Skocz do zawartości

GOAT small talk - Jordan, LeBron...


heronim

Rekomendowane odpowiedzi

Niby jest no ale powiedz, gdyby MJ po pierwszym tytule zostawił Bulls i poszedł do Cleveland i z nimi zdobył tytuł to czy nie byłby przez to większy?

Byłby, a dziś każdy fan MJ-a mówiłby że by mu dorównac trzeba zdobyć tytuł najpierw z jednym zespołem a później pójśc do słabszego i to powtórzyć.

Skoro MJ tego nie zrobił to takiego argumentu nie ma, ale gdyby to zrobił to taki argumenty byłby kluczowy bo to o wiele trudniejsze niz klepanie tytułów z tym samym zgranym zespołem.

No więc to trudniejsze coś to coś czego dokonał LBJ :smile:

 

Ale po co Jordan miał iść do Cleveland czy innego zadupia, nadal nie rozumiem tego argumentu. LeBron nie poszedł zbawiać samodzielnie Heat, zrobił superdrużynę bo tak mu było najwygodniej, miał największe szanse na pierścień. Mało osób pamięta, że Knicks i Bulls też wtedy wchodzili w grę, ale Riley wygrał licytację. Moim zdaniem klepanie tytułów z tym samym zespołem jest trudniejsze niż szukanie coraz to młodszych allstarów do big3 żeby zwiększyć szansę na zwycięstwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Byłby, a dziś każdy fan MJ-a mówiłby że by mu dorównac trzeba zdobyć tytuł najpierw z jednym zespołem a później pójśc do słabszego i to powtórzyć.

 

 

Przepraszam, ale nie przypominam sobie żeby coś takiego miało miejsce. 

Edytowane przez BullsFaN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale po co Jordan miał iść do Cleveland czy innego zadupia, nadal nie rozumiem tego argumentu. LeBron nie poszedł zbawiać samodzielnie Heat, zrobił superdrużynę bo tak mu było najwygodniej, miał największe szanse na pierścień.

A po co LBJ wrócił do Cle?

Przeciez nie musiał, mógł dalej szukac megadrużyn, bo z jego kontraktami reklamowymi stac by go było nawet grać za dolara.

 Moim zdaniem klepanie tytułów z tym samym zespołem jest trudniejsze niż szukanie coraz to młodszych allstarów do big3 żeby zwiększyć szansę na zwycięstwo.

Zartujesz sobie - przecież MJ miał takich allstarów u siebie w Chicago.

Duzo trudniejsze byłoby pójśc do innego zespołu i z nim zrobić tytuł.

Najlepiej do zespołu który wczesniej nie łapał się do PO

Niewygodny ten argument z Pippenem, co ? Bo jakoś nikt się nie odnosi ale pewnie zaraz przeczytam, że Mo, Antawn Jamison i stary Shaq to lepszy zestaw niż Pippen i ktokolwiek inny z Bulls.

 

Gdyby nie Pipen możliwe że MJ byłby dziś postrzegany jako ktoś trochę lepszy Dominika Wilkinsa, bo bez Pipena nie byłoby tytułów a tylko rekordy punktowe takie jak robi RW

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Gdyby nie Pipen możliwe że MJ byłby dziś postrzegany jako ktoś trochę lepszy Dominika Wilkinsa, bo bez Pipena nie byłoby tytułów a tylko rekordy punktowe takie jak robi RW

 

giphy.gif

 

Ja mam pomysł: zróbmy ankietę w temacie. Głosowanie jawne i czas na oddanie głosu do końca finałów. Później wysłać wyniki do Silvera i niech ogłosi to całemu światu kto jest GOATem :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@BothTeamsPlayedHurd

 

W zasadzie wszystko napisałeś co trzeba. Brawo, zaoszczędziłeś mój czas.   :onthego:

BothTeamsPlayedHurd zarzuca Lebronowi karierę post-Decision, a Ty zarzuciłeś mu przede wszystkim ucieczkę z Cleveland wiec nie napisał wszystkiego co trzeba żebyś Ty mógł sobie tak po prostu umyć ręce.

