Skocz do zawartości

Kwiecień 2007


Kily

Rekomendowane odpowiedzi

przed chwilą przeglądałem sobie tabele i tak mi przyszło do głowy coś o czym w sumie wcześniej jakoś nie pomyślałem, macie ambicje na grę w finale prawda :?: jeżeli tak to czy mimo wszystko nie byłoby lepiej dostać jednego z waszych głównych rywali czyli Heat już w pierwszej rundzie :?: jeszcze wczoraj myślałem, że to najgorsze na co wy lub Bulls możecie trafić, ale pokonanie Heat powinno być najłatwiejsze właśnie w pierwszej rundzie, kiedy Wade jeszcze nie powinien być w takie formie, a drużyna na tyle na nowo z nim zgrana jak prawdopodobnie będą później. Inna sprawa by była gdyby drużyna nie miał aspiracji na finał to jasne w sumie im łatwiejszy rywal tym większe szanse na awans do drugiej rundy, ale w przypadku Cavs kto wie czy nie byłoby lepiej żeby i oni i Heat zostali tam gdzie są, grac z nimi z przewagą parkietu kiedy nie będą jeszcze z pewnością w najlepszej formie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wschodzie teoretycznie z czworki Bulls, Pistons, Cavs i Heat kazdy moze wygrac z kazdym. Teoretycznie kazda seria pomiedzy tymi zespolami zapowiada sie na ciezka 7 meczowa. Jesli juz mielibysmy trafic na Miami to tylko w 1 rundzie. Heat nam nie lezy ze wzgledu na osobe Shaqa i Zo. Przede wszystkim nie mamy kim ich bronic. Wszystkie inne zespoly nam o wiele bardziej pasuja ze wzgledu na matchupy. Czy to Detroit z Webberem i Sheedem, czy tez Bulls z BigBenem i PJem/Thomasem/Nocionim. Dlatego tez za wszelka cene chcialbym uniknac Miami, ale jesli juz mielibysmy ich pokonac to tylko w 1 rundzie. Heat w PO sie rozkrecaja z meczu na mecz, ale nie jestem pewny czy dali bysmy im rade. Oni bardzo dobrze bronia LeBrona, wiec jesli James nie otrzyma zadnej pomocy od partnerow to klapa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem Van, z jednej strony jak wygrać z Heat, to rzeczywiście najłatwiej w 1 rundzie, ale sprawa wygląda nieco inaczej. Jeśli bylibyśmy aktualnie na tym drugim miejscu Bullsów, mielibyśmy w dwóch pierwszych rundach odpowiednio Nets i Raptors, czyli naprawdę wymarzoną sytuację przed PO, a dopiero w ECF trudna przeprawa i rewanż za serię sprzed roku z Pistons, bądź też seria z Heat. Natomiast grając w rundzie z Heat, to w drugiej czekaliby już Pistons, a później jeszcze Bulls, czyli trzy trudne serie zamiast jednej po drodze do finału. W takiej sytuacji IMO nie ma się nad czym zastanawiać i trzeba walczyć do upadłego o ten drugi seed. Oczywiście to może się zmienić, jeśli tylko Heat wyprzedzą Raptors, ale i tak 1 runda z Heat to nie jest ciekawa sprawa, zwłaszcza dla nas, czyli dla drużyny nie radzącej sobie ze strefą Żaru i z Shaqiem, a podknięcie się już w pierwszej rundzie to byłaby totalna katastrofa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, tak oglądałem sobie urywki waszego spotkania z Heat podczas Inside the NBA, już po przeczytaniu waszych komentarzy i muszę stwierdzić jedno. Nie możecie wszystkiego zwalać na coacha. Tu jest taka tendencja, że po każdej porażce wszyscy jadą po Brownie. Być może to jest jak najbardziej uzasadnione, nie siedze przecież w Cavs tak jak Wy, ale w tym konkretnym przypadku widać że to wasi zawodnicy po prostu zwalili.

James do spółki z Hughes'e m podejmowali w końcówce złe decyzję a na czoło wysuwają się tu:

Ostatnia akcja James'a w regulaminowym czasie gry, gdzie fakt, wszyscy stoją, ale James kozłuje sobie w najlepsze, czeka na podwojenie jakiś metr za linią 3 pkt i mimo tego że ma obok wolnego Hughes' a czeka aż go przyprą i odpala jakiś dziki rzut. C'mon LeBron, You're better than that!

No i oczywiście Hughes i jego fatalne podanie pod koniec dogrywki. Fakt, pewnie taka była zagrywka, ale chyba chłopak ma swój własny mózg i widzi co się dzieję na boisku.

