Skocz do zawartości

Przeceniani i niedoceniani


lorak

Rekomendowane odpowiedzi

 

w ogóle to, co zostało tu napisane o "lidershipie" i liderach (to już głównie do ciebie Van) sprowadza się do tego:

jeśli lider ma dobrą drużynę to wygrywa.

jeśli lider ma złą drużynę to przegrywa.

 

wniosek z tego taki, że ta magiczna liderowatość lidera nie ma znaczenia, więc gadanie o "lidershipie" to pustosłowie.

absolutnie do tego się nie sprowadza

 

jak nie?

to jaka jest w końcu odpowiedź na pytanie o to dlaczego Kobe nie wygrywał w 2006 czy 2007? albo inny super lider - Isiah Thomas: tylko w 89 i 90 jego "lidership" działał, a wcześniej i później nie?

 

Koelner,

 

przede wszystkim uważam, że mówienie o clutch w playoffs trochę mija się z celem, bo poza sporydacznymi blowoutami każda akcja się liczy i nie ma znaczenia czy to pierwsza kwarta czy dogrywka.

 

skoro jednak poruszyłeś ten wątek, to wprawdzie nie wiem jak było w 2010, ale we wcześniejszych latach w playoff w clutch wyglądało to tak (PPG i APG per 48 minut):

 


2009 PPG eFG% FT% APG RBS RTG

LJ 62.5 60.5 80.0 14.1 30.8

KB 45.2 44.1 81.0 8.7 11.2

2008

LJ 36.5 28.3 66.7 10.4 31.5

KB 52.0 50.0 90.9 4.1 15.7

2007

LJ 47.1 58.3 64.0 11.4 13.6

KB 45.1 66.7 100 0.0 0.0

2006

LJ 58.6 51.7 82.8 6.4 14.8

KB 41.8 46.9 80.0 1.8 14.3

2004

KB 33.0 30.0 77.8 3.0 8.0

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tekst o Lebronie grającym lepiej przeciwko Celtics przemilczę, nawet gdyby faktycznie statystycznie wypadł o niebo lepiej to fakt odpuszczenia przez niego kiedy jeszcze można było walczyć przeważa szalę.

Jak Ty masz w ogóle czelność pisać takie rzeczy ? Lebron jako jedyny w zespole robił jeszcze co mógł, rzucił dwie bardzo ważne, szalone trójki żeby podgonić na dwa punkty i tutaj włączył się sabotażysta Jamison, który robiąc zagrania jakich nie powstydziłby się sam Yinka Dare zaprzepaścił szanse na awans.

 

Aha... Kobe w 2008 w finale po pierwszej połowie, kiedy wynik był jeszcze otwarty odpuścił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osiągnięcie 60 łinów nie jest żadnym wyznacznikiem - przykładem niech beda Supersonics.

W drużynie z aspiracjami mistrzowskimi musi byc ta druga opcja. Ktoś na kim lider może polegac właśnie w playoffs. Oczywiście, że Scottiego i Horacea Jordan sobie sam wyhodował, ale miał do tego odpowiedni "materiał". Bron nie mial takiego Pippena. Całe jego wsparcie to rolesi lub weterani z nazwiskami. wystarczyło potroić Brona i po Cavsach. Zreszta z tym lokciem też się nie dowiemy jak było naprawdę. Może faktycznie miał ta kontuzje.

 

Natomiast co do przyszlego lidera Heat to wszystko, co w tym momencie wiemy, to to, że Bosh bedzie Tym Trzecim. jak to będzie z Wadem i Jamesem, to sie dopiero okaże - ja nie wykluczam równego podziału ról. Zreszta Wade jeszcze przed 1 lipca w któryms z wywiadów powiedział, że liderowanie nie jest dla niego najwazniejsze co już wtedy mozna bylo odebrac jako sygnal pt. James w Heat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

w ogóle to, co zostało tu napisane o "lidershipie" i liderach (to już głównie do ciebie Van) sprowadza się do tego:

jeśli lider ma dobrą drużynę to wygrywa.

jeśli lider ma złą drużynę to przegrywa.

 

wniosek z tego taki, że ta magiczna liderowatość lidera nie ma znaczenia, więc gadanie o "lidershipie" to pustosłowie.

absolutnie do tego się nie sprowadza

 

jak nie?

to jaka jest w końcu odpowiedź na pytanie o to dlaczego Kobe nie wygrywał w 2006 czy 2007? albo inny super lider - Isiah Thomas: tylko w 89 i 90 jego "lidership" działał, a wcześniej i później nie?

