Skocz do zawartości

Czyżby Shaq do Suns?


Mich@lik

Rekomendowane odpowiedzi

Shaq wracanie do obrony to jedna sprawa i wyglada fatalnie, a masakryczna jak na Suns liczba TO(po 18 maja nawet czesto...) to cos zupelniei nnego i to jest glowna przyczyna slabego transition defense.

 

 

Meczyk fajny, ale obejrze jeszcze raz i dopiero napisze :) Po dokladnej analizie :twisted:

 

 

 

How about that, Van? :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widzialem na cplus tylko 4 kwarte.

drmatyczny mecz spurs. przestrzelone wolne. prowadzac 85-80 powinni ten mecz wygrac. za 6 fauli powinien spasc shaq i amare.

bardziej spurs to przegrali niz suns wygrali.

 

ale licza sie zwyciestwa. suns bosko nie wygladali wcale. poczekamy co sie wydarzy w ostatnich 20 meczach.

 

kto by w tym meczu nie wygral/przegral to i tak bylbym ucieszony. w sumie zwciestwo spurs powoduje ze lakers sa samodzielnym liderem konferencji wiec plakac nie zamierzam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

How about that, Van? :twisted:

Jeden mecz, w którym Suns zagrali jako tako a Ty juz szukasz akceptacji całego pomysłu Suns z SO u Vana- powodzenia, zwłaszcza, że Suns są poza TOP4 a LAl w TOP1 Zachodu :P

 

Mecz faktycznie dobry, Suns nie zaskoczyli mnie obroną, bo jak nie raz pisałem potrafią ją grać, a zmiennym atakiem, kilka razy złapali mnie na tym, że juz widziałem ich pod koszem przeciwnika, a oni jednak celowo spowalniali atak i ćwiczyli grę pozycyjną, gdzie Shaq robi sobie miejsce w pomalowanym. Dobrze zaczyna wygladac proces dograń do srodka, z jednoczesnym wykorzystywaniem miejsca na obwodzie przy choćby minimalnych próbach pomocy, a wiadomo ze zespół mający Shaqa MUSI ten element dopracowac do perfekcji, zwłaszcza kiedy Shaq sam w sobie nie jest juz maszynka do seryjnego zdobywania punktów

 

Krytykowani Suns wg mnie za czesto sa spisywani przez antyfanów na pozarcie, bo przestawic sie z systemu debilnego na system mniej debilny to długotrwały proces. Dobrze ze trafili na SAS w trakcie przebudowy, bo na nich mozna cwiczyc róznego rodzaju ataki, a jak sie jeszcze udaje wygrac to już naprawde jest powód do optymizmu, a i czynnik budujacy atmosferę ma wielkie znaczenie.

Niestety widze też wiele minusów tego spotkania. Głowny to wciąz duzo faulujacy podkoszowcy PHX i przede wszystkim minimalna wygrana przy maxymalnym wkładzie Shaqa, po którym nie nalezy spodziewać się takiej gry w siedmiomeczowej serii- nie te lata, nie to zdrowie.

Ale po tych kilku meczach zakończonych ośmieszaniem, Suns wydają sie wreszcie stawać zespołem, który chce i zaczyna wiedzieć jak wykorzystywać obecnośc takiej masy kg na parkiecie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wreszcie Suns zagrali jakiś przyzwoity mecz, z drugiej strony to Spurs zagrali też fatalnie, czy wynikało to po części z obrony Suns, nie wiem, ale faktem jest, ze wczoraj Spurs wyglądali źle. Ogólnie bardzo fajny mecz, dobrze się go oglądało, Shaq zagrał chyba najlepszy mecz od kiedy jest w Phoenix, do tego dobry mecz Nasha i mamy zwycięstwo.

 

Póki co nie czym się podniecać, bo niby na jakiej podstawie. Od przyjścia Shaqa Suns zagrali może 4 dobre mecze, 6 słabych, więc trzeba czekać co pokażą w najbliższych dniach/tygodniach. Na pewno po tej wygranej maja oni trochę więcej powodów do optymizmu, ale jeden mecz nic nie znaczy.

 

Aha, jak dla mnie akcja meczu:

http://www.youtube.com/watch?v=y0tOLycbsk4&e

:lol::lol::lol: Jednak te miejsca blisko parkietu nie są tak wypasione, jak się ogólnie uważa :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra Suns rozegrali 10 meczow od przyjscia Shaqa wiec pora na krotkie podsumowanie.

