Skocz do zawartości

Najlepsze, czego nie widzieliśmy


Kily

Rekomendowane odpowiedzi

Sezon ogórkowy w pełni, powstał już jeden temat wspominkowy, czas na kolejny, tym razem w tematyce sportowej. Jako, że wielu forumowiczów interesuje się różnymi dyscyplinami sportu i ma już bardzo długi staż kibicowania, to zakładam, że nie jestem jedynym, którego czasami męczą myśli typu "co by było gdyby" i chciałby, żeby historia w którymś momencie nie potoczyła się tak nieszczęśliwie jak się potoczyła.

 

Dobra, do rzeczy. O co chodzi? Chodzi o wspominanie takich sytuacji, w których byliśmy przekonani, że ktoś gdzieś będzie wymiatał, ale ostatecznie los płatał figla. A to przez czyjąś kontuzję, a to trener reprezentacji kogoś nie powołał na ważny turniej, a to kogoś zawieszono, a to komisarz NBA zablokował wymianę itd.

 

Jako, że od 18 lat jestem kibicem Interu, to mi najbardziej nie daje spokoju duet napastników, jaki stworzono w tym klubie pod koniec ubiegłego stulecia.

Najpierw w 97 roku Moratti postanowił mieć w dupie wypowiedzi Gasparda o tym, że Ronaldo będzie grał do końca kariery w Barcelonie i zapłacił grube miliony monet zarówno za zerwanie jego kontraktu z Barceloną, jak i później za sam transfer, który oczywiście był oczywiście rekordowo wysoki.

Dwa lata później Moratti postanowił pobić kolejny rekord transferowy, sprowadzając za rekordową sumę Vieriego.

 

Ronaldo i Vieri byli razem w Interze przez trzy kolejne sezony. Pomijam, że w tym czasie byli w Interze też tacy napastnicy jak Zamorano, Baggio, Keane, Sukur, Ventola, Recoba, Mutu czy Adriano. Te nazwiska, a przynajmniej część z nich wygląda imponująco, ale oni wszyscy mieli być tłem dla ataku marzeń. Każdy kto grał w Fifę, CeeMa czy jakąkolwiek grę piłkarską z tego czasu wie, że w tamtym czasie w takich grach próżno było szukać konkurencji dla ataku z numerami 9 i 32. Latem 99 roku wydawało się, że mamy do czynienia z najlepszym piłkarzem świata, który mimo trudnego ze względu na kontuzje poprzedniego sezonu może spokojnie puścić z torbami takich ziomków jak Maradona czy Pele i stać się najlepszym w historii, a do niego za rekordową kwotę dołącza snajper wyborowy, grający głową jak nikt inny i znakomicie dopasowany umiejętnościami do Ronaldo.

 

Jak było? Otóż przez te 3 lata zagrali razem łącznie... 10 meczów, z czego 8 od pierwszej minuty, co wcale nie oznacza, że do ostatniej (był jeszcze jeden mecz, ale spędzili razem na boisku niespełna 5 minut, więc nawet tego nie liczę):

1) w sezonie 99/00:

- 3 mecze (w dwóch z nich Ronaldo wchodził z ławki);

- w tych 3 meczach 3 gole Vieriego, 2 gole Ronaldo;

2) w sezonie 00/01 Ronaldo nie grał w ogóle;

3) w sezonie 01/02:

- 4 mecze w grudniu (6 goli Vieriego, 3 Ronaldo);

- 3 mecze na przełomie maja i czerwca (3 gole Ronaldo, 1 Vieriego);

 

Łącznie mamy więc w tych dziesięciu meczach 18 goli ze strony tego duetu (10x Vieri, 8x Ronaldo). Całkiem nieźle jak na mega defensywną Serie A, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że za każdym razem był to powrót co najmniej jednego z nich (najczęściej obu) po leczeniu kontuzji, a większość meczów to był Ronaldo po powrocie z podwójnego zrywania więzadeł.

