Skocz do zawartości

LeBron vs Jordan - tak na poważnie


BMF

Ignorując pierścienie i zespołowe osiągnięcia, lepszy był  

172 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Ignorując pierścienie i zespołowe osiągnięcia, lepszy był



Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, julekstep napisał:

Nie dogadamy się.

Kompletnie odchodzisz od tematu z tym Mullinem, ja po prostu twierdzę, że LBJ miał równie istotne wsparcie co ten Mullin - dla przykładu taki Shaq czy Ben. Kiedy Ty wskazujesz zwłoki Mullina jako ok. support Millera (pisząc co z nim nie tak) i jednocześnie o takim Shaqu piszesz "zwłoki" a o Ilguaskasie jako past prime cieniasie.

No sorry - tu sie nie dogadamy, bo nie w tym rzecz, żeby dosłownie czepiać się "literówek" (co robisz odchodząc od tematu), jeśli doskonale wiesz, że rozmawiamy o overall supporcie i rozbieżności w ocenie tego supportu. 

Tak samo wiesz, że wcale nie jestem fanem MJ/LBJ, więc w tej dyskusji jestem w miarę obiektywny - a przynajmniej staram się być, a Ty lecisz po bandzie w jedną stronę.

Godzinę temu, julekstep napisał:

Duncan = Magic

Nie, nie i jeszcze raz nie. Tak jak Magic w dyskusjach GOAT jest mocno underrated, tak Duncan jest w tych klasyfikacjach overrated. Wpływ Magica na ofensywę to jest absolutnie kategoria all-time, być może największy w historii, on zmienił oblicze tej gry w erze dominacji PF/C, a do tego był bdb obrońcą (co na tle Coopera i KAJ nie było może aż tak widoczne - stąd częste opinie przeciętny do dobry, ale polecam kilka meczów obejrzeć gdzie krył np. MJa czy IT i mimo różnicy wzrostu naprawdę dawał radę o czy nawet sam MJ mówił nie raz i mega Magica za to szanował) o czym wielu zapomina. W ogóle mega słabo z tym HIV wyszło, bo tych kolejnych może 1-2, może 3 finałów vs MJ i rewanżu brakuje, a Lakers z Divacem mieli potencjał.

Duncana uwielbiam, na pewno jeden z najlepszych defensorów - ale bardziej top. 10-15, ale w ofensywie to ta ekipa nie była na nim oparta, mimo,  iż w prime zdobywał dużo punktów. To był typowy idealny zawodnik do systemu Popa, nie mam pewności, że aż tak duże sukcesy osiągnąłby gdzie indziej - szczególnie na big markecie.

co do Kawhiego i reszty obecnie grających, to bym się wstrzymał z porównywaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, dannygd napisał:

Yo załóż... zamiast odnieść się dokładnie do tego co napisałem merytorycznie, można sobie śmieszkować - ale co tam, w końcu zawsze wpadną julek z rapprem i lajki będą!

 

No dobrze, odniosę się na poważnie.

,,Podobne (lub lepsze - kwestia brania pod uwage mocy dywizji/konfy) osiągnięcia mieli z porównywalnym lub nawet gorszym supportem: Iverson 2001, Garnett 2004, R.Miller 1998, Rose 2011, na upartego Webber 2002, Harden 2016 czy nawet Hakeem/Ewing/Wilkins w niektórych sezonach.''

Załóżmy, że prawdą jest, że osiągali podobne wyniki (nie, nie jest to prawda). 

Z grubsza są możliwe trzy wytłumaczenia:

1. Derrick Rose, Chris Webber i Reggie Miller nie byli słabszymi koszykarzami od LeBrona Jamesa i dlatego byli w stanie osiągać z grubsza te same rzeczy z tym samym supportem.

2. Derrick Rose, Chris Webber i Reggie Miller byli słabszymi koszykarzami od LeBrona Jamesa i byli w stanie osiągać podobne wyniki dlatego, że mieli lepsze zespoły.

