Skocz do zawartości

KOBE


matek

Rekomendowane odpowiedzi

We mnie Kobe od pewnego czasu nie budził już takich emocji. Jego kariera po 3-peat stopniowo coraz mniej mnie interesowała. Choć pułap, z jakiego to zainteresowanie startowało, był tak wysoki, że może nawet był w moim TOP5 graczy, dla których w pierwszej kolejności sprawdzałem wyniki i boxy. Dlatego ta tragedia wywołała we mnie smutek i od rana myśli nie chcą przestać gdzieś koło tego krążyć. Ale jednak przechodzę do porządku dziennego 😟 Szkoda gościa, naprawdę żal. Mocno się angażował w różne sprawy, czego może aż tak nie było widać od strony rozgrywek NBA, ale wyrastał na ambasadora tego sportu, ikonę, autorytet. Także od strony normalnego życia, propagowania jego prawdziwych wartości.

U mnie ta przedwczesna strata ma wymiar nostalgiczny związany ściśle z początkami zainteresowania NBA. Owszem, na początku był sobie Shaq, jakieś telegazety i pierwsze skróty. Ale szczyt mojego zainteresowania i zaangażowania przypadł na erę Shaq-Kobe, internet. Dla mnie to była definicja NBA, punkt startowy, żyłem nimi obydwoma. Lata 1998-2004 to najlepszy okres, kiedy mecze oglądało się z wypiekami, wyniki sprawdzało z waleniem serca. To było coś! Dla mnie było pewne, że obaj skończą kariery w koszulkach Lakers. Potem już nigdy nie czułem aż takiej pasji, z chwilowymi zrywami na Heat w 2006 i później na początku 2010-tych. Kosz stał się potem dla mnie grą, podziwianiem umiejętności. Ale serce zostało przy Shaqobe. 

Zupełnie inaczej wspominam tamte czasy. Czasy, kiedy kibicowało się zawodnikom starszym od siebie lub w tym samym wieku. To miało inny posmak. Teraz nie czuję tego wobec 20-paro latków. To dla mnie zwykłe grajki. Ale chyba nie tylko ja tak mam. Za smarkacza świat wydawał się inny, wszystko co wówczas było, teraz wspomina się inaczej. Dlatego teraz mniej mnie interesuje, ile punktów Kobe nastukał albo jak i czy słusznie ceglił pod koniec kariery, a bardziej to, że był postacią w moim życiu równoległą do być może najfajniejszego jego okresu. Pewnej beztroski, czasu wolnego, kiedy robiło się co chciało i też to, co się musiało, ale na wszystko było miejsce :)

Dzięki Kobe za super wspomnienia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, Swiety_76 said:

Nie gadaj głupot. Sikorsky S-76 to nie mały helikopter i może zabierać do 13 osób.

tak, tylko pamietaj ze tutaj to byla wersja nie wojskowa, cywilna, napakowana jakims machoniem i pewnie ciezkim, drogim wykonczeniem - nie powinno to miec jakiegos gigantycznego wplywu na bezpieczenstwo - ale pamietaj, to je Ameryka, certyfikaty, rejestracje - wcale by mnie to nie zdziwilo gdyby to bylo zarejestrowane jako 5+2 i prawnicy beda z tego robic sieczke.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Julius napisał:

Jeżeli ktoś ma problem ze zrozumieniem kontekstu tych wypowiedzi to zwyczajnie ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem / empatią / ogólnie komunikacyjne. I to nie jest problem Gortata

problemy komunikacyjne to ma akurat sam Janusz, wszyscy wiemy, ze nie miał nic złego na myśli, ale typ jest po prostu zbyt butny by najpierw pomyśleć co naprawdę chce ludziom powiedzieć, tak by uniknąć niedomówień i to się powtarza co chwilę niestety, co 1-2 miesiące śle w eter taką bombę, że człowiek nie dowierza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Greg00 napisał:

Niech pisza ci, ktorzy maja jakies wspomnienia zwiazane z Kobe, skupmy sie na nostalgii za nim i jego corka.

No jeszcze tego brakowało żeby z forum dyskusyjnego zrobić stricte pochwalne. Niech każdy ma prawo się wypowiedzieć jak chce, a nie nakazywać czy zakazywać.