 

 

- w 2012 był królem pierwszych 3q, a w czwartej oddawał piłkę Wade'owi

- w 2013 tyłek uratował mu RayRay po jego cegle w game 6

- w 2016 the shot należał do Irvinga, choć tutaj się nie będę kłócił, bo te finały w wykonaniu LBJ były epickie i był bez dwóch zdań dominatorem

A ja uważam, że kompletnie bez sensu jest pomijanie wszystkiego co się dzieje poza najbardziej spektakularnymi akcjami, ponieważ rzuty Kyriego czy RayRaya nie wydarzyłby się, gdyby Lebron nie wypruwal sobie flaków i nie doprowadził do wyników w okolicy remisu. A w 2016 ważniejszy był rzut Irvinga czy blok Lebrona ? Tak samo, jak blok Lebrona nie wydarzyłby się lub nie miałby znaczenia, gdyby nie Irving. I w tym sęk.

 

Lebron i MJ mają odmienny styl ale bardzo podobny wpływ na grę zespołu. Jordan bazował na zdobywaniu punktów samodzielnie a Lebron dawał więcej okazji kolegom z drużyny. Obaj robili jedno i drugie ale w różnych proporcjach.

 

Przemek, ja również się nie zgadzam z tym porównaniem do Dominika.

 

 

Edytowane przez Findek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ja mam pomysł: zróbmy ankietę w temacie. Głosowanie jawne i czas na oddanie głosu do końca finałów. Później wysłać wyniki do Silvera i niech ogłosi to całemu światu kto jest GOATem :smile:

 

Mierzysz z dzisiejszego punktu widzenia, wiedząc co sie wydarzyło a co nie.

Uważasz ze bez Pipena MJ zdobywałby tytuły?

Jeśli tak to ok.

Jeśli nie postrzegalibyśmy go zupełnie inaczej, jako goscia który imponował w ataku, kręcił staty ale nigdy nic nie ugrał.

Tak to juz jest w życiu że nie tylko musisz byc dobry, ale też znaleźć się we właściwym miejscu we właściwym czasie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się LeBron bardzo zapracował na te trzy tytuły i nie chcę tego umniejszać. Ale tzw. "clutch gene" to szalenie istotna rzecz w tej dyskusji, a tutaj MJ i LeBron są jak ogień i woda.

 

@darkonza

 

to że zrobił z Cavs instant contendera w 2015 bo mieli wcześniej trzy picki nr 1 w drafcie, które zamienili na dwóch allstarów to ma być jakaś zasługa LeBrona? Ja bym powiedział, że raczej fury szczęścia/Sterna/Silvera niepotrzebne skreślić :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zartujesz sobie - przecież MJ miał takich allstarów u siebie w Chicago.

Duzo trudniejsze byłoby pójśc do innego zespołu i z nim zrobić tytuł.

Najlepiej do zespołu który wczesniej nie łapał się do PO

 

 

 

kogo tam miał poza scottiem jako allstara bo nie przypominam sobie? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to że zrobił z Cavs instant contendera w 2015 bo mieli wcześniej trzy picki nr 1 w drafcie, które zamienili na dwóch allstarów to ma być jakaś zasługa LeBrona? Ja bym powiedział, że raczej fury szczęścia/Sterna/Silvera niepotrzebne skreślić :grin:

 

Przeciez gdyby nie poszedł do Miami nie byłoby tych picków.

Juz pisałem, że to był genialny manewr na którym wszyscy zainteresowani skorzystali mimo że prawie wszyscy zainteresowani mieli okresy gdy wieszali na nim psy (cóż za niewdzięczność) Okazał się nie tylko dobrym koszykarzem ale też potrafił zrobić coś wiecej niz tylko punktowac i zbierać by wygrac tytuły.

Przeciez nie musiało mu się udać, było wiele teamów które nazbierały gwiazd  ale końcowy efekt był żaden.

