Skocz do zawartości

Ogórkowy prime time, czyli różnica pomiędzy kiszonymi a konserwowymi


Eld

Rekomendowane odpowiedzi

Jako wielbiciel rankingów pragnę wrzucić coś od siebie. Rappi mnie natchnął na to.

 

Pytanie proste - który gracz w swoim prime-time po 2000 roku zrobił na Tobie szanowny Kolego ( i Koleżanko jeśli są tu jakieś ) największe wrażenie? Kilka prostych zdań wyjaśnienia, zawsze mile widziany krótki filmik usprawiedliwiający Twój wybór. Co sprawiło że na widok tego gracza z pomarańczową w rękach pojawiały Ci się już rumieńce na gębie i ekscytacja.

 

Jakieś reguły muszą być to proszę:

 

  • prime musiał być po 2000 ( czyli odpadają Jordany, Robinsony, pączki, rękawiczki, listonosze itp )
  • prime - minimum 2 lata ( nie muszą być pod rząd ) stabilnego sezonu z minimum 55 games w RS
  • nie ważne czy dostał się do PO z drużyną, czy też nie. Liczy się czy łamał kostki rywalom, dominował, gwałcił i plądrował przez dłuższy okres czasu niż miało to np. miejsce w przypadku Linsanity.
  • 5 nazwisk - nie więcej. Łatwiej będzie zebrać do kupy. I nie narzekać, że nie robimy podziału na pozycje. 

Też jak Rappar zrobię ranking za trzy tygodnie. Zobaczymy co społeczność e-nba wspomina z łezką w oku i bólem serca że ktoś się połamał.

 

Mam jakieś przeczucie że PG/SG będą górować na tej liście. Wybierać mamy w czym. 

 

Ja dorzucę później swoją piątkę.

Edytowane przez Eld
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z punktami czy bez? Jak bez to jadymy:

TMac za zeza, 1 rundę PO, za to jak skurwiale potrafił rozstawiać po kątach. Idealny wzrost/waga + dynamika ruchu, koci ruch przy dryblingu. Za wysmarkanie się na Bowenie, plany transferowe. Za to, że w erze "Kobe ideal sg" zezol był naprawdę blisko, chwilami nawet wyżej do tego magicznego ideału.

Smarkanie:

 

Dalej

Ivers. Za practice, za te przewielkie jaja. 6 lat grania kosmosów, obrona na gościach większych od głowę. Ego do ciągnięcia całej ekipy na plecach. i to:

 

Reszta później także jeszcze nie liczymy :] 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to może ja :smile:

 

oczywiście z powodu mojego wieku większość "uwielbień" przypada na okres lata 90tych, wiadomka ,byłem młody i miałem swoich idoli. ale na początku wieku trafiło się także co nieco. 

 

1. pierwszy Pan to Jason Williams. dlaczego on? sam zanim rozerwałem sobie kolano grałem na PG więc w wieku młodzieżowym imponują Tobie takie a nie inne typy. chciałem cały się wydziarać za nim ale ostatecznie nie mam żadnego tatuażu :smile:

 

https://www.youtube.com/watch?v=twcgKPIRcio

 

2. drugi Pan to już byłem nieco dojrzalszy więc Mike Bibby. dlaczego? po trafiał game winnery i był clutch player. 

poniżej mix z Kings bo u samego Bibby to za bardzo nie ma co oglądać oprócz trójek ,rzutów po koźle

 

 

 

zbieg okoliczności, że te dwa mixy mają ten sam podkład muzyczny ;)

 

 

żeby nie było, że tylko lubiłem obwodowych :smile:

 

3. Kenyon Martin, gryzł obręcze , zrywał , wypluwał. obok Kempa dla mnie najlepszy wysoki dunker ever. przyszła siłka ,przyszedł niższy kosz na boisku to i przyszedł do głowy Kenyon Martin

poniżej mix naszego kolegi Chytruza :smile:

 

 

 

 

specjalna nagroda. za gówniarza oglądało się trochę więcej Euroligi bo i nasze zespoły jak Śląsk Wrocław czy Asseco częściej tam bywały i więcej osiągały.

dla mnie wzór do naśladowania ,zawodnik którym się jarałem na maxa.

