kolejny raz takiego zawodnika możemy zobaczyć po takim czasie jak różnica lat karier MJ i jego. 

Dziękuję dobranoc. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, blackmagic napisał:

Kobe w serii z pacers nie miał kontuzjowanej kostki? Chyba na początku G2 sobie ja rozwalil i potem już nie był sobą. Tak mi coś swita

Niestety Kobe grał z bardzo wieloma kontuzjami na przestrzeni całej kariery. Słynął z bycia twardzielem.
Oczywiście te procenty jakie podałem to też trzeba traktować z przymrużeniem oka. Liga była defensywna. To były dobre drużyny w defensywie -
Pacers 2000, Sixers 2001, Pistons 2004 czy Celtics 2008 i 2010. Tak się gra jak przeciwnik pozwala.
Kobe może nie miał wspaniałego shoot selection, bo oddawał wiele trudnych rzutów, ale miał jaja trzeba mu przyznać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Rodman91 napisał:

Niestety Kobe grał z bardzo wieloma kontuzjami na przestrzeni całej kariery. Słynął z bycia twardzielem.
Oczywiście te procenty jakie podałem to też trzeba traktować z przymrużeniem oka. Liga była defensywna. To były dobre drużyny w defensywie -
Pacers 2000, Sixers 2001, Pistons 2004 czy Celtics 2008 i 2010. Tak się gra jak przeciwnik pozwala.
Kobe może nie miał wspaniałego shoot selection, bo oddawał wiele trudnych rzutów, ale miał jaja trzeba mu przyznać.

To że go świetnie bronili to jedno ale on chyba skonfiskował się w G2 a potem nie grał w G3. A w G1 grał dobrze. Aż sobie to odswierze pozniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.