Skocz do zawartości

Zróbmy to raz jeszcze... (Miami Heat 12/13 offseason & RS)


Luki

Rekomendowane odpowiedzi

No to Heat wygrali 23 mecz z rzędu... niesamowity achievement, drugi najdłuższy winning streak w historii NBA, ale wciąż jeszcze trwa, nie wiadomo kiedy się skończy. Jednakże Miami jest w takiej formie, że jeśli już przegrają, to po bardzo zaciętym spotkaniu, lecz najpierw ktoś musi doprowadzić do tej zaciętej końcówki, a nawet wtedy nie ma żadnych gwarancji. Boston miał Miami w garści, prowadzili 17pkt w 1 połowie, 13pkt w samej 4 kwarcie i wciąż przegrali. Przez większość meczu grali nieprzeciętnie, a sam Jeff Green grał najlepszy mecz swojego życia i jednak nie starczyło - szkoda dla nich że nie mógł grać KG, na pewno by nie zaszkodził ich szansom. A sami Heat być może trochę szczęśliwie, a być może pokazali po prostu swoją siłę, siła która jest chyba nieosiągalna na tę chwilę dla nikogo w NBA. Wyglądają jak mistrz, który ma wyraźną intencję powtórzenia sukcesu z tamtego sezonu. Respekt za to, ale wracając do aktualnych wydarzeń, byłoby ciekawie jakby udało im się wygrać jeszcze 10 kolejnych spotkań, terminarz ku temu jest bardzo sprzyjający.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ mecz panowie, co? Nie mogę się doczekać serii z Wami. Obyśmy znowu się spotkali. Akutalnie, dla mnie, nie ma nic lepszego od meczy Heat-Celtics.

 

Heronim - w NBA w każdy dzień możesz przegrać pojedyńczy mecz, nie ma nic pewnego jeśli chodzi o pojedyńcze mecze. Dlatego pobicie streku Lakers będzie bardzo trudne, chicałbym jednak żeby się udało. Zawsze to lepiej, dla kibica Celtics, jak rekord Lakers zostanie zastąpinony kimś innym, nawet jeśli to mają być Heat. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyni, ktorzy sa w stanie zagrozic Miami to San Antonio w tym sezonie. Przez ten streak Heat beda mieli duzy atut, ze nawet w finalach beda mieli homecourt. OKC raczej znowu przegraloby w finale, bo ma mniej potencjalu, a trener roznicy nie robi. Jedynie Spurs sa w stanie cos wykombinowac.

 

Boston moze skakac sobie, dzis Jeff Green gral mecz zycia, Wade dosyc slabo, a i tak Miami wygralo. Po raz kolejny od ery Wade'a i Jamesa, Boston skacze i skacze, ale na koniec dostaje gonga i leży. Do Miami nie maja podjazdu. Boston to Adamek, chce ze wszystkich sił i robi co sie da, ale pewnego poziomu nie przeskoczy i zawsze dostanie gong w łeb i przegra.

 

Jedynie dzis LeBron jako ten wielki obronca itd. mogl ruszyc swoje dupsko na Jeffa Greena, bo kryl go tylko moment, a tak Jeff jezdzil jak chcial z Haslemem, Battierem czy Andersenem i nawalił 43 pts, ale na koncowce przestal trafiać i Heat dalej jada ze streakiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez dwóch zdań Celtics są najgroźniejszym przeciwnikiem Heat na Wschodzie. Maja niesamowity charakter, pod koszem mieli praktycznie tylko Bassa i Wilcoxa, wyśmiewany przez co poniektórych na początku sezonu Green był nie do zatrzymania. Brawo Celtics!

 

A co do Heat.. cóż .. 23

Zdecydowanie jeden z najlepszych meczy w sezonie jakie widziałem. LBJ - wiadomo, Battier w końcówce i blok na Greenie i sprytne podanie do pleców Piercea. Znów w ważnym meczu mogliśmy liczyć na Chalmersa - aż dziwne, że prawie nikt o nim nie pisze.

 

blackmagic

To był zacięty mecz, mam nadzieję, że dostrzegasz tą subtelną różnicę pomiędzy meczem z Raptors, a z Celtics. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry mecz, polecam wszystkim :D

 

In the clutch, Miami is outscoring opponents by approximately 34.6 points per 100 possessions this season by NBA.com's estimations. That's only the 2nd best figure in the last 5 seasons.

