Skocz do zawartości

Warhammer - "Zaginiona karczmarzówna"


Dnc

Rekomendowane odpowiedzi

Rolo po przekroczeniu bram miasta rozglądał się we wszystkich kierunkach - miasto - to był jego cel. Od zawsze chciał wyrwać się ze swojego domu i zamieszkać w jakiejś ładnej kamienicy a najlepiej we własnej posiadłości za murami dużego miasta. To w którym znajdowało się obecnie nie spełniało warunku "dużego" w jego rozumieniu ale jak na początek podobało mu się. W końcu towarzysze zaproponowali aby pójść do karczmy - wybór padł na karczmę z zewnątrz wyglądającą na typową kuźnie alkoholików. 

 

~ Pewnie będzie tam pełno ludzi, ale przynajmniej tanio~

 

- Dobra to wchodzimy do tej karczmy czy nie? Bo zimno tu...

 

[ Rolo czeka na odpowiedź kompanów, jeśli podjęta zostanie decyzja o wejściu wchodzi od razu ]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 Czasu zbiorów, dziesiąty rok panowania cesarza Luitpolda, wieczór.
Holthusen nad rzeką Schnilder.

Knajpa "Der Fatzkeweine"

 

Sceneria: Kilka kopcących smrodliwie świec na krzyżaku zwisającym z sufitu oświetla salę o podłodze wysypanej trocinami i szatkowanym sianem. Brudne stoły ktoś przyśrubował do podłogi, podobnie jak zydle i ławy - i beczki, które postawiono tam, gdzie zabrakło zydli. Ogólnie czuć zapach alkoholu, ludzkiego, niemytego ciała i niepierwszej świeżości jadła, którego smak ktoś chce zabić dużą ilością cebuli.

Osoby: Bohaterowie, oberżysta Drrug Leibnitz, kelnerki Anna i Bessy, wykidajło Karl, lampucery nie pierwszej świeżości - Magnolia, Róża i Stokrotka, wdzięczące się do tych z sakiewką, nizioł szuler Kostek, barwna zbieranina miejscowego elementu i ubogich przyjezdnych, szczury, muchy.

 

 

O ile blask boskiego Sigmara i sługi jego Cesarza oświetla całe imperium, tak w niektórych miejscach zdaje się przygasać. Tak właśnie było w Fatzkenweine, gdzie Ranald - bóg wszelkiego krętactwa, złodziejstwa i innych szemranych interesów -  rozsiadł się swoją szachrajską dupą. Nikt nie spodziewał się tu luksusów czy niechrzczonego piwa. Wręcz przeciwnie - ludzie przychodzili tu by się sponiewierać i upodlić w towarzystwie podobnie myślących. 

Naszych bohaterów powitała nagła cisza i gościnne "spierdalać!" rzucone przez anomimowego odważniaka z głębi karczmy. Po czym wrócił gwar i przestano zwracać na nowych uwagę. Wykidajło, widząc broń spojrzał spod oka i poklepał wymownie ciężką, nabijaną gwoździami pałę, którą trzymał w pogotowiu. A wyglądał conajmniej na półogra, jeżeli coś takiego natura stworzyła.
No cóż, z jakiegoś powodu Fatzkenweine jeszcze nie spalono i nie obrabowano. Zapewne właśnie z tego.

Edytowane przez Dnc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alexander wrócil przed bramy miasta i zagadnał mulnika.

Ten trochę zaskoczony obrócił się do niego i już po chwili było widać, że zmartwiły go słowa woźnicy.

- Łączę się w bólu z Tobą - rzekł - chciałbym pomóc a i pewnie coś dorobić ale niestety nie mam nic dla Ciebie. Żadnego tropu, choćby strzępu. Takiej dziewki z pewnością me bystre oko by nie przeoczyło. Dzisiaj co prawda sporo było tłumów ale jednak jestem pewien tego co mówię. Chyba że pod przebraniem podrózowała lub przyjechała do miasta wczoraj. Wczoraj nie ja miałem służbę...

Tak czy siak - dobrze Ci radzę- popytaj po karczmach, w końcu gdzieś spać musiała, prawda? 