Najpirew minusy:

Chyba najwiekszym problemem Suns na obecna chwile jest trener, ktorego nowa rola chyba przerasta i po prostu nie nadaje sie do prowadzenia zespolu z Shaqiem. Od zawsze, jeszcze w Europie wąsaty preferowal szybka koszykowke z niskim skladem. Tutaj widac ma problem z ustawieniem wszystkiego, aby zespol jakos funkcjonowal. Do tego widac juz puszczaja mu nerwy i sytuacja zaczyna go przerastac, co bylo widoczne wczoraj w meczu z SAS gdzie jego poziom frustracji i zdenerwowania byl nadto widoczny.

Do tego ma problemy z optymalnym zestawieniem skladu personalnego druzyny na dane sutuacje i kombinacje danych zawodnikow.

Druga sprawa to defensywa. Phx traca mase pkt, szczegolnie po pick'n'rollach z wykorzystaniem Shaqa. Pod koszem w trumnie Shaq z Amare straszy i jakby to lepiej wyglada niz wczesniej. Ale juz po szybkich akcjach, pick'n'rollach i obronie na dystansie to juz tragedia.

Trzecia sprawa to straty. Nawet Nash przy rozgrywaniu popelnia glupie straty gdzie wczesniej mu sie takie proste i w takiej ilosci nie zdarzaly.

 

Na plus:

To przede wszystkim zbiorki. Niby Shaq zbiera o 1 pilke mniej niz Marion. Ale od przyjscia Shaqa Suns calkiem inaczej wygladaja pod tablicami. Zmiana z -7 zbiorki na +6 wzgledem przeciwnika na mecz mowi sama za siebie.

Na plus jest tez ze w koncu maja straszaka pod tablicami. Duet Shaq + Amare wzbudza juz wiekszy szacunek wsrod przeciwnikow. Przykladowo w ostatnich 2 meczach widac bylo ile pkt i jak latwo zdobywal Boozer i Duncan jak gral razem Amare i Shaq i jak nie bylo Shaqa na parkiecie.

Trzeci plus to Amare. W koncu moze grac na swojej naturalnej pozycji, widac ze chyba jemu najbardziej zmiana wyszla na dobre, na chwile obecna jest nie do zatrzymania. I na dodatek nie musi juz sie przepychac pod koszam z czesto silniejszymi i wiekszymi przeciwnikami.

 

Ogolnie po tych 10 meczach jedyne co mozna powiedziec ze brakuje w Suns zgrania i zrozumienia w nowym systemie gry z Shaqiem. Potrzebuja oni czasu aby sie zgrac aby osiagac lepsze wyniki bo napewno stac ich na wiele wiecej niz to pokazywali w dotychczasowych 10 meczach. Tylko wlasnie Suns za bardzo czasu nie maja teraz przy szalejacych Rockets, nieprzewidywalnych GSW czy Denver i moga wypasc poza top8 zachodu. Zaryzykowali sprowadzajas Shaqa i zobaczymy po playoff jak na tym wyjda. jednego jestem pewien ze z Marionem mogli by byc nawet nr1 na zachodzie z 60+ zwyciestwami, ale w spotkaniach w playoffs z SAS czy LAL zostali by po prostu zjedzeni i zmasakrowani pod koszem i ich przygoda by sie konczyla jak w latach poprzednich. Natomiast z Shaqiem wszystko jest mozliwe :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Przepraszam bardzo, ale czy to nie był przez przypadek offens Billups'a? Nash chwilę wcześniej jeszcze się ruszał, ale w momencie, kiedy CB w niego wleciał to zdawał się stać już w miejscu ...

 

Streak się skończył, szkoda, bo Suns zaczęli grać już całkiem przyzwoicie, O'Neal cały czas coś ciśnie ... Jeszcze wczoraj byli nie tak daleko pierwszego miejsce w konferencji :shock: Teraz zdaje się mecz z Bostonem i bardzo ciekawa rywalizacja pod koszem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no tak, to byl ofens. prawdopodobnie zadecydowalo to o wyniku meczu, ale takie calle sa trudne i nie ma co zwalac winy na sedziow.