 

Here's the top 10 since 1996-97. See if you notice a trend.

 

2009 Cavaliers: +39.9

2013 Heat: +34.6

2011 Mavericks: +29.5

2007 Mavericks: +29.0

2006 Clippers: +27.1

2010 Cavaliers: +26.4

1998 Lakers: +26.2

1999 Magic: +25.7

2008 Cavaliers: +24.2

2004 Pacers: +23.4

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie mialem dopisoac ze super gra super Mario ktory korzysta jak moze na skupieniu się na Brona. Jednakze malo wyrazny w meczach na maksa jest Chris Bosz i to jedyne pocieszenie dla innych ekip. Ale realnie patrzac. Wygrac seri z Heat mega trudno. Bron już nie peka i to jest zasadnicza roznica z cavs

 

Dodatkowo Birdy pelni role Rodmana. Sprytne. A wiecie o co chodzilo na linii LBJ Howard w meczu z Celts?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezły prezent dla Pata na 68 urodziny. Heat potrzebowali polowy 3qw. i półtorej minuty 4qw., żeby odrobić 27pkt straty. Gdyby nie krótsza przerwa, niz przypuszczalem to musiałbym edytowac posta, bo przy stanie 40-67 już w nich nie wierzyłem w tym meczu.

 

24

 

W łikend Pistons i Bobcats na własnym podwórku, wiec dobrze by było, żeby Spo dał trochę odpocząć LBJowi chociaż ograniczając nieco jego minuty. Można by trochę więcej rezerwowymi pograć.

 

Ignazz

Ciężko powiedzieć o co LBJowi chodziło podczas kłótni z Juwanem, ale adrenalina pewnie swoje zrobiła. Dziś juz Howard ich po staremu motywował. Właśnie mu sie drugi 10 dniowy kontrakt skończył, więc pewnie podpiszą go do końca sezonu i mogliby mu wreszcie jakiś strój sportowy dać, bo cały czas tylko w garniaku chodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jest NBA, niezła pokazówka była, tutaj każdy może wygrać z każdym. Nawet jest Miami byli na koniec połowy w 21-punktowej dupie, to nawet przez myśl mi nie przeszło, że przegrają. Kilka rzeczy się na to złożyło, przede wszystkim Cavs zaczęli mecz w dużym gazie, troszkę zdrowia w tej połowie zostawili, ale też po prostu trafiali swoje rzuty. Heat z drugiej strony wzięci byli trochę z zaskoczenia, po oddaniu 20pkt w 6-7 pierwszych minut, może i wyrównali intensity, ale za grosz nie mogli kupić kosza, nawet z otwartych pozycji czy spod kosza. W efekcie ten atak Miami zrobił się trochę nerwowy, stracili flow, bo nie mogli znaleźć opcji w swoim zespole, która by dała im punkty/rozpoczęła odrabianie strat - stąd też tylko 34 punkty na koniec tej dziwnej pierwszej połowy. Po przerwie, chociaż od razu nie było aż tak wesoło bo Cavs powiększyli przewagę do 27 punktów, ale wreszcie zaczęło wszystko klikać po stronie ekipy z Florydy, nie minęło 10 minut meczowych i Heat wyszli na prowadzenie... delikatnie mówiąc, to była gra dziwacznych "run'ów". Wciąż jednak do samego końca Cavaliers mieli szanse. Suma sumarum, patrząc na sam deficyt, 27 punktów, to był epicki comeback. Dla fanów Miami? To był niezły test wiary. Dla samego zespołu? To była dobra lekcja pokazująca, że nieważne co się dzieje i w jak dużej dupie jesteś, jeśli wciąż pozostał czas na zegarze, to wciąż można odwrócić sytuację (tym większa szansa im więcej czasu pozostało). Fani Cavs? Mogą być dumni ze swojej drużyny, mimo braku trzech najlepszych graczy, Cavaliers zagrali niemalże na swoim limicie przez większość meczu, mało kto się spodziewał że tak przyprą Heat do muru. Jednym zdaniem, wszyscy na tym zyskali, a streak wciąż jest żywy - 24 zwycięstwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to był epicki comeback. Dla fanów Miami? To był niezły test wiary. Dla samego zespołu? To była dobra lekcja pokazująca, że nieważne co się dzieje i w jak dużej dupie jesteś, jeśli wciąż pozostał czas na zegarze, to wciąż można odwrócić sytuację (tym większa szansa im więcej czasu pozostało).