 

czy drużyna Bryanta w 2006 i 2007 roku robiła najlepszy bilans w lidze i była uważana za contendera ? nie wiem skąd tego Thomasa tu wytrzasnąłeś, ale skoro już przy nim i Pistons jesteśmy to oni zdaje się w tych latach również pod względem regular season mieli swój najlepszy czas i w PO później wygrywając tytuły tylko to potwierdzali.

 

Nie za bardzo rozumiem Lorak tłumacze cały czas jak krowie na granicy, a Ty ciągle swoje przecież to nie chodzi o to, że jak jesteś świetnym liderem i masz już bardzo dobry zespół to automatycznie musisz sezon w sezon wygrywać, ale jednak spójrz na historię tej ligi jednak jak już robisz ten najlepszy bilans, wygrywasz te MVP jeszcze w dodatku dwa razy z rzędu to porażka jeszcze w swojej konferencji z niżej rozstawionym rywalem się tym najbardziej wartościowym raczej nie zdarza.

 

Lubisz się trzymać faktów to się ich trzymajmy zostawmy na chwilę obwinianie Lebrona czy to jego partnerów i odpowiedz mi po prostu na pytanie ile razy w historii tej ligi zespół, który dwa sezony z rzędu wywalcza HCA na całe PO, był prowadzony przez dwukrotnego MVP tak by było jeszcze ciekawiej bezdyskusyjnie jednego z dwóch max trzech najlepszych graczy w lidze odpadał z PO jeszcze w swojej konferencji ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Van, jesteś totalnym, niemożliwym i obrzydliwym ignorantem.

Co ma sezon regularny do playoffów? Co z tego, że jakąs drużyna jest brana za contendera skoro rzeczywistość jest inna? Mavs też co roku są brani za contendera ale jednak nie potrafią wrzucic do składu slashera tylko wciąż rzucają jumperki.

 

Tak więc ustalmy - LeBron miał dupny skład, który sprawdzał się w regular i srał w PO. Sam mówisz, ze wiele razy ich deprecjonowałeś bo "znałeś ich wartość". To teraz z innych czy z siebie robisz debila?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak więc ustalmy - LeBron miał dupny skład, który sprawdzał się w regular i srał w PO. Sam mówisz, ze wiele razy ich deprecjonowałeś bo "znałeś ich wartość". To teraz z innych czy z siebie robisz debila?

ale jesli ten sklad sie sprawdza w rs i robi 60+ W to co sie dzieje dalej? sa przygotowani tylko na 82 mecze czy jakims innym cudem graja slabiej? a moze ich ambicje zaspokaja wygranie rs...

 

Kobe w 06 i 07 nie mial nawet hca. a jaki to byl sklad to mozna ocenic po tym co osiagnela wiekszosc tych gosci przed i po grze w lakers.

wsparcie lebrona przed przyjsciem do cavs mialo jakies tam osiagniecia i byli uznawani za dobre wzmocnienia, ale chyba razem z przyjsciem do cavs oddali w jakis sposob czesc ze swoich umiejetnosci kingowi. zobaczymy jak pograja juz bez niego

lubicie tez pisac ze jordan "wyhodowal" sobie pippena i granta, mysle ze lbj nie potrafilby tego zrobic z zadnym graczem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cavs nie przegrali przez brak mitycznej drugiej opcji, tylko przez obronę oraz "popis" LeBrona w piątym meczu.

 

 

Kobe nie odpuścił w finałach z Bostonem. Jako jedyny stawił się na szósty mecz, niestety przede wszystkim Gasol z Odomem zupełnie podkulili ogony i po pierwszej połowie było po meczu. Podobna sytuacja w serii z Phoenix.

 

 

Bryant zagrał lepiej w obu seriach z Bostonem przede wszystkim dlatego, że fatalna dyspozycja Jamesa była bezpośrednią przyczyną kluczowych porażek Cavs zarówno w 2008 roku, jak i dwa lata później.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mavs też co roku są brani za contendera

 

Pierwsze słyszę

Ta? Bo ja jakoś o tym non stop słyszałem juz w tamtym sezonie. Teraz to już w ogóle. Polecam zobaczyć Mavs season prediction z nba tv, jeden z "ekspertów"(którzy dla niektórych wiele na tym forum znaczą, w końcu są z ligą, obcuja z nią na codzień!!!) przewiduje, że mavs dojdą do finału konferencji gdzie moga pyknąć Lakerswów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale zauważ o co chodzi. Każdy wie, że granie w PO ma się nijak do grania w regularze a jadnak na potrzeby dyskusji niektórzy zmieniają poglądy...