Widać było cholernie ogromny potencjał drzemiący w tym duecie, widać było, że pasują do siebie i lubią wspólnie grać, ale było tego tyle co nic. Nie wiem ile osiągnąłby sam Inter, gdyby dane im było wspólnie grać, bo to jednak była drużyna budowana cholernie bez sensu, ale jestem przekonany, że mogli wyprzedzić epokę ładując grad goli nawet w tej defensywnej Italii. Niestety tak się nie stało i pozostaje mi tylko zacytować klasyka:

 

Liczę na to, że inni mają podobne wspominki i temat jakoś się rozkręci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepszą rzeczą jakiej nie widziałem był David Beckham w barwach Barcelony. Laporta przejął w 2003 roku klub po wspomnianym wcześniej Gasparcie, obiecał socios kiełbasę wyborczą pod postacią Becksa (nie mylić z kiełbasą Becksa), przegrał walkę o Anglika z Perezem i w ramach planu B/nagrody pocieszenia sprowadził... Ronaldinho  :rugby:

 

O tak, Beckham w Barcelonie to była najlepsza rzecz jakiej nie zobaczyłem  :onthego:

 

Więcej może innym razem, z okazji poniedziałku powinienem w robocie wyglądać na nieco bardziej zajętego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie zastanawia czy zdrowy Ronaldo doprowadzilby do ogrania Francji w finale mundialu 1998 ( atak padaczki czy cos innego przed finalem)

No to jest ciekawy temat. Ronaldo na pewno by nie władował Francji 3 goli, bo to jednak cholernie mocna obrona była, a Francuzi dodatkowo wystawili trzech - i to naprawdę mocnych w tamtych czasie - defensywnych pomocników (Karembeu z perspektywy całej kariery może wydawać się leszczem, ale akurat w 98 roku miał swoje 5 minut i to nie tylko w kadrze, w Realu też). Z drugiej strony Brazylijczycy chyba tak po prostu mają, że przestają grać w takich sytuacjach (vide ostatni mundial po kontuzji Neymara) i mogłoby w ogóle nie być tych łatwych główek Zidane'a, gdyby z Ronaldo było wszystko ok. Aczkolwiek i tak stawiałbym na Francję, bo jednak obronę miała niszczycielską wówczas, a Brazylia wręcz przeciwnie - przez cały turniej tylko z Maroko potrafiła się uchować bez straty gola.

 

Mnie za to bardziej zawsze zastanawiało jak by to wyglądało, gdyby na ten mundial pojechał Romario. On nie był jeszcze jakiś strasznie stary (i jest 2 lata młodszy od Bebeto, który grał w jego miejsce), a w roku poprzedzającym mundial duet Ro-Ro naprawdę ładnie szalał na Copa America czy Pucharze Konfederacji (w sparingach też; w sumie duet Ro-Ro ustrzelił aż 34 gole w 97 roku, z czego większość od Romario właśnie). Tercet Ronaldo-Romario-Rivaldo mógłby chyba dać sporo siły Brazylii, zwłaszcza że Bebeto nic specjalnego na MŚ 98 nie zagrał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David Robinson miał złamanie rzucajacej ręki w 1992 roku a w 1997 wywichnal kolano.

 

Mimo ze po przyjściu TD zwano ich Twin Tower jednak ich primę się wyminal. Chciałbym ich zobaczyć w takim na poważnym graniu.

 

Robinson juz nie mógł TD jeszcze nie mógł.

Im lepszy był TD tym słabszy DR. Szkoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze czego nie widziałem to Messi i Ronaldinho grający w jednej drużynie, w momencie, gdy obaj byli przynajmniej blisko swojej najlepszej formy. 

 

Ronaldinho to mój ulubiony gracz ever, a Messi to najlepszy zawodnik jakiego kiedykolwiek widziałem. Fajnie byłoby zobaczyć R10 sezon 05/06 i Messiego z 14/15 (mimo, że indywidualnie miał lepszy sezony to ta wersja podobała mi się najbardziej).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z NBA w moich czasach - Oden. Jak na tej jednej nodze wchodził na parkiet na kilka minut, to potrafił wyglądać jak bestia. A zdrowy... Co za tym idzie tamte Portland, choć raczej by nie zdominowali ligi jednak. Nie te charaktery.

 

Z polskiej piłki, takiej bardziej historycznej - a gdyby w 82 na Mundial pojechali naprawdę wszyscy najlepsi polscy piłkarze?

 

Z bliższych czasów - gola Świerczewskiego w meczu z Koreą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.