Były też pokazywane jakieś inne błędy i dziwne akcje...więc powtarzam tezę: Za to porażkę powinniście obwiniać przede wszystkim waszych zawodników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że to od trenera oczekuje się, aby dobrze zaplanował taką decydującą akcję, a jeżeli widzi się, jak LeBron sobie kozłuje, a reszta stoi to najdobitniej świadczy o tym, że Brown nie miał zbyt dobrych pomysłów. Zawodników obwiniam przede wszystkim za to, że niesamowicie pudłowali wszystko co się dało, ale za te decydujące akcje winą IMO ponosi przede wszystkim Brown.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że to od trenera oczekuje się, aby dobrze zaplanował taką decydującą akcję, a jeżeli widzi się, jak LeBron sobie kozłuje, a reszta stoi to najdobitniej świadczy o tym, że Brown nie miał zbyt dobrych pomysłów

Mnie się wydaję, że to była po prostu izolacja dla LeBrona. W sumie patrząc na to ile czasu mieli na akcję, całkiem nie głupi pomysł, bo zawsze jakiś faul mógłby wymusić, jednak przy tym podwojeniu jakoś się pogubił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mielismy 10 sekund, 83-83, nasza pilka. Hughes podal z wielkim trudem przy inbound do LeBrona i w tym momencie zaczely sie czary. Do Jamesa polecial double team i wlasciwie w tej chwili "przegralismy" mecz. LBJ meczy sie z podwojeniem a kazdy STOI i sie PATRZY. Efekt? Zamiast rzutu przynajmniej za 2pkt mamy trojke z 9-10m, z fadeawayem i z podwojeniem. Po prostu nasz coach to geniusz. Zero zaslony, zero ludzi na wolnych pozycjach (procz Hughesa, ale jego lbj nie widzial, zreszta nie musial widziec skoro akcja miala zaczynac i konczyc sie na lbj), wszyscy stali i czekali co wyczaruje lbj... no po prostu czlowiekowi rece opadaja jak mozna tak spierdolic gre na widelcu bo sie nie umie rozrysowac chocby jednej akcji na koniec meczu.

Hirek tylko zauwaz pewna sprawe. do Jamesa dochodzi podwojenie, Wystarczylo poscic podanie do stojacego niedaleko Larry'ego, do którego pewnie doszełby mocniej Posey który krył na radar,ten od razu pósciłby piłeczkę do Marshalla i ten mialby kompletnie wolna pozycje a jakby doszedł Haslem to by zagrał do Goodena do środka zamiast rzucać, a James niepotrzebnie kozlował obok dwóch i oddawał trudny rzut. a to że stali, to co mial robic taki Hughes? Mial dobra pozycje, penwie odegralby do Marshalla jakby Posey podszedł, jak nie to by rzucił, miał pozycje to czekal, to samo z Marshem ktory to jużwogole wolny na skrzydle stał, czekali tylko na podanie...

 

P.S. KarSp mogłeś dorzucić do życzenie o wygraną wczoraj, to może byśmy wygrali Razz

A co reszta się spełnia? :lol:

 

No i oczywiście Hughes i jego fatalne podanie pod koniec dogrywki. Fakt, pewnie taka była zagrywka, ale chyba chłopak ma swój własny mózg i widzi co się dzieję na boisku.

Tak, jasne emjey, tylko zobacz ze co miał chłop zrobić? głowy nie dam, ale czasu już chyba nie było, pięciosekundówka na wybicie się kończy, wszyscy są kryci wiec wersja awaryjna wysiada, a do kogo pewnie miał grać? No pewnie do LeBrona wiec jak nie miał co zrobić to zdecydował sie nawet na glupie ale na to co ustalili. On ma myśleć ale od taktyki tutaj nie jest, a sam fakt grania przez całe boisko niewysokiej piłki do LeBrona jest już mistrzostwem świata w debilizmie.

 

roblem w tym, że to od trenera oczekuje się, aby dobrze zaplanował taką decydującą akcję, a jeżeli widzi się, jak LeBron sobie kozłuje, a reszta stoi to najdobitniej świadczy o tym, że Brown nie miał zbyt dobrych pomysłów.

Zapewne było ustawione na grę jeden na jednego James vs obrońca, poszło podwojenie więc on powinien odegrac, tym bardizej ze mial do kogo a tego nie zrobił a tego juz w taktyce Browna pewnie nie było. ;)

 

Wracajac do samego meczuto mnie az dziw biezre jak mozna było tak pudłować, z czystych, wypracowanych pozycji, a poza tym jak mozna grac w dogrywce z takim zespołem jak Miami mimo takiej dyspozycji dnia. Poza tym zniszczyli nas Walker z Kapano, tym bardziej ten pierwszy, który miał niesamowity dzień i jak zazwyczaj pudłuje te swoje trójeczki tak teraz mu wpadało niemalże zakażdym razem.. Kapano jak tylko mial wypracowna pozycje to nie umial zawiesc.Obaj zawsze dobijalni nas w najgorszych z mozliwych momentów. Pzoa tym Shaq robił co chciał z Zetem, w pierwszej kwarcie to jak tylko miał pilke to mozna było spodziewac sie punktów bo albo tak swietnie otworzyl gre dla kolegów albo sam z najwyzsza łątwoscią konczył, az czasami zal bylo patrzec jak nas robi, no i robil do konca. A sam Z? O matko co on grał,nie dosc ze niewidocnzy i nieskuteczny w obronie to jeszcze w ataku sie siłował na mase głupot i niepotrzebnych prób. Wogóle nie wiem co grał nasz front, chyba nic, patrzac na parkiet i teraz na statystyki. Fatalny mecz, szczyt wzsystkiego, gorzej byc nie moze i to chyba jedyne pocieszenie płynace z tego pojedynku....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, jasne emjey, tylko zobacz ze co miał chłop zrobić? głowy nie dam, ale czasu już chyba nie było, pięciosekundówka na wybicie się kończy, wszyscy są kryci wiec wersja awaryjna wysiada, a do kogo pewnie miał grać? No pewnie do LeBrona wiec jak nie miał co zrobić to zdecydował sie nawet na glupie ale na to co ustalili. On ma myśleć ale od taktyki tutaj nie jest, a sam fakt grania przez całe boisko niewysokiej piłki do LeBrona jest już mistrzostwem świata w debilizmie.

