połówka na dwóch

[BiałaCzekolada]

Czas na coroczny raport Pelikana

 

 

Ten sezon jest jak film, który oglądasz i jarasz się pomimo tego, że doskonale wiesz jak się skończy. Chodzi o to, żeby króliczka gonić, a nie złapać i pewnie nikomu nie uda się ch**a dogonić, ale patrzeć jak niektórzy będą próbować to piękna rzecz.

 

Trylogia Warriors-Cavaliers jest nieunikniona jak spotkanie Luca z Vaderem, ale jeśli ktoś próbuje w grudniu przewidzieć co się stanie w czerwcu, to albo jest naiwny, albo jest pajacem. Rok temu na MLK była ta sama bajka - Cavs przegrali 34 punktami u siebie i pierścienie były tak samo rozdawane jak są teraz.

 

Nikt nie wie w jakiej formie fizycznej będzie Iguodala, kim tak naprawdę będzie Kevin Love, ile minut będzie grał Korver i przede wszystkim kto będzie klepał piłkę dla Warriors 5 minut przed końcem meczu. Warriors mają najlepszy +/- w historii i jak są w gazie to rzeczywiście wyglądają lepiej niż jakikolwiek team Bulls czy Lakers. ale jednego testu jeszcze nie zdali. Właśnie 5 minut do końca, wynik na styku i izolacja.

 

a) Durant nigdy tego nie pokazał w Thunder i tegoroczne testy w tej materii vs. Cavs, Rockets i Grizzlies też oblał.

 

b ) Curry w crunch time stats jest Marianem Pieczarą (Szef Wszystkich Szefów) i ma fajną historię przeciwko Blazers czy Thunder, ale ciężko mu zaufać. Za często znikał, za często go nie było widać przez całe minuty aka case Lebron przed 2012.

 

c) Klay Thompson zmarginalizowany do roli JJ Redicka i zamrożony jak świąteczny bigos w mojej zamrażarce, jest zdolny zabrać moje marzenia i pokonać Thunder 12 trójkami zrobić różnicę w jednym, dwóch spotkaniach, ale nie wygrywa całej serii. Reggie Miller i Ray Allen grali na koźle, Klay nie i to jest ta różnica.

 

d)Draymond Green - Bill Simmons wyskoczył kiedyś z fajną teorią - co byśmy zrobili gdyby świat zaatakowali kosmici i po wyrównanych i bezowocnych walkach - o losach Ziemi ma zadecydować mecz koszykówki. Wybierzcie swoją piątkę. Jeśli budzicie mnie o 5 nad ranem przed meczem i każecie decydować - to pierwszy idzie Lebron, drugi idzie Draymond.

Od czasu kiedy przeczytałem tę teorię - to zawsze w ten sposób patrzę na koszykówkę. Playoffs to inny kaliber i inna walka i zawsze wolę mieć słabszego, ale wariata niż lepszego ale frajera. Bez talentu nie wygrasz meczu, ale bez charakteru nie wygrasz mistrzostwa.

 

Draymond jest jedyną osobą w Warriors, której ufam na 100% i wiem że nie ma ringu, którego się boi i nie ma przeciwnika, przed którym ma kupę w gaciach. c*** z kopami w jaja i c*** z głupimi technikami - Draymond jest Laimbeerem, Oakleyem, Artestem i Steven Adamsem naraz z talentem 85% Kevina Garnetta. 

 

Tylko Draymondowi generalnie nie podasz piłki (patrz punkt a i b )

 

 

 

kto może połaskotać Warriors i Cavs? Jak dla mnie tylko trzy zespoły.

 

 

1. Rockets - drugi najlepszy team na Zachodzie BY FAR. Clippers wysłali mocną wiadomość, a potem zostali klasycznie zgwałceni przez Warriors i nie pokonali ich już od 1873 roku, więc Clippers pozostają niezłym i ambitnym, ale ciągle żartem. Rockets mają personel w obronie, mocną zbiórkę, bardzo dobrą chemię, gameplan i dwóch graczy do klepania piłki. No i przede wszystkim mają głowę, żeby wyjść do nich bez strachu. Beverley-Harden-Gordon-Ariza-Capela to jest twój crunch time lineup i może być zabawnie jak po czterech meczach będzie 2-2.

