Skocz do zawartości

KOBE


matek

Rekomendowane odpowiedzi

Mama mi przedzwoniła w niedzielę, z tym info, myślałem że jakiś fake... bardzo przykra sprawa, dodatkowo, że zginął z córką.  Choć przy tej okazji ad vocem wk. jest narracja mediów, ja wiem że zginął legendarny koszykarz, być może najwybitniejszy w erze post jordanowej, ale ciekawe co muszą sobie myśleć rodziny tych pozostałych ofiar, bo to jest tak zginął Kobe czasami że z córką, i jakaś tam tłuszcza ... trochę to smutne ale chyba takie po prostu mamy czasy 😕

Nie byłem fanem Bryanta przez większą część jego kariery, ale już na samym jej początku podobała mi się jego waleczność, jak jeszcze jako nastolatek próbował dać się we znaki Jordanowi np. Później trzeba było docenić jego maestrię w ataku, chyba najbardziej zapamiętam zagrania tyłem do kosza których większość obecnych grajków, szczególnie z jego pozycji, niema totalnie w arsenale. Myślę że Bryant z latami zmieniał się in +, za przykłąd podam choćby jego wizyty w SLC, najpierw wk. na gawiedź, i szczególnie jednego psycho fana co to go zawsze z gumową lalą witał, po jakimś czasie nawet z tym gościem nawet jakieś foty sobie robił, czy tam piątki przybijał, czyli na zwyczajnym luzie do spraw podchodził, westbric pewnie do takiego stanu świadomości nigdy nie dojrzeje :P:) Jeszcze raz szkoda, człowiek odbiera to jakoś osobiście bo jak się pamięta czyjąś całą karierę, legendarną, długą , to jak odchodzi to jakbyś coś tracił, ciężko to określić, ale myślę że wszyscy rozumiecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

But now, up ahead, a fog so thick that it nearly blinded drivers on the freeway enveloped the hillsides near their destination. Visibility was so poor that the Los Angeles Police Department had grounded its fleet of helicopters. The pilot had a decision to make, one that might have proved fatal.

Turn around? Begin flying on instruments and head to a safe airport? The pilot, who by all accounts had a sterling safety record and was licensed to fly in inclement weather, kept going.

 

https://www.nytimes.com/2020/01/27/us/kobe-bryant-helicopter-crash.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, MarcusCamby napisał:

Mnóstwo tych zrzutek to zwykłe wyłudzanie pieniędzy.

Chyba najgłośniejsza sprawa to z tym Seicento, na twitterze było kiedyś nawet konto sprawdzające faktyczność tego typu akcji. Najczęściej oczywiście gra się chorymi dziećmi.

Z tego co widzę, to chyba Magazyn Loża NBA za tym stoi:

https://pl-pl.facebook.com/vipwlozy/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no farba to pewnie rodzaj jakiś podobny do tego co na drogach jest stosowane, więc cholernie drogie + pewnie jakiś remont jest potrzebny, to niby same pierdy, ale jak się wszystko policzy to wychodzi sporo, dużo prostszy do wykonania mural to koszt ~50k, więc to musi ciągnąć hajs

Godzinę temu, fluber napisał:

Z tego co widzę, to chyba Magazyn Loża NBA za tym stoi:

https://pl-pl.facebook.com/vipwlozy/

tak, zresztą Marta na TT pisała dużo więcej o tym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, rw30 napisał:

 

jeszcze raz powtórzę to co Ci pisałem wcześniej: nawet jeśli Kobe naciskał, żeby lecieli, to on się nie zna na pilotowaniu helikoptera, ale pilot się zna i wie jakie jest ryzyko (lotu z mocno ograniczoną widocznością) i jakie mogą być konsekwencje. I to nie jest kierowca z PKSu Wieluń, że jak odmówi wykonania kursu i go zwolnią to nie będzie miał za co dzieci na wakacje wysłać. 

Ale nie chcę wchodzić za bardzo w tematykę katastrof statków powietrznych bo to w Polsce drażliwy temat, a ja też expertem nie jestem.