 

Nie wiem czy Cavs mieli jeszcze czas, ale jeśli nie, to mógłby podać chociażby do Pavlovica(?) albo Varejao, którzy byli blisko ( duży mógłby od razu oddać Larremu piłkę ) a tak zdecydował się na ultraryzykowne, prkatycznie skazane na niepowodzenie zagranie. Mnie nie razi to że szukał James' a, tylko to podanie, bo praktycznie nie miało prawa się udać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a podknięcie się już w pierwszej rundzie to byłaby totalna katastrofa.

z jednej strony tak, ale z drugiej czy dojście do finałów konferencji pokonując po drodze dwóch leszczy i następnie w trzeciej rundzie porażka to jest jakiś duży sukces :?: fajnie bo to zawsze finał konferencji, ale jednocześnie można trochę przecenić przez takie osiągnięcie własną wartość, mam tu na myśli głównie zarząd chociaż kibiców również. Sixers w 2001 roku doszli do tego finału nie pokonując po drodze nikogo silnego i nagle myśleli, że są nie wiadomo jak silną drużyną, Bucks w tamtym sezonie grający właśnie z nimi w finale konferencji również chyba za bardzo uwierzyli w to, że robiąc ECF coś znaczą a rok później ten sam skład nie awansował nawet do PO, Wolves w 2004 doszli do finału konferencji pokonując słabych Nuggets w drugiej rundzie Queens z nie w pełni sprawnym Webberem i też myśleli sobie, że są tak blisko, w końcu doszli aż do WCF ale się przejechali na takim myśleniu.

 

Oczywiście na nic nie ma reguły, ale tak sobie myślę, że póki nie jest się jeszcze drużyną z tej najwyższej półki, ale ma się takie aspiracje to czasami lepiej wcześniej się przekonać jak jest naprawdę, w przypadku Lakers chciałem Jazz w pierwszej rundzie bo to wydawał się być najsłabszy potencjalny rywal, teraz już granie z nimi jest niemożliwe, ale gdyby jednak było i powiedzmy Lakers by ich wyeliminowali, ale potem i tak przegrali z kimś z trójki Spurs/Suns/Mavs to klub uznałby to za kolejny krok do przodu w końcu pierwsza runda pokonana, ale naprawdę w kwestii walki o tytuł bo tylko to się liczy niewiele by się zmieniło wciąż Lakers nie potrafiliby pokonać innego contendera.

 

Pierwsza runda jeszcze chciałbym grać przeciwko słabszemu rywalowi, ale w drugiej zdecydowanie wolałbym już kogoś z najwyższej półki jeżeli jest się drużyną myślącą o mistrzostwie trzeba pokonywać najlepszych a jak się nie jest to lepiej wcześniej się o tym przekonać, wyciągnąć wnioski, zobaczyć czego brakuje do osiągnięcia tego statusu i się nie oszukiwać, pewnie doświadczenie z kolejnych rund jest ważne dla młodych graczy, dla nas kibiców zawsze to lepiej jak dłużej naszą drużynę możemy oglądać, ale czasami lepiej skoczyć na głęboką wodę.

 

Tak czysto teoretycznie i nie zważając w tym momencie na to kto na, którym miejscu jest to czy granie z Heat w pierwszej rundzie i porażka to byłaby taka tragedia w porównaniu do grania z Heat w ECF i porażki po pokonaniu takich potęg jak Wizards i Raptors :? skoro i tak się ostatecznie przegrywa z tą samą drużyną, Clippers rok temu kombinowali żeby dostać słabych Nuggets i dostali tylko co z tego skoro i tak przegrali potem z Suns, ale ponieważ byli już dzięki wygranej z Nuggets w czołowej czwórce zachodu to uwierzyli jacy to są już potężni, a kto wie gdyby nie tankowali i grali w pierwszej rundzie z Mavs może by wygrali, ale nawet jak nie to przynajmniej zobaczyliby gdzie faktycznie jest ich miejsce i może poczyniliby jakieś wzmocnienia zamiast zamienić sobie jedynie Radmana na Thomasa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy Cavs mieli jeszcze czas, ale jeśli nie, to mógłby podać chociażby do Pavlovica(?) albo Varejao, którzy byli blisko ( duży mógłby od razu oddać Larremu piłkę ) a tak zdecydował się na ultraryzykowne, prkatycznie skazane na niepowodzenie zagranie. Mnie nie razi to że szukał James' a, tylko to podanie, bo praktycznie nie miało prawa się udać.