 

jestem zadowolony, bo jakby nei bylo suns pokazali, ze wrocili na najwyzsza polke i grali z detroit jak rowny z rownym, a jak wiemy z nimi wyjatkowo zle sie matchupuja, wiec i tak bylo niezle :D

 

nie bede sie rozwodzil na temat meczu za duzo, powiem tylko tyle pomysl z princem broniacym nasha na pick and rollu po prostu wow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Suns powinni jeszcze przykrócić straty. Jestem po kolejnej dawce ich gry, widziałem np. mecz z Rockets, i tutaj jest spore pole do poprawy. Houston miało w całym meczu bodajże tylko 3 straty, a Suns... Gdyby tyle nie tracili, to by T-Maca i spółkę wywieźli na taczkach. A zamiast tego Rakiety z uporem mogły próbować comebacków i w związku z tym mecz był praktycznie do końca w ich zasięgu. Hehe, lekceważyć nie można, bo pamiętamy co kiedyś pan "Sleepy Eyes" zrobił Spursom w ile, 90 sekund? :wink:

 

Sporo strat było może nie tyle głupich, ale wynikających z niezgrania. Lepiej już to wszystko wygląda z Shaqiem, ale ciągle, jak odniosłem wrażenie, zapominają że Marion już nie biega z nimi do kontr. Widziałem podania ni to na alley-a Nasha, które łapał niestety nie Marion, ale Boris i zamiast kończyć z góry, to lądował z piłką na parkiecie i potem kombinował. I w ogóle podania pod kosz, które nie kończyły się tak, jak za czasów Mariona. W zasadzie poza Amare, to w Suns nie ma już obecnie nikogo "latającego nad obręczami". Zostali głównie goście od lay-upów. Jeszcze jest czas, żeby to dopracować. Udało się dojść do tego, że Shaq nie zawadza i coraz lepiej go wykorzystują. Teraz jeszcze zlikwidować te nadbywające straty... Trochę czasu zostało. Co za masakra na Zachodzie. Jeden mecz w jedną czy drugą stronę i można się wywindować na szczyt tabeli albo spaść niebezpiecznie blisko końca pierwszej ósemki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zajęło to dłużej niż się spodziewałem, ale po raz kolejny Shaq pokazuje z jaką klasą potrafi się zachować:

"I love playing for this coach and I love playing with these guys," said O'Neal yesterday. "We have professionals who know what to do. No one is asking me to play with Chris Quinn or Ricky Davis. I'm actually on a team again."

NEW YORK (AP) - Pat Riley can't understand why Shaquille O'Neal keeps talking about the Miami Heat.

 

Riley responded to O'Neal's criticisms Wednesday with some of his own, saying his former center was wrong to disparage some of his old teammates and trainers in a Boston Globe story.

 

"It's sad that he says those things. We shared so much here, together, for three years, good and bad, 3½ years," Riley said, referring specifically to the Heat's 2006 NBA title. "I just think it's sad that he's got to do that."

 

Riley dealt O'Neal to Phoenix before the trade deadline, allowing the 36-year-old center the chance to compete for another title instead of sticking around Miami for a last-place finish. O'Neal made it clear how much he prefers his new teammates.

 

"I love playing for this coach and I love playing with these guys," O'Neal told the Globe. "We have professionals who know what to do. No one is asking me to play with Chris Quinn or Ricky Davis. I'm actually on a team again."

 

Riley said he doesn't have "anything but good feelings for Shaq" and wasn't bothered by any criticism leveled at him. But he said O'Neal has no reason to blame anyone else in the organization for his unhappiness.

 

"When you're 9-40, we're all frustrated. I mean, everybody's at fault, we all were. Everybody was feeling bad and nobody wants that," Riley said.

 

"He didn't want to be there, he didn't want to play for that kind of situation, 35 years old. He wanted to go to a contender and we sent him there. We sent him to Utopia and we're left here with the carnage and I don't know why he's not happy."

 

Riley also defended the work of veteran trainer Ron Culp and the team's medical staff, saying O'Neal was out of line to speak poorly of them.

 

"It's really a shame that he would insult those people like that because they gave him care. They cared," Riley said. "They didn't kiss his butt. They cared about him.

 

"He can do whatever he wants to do to me. That's OK, I don't care. But those men, they tried. ... That upsets me more than anything."

