Skocz do zawartości

Cuban ośmiesza "ekspertów" od hard i want it more


lorak

Rekomendowane odpowiedzi

A w finałach to jeden gra o piwo, a drugi o normalna stawkę? Myślisz, że Durant wychodzi na mecz finałów myśląc sobie "mam dopiero 24 lata, jeszcze będę miał swoją szansę na tytuł"? Albo "w ogóle to mogliśmy odpaść w WCF, siedziałbym teraz na internecie". Jak dla mnie to najbardziej tego tytułu mógł chcieć nawet Turiaf albo Nazr Mohammed, czego się nigdy za c***a nie dowiemy, tylko media mają właśnie tendencję do snucia tych hero-related teorii o "killer look" i "wanted it more". Gdyby w Thunder grał teraz Karl Malone swój ostatni sezon to pewnie chciałby tytułu najbardziej ze wszystkich ale na boisku nic by to nie zmieniło.

Stawka była większa dla LeBrona (nawet pomimo faktu, że grali o ten sam puchar).

 

Mi nie chodzi o to, że Durant sobie olał te finały. Po prostu dla niego nie była to kwestia "must win" a dla LeBrona tak. Durant pewnie podszedł profesjonalnie i chciał wygrać ale po prostu nie miał tej świadomości, że jak przegra to będzie jakaś tragedia. LeBron miał i jak dla mnie to wiele zmienia. A przykład z Malone'm, nietrafny bo ja tu porównuje dwóch graczy tego samego kalibru overall.

Edytowane przez Artlan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzmi to strasznie głupio. Myślisz, że goście którzy żeby zagrać w tym finale musieli spędzić dużą cześć życia na sali rzucając i cwicząc mają różną chęć wygrania?

Tak miszczu, ludzie mają różną chęć wygrywania zależną od wielu czynników. Przecież to banał i oczywistość. Głupotą jest zakładanie, że każdy ma dokładnie taką samą.

 

Obydwaj chcieli wygrać. Było to widać po zachowaniu lebrona i duranta. Euforia i płacz.

Oho, pisanie a'la vasquez. "Ten ma wzrok zabójcy a ten nie ma".

 

A twoj sposób wyznaczania szacunkowej chęci wygrania poprzez zestawienie zysków i strat to kpina. Myślisz, że durant sobie powiedział: spoko nic sie nie stało, za rok będzie szansa. A co jak tej szansy nie będzie? Co jeśli przyjdzie mu poczekać na kolejny finał ładne pare lat? To może mało prawdopodobne ale możliwe.

Nie wiem co sobie powiedział. W każdym razie rozsądny człowiek nie miałby powodu być specjalnie sfrustrowanym. Być może Durant jest jakiś nadambitny i przewrażliwiony ale nie ma sensu zakładać takich skrajności. A co do tego kiedy będzie miał następną szansę... W wieku 24 latach nikt o takich rzeczach specjalnie nie myśli, przecież on nie jest nawet w połowie kariery. Jeżeli Durant jest normalny i rozssądny (a zakładam, że jest) to nie powinien robić tragedii, że w swoim 5 sezonie przegrał tytuł, bo nie ma do tego obiektywnych podstaw.

 

Artlan, ten sam poziom "chcenia' może być spowodowany różnymi czynnikami, więc takie teoretyzowanie nie powie nam, któremu z nich bardziej się chciało.

Ja piszę o pewnym prawdopodobieństwie. Kwestia "chcenia" to oczywiście indywidualna sprawa ale są pewne w miarę obiektywne czynniki przemawiające za tym, że z dwóch graczy tego samego pokroju bardziej powinno zależeć jednemu z nich.

 

poza tym to nawet nie o to chodzi, lecz czy to chcenie przekłada się na granie na 100% swoich możliwości.

Zgoda, ale ja z tym nie polemizuje. Inna sprawa, że im bardziej się chce tym jest większa szansa na wykrzesanie tych 100% możliwości (vide Shaq w różnych okresach kariery). Nie zawsze się to jednak udaje, bo czynniki zewnętrzne (np. taktyka rywala) sprawia, że z tego chcenia nic nie wynika. Edytowane przez Artlan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy miałeś kiedykolwiek doczynienia ze sportem na poziomie jakimkolwiek a jeśli tak to musiałeś być kapitanem! Przychodziłeś do szatni i mówiłeś "mam tu chłopaki krate browara bo po c***a to wygrywać jak i tak będziemy trzeci? Walnijmy piwko, pogramy jak będzie o co. " Ziomek bez kitu ale jak możesz mówić, że ktoś chciał bardziej wygrać? To jest chore.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ma racje. Strasznie debilne myślenie.