 

 

Chcąc nie chąc Alexander wrócił pod karczmę. Zobaczył tam jescze swoich towarzyszy którzy nie do końca mogli się zdecydowac gdzieś udać się na nocleg. Zwłaszcza dotyczyło to dwójki nowych kompanów.

Gdy dotarł do nich woźnica wszyscy razem weszli do Fatzkenweine.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alexander nie był zadowolony z tego że nic się nie dowiedział od Mytnika. Ale przynajmniej wydaję się że wzbudził litość i chec pomocy u niego. Może będzie dało się to później wykorzystać. Po rozmowie szybko dogonił kompanów i razem weszli do karczmy.

 

Razem z Rola musieli przeciskać się przez drzwi które nie były przygotowane na dwu metrowych wojowników. Wolf popatrzył po ludziach zgromadzonych w karczmie ~najgorsze szumowiny pomyślał.

 

~Będziemy musieli mieć się na baczności. To nie jest odpowiednie miejsce dla Elfa. Hugon ze swoim poczuciem humoru również może nas wpędzić w kłopoty. - myslał dalej

 

Wejście ich grupy spowodowało że karczma na chwile ucichła. Ściągnęli na siebie spojrzenie wszystkich zgromadzonych. Rzadko zdarza się tak dziwna grupa podróżników jak Oni. Przewyższali wszystkich poza wykidajła o poł głowy lub więcej.

 

Alexander szuka wolne miejsca przy stoliku dla nich i kieruję sie do szynkwasu. 

 

- Karczmarzu, piwa dla mnie i moich towarzyszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolo już na samym starcie spotkał kłopoty w postaci bardzo małego wejścia, razem z Alexandrem musieli wykonać kilka akrobatycznych figur aby spokojnie wejść do środka. Po zagoszczeniu za stołami nie było lepiej, pojawienie się dość dużej grupy osób wyglądających bardzo różnie od razu wzbudziło ciekawość osób w karczmie, wszyscy na chwilę przerwali wykonywane czynności aby przyjrzeć się przybyszom. Jednak po rzucaniu na nich okiem od razu wrócili do przerwanych działań. Brak poważniejszych reakcji nie oznaczał, że grupa nie będzie mieć kłopotów. Rolo widząc to miejsce od razu czuł co wisi w powietrzu:

 

~ Oho już mają nas na uwadze. Nie dziwie się. Na pewno każdy nowy jest tu bardzo dokładnie oglądany a co dopiero cała grupa osób i to tak specyficznych. W karczmie tej zapewne "stołują" się jeśli to tak można nazwać cały czas te same osoby i za bardzo nie lubią nowych kontaktów. Nie wiem czy uda nam się tu zdobyć jakieś informacje, boje się że ewentualne podjęcie próby może skutkować bardzo nie przyjemnymi konsekwencjami.~

 

Rolo zasiadł obok Alexandra i zaczął mówić, spokojnie, tak aby towarzysz usłyszał ale reszta karczmy nie.

 

- O k****, ale miejsce. Odchodząc z domu takich spelun chciałem unikać ale jak widać los jest bardzo przewrotny i trafiłem tutaj. Ci ludzie nie lubią obcych - widziałeś jak się na nas patrzyli przy wejściu ? Może być ciężko uzyskać jakieś informację a jeśli już to na pewno nie otwartymi pytaniami. Trzeba wtopić się w tłum, udawać że my się tu tylko bawimy i liczyć że ktoś nie wytrzyma i powie nam coś mimo, że go o to nie zapytamy... jednym słowem - szczęście musi być z nami.

 

Po skończeniu zdania, Rolo chwycił za przyniesione piwo i wziął porządnego łyka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elf, który wszedł razem z grupą, na całe szczęście, nie wzbudził wielkich emocji wśród tubylców. Mimo wszystko, starał się nie wychylać przed szereg, aby nie narobić problemów sobie i towarzyszom. Stanął z tyłu i zaczął obserwować wnętrze przybytku.

~ Zwykła, ludzka karczma. - pomyślał. ~ Prymitywy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garald przysiadł się na pierwszym wolnym miejscu, skosztował piwa, było paskudne, rozwodnione.

