Skocz do zawartości

Phil najlepszym trenerem w dziejach NBA ?


elwariato

Rekomendowane odpowiedzi

BB zaczął temat trenerski ale o innym zabarwieniu, a ja dzisiaj słyszę od rana tego typu pytania zadawane przez różnego typu fachowców sportowych. Odpowiedzi są różne, moje zdanie jest takie że Jacks jest trenerem bardzo dobrym ale na pewno nie najlepszym. Mam dla gościa uznanie i nawet nie mówię o wynikach tylko o tym jak gra jego drużyn wygląda, podoba mi sie to jak on potrafi poukładać grę. Ale mam dokładnie takie samo jak wszyscy nigdy nie pracował z drużyną na dorobku, ciężko podać przykłady graczy którzy dzięki niemu z bardzo przecietnych stali się dobrymi, i o to głównie chodzi jeśli brać pod uwagę wątpliwości dotyczące jego osoby. Wielki Red podobno gdy mu zadano to pytanie, to wygraną dziennikarzowi który je zadał, według legendy Celtów Jacks był co najwyżej solidnym trenerem, a jakie jest wasze zdanie i wogole jaka jest wasza top lista trenerów i dlaczego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

trenerzy są bardzo różni i chyba żaden z tych wielkich nie łączy trzech najważniejszych cech:

motywacja, taktyka (razem z nauczaniem), składanie klocków.

 

Phil razem z Riley'em są najlepsi w pierwszym aspekcie.

Pop w drugim (Larry Brown tuż za nim).

Auerbach w trzecim.

 

tak czysto koszykarsko najważniejsza powinna być taktyka, ale jak wiemy gra jednak nie tylko do tego się sprowadza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BB zaczął temat trenerski ale o innym zabarwieniu, a ja dzisiaj słyszę od rana tego typu pytania zadawane przez różnego typu fachowców sportowych. Odpowiedzi są różne, moje zdanie jest takie że Jacks jest trenerem bardzo dobrym ale na pewno nie najlepszym. Mam dla gościa uznanie i nawet nie mówię o wynikach tylko o tym jak gra jego drużyn wygląda, podoba mi sie to jak on potrafi poukładać grę. Ale mam dokładnie takie samo jak wszyscy nigdy nie pracował z drużyną na dorobku, ciężko podać przykłady graczy którzy dzięki niemu z bardzo przecietnych stali się dobrymi, i o to głównie chodzi jeśli brać pod uwagę wątpliwości dotyczące jego osoby. Wielki Red podobno gdy mu zadano to pytanie, to wygraną dziennikarzowi który je zadał, według legendy Celtów Jacks był co najwyżej solidnym trenerem, a jakie jest wasze zdanie i wogole jaka jest wasza top lista trenerów i dlaczego.

Sredniacy ktorzy przeksztalcili sie w niezlych grajkow? Randy Brown, Brian Williams, Steve Kerr, Sasha Vujacic (mimo wszystko), Devean George, Tyronn Lue? Jax zawsze slynal z tego ze genialnie dopasowywal danego gracza, wyciagajac z niego najlepsze cechy, do swojej taktyki. Znalazl miejsce dla takich slabych zawodnikow jak Luke Walton, Jud Buechler czy Luc Longley. Owszem, dzis to juz nie jest ten sam Jax co kiedys. Czesto przysypia, popelnia wiecej bledow, nie ma tylu fajnych pomyslow. Chyba mu troche brak juz motywacji przez wiekszosc sezonu.

 

Slabsze (slabszy) sezony (sezon) nie moga przeslonic tego co osiagnal przez cala swoja kariere. I nie mozna tez go oceniac przez pryzmat "bo mial gotowe", bo tak nie bylo. Nie ma samograjow, zwlaszcza w NBA. Poza tym malo bylo druzyn o wiekszym potencjale niz jacksonowskie? Pierwsze z brzegu - Blazers A.D. 2000. A co oni osiagneli nikomu chyba nie trzeba przypominac. Zreszta tu nie ma co przypominac.