 

Całe życie cwiczysz, grasz, żeby wygrać pierscien, przegrywasz w tragicznym stylu i mowisz sobie: nie no nic sie nie stało.

 

Chyba tylko człowiek bez ambicji by tak powiedział.

 

A poziom motywacji i chcenia może wynikać z różnych aspektów ale zawsze jest to: chce wygrać. A nie: chce wygrać w 90%. Po co wychodzić na boisko jak sie nie wierzy w wygraną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe życie cwiczysz, grasz, żeby wygrać pierscien, przegrywasz w tragicznym stylu i mowisz sobie: nie no nic sie nie stało.

 

Akurat niejaki David Robinson tak zwykły mawiać jak przegrywał PO. ;]

 

Po co wychodzić na boisko jak sie nie wierzy w wygraną.

Przez pół każdego sezonu tak robi kilka drużyn walczących o loterię.

 

Co do Duranta to ja przecież nie twierdzę, że on olał finały, że nie zachował się profesjonalnie, że w ogóle go porażka nie obeszła. Po prostu żaden 24 latek w swoim pierwszym finale nie powinien specjalnie dramatyzować w przypadku porażki, bo świat mu się nie zawalił. W tym wieku nie ma się egzystencjonalnych myśli w stylu "czas leci, a ja nadal nie mam tytułu, co to będzie, co to będzie". W przypadku przegranej LeBrona jego frustracja by sięgnęła zenitu a opinia publiczna by go zlinczowała i on po prostu musiał robić wszystko by do tego nie dopuścić. Przecież tu nie trzeba szczególnej zabawy w psychologa żeby domniemać komu bardziej zależało w tej sytuacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Duranta to ja przecież nie twierdzę, że on olał finały, że nie zachował się profesjonalnie, że w ogóle go porażka nie obeszła. Po prostu żaden 24 latek w swoim pierwszym finale nie powinien specjalnie dramatyzować w przypadku porażki, bo świat mu się nie zawalił. W tym wieku po prostu nie ma się egzystencjonalnych myśli w stylu "czas leci, a ja nadal nie mam tytułu, co to będzie, co to będzie". W przypadku przegranej LeBrona jego frustracja by sięgnęła zenitu a opinia publiczna by go zlinczowała i on po prostu musiał robić wszystko by do tego nie dopuścić. Przecież tu nie trzeba szczególnej zabawy w psychologa żeby domniemać komu bardziej zależało w tej sytuacji.

Tak, ale nie można też mówić, że jeden chciał bardziej wygrać od drugiego. Jakkolwiek to poprzesz, że ten to mogł stracic, tamten tamto, to to i tak nie ma sensu. Konsekwencje dla każdego z nich porazka miałaby inne, ale napewno nie zmieniło to tego, że każdy z nich chciał na maxa wygrać. Mieszasz z tym co było po z tym co było przed. Przed kazdy z nich wyszedł nabuzowany i gotowy dać z siebie wszystko żeby wygrać. I chociaż nie jest to mierzalne to można z 100% pewnością założyć, że każdy z nich chciał wygrać równie mocno. A to, co było dzien po finałach jak już napięcie opadło to inna sprawa, która nijak nie mogła wpłynąć na ich chęć wygrania.

 

Końcem końca chcieć obaj chcieli równie mocno. A o zwycięstwie zdecydowały wszystkie inne czynniki. A ich jest dużo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale konsekwencje przegranej to sprawa kluczowa. Co z tego, że mają one miejsce już po wszystkim? Te konsekwencje zawsze masz gdzieś podświadomie w głowie i to z tego wynika czy chcesz mniej czy bardziej.

Ale jak to mówią: puki piłka jest w grze to warto walczyć. I raczej oni o tym wiedzą. Każdy z nich ma swoje życie, swoje ambicje, swoje cele, swoje pragnienia. I nie można ich nijak porównywać i stawiać na wage. Nie możesz powiedzieć: dla duranta to mistrzostwo znaczy mniej(mniej mu zależy) bo jego brak ma mniejsze konsekwencje niż dla lebrona. Toż to głupota. Przecież po to grał cały rok, żeby zdobyć mistrzostwo. Gra 5 rok. I w każdym tym roku chciał zdobyć to mistrzostwo. To są ambicje podsycane rok w rok.