 

2. Bucks - zespół dużo lepszy niż bilans. Antentokounmpo już jest spokojnie w top10 ligi i tego nie przewidziałem, ale ma charakter Kawhi Leonarda po amfetaminie. Giannis wyszedł do Lebrona w tym sezonie jak mało kto, kiedykolwiek wyszedł i wszystkie historie o tym, że może nigdy nie być pierwszą opcją - są już starym jogurtem w lodówce, którego trzeba wyrzucić. Giannis is The Man. Do tego ma swojego Robina, który jest Batmanem w scoringu (Jabari), drugiego Robina zaklętego w garnitur (Middleton) i na dodatek twardych guardów (Delly, Brogdon), szczwanego trenera i tylko ciągle pod koszem suche wiórki kokosowe.

 

Pamiętam jak kiedyś JVG powiedział, że jak pierwszy raz zobaczył T-Maca w NBA - to pomyślał sobie, że koleś jest jeszcze mega surowy (zdobył mniej niż 10 punktów), ale ma ten unikalny dar do znajdowania kosza i jak poskłada wszystko do kupy to 30 punktów będzie dla niego pestką. Giannis jest gdzieś w połowie drogi "znajdowania siebie", a już wali 25 punktów na samych długich susach w transition i koślawym wjazdom na faul. Nigdy nie widziałem, żeby tak nieoszlifowany ofensywny zawodnik zdobywał po 25 punktów na mecz. 

 

I nigdy nie widziałem, żeby jakikolwiek rookie grał z takimi cojones jak Malcolm Brogdon. Do tej piątki na mecz z kosmitami jeszcze bym go nie wybrał, ale chciałbym żeby stał gdzieś przy linii. Swoją drogą też dziwny zawodnik - taki trochę bez pozycji bo to ani rozgrywający ani skrzydłowy, ale po prostu dobrze gra w koszykówkę. Rajon Rondo 2.0

 

3. Celtics - to co stało się z Isaiah Thomasem od początku grudnia to gotowiec na film. Może to głupie, ale Thomas jest już lepszy niż Allen Iverson kiedykolwiek był (lol). Iverson był większą postacią, ale koszykarzem Thomas jest lepszym. Jeśli Giannis nie musi robić nic, żeby zdobyć 25 punktów - to Isaiah musi robić 150%, żeby zdobyć 24. A zdobywa 30.

 

Celtics mają charakter i mają jeden potencjalny lineup, który może pobawić się z Cleveland:

Thomas-Bradley-Smart-Crowder-Horford.

 

chciałbym to zobaczyć, m.in dlatego, że Irving vs Thomas to byłby najlepszy duel na PG jaki mogę sobie teraz wyobrazić.

 

 

honorable mention - Grizzlies, którzy są twardzi i nie zamawiają popity do czystej wódki, ale no umówmy się, że Grizzlies są jak historia opowiadana po raz ósmy w tym samym gronie. Nadal śmieszna, ale emocji już brak.

 

 

reszta? raczej na smutno:

 

Spurs - nadal bez gtg, nadal bez młodego klepacza, te same problemy, ten sam świetny bilans. Popovich znowu robi sobie krzywdę, robiąc overachieving w regularze, żeby dostać baty w PO

 

Thunder - Westbrook jest kochany, ale Westbrook raczej sam nic nie wygra, a do Oklahomy ciężko będzie mu sprowadzić większą pomoc. Jerami Grant gra tam 25 minut czasami...no co poradzisz jak nic nie poradzisz.

 

Raptors - Lowry gra kolejny sezon życia, tylko że w tym roku jest to SEZON życia, ale Raptors są Grizzlies Wschodu i dostali tyle razy wpierdol, że już nie można traktować ich poważnie. Doceniam podnoszenie się po ciosach i ciągłe parcie do bycia lepszym, ale Raptors boją się Cavs trzy dni przed meczem i tylko Hawks mają sraczkę dłużej.