3. Derrick Rose, Chris Webber i Reggie Miller byli słabszymi koszykarzami od LeBrona Jamesa i mieli podobne supporty, ale byli w stanie osiągać podobne wyniki dzięki temu, że mieli ogromnego farta i trafili na sprzyjające okoliczności, których nie miał LeBron.

Wyjaśnienie nr 1 - nikt na poważnie go nie formułuje, wyjasnienie nr 2 - przeczy Twojej tezie, wyjaśnienie nr 3 - nie przeczy Twojej tezie, ale czyni ją bezwartościową. 

Nie ma tutaj możliwego wytłumaczenia pt. ,,LeBron jest lepszym koszykarzem od Rose'a/Webbera/Millera, ale w podobnych okolicznościach i przy podobnych zespołach robił gorsze wyniki''. 

I w tym momencie mógłbym przejść do szczegółów i odpisywać, że nie, Zyndrunas Ilgauskas nie był koszykarzem na poziomie Joakima Noaha, i tak, gdyby LeBron '09 miał możliwość gry obok Mike'a Bibby'ego, Peji Stojakovicia, Vlade Divaca i Douga Christiego, to robiłby lepsze wyniki od Chrisa Webbera, bo po prostu był dużo lepszym zawodnikiem - ale skończę jedynie na tym, że masz dziwną skłonność do formułowania tez, które Tobie wydają się sensowne, a z perspektywy zdecydowanej większości innych osób są lekko kuriozalne. Bo gubisz szerszy kontekst tego, co w ogóle oznaczałoby, jeśli miałbyś rację - jeżeli Derrick Rose robił podobne/lepsze wyniki z porównywalnym/gorszym supportem jak LeBron James, to (jeżeli Rose nie miał ogromnego farta) oznacza to mniej więcej, że w danym momencie był podobnym/lepszym zawodnikiem. I Twoją drugą słabością jest, że jak już sformułujesz jakąś tezę, to brniesz w nią jak Titanic w górę lądową - więc reprodukujesz inne, dosyć, ekhm, kontrowersyjne tezy (vide Ilgauskas=Noah), co z perspektywy przeciętnego zjadacza chleba na e-nba budzi silny sprzeciw, a zarazem powoduje, że nikt na poważnie nie chce się do tego odnosić. 

I tak, wiem, że znajdziesz sposób, żeby udowodnić, że jednak tak było, ale please, w każdym innym temacie, nie tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, BMF napisał:LeBron James, to (jeżeli Rose nie miał ogromnego farta) oznacza to mniej więcej, że w danym momencie był podobnym/lepszym zawodnikiem. 

Wielbłąd od lat na forum . Czytasz LeBron - widzisz go w prime , czytasz Pippen - widzisz go w prime , a cyfry pokazują , że dany zawodnik może mieć inny dany sezon , inną daną serie czy inny dany mecz . Zacząłeś od „ na poważnie” , też użyłeś tego sformułowania w temacie więc próbujmy się utrzymać ten poziom . 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, BMF napisał:

Z grubsza są możliwe trzy wytłumaczenia:

Kompletnie nie w tym rzecz, bo nigdzie nie piszę, że Webber, AI czy Rose to poziom LBJ. Przecież ja odnosiłem się tylko do powielanego jak mantra stwierdzenia fanbasu LBJa (które Julek powielił), że miał on szrot i zwłoki w CLE  (a w domyśle, że inni to mieli zawsze super składy i brak kontuzji) i dlatego jego wyniki z tamtych lat (dla jednych wyczyny, dla innych normalny poziom, dla hejterow wtopy) są przedmiotem premiowania go w rankingu GOAT. Dla mnie on wtedy zagrał normalne (jak na gwiazdę ligi) sezony, ani wybitne, ani złe. Czemu to, takie trudne do akceptacji przez innych? 

Możesz uważać że Noah 2011 (bo tego z lat 2013-2014 bym wolał) był lepszy od Ilgauskasa 2008, ja mogę twierdzić na odwrót, ale clue mojej wypowiedzi jest, że to porównywalny poziom supportu. Tak samo wg Ciebie 35 letnii Mullin bez nóg dawał więcej od 37 letniego Shaqa?