 

To tak jakbyś ty mógł w tym roku zdobyć super prace za dużą kase ale byś sie nie starał na maxa bo jestes młody i jak coś to masz jeszcze czas. Tylko kretyn tak myśli.

To jest nba, za rok OCK może nie dojść do finałów. Durant może mieć kontuzje. Może sie wiele wydarzyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno Durant nie ma jeszcze tego głodu, który ma Lebron, miał Dirk i reszta świty bez pierścieni Chytruz i chyba o to chodziło

 

A lorak teraz robi z tego tematu it's all about stats ! To chyba jasne, że staty grają rolę, ale nie można się w nie aż tak zapatrywać, tzn jeżeli wiemy, że Lebrona można odpuścić na dystansie to w sumie można powiedzieć, że pośrednio przez staty.

 

Umniejszacie rolę podejścia mentalnego psychicznego straaaaasznie

 

A Cuban jak już powiedziałem Ameryki nie odkrył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tak jakbyś ty mógł w tym roku zdobyć super prace za dużą kase ale byś sie nie starał na maxa bo jestes młody i jak coś to masz jeszcze czas. Tylko kretyn tak myśli.

To jest nba, za rok OCK może nie dojść do finałów. Durant może mieć kontuzje. Może sie wiele wydarzyć.

Myslę, że jakbym w obecnym wieku starał się o posadę jakiegoś kierownika to w przypadku przegranej mniej bym to przeżył niż np. jakiś 50 latek, który zjadł na tej pracy zęby a 2 poprzednie konkursy przegrał, choć był blisko zwycięstwa. Po prostu bym nie miał myśli, że ten konkurs to ostatnia szansa, że jak nie teraz to kiedy itp. bo w pewnym wieku po prostu się takich myśli nie ma. Z drugiej strony na miejscu tego 50 latka bardzo byłbym sfrustrowany.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mówię o jakimś kierowniku call-center, a raczej o takim stanowisku gdzie 30 latek to rzadkość. Wtedy łatwiej się pogodzić z porażką bo masz świadomość, że to głównie 40 i 50 latkowie z reguły wygrywają a na ciebie czas jeszcze może przyjść.

 

Kwestię większego lub mniejszego chcenia widać w wielu sytuacjach życiowych. Ot, egzamin na studiach. Chce go zdać żeby mieć wolne wakacje. Jednak nie za wszelka cenę - jest mecz Polski na EURO to go sobie oglądam, chce wypić piwko to pije. Jednak jeżeli niezdanie tego egzaminu wiązałoby się z wyleceniem ze studiów to chce mi się jednak bardziej i mecze i piwka sobie odpuszczam, bardziej angażuje się w przygotowania. Dla mnie to oczywistość, że im większe konsekwencje przegranej tym bardziej się spinam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mówię o jakimś kierowniku call-center, a raczej o takim stanowisku gdzie 30 latek to rzadkość. Wtedy łatwiej się pogodzić z porażką bo masz świadomość, że to głównie 40 i 50 latkowie z reguły wygrywają a na ciebie czas jeszcze może przyjść.

 

Kwestię większego lub mniejszego chcenia widać w wielu sytuacjach życiowych. Ot, egzamin na studiach. Chce go zdać żeby mieć wolne wakacje. Jednak nie za wszelka cenę - jest mecz Polski na EURO to go sobie oglądam, chce wypić piwko to pije. Jednak jeżeli niezdanie tego egzaminu wiązałoby się z wyleceniem ze studiów to chce mi się jednak bardziej i mecze i piwka sobie odpuszczam, bardziej angażuje się w przygotowania. Dla mnie to oczywistość, że im większe konsekwencje przegranej tym bardziej się spinam.