-Vareajo. To nie bylo zagranie taktyczne wiec trudno przewidziec jak sie zachowa i czy akurat wpadłby ja to by odegrac piłkę, patrzac na to ze to niedoświadczony zawodnik, opcja dość ryzykowna jak na grę na spontan, nawet chyba bardziej niz zagranie przez cale boisko,było 5 sekund więc małe pole manewrow miałby anderson jakby nie oddał piłki i pewnie by rzucil a to nic dobrego by nie wrózyło. A jakby Larry dostał piłkę to miałby 5 sekund i 2 obrónców przy sobie.Opcja tak samo ryzykowna i trudna jak tą którą wybrał.

Nie wiem natomiast o co chodzi z Pavloviciem, on jest szczelnie kryty na rogu boiska i jestem niemalze przekonany ze nie przejałby tej piłki, wziałby ją Kapano albo chociaż nie dał aby dostała sie w rece Sashy, a czasu było mało, więc jakby byłą bezpanska i gdzies tam kozłowała to czasby sie i na tym skończył.

Widze tez lekki ruch w kierunku marshalla, chce larry zagrać ale gracz Heat przy nim wyskakuje i uniemizliwia to przez co gra wzdluż do LeBrona

 

Podsumowując każda opcja jaką ma Hughes jest piekielnie trudna do zrealizowania, potrzeba dużo szczęscia by cokolwiek się udało, stad tez nie dziw ze grał do LeBrona czyli do tego którego ustalono, bo wykonywanie zadan taktycznych wiązało się z najmniejszym ryzykiem bycia winowajcą przegranej na niego co by z pewnoscia bylo faktem gdyby się wyłamał.. A wine ponosi za to nie kto inny jak Mike Brown, który nie umiał wybrac dobrego set play by uwolnić kogoś na pozycje do rzutu za 3, przez co wpakował Hughesa i Cavs w głupi sposób przegrali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karsp problem w tym, ze Mike Brown zaplanowal na ostatnia akcje izolacje i nie spodziewal sie, ze beda LBJ podwajac. k**** caly mecz go podwajali, Heat wrecz calym zespolem ustawiali sie tylko na LBJ, a nasz Coach po prostu na to nie wpadl (shit?!). Przeciez sam powiedzial po meczu, ze plan na ta akcje byl po prostu wjazd James na kosz i wymuszenie faulu. LeBron dobra okazje do podania mial w momencie jak Williams schodzil na podwojenie, ale on zdecydowal sie sprobowac silowo minac ta przeszkode. Ruszyl w jedna strone, pozniej sie wrocil i na zegarze byly 2sec. Nie zdazyl by efektywnie podac do Hughesa i sam LArry nawet by nie oddal rzutu. Powtarzam, plan tej akcji to penetracja lebrona bez drugiego dna, bez planu awaryjnego, czyli byl on pozostawiony samemu sobie. Na zegarze przy 10 sec mozna wyczarowac po prostu cuda, u nas wyczarowalismy wielkie gowno. Po prostu rece opadaja. Powinno byc conajmniej kilka roznych opcji, na boisku sami shooterzy. LBJ w momencie podwojenia powinien wiedziec gdzie bedzie stal parntner, czy bedzie scinal on do srodka, czy w przypadku problemow ma gdzie odegrac. On zostal pozostawiony samemu sobie. W przypadku planu awaryjnego i podwojenia Heat to widzi mi sie tylko schodzenie tego wolnego zawodnika do srodka, a sam James powinien o tym wiedziec. Bo w tej akcji potrzebowalismy tylko 2 pkt, nie 3pkt. LeBrona odgrywa do schodzacego do srodka Hughesa i mamy game winnera Larryego! yeee... pomarzyc mozna nie? ;] Jednak Hughes stal za linia 3pkt, tak wiec nawet jakby mu LeBrona odegral to dalej bysmy mieli nisko procentowa probe. Tak bylo zle i tak bylo by niedobrze. No jest tyle roznych kombinacji... chocby uzycie glupiej zaslony, pick and roll, czy cokolwiek. Jest od cholery tego. Coach Brown naprawde nie ma nic w swoim playbook'u na takie momenty? Ahh zapomnialem, ze on nie ma playbooka :/.

 

Edit (odnodnie wypowiedzi Vana).