moze ma sie nijak ale jakis poglad o sile druzyny daje. a cavs po takim rs nalezy chyba uwazac za druzyne bardzo mocna i jako jednego z kandydatow na mistrza? sam przed poprzednim sezonem obstawialem cavs jako najlepsza druzyne w rs ale w po nie dawalem im wiekzych szans, i rzeczywistosc okazala sie wlasnie taka. wiedzialem ze rs cavs>>po cavs ale moze to jest wina lebrona? za malo wiary w partnerow?

jesli w momencie pozyskania tych graczy oceniano ich jako swietne wzmocnienia to napewno nie brano pod uwage tylko rs, musieli byc tez oceniani jako wsparcie na po

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jeden z ekspertów"!

 

 

No skoro tak to przepraszam

Również przepraszam, myślałem, że ogólną opinię kto jest contenderem a kto nie można opierać na wynikach zespołu i opiniach ludzi związanych z ligą. Jak widac myliłem sie. Proponuję założyć temat "Jendras i Van w poszukiwaniu prawdy" gdzie będzie zawarte to co kazdy fan nba powienien wiedzieć o lidze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

w ogóle to, co zostało tu napisane o "lidershipie" i liderach (to już głównie do ciebie Van) sprowadza się do tego:

jeśli lider ma dobrą drużynę to wygrywa.

jeśli lider ma złą drużynę to przegrywa.

 

wniosek z tego taki, że ta magiczna liderowatość lidera nie ma znaczenia, więc gadanie o "lidershipie" to pustosłowie.

 

czy drużyna Bryanta w 2006 i 2007 roku robiła najlepszy bilans w lidze i była uważana za contendera ?

 

a co to ma do rzeczy? przecież ty mówisz: "jesteś liderem, to prowadzisz drużynę do wygrywania. okoliczności się dla mnie nie liczą".

(poza tym jeśli te przykłady nie odpowiadają ci, bo Kobe to zbyt drażliwy temat, to możemy się odnieść do jeszcze większej legendy lakers: Magic, MVP, najlepszy bilans, a mimo tego nie było tytułu. czyżby jeden z największych liderów w historii nagle w 1990 roku przestał liderować? jego "lidership" stracił moc? albo jego nemezis: Bird MVP, boston najlepszy bilans w lidze, a mimo tego tytułu nie było. według ciebie trzeba by powiedzieć, że Bird w 1985 nie był liderem. był nim w 1984 i 1986, ale nie w 1985... ot, cały urok oceniania według "lidershipu")

 

tak więc zdecyduj się, bo wygląda na to, że jednak okoliczności się dla ciebie liczą, że można np. mieć nieodpowiednich partnerów do wygrywania i tyle. że choćbyś nie wiem jak wiele miał "lidershipu" to pewnego poziomu (na polu drużynowym) nie da się przeskoczyć. serii w PO nie będzie się wygrywać nawet rzucając 45 ppg jeśli twoi partnerzy, którzy jeszcze w regular z tak samo dobrych pozycji wypracowanych przez lidera trafiali, teraz nie trafiają (mówiąc w skrócie).

 

 

 

przecież to nie chodzi o to, że jak jesteś świetnym liderem i masz już bardzo dobry zespół to automatycznie musisz sezon w sezon wygrywać

dobrze że do tego doszliśmy.

 

, ale jednak spójrz na historię tej ligi jednak jak już robisz ten najlepszy bilans, wygrywasz te MVP jeszcze w dodatku dwa razy z rzędu to porażka jeszcze w swojej konferencji z niżej rozstawionym rywalem się tym najbardziej wartościowym raczej nie zdarza.

Lubisz się trzymać faktów to się ich trzymajmy zostawmy na chwilę obwinianie Lebrona czy to jego partnerów i odpowiedz mi po prostu na pytanie ile razy w historii tej ligi zespół, który dwa sezony z rzędu wywalcza HCA na całe PO, był prowadzony przez dwukrotnego MVP tak by było jeszcze ciekawiej bezdyskusyjnie jednego z dwóch max trzech najlepszych graczy w lidze odpadał z PO jeszcze w swojej konferencji ?

to, że coś się nie zdarzyło nigdy w przeszłości nie uzasadnia tego, że nie może się to w końcu zdarzyć. twoje rozumowanie jest więc błędne u podstaw.

 

w playoffs generalnie wszyscy grają gorzej. jeśli więc chcesz wykazać, że to LeBron zawalił, to powinieneś pokazać, że:

1. jego wkład w grę był mniejszy niż innych gwiazd/liderów

2. obniżył poziom swojej gry bardziej niż jego partnerzy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jeden z ekspertów"!