Czepnałes się z całej wypowiedzi Webbera, gdzie zaznaczyłem "na upartego" i wytłumaczylm dlaczego, to po co piszesz co by osiągnął LBJ z Peja &co skoro kluczem wypowiedzi jest fakt, że Stojakovic doznał kontuzji dwa razy i nie miał realnego impactu na osiągnięcie Webbera, a Mike grał pierwszy i słabszy sezon w SAC. Zresztą nie w tym rzecz, bo choć ja osobiście też wolałbym Mike-a, to ten nigdy AllStarem nie byl, a taki Mo nie dość że był, to wtedy nawet stylem gry lepiej pasował do Cavs i LBJa.

Podsumowując ja nigdzie nie próbuje robić z AI, Rosa, Millera czy nawet Garnetta GOATa, tylko pokazuje że inne gwiazdy (generalnie niższego formatu), miewały równie dobre sezony/osiągnięcia (nie ma znaczenia czy fartem, czy słaba liga, czy może oni optymalnie wykorzystali chwilę a LBJ nie) i.. koniec. Nie ma powody z tego tytulu dodawać czy odejmować coś LBJ-wi, a ja nie zamierzałem i nie zamierzam się nad tym rozwodzić dalej.

Problemem tego forum i jego "gwiazdek", które niezmiennie od lat mielą się we własnym sosie, jest to, że nie potrafią dyskutować z kimś kto ma odmienne zdanie i potrafi to argumentować - wówczas jedyna odpowiedzią jest wybranie jakiegoś słowa/malo istotnej części wypowiedzi bez kontekstu i ironia/pseudośmieszkowanie/obrażanie/hejt.

Więc jeszcze raz zapytam, czemu nie odnosisz się do meritum sprawy, a jedynie odnosisz się tylko do jednego z wielu przykładów, żeby próbować za wszelką cenę wypowiedź dyskredytować? Na tym wg Ciebie polega merytoryczna dyskusja do której tak dumnie próbujesz nawiązać i jednocześnie robisz to tym pouczającym tonem niezłomnego guru NBA? 

A co do "przeciętnego zjadacza chleba e-nba" to nie obrażając nikogo, ale zdecydowana większość to już nawet NBA ma w poważaniu i stwierdzenie to w kontekście oceny merytoryki jest już dawno nieaktualne jak byś nie zauważył. Królują inne działy, hejt, mielenie się we własnej zupie i gadka dupie marynie. BTW. Chyba już czas zmienić nazwę tego forum, gdzie w temacie medycznym ekspertami są budowlańcy, w politycznym wielbiciele pudełka, a w sportowym - boty buków.

Większość sensownie wypowiadających się chłopaków, mających mase wiedzy i doświadczenia już stąd uciekła, a Ci co dołączyli stosunkowo niedawno i mieli coś do powiedzenia, to nie mogą zrozumieć hejtu jaki ich tu spotkał i też uciekają - nawet studenci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, dannygd napisał:

Przecież ja odnosiłem się tylko do powielanego jak mantra stwierdzenia fanbasu LBJa (które Julek powielił), że miał on szrot i zwłoki w CLE  (a w domyśle, że inni to mieli zawsze super składy i brak kontuzji)

Tak samo wg Ciebie 35 letnii Mullin bez nóg dawał więcej od 37 letniego Shaqa?

Ziomek - dam ci hasło do konta to powypisujesz za mnie jakieś rzeczy i potem poodpowiadasz wg swojego skryptu, ok?