 

Jak na ironie, gdyby ktos zapytal mnie o to czy Jax jest the best ever przed jego reaktywacją z Lakers, przytaknalbym bez chwili zawahania. Teraz, po ostatnich latach gdy widzialem jego naprawde wiele bledow bym sie moment zastanowil... Ale z drugiej strony Popp ich nie popelnia? Red nie popelnial? Pewnie ze tak tylko tego drugiego akurat nie widzielismy, poza tym liga byla inna, a zwazywszy na dwa ostatnie powody ocenienie obiektywne kto jest najlepszy w historii jest po prostu niemozliwe.

 

ps. choc dla mnie z kibicowskiego punktu widzenia i tak Jax nim jest ;-)

 

ps2. no i wedle najstarszej zasady: prawdziwego mezczyzne poznaje sie po tym jak konczy nie jak zaczyna :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jax wielkim trenerem jest. czy wiekszym od reda?

nie wiem.

ale:

jax osiagal takie wyniki w czasach gdzie o wiele trudniej wygrywac niz kiedys. inna koszykowka, inne rzeczy sie liczyly, wiecej zespolow niz kiedys.

jax osiagnal te wyniki z 4 roznymi tak naprawde zespolami. w sumie byl 12-krotnie w finalach w ciagu 18 lat!!

jax stworzyl w kazdym zespole pewien system/schemat. slabo to wygladalo gdy musial ogrywac w nim kwame'ow smushow i innych. ale gdy ma odpowiednie klocki potrafil je dobrze ulozyc. kim byl ariza rok temu? okielznal rodmana. okielznal kobego, goscia, o ktorym sam powiedzial, ze jest nie do trenowania.

 

reda znam z opowiadan.

red osiagnal tyle tytulow niemal w 1 dekadzie. z ekipa wokol 1 centra. owszem wyprzedzil swoje czasy. mysla taktyczna iinnymi bzdurami. podstawami koszykowki. przyznaje sie jednak bez bicia, ze malo o tym wszystkim wiem. jak to wygladalo i w ogole. zapomina sie jednak troche o tym, ze wowczas w playoffs gralo 6 druzyn. wystarczylo wygrac 8 spotkan by zdobyc mistrzostwo. zatem bez jaj. majac taka perelke jak russel mozna bylo latwo to wszystko zrobic.

 

moze i red byl lepszym trenerem. nie watpie. ale jax imo osiagnal wiecej, w trudniejszych czasach. czekam na argumenty 2 strony. lorak, anyone?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyniki Jaxa same się bronią. Nie ma tu szczególnie o czym dyskutować.

Phil już 20 lat praktycznie jest na topie, na przestrzeni tylu lat potrafi wygrywać mistrzostwa.

Nikt mu ich nie podarował, nikt go nie wkręcał na ciepłe posadki z ekipami, które i "teściowa" mogłaby prowadzić.

 

Dla mnie Jackson jest najwybitniejszym trenerem w historii, ze względu na mistrzostwa, statystyki, wizję gry która się już tak długo sprawdza. To wszystko o czymś świadczy. A cenię go najwyżej dlatego, że o ile można porównać kogoś z nim pod względem wygranych mistrzostw, o tyle rozpiętość czasowa działa na korzyść Phila zdecydowanie (o ile mam dobrą wiedzę), no i to +1 mistrzostwo także nie jest bez znaczenia.

 

Phil Jackson sam się broni, jego wyniki też same się bronią, taki temat powstał nie przypadkowo, to już o czymś świadczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Phil Jackson sam się broni, jego wyniki też same się bronią, taki temat powstał nie przypadkowo, to już o czymś świadczy.

taki temat, z taką nazwą, jest właśnie taki, bo Phil dopiero co zdobył kolejny tytuł. gdyby to był np. Auerbach, a Jackson trenował 40 lat temu, to i nazwa tematu byłaby inna.