 

Van Cavs moga grac w 1 rundzie z Bulls, w drugiej z Detroit, a w trzeciej z kims tam jeszcze. Mi to zwisa. Jedyny zespol, ktory chce uniknac to Miami Heat. Nie ze wzgledu na postac Wade'a, ale ze wzgledu na Shaqa i Zo. To sa giganty, Zo to monstrum defensywne i przy naszym SOFT frontcourcie wysiadamy po prostu. Nikt nie ma takiej dwojki zawodnikow pod koszem w lidze. Strasznie ze wzgledu na to Heat nam nie lezy, bo nie mamy nikogo na tyle silnego aby punktowal skutecznie na nich, ani takze nie mamy nikogo aby dawal rade przeciwko nim w defensywie. Jedyna rzecza, ktorej chcialbym w PO to Heat po drugiej stronie drabinki, ale jesli juz mielibysmy na nich trafic to tylko w 1 rundzie. Odpadniemy? Trudno, ale latwo skory nie oddamy. Cavs naprawde maja straszny ten rok, bardzo duzo graja w kratke, raz genialnie, raz do dupy, swoja droga nie widzialem ich jeszcze na national tv aby zagrali chociaz srednio. Do PO juz niedaleko. Ponizej 5 seeda nie spadniemy wiec jakos tam bedzie. Nie bede jakim specjalnym hurraoptymista, zobaczymy co czas pokaze. Rok temu Cleveland zaskoczylo odrobine. Zobaczy sie jak bedzie w tym roku, ale trzeba przyznac, ze kazdy mial wieksze aspiracje zarowno na koncowy bilans, jak i na... ten etap jeszcze przed nami ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstyd, poprostu wstyd :? Żeby z Wizards bez 2 głównych graczy grać tak jak graliśmy ... I żeby James był zmuszony do grania cudów w końcówce ... No nie jest dobrze ... Cóż - przynajmniej wygraliśmy. Nasza obrona znowu kuleje. Nie wiem co się dzieje z chłopakami - niby nie zagrali źle, ale tutaj czegoś brakuje - i to widać już na pierwszy rzut oka. Mam wrażenie, że są jacyś tacy ... zrezygnowani? Wszyscy mówią naokoło, że się nie poddadzą, że będą walczyli o 2 seed do samego końca, a kiedy przychodzi co do czego to wyglądają jakby już chcieli mieć wakacje. Ogólne wrażenie niestety nie jest pozytywne. A Chicago nie zamierza najwyraźniej oddawać 2 miejsca - rozgromili dzisiaj Nets i są na najlepszej drodze do pozostanie tam gdzie teraz są. Naprawdę ciężko im będzie z taką grą odebrać 2 seed... No cóż pożyjemy zobaczymy jak to będzie dalej.

 

P.S. Znowu nienajgorzej FT u nas - tyle chociaż dobrego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hq- skąd wiesz że nie zaplanował tej akcji z podwojeniem? Skąd masz taka pewność? To co powiedział w wywiadach a to co jest prawdą to mogą być dwie rózne sprawy. żaden trener nie powie po tak przegranym meczu czegoś takiego "zaplanowałem dobra akcje na koniec, miała być izolacja i wejscie pod kosz a przy podowjeniu podanie ale James to spieprzył" zresta nawet jakby nie dodawał tego "James to spieprzył" to i tak przeciez wszystko poszłoby na niego, że zwalił ostatnia akcje, a to jest niedopuiszczalne żeby po takim meczu pogarszac psychiczny stan zawodników, żeby otwarcie powiedzieć żę to oni zawalili ten mecz, żeby przyznać się mediom ze gdyby nie gwiazdor i jego zapędy to mogłoby być zupelnie inaczej.Wiesz co by potem było? Jak gazety zaczęły by sie rzucać na LeBrona i na Browna? Analizowac wszystko co sie dzieje, wyciagac jakies niestworzone fakty czy tworzyc swoje na temat rzekomych zatargow na linii Brown-James, nic by z tego nie wyszło, a na skutek jaksi medialnych akcji mogłąby tylko siaśc atmosfera albo zespól podzieliby sie na grupki. Nikt mądry nie powiedziałby przed PO czegos takiego, bo byłby to taktyczny samobój razy dwa, spodziewam się ze od razu moglibyśmy skonczyc grę w tych rozgrywkach już na starcie. I teraz są dwie opcje: albo Brown jest głupi bo tego nie zaplanował albo jest na tyle mądry bo wie co powiedzieć.Jak było na prawde nigy się nie dowiemy,proszę cię tylko hirku nie traktuj tego co zostało powiedziane do mediów jako całęj i absolutnej prawdy, bo tak nie jest inigdy nie będzie.

W przypadku wyboru mimo wszystko pierwszej opcji to James jednak głupi nie jest, ma to swoja genialna inteligencje boiskową i widzi że schodzi podwojenie, nie radzi sobie z nim caly mecz to po co próbuje na sile grac ostatnia akcje w ten sam sposób? Patrz jak to wyglada, nei moze minac podwojenia w zadnym razie, ale mimo wszystko próbuje w najważniejszej akcji choć szanse minimalne.Jest liderem, ma jaja, więc powinien coś zmienić, nawet ew. troche na przekór trenera.Zna swoje umiejetnosci, jak widzi ze sie nie uda bo caly mecz sie nie udawało to od tego jest jako lider, by czasami coś zmienić, skoro taktyki nie da sie zrealizowac a nie meczyc sie z nia na siłę. Ma oczy więc widiz żę zbiega doniego Williams, wiec powinien szybko grac do Larry'ego, i ten ma czas zarówno na wejscie do środka, jak i rzut czy odegranie do marshalla. A co do tego ze powinien wiedzeic gdzei będzie partner to odpowiem tak. Stoi Hughes wolny to wydaje mi się ze bedzie tam dalej stał a nie robił zamieszanie i pokazywal sie obronie Heat ze jest wolny zbiegajac czy robiac cokolwiek innego, tym bardziej ze podanie mogl lekko dostac, a jeszcze Marshall byl na skrzydle czysciutenki, nikt go nie widzial co moglo wyjsc w przypadku pojawienia sie wolnego Hughesa.

