Skocz do zawartości

ECSF Boston Celtics (2) - Orlando Magic (3)


spabloo

Kto wygra?  

22 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto wygra?

    • Magic w 4
    • Magic w 5
    • Magic w 6
    • Magic w 7
    • Celtics w 7
    • Celtics w 6
    • Celtics w 5
      0
    • Celtics w 4
      0


Rekomendowane odpowiedzi

nawet gdyby Howard pudłował/tracił piłkę w co drugiej akcji (a jest to założenie skrajnie negatywne dla DH), to w ciągu tych ostatnich sześciu minut magic i tak zdobyliby znacznie więcej punktów, niż nie podając mu w ogóle. mecz byłby w miarę spokojnie wygrany, bo albo by Dwight zdobył kilkanaście pts z gry, albo trochę mniej z wolnych (ale faulowanie go to również spory problem dla osłabionych celtics).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli lorak powiedz "oficjalnie" czyja to wina ze DH nie dostaje pilek? Head coacha czy rozgrywajkow (nigdy nie bylem fanem Alstona, ma nalecialosci z ulicznego kosza, tego juz mu nie wybija z glowy)?

Rozumiem ze jak Howard wywoluje van Gundy'ego do tablicy to...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i rozgrywajków i trenera, ale ze wskazaniem na tego drugiego. bo to przecież coach ma ustawić atak drużyny i jeśli nawet ma rozgrywających z ciągotami do rzucania za trzy, to jego obowiązkiem jest wyjaśnienie im, że nie tędy droga (gdyby miał na przykład Billupsa, to nic by nie musiał wyjaśniać i problemu by nie było). no chyba że Dwight jest jakimś kaleką w ataku... ale w to chyba nikt nie wierzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze faktycznie powinno byc granie na Howarda kilka akcji pod rzad, moze i by sie przelamal albo wymusil jakis faul... Chociaz po tym co widze od poczatku tej serii to juz predzej spodziewalbym sie faulu w ataku, straty, cegly z poltora metra, a dopiero pozniej pozytywow. Ciezko powiedziec co by bylo gdyby... faktem jest ze nasi zawodnicy nie potrafili zdobyc punktu przez ponad 5 minut w koncowce meczu, ja juz nie wiem nawet jak to nazwac. To jest jakas paranoja co sie dzieje w tych PO, przegrywamy wygrane mecze i teraz jestesmy o krok od przegrania wygranej serii. Ile mozna??? Przeciez trzeba wyciagac jakies wnioski z poprzednich meczy i uczyc sie na bledach, a tu z meczu na mecz jest coraz gorzej. Lewis, Turk, ALston - nikt nie potrafi wziac odpowiedzialnosci za wazna akcje, nie mamy lidera (Nelson?). Szkoda bo takie porazki bola najbardziej, caly mecz sie staramy i gramy dobrze, w obronie wrecz bardzo dobrze, a koncowka jakby nam caly team wymienili na inny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

abstrac***ac juz od wszystkiego magic mogli miec juz skonczona serie. wystarczylo wybvronic akcje davisa w g4 i akcje allena w g5. i zamiast 2-3 byloby 4-1. tyle ile juz razy celticxs uciekali spod topora w tych playoffs to jest jakies nieporozumienie. chyba tylko lakers z shaqiem wygrali tyle koncowek co obecni celtics. sa niesamowicie mocni psychicznie.

 

a szczescie samo przychodzi. czuje, ze dojdzie do g7 ale niewybrazam sobie by c's nie awansowali do finalow konferencji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a szczescie samo przychodzi. czuje, ze dojdzie do g7 ale niewybrazam sobie by c's nie awansowali do finalow konferencji.

Też mam podobne wrażenie game 6 u siebie powinni wygrać i pewnie nie dadzą dupy po 2 takich meczach ale wygranie game 7 w bostonie dla mnie będzie graniczyło z cudem. Boston to zbyt dobra drużyna żeby pozwolić sobie na odpadnięcie w 7 meczu zwłaszcza że jeszcze nigdy im się to nie zdarzyło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wlasnie dotarlem do komentow dwighta na temat porazki w bostonie.

 

czy mnei sie tylko wydaje czy van gundy leci po sezonie?

 

Powinien. To już trzeci porządny C krytykujący go (Shaq, Zo a teraz Dwight).