 

~ no cóż, lepsze to niż nic ~ pomyślał i pił dalej, po jakimś czasie nawet przyzwyczaił się do smaku, nie przeszkadzał mu już.

Siedział i obserwował ludzi wokół, czasem porozumiewawczo spoglądał na swoich towarzyszy, pytając wzrokiem, czy zauważyli coś ciekawego. 

 

- za długo byłem w drodze... potrzebuje jakiejś dziewki, gdzie tu jest jakiś burdel - powiedział niby do siebie, ale na tyle głośno, by mogli go usłyszeć inni ludzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alexander siedząc i pijąc piwo usłyszał jak odezwał się do niego Rolo.

 

Alexander zamyślił się i odpowiedział

 

- Masz racje Rolo. Tutaj albo są same szumowiny gówno wiedzące albo ludzie wiedzący gdzie można znaleźć każdą osobę ale Ci nam raczej nie zaufają. Nawet na zapach jedzenia mnie tutaj mdli. Myślę żebyśmy się ogrzali i poszukali lepszej karczmy posiłku i noclegu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolo z każdym kolejnym łykiem piwa co raz bardziej czuł jak ono jest ohydne, na początku jeszcze może z nadziei a może po prostu z chęci napicia się czegokolwiek wmawiał sobie że te piwo smakuje dobrze. Jednak po chwili już był w 100% pewny że tak nie jest.

 

Po odpowiedzi Alexandra dodał:

 

- Proponuje zrobić to w miarę szybko, jak spędzimy tu za dużo czasu to zaczniemy śmierdzieć jak oni wszyscy i nie wpuszczą nas nigdzie indziej. Możemy albo zaryzykować i szybko spróbować się czegoś dowiedzieć, licząc że możemy zostać że tak się wyrażę " źle zrozumiani " albo po prostu wypierdalamy stąd. Choc widzę, że nie którym się tu podoba - rzucił wzrokiem na Geralda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 Czasu zbiorów, dziesiąty rok panowania cesarza Luitpolda, wieczór.
Holthusen nad rzeką Schnilder, gospoda "Das Stadttor"


Sceneria: Oświetlone jasno lampami i pachnące jedzeniem wnętrze oberży. Wewnątrz nie ma niczego wyróżniającego - ot porządne stoły na sześcioro ucztujących każdy, zydle z krótkimi oparciami, wszystko widać że regularnie sprzątane. Schody prowadzą na galeryjkę na półpiętrze, gdzie znajdują się drzwi do pokoi gościnnych i dobry widok na jadalnię na dole.

Osoby: Bohaterowie, Karczmarz Marcus Svenson, Kelnerka Brygida, Głos kucharza. Goście: dwójka dobrze odzianych mieszczan gawędzących przy kielichu, czwórka gości w dobrej jakości ubraniach podróżnych (w tym dwójka przy mieczach), dwóch zbrojnych w barwach miejskich, siedzący pod ścianą, o którą oparli halabardy.


"Bramowa" jak sobie nazwę w głowie przetłumaczyli bohaterowie była niczym nie wyróżniającą się gospodą dla osób o nieco zasobniejszych portfelach. Z gatunku takich gdzie koce są prane, pluskwy spotyka się sporadycznie, zaś za odpowiednią opłatą można dostać kąpiel. Zapachy dochodzące z kuchni były nęcące i tak wymieszane, że pochodziły z pewnością z kilku garów jednocześnie. Za plecami oberżysty wisiały zaś na kołkach mosiężne klucze do pokoi.
Takiego miejsca szukają podróżni, którzy pragną odpoczynku.

 

 

 

Nieopodal, knajpa "Der Fatzkeweine"

 

- O witam, witam i o złoto pytam! Hehe - zaśmiał się Kostek - a tak poważnie to chętnie się napiję ale nie myśl, że łatwiej Ci będzie mnie ograć!

Po krótki namyśle niziołek zabiera ze stołu kości i z uśmiechem na ustach mówi:

- To skocz po to piwo to pogadamy jak przystało na pobratymców.