Tez nie jestem ekspertem ale nie bedzie to pierwszy raz jak ktos naciska na pilota, i kto wie czy tak nie bylo, i wiem ze nadal bedzie to wina pilota, ale nie bedzie to stawialo w dobrym swietle kobego, jak na razie malo wiadomo tak na prawde

300km na godzine nagly skret w lewo i lot w dol

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydawało mi się, że znam siebie samego na tyle, że mając prawie cztery dychy na karku śmierć kogoś kto nie był członkiem mojej rodziny, kogo nawet w życiu nie spotkałem, nie rozmawiałem, po prostu nie znałem nie jest czymś co może mnie jakoś specjalnie uderzyć poza zwykłym w takiej sytuacji stwierdzeniem, że szkoda człowieka, chwilą zadumy nad ulotnością życia itd, ale jednak okazało się, że człowiek może nauczyć się czegoś nowego nawet o sobie samym w każdym wieku... 


Kobe nie był ani powodem dla, którego zainteresowałem się basketem, nie był nawet głównym graczem, który sprawił, że zostałem kibicem Lakers chociaż nastąpiło to za sprawą przyjścia do LA Shaqa w tym samym czasie. Dlatego dla mnie numerem 1 był wtedy zdecydowanie Shaq, potem Eddie Jones, Van Exel, a Kobe był dla mnie po prostu jakimś arogantem, który lubi się popisywać i kopiuje Jordana. Wiadomo, że dostęp do bieżących informacji nt NBA wtedy był dość ograniczony, ale moja percepcja na jego temat jak tak staram sobie to teraz w głowie odtworzyć była mniej więcej taka. Nawet jego rzuty przeciwko Jazz wtedy nie odbierałem jako czegoś co było oznaką jego silnej psychiki, tego, że jako młody łebek nie bał się brać na siebie odpowiedzialności, ale bardziej zarzucałem mu, że się wyrywał przed szereg i zawalił sprawę. 


Tak naprawdę jak sobie teraz myślę to szacunek i docenianie go pojawiło się u mnie w drugim sezonie za sprawą tego jak grał przeciwko Jordanowi najpierw w Chicago, a później w ASG, nie byłem nigdy fanem Jordana idąc trochę pod prąd w tamtych czasach i zaimponowało mi to, że ten gość się go wcale nie boi, nie zamierza bić mu pokłonów, a wręcz przeciwnie chce mu skopać tyłek. Kolejny mecz jaki utkwił mi w pamięci to następny sezon i wyjazd do Orlando, po tym meczu nie miałem już wątpliwości, to nie będzie jeden z wielu niewyróżniających się niczym specjalnym zawodników.


Sezon 1999/2000 - to dla mnie Kobe jako idealny sidekick, gwiazda będąca idealnym uzupełnieniem dla supergwiazdy, ale sidekick, który w końcówkach zaczynał już przejmować mecze, czasy oglądania meczów na DSF. Kolejne lata to następne dwa mistrzostwa, kapitalne PO 2001, rywalizacje z Sacramento i San Antonio, Kobe wskakujący na półkę z tym już ścisłym topem ligi, budowanie historii clutch playera i gościa, którego byle urazy nie zatrzymają co tym bardziej zacząłem doceniać po latach jak przyszły czasy load management... Pamiętam do dzisiaj jak już dostępu w naszej TV do meczów nie miałem jak w środku zimy na balkonie o 5 nad ranem odgarniałem śnieg z anteny żeby obejrzeć mecz Lakers chyba na jakiejś czeskiej stacji :)


