Skocz do zawartości

Dobry/zly kierunek


Ice

Rekomendowane odpowiedzi

Do napisanie tematu zachecila mnie niejako reakcja i zachowanie mojego ulubionego fana Sonics na tym forum,a zarazem najwiekszego znawce NBA,wiadomo o kogo chodzi.

 

Napisal o tam jakas bzdurke o tym ze Radman jest zawodnikiem podkoszowym,wiec ok przyjmijmy ze ma racje,wkoncu to on sie tu na nba zna.

 

Czy ktos oprocz mnie zauwazyl tutaj dosc dziwna tendencje do zanikania poszczegolnych pozycji w NBA i ich znaczenia?

Centrow w tej lidze juz praktycznie nie ma,zostalo 2 zawodnikow majacych warunki fizyczne i styl gry podobny do tego jaki jesczez kilka(nascie) lat temu prezentowali Olajuwon,Robinson czy Ewing.

Teraz na C moze grac kazdy kto ma powyzej 2,05 bo zanikly pewne podstawowe atrybuty tej pozycji.

Nastepnie PG-mamy takich zawodnikow jak Stockton,Blaylock itd. ,obecnie natomiast jest tylko jeden Kidd jako PRAWDZIWY rozgrywajacy i wydaje sie byc jak dinozaur.

Teraz rozgrywajacy juz nie tylko rozgrywaja pilke,chca coraz wiecej rzucac i rzucac.

Typowi SG pokroju Millera tez juz zanikaja.

 

Kiedys byl taki podzial ze rozgrywajacy rozgrywal,Center zbieral,blokowal,byl twardy itd.

teraz porobila nam sie kolaicja zawodnikow grajacych na pozycjach 1-2 a nawet 1-3,wszyscy prezentuja praktycznie to samo-Marbury,Arenas,Davis itd.

Wszystko idzie w jakkolwiek pojeta "wszechstronnosc" co ladnie brzmi ale wyglada juz ciut gorzej.

 

Niechce tez zawodnikom z lat poprzednich nic ujmowac,oni rowniez byli wschestronni ale roznica miedzy Barkleyem czy Malone'em a Dirkiem i Walkerem jest dosc duza,tak jak miedzy Kiddem a Marburym,o pozycji C juz nawet nie ma co mowic,bo tam moglby zagrac nawet ten Radman obecnie,tylko ze jakos niewyobrazam go sobie w takiej grze 10 lat temu.

 

Na pozycjach 1-3 mamy znaczne podniesiem wzrostu co zapoczatkowal poniekad KG,on rowniez stal sie takim zawodnikiem "do wszystkiego".

Teraz prawie wszyscy PG i SG prezentuja to samo,C nie ma w ogolne,jedynie PF robi mniej wiecej to co robil.

 

Czy ta "wszechstronnosc" jest az tak dobra dla ligi?

Bo z tego co widze mamy bande takich samych zawodnikow,prezentujacych to samo (na niskich pozycjach) a nie ma juz takich osobowoci jak kiedys,nie ma graczy wielce sie wyrozniajacych.

Jest dosc duza roznica miedzy Rodmanami,Olajuwonami a Lebronami,wade'ami czy Stoudemire'ami.

 

Czy to wsyztsko idzie w dobrym kierunku?

 

Tak jak moj idol,przeprosze teraz za literowki i to ze temat jest nie do konca dopacowany,ale tez musze do pracy leciec.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do napisanie tematu zachecila mnie niejako reakcja i zachowanie mojego ulubionego fana Sonics na tym forum,a zarazem najwiekszego znawce NBA,wiadomo o kogo chodzi.

 

Napisal o tam jakas bzdurke o tym ze Radman jest zawodnikiem podkoszowym,wiec ok przyjmijmy ze ma racje,wkoncu to on sie tu na nba zna.

Tak, ropzisywalem sie jak to radman jest wspanialym graczem podkoszowym i tylko podkoszowym. Moze konkurowac wielkimi na tych pozycjahc, jak TD, KG i paru innych giagntow tej ligi. :lol:

 

Chcialem stonowac, ale skoro Ty robisz sobie co raz to wieksze jazdy i to w coraz to rozniejszych topicach, to pomyslalem, zebnede konsekwntny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zważając na to, że pewnie założyliście taki temat, żeby w dwójkę się pokłócić, to odpowiem na pytania zawarte w wątku.