Edytowane przez Dnc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garald rozejrzał się dookoła, jego słowa o burdelu i dziwkach wzbudziły tylko zainteresowanie samych dziwek, nic szczególnego, nie wyglądały na zbyt zdrowe... niestety nikt z bywalców nie zainteresował się tematem, nikt nie podsunął adresu z dobrym domem uciech z młodymi pannami, w którym mogłaby być porwana córka karczmarza. 

 

Garald nie miał ochoty na spotkanie z brudną k**wą, nie był w tych sprawach obyty, tak naprawdę w ogóle nie był obyty, nigdy nie miał ku temu sposobności, w niewoli nie miał jak, człowiek nawet o takich rzeczach nie myśli, kiedy co kilka godzin, najrzadziej raz dziennie musi walczyć o życie. Poza tym, w jego myślach co raz częściej pojawiała się słodka kelnerka z karczmy Bruna.

 

~ k****, co się ze mną dzieje ~ myślał Garald za każdym razem jak o niej wspomniał. Zauważył Hugona, który tylko sobie znanym sposobem już wykombinował dwa piwa i znalazł przyjaciela do rozmowy, Garald postanowił przysiąść się bliżej nich, również zamówił piwo. 

 

~ może ten niziołek coś nam powie, da może jakiś trop, jeśli nie, to dołączymy z Hugonem do reszty ~ pomyślał idąc po piwo,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garald usłyszał Hugona i pokręcił z niedowierzaniem głową 
 

~ noż k**** mogłem się domyślić... blyat ~ pomyślał.

 

- Dwa piwa! - krzyknął do barmana Garald, trzecie zabrał od śpiącego jegomościa, który zdążył wypić może łyk zanim go zmogło i uciął sobie drzemkę na barze.

 

Podszedł do stolika niziołków, postawił przed każdym po piwie. Zanim niziołek zdążył zaprotestować, że przecież chciał po dwa na głowę, Garald zdążył przerwać mu w środku słowa cichym - nie przeginaj przyjacielu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niziolek kiwnal głowa Garaldowi:
- A to witam mości Geraldzie! Dziękuję za te psie siki które tutaj ten zdrzierca nazywa piwem! - krzyknął podnosząc do góry kufel by wypić zdrowie sponsora

- O a to pewnie ciekawa historia jest. Opowiedz skąd się w tym dole wziąłeś - zwrócił się do Hugona pomiędzy szybkimi łykami złotego trunku

Edytowane przez Dnc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alexander ucieszył się wychodząc na dwór ze speluny. Po piwie cały czas miał w ustach posmak jakby ktoś do buzi naszczał. Nienawidził takich miejsc. Z nieba dalej siąpił deszcz. Przyspieszył kroku i razem z Rolo udali się do sąsiedniej karczmy. Już przed wejściem powitał ich zapach dobrego jedzenia. 

 

~mam nadzieję że nie powinno być bardzo drogo. Cóż dziś i tak należy Mi się porządny posiłek i dobre piwo.

 

Po przekroczeniu drzwi powitał ich szmer rozmów, miłe zapachy jedzenia i piwa i przyjazny oku schludne i wspólne pomieszczenie..

 

~Rolo poszedł ze mną. Nie będę się obżerał się przy głodnym. -pomyslał Wolf

 

-Rolo zajmij stolik zamówię dla nas jadło i picie.

 

Wolf podszedł do karczmarza i rzekł 

- Karczmarzu, jadła co tak pięknie pachnie i piwa dla mnie i mojego towarzysza podróży. Znajdzie się wolny pokój dla podróżnych?

 

EDIT: synchronizacja z postem Dnc

Edytowane przez Gregorius
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już od drzwi powitał was uśmiech oberżysty i nie schodził mu on z ust przez cały wasz pobyt. Tutaj widocznie doceniało i dbało o klienta.

- Dwa piwa szlachetny panie i goloneczka jak mniemam, szlachetny panie? Już zaraz przynoszę.

 

Gdy postawił na waszym stole dwa piwa a zaraz przyniósł także i jedzenie. Na odchodne zapytał:

- Na ile osób pokój przygotować? Jedynie dwóch panów będzie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobrodzieju, podróżowaliśmy w piątkę ale nie wiem jakie plany ma reszta. Przygotuj proszę pokój dla naszej dwójki. Ile należy się za nocleg?