 

A co do dzisejszego meczu to najlepszym komentarzem jest brak komentarza. Tak sobei analizowalismy pod koneic marca z Kilym ze moglby byc juz koneic RS bo Cavs grali świetnie i chyba wykrakalismy, swietny marzeca teraz w kwietniu mogila akurat gdy startuja PO. Mamy jescze co prawda mecze na odrodzenie ale z taka forma jak ostatnio to nic dobrego niestety nie wrózy. Gratulacje tylko dla Brona za 2000 asyst, znowu najmłodszy ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Co tu dużo gadać :) Mecz był do wygrania, napewno :) Ale nieźle broniono LeBrona, poza tym James'owi i tak rzut za bardzo nie leżał ... i w efekcie mamy porażkę "tylko" 5 punktami ... Niestety moje zdanie oparte tylko na końcówce spotakania :P Módlmy się teraz aby Bulls przegrali z Raps, bo inaczej wszelkie marzenia o 2 seedzie przejdą do kategorii - "nieosiąganle" :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karsp przeciez to co powiedziano w mediach niejako zgadzalo sie z rzeczywistoscia. Co innego mialo byc zaplanowe? Mowisz, ze moze byl inny plan? Sorry ale wszyscy stali w miejcu robiac cos w rodzaju "izolacji". Cala akcje byla od poczatku zle zaplanowana bo bylo jeszcze 10 sec. Lebron najpierw 3-4 sekundy kozluje w miejscu zeby zbic czas i dopiero wtedy zaczyna cos robic. Skonczylo sie momentalnie na podwojeniu przez te zbijanie czasu. Przeciez mozna bylo to rozpracowac zupelnie inaczej, w taki sposob, ze tego podwojenia by po prostu nie bylo. Dobrym wyjsciem bylo by szybkie oddanie pilki do Hughesa, LeBron by zagral cos 'off-ball', Hughes by go znalazl i ten oddal by rzut z ustawionej pozycji. Mozna to takze zagrac niespodziewanie na innego zawodnika, tak jak chociazby LeBron czesto robil w swojej karierze. Wiadomo, ze to wlasnie na nim skupi sie obrona, mozna to wykorzystac i przygotowac cos np dla Goodena. U nas niestety na pale ciagle grane jest to samo, 0 zaskoczenia. Pilke ma dostac lebron, akcje ma skonczyc lebron, chocby fadeawayem z 10m z dwoma zawodnikami na sobie i tyle. Jak juz tak na pale graja na lebrona w ostatnich akcjach, to niech chociaz przygotuja cos przecwiczonego na treningach dla niego. Widocznie to jest zbyt trudne.

 

Tak w ogole to Bulls przegrali mocno z Raptors, a Heat przegrali z Bobcats. Oznacza to tyle na dzis dzien, ze nie jest to takie pewne, ze Miami skoncza sezon przed Toronto ;o. Szkoda tej porazki z Detroit, ale Billups przyfarcil i tyle ;]. Dwa kosmiczne fadeawaye z takiego kata z obronca na sobie?? Are you kidding me?? Swoja droga James spudlowal dwa wolne w takim momencie... brak mi slow. Chyba w podobnej sytuacji z Bulls wolnymi doproawdzil do remisu, dzis walnal dwie cegly niestety. Gdyby odrobine chociaz siedzial mu jump shot to by poszalal, ale jak na 3 metrach kwadratowych jest 5 Pizdonsow, to bardzo ciezko bylo mu zdobywac punkty. Detroit bylo do ogrania dzis, zagrali niestety 2x lepiej niz z Bulls, ale dalej byli do ogrania. Zabraklo troche szczescia i lepszej dyspozycji Jamesa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholera mamy farta :D A więc dalej jesteśmy na równi z Bulls ... Są jakieś szanse żeby się z tego wyciągnąć - nie mamy już żadnego rywala z górnej półki, wszystkie mecze do wygrania. Jest pozytywnie :) Byłem niemal pewny, że Bulls wygrają to spotkanie, bo zdawało się, że są w gazie, ale Raps ich przystopowali na nasze szczęście :)

 

Tak jak hirek zauważył to nieco namieszało na wschodzi, bo tak naprawdę każdy układ w TOP6 jest teraz niemal możliwy. Raps wygrywają, Heat przegrywają ... Meczu nie oglądałem a żałuje bo powrót Wade'a w wielkim stylu - 12 FT ! Od razu ponad swoją średnią :D i to tylko w ciągu 27 minut ;) Szkoda tylko, że wykorzystał jedynie połowę okazji - widać ręka jeszcze nie do końca w formie. Ale teraz przynajmniej będzie jeszcze bardziej nietykalny ;)