 

I niedziwne, że Howard protestuję, 10 rzutów All NBA C w meczu? W pobliżu nie ma KG ani Leona więc na prawdę dziwie się maksymalnemu zaufaniu trójkowiczom Magic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powinien. To już trzeci porządny C krytykujący go (Shaq, Zo a teraz Dwight).

No i jeszcze Polish Hammer 8)

 

To zbrodnia, że przy takiej skuteczności Howard ma tak mało rzutów z gry. Nawet jeśli nie jest to wirtuoz ofensywy, to powinni coś z tym zrobić. Howard, ale też kolesie dookoła niego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam do Was pytanie (do Was w sensie broniacych Howarda), czy Wy ogladaliscie te mecze serii z Celtics czy podpieracie sie boxscorami???

 

To zbrodnia, że przy takiej skuteczności Howard ma tak mało rzutów z gry.

Ta skutecznosc wynika z dobitek albo akcji gdzie jakims cudem Howard dostal pilke pol metra od kosza i mogl sobie spokojnie zapakowac. Jak mial zagrac tylem (przodem, bokiem, wszystko jedno) przeciwko Perkinsowi to odbijal sie od niego jak pilka i walil jakies zlamane i drewniane haki z poltora metra, jak trafi to fuksem. Howard z Kendrickiem nie radzi sobie totalnie i zupelnie swoich warunkow nie potrafi wykorzystac. Wiec ja nie kumam ze tak go wszyscy bronia. Ale to tylo moje zdanie.

 

Ciekaw jestem jak DH12 dzisiaj sobie po tej sytuacji bedzie radzil na parkiecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam do Was pytanie (do Was w sensie broniacych Howarda), czy Wy ogladaliscie te mecze serii z Celtics czy podpieracie sie boxscorami???

 

To zbrodnia, że przy takiej skuteczności Howard ma tak mało rzutów z gry.

Ta skutecznosc wynika z dobitek albo akcji gdzie jakims cudem Howard dostal pilke pol metra od kosza i mogl sobie spokojnie zapakowac. Jak mial zagrac tylem (przodem, bokiem, wszystko jedno) przeciwko Perkinsowi to odbijal sie od niego jak pilka i walil jakies zlamane i drewniane haki z poltora metra, jak trafi to fuksem. Howard z Kendrickiem nie radzi sobie totalnie i zupelnie swoich warunkow nie potrafi wykorzystac. Wiec ja nie kumam ze tak go wszyscy bronia. Ale to tylo moje zdanie.

 

Ciekaw jestem jak DH12 dzisiaj sobie po tej sytuacji bedzie radzil na parkiecie.

Ale nawet nie radzący sobei howard ściąga uwage obrony i daje więcej wolnego miejsca dlka pozostałych zawodników, zawsze może też wymusić faul nie uważasz chyba też że nie używanie howarda przeciw bostonowi jest najlepszym rozwiązaniem. Ja wiem że on nie gra dobrze i w sumie bez zaangazowania w tej serii ale trzeba dogrywać do niego gałe żeby się przełamał a w najgorszym wypadku zbierał doświadczenie. Uczył się grać jak najwięcej przeciw obronie jaka prezentuje na nim boston. Lewisowi nie szło w pierwszych meczach z sixers a i tak był na siłe lansowany do gry 1on1, były izoalcje dla niego i z czasem złąpał rytm. Może howardowi potrzeba tego samego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jingles, racja. Ludzie, do cholery, przecież jak na dłoni widać, że Howard nie daje sobie rady z Perkinsem. Nie mówię, że Perk jest jakimś wybitnym defensorem, ale ma sposób na Dwighta - mocno na nogach i dokuczać jak tylko się da. Wiele jego fauli jest nie gwizdanych, ale to przecież nie wina Perkinsa.

 

Dopiero ostatni mecz pokazał, czego było trzeba Dwightowi - agresji połączonej paradoksalnie ze spokojem. Agresji w walce o piłkę (ile miał zbiórek ofensywnych, no ile?) za spokojem po nieodgwizdanych faulach. Dwight nie dostawał wcale wczoraj wielu piłek do gry 1-1. Miał bodaj trzy takie akcje, z których wykorzystał jedną. Reszta to czysty hustling w jego wykonaniu.

