Skocz do zawartości

Warhammer - "Zaginiona karczmarzówna"


Dnc

Rekomendowane odpowiedzi

ndldgw.jpg

 

Rolo po ostatecznym zwycięstwie i pokonaniu bandy goblinów i orka wyglądał na rozluźnionego. Nie przeszkadzały mu uwagi Alexandra na temat jego sztyletu. Wiedział, że nie jest typem wojownika. Z drugiej strony nie był zadowolony z siebie, że żaden z jego trzech wystrzałów z procy nie pomógł wyraźnie kompanom w walce. Ale nie był tym załamany.

 

~ Noo dobra, przeżyliśmy i to najważniejsze. Teraz przetrzepiemy ten obóz, skoro żyli tu chwilę to powinni mieć jakieś złoto czy też świeże jedzenie. Może znajdzie się tu coś co zrekompensuje wyprawę. Najlepiej, żeby była też tu Lenka, znaleźlibyśmy ją, wyczyścili obóz i hop wrócili do karczmy. Oby...

 

~ Aaa jeszcze Magnus, k**** - serio ? Akolita i tak się dał podejść, no ludzie. Teraz będzie trzeba go nieść cały czas... 

 

Pierwszym co rzuciło się w oczy Rola zaraz po wejściu do obozu był wyglądający o wiele ładniej niż inne namiot dowódcy tej bandy oraz zapasy jedzenie. Nie czekając długo ruszył on penetrować wybrany namiot.

 

~Nooo k****, może coś tu będzie ciekawego.

 

W trakcie poszukiwań znalazł złotą szkatułkę, którą chciał wziąć dla siebie i spytał o to kompanów.

 

- Panowie! Pytanie jest. Mogą wziąć te szkatułkę ? Wy wzięliście sobie bronie i inny ekwipunek wojenny, mi nie jest potrzebne tak bardzo uzbrojenie - za to ze złotej szkatułki był bym bardzo rad.

 

~ W trakcie wypowiadania tych słów zauważył wielki zapas jedzenie i nie dokończył nawet całego zdania i już konsumował żarcie.

 

- Zajebiste! Chodźcie, jedzenia jest mnóstwo - starczy dla wszystkich! Na koszt orków !

 

Rolo był tak zaaferowany znaleziskami, że nawet nie zwrócił uwagi na doły i dźwięki dochodzące z nich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po uzupełnieniu ekwipunku nazwanym przez niektórych rabowaniem zwłok ruszyli wspólnie do obozowiska bandytów.
Znalezienie go nie było trudne. Ciężko przeoczyć tak charakterystyczne zapach obozowisk ludzi i jak widać również zielonych śmierdzieli. Gówno, mocz i kapusta walczyło z zapachem lasu i potoku. Niestety wygrywało.
Fetor razem z zapachem niemytych ciał, pieczonego miesa jak i solonych tworzył ciekawą kompozycje.

~Rolo poczuje sie jak w domu - pomyślał ze śmiechem Alexander.

~Mało brakowało i dla mnie tez byłby to "domowy zapach". Ale u mnie ojciec i matula , właściwie Matula przywiązywała wielka wagę do czystości. Zawsze dziwił się jak taka osoba jak jego matka która po każdej pracy musiała myć ręce mogla urodzić się na Wsi.

~Garald, Rolo znałem Magnusa i uważam że powinniśmy go pochować. Zasługuje na to. Był dobrym człowiekiem. Walczył razem z nami. Zawartością jego sakwy możemy się podzielić ale chciałbym pochować z jego bronią i symbolem Urlyka. Zajmiemy się tym jutro rano. Zanim sie zasmierdnie.


Zbliżając się do obozu Alexander zauważył duży choć połatany namiot, doły przykryte krata, małe beczki
i jakieś legowiska. Rolo wyrwał się do przodu ignorując doły i zaczął przeszukiwać namiot.

Kiedy usłyszał jak Rolo mówił :

- Panowie! Pytanie jest. Mogą wziąć te szkatułkę ? Wy wzięliście sobie bronie i inny ekwipunek wojenny, mi nie jest potrzebne tak bardzo uzbrojenie - za to ze złotej szkatułki był bym bardzo rad.

Alexander wkurwił się.

~nic nie zrobił a do złota to pierwszy.