Kwestia tego, że nie siedzimy w głowie duranta. Nie wiemy jak on na to patrzył. Mimo wszystko uważam, że jeśli miał szanse na tytuł to chciał zrobić wszystko by go zdobyć. I na bank nie wmawiał sobie, że jak przegra to nic sie nie stanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że nie siedzimy dlatego pisałem jedynie o pewnym prawdopodobieństwie a nie o pewności. Być może Durant cierpi na przerost ambicji i zadręcza się tą przegraną (albo ma myśli samobójcze). Ale nie mamy większych podstaw by tak sądzić. Dlatego trzeba odrzucić skrajności i uznać, że raczej prezentuje postawę, którą by miał każdy rozsądny człowiek na jego miejscu.

 

Poza tym zgadzamy się chyba, że graczom się z reguły bardziej chce w PO niż regural (co nie zawsze się oczywiście przekłada na lepszą grę bo np. "większe chcenie" scorera napotyka na "większe chcenie" defensywy druzyny przeciwnej). I zgadzamy się chyba, że jest tak z powodu większej stawki w PO. Zgadzasz się także z tym, że LeBron grał o nieco wyższą stawkę niż Durant. To czemu w takim razie nie zgadzasz się, że ta większa stawka wpływa na większą chęć wygranej Jamesa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skip Bayless to żaden ekspert. To albo ultimate troll, albo po prostu idiota do potęgi. Oglądanie jego "konwersacji" ze Stephenem A to moja codzienna rutyna.

chyba nie taki idiota skoro bez wiedzy na dany temat zarabia zapewne nie małe pieniadze

Skip jest żartem, ale Stephen A. Smith jest dużo mądrzejszy i warto go posłuchać nieraz. Dlatego najlepiej żeby spierdolił z ESPN.

Nich sobie ktoś gada iz robie spiskową teorie dziejów ale dla mnie Bayless to żaden tam hejter lebrona, ten koleś to jego fan, albo nawet jeszcze więcej, Lebrona. Niedorzecznością swoich opinii robi tylko przysługę Jamesowi, teraz łatwo nawet trafne argumenty przeciwko Jamesowi przyporządkować do tych Baylyssowych, bo i tak na koniec wszystkich czy to fanów czy hejterów wrzuca się do jednego worka. A co do Stephena smitaha to @Luki nie wiem czy miałeś okazję słuchać regularnie jego audycji w radiu, jesli nie to powinieneś, jak dla mnie to on się w espn sprawdza w 100% procentach, ma dokładnie taki styl jaki wymaga od niego ta stacja, tak jak ... lady gaga pasuje do mtv tak on to espn.

 

Wiecie, że Cuban jest kilka lat starszy od Mike'a Breena? Przeciez ten drugi wygląda jak jego ojciec. ;]

kasa misiu kasa :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w skrócie :

Byl kosmiczny lachon do przerzucenia. Lachon stulecia.

Carlisle miał info, ze lachon lubi frytki z majonezem.

Lebron nie miał żadnych info.

Carlisle wyrwał lachona "na frytki z majonezem" i miał wesoły wieczór.

Lebron nie podjął próby z lachonem, bo uznał, ze skoro o lachonie nic

wie [o tych frytkach z majonezem], to co mu po tym, ze jest

największym przystojniachą,z najlepszą

bryką, najlepszym improwizowanym bajerem i, last but

not least, największym kutasem na dzielni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w skrócie :

Byl kosmiczny lachon do przerzucenia. Lachon stulecia.

Carlisle miał info, ze lachon lubi frytki z majonezem.

Lebron nie miał żadnych info.

Carlisle wyrwał lachona "na frytki z majonezem" i miał wesoły wieczór.

Lebron nie podjął próby z lachonem, bo uznał, ze skoro o lachonie nic

wie [o tych frytkach z majonezem], to co mu po tym, ze jest

największym przystojniachą,z najlepszą

bryką, najlepszym improwizowanym bajerem i, last but

not least, największym kutasem na dzielni.

jak masz takie podejście w głowie to rzeczywiście ten z mniejszym skillsetem ale z majonezem wyrwie lachona

ba czasem licząc na statystykę, ze 8% lachonów i tak powie TAK wystarczy podejść do tych 12

 

no nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mavs rok temu mieli więcej ludzi do krycia Lebrona i ich D była lepsza od OKC, ale to nie tylko to było czynnikiem. Po prostu w zeszłym roku LBJ w finałach się nie popisał. W tym roku była inna bajka - Lebron grał całe PO jak na MVP przystało włącznie z finałami. Myślę jednak, że przełomowy był tutaj game 6 z Bostonem. Wade zdaje się, że ostatnio powiedział, to samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.