 

Phil niestety (dla niego na szczęście) nie miał za bardzo okazji, by wykazać się w trenowaniu drużyn od podstaw, drużyn słabych, które są na dorobku i bez wielkiej postaci. poniekąd tacy byli lakers po '05, ale to wraz nie do końca to. taki Larry Brown (Pop też) raczej taktycznie i szkoleniowo bije Jacksona na głowę, ale nie ma tylu tytułów, bo nigdy nie miał tyle talentu do trenowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Phil niestety (dla niego na szczęście) nie miał za bardzo okazji, by wykazać się w trenowaniu drużyn od podstaw, drużyn słabych, które są na dorobku i bez wielkiej postaci. poniekąd tacy byli lakers po '05, ale to wraz nie do końca to. taki Larry Brown (Pop też) raczej taktycznie i szkoleniowo bije Jacksona na głowę, ale nie ma tylu tytułów, bo nigdy nie miał tyle talentu do trenowania.

Dokladnie lorak, ten talent do chowu młodych i antytalent :P do mistrzostw to nie jest tylko przypadek Browna (choć ten ma pierścień) ale również np. Sloana. I, w przeciwieństwie do Maćka, uważam dokładnie odwrotnie.

Jax ZAWSZE dostawał nowy team na tacy po b. dobrym, albo solidnym trenerze. Tak było w Bulls po Collinsie i LAL po Delu Harris'ie. Wystarczyło poukładać (o co zresztś trudno mieć pretensje, ale coś jest na rzeczy) Co więcej, mając ekipy świetne (Bulls 93-95) czy choćby solidne jak wspomniani Lakersi, nie zawsze dawał sobie radę, nie mając graczy do triangli i wyładowując często frustrację via media.

 

Oczywiście Wielki Buc Trójkątów to trener wielki, ale czy doskonały :?: największy :?:

 

Swoją drogą, jak czytam np. bb2 to widzę, że ta dyskusja przypomina trochę dyskusję o wyższości MJ nad np. Russellem czy Robertsonem. Próby argumentowania zawsze sprowadzą się emocji i osobistego stosunku. BB2 ujął rzecz celnie pokazując casus Reda - sprowadza się on do fundamentalnego stwierdzenia "nie wiem - nie widziałem". Ja zawsze podawałem i podaję przykład footballowy: w głosowaniu FiFa największym piłkarzem 4ever okazał się PELE, ale wśród internautów MARADONA. Dlaczego? Bo Pelego pamiętają starsi, a Maradonę wszyscy powyżej 20 roku życia. Ten ostatni, podobnie jak MJ czy Jax to wielkie gwiazdy epoki medialnej i w swoich czasach NIE MAJĄ konkurencji. Tymczasem Pele, Red, "Szczudło", Bill itd. to prehistoria, broniąca się tylko statystyką, starą fotografią, trzeszczącą taśmą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

taki temat, z taką nazwą, jest właśnie taki, bo Phil dopiero co zdobył kolejny tytuł. gdyby to był np. Auerbach, a Jackson trenował 40 lat temu, to i nazwa tematu byłaby inna.

Bardziej chodzi mi o to, że skoro takie pytanie w ogóle pada, to jest coś na rzeczy.

 

taki Larry Brown (Pop też) raczej taktycznie i szkoleniowo bije Jacksona na głowę, ale nie ma tylu tytułów, bo nigdy nie miał tyle talentu do trenowania.

Skoro twierdzisz, że Jackson nie miał okazji się w takiej roli sprawdzić, to czemu z góry zakładasz, że byłby w tym aż tak drastycznie słabszy?

 

Ja zawsze podawałem i podaję przykład footballowy: w głosowaniu FiFa największym piłkarzem 4ever okazał się PELE, ale wśród internautów MARADONA.

Różne były rankingi, ale fakt, jest tak. Jest tak dlatego, że Pele grał w zupełnie innych czasach, w czasach pół-amatorskiej lub pół-zawodowej piłki, Maradona to czasy bliższe współczesności, chociaż powoli też już nie do końca. Patrząc na rytm gry w latach 50., 60. i 70. a na futbol z dekad następnych czy obecnie, to zupełnie jakby dwie różne dyscypliny.