 

Całe szczęście, że D-12 i SVG wszystko sobie wyjaśnili, dali po razie i ustalili, że fajnie byłoby awansować. Dwight nauczył sie, że lepiej publicznie milczeć w takich sytuacjach. Nelson przyznał w wywiadzie, że powiedział mu, co o tym myśli, że to był błąd. Tym bardziej, że Howard nie miał racji. W każdej innej serii - tak. Z Bostonem - nie.

 

Najważniejszy jest teraz mecz numer 7. Trzeba grać tak jak wczoraj. Dwight niszczy pod koszami, a reszta daje z siebie wszystko w obronie (wiem, były błędy, szczególnie Turka, ale całokształt wypadł na 5+). Wtedy, jak się okazuje, można wygrać, nawet rzucając 37% z gry.

 

Kurde, skończę w niedzielę z zawałem. Nie jestem jako kibic Magic przyzwyczajony do meczów do or die....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie sądziłem, że wygrana w G7 na obcym parkiecie będzie możliwa. Gdzieś w duchu marzyłem o takim scenariuszu, w którym Hedo i Rashard pociągną Magic do zwycięstwa i zamkną usta krytykom. Ale to był w końcu Boston, który w ostatnim czasie wygrywał z łatwością takie mecze. Do tego jakieś magiczne liczby w stylu 32-0 w seriach gdy prowadzili 3:2. Magic nigdy jeszcze nie pokonali wyżej rozstawionego przeciwnika w swojej 20-letniej historii. Ale na szczęście te wszystkie zaklęcia w nocy nie zadziałały.

 

 

Ta seria pokazała nam wiele słabości naszej drużyny, jednak pozostańmy przy tym, że zwycięzców się nie sądzi. Należą im się słowa uznania za to, że potrafili się podnieść po porażkach w G4 i G5, a myślę, że niewielu drużynom by się to udało. Jakby nie patrzeć Boston był osłabiony, ale to i tak mocna drużyna.

 

 

Teraz trochę odpoczynku. Ciekawe jest to co powiedział Gortat w wywiadzie bodajże dla onetu (albo po prostu czytałem go na onecie). Chłopaki w trakcie PO trenują indywidualnie, a jeśli ustawiają zagrywki, to nie ma gry na full contact.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie sądziłem, że wygrana w G7 na obcym parkiecie będzie możliwa. Gdzieś w duchu marzyłem o takim scenariuszu, w którym Hedo i Rashard pociągną Magic do zwycięstwa i zamkną usta krytykom. Ale to był w końcu Boston, który w ostatnim czasie wygrywał z łatwością takie mecze. Do tego jakieś magiczne liczby w stylu 32-0 w seriach gdy prowadzili 3:2. Magic nigdy jeszcze nie pokonali wyżej rozstawionego przeciwnika w swojej 20-letniej historii. Ale na szczęście te wszystkie zaklęcia w nocy nie zadziałały.

 

 

Ta seria pokazała nam wiele słabości naszej drużyny, jednak pozostańmy przy tym, że zwycięzców się nie sądzi. Należą im się słowa uznania za to, że potrafili się podnieść po porażkach w G4 i G5, a myślę, że niewielu drużynom by się to udało. Jakby nie patrzeć Boston był osłabiony, ale to i tak mocna drużyna.

 

 

 

Miałem podobnie. Myślałem o zwycięstwie bo inaczej nie potrafie ale nie wierzyłem w to za bardzo. Ta seria oprócz pokazania naszych słabości pokazała też co mnie akruat najbardziej cieszy, że potrafimy wygrywać w brzydki spobób nie grając swojej koszykówki w PO, pokazywaliśmy momentami niesamowitą obrone... ale też ogromną nieporadność w ataku...

 

Teraz cavs i nie mam pojęcia co myśleć o tej serii w regularze wyglądały nasze spotkania tak że można patrzyć z optymizmem ale jak widze co cavs robiło ze swoimi przeciwnikami do tej pory to mam poważne obawy. Lebron wydaje się już gotowy i zawodnicy koło niego też chyba są gotowi aby w tym roku powiedzieć po sezonie że są mistrzami... ale tak łatwo jak w rundach wcześniejszych chyba już im nie pójdzie... oby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę przemyśleń po dwóch rundach.