jak zwykle winny jest ktoś inny tylko nie on :? Riley zmuszał biedaczka do grania z Quinnem i Davisem więc pewnie dlatego wyglądał tak beznadziejnie :? szkoda tylko, że media za bardzo zawsze zajęte włażeniem mu w dupę i takie teksty mu się odpuszcza :?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co. O'neal coraz bardziej się ośmiesza swoimi wypowiedziami. Widać, że to "coś" ( nie wiem jak to nazwać :P głupota ?) się u niego nasila i co jakiś czas widzimy co raz to głupsze wypowiedzi Shaqa. Miałby facet szacunek do ludzi, a nie wyśmiewał Davisa, który wcale złym zawodnikiem nie jest. Po takiej wypowiedzi już na pewno nie chciałbym go w swojej drużynie. I nie mówię tutaj nawet o sferze czysto sportowej, ale o to jak myśli o członkach drużny i o to, że ich nie szanuje. W ogóle, nie wiem dlaczego ktoś go tam w Miami prosił żeby grał? Takiego to ja bym od razu na pysk wywalił i niech szuka sobie nowej drużyny. :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachował się katastrofalnie, teraz niby tłumaczy się ale kurde - jakieś granice obowiązują. Quinn podobno mocno przeżył te słowa chociaż oficjalnie nie chciał tego komentować. W sumie szkoda mi go, bo jako jeden z niewielu w Miami pokazuje zaangażowanie w każdym spotkaniu, na dodatek walczy żeby zostać na dłużej w NBA chociażby za minimum kasy. Nie wiem po co Shaq miałby podcinać mu skrzydła :?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a to niespodzianka :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Nie ma co sie specjalnie "ekscajtowac" to caly Snaq, od zawsze. Na szczescie to juz ostatnia zmiana klubu w jego wykonaniu i wiecej zmiany zdan nie uswiadczymy.

P.S. Powiedzial tez, ze Kobe jest dla niego MVP wiec troche mu wybaczylam :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak Kobe jechał Bynuma i był z tego film w necie i jak całe lato zżymał się na to, że z tymi partnerami to mistrza nie wygra i chce out, to jakoś nie widziałem wyzywania go od głupków... No, ale to co innego :)

 

A Shaquille palnął w swoim stylu. Mam nadzieję, że przeprosi i jakoś postara się to sprostować. Bo to rzeczywiście głupie (powiedział to po wtopie z Bostonem, nerwy w takich sytuacjach mu częściej puszczają) i niesprawiedliwe. Choć kompanów Riles optymalnych na sezon nie skompletował... Ale to #32 nie tłumaczy. Reszta też się starała, ale wyszło jak wyszło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak Kobe jechał Bynuma i był z tego film w necie i jak całe lato zżymał się na to, że z tymi partnerami to mistrza nie wygra i chce out, to jakoś nie widziałem wyzywania go od głupków... No, ale to co innego :)

 

hehe wiedziałem, że to napiszesz Szaku w odpowiedzi i o to mi właśnie chodzi. Bryant powiedział w rozmowie z jakimiś kolesiami o tym jak oczywistym dla niego było, że Lakers powinni oddać Bynuma za Kidda, nie jechał go w żaden sposób, nie zrobił tego w wywiadzie tylko głupio w rozmowie, której w jego mniemaniu nie miał słyszeć ani Bynum, ani media. Kobe zrobił coś takiego i rozpętało się wielkie halo, zaczęto robić z tego więcej niż to w rzeczywistości było, sugerować jak to strasznie pojechał po koledze z drużyny podczas gdy on tylko powiedział dosadnie, że nie mogą czekać aż on będzie gotowy i powinni go oddać za sprawdzonego gracza jak Kidd.

 

Shaq wielokrotnie faktycznie jechał Bryanta jak grali razem dużo gorzej niż Kobe Bynuma w tym wywiadzie latem, ale media go za to nie piętnowały, potem jechał już po Lakers teraz to samo robi z Heat, okazując niewdzięczność ludziom, którym tak dużo zawdzięcza i robi to otwarcie w wywiadach z dziennikarzami doskonale zdając sobie sprawę, że jego słowa poznają wszyscy. Z Shaqiem tak jest od lat, media dają mu spokój niezależnie od tego co robi, nie ma na niego nagonki takiej jaka była na Cartera za olewanie sezonu i cudowne ozdrowienie w nowej drużynie, nie ma wielkiego halo jak po raz kolejny jedzie po swojej byłej drużynie obwiniając za wszystko innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdy on tylko powiedział dosadnie, że nie mogą czekać aż on będzie gotowy i powinni go oddać za sprawdzonego gracza jak Kidd.