Swoją drogą ostro grać zaczęli Bobcats ostatnio ... 4 mecze, 3 wygrane i to z niebylejakimi (sorry nie wiem jak to się pisze :P) rywalami ;) Szanse na playoffy już raczej tylko teoretyczne, ale widać chłopaki postanowili ładnie zakończyć sezon ;) Mam nadzieję, że za rok już dadzą radę wskoczyć do TOP16 ligi ;)

 

Teraz długa przerwa, czekamy na mecz z "historycznymi" Nets ;) Jeżeli wygramy, Bulls przerżną z Knicks (a to jest możlwe, bo NYK są nieprzewidywalni w tym sezonie, zwłaszcza ich szalone końcówki :shock: ) to wszysko zaczyna się od początku ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hq-odniose sie znowu bez cytatów do całosci Twojej wypowiedzi. Tak to co mowi w mediach niejako zgadza sie z rzeczywistoscia bo taka tego rola, przeciez logiczne ze nie wyskoczy z czyms co nie mialo miejsca bo nikt mu nie uwierzy i zrobi z sieibe idiotę.Musi powiedziec tka zeby to zgadzalo sie z prawda ale ew. nie powiedziec słowa za duzo, jak cos nei wyszło zeby nie bylo mowy o tym np zawodicy zwalili koncówke a trener ma o to pretensje. I zapewne do izolacji jest cala prawda, z tym że co zrobił potem LeBron a co miałobyć zagrane pozostanie zapewne tajemnica, bo tylko głupek powiediząłby ze James dał ciala bo powinien odegrać jak w taktyce a ten sie wyłąmał. Zaraz w prasie byloby pelno tekstów ze kiepski z niego lider, ze gwiazdor nie sluchajacy sie trenera, ze bufon myslacy ze umie wszystko najlepiej itd, a przeciez czasami gwiazdy biora sprawy w swoje rece i próbuja niezaleznie od tego co powie trener z tym że coach wtedy nie mówi ze ten i ten zwalił do prasy bo od powiedzenia dziennikarzom za mało jeszcze nikt nie umarł.

Potem rozrysowujesz swoja idealna akcje, z tym ze to tez jedno z rozwiazan, plan niby dobry ale tez moglby z róznych powodów nie wyjśc. Poza tym tak na prawde nie wiemy czy to co zrobil Brown bylo złę, bo o tym pisze wyżej. James mial piłkę,widział schodzące podwojenie i walić go w sumie powinnoco powiedzial trener, bo mial czasy zagrac do wolnego Larry'ego czy po skosie bardizej ryzykownie do Marshalla, a tego nie zrobił.

Mozna to takze zagrac niespodziewanie na innego zawodnika, tak jak chociazby LeBron czesto robil w swojej karierze

No własnie teraz powinien zagrać jak dostal podwojenie. Chodzi o to żę logiczne jest ze jak gra 1on1 to on powinien konczyc bo jest liderem, najpewniejszym zawodnikiem itd. a jak coś jest nie tak to wtedy do innych.

Element zaskoczenia, zgadzam się żę jest potrzebny ale mam wątpliwości czy dobrym rozwiąznaiemjest pozostawienie piłki nie liderowi czy tez zagrania do kogos mniej pewnego w najwazniejszych akcjach jednego z najwazniejszy starc sezonu.

Aha, i dla jasnosci nie mowie ze James jest winny bo zle rozegral tę ostatnia akcje. Zaznaczam tylko ze niekoniecznie musialbyc to olbrzymi błąd i niedopatrzenie Browna, co jednak jest prawdopodobne.

 