 

Takie zanikanie poszczególnych pozycji można zauważyć nie od dzisiaj, moim zdaniem, chodzi przede wszystkim o to, że w lidze najbardziej liczy się teraz atletyczność, teraz niektórzy SG mają warunki, które mógliby wykorzystywać pod koszami, taki LeBron jest tak atletyczny i silny, że nie sprawia mu problemów dostawanie się pod kosz, przy tym jest niesamowicie szybki. Moim zdaniem, teraz już nie jest ważny wzrost, tylko właśnie przygotowanie fizyczne i tak dalej, dlatego Tybański się nie sprawdził, dlatego Lampe zawodzi, oni nie mają warunków, wzrost owszemm, ale pod względem masy i mięśni są daleko w tyle za innymi zawodnikami.

 

Co do ewolucji rozgrywających, moim zdaniem to spowodowane jest pójściem do przodu NBA, teraz wymaga się od każdego zawodnika zdobywania punktów, bo i obrona jest bardziej agresywna i Ci "liderzy" często są podwajani czy potrajani, teraz każda pozycja oprócz swoich normalnych obowiązków musi też pociągnąć statystyki w innych rubrykach.

 

Czy to jest dobre, i tak i nie, na pewno szkoda, że prawdziwi centrzy wyginęli, bo mam już powoli dość oglądania jakiś pokrak, i słuchania, że Ming jest drugim centrem NBA. Mam już dość Shaqa, który jest coraz grubszy, coraz starszy i coraz bardziej ograniczony, a mimo to jest najlepszy i miażdży większość centrów w lidze. Natomiast co do PG i graczy z pozycji 1-3 to dla mnie to zjawisko jest dobre, teraz nie wsystarczy byś szybkim by być dobrym, teraz trzeba być atletycznym, jako rozgrywający też musisz umieć rzucać, a na SF musisz umieć praktycznie wszystko. To podwyższa poziom ligi i jakość gry, tak więc mi pasuję. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witam po tygodniowej przerwie. Przed wyjazdem zapamietałem ten topic, wiec miałem chwilke zeby pomyslec i kilka słów od siebie dodam :)

 

Podobnie jak poprezdnicy ja równiez zauwazyłem zanikanie niektórych pozycji. Wydaje sie ze teraz normalna rzecza jest ze nie ma typowych centrów, sa gracze którzy moga z powodzeniem grac na całym obwodzie. Z czego to sie bierze? Zacznijmy od rozgrywajajacych. Od typowych PGs wymagało sie rozegrania piłki, dobrego jej dogrania. To nadal zostało, tylko ze potrzeba tez od nich punktów. Moim zdaniem bierze to sie polepszenia obrony. Team skupia sie na bronieniu, i dawni koszykarze tylko od punktów nie daja rady sami nadrabiac wyniku, odgrywaja do rozgrywjacych. Ci zdobywaja punkty i wszystko jest w normie. Typowi centrzy wygineli dlatego ze liga bardziej postawiła na atletycznosc, teraz juz nie ma miejsca dla drewna.Szybcy, ale nizsi moga łatwo przechwytywac piłke, wykrozystywac szybosc w grze jeden na jeden jaki i w kontraataku. Wysocy nie wróca do obrony, która jest teraz kluczem sukcesu. Czesto bedą faulowac, FT beda wpadac i wynik idzie w góre. Pól C/ pól PF przejmuja ich obowiazki i wychodzi to korzystniej dla zespołu. Dla przykłądu podam Ming Minga, wysoki i nic poza tym, ale do ligi mógl sie dostac. Gracz o takim samym nazwisku, ale krotszym o jedno Ming i o imieniu Yao, tez nie gra na miare oczekiwan. Ma jeszcze czas, ale nie rozwija sie na miare oczekiwan. Duzo traci, takze z podwojen, ma takze problemy ze zbiórkami. Jego rówiesnik, ale 20 cm nizszy, Amare radzi sobie duzo lepiej. Jest szybki, atletyczny, tym nadrabia brak wzrostu. Chociazby ten przykłąd pokazuje ze liga weszłą na inne tory i teraz wzorst liczy sie o wiele mniej od szybkosci, motoryki i sprytu.

 