 

Jazz - Gobert to nowy Ben Wallace, którego niestety nikt specjalnie nie lubi i Jazz w fajnych wiatrach mogą pokonać każdego od 2-8 na Zachodzie, ale nie mają tego potencjału contendera, ich młodzież spada po równi pochyłej i wysłałem już trzy bukiety do Gordona Haywarda na przeprosiny, bo chłopak liderem-liderem nie jest, ale ma twardą dupę i mocną głowę. 

 

cała reszta to kiepskie zespoły i cieszą się ci co mają Porzingisa, Lakers w nazwie, Townsa, Embiida, Jokica i Bookera, a ci co nie mają to się nie cieszą. Na przykład Pistons się nie cieszą, bo nie mają żadnego potencjalnego top20 zawodnika, w rzece znaleziono zwłoki zaginionego  Stanleya Johnsona, a Reggie Jackson to c***.

 

Pacers też się raczej mało cieszą, bo nikt nie spadł z takiego klifu jak Paul George. 

 

Wolves się będą jeszcze cieszyć, ale muszą zrobić jakiś ruch, żeby wiedzieć z kogo mają się cieszyć.

 

 

idzie nowe w NBA, ale stare też jest zajebiste.

Edytowane 18 Stycznia 2017 przez BiałaCzekolada

[Elwood]

Dray Green to Twój wybór na super sajana Vegetę, żebyś z nim przywdział kolczyki potara i nakurwiał się ze wszechświatem. Mam takie przeczucie dziwne, łaskocze mnie podniebienie coby gdyby. Gdyby Greena uwolnić z przesyconych Warriorsów i wpuścić tylko mu znanym fartem do Raptors do DeRodzyna, który robi wszystko poza trójką i rozgrywaniem. Nie wiem jak i za kogo, ale Green + Rodzyn i Bron co kwartę zmienia pampersa.

 

IT to Iverson bez problemów z dykcją, za to z charyzmą i wzrostem ochroniarza z Tesko. Do tego Szreder płacze, że mu Thomas obraził mamę. Wszyscy wiemy, że Dennis został stworzony z komórek połączenia w tajnym laboratorium w Rosvell na tyłach hangaru, gdzie Ufo zaparkowało. To samo, które podjebało siorkę Mulderowi. Która opieralała kiełbachy kosmitom. Więc Dennis nie ma nikogo, kogo by mu można obrazić więc fuck off. Jak i cała Atlanta.

 

Kawhiego nie ma, tak jak i nie ma całych Spurs. Czytanie o potenacjalnym maksie dla Millsa w kontekście brania go na startera do contendera to samobój porównywalny do kontraktu Noah. Nawet Mózgov jest więcej wart w kontekście całokształtu. Jeden już taki heros z ławki dostał lejce do pierwszej fury ojca, fura ma silnik z długa nazwą, na zderzaku naklejkę "bump me" i wchodzi do pierwszej rundy na soczkach Hortexu. A Delly nie dał rady. Mills tez nie da.

 

Połowa sezonu, a już mamy podziały. Goście do finału ligi i konfy już są znajomi (zdrowie wygra w konfrontacji Clipps-Spurs). Clipps w marzeniach tańczą z duchami Melo, ale nieświadomie dość, bo piłka jest jedna, kosze są dwa, a ocena od Tyszkiewicz to trzy.

 

Do Po wchodzą scruby, starterzy 3-0, odkopany Boston, Waszyngtony wyzute z chemii i fizyki. I Paczulia idzie na weekend gwiazd, bo liczy się ilość retłitów. jakbyście nie wiedzieli - Tristana Thompsona wspiera cała familia Kardashianów, których ja już nie wspieram, ale dzięki którym TT może wygrać tip off z Zazą gdzieś w lutym. Obejrzę to tylko po to.

 

Gnoje się odkurzają, pokazują i tak oto Booker ma 20+ mecze, Jokić podaje jak siedmiostopowy Magic, Embiid i NN czarują, a Payton od 10 lat nie widział szampotnu do włosów. Widzi za to coraz częściej Gordona, który jest skrzydłowym z krwi i kości i tylko czekam, aż wypierdolą z Magic Ibakę. Rozwój ponad wszystko.