Jest jak najbardziej za tym, by dyskutować o reakcjach mediów, o tym czy jest to największa tragedia w świecie sportu, czy o tym co powiedział Gortat. Niekoniecznie nawet sam mam ochotę brać udział w takich dyskusjach, ale jeżeli ktoś chce to czemu mu odbierać to prawo? Tym bardziej, że chyba nikt na tym forum nie napisał czegokolwiek, by umniejszyć powadze i szacunkowi oddanemu Bryantowi. I cześć osób odczuwa tragedię mocno, inni o wiele lżej i piszą o tym szczerze, ale też z ich słów płynie masa szacunku, refleksji, także wspomnień.

Forum służy do wymiany poglądów i każdy może się wypowiadać. I ten, który czuję wielki smutek, ale też ten, którego to mocno nie dotknęło, a tylko wywołało refleksje i reminescencje. I w tym wszystkim nawet dyskusja o tym, czy media to hieny, dyskusja o tym, czy była gwałtowniejsza śmierć czy wydarzenie w świecie sportu czy szeroko rozumianej kultury to tylko pokazuje jak wiele Bryant znaczył. Po prostu jestem za tym, by nie robić szopki w stylu, że w obliczu takiej tragedii będziemy (niczym mainstreamowe media) przerzucać się, tym kto bardziej, a kto mniej cierpi po Kobasie, albo dla kogo więcej znaczył. Tym bardziej, że jak chcemy uczcić pamięć kogoś takiego jak Bryant to nie zmieniajmy się w osobę od której Kobe uciekał i nie chciał nią być - bądźmy sobą, miejmy swoje zdanie, nie zachowujmy się jak chcą wszyscy, a róbmy to co chcemy my. Przy tym bądźmy po prostu pełni szacunku do innych. Bo niektórzy (wręcz najwięksi fani Bryanta) piszą o Kobasie i jego mentalności, ale często zachowują się w sprzeczności do jego filozofii.

Do mnie "Mamba Mentality" nigdy nie trafiało, ale szanowałem, bo był to zestaw zachowań, które w odpowiednich okolicznościach mogą przynieść sukces. I w przypadku Kobasa tak właśnie było. Był wręcz patologicznie przeżarty chęcią wygrywania. I mówiąc dobitnie - miał całkowicie w dupie, że ktokolwiek mógł mieć z tym problem. Był gotów na wojnę z rywalem, trenerem czy nawet z własnymi kolegami, byle tylko dopiąć swego. Był bezkompromisowy i nigdy nie bał się mówić tego co chciał. I świat mógłby to odebrać najgorzej jak się tylko da, a on i tak zdania, by nie zmienił. Ale trzeba mu przyznać, że choć w tym wszystkim wzorował się na Jordanie, tak poza parkietem wyglądał na faceta, który ma ludzkie oblicze. W przeciwieństwie do MJ nie miał tego pierwiastka, by rywalizować ze wszystkimi we wszystkim. On chciał tylko wygrywać w koszykówkę i był w tym jeszcze bardziej dobitny niż ktokolwiek inny. Prowadziło to do sporów, kwasów, kłótni, ale był gotów ponieść taką cenę za wygrywanie po swojemu. Za to poza parkietem sprawiał wrażenie stonowanego i troskliwego człowieka. Chociaż mimo wszystko bardziej mam przed oczami jego wizerunek bezwzględnego koszykarza. I może największą stratą dla koszykówki jest po prostu to, że mieliśmy tak mało możliwości poznać go nie jako tego gracza ze swoją mentalością, ale też analityka, może GM-a kiedyś, może komentatora czy coacha... Gdzie moglibyśmy zobaczyć jak transformuje jego wizja koszykówki z punktu widzenia gracza w stronę kogoś kto jest po drugiej stronie i musi dostosować się do innego świata. Musiałby zmienić mentalność, musiałby zaakceptować zmianę w postrzeganiu koszykówki i kierunków w które ewoluuje, jak się zmieniają też ludzie i ich mentalność... To jest szkoda, bo powiem szczerze - zawsze byłem w opozycji do jego hero iso ball i fadeaway przez 3 ręce z 6 metrów... Tak samo niektórzy gracze, którzy dostawali okazję trenować z nim, mieli w sobie duży pierwiastek tego typu gry... Tak sądzę, że Kobe to nie byłby jednym ze starych pierdzieli, którzy mówili "kiedyś to było...", a bardziej przypominał mi KAJ-a, który też ma w sobie podobny sposób wypowiadania się o koszykówce - merytoryczny, nietuzinkowy, spokojny, z szacunkiem, ale też ze zrozumieniem upływu czasu i po prostu akceptacją zmian. I po prostu ciekawi mnie czy Kobe albo Tim Duncan w wieku 50, 60 lat będą w stanie nauczyć się koszykówki na nowo, ale zupełnie od innej strony. Bo na przykład KG jest idealnym kandydatem na "kiedyś to było". W Duncanie i Bryancie widzę potencjał na to, że można by ich pokochać, szanować czy lubić po raz kolejny, ale za zupełnie coś innego niż w ich młodszych latach. Szkoda, że Bryantowi nie będzie to dane.