 

 

No skoro tak to przepraszam

Również przepraszam, myślałem, że ogólną opinię kto jest contenderem a kto nie można opierać na wynikach zespołu i opiniach ludzi związanych z ligą. Jak widac myliłem sie. Proponuję założyć temat "Jendras i Van w poszukiwaniu prawdy" gdzie będzie zawarte to co kazdy fan nba powienien wiedzieć o lidze.

 

Ludzi. A ty podałeś przykład jednego eksperta, więc się teraz nie wykręcaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

poza tym jeśli te przykłady nie odpowiadają ci, bo Kobe to zbyt drażliwy temat, to możemy się odnieść do jeszcze większej legendy lakers: Magic, MVP, najlepszy bilans, a mimo tego nie było tytułu. czyżby jeden z największych liderów w historii nagle w 1990 roku przestał liderować? jego "lidership" stracił moc? albo jego nemezis: Bird MVP, boston najlepszy bilans w lidze, a mimo tego tytułu nie było. według ciebie trzeba by powiedzieć, że Bird w 1985 nie był liderem. był nim w 1984 i 1986, ale nie w 1985... ot, cały urok oceniania według "lidershipu

bird 85 - przegral dopiero w finale z lakers magica

magic 90 - tu mozna sie przyczepic bo odpadli w polfinale konferencji , tak jak ostatnio cavs. tyle tylko ze w tamtym momencie magic juz troche ugral i udowodnil wczesniej jakim jest liderem w przeciwienstwie do obecnego lbj

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale jesli ten sklad sie sprawdza w rs i robi 60+ W to co sie dzieje dalej? sa przygotowani tylko na 82 mecze czy jakims innym cudem graja slabiej? a moze ich ambicje zaspokaja wygranie rs...

 

Kobe w 06 i 07 nie mial nawet hca. a jaki to byl sklad to mozna ocenic po tym co osiagnela wiekszosc tych gosci przed i po grze w lakers.

wsparcie lebrona przed przyjsciem do cavs mialo jakies tam osiagniecia i byli uznawani za dobre wzmocnienia, ale chyba razem z przyjsciem do cavs oddali w jakis sposob czesc ze swoich umiejetnosci kingowi. zobaczymy jak pograja juz bez niego

lubicie tez pisac ze jordan "wyhodowal" sobie pippena i granta, mysle ze lbj nie potrafilby tego zrobic z zadnym graczem

konkretnie - nazwiska. z kogo tam można było zrobic Pippena?

 

Co do sezonu regularnego i playoffs to zwróc uwagę na tak fundamentalne rzeczy, że nie występuja tam juz takie druzyny jak Nets, Walves i Warriors, gra się juz na maxa o wszystko, a przegrany odpada, co powoduje, że kazdy mecz, kazda akcja i każdy uraz jest decydujący.

 

Kobe nie odpuścił w finałach z Bostonem.

a mnie tam jakoś został w pamięci jak siedział na ławce przygnębiony jak mecz sie jeszcze toczył. :D

 

Przypomnij mi jeszcze Jendras jaka to różnice punktowa odrabiali Celtics - 22? 24?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobe nie odpuścił w finałach z Bostonem. Jako jedyny stawił się na szósty mecz, niestety przede wszystkim Gasol z Odomem zupełnie podkulili ogony i po pierwszej połowie było po meczu. Podobna sytuacja w serii z Phoenix.

wcinanie tu na zasadzie równouprawnienia Bryanta, który może rzucać 6-24, ale ani na chwilę nie wygląda na zrezygnowanego, letniego i w sumie "pierdolę nie robię" zakrawa na kabareton. jesli zaś ktoś uważa, że charakter lidera nie ma wpływu na zespół i że drużyna nie karmi się zachowaniem jej gwiazdora/przywódcy, to sie tylko można uśmiechnąć.

Z tego wynika, że lider gra c***nie to zespół jest zmotywowany, lider gra dobrze, zespół się nie stawia?

 

Swoją drogą cały czas mówimy o dwóch ostatnich sezonach, może porozmawiamy o 4 latach wstecz? Kiedy Lebron wszedł do finałów w 2007 i doprowadził do g7 z Bostonem w 2008(gdzie drużyna wypadła lepiej niż Lakers Branta mimo gorszego supportu Jamesa) to miał liderszip, a ostatnio go stracił? Czy jak to jest? Swoją drogą jak o gościu, który odpieprza coś takiego jak g5 z Pistons można mówić, że nie jest clutch?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1.przez 3 ostatnie lata leadership Bryanta doprowadzil go do tego ze indywidualnie zagral gorzej od LeBrona przeciwko Cs 2008, Orlando 2009 i Celtics 2010. roznica byla taka ze bez Bryanta Lakers mogliby wygrac okolo 45-50W podczas gdy Cavs byliby kandydatami do top5 loterii.