 

A MVP#1, który nie szkodzi lidze/swemu zespołowi, to Giannis, ktory co noc gra na 100% i wprowadza Bux do PO. I stawia się po obu stronach parkietu. I jest liderem. I walcie się na twarz z samcami alfa "20% zza łuku". 

 

A Tony Davis jest cichym killerem, ale ludzie na siłę szukają jego dziur w zębach/grze i nie zwracają na niego uwagi. Za to po raz kolejny K.Love obrywa za swoją c***owatość fizyczną, która jest oczywistością od 10 lat. 21/11 jako trzecia opcja. 

 

Kocham go, ale Green to nr 1 pf pod względem użyteczności/wielowymiarowości/przydatności, i jego rzucam na każdego złotego pikaczu. 5 maja zeszłego roku już to wiedziałem. 

[Cardi]

cała reszta to kiepskie zespoły i cieszą się ci co mają Porzingisa, Lakers w nazwie, Townsa, Embiida, Jokica i Bookera, a ci co nie mają to się nie cieszą.

 

Zaśmiane na głos, 8 innych osób w biurze pyta dlaczego prawie spadłem z krzesła. Dzięki!

[Mirwir]

Wydaje mi się, że trochę przeceniacie magiczną moc Greena. Draymond Green to super tool, który ma poważną wadę, brak bezpiecznika przegrzewania się. Pracuje pracuje i nagle bum, nie masz palca, dłoni, nogi, albo głowy.

 

Green w Toronto, wszystko fajnie tylko Toronto jest 29 pod względem ilości asyst, a sam Green nie zmieni tego, że Raptors grają to co grają.

[Elwood]

Wydaje mi się, że trochę przeceniacie magiczną moc Greena. Draymond Green to super tool, który ma poważną wadę, brak bezpiecznika przegrzewania się. Pracuje pracuje i nagle bum, nie masz palca, dłoni, nogi, albo głowy.

 

Green w Toronto, wszystko fajnie tylko Toronto jest 29 pod względem ilości asyst, a sam Green nie zmieni tego, że Raptors grają to co grają.

Na chuy im asysty jak są drudzy na wschodzie, border 5 w lidze, niemal pewni na finał konfy i kręcą sezon życia na plecach nietrójkującego DeLoreana :]

 

Green w Raps to więcej swobody grania, więcej statement touches dla niego, zbiórki i obrona dla zespołu, rozciągnięcie gry, pomoc dla Jonasa

 

generalnie all u can eat

[Mirwir]

Na chuy im asysty jak są drudzy na wschodzie, border 5 w lidze, niemal pewni na finał konfy i kręcą sezon życia na plecach nietrójkującego DeLoreana :]

 

Green w Raps to więcej swobody grania, więcej statement touches dla niego, zbiórki i obrona dla zespołu, rozciągnięcie gry, pomoc dla Jonasa

 

generalnie all u can eat

 

Sezon życia, sezonem życia ale nie są w stanie wyprzedzić Cavs, który postanowili wrzucić wsteczny bieg. Asysty i ruch piłki przydaje się w PO bardzo, gdzie wszystkie ruchy zawodnika są rozpisane. Zobacz jak wyglądała ofensywa Toronto w PO w poprzednim sezonie. Jak się porządnie broni to z groźnego Raptora robi się jaszczurka.

Raptors to druga siła w konferencji, ale to dla mnie wcale nie jest pewnik, że będą w finałach konferencji. Przy spłaszczonym wschodzie nieodpowiedni match-up i może być dupa.

[RappaR]

Sezon życia, sezonem życia ale nie są w stanie wyprzedzić Cavs, który postanowili wrzucić wsteczny bieg. Asysty i ruch piłki przydaje się w PO bardzo, gdzie wszystkie ruchy zawodnika są rozpisane. Zobacz jak wyglądała ofensywa Toronto w PO w poprzednim sezonie. Jak się porządnie broni to z groźnego Raptora robi się jaszczurka.