I biorąc pod uwagę jaką naturę miał Kobe-koszykarz to jakby jemu się zdarzyło coś takiego, że jego idol by stracił życie, to za nic by nie chciał odwoływać żadnego meczu. Chciałby wyjść na parkiet jako najgorszy i zimny sukinsyn, który wygra ten mecz, zrobi to w spektakularny sposób, a po wszystkim powiedziałby z nieukrywanym smutkiem, że w ten sposób oddał mu hołd najlepiej jak potrafił. Czy to dobrze czy źle? Nie wiem. Każdy może ocenić po swojemu. Ale tak - to był styl Kobasa.

I zdecydowanie jestem za tym, by nie przerywać nigdy dyskusji o supportach, o 6-24, o 5 pierścieniach i o jego miejscu all-time. Jego kariera była poświęcona sukcesom i rywalizacji. On chciał by o nim dyskutowano, by porównywano, bo w ten sposób doceniało się klasę. I dla kogoś może być TOP10, dla innych TOP20, ale nie chodzi o to, by po jego śmierci zaprzestać takim dyskusjom. I nie chodzi też, by w związku z tragiczną śmiercią dostał w jakimkolwiek rankingu jakiś bonus. Kobe i bonus? Za samą myśl o tym, by nas wyśmiał z tą jego aroganckim, bezczelnym usmieszkiem, który mógł niektórych irytować, ale wiedziałeś, że może i wkurwiający, ale klasy mu nie odbierzesz. I gościa możesz ocenić choćby na #20 miejscu, ale z drugiej strony to on miałby to i tak w dupie, bo mimo że "przegrałby" niektóre porównania, tak i tak należy do grona wybranych, którym takie porównania przysługują i nawet jeśli w nich przegrywa z kimkolwiek to nieznacznie. A to już jest zajebisty osiągnięcie i z tego Kobas był dumny - że może stanąć obok najlepszych i powiedzieć "Ruszcie dupy i zróbcie mi miejsce, bo ja też tu należę!"

I nie napiszę mu posta pochwalnego jak go uwielbiałem. Nie! Nie znosiłem gnojka za to, że grał antykoszykówkę, byle tylko wygrać po swojemu. Za to, że potrafił pokłócić się z każdym i do każdego mieć pretensje. Za to, że jego ego po prostu odpychała przez długi czas od tego, by mu kibicować. A mimo wszystko jak kończył karierę to było mi smutno, że może już stary i słaby, ale będzie mi brakować tego egoisty, zarozumialca i psychopaty na parkiecie. I tak samo czuję teraz, dobę po jego śmierci. Sam fakt, że póki średnio interesowałem NBA to go lubiłem, potem zacząłem bardziej się zagłębiać i przestałem go darzyć sympatią, aż do... No właśnie... Czego? Jako koszykarza nie miałem go za Boga, nie stawialem go na szczycie szczytów i wolałem innych graczy, tak doszedłem do miejsca gdzie go niezmiernie szanowałem i doceniałem. Sam fakt, że mimo tych wszystkich wad, które mnie w nim raziły jako koszykarza to zżyłem się jakoś z tym gościem. Nie był inspiracją dla mnie, nie był nawet osobą, której podejście, by mi się podobało, ale on był w tym tak autentyczny i tak tym pochłonięty, że szanowałeś to. Mogłeś wyśmiewać, wyciągać przestrzelone game winnery albo mecze, w których ceglił, ale i tak wiedziałeś, że facet jest w panteonie zajebistosci koszykarskiej. Że mogli być gracze w danym meczu, serii PO, czy nawet sezonie lepsi czy porównywalni z nim, tak po nim było widać, że gość idzie o wiele wyżej niż ktoś inny i może z problemami i turbulencjami, ale zmierza do celu.