Shaq powiedzial dosadnie, ze tam gdzie byl to nazywalo sie byc w glebokiej dupie. To, ze przesadzil to oczywiste, tez mi sie to nie podoba. Szczegolnie, ze sam gral w miami taka padake, ze moglby sie naprawde zatkac. Quinn powinien odpowiedziec: "in the end we're not playing with 550 lbs 50% body fat guy"... Troche jestem na Shaqa zly, ale odpuszcza mu pewnie winy wkrotce. Tym bardziej po takiej porazce z bostonem

 

phoenix w zeszlym roku przegralo ze spurs, bo(jeden z gl powodow) mielismy 2 pizdy: marion i barbosa. jednego nie ma. czas pozbyc sie drugiego. tak jak nash, amare, shaq na najwazniejsze mecze step up. tak gracze pokroju mariona czy barbosy step down.

 

z bostonem przegralismy z dwoch powodow:careless turnovers i 2nd chance pts. tego drugiego sie nie zalata, po prostu nie bylo energii nie bylo takiego zaangazowania jakie powinno byc. mowi sie trudno. za to akcje, ktore odwalali diaw z barbosa w 3 kw. i te ich straty to jakies posmiewisko ... nawet nie mam ochoty o tym pisac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shaq zawsze bł dziwny,zawsze słyął z takich wypowiedzi, czy to na poczatku kariery czy już u jej schyłku. Pamietamy wszyscy jak wypowiadał sie o Magic czy pennym, jak pierdzielił o LAL i KB itd. Dla mnie on nigdy nie był ani zabawny ani fair w stosunku do innych i zawsze to podkreślałem w dyskusjach o nim (ciesze sie ze sie potwierdziło). Pamietam jak spuszczali sie kibice Lakers kiedy jechał po Kings.Wtedy to było cool i zabawne, teraz jest "żenujące"... no comment :?

 

Za te jego własnie niewyparzona morde nigdy nie potrafiłem sie przemóc i go polubić. Szkoda tylko, że wielu kibiców zachowuje sie jak hipokryci i ma mu za złe to co robił od poczatku kariery, z tą równica, że smiał powiedzieć to czy tamto o kimś kogo Ci kibice lubią...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troche jestem na Shaqa zly, ale odpuszcza mu pewnie winy wkrotce. Tym bardziej po takiej porazce z bostonem

 

na Shaqa to Ty zły dopiero będziesz, jak kibice wszystkich drużyn, w których grał

 

fajne też to jak Shaq na najważniejsze mecze się spina, szkoda tylko, że to już melodia przeszłości

Pamietam jak spuszczali sie kibice Lakers kiedy jechał po Kings.Wtedy to było cool i zabawne, teraz jest "żenujące"... no comment :?

tego nie mogę puścić Joseph zwłaszcza, że coś podobnego napisałeś jeśli mnie pamięć nie myli po tym jak Shaq obgadywał Lakers i mieliśmy do niego o to pretensje :?

 

nie ma dla Ciebie różnicy w tekstach na temat rywali, którym nic nie zawdzięczasz, a drużynami, w których grałeś, trenerami, których się niby szanowało, znieważaniem ludzi, których nazywało się kolegami, organizacji, które płaciły ogromne pieniądze i dały szanse na zdobycie tytułów i ostatecznie kiedy sam nie chciał już być dłużej ich częścią szły mu na rękę i wysyłały do lepszej dla niego sytuacji :?:

 

jest zasadnicza różnica w robieniu sobie jaj z rywala, co często pod zwykły trash talking może podchodzić, zagrywki mające na celu w danym momencie jakieś próby wyprowadzenia z równowagi rywala jak niedawno Stevenson z Lebronem, a tym co Shaq wygadywał na temat Lakers i Heat, nie wiem jak te dwie rzeczy można w ogóle porównywać ze sobą, gdyby Shaq wcześniej grał w Sacto i potem jako zawodnik Lakers nazywał ich Queens miałbyś rację, ale tak :?

 

Jak Bryant z Bellem w PO 2006 sobie wrzucali nawzajem to w sytuacji gdyby obaj zmienili drużyny i zaczęli obgadywać tak jak Shaq odpowiednio Kobe Lakers i Bell Suns to też dziwiłbyś się oburzeniu kibiców tych drużyn, bo jakoś nie mieli nic przeciwko jak bluzgali się nawzajem ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Van masz częściowo racje i z tego co pamietam 2 lata temu tez Ci to powiedziałem.

Ale... dla mnie liczy sie fakt, że Shaq od zawsze był takim głupio gadajacym klockiem, któremu nalezało manualnie wytłumaczyć podstawy parlamentarnego i fair wypowiadania sie (tylko kto by sie na to odwazył :P).