 

p.s I nie bierz mnie za fana Lebrona. Obecnie kibicuje Mcgee a wiec Goldenom :)

kogo tam miał poza scottiem jako allstara bo nie przypominam sobie? ;)

No teraz zaczniemy dyskuję kto był allstarem a kto nie był.

Po powrocie MJ-a byki miały elitarnych ludzi w zespole, ten zespół nawet bez MJ-a by wygrywał. Skoro wcześniej nieźle dawał radę bez MJ-a i Rodmana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

genialny jak genialny, bo żeby wygrać loterię z 13. miejsca to trzeba się solidnie postarać hehe, trzy nr 1 picki w 5 lat to w sumie jak wygrana w totolotku :D ale dobra to nie miejsce na teorie spiskowe bo zaraz by trzeba poruszyć zawieszenie Draymonda na game 5 a wtedy się w ogóle zrobi gównoburza ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No teraz zaczniemy dyskuję kto był allstarem a kto nie był.

Po powrocie MJ-a byki miały elitarnych ludzi w zespole, ten zespół nawet bez MJ-a by wygrywał. Skoro wcześniej nieźle dawał radę bez MJ-a i Rodmana.

 

b.j. armstrong, horace grant, kukoc i rodman zajebiści gracze ale w ASG to oni wystąpili łącznie 4 razy

 

nie chce mi się liczyć ile razy w ASG grali wszyscy compadre Jamesa ale pewnie z 10 razy tyle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba jeszcze trochę za wcześnie żeby łączyć te dwa wyrazy 'LeBron' i 'GOAT' razem. Z drugiej strony jednak, dyskusja taka jest to trochę nieunikniona, bo jest on pierwszym graczem od kiedy legendarny MJ zakończył karierę, który ma realne szanse mu dorównać, a nawet go przegonić :wink: :wink:, mimo kilku potknięć w karierze. To trochę tak samo z siebie wychodzi, LeBron zawsze gdzieś tam się przewinie, zwłaszcza jak gra rewelacyjnie i takiego tematu nawet nie próbowałem specjalnie podnosić, bo wiem, że James musi jeszcze trochę dołożyć do swojego legacy. 

 

Kiedyś przechodziłem przez setki tematów LBJ vs Kobe, każdy miał swoje argumenty, dyskusje były zażarte, ale jak to się mówi: 'czas pokaże' i pokazał. Dziś już chyba nikt nie ma wątpliwości kto jest lepszym graczem. Nie zrozumcie mnie źle, Kobe był na swój sposób zajebisty: scoring machine, closer, lider, mocna psychika, znakomity obrońca (jak mu się chciało), wysokie basketball IQ, work ethic etc. Takich graczy w historii była raptem garstka. Niestety nie był fizycznie dominujący na resztą ligi jak MJ i LBJ. Lubił rzucać, zdobywał dużo punktów, ale nie był elitarnym shooterem. Tutaj trochę rozchodzi się o pewne umiejętności i atrybuty, z którymi trzeba się niestety urodzić, żeby być w dyskusji GOAT. Trzeba mieć wszystko to co Kobe i więcej. Takie połączenie jest niezwykle unikatowe i LeBron zdaje się być właśnie takim nadzwyczajnym talentem, o takich cechach psychofizycznych, który pojawia się może raz na 20 lat? A może nawet rzadziej? Dlatego oglądajmy, oceniajmy, krytykujmy i podziwiajmy go, bo część z nas już może kolejnego MJa czy LBJa nie doczekać. 