Jaka lekcja? Heat ćwiczą tylko zacięte końcówki przed playoffs. Wszystko było pod kontrolą ;]

 

PS Ellington tą ostatnią akcję zjebał koncertowo, a i tak Miami miało sporo szczęścia, bo to przyznanie im piłki na 5s do końca było mocno kontrowersyjne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądałem właśnie mecz. Powrót imponujący, ale spotkanie było tak senne, że imo warto obejrzeć tylko 3cią kwartę.

 

Battier nam uratował zadek. ;)

 

 

Ciekawostka:

Miami scored 55 points in the last 17:50 of the game in 31 possessions. Cleveland scored 28.

 

That's a 177.4 ORTG for Miami and 90.3 ORTG for Cleveland.

Ciekawostka 2:

 

Dołączona grafika

Edytowane przez Luki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.grantland.com/story/_/id/9111798/the-heat-hindsight

 

To też jest bardzo fajny artykuł Simmonsa, polecam każdemu.

 

A co do tego artykule o LeBronie, myślę że doskonale pokazuje to jak bardzo James jest świadomy gry.

 

After his summer workouts, James checked in with Spoelstra to let him know about his summer project. "Spo and I had a conversation. I told him how hard I worked on my low-post game. I knew we needed low-post scoring; we were more of a perimeter-oriented team my first year here, the year we lost the Finals, and I knew I had to get better, and in order for us to get better we had to be more efficient in the low post, so I took that approach."

Ta zmiana orientacji zespołu była dobrze widoczna w finałach 2012 (na tle finałów 2011). Jednakże przed kolejnym sezonem nastąpiła kolejna zmiana.

 

This season he's back to shooting 3s and fewer midrange shots.

"You know, I changed. I didn't shoot many 3s last year, I kind of played more in the post, and more in the midrange, but I felt like I worked on 3s enough this past offseason that I could make another change — and the least efficient shot in our game is the midrange shot — so I thought maybe I could move it out, improve my 3-point shooting, continue to work on my low-post scoring, and then leave the midrange to be my next journey."James told me that when he was working on his 3s, he'd punish himself until he met a lofty set of self-enforced shooting milestones.

"It's work," James says. "It's a lot of work. It's being in workouts, and not accomplishing your goal, and paying for it. So, if I get to a spot in a workout and want to make eight out of 10, if I don't make eight of 10, then I run. I push myself to the point of exhaustion until I make that goal. So you build up that mentality that you got to make that shot and then use that in a game situation — it's the ultimate feeling, when you're able to work on something and implement it."

Istotne jest to, że LeBron wie czego mu potrzeba, aby swoją grę wrzucić na next level i pracuje w tym kierunku. Mówi się często o tym, że ten rok jest początkiem jego prime, to jest "prime LeBron", ale ja zaintrygowany tym artykułem chciałbym zobaczyć coś więcej, chciałbym zobaczyć "peak LeBron" - tak długo jak James ma to nastawienie, wszystko jest możliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lebron dużo mówi, a w playoffs co roku okazuje sie, że to bajki z mchu i paproci i 9 razy na 10 - jumper mu nie siedzi, a pts struga na wjazdach, przełamaniach i hojnie mu przyznawanych FTS, czyli siła razy baran-buc. A że nie ma dzisiaj w lidze gościa z takim jajem, jak KC Jones, który Mc Halem szurnął o parkiet Rambisa i ustanowił zasadę "no fuckin layups in my house" oraz generalnie mało co obrona może, bo jej głównym zadaniem, wg komisarzów, jest robienie ładnego tła glamour ofensywie - to James nie ma się czego obawiać. Kto go szarpał vs Bulls ? Kirk crazy Hinrich ? A co zrobił Lebron ? Poleciał na skargę :] O Latający Potworze Spaghetti, co ten człowiek robiłby, gdyby musiał się mierzyć z mężczyznami, jak to powiedział Monty Williams ? Popłakałby się ? Schował w kątku ? Czekamy na pierwszą dziewczynę w NBA, żyjemy bowiem w czasach ostatecznych ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.