W pierwszym posice jest pytanie czy to dobrze? Są plusy i minusy. Pocieszajace jest dla mnie to ze liga nie stoi w miejscu, szuka innych rozwiazan. Nie mozna tym samym co w latach 80-tych teraz osiagnac sukcesu. Gdyby nie było przemian NBA mogłoby popaśc w monotonie, ciągle te same akcji, showtime, słaba obrona. Plusem jest tez to ze kazdy moze odniesc sukces. Nawet gracze niewielcy wzrostem maja szanse sie sprawdzic, byc kluczowa czescia zespołu. Najwazniejszym minusem wydaje mi sie ciagle chce powrócenia do tego co było. Sciaganie wysokich graczy, niezaleznmie od umijeetnosci i liczenie ze w jakis cudowny sposób uda sie z nich zrobic typowych centrów. Te zjawisko juz jest tak powszeche ze biora nawet rezerowoych z polskiej ligi... W konsekwencji staja sie oni bustami, nic nie osiagaja, odgrywaja epizotyczna role, sa w NBA tylko przez wzorst, mimo ze jest wielu koszykarzy którzy bardziej zasługuja na gre w tej lidze niz oni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, ze zawodnicy staja sie coraz bardziej wszechstronni i uniwersalni, to oznaka rosnacych umiejetnosci i postepu w grze. Tacy goscie sa potrzebni, ale nie sadze, by w ich rosnacej liczbie istnialo zagrozenie. Specjalisci tez sa przydatni i potrzebni, a ci ktorzy sa szczegolnie dobrzy w swoim fachu staja sie gwiazdami. W swiecie, gdzie wielu potrafi wiele rzeczy dobrze, gdy pojawia sie koles, ktory umie mniej rzeczy, ale za to bardzo dobrze, moze sie wyroznic. Amerykanie na olimpiadzie mieli swietny sklad, ale bez podzialu na role. Wiekszosc byla "combosami", wszechstronnie utalentowanymi koszykarzmi, co mogli grac na kilku pozycjach. A zabraklo tam zdrowych proporcji, zwyklych strzelcow albo klasycznego rozgrywania. IMO to dobrze, ze zawodnicy potrafia robic wiele i sa wszechstronni, ale jest tak, jak w powiedzeniu, ze jesli cos jest do wszystkiego, to jest do niczego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszechstronnośc jest zaletą a nie wadą. Myśle iż dzięki temu gra jest szybsza i bardziej efektowna.

Ja chciałbym zauważyć jeszcze jedno iż zmienił sie też zestaw pozycji gwiazd. Zauważcie listę 50 najlepszych koszykarzy NBA, połowa to centrzy. Dopiero w latach 80 zaczęli rządzić dwaj zawodnicy bardzo nietypowi i ciężko ich sklasyfikować czy przypisać do jednej pozycji, chodzi o Birda i Magica Johnsona. Przecież Magic nominalnie grając na PG pod nieobecność Jabbara w finale zagrał na C i to bardzo skutecznie.

Zauważcie iż od czasu Jordana mamy prawdziwy wysyp gwiazd na SG/SF.

Teraz ścisła elita to przecież SG: Kobe, Ray Allen, LeBron, Wade.

Co do wysokich zawodników to faktycznie KG, Dirk, TimD w latach 80 i na poczatku 90 grałby zdecydowanie na C, musieli by mocno utyć i nabrać masy żeby sobie poradzić, w tamtej NBA grało się po prostu wolniej i bardziej schematycznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz na C moze grac kazdy kto ma powyzej 2,05 bo zanikly pewne podstawowe atrybuty tej pozycji.

Podstawą jest właśnie wzrost, a w latach 90-tych nie rodziło się zbyt wielu wysokich zawodników z odpowiednią dla centra motoryką. W latach 80-tych na 10 draftów aż 6 zakończyło się wyborem z nr 1 centra. I co ważniejsze o żadnym nie można mówić, że okazał się bustem (chociaż Sampsona zniszczyły kontuzje). Lata 90-te to jedynie Shaq, bo Olowokandi był pomyłką. Duncan prawdopodobnie byłby centrem, ale trafił do drużyny, która już takowego posiadała. Stąd się wziął kryzys na tej pozycji w końcu lat 90-tych i na początku XXI wieku. Teraz powoli znaczenie środkowego będzie się odbudowywać. 2002 rok to Yao Ming, 2004 to Dwight Howard (w końcu na tą pozycję wskoczy, bo jest do niej stworzony), 2005 to Andrew Bogut i wybiegając w przyszłość 2007 to Greg Oden. Może coś się wreszcie ruszyło, ale i tak na konkretne efekty trzeba będzie poczekać do końca dekady.

 

Co do wysokich zawodników to faktycznie KG, Dirk, TimD w latach 80 i na poczatku 90 grałby zdecydowanie na C, musieli by mocno utyć i nabrać masy żeby sobie poradzić, w tamtej NBA grało się po prostu wolniej i bardziej schematycznie.

Nie sądzę aby właśnie musieli nabierać masy. Wzrost znaczenia obrony (a co za tym idzie atletyczności) nastąpił dopiero wraz z sukcesem Detroit, a granicę absurdu osiągnął wraz z "finałem w błocie" w 1994 roku. W latach 80-tych Kevin McHale radził sobie bardzo dobrze i wcale nie miał jakiejś wielkiej masy i nie był wielkim atletą, a był graczem z pozycji F-C.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.