Po porażce w 2003 Lakers wiadomo jaką ekipę zmontowali, przystępowali do sezonu w roli wielkich faworytów, ale to również niestety był sezon po jego akcji w Colorado, przepełniony kontuzjami, rosnące napięcie między nim i Shaqiem, ale jak grali wszyscy to naprawdę przyjemnie się tą drużynę oglądało, pamiętam, że miałem wtedy w kompie jakiś dekoder tv zamontowany i tak oglądałem mecze, ale ni cholery nie pamiętam jak to funkcjonowało. Później z z Lakers odszedł Shaq, Kobe został ja już byłem wtedy na etapie, że bardziej do gracza przywiązałem się do drużyny, no i nie wchodząc w szczegóły podejście do kwestii koszykarskich KB bardziej mi już odpowiadało niż to Shaqa. Jak nie było jak oglądać meczów to potrafiłem wstawać na mecz słuchać go w radiu, śledząc jednocześnie box score, tak byłem wtedy wkręcony. Pamiętam, że chłonąłem wszystko co się dało o Lakers, codziennie na zajęciach rano raporty z obozów treningowych, wywiady, w trakcie sezonu wiadomo kiedy był coraz lepszy dostęp do meczów, w zasadzie można było oglądać wszystko tak właśnie robiłem, nie miało znaczenia czy Lakers grali o 4.30 u siebie czy gdzieś na wschodzie o 1 czy 2, a ja miałem rano zajęcia, kolokwia czy inne pierdoły wtedy oglądaniu Lakers i Kobe podporządkowywałem wszystko inne. W pierwszych latach jak zacząłem pracować też specjalnie to się nie zmieniło, może tylko mniej na żywo oglądałem meczów na wschodnim wybrzeżu. Nie wspominając już o tych wszystkich dyskusjach, kłótniach na forum o to czy lepszy ten czy tamten :)
Najlepsze, że na mój poziom zaangażowania w śledzenie tego wszystkiego jak tak sobie myślę teraz nie miało specjalnego wpływu to czy Lakers walczyli o PO z Lamarem, Smushem i Kwame, byli contenderem z Gasolem czy później tankowali i ogrywali młodzież, zawsze wstawałem i oglądałem Lakers bo obawiałem się, że jak nie wstanę może ominąć mnie jakiś kolejny niesamowity wyczyn KB i nie chciałem tego później żałować, tak jak prawie odpuściłem 14 lat temu styczniowy mecz z Raptors, ale w ostatniej chwili postanowiłem jednak obejrzeć... W ostatnich paru latach wiadomo, że ten zapał nie był już taki sam, nie wiem na ile na to miało wpływ to jak wyglądały ostatnie lata gry KB czy już jego zakończenie kariery, ciągle kibicowałem Lakers i oglądałem jak najwięcej, ale to już nie był ten fanatyzm jak wcześniej, nie wiem czy to był brak KB, na ile wpływ miał mój wiek, rodzina, ale za każdym razem jak wspominam nawet teraz te czasy cieszy mi się gębą. 

Nie spodziewałem się szczerze mówiąc, że Kobe tak odnajdzie się w życiu po NBA, nie tylko biznesowo ciągle prosperował, ale wydawał się autentycznie nie pogodzony, ale wręcz szczęśliwy i zadowolony z obecnego życia i spędzania czasu z rodziną. 

Napisalem na początku, że to był ktoś kogo nie znałem, ale z drugiej strony przez połowę swojego życia i to tą kojarzącą mi się jednocześnie z beztroską i możliwością robienia tego na co miałem ochotę byłem mega zaangażowany w to co się działo w jego życiu, przeżywałem i złościłem sie jak przegrywał, cieszyłem jak wygrywał dlatego tak trudno mi się z tym wszystkim pogodzić i przejść do porządku dziennego bo odszedł ktoś kto dostarczał mi przez tą połowę życia niesamowitych przeżyć i emocji i tego mu nigdy nie zapomnę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, MarcusCamby napisał:

Mnie osobiście dziwią Wasze, aż tak ogromne emocje w tej sprawie, ale powstrzymywałem się o komentarzy, bo jest to wasza prywatna sprawa. Jednak skoro niektórzy pastwią się nad kolegą, bo "nie płakał po Kobe" to uznałem, że chociaż może to niestosowne, warto zabrać głos.

Powiem Ci, że do wczoraj też dziwiło mnie, że ludzie podchodzili do tego tematu tak emocjonalnie, ale kiedy zobaczyłem wieczorem wpis Iversona, płaczącego w ESPN T-Maca i filmik podsumowujący karierę Bryanta, który został puszczony przed jego pożegnalnym meczem, to ja też nie wytrzymałem i trochę się rozkleiłem. Przez ostatnie lata byłem przekonany, że Kobe mocno zdystansował się od koszykówki, natomiast w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin dowiedziałem się jak wiele robił dla dzieciaków i młodych zawodników już po tym, kiedy ostatecznie zawiesił buty na kołku. Nie wiedziałem, że tak wiele znaczył dla Irvinga, że miał tak bliski kontakt z synem Shaqa, że wpadał na treningi dzieciaków swoich kolegów z boiska i podpowiadał im co mogą poprawić. Nie wiedziałem też, że to dzięki niemu Embiid zaczął w ogóle przygodę z koszykówką. Wielu rzeczy o nim nie wiedziałem pomimo, że od kilkunastu lat był moim idolem.