 

James swojego legacy jeszcze domknął, można śmiało założyć, że te trzy lata na wysokim poziomie jeszcze pogra, do 35/36 roku życia, więc coś jeszcze pewnie dorzuci: może jakieś MVP, może kolejne mistrzostwo etc. No poczekamy i zobaczymy. Jak pierwszy raz sobie włączyłem mecz z LeBronem na przełomie 2004/2005 to widziałem co najwyżej kosmicznego atlete, który fajnie podawał, ale miał potencjał. Niesamowity talent, ale zdecydowanie nie był najlepszym graczem w NBA, a z tego draftu chociażby Wade grał dojrzalszą koszykówkę (zgodziłbym się, że Wade był lepszy do jego kontuzji barku). Ale śledziłem go uważnie i co rzuciło mi się w oczy to jego 'drive' do stania się najlepszym możliwym graczem, i to, że się uczy. Tutaj nie chodzi tylko o umiejętności koszykarskie. Jego leadership zawsze był ponad przeciętny, ale po epizodzie w Miami jego zdolności przywódcze wystrzeliły poza orbitę Neptuna. To jest dzisiaj chyba jego największy atut i w całym NBA nikt nawet w 1/5 nie jest takim liderem jak on, na parkiecie i poza nim. Ma się wrażenie, że wsadziłoby się go do najgorszego zespołu NBA i w ciągu rok wszedłby z nim do PO, a w ciągu dwóch do finałów (na wschodzie). Żartobliwie się mówi o nim LeGM, LeCoach, ale w rzeczywistości nie jest to dalekie od prawdy, tu trochę ukłon w stronę jego BBIQ. No jest coś w nim niesamowitego i myślę, że nawet jego najwięksi hejterzy, z czasem go docenią. Być może już się dorobił statusu, gdzie połowa ligi oraz fanów NBA go nienawidzi, ale każdy go respektuje. Czas pokaże i nie mam już nic więcej do dodania na ten czas, fanboy mode #witness

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te bzdury Rodmana z pierwszego postu to się trzymają w Internecie jak smród na gaciach. Za każdym razem jak je widzę tylko uświadamiam sobie jak mało meczy tacy ludzie widzieli. Ostatnio regularnie sobie odpalam mecze młodego Jordana, pewnie nieco z sympatii i nie po raz pierwszy, bo podobnie jak wielu byłem uraczony jego wielkością za młodu, i za każdym razem rażą w oczy wyjątkowo mizerne defensywy. Powiedziałbym kompletny brak pomysłu i przestarzałe sposoby bronienia. Szczególnie odpalając 80s widzę znacznie szybsze tempo gry, wesołą showtime'ową koszykówką biegania od kosza do kosza z mnóstwem posiadań i jeszcze większą liczbą oczek, ot koszykówka dążenia do jak najszybszego zdobycia upragnionych 2 punktów. Defensywa? Panie a co to i na co to komu potrzebne. Taka filozofia gry lat 60-tych, tylko już trochę mniej dzika, mniej bezmyślna. Niestety wciąż zardzewiała. 

A potem odpalam Internet i patrz jakich ciekawostek się w nim dowiaduje - "dzisiejsze gwiazdy by sobie nie poradziły z tamtymi defensywami" "Zobacz ile Jordan musiał robić piruetów i wygibasów, by przełamać najlepsze defensywy." "Jordan by rzucał 50 punktów dzisiaj" "Dzisiaj zawodnicy nie mają charakteru i płaczą" :o Podobno bzdura powtórzona tysiąc razy staje się prawdą, a że grono ludzi, którzy tamte mecze ostatnio widzieli 20 lat temu jest duża, a tych którzy w ogóle ich nie widzieli jeszcze większa, to wystarczy ze 100 razy to powtórzyć, by następne 100 łosiów powtórzyło to kolejne 100 razy.

I tak te jakże prawdziwe informacje są w kółko przenoszone ze strony na stronę. Przez to kółko Jordana, które ma tak wypaczony obraz o swoim idolu, że nigdy w życiu nie przyjmie do wiadomości, że ktoś mógłby być w czymś od niego lepszy albo w czymś Jordanowi mogło być łatwiej. Musi być wszech GOAT + boski status nienaruszalności, ten co miał najtrudniej, ten co nigdy się nie mylił, najgorszy support, najtrudniejsze czasy, największa konkurencja. A co tam że kosz przeszedł 25 lat rozwoju, to się nie liczy, MJ musi mieć najtrudniej i pozostać najlepszy.