 

Po odpowiedzi Karczmarza Alexander wziął do reki kufel i rzekł w strone Rola:

-Twoje zdrowie przyjaciela. Co skłoniło Cie do wyruszenia z rodzinnego domu. Swiat nie jest bezpiecznym miejscem dla samotnie podróżujacych. I to bez broni.

 

Alexander słuchając odpowiedzi delektował się smakiem pysznego jedzenia i piwa. Mimo to nie zapominał o poszukiwaniach.

~zjem i wypije , a następną kolejkę postawie strażnikom miejskim. Jak ktoś będzie coś wiedział to oni. - pomyślał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze co Rolo zrobił po opuszczeniu poprzedniej gospody było zaciągnięcie pełnych płuc świeżym powietrzem. Sam był chłopem ale zawsze dbał oto żeby choć w jego izbie zapach był "trochę" lepszy. Szybkim krokiem wraz z Alexandrem doszli do upragnionej, nowej karczmy. Od progu powitał ich karczmarz a widowi były o wiele ładniejsze niż u konkurencji. Rolo zaniemówił i zapatrzył się na wnętrze, dopiero słowa Alexandra skierowane do niego pozwoliły mu się otrząsnąć.

 

~ No nareszcie, o to mnie się rozchodziło gdy opuszczałem dom rodzinny. Karczma, porządek, inni goście na wysokim poziomie - tak to powinno wyglądać. Nie jakieś podrzędne speluny gdzie do wody wleją byle co, zamieszają i dadzą nazwę piwo. No ale nie tu - przynajmniej tak się wydaje.Tam jacyś rycerze, gdzie tam miejscowi a tamci to ubrania mają więcej warte niż całe moje życie. Tu można rozpocząć działania.

 

Rolo był w dobrym nastroju po przekroczeniu progu gospody. Zawsze chciał obcować z ludźmi uznawanymi przez niego za tych z wyższych sfer.

 

- Ooo piwo już jest - zaczął swoją wypowiedź od odwrócenia uwagi od pytania, ale dziś miał na tyle dobry humor że odpowiedział jednak na całe pytanie.

 

- Sytuacja, sytuacja w domu. Mogę powiedzieć tak. Moje zamierzenia dotyczące życia, mojego życia rozmijały się z tym czego oczekiwał ode mnie ojciec. Dużo nas różniło, były kłótnie i to duże, uwierz mi duże. Wolałem opuścić dom niż walczyć z nim.

 

Rolo odpowiedział na pytania, popił dwa łyki piwa które pobudziły jego umysł. Zaczął myśleć chyba po raz pierwszy odkąd podjęli się zadania co może zrobić żeby pomóc kompanom.

 

- Ty już tak długo "zwiedzasz świat"? Hmn... Jest tu wiele osób, któraś na pewno wie sporo o mieście ale jak zaczniemy pytać wszystkich po kolei to będzie źle wyglądało. Musimy dobrze wybrać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alexander pałaszując mięso kończył pić i mówił do Rolla.

 

-Parę lat już lat na szlaku woże ludzi i towary. Duży kawał imperium zjeździłem. Zdarzało się kursować i do Bretoni.

...

Masz racje że rozpytywanie wszystkich może wzbudzić podejrzenia. Ja bym zapytał strażników miejskich albo karczmarza. Choć pewniejsi straznicy. Tylko po co mówić o porwaniu. Historia że uciekła ode mnie jest chyba bardziej neutralna jeżeli ten cały Dymitri to jakaś ważna persona tutaj oficjalnie lub nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolo z uwagą słuchał Alexandra, przypomniał sobie że w karczmie obok siedzą Hugon, Gerald i Elf którego imienia nie pamiętał.

 

- Musimy pamiętać o tamtych trzech z karczmy obok, jeśli my tu, nawet najbardziej spokojnie będziemy próbować coś podpytać a ktoś podchwyci, że w karczmie obok inna dwójka/trójka robi to samo możemy mieć kłopoty. Powiadasz, że najlepiej pytać strażników... hmn...  a czy oni czasem nie będą "trudni" bo wypytania. Karczmarz dobrze obgadany, po zamówieniu u niego strawy i wypoczynku powinien chętniej otwierać usta..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.