 

Przede wszystkim super, że udało się jakoś zmęczyć Celtics :D:D:D . Bo powiedzmy sobie szczerze, ale Orlando samo sobie zgotowało ten los. Walczyć 7 meczów z drużyną grającą bez Garnetta i jeszcze jednego podkoszowca, będącą po kilku dogrywkach w poprzedniej rundzie, to trochę kicha. Ale niestety, jak się przegrywa wygrane mecze i to w ilościach hurtowych, to inaczej być nie może... Ale przyznam się, że nie wierzyłem, że jesteśmy w stanie wygrać ten ostatni mecz.

 

Można powiedzieć, że siódmy mecz z Celtics pokazał, że Orlando ma niesamowity charakter. Ja to widzę jednak trochę inaczej. Charakter pokazał Turek, który wart jest jednak dużych pieniążków. To on, a nie Lewis, brał sprawę w swoje ręce. Lewis znikał. Natomiast chodzi mi o coś innego. Jak znika Turek, to nie ma w tej drużynie nikogo, kto byłby to w stanie pociągnąć. Wszystkim gotują się ręce i głowy, jak tylko przeciwnik zaczyna odrabiać straty. Brak jest wówczas zmiany tempa gry, no i w tym winę widzę Stana. Niestety, ale wydaje mi się, że nie panuje on nad drużyną. Alston robi co chce, Johnson również i jakoś rzadko widzę ustawienie pod schematy. No a brak wykorzystywania Howarda, to niestety woła o pomstę do nieba. I tu wychodzi brak rozgrywajka. Myślałem, że Alston to jakoś pociągnie, ale jednak nie idzie mu to najlepiej. Chociaż i tak jest lepiej, niż gdybyśmy grali w ogóle bez rozgrywającego...

 

Nadal mamy problem na dwójce. Lee jeszcze nie jest gotowy, aby pociągnąć drużynę (ale za 2 lata to może być lider). Francuz ma przebłyski, ale i przestoje, nieprzemyślane zagrania. Chociaż jako zmiennik Pietrus jest naprawdę cenny. Ale najbardziej zawiódł mnie Redick. Pamiętam dyskusję, aby dać mu szansę, bo tak naprawdę przez 2 sezony nie miał on okazji pokazać, co potrafi. Jednak tegoroczny PO wykazują, że chłopak jest chyba za słaby. Owszem, walczy, stara się, biega jak szalony, ale tak naprawdę pożytku z niego w ataku i w obronie zbytnio wielkiego nie ma. Cóż, chyba jednak mieli rację trenerzy, którzy nie widzieli dla niego miejsca w składzie.

 

Kolejny problem to zbiórki. Nie chce mi się w tej chwili sprawdzać, ale chyba we wszystkich meczach z Celtics przegraliśmy deskę. Praktycznie zbiera tylko Howard, reszta się patrzy. No, ale jak taki Rondo ma średnio 10 zbiórek w meczu, to znaczy, że coś jest nie tak. U nas wszyscy patrzą, czy piłkę zbierze Howard, a atakowana tablica wygląda w ten sposób, że czterech naszych zawodników stoi na obwodzie, a w środku Howard, który ma wszystko zbierać. Jak dla mnie bez sensu. Stan nie potrafi widać wymusić na zawodnikach walki na tablicach, jak również boi się bardziej klasycznego ustawienia np. Lewis na trójce, Gortat na czwórce i Howard na piątce, nawet gdy Turek siedzi na ławce.

 

Z pozytywów to an myśl przychodzi mi obrona. Tu zrobiliśmy niesamowity postęp w stosunku do poprzedniego sezonu, co wiąże się z jednak postępem Howarda, no i pozyskaniem Pietrusa. Ani Philly, ani Bostonowie z reguły pozycje rzutowe nie przychodziły zbyt łatwo (za wyjątkiem posczególnych 2-3 meczów).

 

Generalnie, takie nasunęły mi się spostrzeżenia po tych 13 meczach PO. Mankamentów jest mnóstwo, jednak realnie patrząc, nie wydaje mi się, abyśmy z Cavs stali na straconej pozycji. Z tą drużyną zawsze grało nam się nieźle. Faktem jest, że LeBron jest w niesamowitej formie, ale... Cavs mają również mnóstwo braków, które łata James. U nas próbuje łatać to Turek, ale z całym szacunkiem dla niego, to do LeBrona trochę mu brakuje :wink:. Jednak jako cała drużyna mamy więcej do zaoferowania, pytanie tylko, kto zatrzyma James'a...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to widzę jednak trochę inaczej. Charakter pokazał Turek, który wart jest jednak dużych pieniążków. To on, a nie Lewis, brał sprawę w swoje ręce. Lewis znikał.