Masz racje- o wiele gorzej to wyglada kiedy zawodnik tej klasy co SO zaczyna wyrzekać i wygłaszac niepochlebne opinie o druzynach, w których grał i które wiele dla niego dobrego uczyniły. Ale dla mnie nie ma to wiekszego znaczenia, bo ja przez te kilkanascie lat ciagle podkreslałem ze Shaq to koleś bez klasy, zachowujący sie jak pepek swiata i jak głupie duze dziecko, często obrazający innych swoimi wypowiedziami.

Jak wszedł do ligi pamietasz, teraz z niej wychodzi, a poziom z jakim wypowiada się o przeciwnikach/byłych kolegach nie ulega zmianie. Przypomnij sobie co działo sie w 1996 cz 1997 roku w LA, kiedy mówił o Magic- zespole, z którym po 2 latach w lidze był w czołówce i w Finale. Co mówił o Pennym!!! Nie było tego forum, nie było internetu na dobra sprawe w Polsce, ale dyskusje z fanami lakers i ich (jakże mi znajomy do dziś) pełne obłudy teksty pamietam. Choc nie byli to obeznani w NBA ludzie co chocby Ty to jednak jakims dziwnym trafem sposób podchodzenia do tego był podobny :wink:

Ok Shaq nie grał w Kings, ale w LAL i Heat. Po tym co te zespoły dla niego zrobiły nie powinien był tak mówić. Napisze wiecej- nie powinien w takim tonie, z taką pogarda i chamstwem wypowiadac sie o kimkolwiek w tej lidze i tego sie bede trzymał. Jego wypowiedzi mnie zawsze denerwowały, miałem je za prostackie, a on niestety ma chyba kłopoty z rozróznieniem co mozna, a czego nie, co jest smieszne (bo było kilka takich sytuacji), a czego zawodnikowi tej klasy i z takim posłuchem nie wypada mówić

 

Analogicznie- przypomnij sobie jak niszczeni byli Pistons 1990-1992 za sposób wypowiedzi i zachowania w stosunku do Bulls z MJem. Przeciez równie dobrze mozna powiedzieć ze Laimbeer czy Thomas nie grali w Bulls wcześniej wiec teoretycznie mogli wyjśc z hali po sweepie bz gratulowania i wypowiadac sie o Pippenie jak o szmacie z miekkimi kolankami, narzekającej na "małe bóle głowy". A przypomnij sobie teraz nasze oburzenie kiedy niejaki Mr.Pistons sie tutaj z nami wykłócał... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bryant powiedział w rozmowie z jakimiś kolesiami o tym jak oczywistym dla niego było, że Lakers powinni oddać Bynuma za Kidda, nie jechał go w żaden sposób, nie zrobił tego w wywiadzie tylko głupio w rozmowie, której w jego mniemaniu nie miał słyszeć ani Bynum, ani media.

Tłumaczenie mające pewne podstawy, ale tylko jeśli przyjąć konkretny punkt widzenia na takie sprawy. Shaq zawsze gada to, co aktualnie myśli. Wali przy tym dużo gaf, niekiedy mocno przesadzonych, szczególnie jak się zdenerwuje to traci kontrolę. Jest jaki jest i to od dawna widać. Ty napisałeś ni mniej ni więcej tylko to, że (nawiązując do Bryanta) lepszym zachowaniem jest obgadywać i sklinać za plecami, a przed kamerą gadać coś zupełnie innego (typu, że czeka się na rozwój drużyny/Bynuma i widzi w niej/nim przyszły potencjał). Bo według ciebie trzeba być dojrzalszym i mieć dwie wersje, prawdziwą (wedle swojego mniemania) i drugą - dla mediów i kształtowania wizerunku. Tak to napisałeś i taki wniosek z tego wypływa.

 

Każdy ma to, co woli. Ja wolę wiedzieć na czym stoję i np. nie dowiadywać się, że jakiś mój niby dobry znajomy robi mi koło dupy, gdy nie ma mnie w pobliżu. Jasne, że to trochę uproszczone, ale różni są ludzie. Shaq to dziecko pod względem prostolinijności. Co z tego wynika, to my wiemy. Kobas jest dojrzalszy w komentarzach i umie się lepiej zaprezentować, wybrać "high road" (czy jak to nazywają po angielsku) i twierdzić, że jest ponad czymś. A za plecami obgada w garażu, zaszantażuje i zażąda trejdu z klubu, któremu tyle zawdzięcza albo "wsypie" Diesla przed policją mówiąc, że on przecież też chodzi na dziwki...