Dlatego KOBE - za 6-24 (które dało Ci pierścień co bolało, że nie Celtom, ale dało też argument, by Cię deprecjonować), za zawalenie sprawy z Pistons, za skoszenie Bibby'ego i przepchnięcie LAL do finałów, za pojedynki z Iversonem i Millerem, za masę przeceglonych meczów (gdzie cieszyłem się, że przegrałeś Lakersom mecz), za objazdowe pożegnanie (które chwilami przybrało komiczny obraz), za 81 punktów, za serie z Dallas i Spurs, za przegranie z Dirkiem, za przegranie z BIG 3 z Bostonu, za jaja, gdy Cię Barnes chciał przestraszyć, za opieprzanie Howarda i wyzywanie go, za to, że nigdy nie będziesz MJ-em, za to, że mimo przez długi czas życzyłem Ci koszykarsko jak najgorzej, za to, że potrafiłeś wkurzyć jak mało który sportowiec, za to po prostu jaki byłeś - dzięki!

Moze i chaotycznie, może i kogoś to oburzy, ale tak właśnie to zostawię. Nie piszę, by kogoś wkurzyć ani by się komuś przypodobać. Po prostu to garść przemyśleń. Moje życie się nie zmieniło i nie zmieni, jak pisałem. Śmierć Kobasa też nie powoduje we mnie żałoby. Po prostu jest mi smutno i wiem, ze za chwilę przestanę to odczuwać. Wrócą codzienne sprawy, problemy, ale i radości. Jednak wiem, że moje spojrzenie na koszykówkę, jak i każdego z Was... Ten gość miał na nas wpływ. Polaryzował do ekstremum. Można lubić, można nienawidzić, można być neutralnym w opinii o nim, ale nie mów, że nie miał na Ciebie wpływu. Miał i to jeden z większych. Nawet jak byłeś po środku. I możemy mówić, że ktoś wpłynął na rozwój i ewolucję koszykówki mniej lub bardziej, ale Kobe samej gry może za bardzo nie zmienił. Nie w techniczny sposób. Za to poruszył wszystkich. Po prostu bez wyjątku. I to jak widzisz kosza zawdzięczasz też Bryantowi. I to bardziej niż może Ci się wydawać.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś ktoś tutaj na forum zażartował że Kobe jako największy egoista ligi powinien być sam jeden wprowadzony do Hall of Fame w danym roku.

Teraz to nabiera nowego wymiaru. Kobe już został zatwierdzony do HoF w tym roku. Pewnie jeszcze będzie Tim i Kevin tylko i tak to wszystko będzie zdominowane przez śmierć Kobe.

Jestem za tym aby w tym roku był wprowadzony tylko Kobe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wczorajszy i dzisiejszy dzień zapamiętam do końca życia.. jak ja kochałem go nienawidzić.. 

 najsilniejszy charakter i ego, w jakiś sposób przyciągające i tworzące z niego supehero, chociaż nigdy nie był moim ulubionym koszykarzem, byłem po drugiej stronie 

nie wierze...

Rest in Peace Kobe 🙏

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Julius napisał:

 

 

Cały Kobe - 61pkt 0 zbiórek 3 asysty :P

A poważnie mówiąc - szokująca i tragiczna sytuacja, bedzie brakować jego osoby w świecie nba...
Uważam, że nie należy odwoływać meczów, Mamba by tego nie chciał, to typ który z zerwanym achillesem rzucał osobiste

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, eF. napisał:

A tak swoją drogą - trzeba nie mieć serca, tudzież jakiejkolwiek empatii, żeby pisać coś w stylu "niespecjalnie mnie to obeszło". No cóż.

Ale wiesz, że codziennie giną setki tysięcy ludzi?

Ostatnio powódź w Indonezji zabiła masę ludzi i nie widziałem, by ktoś to tutaj na forum chociaż odnotował. Płakałeś po tych ofiarach, obeszła Cię ich śmierć? W czym był Kobe od Nich lepszy? Tym, że dobrze w koszykówkę grał?

Rok temu pożegnałem dwóch bliskich członków rodziny i żyję dalej, z każdym rokiem jestem częściej na pogrzebach i cmentarzach żegnając bliskich i powiem Ci, że ten trend będzie tylko się zwiększał, bo takie jest życie. Ciężki mi płakać po człowieku równie dla mnie obcym jak te ofiary z powodzi, gdy śmierć wokół Nas jest codziennie.