Jakim trzeba być dziś dziwakiem by być czyimś fanem i nie mieć problemu z tym, że ktoś jest od niego lepszy?

Temat nawet jak miał potencjał to taka sama gównoburza jak wszędzie: "Mój idol jest lepszy, bo nie zmienił klubu" "A nie bo mój bo miał średnią 6,51513 asysty, a twój tylko 6,51512" "A nie bo mój miał taki support, a twój siaki" "Wcale nie, to mój miał taki, a twój to owaki i nijaki"  :cower:

Za stary już na to jestem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

b.j. armstrong, horace grant, kukoc i rodman zajebiści gracze ale w ASG to oni wystąpili łącznie 4 razy

 

nie chce mi się liczyć ile razy w ASG grali wszyscy compadre Jamesa ale pewnie z 10 razy tyle

O czym Ty piszesz ? Poziom tamtych ASG był 10 razy większy od obecnego cyrku a połowa tych artystów mogła by wtedy co najwyżej podawać piłki lub ręczniki ...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O czym Ty piszesz ? Poziom tamtych ASG był 10 razy większy od obecnego cyrku a połowa tych artystów mogła by wtedy co najwyżej podawać piłki lub ręczniki ...

kawhi keonard, ktory w po robi cos kolo 25-30pktow na bdb ts, w swoim wystepie w asg w tym roku zdobyl 4pkty.

 

to pokazuje, ze raczej poziom jest dosc wysoki.

 

chociaz z drugiej strony to moze przez to, ze mial w tym meczu zly system.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ban za 3...2....1....

Nie no, jestem fanem Kobego, dzięki niemu zacząłem jarać się NBA, zawsze go broniłem ale od poprzednich finałów chyba nikt nie ma wątpliwości, że Lebron jest lepszy niż był Kobe.

 

Główna różnica jest właśnie w tym o czym napisał heronim. Kobe był świetny, ale nie miał takiego atletyzmu jak James. Był pod tym względem dobry, ale Lebron to jest jakiś mutant.

Edytowane przez SlaKB
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

- w 2012 był królem pierwszych 3q, a w czwartej oddawał piłkę Wade'owi

- w 2013 tyłek uratował mu RayRay po jego cegle w game 6

 

sekwencja 4q w 1993:

oddal

miss

FT 1miss

made

made

miss

miss(blok)

reb i oddal

miss

made

24sec violation

miss

made for free bucket, pho bez faulu

paxson uratowal dupe MJa 

 

: )

 

PS

dodam jeszcze ze w D w 4q wygladal jak gowno, taki Harden+

Edytowane przez memento1984
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mierzysz z dzisiejszego punktu widzenia, wiedząc co sie wydarzyło a co nie.

Uważasz ze bez Pipena MJ zdobywałby tytuły?

Jeśli tak to ok.

Jeśli nie postrzegalibyśmy go zupełnie inaczej, jako goscia który imponował w ataku, kręcił staty ale nigdy nic nie ugrał.

Tak to juz jest w życiu że nie tylko musisz byc dobry, ale też znaleźć się we właściwym miejscu we właściwym czasie.

Pippen np. w 98 to już były zwłoki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś mówi, że dyskusja nie ma sensu - oczywiście, że ma. Ale dyskusja ludzi na poziomie. Wiadomo, że Jordana i LeBrona dzieli 20-30 lat, inne epoki koszykówki, medialne, zdrowotne itp. Dlatego ocena mniej lub bardziej będzie subiektywna i zależała od przyjmowanych kryteriów. Nie neguję tego i nie odbieram tego, że ktoś może mówić, że LeBronowi brakuje do Jordana lat świetlnych. Spoko! Ale wtedy pytam, dlaczego tak sądzi i widzę, że '6/6' to się nóż otwiera w kieszeni. Albo widzę post jak ten:

 

