Skocz do zawartości

LeBron vs Jordan - tak na poważnie


BMF

Ignorując pierścienie i zespołowe osiągnięcia, lepszy był  

180 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Ignorując pierścienie i zespołowe osiągnięcia, lepszy był



Rekomendowane odpowiedzi

21 minut temu, TheMatrix napisał:

Bzdura. Brak Jordana w regularze bardzo dużo zmienił, jakiś spadek z +10 points differential na +3 (~jakieś +20 wygranych Jordan był wart). To że Bulls w 93 osrali sezon, żeby powalczyć o 3-peat i wygrali o 10 meczów mniej w żaden sposób tego nie zmienia. Takie porównywanie zespołów wyłącznie po bilansach w RS daje zawsze bzdurne wnioski, a w playoffs dokładnie wyszło, że nie masz mocnej ofensywy to wylatujesz.

No wiec wylecieli, później wrócił MJ i mieli "elitarna ofensywę" i wylecieli w taki sam sposób. No i wyszło ze dodatek elitarnej ofensywy nic nie zmienił. Natomiast bardzo dużo zmieniło sie po przyjściu Rodmana

Ostatnio była dyskusja ze MJ był jednak zardzewiały, ale nie, staty z tego przegranego w PO sezonu miał lepsze niż sezon później, w play-off 1995 rzucał wiecej, na lepszej skuteczności, wiecej zbierał, wiecej podawał, blokował niz w 1996. Był wiec wypoczety nie zardzewiały

16 minut temu, Chytruz napisał:

W NBA na przestrzeni jednego meczu dzieją się najróżniejsze rzeczy, ale żeby zdobyć tytuł trzeba wygrać 15 lub 16 meczów w PO, czego Bulls z Wilkinsem by nie dokonali najpewniej w ogóle, a już na pewno 3 razy.

Sie już nagadałem i w sumie chodziło mi głównie o to ze wybory GOAT-a na podstawie ilosci finałów i misiów nie maja sensu i stąd przykład MJ-a w Atlancie. Nie wygrałby misia ani razu i dziś nie byłby nawet rozważany jako GOAT, co jest absurdem bo przeciez grałby tak samo.

Edytowane przez darkonza
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, darkonza napisał:

No wiec wylecieli, później wrócił MJ i mieli "elitarna ofensywę" i wylecieli w taki sam sposób. No i wyszło ze dodatek elitarnej ofensywy nic nie zmienił :P

Wylecieli, bo mimo powrotu elitarnej ofensywy mieli dziurę pod koszem. Ani wcześniej ani później jej nie mieli, a niestety brak takowej dziury także jest czynnikiem niezbędnym do wygrywania mistrzostw.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jak ciężko jest wygrać 3 mistrzostwa z rzędu potwierdza sam przykład LBJ, który nigdy nie podołał temu wyzwaniu, mimo posiadania ekipy, która miała pozamiatać rekord Byków. Zrozumiałym jest też dlaczego fanów i psycho Lebrona boli, że Jordan z cygarem w dłoni powrócił i powtórzył coś co jest mokrym snem ich idola, dlatego z taką determinacją deprecjonują drugi 3-peat i posuwają się dalej i dalej w absurdach. To nawet zabawne....🙃

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, BullsFaN napisał:

To jak ciężko jest wygrać 3 mistrzostwa z rzędu potwierdza sam przykład LBJ, który nigdy nie podołał temu wyzwaniu, mimo posiadania ekipy, która miała pozamiatać rekord Byków. Zrozumiałym jest też dlaczego fanów i psycho Lebrona boli, że Jordan z cygarem w dłoni powrócił i powtórzył coś co jest mokrym snem ich idola, dlatego z taką determinacją deprecjonują drugi 3-peat i posuwają się dalej i dalej w absurdach. To nawet zabawne....🙃

Zabawne jest to, że praktycznie zawsze to jordansidefans wrzucają tego "typu" teksty, gdzie Ci drudzy próbują w jakiś sposób dochodzić do innych racji. Przynajmniej patrząc z trzeciej osoby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, darkonza napisał:

MJ wtedy miał 40% z gry, więc w tej akurat serii grał gorzej niz średnio Wilkins. No ale własnie z tego powodu ze generalnie MJ grał dużo lepiej to przypomnę ze nie dawałem mu 6 misiów z bykami tylko 3, moze dwa albo jeden tytuł