Stąd może takie wyniki, że Maradona grał w piłkę w czasach, gdy ona osiągnęła już poziom globalny w pełnym tego słowa znaczeniu, natomiast Pele grał w czasach gdzie liczyło się dosłownie kilka nacji, nie było tylu gwiazd, nie było tylu wyszkolonych piłkarzy na równym poziomie, grało się inaczej. Sam wyżej cenię Maradonę od Pele, nic mu nie ujmując bo przecież nie jego wina, że różnice wówczas były tak wielkie, a na mundialu grało parę drużyn itd.

Także z tym pamiętaniem to w dużej mierze racja, ale nie tylko takie są tego podstawy.

 

Ja wychodze z założenia, że NBA i świat koszykarski nie działa pod Jacksona, nikt mu tego nie ustawił, nie umniejszałbym jego zasług. Każdemu trenerowi można zarzucić, że jak ma dobrych zawodników to i mistrzostwo konferencji albo ligi osiągnie, a jak słabych to albo nie wejdzie do PO albo z nich od razu odpadnie. Jackson w warunkach takich jakie mają wszyscy, osiągnął więcej niż wszyscy.

To, że nie miał okazji się sprawdzić prowadząc drużynę ludzi ograniczonych ruchowo czy też po prostu słabeuszy, ja osobiście wole interpretować na jego korzyść, zastosować "domniemanie umiejętności" :) Skoro 10 tytułów zdobył, to dlaczego wychodzić z założenia, że czegoś nie potrafi robić albo że wręcz jest w pewnych aspektach beznadziejny? Szczególnie, jeśli tego nie wiemy.

 

To troche tak jakby Marcello Lippiemu zarzucić, że tak naprawdę to nie jest czołowym trenerem w historii, bo nie prowadził Polonii Bytom i tutaj na pewno by sobie nie poradził. Ja wole pomnikowym osobom dodawać w ciemno, niż w ciemno ujmować.

 

 

Jak byście mieli swoje kluby NBA i nieskończone zasoby finansowe, to kogo byście w pierwszej kolejności prosili o poprowadzenie zespołu? Myślę, że jednym z pierwszych telefonów byłby ten do Jacksona, tak czy siak.

 

Co do medialnych czasów. Może jest w tym troche racji, ale pewnie równie mocnym zjawiskiem jest kult szeroko rozumianej klasyki, historii, "kiedyś to było, a teraz szkoda gadać", więc te siły się wyrównują moim zdaniem i nie przeszkadza to w logicznym osądzie, kto był lepszy a kto gorszy. O ile można w tych kategoriach mówić, że Red był gorszy.

Na pewno Jackson jest na pierwszym miejscu, a czy jest ktoś z nim ex aequo to temat do rozmowy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wcale nie na pewno.

 

spróbujmy z innej strony, odejdźmy od mitów i emocji (ilość mistrzostw), a skupmy się na faktycznych umiejętnościach. jesteś w stanie wskazać co Phil robi lepiej (jeśli chodzi o - nazwijmy to - trenerski warsztat) od Sloana, Popa i Browna? wiesz w ogóle czy jego mocniejszą stroną jest atak czy obrona? jak przeprowadza treningi? co uważa za najważniejsze w trenowaniu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem z Brownem jest jeden, to intrygant, zawodnicy maja go szybko dosyc, po 3-4 latach sie wypalaja i przestaja go sluchac, a on juz szuka sobie w tym czasie nowej roboty. Ale zeby poukladac zespol, zbudowac jego podstawy, wywalic leni, zagonic do roboty, czy w koncu osiagnac wiecej niz talent zespol na to wskazuje to chyba nie ma lepszego czlowieka niz Larry Brown. Dlatego Bobcats moga i pewnie beda grozni w najblizszych sezonach.

Jedynie gdzie mu nie wyszlo to NYK (tam jednak byla "specyficzna" sytuacja-jednak bledow LB tez tam narobil), niektorzy jednak twierdza ze mistrzowska ekipe w Detroit zbudowal Carlisle... i pewnie jest w tym sporo racji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lorak ciezko jest to wykazac. bo trenerow z 1 polki dzieli pewnie niewiele warsztatowo.

 

ale jakby nie bylo phil potrafil zdobyc tytuly z 4 ekipami.