 

Nie chcę bronić Shaqa przed ostatnimi i niektórymi wcześniejszymi wpadkami, bo są ewidentne. Szkoda mi, że mój ulubieniec od czasu do czasu coś pociśnie i skupi na sobie nieprzychylne opinie. Ale nie lubię przeciwstawiania mu rzekomych "świętoszków" :wink: I może dlatego media po Shaqu tak nie jeżdżą, jak byś tego się domagał Van, bo on jest szczery (czy nawet nieraz nieporadny), zawsze im powie co jest na rzeczy, zamiast kręcić i kalkulować wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomnij sobie co działo sie w 1996 cz 1997 roku w LA, kiedy mówił o Magic- zespole, z którym po 2 latach w lidze był w czołówce i w Finale. Co mówił o Pennym!!! Nie było tego forum, nie było internetu na dobra sprawe w Polsce, ale dyskusje z fanami lakers i ich (jakże mi znajomy do dziś) pełne obłudy teksty pamietam. Choc nie byli to obeznani w NBA ludzie co chocby Ty to jednak jakims dziwnym trafem sposób podchodzenia do tego był podobny :wink:

 

szczerze mówiąc to nawet nie pamiętam jak to wyglądało w 1996 roku pamiętam, że coś tam gadał, ale jak się miało te 14 lat i źródłem wiedzy o NBA był Magic Basketball i Włodek Szaranowicz to wiarygodnymi informacjami trudno to było nazywać :wink:

 

Czasami tak jest Joseph, że nie zawsze chcemy czy potrafimy dostrzec pewne rzeczy, nie zawsze też mamy taki dostęp do informacji jak jest obecnie, mój stosunek do Shaqa zaczął się zmieniać po tej akcji z operacją palca, jego finansowych rządaniach i jak zaczęły wypływać na wierzch sprawy z przeszłości jego zachowanie w stosunku do Bryanta na początku ich znajomości to wszystko wypłynęło później.

 

Tłumaczenie mające pewne podstawy, ale tylko jeśli przyjąć konkretny punkt widzenia na takie sprawy. Shaq zawsze gada to, co aktualnie myśli. Wali przy tym dużo gaf, niekiedy mocno przesadzonych, szczególnie jak się zdenerwuje to traci kontrolę. Jest jaki jest i to od dawna widać. Ty napisałeś ni mniej ni więcej tylko to, że (nawiązując do Bryanta) lepszym zachowaniem jest obgadywać i sklinać za plecami, a przed kamerą gadać coś zupełnie innego (typu, że czeka się na rozwój drużyny/Bynuma i widzi w niej/nim przyszły potencjał). Bo według ciebie trzeba być dojrzalszym i mieć dwie wersje, prawdziwą (wedle swojego mniemania) i drugą - dla mediów i kształtowania wizerunku. Tak to napisałeś i taki wniosek z tego wypływa.

Bryant w wywiadzie na koniec sezonu mówił, że nie mogą czekać na rozwój Bynuma i muszą zrobić coś teraz więc specjalnie to nie odbiegało od tego co powiedział w wywiadzie.

 

Tu nie chodzi o obgadywanie czy dwie wersje, ale dobrze wiesz, że w sytuacji takiej jak ta gdzie chodzi o jakieś znane osobistości pewnych rzeczy w mediach nie powinno się mówić bo może to narobić więcej szkody, nawet jak coś ci się nie podoba to lepszym wyjściem jest się zamknąć i nie podawać tego do publicznej wiadomości. Takich sytuacji jak ta z nagranym Bryantem zapewne jest cała masa, nawet do dziennikarzy zawodnicy mówią pewne rzeczy, ale zastrzegając, że nie mogą zostać zacytowani itd

bo on jest szczery

:lol: no tu mnie rozwaliłeś, przecież właśnie w tym problem, że Shaq to cholernie fałszywy gość taki, który kiedy czegoś od ciebie potrzebuje będzie cię wychwalał, podlizywał się, właził w dupę, a potem jak już potrzebny mu nie jesteś znajdzie sobie kogoś innego nagle zaczyna ciebie obgadywać podlizując się nowym kolegom, potem robi dokładnie to samo z kolejnymi, obgadując tych poprzednich. Wiele rzeczy można o nim powiedzieć, ale zdecydowanie nie to, że jest szczery :? jeszcze bezczelnie opowiada jak to z niego zawsze robiło się kozła ofiarnego, jak to gdyby on był czemuś winny potrafiłby się do tego przyznać.