A co do meczu z Pistons to wlasciwie nawet ne chce mi się komentowac, strasznie szkoda tej przegranej, mecz byl do wygrania a byl bardzo wazny starciem, znowu bardzo glupio przegranym. James zawiodł troszke w koncówce, wcześniej trafił 9-9 wolnych a potem w najwazniejszym momencie poszły dwa pudła...No i ta ostatnia akcja, zamiast szybciej rzucic to niepotrzebnie poczekal, jeszcze zszedl do srodka, do tego nie trafil a poszło sporo sekund.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby nam wrocil rzut za trzy to bysmy raczej wygrali z Pistons ;). W ostatnich 9 meczach rzucamy trojki na 25%, w ostatnich 5 na 19%. Po prostu ulatwiamy spotkania przeciwko nam nie tylko przeciwnikowi, ale takze sami sobie utrudniamy znacznie wygrywanie. Billups powiedzial po ostatnim spotkaniu, ze "My wiemy, ze LeBron sam moze nas pokonac, dlatego chcemy aby oni nas pokonali". To niestety dziala tylko na tej zasadzie. Pistons zrobia i robili wczoraj wszystko aby LBJ nie mial nawet pol metra wolnego, zmuszali go na okraglo do oddawania pilki, zmuszali go na okraglo do oddawania trudnych rzutow. Minusem takiej gry jest (minusem dla Pistons - w pewnym sensie), ze pozostali partnerzy Jamesa maja sporo wiecej wolnego miejsca niz normalnie, ale poki oni nie wykorzystuja tego jak nalezy, czyt. nie trafia tej cholernej trojki z otwartej pozycji i tym podobnych otwartych rzutow, to nie mamy na co liczyc. Identycznie jak Detroit gra Miami przeciwko Cavs. Pieciu zawodnikow Heat nie interesuje gdzie jest Marshall, AV, Snow, czy inny 'joke'. Tam wszyscy koncentruja sie tylko i wylacznie na LeBronie. Ustawiaja strefe w stylu 5 zawodnikow na 3 metrach*2 i podazaja za Jamesem jak jego cien. Tu jest ta sama koncepcja gry co w przypadku Detroit. Heat nie chce aby James ich pokonal, oni chca aby Cleveland ich pokonali, co najczesciej konczy sie fiaskiem Cavs. Swoja droga nie ma takiego drugiego zawodnika w NBA aktualnie, przeciwko ktoremu gra sie taka defensywe i broni sie go na okraglo niemalze piatka zawodnikow. Jeszcze sezon temu tak nie bylo. Wystarczylo, ze ktorys z podkoszowcow zdejmowal z LBJ wzrok i mielismy po 2 sekundach wsad. Po 4 latach jego gry w pro mam wrazenie, ze niemalze wszystkie zespoly nauczyly sie grac przeciwko niemu i co mecz widze, jak zabieraja mu ciagle te same jego najlepsze atuty, nikt na moment nie zdejmuje nawet z niego wzroku. Co wiecej nic z tym za bardzo sie nie robi. Nie mamy praktycznie zadnych sensownych akcji w momencie podwajania Lebrona. Zwykle jest to podanie do pierwszego lepszego na obwodzie i cegla z dystansu. Wysocy nigdy nie uczestnicza w akcjach, w ktorych LBJ jest podwajany. Czyli nie wykorzystujemy tego jak trzeba, nie wykorzystujemy tego, ze jeden zawodnik sciaga na siebie dwoch obroncow i caly czas placimy za to w meczach z lepszym rywalem.

 

Wracajac w ogole do naszych ostatnich spotkan to mam wrazenie, ze Cavs sie troszke wypalaja. Nawet BigZ o tym wspomnial - ``This has been a tough stretch -- we're all very tired,'' Zydrunas Ilgauskas said. ``We need some time off''. Skoro zespol na tym etapie nie ma sily biegac i grac, to czy odbuduja sie w PO?? Szczerze watpie. Jesli zdarzy sie tak, ze bedziemy miec gorszy rekord niz rok temu, ze zdrowym przez 70-80% sezonu Larrym Hughesem, i odpadniemy wczesnie w PO np. w 1 rundzie, to watpie ze Brown utrzyma posade, a nawet jesli utrzyma to trzeba zwolnic polowe tych patalachow co zwa sie asystentami trenera i zatrudnic kogos kto ma chociaz minimalne pojecie co to ofensywa oraz kogos kto pokieruje odrobine Brownem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to się wszystko ładnie układa, a i tak przez idiotyczne porażki z Celtics i Heat będziemy w dupie. Jedyna, ale bardzo mała nadzieja to ewentualna wtopa Bulls i wykorzystanie tego przez Cavs. Ale pewnie skończy się na gównie i może nawet dostaniemy porządnego coacha...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po obejrzeniu "NBA Stories: Toronto Raptors" zastanawiam sie ostatnio, czy Mike Brown jest trenerem przyszlosciowym. Pokazano tam podejscie Sama Mitchella do zawodnikow, a przede wszystkim do Chrisa Bosha. Trzeba oddac mu, ze ma twardy charakter jako trener i wychodzi to z duza korzyscia dla zawodnikow oraz zespolu. Tu nie wchodzi w gre tylko w charakter ale wiele innych cech, ktorymi dobry trener powinien sie charakteryzowac. Mimo, ze nie ma jakiegos specjalnego warsztatu to daje rade i na dzis dzien Raptors graja bardzo dobra koszykowke. Mike Brown jest takim typowym "good guy'em", ktory LeBrona traktuje jak jakiegos Ksiecia, kogos nietykalnego, boi sie powiedziec na niego zle slowo, nawet jak cos odpierdzieli nieziemsko glupiego. Ogolnie to mam wrazenie, ze boi on sie powiedziec w twarz zawodnikom co o nich mysli, wytykac im bledy. Nie ma zadnej dyscypliny praktycznie w zespole, zawodnicy nie zyja koszykowka tak jak to byc powinno w przypadku zespolu, ktory niby mierzy w final nba. Po prostu Mike Brown jest mieciutki jak dziewczyna. Gdyby trzymal zawodnikow na smyczy jak trzeba, gdyby pokazal im kto tu rzadzi, a oni by go nie zlewali, gdyby koszykarze byli tak zmotywowani, ze by zyli koszykowka, to bysmy grali zupelnie inaczej :). Mike Brown to nie jest material na head coacha, przynajmniej jeszcze nie dzis. Mam mieszane uczucia, czy gdzies w tym roku dojdziemy w PO, naprawde mam watpliwosci. Chyba, ze zawodnicy sami sie podniosa, sami sie zmotywuja, bo na naszego treneiro nie ma co liczyc, ze on to zrobi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.