Tak będzie lepiej niż jak ciągle masz wypisywać jakieś swoje bzdurne interpretacje tego co niby napisałem (przekręcając co drugie słowo o 180 stopni) xD

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, dannygd napisał:

Kompletnie nie w tym rzecz, bo nigdzie nie piszę, że Webber, AI czy Rose to poziom LBJ. Przecież ja odnosiłem się tylko do powielanego jak mantra stwierdzenia fanbasu LBJa (które Julek powielił), że miał on szrot i zwłoki w CLE  (a w domyśle, że inni to mieli zawsze super składy i brak kontuzji) i dlatego jego wyniki z tamtych lat (dla jednych wyczyny, dla innych normalny poziom, dla hejterow wtopy) są przedmiotem premiowania go w rankingu GOAT. Dla mnie on wtedy zagrał normalne (jak na gwiazdę ligi) sezony, ani wybitne, ani złe. Czemu to, takie trudne do akceptacji przez innych? 

Możesz uważać że Noah 2011 (bo tego z lat 2013-2014 bym wolał) był lepszy od Ilgauskasa 2008, ja mogę twierdzić na odwrót, ale clue mojej wypowiedzi jest, że to porównywalny poziom supportu. Tak samo wg Ciebie 35 letnii Mullin bez nóg dawał więcej od 37 letniego Shaqa?

Czepnałes się z całej wypowiedzi Webbera, gdzie zaznaczyłem "na upartego" i wytłumaczylm dlaczego, to po co piszesz co by osiągnął LBJ z Peja &co skoro kluczem wypowiedzi jest fakt, że Stojakovic doznał kontuzji dwa razy i nie miał realnego impactu na osiągnięcie Webbera, a Mike grał pierwszy i słabszy sezon w SAC. Zresztą nie w tym rzecz, bo choć ja osobiście też wolałbym Mike-a, to ten nigdy AllStarem nie byl, a taki Mo nie dość że był, to wtedy nawet stylem gry lepiej pasował do Cavs i LBJa.

Podsumowując ja nigdzie nie próbuje robić z AI, Rosa, Millera czy nawet Garnetta GOATa, tylko pokazuje że inne gwiazdy (generalnie niższego formatu), miewały równie dobre sezony/osiągnięcia (nie ma znaczenia czy fartem, czy słaba liga, czy może oni optymalnie wykorzystali chwilę a LBJ nie) i.. koniec. Nie ma powody z tego tytulu dodawać czy odejmować coś LBJ-wi, a ja nie zamierzałem i nie zamierzam się nad tym rozwodzić dalej.

Problemem tego forum i jego "gwiazdek", które niezmiennie od lat mielą się we własnym sosie, jest to, że nie potrafią dyskutować z kimś kto ma odmienne zdanie i potrafi to argumentować - wówczas jedyna odpowiedzią jest wybranie jakiegoś słowa/malo istotnej części wypowiedzi bez kontekstu i ironia/pseudośmieszkowanie/obrażanie/hejt.

Więc jeszcze raz zapytam, czemu nie odnosisz się do meritum sprawy, a jedynie odnosisz się tylko do jednego z wielu przykładów, żeby próbować za wszelką cenę wypowiedź dyskredytować? Na tym wg Ciebie polega merytoryczna dyskusja do której tak dumnie próbujesz nawiązać i jednocześnie robisz to tym pouczającym tonem niezłomnego guru NBA? 

A co do "przeciętnego zjadacza chleba e-nba" to nie obrażając nikogo, ale zdecydowana większość to już nawet NBA ma w poważaniu i stwierdzenie to w kontekście oceny merytoryki jest już dawno nieaktualne jak byś nie zauważył. Królują inne działy, hejt, mielenie się we własnej zupie i gadka dupie marynie. BTW. Chyba już czas zmienić nazwę tego forum, gdzie w temacie medycznym ekspertami są budowlańcy, w politycznym wielbiciele pudełka, a w sportowym - boty buków.

Większość sensownie wypowiadających się chłopaków, mających mase wiedzy i doświadczenia już stąd uciekła, a Ci co dołączyli stosunkowo niedawno i mieli coś do powiedzenia, to nie mogą zrozumieć hejtu jaki ich tu spotkał i też uciekają - nawet studenci.