Ogólnie wydaje mi się, że tak wielki ładunek emocjonalny towarzyszący jego śmierci może być spowodowany tym, że przez lata kreowano wokół niego wizerunek beznamiętnego egoisty, dla którego nie liczyło się nic poza końcowym sukcesem. Myślę, że z perspektywy czasu nikt nie będzie negował trudnego charakteru Bryanta, ale zestawiając to z wpisami Gasola, Shaqa, Artesta czy wypowiedziami Boozera, Horrego i Barnesa, do człowieka dociera jak wiele znaczył dla tych, którzy na co dzień musieli znosić jego humory. Największe wrażenie zrobiła na mnie właśnie wypowiedź Barnesa, bo do tej pory jego relacja z Bryantem kojarzyła mi się głównie ze słynną konfrontacją przy wznawianiu piłki, a tymczasem wczoraj z rozmowy w ESPN dowiedziałem się, że od dawna Kobe miał bardzo fajny kontakt z jego dziećmi, którym w dziesiąte urodziny poświęcił swój wolny czas, żeby zrobić im niespodziankę w postaci prywatnego treningu, o którym marzyli. Wiem, że to błahostka, ale jak bardzo kontrastuje to z tym, co przez wiele lat mogliśmy oglądać na boisku w trakcie przepychanek, potyczek słownych czy wypowiedzi w mediach.

Wydaje mi się, że jeśli ktoś na bieżąco nie śledził amerykańskich mediów społecznościowych, serwisów sportowych i plotkarskich (jak ja), to o wielu tych rzeczach po prostu nie miał pojęcia i dlatego te wszystkie opowiadane po niedzielnej tragedii historie, powodują, że człowiek odczuwa w sercu większy smutek. Ehh rozpisałem się, a chciałem ograniczyć się do kilku zdań komentarza...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Koelner napisał:

zaraz będzie że winni są illiuminaci i lgbt

 

18 minut temu, memento1984 napisał:

dla Kyriego to moze byc ostrzezenie, zeby z tymi illuminati nie podskakiwal! ffs

 

13 minut temu, Vice-kontorezerwowe napisał:

i reptalianie

Się tak nie śmiejcie bo o tym filmiku i narastającej histerii illuminackiej w USA po zgonie Kobe to ja już dziś we 3 audycjach słyszałem 🤔

Edytowane przez Maxec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem świadkiem historycznego wydarzenia w skali świata, jakkoliwiek to zabrzmi. Niestety najgorszego z możliwych. Coś fatalnego. Czasu się nie cofnie. To wydarzenie będzie wspominane wielokrotnie w przyszłości w rozmaitych podsumowaniach, opracowaniach prawdopodobnie pod każdą szerokością geograficzną. 😟

50 minut temu, Kubbas napisał:

w jakichś konkretnych?

ja dzisiaj tak z ciekawosci przegladalem takie rzeczy to juz widzialem teorie ze kobe z innymi celebrytami jest na nowym ksiezycu, w bunkrze pod la, i potem ze jest teraz kobieta.

Około godziny 15.00 dosyć przypadkowo słuchałem w radio audycji z cyklu "Kwadrans filozofa". Audycja krótka, nie tylko o Kobe lecz zapewne katastrofa natchnęła autora. M.in. dlaczego rodzą się teorie spiskowe.

Fragment:

"(...)Tak czy inaczej – tego rodzaju reakcja na śmierć kogoś powszechnie znanego nie jest niczym zaskakującym. Obserwujemy ją prawie za każdym razem, kiedy okoliczności takiej śmierci przekraczają wariant spodziewany i oczywisty: długotrwałą chorobę w podeszłym wieku, albo po prostu zaawansowaną starość.(...)"

Można ją odsłuchać, przeczytać: http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103086,25642475,stawiszynski-nie-sprawiedliwy-swiat.html

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, lorak napisał:

trochę off top, ale Stawiszyńskiego warto słuchać, kiedyś miał ciekawy cykl audycji, sporo z nich jest na tym kanale: 

 

Ehh kolejny typ co poszedl w etyke bo nie ogarnial logiki i teraz wzmacnia powszechnie zaakceptowany przekaz, ze filozofia to pierdololo na poziomie paychologii :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.