-Może Rolo jednak weźmiesz jakąś broń żebyś następnym razem się przydał. Złoto do podziału na nas trzech takowo jak i ten pierscien.

Alexander zobaczył tylko jak Rolo zamiast odpowiedzieć rzuca się na jedzenie i wpycha całe połacie do buzi.
Na szczęście przestał myśleć o Rolo widząc damskie lusterko i piękny długi łuk. Zabrał łuk i zawołał.

-Garald znalazłem damskie lusterko. Może Lenka tu była. Pomóż mi uwolnijmy z dołów więźniów. Może tam jest.

 

Razem ruszyli ku dołom z więzniami

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garald wchodził do obozu pochmurniały, przyglądając się swojemu nowemu mieczowi zabranemu orkowi. Wyglądał solidniej, niż jego dotychczasowy oręż. 

 

~ Nie powinien tak zginąć, to nie była dobra śmierć. Szkoda go ~ myślał

 

~Garald, Rolo znałem Magnusa i uważam że powinniśmy go pochować. Zasługuje na to. Był dobrym człowiekiem. Walczył razem z nami. Zawartością jego sakwy możemy się podzielić ale chciałbym pochować z jego bronią i symbolem Urlyka. Zajmiemy się tym jutro rano. Zanim sie zasmierdnie. - powiedział Alexander.

 

Garald oczywiście również uważał, że nie należy go zostawiać na pastwę wron, jednak uważał, że lepiej będzie spalić ciało.

 

- Lepiej go spalić, Magnus zginął w walce, nie od ciosu, ale walcząć, pochowajmy go jak wojownika, nie dajmy jego ciału szczęznąć w jakimś dole.

 

W obozie jego uwagę odwróciły na chwilę zapachy jedzenia. Garald zaczął się rozglądać po obozowisku, dostrzegł doły wykopane w ziemi ale zanim zdążył coś powiedzieć usłyszał głos Alexandra.

 

-Garald znalazłem damskie lusterko. Może Lenka tu była. Pomóż mi uwolnijmy z dołów więźniów. Może tam jest.

 

Garaldowi nie trzeba było tego powtarzać, kiwnął głową porozumiewawczo do Alexandra i począł kierować się w stronę dołów.

Edytowane przez kungfubestia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podchodząc do dołu wydawało się ze w środku znajduję sie dziecko. Ale prawda okazała sie zgoła inna.
Elf. Czasem można było na szlaku spotkać przedstawiciela tego gatunku. Alexander podczas swojej podroży
spotkał pare razy Elfy. Za każdym razem zachwycał się ich gracja i elegancja. Wydawało się że w każdym momencie najwazniejszy dla nich był ich strój i zabawa jeżeli to co robili można było tak nazwać. Nie rozumiał ich tak jak elfy są obce dla wszystkich kogo znał.

To nie są Krasnoludy którę może i drażliwe ale można się z nimi napić pośpiewać rubaszne pieśni. Elfy pasują ze swoim sposobem bycia bardziej do pałacu niż do życia miedzy normalnymi ludźmi.

 

Ogladał raz elfa w walce zaatakowanego przez ludzkich rabusiów. Sigmarze, z jaką lekkościa elf unikał wszytskich ciosów. Jak błyskawicznie wyprowadzał swoje ataki. Alexander ledwo mogł nadążyć za ruchami elfa. Najgorszy był ten szyderczy usmiech tak jakby atak trójki rabusiow był odrobina rozrywki, psota dzieci dla niego. Może tak w istocie było. Nawet Alexandra oniesmielało jak wielką wiedzę posiadają. Podobno też zyją ponad 100 lat zanim przestają być uważani u siebie za dzieci. Nie to nie mogła być prawda choć...kto wie.
Nienawidzł w ich postawie zawsze traktowanie jego i innych ludzi z poczuciem wyzszosci i pobłazliwości. I te ciagłe uwagi o manierach, brudzie. Ciezko sie było przyzwyczaic.

Ale dobrze jest miec je po swojej stronie. W walce nie zrównane nigdy nie widział żeby opowiedziały się po stronie zła czy tfu Mrocznych Bogów. Słyszał opowieści jak ludzcy zwiadowcy znajdowali olbrzymie grupy zielonoskórch naszpikowanych długimi strzałami. Tak obcy a jednak mamy wspolnego wroga i możemy sobie pomóc.