Mówisz o jednym meczu gdzie Turek faktycznie miał dzień i wzioł sprawy w własne ręce. I od razu jest wart dużej kasy. Super że akurat mu wyszedł mecz tak ważny. Natomiast z Phila zajmował tylko miejsce na parkiecie. Z bostnem zagrał 3 dobre mecze na 7.

 

Lewis zniknoł. to kiedy zdobywał te ponad 20 pkt/mecz. Nie jest szkuką że wyjdzie ci jeden czy dwa mecze ale dostarczaj pkt przez całe PO. Dużo można każdemu zarzucić tak jak i Lewisowi ale chwalić Turka po 4 (może 5) meczach w PO (na 13 meczy) i twierdzić że jest warty dużej kasy....

 

Mam nadzieje że Kebab się przełamał i teraz bedzie miał tych lepszych meczy więcej niż gorszych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówisz o jednym meczu gdzie Turek faktycznie miał dzień i wzioł sprawy w własne ręce. I od razu jest wart dużej kasy. Super że akurat mu wyszedł mecz tak ważny. Natomiast z Phila zajmował tylko miejsce na parkiecie. Z bostnem zagrał 3 dobre mecze na 7.

Lewis zniknoł. to kiedy zdobywał te ponad 20 pkt/mecz. Nie jest szkuką że wyjdzie ci jeden czy dwa mecze ale dostarczaj pkt przez całe PO. Dużo można każdemu zarzucić tak jak i Lewisowi ale chwalić Turka po 4 (może 5) meczach w PO (na 13 meczy) i twierdzić że jest warty dużej kasy....

Widzisz, inaczej pojmujemy liderowanie. Oczywistym jest, że Turek w PO nie szaleje. Jednak w liderowaniu chodzi o coś innego. Lewis pyka te swoje pod 20 pkt, tylko że wtedy, gdy wszystko drużynie idzie, z łatwych pozycji. Akcje Turka w tych trzech dobrych meczach były wtedy, gdy trzeba, a więc, gdy całej drużynie nie szło. I nie chodzi tylko o to, że kiedy trzeba trafił za 3 pkt, nawet jak mu wcześniej nie szło, ale potrafił znaleźć partnera, rozciągnąć obronę, coś pomyśleć. Turek nie jest megagwiazdą i nigdy nie będzie i ma wiele rzeczy, które mnie denerwują (przede wszystkim to, że czasem pcha się na siłę), ale ma w sobie coś, co go predystynuje do tego, by być liderem. Takim nie będzie Howard, bo to nie ta pozycja, nie będzie nigdy Lewis (chyba co do tego nikt nie ma wątpliwości :wink: ), bo on trafia przede wszystkim wtedy, gdy gra drużyna i to najczęsciej w pierwszej połowie meczu, nie będzie wreszcie Nelson, bo to nie te warunki fizyczne. Turek natomiast potrafi w czwartych kwartach pociągnąć drużynę. Jasne, że czasem (jak dla mnie zdecydowanie za często) mu to nie wychodzi, ale nie chowa się za plecami (jak Lewis) i jest w stanie trafić kiedy trzeba. Bez takiego zawodnika, który nawet 2-3 mecze przejdzie obok, Magic by tracili wiele. Jordanowi i James'owi (oczywiście zachowując proporcje) również zdarzało się (zdarza się), że znikali (znika) na całe partie meczu. Ale jak przychodzi money time, to wtedy jest to czas liderów. Tego zabrakło Celtom, bo gdy już dochodzili Magic zabrakło im zawodnika, który by drużynę jeszcze pociągnął. Turek potrafi przytrzymać piłkę, przyśpieszyć, rzucić i trafić, kiedy trzeba. U Lewisa tego nie zauważyłem przez cały sezon, nie tylko w PO (mimo że gra, powiedzmy, poprawnie), a Turek się nie boi, nie znika w najważniejszych fragmentach meczów i o to właśnie chodzi. Tylko mam wątpliwości, czy taka chimeryczna gra Turka wystarczy na Cavs. Bo Turek w formie jest w stanie wygrać nam każdy mecz (Lewis jak dotąd takiego czegoś nie pokazał), ale jak nie będzie prawdziwym liderem (a innego kandydata na to "stanowisko" nie widzę), to nie widzę większych szans w finale konferencji, nawet jak Lewis będzie pykał te swoje 20 pkt 8) . Jeżeli jednak Howard zamknie deskę podkoszowym Cavs, Lewis pyknie te swoje 20 pkt/mecz, ale przede wszystkim Turek będzie prawdziwym liderem, jak to zdarzyło mu się w meczach z Bostonem, to nawet przy świetnej grze James'a wejdziemy do finału. Takie są moje odczucia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, inaczej pojmujemy liderowanie. Oczywistym jest, że Turek w PO nie szaleje. Jednak w liderowaniu chodzi o coś innego. Lewis pyka te swoje pod 20 pkt, tylko że wtedy, gdy wszystko drużynie idzie, z łatwych pozycji....