Sarunas Jasikevicius. zawodnik, który pobił Duncana, Larry Browna ,zawodnik po którym cała Europa płakała jak odchodził do USA.

 

ten mix każdy musi obejrzeć :smile:

 

niestety jakiś zjeb wyciął muzykę :smile: a leciał Bocelli z Birghtman :smile:

 

 

a na polskim podwórku oczywiście Igor Griszczuk. zawsze jak oglądam ten mix to mnie ciarki przechodzą.

 

Edytowane przez Koelner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vince Carter - u mnie w szkole na początku lat 00s była Carteromania był 10x popularniejszy od Bryanta, każdy kto się interesował NBA chciał pakować jak on, każdy chciał jego koszulkę nawet tą za 40zł z bazaru :smile: Lata 90-00s to dla mnie zdecydowanie najlepsze lata jeżeli chodzi o dunki w NBA. Masa kozaków którzy windmilla walili w co trzecim meczu podczas gdy teraz wszystkie "młynki" z całego sezonu można policzyć na palcach jednej ręki. Czekanie na cotygodniowy NBA Action by zobaczyć Top 10 tygodnia to było coś. Carter w tym czasie był na pewno jednym z najbardziej widowiskowych gości. GOAT dunker XXI wieku. Tęskni się za tymi latami :smile:

Edytowane przez LONGER01
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. VC i nie moze byc innego wyboru, najlepszy dunkier all-time wg mnie. Połaczył Dr.j z jordanem, KB, Jamesem i brentem barrym ;)

To co ten koleś robił w powietrzu przeczyło wszystkiemu

2. Iverson za serce wytrwałość i najskuteczniejszego crossa ever, ogladac go w pojedynkach 1&1 czysta poezja

3. Bryant, bo robił swego czasu wszystko i był wszędzie, do tego rokrocznie dokładał coś nowego do swojej gry przez co oglądanie go w ataku było czystym przekleństwem dla hejtera

3. tak trzy czyli mcgrady, który był poetą koszykówki, miał pełen pakiet zagran ofensywnych połaczony z idealnymi warunkami. To mógł być TOP2 all time ligi

5. Ron Mercer bo to był jedyny gracz Bulls, dla którego chciało mi sie ściągać mecze Chicago (czasami jeden mecz ssałem przez 2 dni...)

 

Filmiki czterech pierwszych dały ludzie

A Ron mercer kazdemu fanowie Bulls kojarzy sie tak

enjoy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja Lista przebojów:

 

1. Vince i nie może być inaczej - filmików wrzucał nie będę bo już były.

2. Iverson - patrz powyżej. Madafaka!

3. Peja Stojakovic - ehhhh normalnie jak ja chciałem robić to co on.

 

 

4. Wade - Flash pełną gębą. Szczególnie wersja 2006. Nie ma wybacz, ale koleś był kozak.

5. I tu mam dylemat. T-MAC chyba jednak

 

Rezerwowi: Rose ( chcąc nie chcąc przed problemami koleś był nie do zatrzymania ), Nash, Kidd, Deron z Jazz.

Edytowane przez Eld
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Iverson - od kiedy zacząłem interesować się koszem oglądałem Iversona, a że w 2000 miał swoje najlepsze lata, to porwał mnie sobą niesamowicie. 

2. T-Mac - chyba mój ulubiony zawodnik ever (na równi z AI) ogromnie szkoda mi było patrzeć jak pożerają go kolejne kontuzje.

3. Ray Allen - w moim mniemaniu był dużo lepszy niż Reggie

4. Timmy - jest coś pięknego w tej jego spokojnej i poukładanej koszykówce. 

 

 

I Panowie, najważniejsze!! Wielka szkoda, że nikt wcześniej go nie wymienił i nikt już o nim nie pamięta.

 

BRANDON ROY! Strach pomyśleć co by było z Portland gdyby kontuzje nie rozwaliły im Roya i Odena.

Zdecydowanie jeden z moich ulubionych koszykarzy, full package w ataku, pięknie się go oglądało.

 

Edytowane przez kungfubestia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.