40% z gry to raczej niewiele mówiący stat od kiedy w koszykówce pojawił się rzut za 3 pkt, dodatkowo są jeszcze rzuty za jeden pkt. MJ w tejże serii z Knicks miał 52% TS przeciw najlepszej defensywie w lidze. Wilkins ma średnią z całej kariery w PO 51%, zakładanie, że miałby ten sam impakt (a przecież piszesz o samym scoringu i pomijasz kreowanie partnerów i defensywę, czyli rzeczy, w których MJ przewyższał Domino o kilka klas) to jeden z all-time łapu capu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LBJ już po finałach 2016r miał być uznany za GOAT jeśli wygra z GSW kiedy był stan 3:1.

Później stał się Durant który dołączając do GSW stworzył wg mnie najmocniejszą drużynę ever. GSW17 to był po prostu walec i po tym transferze sezon skończył się jeszcze przed startem.

Nie ma co gdybać co jeśli Jordana wsadzić do słabszej ekipy - czy wtedy zdobyłby mistrza. Fakty są takie że tak się nie stało i wygrał 6 finałów ligi NBA robiąc b2b 3 peat.

Fakt też jest taki że Bulls bez Jordana i tak nieźle sobie radzili ( GOAT był na pewno kontrakt Pippena ).

Kolejny fakt że po odejściu z CAVS LeBrona, kawalerzyści szorowali dno ligi. Później stał się Irving co też dużo nie dało. Dopiero jak LBJ wrócił to z jednej z najgorszych drużyn stali się faworytem do mistrza a w 16 go zdobyli. W 18 po odejściu Irvinga za drugą opcję robiły zwłoki Lova i JR Smith. Mimo to pociągnął ich do finału w pojedynkę. I można pisać że słaby wschód ale nie pamiętam żeby jeden zawodnik tak zdominował konferencję. O GSW nie będę pisał bo byli o kontuzje KD od zrobienia 3peat-u z czego z tych 3 lat najwięcej problemów mieli w pojedynkach z Rakietami. Resztę robili jak chcieli.

Dla jednych najlepszym zawodnikiem będzie Jordan i będą mieli ku temu argumenty. Dla drugich LBJ i też będą mieli argumenty. A jedna strona drugiej nie przekona do swoich racji.

 

1 minutę temu, BullsFaN napisał:

 

1. Gdybanie.

2. Steven A Smith nie jest wyznacznikiem niczego. Swojego czasu słyszałem że Harden jest najlepszym ofensywnie graczem( lub scorerem) ever ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MA23 napisał:

Nie ma co gdybać co jeśli Jordana wsadzić do słabszej ekipy - czy wtedy zdobyłby mistrza. Fakty są takie że tak się nie stało i wygrał 6 finałów ligi NBA robiąc b2b 3 peat.

Fakt też jest taki że Bulls bez Jordana i tak nieźle sobie radzili ( GOAT był na pewno kontrakt Pippena ).

Kolejny fakt że po odejściu z CAVS LeBrona, kawalerzyści szorowali dno ligi. Później stał się Irving co też dużo nie dało. Dopiero jak LBJ wrócił to z jednej z najgorszych drużyn stali się faworytem do mistrza a w 16 go zdobyli. W 18 po odejściu Irvinga za drugą opcję robiły zwłoki Lova i JR Smith. Mimo to pociągnął ich do finału w pojedynkę. I można pisać że słaby wschód ale nie pamiętam żeby jeden zawodnik tak zdominował konferencję. O GSW nie będę pisał bo byli o kontuzje KD od zrobienia 3peat-u z czego z tych 3 lat najwięcej problemów mieli w pojedynkach z Rakietami. Resztę robili jak chcieli.

Dla jednych najlepszym zawodnikiem będzie Jordan i będą mieli ku temu argumenty. Dla drugich LBJ i też będą mieli argumenty. A jedna strona drugiej nie przekona do swoich racji.

1. Gdybanie.

2. Steven A Smith nie jest wyznacznikiem niczego. Swojego czasu słyszałem że Harden jest najlepszym ofensywnie graczem( lub scorerem) ever ...