DRTG Ind w RS - 102,9, trzecie w lidze

ORTG TOR w serii PO - 104,8

DRTG MIA w RS - 104,4, dziewiąte w lidze

ORTG TOR w serii PO - 105,4

 

Spotkali się z dwoma top10 obronami w PO, które ich nie zatrzymały.

Dla porównania - Charlotte, siódma ofensywa ligi, miała 100,4 ORTG przecie MIA rundę wcześniej.

[BigManFan]

Bucks mają kiepski bilans z drużynami z dodatnim bilansem (5-12?). a Brogdon jest bardzo fajny, ale to jest rówieśnik Irvinga, nie będzie wiele lepszy niż to co pokazuje teraz. kolo jest starszy o rok od Drummonda, a nie wiem jak Wy, a ja przez tą powtarzającą się gadkę o tym co musi poprawić Drummond odnoszę wrażenie, że Andre jest w lidze od jakiejś dekady. ;] oczywiście jak LeBron się skończy, to Bucks w takim składzie wyglądają na organizację która będzie rywalizować z Embiidem o prymat na Wschodzie, na ten moment to zespół na zaciętą pierwszą rundę.

przynajmniej do powrotu Middletona w formie.

[blackmagic]

Bucks mają kiepski bilans z drużynami z dodatnim bilansem (5-12?). a Brogdon jest bardzo fajny, ale to jest rówieśnik Irvinga, nie będzie wiele lepszy niż to co pokazuje teraz. kolo jest starszy o rok od Drummonda, a nie wiem jak Wy, a ja przez tą powtarzającą się gadkę o tym co musi poprawić Drummond odnoszę wrażenie, że Andre jest w lidze od jakiejś dekady. ;] oczywiście jak LeBron się skończy, to Bucks w takim składzie wyglądają na organizację która będzie rywalizować z Embiidem o prymat na Wschodzie, na ten moment to zespół na zaciętą pierwszą rundę.

przynajmniej do powrotu Middletona w formie.

 

Z jednej strony się zgadzam, ale z 2. to nie jest tak, że ludzie się rozwijają tylko ze względu na wiek. Przecież on dopiero uczy się gry w poważnej lidze więc musi zrobić jeszcze jakieś postępy. Może upside ma mniejszy, ale to ciągle jego pierwsze pół roku w lidze!

[BigManFan]

no, ja się zgadzam, mnie jedynie chodzi o to, że ''nigdy nie widziałem rookiego z takimi cojones'' to trochę przesada gdy mówimy o kolesiu który w college'u spędził 5 lat i w sumie jest starszy od/w wieku wielu graczy których nawet nie uznajemy za ''młodych propsketów''. żeby nie było, bardzo fajny steal, potencjał na dobrego startera.

[BiałaCzekolada]

 

no, ja się zgadzam, mnie jedynie chodzi o to, że ''nigdy nie widziałem rookiego z takimi cojones'' to trochę przesada gdy mówimy o kolesiu który w college'u spędził 5 lat i w sumie jest starszy od/w wieku wielu graczy których nawet nie uznajemy za ''młodych propsketów''. żeby nie było, bardzo fajny steal, potencjał na dobrego startera.

 

Wiek robi swoje i wiadomo, że jak masz 19 lat i ledwo spakowałeś pierwszą walizkę, a już musisz naparzać ze starymi koniami w NBA - to początek jest dla ciebie trudniejszy niż gdy twój pierwszy mecz jest w wieku 23 lat.

 

Ale pierwszy sezon - to pierwszy sezon i jak przychodzisz z dziecięcej rywalizacji w NCAA, gdzie przez 3 lata przestawiałeś kalafiorów - to potencjalnie zderzasz się z kurewskim murem przewagi atletycznej, talentu, cwaniakowatości, triczków i sztuczek, które w połączeniu z tym, że trener, media i sędziowe robią ci "kocówę" co noc - to fakt,  że Malcolm Brogdon gra jakby zjadł na NBA zęby, jest MEGA IMPONUJĄCY.

 

 

Malcolm Brogdon to nowy Kirk Hinrich.

Edytowane 20 Stycznia 2017 przez BiałaCzekolada