San Antonio Spurs 2011 offense

[vasquez]

kiedy mowa o mistrzostwie, to jakoś szanse spurs mi się rozjeżdzają przed oczami.

 

i taka refleksja, co na trzeźwo czasami nawet mnie się zdarza...

nie wiem, jak kibice i insiderzy się na to zapatrują, ale dla mnie ten zespół definitywnie i nieodwołalnie przestał mieć champ-chip od momentu, kiedy przestał mieć bruce'a bowena. jego zniknięcie ze składu zakończyło symbolicznie

jakiś okres. bowen stanowił o, będę metapatosem nakurwiał... duszy spursów. bowen równa[ł] się - dusza Sa.

 

pomijając, że był kutafonem jakich mało, sprzedawał kopniaki i podstawiał nogi, i rózne inne sk****syństwa miał w ulubionym repertuarze zagrywek, to był zajebiście inteligentnym grajkiem, jeszcze bardziej zajebistym profi, a

już najbardziej zajebistym teammate, który spajał cały zespół i emblematował go. mental toughness, po

prostu. masz bowena, masz 25 proców więcej pewności siebie wszystkich innych graczy. już spychając na bok

czysto boiskową [znakomitą] robotę, jaką odrabiał jak mróweczka, kohabit z trenerem. chodzi o wpływ na innych.

bowen naprawdę czynił innych lepszymi.

 

czy bez-duszny zespół może cokolwiek osiągnąć ?

 

pozornie spurs'11, poza paroma centami pod koszem, mają co trzeba, ale nie mają bowena i dlatego są średnio

wiarygodni. mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, a to k**** nieprawda. po-bowenowej dziury spurs nigdy nie załatali i nie załatają. są jak wielki mistrz po cięzkiej kontuzji. rok przerwy,operacja, super-rehab, zbilansowana dieta i najcięzsze sztangi na siłowni, wygląd i samopoczucie wyszorowanego za uszami miliona dolków, ale tego czegoś brak i mistrz, to już nie to samo urządzenie, co wcześniej. no i tak, jak dla mnie, z Sa jest.

 

ale nie ma co się martwić, celtics mają ten sam problem, po tym, jak się lekkomyślnie pozbyli tony allena. też im tego "czegoś" brak :]

 

tak czy srak gudlak.