"Talent koszykarski, umiejętności techniczne, możliwości w ataku - Jordan >>>> James
Sukcesy drużynowe, tytuły, bilans - Jordan >> James
Osiągnięcia indywidualne, Mvp sezonu i finałów, korony króla strzelców itp - Jordan >>> James
Charakter, psychika, mentalność zwycięzcy - Jordan >>>> James
Koszykarskie IQ - James >> Jordana
Rzuty wolne - Jordan >>> James
Rzuty z półdystansu - Jordan >> James
Post Up - James >> Jordan
Rzuty za 3 pkt - James > Jordan
Obrona - Jordan >> James
Wpływ na wynik drużyny - James >> Jordan
Siła fizyczna - James >> Jordan
Skoczność i szybkość - Jordan >> James"

 

Więcej tych znaków > na korzyść Jordana dać się nie dało? 4 > przewagi w pierwszym podpunkcie? Gdzie LeBron po 14 latach w NBA, dostaje piłkę na izolację przeciwko 95% rywalom w lidze to oni są zesrani, że może ich minąć, wepchnąć w pomalowane, podać na open looka albo rzucić mu sprzed twarzy? I nie musi przy tym robić wygibasów jak to Jordan. Ale cztery znaki większości muszą być. A na wpływ drużyny to 'raptem' 2 na korzyść Jamesa? Gdzie widać jego wpływ na Cavs po jego odejściu albo nawet w tym sezonie jak nie grał. To ja bym dał z 10 na korzyść Jamesa. A dlaczego? A bo mogę. Nie wynika to z żadnych kryteriów, które mogę wytłumaczyć. Po prostu tak daję!

 

"Charakter, psychika, mentalność zwycięzcy - Jordan >>>> James"
 

Już pisałem coś o 'charakterze/psychice i zachowaniu MJ-a'. Przy nim 'bufon' James to niewiniątko. A mentalność zwycięzcy? Jeżeli ktoś sądzi, że ten, kto lepiej rzuca przez ręce w ostatnich sekundach meczu i on 'bardziej' chce wygrać to jest w błędzie. To co najwyżej clutch. Ale mentalność zwycięzcy? To nie James odszedł od kosza, bo musiał tatusiowi słowa dotrzymać. Gościu rokrocznie gra do czerwca. Rozumiem jakby on zrobił sobie rok przerwy od grania, ale on ciągle stawia się na sezon z chęcią wygrywania i walczy do upadłego w czerwcu. To jak to nie jest mentalność zwycięzcy to ja nie wiem, co nią jest.

 

Dlatego ja nie zaprzeczam - póki co Jordan jest przed LeBronem. Ale ten drugi jest naprawdę blisko, bliżej niż się większości wydaje. Sądziłem ze 3-4 lata temu, że LeBron zaraz podupadnie na zdrowiu i będzie walczył o TOP5 z Birdem, Duncanem itp., ale sorry on ich już zostawił ich w tyle (mimo że o wiele bardziej lubię Duncana czy Birda niż LBJ). Został mu Jordan i jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy ogranie drużyny wszechczasów po raz drugi z rzędu i już będzie niemalże na równi z Jordanem w mojej opinii. A jeszcze może pograć z kilka lat.

 

Bo jeżeli za miesiąc LeBron znowu zagra kosmiczne finały i odprawi z kwitkiem czterogłową hybrydę to zrobi coś, czego nikt nigdy nie dokonał. Pokona drużynę z największym talentem w historii tej ligi. Co najmniej 3 z tej 4 mogłoby walczyć o MVP rokrocznie gdyby grali w innych ekipach, 1, a nawet dwóch o DPOY (Durant w tym roku w obronie wymiata!), czterech pewniaków do HoF. a żaden nie skończył jeszcze 30-stki. Całą trójka w prime i z odpowiednim doświadczeniem. Ekipa, jakiej świat nie widział. Jeżeli LeBron ich ogra (znowu!) to nie widzę możliwości, by nie był co najmniej TOP3 u każdego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.