 

sezon 93/94 czy 05/06 pozniej 06/07 potwierdzaja tylko, to ze nawet ze sredniej klasy zawodnikami byl w stanie costam osiagnac. szczegolnie te 2 pierwsze sezony daja duzo do myslenia.

 

w oole ten sezon 93-94 to dobry kontr argument na to, ze mj mial slabe otoczenie. obecnie panowie z supergiganta wspierajac sie simmonsem, probuja udowodnic, ze kb ma swietne wsparcie i dzieki niemu osiagnal mistrzostwo, a mj mial zenujacy sklad, z ktorym wdrapywal sie na goory.

 

co do phila. uwazam, ze warsztat trenerski w pewnym momencie sie konczy. ale phil bije na glowe innych coachow w kwestii mentalnej. kiedys byly sesje yogi, ksiazki, teraz potrafi chlopakow zabrac na paintball zamiast na trenng. w washingtonie pojechali zwiedzac, podobnie w nyc. pod tym wzgledem nie ma sobie rownych. jest swietnym psychologiem.

 

prowadzi z zawodnikami mind games. a to cos powie, a to cos zrobi. na meczach w rs bardzo czesto(szczegolnie w tych chudych latacg 06-08) nie bral timeotow bo czekal na to by zespol sam sobie z tym poradzil. nie pamietam go by krzyczal, wprowadzal chaos wsrod zawodnikow. nie traci kontroli. looknijcie na to jak rozmawial z graczami przed ta trojkafishera slynna.

 

jest jednym z niewielu trenerow, po ktorego zespole widac, ze ma jakis charakter. wpoil lakersom system. dobrze podajacy gracze, dobrze rzuajacy i potrafil stworzyc zespol, ktory milo sie oglada. nawet zajadli haterzy doceniaja styl gry tego zespolu.

 

ile w tym czasie bylo druzyn, ktore za phila mialy sklady na mistrzostwo. czasami personalnie lepsze od tych jakimi dysponoal phil. portland 92,00, sacramento, knicks 93, lakers,suns, jazz, seattle. bylo sporo ekip, ktore zasluzyly na misie. bylo sporo gwiazd, ktore nie zdobyly misia bo byl jax. doskonale wiemy, ze shaq i kobe nie byliby tam gdzis sa gdyby nie jax. im byli lakers do 00?

 

jax naprawde zrobil w tym roku sporo bledow. powinien szybciej ograniczyc minuty sashy. wczesniej reagowac na pg rywali i rotowac brownem i farmarem w zaleznosci od tego z kim graja. ale gdy przychodzi co do czego liczby mowia same za siebie.

 

kariera jordana bez jaxa tez moglaby sie inaczej potoczyc....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sezon 93/94 czy 05/06 pozniej 06/07 potwierdzaja tylko, to ze nawet ze sredniej klasy zawodnikami byl w stanie costam osiagnac. szczegolnie te 2 pierwsze sezony daja duzo do myslenia.

cieszę się, że w końcu przyznałeś, iż Kobe to średniej klasy zawodnik ;-)

 

poważnie mówiąc, to takie sezony, jak te przez ciebie wymienione, niczego nie udowadniają. pamięta ktoś, kto był trenerem bulls przez Collinesem? mieli Jordana, więc wchodzili do PO i odpadali w pierwszej rundzie. zupełnie jak lakers '06 mający Kobe. to żadna sztuka wejść do PO z takim zawodnikiem. podobnie '95, czy '94, gdy Pippen to była absolutna czołówka ligi i to wystarczyło na okolice 50% w '95, a w '94 to jeszcze właściwie był mistrzowski skład (poza jednym elementem oczywiście), doskonale zgrany i ograny, więc wynik jaki osiągnęli nie dziwi.