Mieszamy się że sobą w jednym sosie od kilku lat, ale efektem jest że co jakiś czas wpada młody (lub stary ale nowy na forum) gniewny - rzuca jakaś kontrowersyjna tezę i myśli i się dziwi że ktoś nie chce z nim rozmawiać. Tematów w których porównywano lbj i inne gwiazdy było mnóstwo i po prostu już te tezy były przerabiane i wiadomo że jednak wejście z tą kupa gnoju do finałów to był wyczyn i żaden inny rose czy Webber by tego nie powtórzył.

Ogólnie to wpadasz na forum matematyki walisz że 2+2=5 i zalisz że nikt nie chce z tobą rozmawiać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, julekstep napisał:

Ziomek - dam ci hasło do konta to powypisujesz za mnie jakieś rzeczy i potem poodpowiadasz wg swojego skryptu, ok?

Tak będzie lepiej niż jak ciągle masz wypisywać jakieś swoje bzdurne interpretacje tego co niby napisałem (przekręcając co drugie słowo o 180 stopni) xD

Z cyklu "Nie ucz innych jak mają coś interpretować jak sam tego nie potrafisz.":   Może zwrócisz "ziomek" uwagę, że to pytanie było? Dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, blackmagic napisał:

Mieszamy się że sobą w jednym sosie od kilku lat, ale efektem jest że co jakiś czas wpada młody (lub stary ale nowy na forum) gniewny - rzuca jakaś kontrowersyjna tezę i myśli i się dziwi że ktoś nie chce z nim rozmawiać. Tematów w których porównywano lbj i inne gwiazdy było mnóstwo i po prostu już te tezy były przerabiane i wiadomo że jednak wejście z tą kupa gnoju do finałów to był wyczyn i żaden inny rose czy Webber by tego nie powtórzył.

Ogólnie to wpadasz na forum matematyki walisz że 2+2=5 i zalisz że nikt nie chce z tobą rozmawiać

Łooo Panie to był wyczyn wręcz mityczny, który z roku na rok gubi szczegóły jak to w rzeczywistości było. 2 ekpia dywizji będąca 50win teamem z 4 deffrtg ligi pokonała drogę do finału, której  nikt by nie podołał.  Pierwsza i druga runda starcie z ekipami 41-41! z czego jedna grała bez swojego lidera, a na drodze do finału stał ......RIP Hamilton. Kwestia rozbijania tego na czynniki pierwsze, ale kogo właściwie  Lebronik pokonał w drodze do finału, bo Detroit bez Bena nie byli już tą samą ekpią. Prawdziwa weryfikacja nastąpiła w finale i każdy widział co się stało. Pierdololo jakich wiele o pierwszej przygodzie Jamesa w Cavs, jak to że pokonał jakąkolwiek silną ekipę w tym czasie czy to, że w pojedynkę wykręcił 66 win sezon, rzucał sam 100 pkt czy może rozdawał po 20 asyst? Nie wiem.? 🤣 Za to wiadomo, że dwa razy szedł jako jedynka ligi i c***a ugrał! Tyle to wiadomo!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, BullsFaN napisał:

Łooo Panie to był wyczyn wręcz mityczny, który z roku na rok gubi szczegóły jak to w rzeczywistości było. 2 ekpia dywizji będąca 50win teamem z 4 deffrtg ligi pokonała drogę do finału, której  nikt by nie podołał.  Pierwsza i druga runda starcie z ekipami 41-41! z czego jedna grała bez swojego lidera, a na drodze do finału stał ......RIP Hamilton. Kwestia rozbijania tego na czynniki pierwsze, ale kogo właściwie  Lebronik pokonał w drodze do finału, bo Detroit bez Bena nie byli już tą samą ekpią. Prawdziwa weryfikacja nastąpiła w finale i każdy widział co się stało. Pierdololo jakich wiele o pierwszej przygodzie Jamesa w Cavs, jak to że pokonał jakąkolwiek silną ekipę w tym czasie czy to, że w pojedynkę wykręcił 66 win sezon, rzucał sam 100 pkt czy może rozdawał po 20 asyst? Nie wiem.? 🤣 Za to wiadomo, że dwa razy szedł jako jedynka ligi i c***a ugrał! Tyle to wiadomo!

Cavs = 50win team!