 

polaczone statsy z tych trzech serii:

        games   PPG   TS%   RPG   APG   TOV   STL   BLK

Kobe 18 28.7 0.52 6.2 5.2 3.7 2.1 0.7

LeBron 19 30.5 0.54 8.0 7.6 4.7 1.8 1.3

Bryant rzucal mniej pktow na gorszej skutecznosci, mniej zbierajac nawet biorac pod uwage pozycje, lepiej podajac biorac pod uwage asysty i straty, a mial jedynie 0.3 mniej steali blokujac prawie 2 razy wiecej rzutow.

 

przy tym trzeba pamietac ze Bryant mial do pomocy Gasola i bardzo mocna reszte zespolu trenowana przez jednego z najlepszych coachow ever. LeBron mial tymczasem Mo Williamsa jako swojego 2 najlepszego zawodnika w ataku i ktory nie rozni sie znacznie poziomem od Fishera. przy okazji, nie rozumiem pojazdow Mo za pizdowatosc... koles nie jest uwazany nigdzie za polke chocby borderline all-stara, nikt go nie bierze na powaznie w zadnym rankingu PGs, jest jednym z najgorszych obroncow, nie potrafi kreowac, jest jednowymiarowy i bez charakteru, a wy oczekiwaliscie ze bedzie spelnial role 2 opcji ? no zajebiscie moze od razu zjezdzajcie Oakleya za to ze nie rzucal 20 PPG jak Ewing przegrywal bo przeciez on tez nie ma jaj, prawda ?

 

my point - Mo jest ciotą niezaleznie od okresu czy to RS czy PO i tak powinien byc traktowany. Derek Fisher ? ok, mozna debatowac. 2 opcja ? nawet nikt myslacy realistycznie tego nie zakladal.

 

playoff performer my ass. a juz najlepszy tekst z tego tematu jest o tym jak LeBron znika gdy zaczyna przegrywac... w 2008 LeBron byl w tak glebokiej dupie po dwoch pierwszych meczach ze przy tej teorii w ogole nie powinni wygrac meczu. doszlo do G7 ktory Celtics cudem wygrali bo Garnett Ray i Pierce zrobili gang-up na LeBrona w ostatnim meczu gdzie wiecej zrobic juz nie mogl. o ile start mial gorzej niz tragiczny to byloby niezwyklym idiotyzmem poddanie sie.

 

oczywiscie nie mowie, ze fani Lakers do tego zdolni nie sa czego najlepszym przykladem jest Van i jego przewidywane statsy Amare z ktorych bede sie jeszcze nieraz podsmiechiwal, ale to w swoim czasie.

 

wracajac do tematu, seria z Orlando - LeBron dominuje prawie cala serie i jedyne co zostalo wspomniane tutaj to G6 ? jeszcze jakby to byla jego wina ze Ilgauskas z Varejao nie pokazali sie na parkiecie wraz se swoimi skillami, ktore to wczesniej zostawili w autobusie, podczas gdy Howard zrobil sobie rzeznie 40/15. juz niestety zapomniane bylo jak quitter LeBron "poddal sie" w G2 rzucajac game-winnera w najbardziej beznadziejnej sytuacji w jakiej mogl sie znalezc.

 

w serii z Celtics nie bede LeBrona bronil, ale zeby jeszcze Bryant mial jakas przewage... ja milion razy wole pasywnosc LeBrona od 18 cegieł Bryanta w G7 (gdzie dupsko ocalil mu Gasol) albo airball na GW vs Suns w G5 (gdzie dupsko ocalil mu Artest).

 

tak czy inaczej jesli cos mozna tu LeBronowi zarzucic, to dwa razy tyle wad mozna zobaczyc u Kobego. juz nawet pomijajac to ze byl outproduced w prawie kazdej statystycznej kategorii, to jeszcze na dodatek o wiele wiecej mial no-show performances. G7 z tego roku, G6 z 2008 jak i w sumie cala seria za wyjatkiem chyba G3, nic specjalnie wyrozniajacego sie przeciwko Orlando etc.

 

nie ma tu zadnej przewagi dla Bryanta i nie bedzie chocbyscie nie wiem jak starali sie znalezc cos czego nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.