 

w oole ten sezon 93-94 to dobry kontr argument na to, ze mj mial slabe otoczenie. obecnie panowie z supergiganta wspierajac sie simmonsem, probuja udowodnic, ze kb ma swietne wsparcie i dzieki niemu osiagnal mistrzostwo, a mj mial zenujacy sklad, z ktorym wdrapywal sie na goory.

nie śledzę teraz tych wszystkich miejsc, więc nie wiem czy naprawdę aż takie bzdury tam piszą, ale jeśli tak, to LOL. Kobe ma bardzo dobry skład, tu zgoda, ale Jordan miał jeszcze lepszy. na tle tamtej ligi to były drużyny fantastyczne, szczególnie w drugim okresie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://sports.espn.go.com/espn/page2/story?page=simmons/090616&sportCat=nba

 

O tym artykule pisał bb2, na Supergigancie szeroko go komentują nie ze wszystkim się zgadzając.

 

Według mnie warto przeczytać, chociaż po przeczytaniu tego artykułu rozbawienie miesza się z zażenowaniem, przynajmniej w moim przypadku tak było.

 

Od tego całego Simmonsa na kilometr czuć niechęcią do Kobego i niezadowolenie ze zdobycia tego mistrzostwa, MVP.

 

Wcześniej próbował on co rusz udowadniać egoizm Kobego, brak tego czegoś do zostania liderem mistrzowskiej ekipy, teraz po zdobyciu tytułu gość twierdzi, że Kobe niewiele zrobił, nie zmienił się na lepsze, nadal jest egoistą, a bohaterami są mega altruistyczni Gasol, Odom i Ariza.

 

Ja temu panu już dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak juz napisałem Jaxa doceniam bo lubie patrzeć jak jego drużyny grają ale dlamnie to on jest gorszy nie tylko od Reda ale od jeszcze paru gości :) Co do tematu to taki dałem żeby zainteresowanie wzbudzić :)

 

No dobra ale rozwijając myśl, to róznica pomiedzy Redem a Philem jest taka że pierwszy na dobrą sprawę stworzył podwaliny pod współczesnego kosza i no niech mi ktoś powie że gdy Phil zakończy karierę to będą go ludzie wspominać po czymś więcej niż po wygranych tytułach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lorak zagadka:

w jakiej ekipie gra 2 bylych mvp i w sumie 4 all starow, a ekipa ta nie awansowala w tym roku nawet do playoffs.

jest masa ekip w 2 ostatnich latach posiadajacych goscia moze nie pokroju mj'a czy kb ale ze swietnymi liderami i naprawde solidnym skladem a mimo to te druzyny w po sie nie meldowaly badz odpadaly bardzo szybko.

 

simmons wychowal sie na c's 70/80 spal w garden.jegonienawisc do lakers jest calkiem zrozumiala i logiczna. ja to jestem w stanie zrozumiec i w ogole. nie jestem jednak w stanie pojac jak mozna publikowac takie texty?! a tymbardziej przytaczac je, choc mam wrazenie, ze mrpw jako wytrawni dziennikarze, rzucili w eter ostre haslo i chca wywolac dyskusje, zwiekszysc czytelnosc. i o to w tym wszystkim chodzi, ale simmons pisze takie bzdury, ze to sie w pale nie miesci.

 

lorak zgadzam sie z toba, ze bulls 91, blizej do lakers 06 niz bulls z 94, ale nie zmienia to faktu, ze pokazalo to tyko jak silne wsparcie mial mj. tymbardziej wypominanie wsparcia kb jest smieszne. a jeszcze zabawniejsze w tym wszystkim jest to, ze tego altruistycznego odoma czy gasola rok temu jechano za to, ze nie byli w stanie wziac ciezaru gry na swoje barki w najwazniejszych momentach. i pisal to chyba ten sam... simmons. w ogole odomowi za ten altruizm dostawalo sie od fanow la niemal odkad przyszedl. nie sprawdzil sie jako 2 opcja, przez dlugi czas mial problemy nawet jako 3 opcja. zmienilo sie to z przyjsciem gasola. a to, ze w tej ekipie nikt nie domaga sie wieksej ilosci rzutow spowodowane jest niczym innym jak opowiednim doborem zawodnikow, systemem i jaxem, ktory ma niesamowity autorytet wsrod wszystkich zawodnikow tej ligi.