Nets = 41-41 team (a nie np Kidd + Carter - brzmiałoby za dobrze)

Pistons = Rip Hamilton (a nie 53win team, bo czemu by xDD)

 

wspaniały cherry picking ❤️

LBJ w pojedynkę 66 winów? Przecież nie! zrobił to Mo Williamsem i Delonte Westem, loser! Nie to co Jordan praktycznie w pojedynkę robiący 2 3peaty! xD

 

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, julekstep napisał:

Cavs = 50win team!

Od tamtego czasu żadna drużyna że wschodu która nie zrobiła 50 wygranych w sezonie ( jeżeli uwzględniamy tylko te sezony w których były 82 mecze), nie grała w finale, więc jeżeli to "50 win team"  miało pokazać jacy Cavs byli mocni to chyba nie bardzo wyszło. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, fluber napisał:

Od tamtego czasu żadna drużyna że wschodu która nie zrobiła 50 wygranych w sezonie ( jeżeli uwzględniamy tylko te sezony w których były 82 mecze), nie grała w finale, więc jeżeli to "50 win team"  miało pokazać jacy Cavs byli mocni to chyba nie bardzo wyszło. 

tam dużo rzeczy coś miało pokazać, ale nie wiadomo co (np punktowanie braku Arenasa w Wizards....kiedy Cavs pokonali tych samych Wizards rok wcześniej i rok później :) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie tego typu posty wypaczają możliwość jakiejś rzeczowej dyskusji, jeżeli ktoś do tego podchodzi mając tak duży bias.

Tak, support Cavs nie był AŻ TAK zły - w sezonach 07-08, pomimo mizerii w ataku, dawał dobrą obronę (taki support jako tako daje możliwości na hero ball w playoffach, vide Iverson '01), a w sezonach 09-10 w skali ligi był może delikatnie powyżej średniej.

Tak, pokonanie Pistons '07 - którzy generalnie byli już słabsi niż za czasów Browna - nie było samo w sobie osiągnięciem takim, jak je się przedstawia, o czym pisałem w pierwszym poście.

A zarazem:

Tak, uwzględniając kontekst, pokonanie Pistons '07 to był duży wyczyn, bo to wciąż była drużyna z czołówki (rok później wygrali 58W, zrobili ~+7 SRS i ECF, a z kluczowych zmian, zmieniło się tylko tyle, że McDyess z 6th mana przeszedł do roli startera), a LeBron musiał zagrać historycznie dobre spotkanie w kluczowym momencie (G5), żeby Cavs awansowali pomimo braku HCA.

I tak, wygranie b2b +60 meczów z Cavs 09-10 to było historycznej skali osiągnięcie (zwłaszcza ten pierwszy sezon), bo z perspektywy czasu raczej każdy powinien wiedzieć, że Mo Williams to był gracz na poziomie +- Jordana Clarksona z tegorocznego Utah, a w tamtych Cavs był zdecydowanie drugim, najlepszym zawodnikiem w ataku. I dlatego to zdecydowanie nie był 'mistrzowski' support, więc po latach nikt na poważnie nie formułuje zarzutów, że LeBron nie zrobił z nim więcej, niż powinien.

Napisałbym, że najbardziej niedocenianą serią młodego LeBrona jest seria z Celtics z 2008 roku (o czym też pisałem), którą sobie jakiś czas temu jeszcze raz oglądnąłem - ale wiem, że średnie LeBrona z całej serii wyglądają średnio, bo zawalił dwa pierwsze mecze, więc wiem, jaka będzie odpowiedź. Ale jak ktoś na poważnie tę serię przeanalizuje, i to, jak LeBron grał od G3 (zwłaszcza w defensywie!), czy fakt, że Cavs mieli nieporównywalnie gorszy zespół (45W i -0,53 SRS v. 66W i 9,30 SRS), a doprowadzili do close game w game 7 (gdzie LeBron rzucił 45pts), i byli zdecydowanie najtrudniejszym rywalem jakiego Boston spotkał w tamtym sezonie, to nabiera to innego kontekstu. Ale do takich 'fajnych' szczegółów z kariery obu nie dochodzimy (Jordan oczywiście też takie ma), bo powtarzacie utarte schematy. 