 

 

on jest albo strasznie fałszywy albo jest lekko niedorozwinięty moim zdaniem to pierwsze bo mówi przeróżne głupoty byle tylko swoim obecnym kolegom się podlizać obrażając przy tym innych, a następnie jak już nie są mu potrzebni robi z nimi to samo co z poprzednimi.

 

Thursday, March 27, 2008

 

No way does the Miami Heat win its NBA title two years ago without Shaquille O'Neal.

 

That much good, plus all the charity work he performed, needs to be said about the man.

 

 

And not an iota more.

 

Because he has revealed himself - through word and deed - to be a basketball fraud.

 

The latest episode involves O'Neal's vindictive criticisms of the Heat from the comfort of his perch with the Phoenix Suns, to whom Miami not long ago traded him and his poisonous attitude and his $20 million-per-year contract.

 

O'Neal had done next to nothing for the Heat this season, and precious little since being part of the championship run. With another year remaining on his deal, O'Neal nevertheless had the gall to ask Heat owner Micky Arison for a trade or gobs of money in a buyout.

 

The Heat, which has turned into the NBA's worst team, did O'Neal the favor of dealing him to a Western Conference contender in the Suns, who, by the way, have fallen in the standings since he arrived.

 

But now, O'Neal has seen fit to insult the Heat for what he suggests was mistreatment in medical care and to belittle his former head coach, Pat Riley, and a couple of generally inconsequential former teammates. Now, among other things, O'Neal is saying he gets to play with and for "professionals" and doesn't give a spit about what Riley might say about him.

 

"We have sutured up the stab wounds in the back, so everybody's waiting for another onslaught," Riley told reporters in Detroit before Miami's game Thursday night against the Pistons.

 

Riley received a call from Suns President Steve Kerr, who told him he is "absolutely embarrassed" by the episode, Miami's coach said.

 

But nobody in Miami or Phoenix or anywhere else should be surprised by O'Neal's actions.

 

This is who O'Neal is.

 

This is what O'Neal does.

 

He thinks of himself as The Big Aristotle when his only abiding philosophy is to quit.

 

He's actually The Big Blamer.

 

Track the O'Neal trail back to the L.A. Lakers and to the Orlando Magic before that, and his tale is the same as it is with the Heat now. O'Neal's view on every matter is that his team's successes are because of him, but his team's failures are somebody else's fault.

 

Kobe Bryant doesn't look so wrong now, does he?

 

Even as O'Neal swallowed hard and pretended to be deferential to emerging Miami superstar Dwyane Wade, he always made certain to mention how influential he was in nurturing the younger player.

 

You're hearing the same garbage now in Phoenix as O'Neal has termed Amare Stoudemire his "project" for the future. Stoudemire should reject that notion just as Wade was learning to do.

 

Wade, who wisely has been shut down for the season as he recuperates from last year's shoulder and knee surgeries, balked at the move mostly because he didn't want teammates thinking he was bailing out on them. That's what they thought O'Neal did.

 

It had reached the point that O'Neal was picking and choosing when he would and wouldn't play for the Heat, but now his basic message is that the team didn't care about him in any way, shape or form. Isn't it convenient for O'Neal to forget how protective of him the franchise tried to be as he went through a nasty and public divorce?

 

But it's all about O'Neal on a basketball court. He has been a me-me-me man for the entirety of a brilliant career that two years ago began to descend rapidly into mediocrity or worse, and he's chafing at the reality of it all.

 

Somebody's going to pay.

 

It's the Heat's turn.

 

O'Neal can tell funny stories. Some might even be true.

 

A child-like playfulness shapes his frequently magnetic personality, but a childish selfishness often manifests itself in sullen pouts or mean-spiritedness or belligerent hubris. What side of himself O'Neal will reveal depends, of course, on whether times are good or bad Ö and his moods are all too predictable.

 

O'Neal once counted on retiring with the Heat, but not before delivering three titles. He got one, and he wasn't the deliveryman. That was Wade, and O'Neal, in fact, was far down the list of NBA Finals difference-makers in the triumph against Dallas.

 

No, Miami wouldn't have won the trophy without O'Neal in uniform. He made it easier for the Heat to do so many things it wanted and needed to do, but a case also could be made that Miami more than once in a while was a better team against the Mavericks when Alonzo Mourning, not O'Neal, was on the floor.

 

Riley says O'Neal's act is a "sad" one, which sounds more accurate than bitter and therefore stands in perfect contrast to O'Neal, who sounds more bitter than accurate.

 

The Heat, no matter what happens next, is well rid of The Big Whiner.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.