 

cieszy mnie, ze zgadzamy sie co do 1. mj mial swietne otoczenie. co nie odbiera mu zaslug. bulls 96-98 byli ekipa niemal idealna, i nie mam pojecia czy czegos/kogos tam brakowalo. w ogole luc longley?! r u kiddin me?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lorak zagadka:

w jakiej ekipie gra 2 bylych mvp i w sumie 4 all starow, a ekipa ta nie awansowala w tym roku nawet do playoffs.

jest masa ekip w 2 ostatnich latach posiadajacych goscia moze nie pokroju mj'a czy kb ale ze swietnymi liderami i naprawde solidnym skladem a mimo to te druzyny w po sie nie meldowaly badz odpadaly bardzo szybko.

"byłych" jest tu kluczowym słowem. przyznam, że nie wiem jak to dokładnie wygląda, ale przypuszczam, że gdyby sprawdzić jak wyglądają na przestrzeni dziejów drużyny z graczami kalibru prime Kobe/MJ otoczonymi słabym supportem, to zdecydowanie większość z nich grała w PO, bez względu na to, jak słaby był trener. tak więc bulls '95 czy lakers '06 to IMO żaden argument za Jacksonem. gdy zdobywał tytuły, to miał Jordana i Pippena w sile wieku, Kobe i Shaqa również. teraz miał już nieco starszego Bryanta, ale znowu z czołowym wysokim (Gasol) i jakby nie było fantastycznym rezerwowym.

 

ps

żeby uzmysłowić sobie siłę bulls z drugiego three peatu, to można spróbować odtworzyć ten skład używając dzisiejszych graczy. wiecie, bulls mieli wtedy jednego z dwóch najlepszych graczy ligi, najlepszego zbierającego (plus ciągle bardzo dobrego obrońce), najbardziej wszechstronnego (i fantastycznego defensora), czołowego shootera, super rezerwowego oraz dawniej świetnego gracza, ale już po kontuzjach, lecz ciągle dość inteligentnego i dobrego w obronie.

 

ja bym to widział tak:

Harper - Raja Bell

MJ - Kobe

Pippen - lepszy Roy

Rodman - Okafor bez scoringu, ale z lepszym passingiem

Longley - ??

Kukoc - nieco gorszy Odom

Kerr - Kapono

 

kogo byśmy nie dali na C, to skład i tak jest kosmiczny. bezdyskusyjnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sredniacy ktorzy przeksztalcili sie w niezlych grajkow? Randy Brown, Brian Williams, Steve Kerr, Sasha Vujacic (mimo wszystko), Devean George, Tyronn Lue?

Chyba sobie żartujesz :)

To raczej gracze, którzy z nicości co najwyżej dorośli do poziomu średniego. I to czasowo, właściwie tylko w okresie gry u Jaxa, bo jakoś indziej się nie wyróżniali. Moim zdaniem sobie za daleko wyszedłeś :wink: Choć trochę czepiam się słownictwa, bo tłumaczysz później...:

 

Jax zawsze slynal z tego ze genialnie dopasowywal danego gracza, wyciagajac z niego najlepsze cechy, do swojej taktyki.

No właśnie. On ich nie wynosił na jakiś nowy poziom. Wydobywał tylko ich najlepsze cechy i umieszczał "w okolicznościach miejsca i czasu", by mogli je najlepiej wykorzystać. Wyglądali na lepszych niż byli. Choć była w tej regule porażka (może nie jedna, ale tę pamiętam), która się nazywała Gary Payton :P

 

Ja gdybym był zmuszony stworzyć ranking i nie mógł się bawić w stwierdzenia "jeden z najlepszych", "czołowy" itp. i musiał wskazać jedynkę, to wskazałbym Jaxa jako najlepszego w historii. Trochę jest tak, jak pisał Max, że tych starych, historycznych trenerów (i zawodników) się zapomina i pewnie ma to wpływ na moją decyzję. Ale zostaję przy Jaxie. W ciągu 18 lat po prostu dominuje nad ligą.