zgadzam się z Tobą w 100% ale tych meczy w których możemy na niego liczyć w 4 kwarcie jest coraz coraz mniej. Ma gość odwage żeby brać ciężar na siebie i za to należy mu się plus.

 

Przecież ostatnio jest bez formy (chociaż ostatni mecz i troche lepsze mecze w serii z bostonem) i widać było że nie daje rady w całym meczu łącznie z 4 kwartami.

 

Jeżeli w PO będzie grał na wyższym poziomie niż w serii z Bostonem tzn będzie miał więcej tych lepszych meczy to dałbym mu nawet te 8-9 baniek na 3 lata, ale jeżeli ma grać tak jak z Phila to nie ma sensu podpisywać wogóle z nim kontraktu.

Tylko kto potem będzie brał na siebie odpowiedzialność? może ktoś się zrodzi, może Lee? może Nelson jak wróci? Może ściągnąć jakiegoś grajka zamiast Turka? Nie wiem ale jak powtórzy mu się z Cavs taka seria jak z Phila to niech sie Turek goni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko kto potem będzie brał na siebie odpowiedzialność? może ktoś się zrodzi, może Lee? może Nelson jak wróci? Może ściągnąć jakiegoś grajka zamiast Turka? Nie wiem ale jak powtórzy mu się z Cavs taka seria jak z Phila to niech sie Turek goni.

No właśnie pomijasz tutaj tomaszan ważną rzecz czyli to że to jednak turek może liczyć na ogromne zaufanie u stana w końcówkach to on właśnie jest kreowany na lidera może robić z piłką praktycznie wszystko... mnie zastanawia co by było gdyby turka nie było w końcówce bądź w całym meczu chociażby 1 w PO...kto wtedy próbowałby kreować decydujące akcje kto brałby na siebie odpowiedzialność... bo pietrus z bostonem grał na miare oczekiwań a zarzucanie mu tego że ma przestoje przy jednoczesnym chwaleniu turka za liderowanie gdy on miewał okresy durnej nieudolnej gry jeszcze bardziej szkodliwej niż ta mikaela chyba jeszcze bardziej z racji tego że jest starterem i playmakerem jest dziwne.Lee z phila pokazywał się z zajebistej strony a z bostonem gorzej ale nie oszukujmny się ta maska napewno mu nie ułatwia i zagrał w niej dopiero 4 mecze... a warto tez pamiętać że jest on 5 opcja wśród staretrów alston jest wyżej chociażby z tego względu że ma częściej gałe w rękach i może z nią znacznie więcej zrobić niż lee... a biorąc pod uwagę gre lee przeciw sixers ja bym mu dał osobiście kredyt zaufania na następny sezon... turka bym chyba jednak puścił z 2 powodów: 1 kasa i obawa przed "wpi****leniem sie" w kolejny zły kontrakt a drugi to odciażenie lewisa z obowiązku bycia fałszywym Pfem... jego miejsce jest na dystansie i tam bedzie sie sprawdzał najlepiej a do pomocy dla howarda pod kosz trzeba kogos znalesc.

 

 

zakrecilem sie sam w tym co chcialem przekazac wiec krotko chodzilo mi glownie o to ze turek bedac w posiadaniu pilki nie daje szans innym na step up w ważnych momentach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.