Mnie osobiście dziwią Wasze, aż tak ogromne emocje w tej sprawie, ale powstrzymywałem się o komentarzy, bo jest to wasza prywatna sprawa. Jednak skoro niektórzy pastwią się nad kolegą, bo "nie płakał po Kobe" to uznałem, że chociaż może to niestosowne, warto zabrać głos.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, MarcusCamby napisał:

Ale wiesz, że codziennie giną setki tysięcy ludzi?

Ostatnio powódź w Indonezji zabiła masę ludzi i nie widziałem, by ktoś to tutaj na forum chociaż odnotował. Płakałeś po tych ofiarach, obeszła Cię ich śmierć? W czym był Kobe od Nich lepszy? Tym, że dobrze w koszykówkę grał?

Rok temu pożegnałem dwóch bliskich członków rodziny i żyję dalej, z każdym rokiem jestem częściej na pogrzebach i cmentarzach żegnając bliskich i powiem Ci, że ten trend będzie tylko się zwiększał, bo takie jest życie. Ciężki mi płakać po człowieku równie dla mnie obcym jak te ofiary z powodzi, gdy śmierć wokół Nas jest codziennie.

Mnie osobiście dziwią Wasze, aż tak ogromne emocje w tej sprawie, ale powstrzymywałem się o komentarzy, bo jest to wasza prywatna sprawa. Jednak skoro niektórzy pastwią się nad kolegą, bo "nie płakał po Kobe" to uznałem, że chociaż może to niestosowne, warto zabrać głos.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, MarcusCamby napisał:

Mnie osobiście dziwią Wasze, aż tak ogromne emocje w tej sprawie, ale powstrzymywałem się o komentarzy, bo jest to wasza prywatna sprawa. Jednak skoro niektórzy pastwią się nad kolegą, bo "nie płakał po Kobe" to uznałem, że chociaż może to niestosowne, warto zabrać głos.

dla mnie już jest tego za dużo i mimo iż zrobiło się smutno, bo jednak typ miał ogromny wpływ na hobby, to obecnie już rzygam tym jak widzę, że tyle osób było jego fanami. ogólnie poprzez swój wizerunek i pieniądze jakimi zarządzał można powiedzieć, że był człowiekiem bardziej wpływowym niż wszyscy przez Ciebie wymienieni w sumie, ale skończy jak oni - 6ft under. no i część fanów też dekiel smażyć zaczyna coraz bardziej, ale to nie mój problem

27 minut temu, LeweBiodroSmoka napisał:

elitarny debil

ludzie chyba sobie nie zdają sprawy ile takie rzeczy wymagają procedur a za rok - dwa to będzie wspomnienie mocno odległe

1 minutę temu, LeweBiodroSmoka napisał:

 

 

wejście na własną odpowiedzialność

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, MarcusCamby napisał:

Ale wiesz, że codziennie giną setki tysięcy ludzi?

Ostatnio powódź w Indonezji zabiła masę ludzi i nie widziałem, by ktoś to tutaj na forum chociaż odnotował. Płakałeś po tych ofiarach, obeszła Cię ich śmierć? W czym był Kobe od Nich lepszy? Tym, że dobrze w koszykówkę grał?

W tym że inspirował i motywował miliony do działania, dawał zajebisty przykład co daje Ci w życiu ciężki zapierdol. Porywał tłumy gra i charakterem, podejściem do pracy i życia, do tego wyciągnął z totalnego gówna tysiące bezdomnych, założył własną akademię dla młodych dzieciakow, trenował je i im mentorowal. Ale to takie tam pierdoły które robi każdy z nas, Ty też prawda ? I rozumiem że tylko z tego powodu zaliczyłeś mu że "po prostu dobrze w koszykówkę grał", a nie dlatego że nie masz wyobraźni ? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, kore napisał:

 

Witaj stary druhu na forum e-nba A.D. 2020... też Ci widzę tęskno za starymi czasami, co? :(

konkretnie za tymi czasami gdy siałeś największy popłoch?

ludzie wyluzujcie, kazdy ma inną wrażliwość i inaczej reaguje na dane sytuacje, póki rozmawiamy na poziomie to nic się złego nie dzieje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przecież mamba mentality to marketingowa ściema, przez którą nawet niektórym się w głowach coś przestawia, co widać po pewnej małpeczce grającej obecnie dla Heat, w końcu poza numerem i nazwiskiem ma wszystko z tego zestawu a ponadto samo zapieprzanie to nie wszystko, zwłaszcza że niektórzy gracze nie mogą nawet zbyt dużo ćwiczyć, bo na parkiet wtedy nie wyjdą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.