 

Racja, że ma najlepszych zawodników w najlepszym wieku. Ale przed nim byli w tych teamach inni trenerzy, którzy jednak nie sprostali. Myślę, że z drużyną pozbawioną gwiazd też by sobie poradził. Tzn. zależy jaka by to była drużyna, czy dobra, czy słaba. Ale i tak z kiepskiej zrobiłby overachievera a z niezłej przynajmniej prawie pretendenta. On ma system, metody i zna się na robocie. W drużynie pozbawionej dominujących osobowości mógłby w pełni zastosować trójkąty, bez odstępstw dla szaleństw Kobasa/Jordana czy kotłowania piłki do środka do Shaqa. Ale tego się nie dowiemy, bo nigdy w takiej sytuacji nie był. Auerbach za to pracował w innych czasach. Zespołów było mniej. Można było kolekcjonować gwiazdy i tworzyć mini all-star teamy. Inne czasy. Jax ma już więcej tytułów i to ostatecznie IMO przeważa. Choć Red miał więcej pod rząd :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

ja bym to widział tak:

Harper - Raja Bell

MJ - Kobe

Pippen - lepszy Roy

Rodman - Okafor bez scoringu, ale z lepszym passingiem

Longley - ??

Kukoc - nieco gorszy Odom

Kerr - Kapono

 

kogo byśmy nie dali na C, to skład i tak jest kosmiczny. bezdyskusyjnie.

Longley :?: A chociażby Collison, Lopez (Robin), albo Przybilla... Fakt, wygląda to nieźle :shock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sredniacy ktorzy przeksztalcili sie w niezlych grajkow? Randy Brown, Brian Williams, Steve Kerr, Sasha Vujacic (mimo wszystko), Devean George, Tyronn Lue?

Chyba sobie żartujesz :)

To raczej gracze, którzy z nicości co najwyżej dorośli do poziomu średniego. I to czasowo, właściwie tylko w okresie gry u Jaxa, bo jakoś indziej się nie wyróżniali.

a właśnie, zapomniałem o tym. z Williamsem to Kore palnął głupotę, bo już przed bulls był on bardzo dobrym graczem. miał nie tylko świetny sezon poprzedzający przyjście do chicago, ale też w tej sławnej serii den-sea w 1994 odgrywał niebagatelną rolę - w sumie w G5 to między innymi on odpowiadał za wygraną (coś w okolicach 20-20).

 

Kerr to też był zawodnik o uznanej klasie w swojej specjalności już przed przyjściem do bulls (raz nawet był liderem ligi w 3pts%).

 

 

Racja, że ma najlepszych zawodników w najlepszym wieku. Ale przed nim byli w tych teamach inni trenerzy, którzy jednak nie sprostali.

bo albo nie dano mu dość czasu (Collins - przecież bulls systematycznie czynili postępy i już za jego kadencji byli blisko pokonania pistons, mimo że Pippen i Grant to byli zaledwie drugoroczniacy), albo nie miał dość czasu ;] (bo Rambis również za dużo nie mógł zrobić, nie dość, że skrócony sezon, to i tak był dopiero trzecim trenerem tamtych lakers. ciężko w takich warunkach przygotować zespół. poza tym lal '99 trafili na spurs - z ciągle znakomitym Robinsonem - a rok później Duncan był kontuzjowany. kto wie jak by to wyglądało, gdyby było odwrotnie...)

 

fakty są takie, że gdy Phil dostawał drużynę "przeciętniaków" z jednym superstarem (Pippen, Kobe), to nie osiągał niczego więcej niż większość trenerów w historii ligi w takiej sytuacji (jeden superstar ze słabym supportem). gdy natomiast dostawał drużynę gwiazd (jak na swoje czasy), to wygrywał - zupełnie jak inni wielcy, jak Riley i Auerbach. heh, teraz tak w sumie mi się skojarzyło, że chyba za nr jeden trzeba by uznać Popa. on jako jedyny z kandydatów do pierwszego miejsca, potrafił wygrać tytuł z dość słabym supportem otaczającym gwiazdę (2003). Larry jednak odpada ze względu na swoje wady charakterologiczne, o których ktoś już wspomniał, a Sloan mimo wszystko nie wygrał choć raz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.