 No Jordan właśnie trafił do słabej ekipy stąd wybór z #3, z którą w dłuższej perspektywie zdobył 3 tytuły, a następnie po przerwie wrócił do zespołu, który warto przypomnieć był na 7 miejscu w konferencji. Wszyscy piszą o tym jakim to kozakiem był Pippen, ale chwila chwila dlaczego tak rzadko wspomina się o wpływie MJ-a na jego rozwój? Jordan nie dołączył do mvp  finałów i mistrza nba by zdobyć tytuł a zrobił to z Horacem Grantem i Pippenem, będącymi w 3 roku swojej przygody w nba. Gdyby sytuacja tyczyła się Lebrona to pisano by, że w heroicznym stylu pociągnął niedoświadczonych zawodników do mistrza. Czasem to aż ciężkie jest do czytania, bo stopień popi****lenia w upiększaniu historii Jamesa wchodzi na wręcz idiotyczny poziom. Jeśli np. Wade robił 52% TS to był wrakiem, gdy Pippen pyka na 50% ledwo włócząc nogami to w dalszym ciągu jest top lvl supportem. Gdy Byki robią dobry RS to zasługa całego zespołu,  gdy Cavs robią najlepszy wynik w lidze z 66 wygranymi to znaczy, że James pociągnął bandę no-nejmów do wielkich rzeczy. Gdy następnie przepierdala z Hedo i spółką walkę o finał, nagle się okazuje, że zabrakło supportu na poziomie. I tak w kółko. Nie ma wydarzenia w karierze Jamesa, którego nie da się usprawiedliwić i nie ma zawodnika, którego nie da się opluć, bo ten okazał się za słaby, bo przecież nie "krul".  Czy wschód był słaby? No raczej można zapytać jak dobry był DDR Hibert czy inny mikrus Thomas i jak zabawnie brzmi to w zestawieniu z Shaqiem Millerem czy wariatami z NYK.  Fajnie, że wspomniałeś o Rakietach choć w innym kontekście, to można jednak żałować, że nie było finałowego pojedynku  MJ - The Dream. Tak na koniec,  czy można mieć Shaqa wyżej niż LBJ?

Ad 1.  Jakich wiele....Bad Boys skłoniliby Lebronika do zmiany konfy! Rodman o niego pytał 😉

Ad 2. Ja tam widziałem więcej niż jedną osobę.

Tyle....czekam na draft i Melo. 😎

 

Edytowane przez BullsFaN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, ttr napisał:

Pewnie jeszcze wjedzie jakiś link z jego rantem w tym temacie :D 

ja czekam aż LAL wygrają finały i będzie gadał o tym że to najłatwiejsze i najmniej znaczące mistrzostwo ever ❤️ 

Edytowane przez julekstep
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, ttr napisał:

Irving i te jego przemyślenia. Tristan Thompson go nawet wyśmiał i w sumie dobrze podsumował. Nie róbmy jaj bo jak ludzie zajrzeli w statystyki to się okazało, że nie tylko Kyrie (co było wiadome) wypada blado przy Lebronie, ale i Durant. Odkąd trafił tę trójkę nad Currym chętnie się dzieli swoimi przemyśleniami ze światem, a szkoda bo dużo na tym traci :D

https://www.tmz.com/videos/2020-10-01-100120-tristan-thompson-4860338/

 

t9qvexq68kq51.jpg?width=640&crop=smart&a

Wow, kosmos te staty, zawsze uważałem ze durant jest ceglarzem w clutch, ale nie ze aż takim, dzięki.

9 godzin temu, TheMatrix napisał:

Skończ z tym, mistrzostw nie wygrywa się ładnym dunkowaniem z kontr, Wilkins na off-ball, passingu i w obronie w ogóle nie istniał przy Jordanie. To low efficient volume scorer, który poza tym nic nie oferował w ofensywie, więc Bulls by tam polecieli jak ze stoku. Taki Vince Carter tamtego okresu, albo jakaś wersja Melo... A nie ktoś go robił kompletny rozpierdol w ofensywie. Żaden Harper, Kukoc, Rodman, Pippen nie zrobiliby gry w ataku na scoringu, to zadaniowcy a nie dominujący zawodnicy.
 

Abstrahując od tego ze darkonza odleciał z Wilkinsem, mysle ze jakby było trzeba, i nagle Jordan wybrałby Lakers i w zamian mieliby tylko 20ppg Wilkinsa, to taki Kukoc i Pippen byli na tyle utalentowani ze robiliby więcej punktów. Przykłady takich graczy, którzy z  drugiej opcji a nawet rolesa stali się liderami ataku po odejściu lidera jest mnóstwo. Najświeższy to Raptors i Siakam oraz VanVleet po odejsciu Leonarda. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.