------------------------------------------

Najzabawniejsze w tym wątku jest, że w zdecydowanej większości osoby przyjmujące pro-LeBronowe stanowisko nawet nie przekonują, że był faktycznie od tego Jordana lepszy: po prostu zarzuty drugiej strony są momentami przedziwaczne, więc ten wątek ma już 48 stron. I jak się wydaje, że w sumie nie ma o czym gadać, to ktoś wpadnie i napisze, że LeBron był gorszy od Hitlera - i ten wątek żyje swoim życiem. Tak jakbyście mieli problemy z tym, że w ogóle pojawił się ktoś, kogo można stawiać na tej samej półce, nawet jeśli (np. ja czy julekstep) uważamy, że to byli gracze z tego samego tieru, więc jak ktoś tam woli Jordana, to w sumie ... spoko. Tyle, że  w tym momencie to już dyskusja w stylu Shaq vs Duncan,  gdzie można argumentować za oboma, a nie Jordan >>> reszta, jak było jeszcze 5-10 lat temu, więc niektórzy przeżywają zapewne niemały szok, zwłaszcza gdy dotyczy to gracza, którego lubią (Jordan) lub nie (LeBron).

Co w sumie pokazuje nawet ankieta na forumq, gdzie o ile Jordan wypada lepiej, to większość osób nie uważa, żeby był lepszy. A ta ankieta i tak była przeprowadzona w 80% przed #4.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale co się dziwisz BMF, zawsze tak będzie. Sam przed tym sezonem stawiałem Jordana ciutke wyżej (Chyba nawet tu gdzies pisałem), teraz to ten sam tier co najmniej. Ale pewnego romantyzmu nie przeskoczysz, tak samo jak tego, ze mamy 2020, internet od czasów Jordana się mocno rozwinął, wiec zarówno hejterzy (sam nim kiedyś byłem btw. - byłem młodszy, wiec miałem więcej czasu/energii i byłem tez głupszy 😂) jak i loverzy Jamesa swoje robią/zrobili. 

Wiec generalnie co by się nie działo, to ten temat będzie miał miliard stron, będzie co offseason żywy, to taka trochę koszykarska odmiana tematu politycznego. Każdy wtrąci trzy grosze, nikt nikogo nie przekona. It is what it is.

A żeby nie było nie na temat, to osiągnięcia Jamesa jako koszykarza należy jeszcze bardziej docenić biorąc pod uwagę jak słabym jest kolczem/gm-em (ofkors robi tu grunt pod to, co będzie potem i na tym może finansowo nie stracić, ale koszykarsko jednak sobie trochę życie utrudnił ;) ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, fluber napisał:

Od tamtego czasu żadna drużyna że wschodu która nie zrobiła 50 wygranych w sezonie ( jeżeli uwzględniamy tylko te sezony w których były 82 mecze), nie grała w finale, więc jeżeli to "50 win team"  miało pokazać jacy Cavs byli mocni to chyba nie bardzo wyszło. 

Aha czyli Cavs nie byli #2 dywizji i topową obroną ligi i nie byli mocniejsi od dwóch teamów 41W a Detroit to było potęgą tak? To co ci tam nie wyszło?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, BullsFaN napisał:

Aha czyli Cavs nie byli #2 dywizji i topową obroną ligi i nie byli mocniejsi od dwóch teamów 41W a Detroit to było potęgą tak? To co ci tam nie wyszło?

Nets to raczej średni przykład 41 win teamu bo tam Rysiek Jefferson sporo pauzował i dopiero na koniec sezonu złapali rytm ( 10-3 skończyli sezon, wygrali z Toronto). Zrobienie finału z poziomu do 50 wygranych i bez wygranej dywizji to naturalnie rzadkość. A Detroit w sezonie regularnym byli lepsi od Cavs na co wskazuje bilans obu teamow w sezonie regularnym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.