A może to też tylko pozory i plotki to ich całe dobro . Stary marynarz opowiedział kiedyś Alexandrowi jak jego statek został zaatakowany przez elfy. Zabiły wiekszosc a z których nie zrobili niewolników. Ale może to tylko bajki zeby ktoś postawił mu kolejną porcje rumu. zaraz Alexander będzie miał okazje sie przekonać. Choć ten biedak chyba już stracił trochę poczucia wyższości po tym jak sadzać po zapachu posiedział we własnym(oby tylko) gównie
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzątali się po obozie jakiś czas, zastanawiając się, co zrobić, Garalt na obrzeżach obozu rzuciły się w oczy ślady toczenia beczek, gdy poszedł za nim odnalazł ślady wozu dowiadując się jednocześnie w którym kierunku odjechał wóz.

 

Alexander kręcąc się w okół namiotu zwrócił na siebie uwagę białego gołębia, który zaczyna na niego gruchac.

 

Rolo wszedł do namiotu i zaczął się w nim rozglądać za skarbami. W pozłacanej szkatule bez zamka, odnalazł błyszczące monety - głównie miedziano-zielone pensy i srebrnoczarne szylingi, ale gdzieniegdzie było widać błysk złotej korony. Znalazł też między monetami srebrną bransoletkę z napisem "Dla Leonory w dniu 14 urodzin". Poza tym w środku była złozona jedna kartka papieru.

Oczywiście szybko wszyscy zorientowali się, że chłop coś wygrzebał i wkrótce cała grupa poszukiwaczy porwanej nachyliła się nad znaleziskami.

 

Po podzieleniu pięniędzy wszyscy zebrali się na wykopanymi prowizorycznymi więzieniami. Kraty oddzielały od nich jednego niziołka i jednego elfa....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~k**** mać, zabrali sobie bronie a teraz jeszcze muszę dzielić się z nimi moją szkatułką. Gdyby nie ja to by pewnie jej nie znaleźli bo rozglądają się tylko za walką i dupami, ja tu tylko myślę logicznie przyziemnie. I co mi z tego zostało? Kilka marnych monet po podziale... ehhh

 

- Jeśli chodzi o ciało Magnusa to zgadzam się z Geraldem - spalmy je jak wojownika

 

~ Ta k**** jak wojownika a padł szybciej niż szczur zdeptany pod butem. Spalmy go bo to zajmie nam mniej czasu niż kopanie dołu dla niego

 

~Co tam w ogóle na tej kartce jest? Jakieś k**** bazgroły a w tym dole to co ? Jakieś następne mówiące zwierzę? Aaa tam idę się napić.

 

- Panowie co jest na tej kartce ? Bo jak dla mnie to tam nic nie ma. A w tym dole kolejny zwierz siedzi? Może chociaż umie gadać to coś od niego wyszarpiemy ? Ja na razie idę zmoczyć usta piwem bo jak mam suche to słabo mi idzie gadka.

 

Rolo z jednej strony wkurwiony na podział monet z drugiej zadowolony że jadło i picie za darmo poszedł nalać sobie piwa. Po wykonaniu tej czynności wraca z kuflem czy innym naczyniem które znajdzie wypełnionym piwem do kompanów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alexander podchodzi do kraty. Oglada ją uwąznie czy nie widać jakiejś pułapki lub zamka. Jeśli nie podnosi ją i pomaga wyjść więźniom.

 

-Hej przyjaciela jestem Alexander, chwycie moją rękę pomogę wam sięwydostać. Jesteście już woli. Ubiliśmy zielonoskórych. Jesteście może rani? Jak was zwą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garald był bardziej podejrzliwy do nowych twarzy, zaciągnął kaptur na głowę i bacznie ich obserwował.

 

-Hej przyjaciela jestem Alexander, chwycie moją rękę pomogę wam sięwydostać. Jesteście już woli. Ubiliśmy zielonoskórych. Jesteście może rani? Jak was zwą? - usłyszał głos Alexandra

 

- Co tu robicie? Dlaczego wpadliście w sidła orków? Gdzie jechaliście? Spotkaliście młodą dziewkę? Czy tam za obozem to ślady waszego wozu? - zadał kilka szorstkich pytań trzymając dłoń na mieczu tak by inni tego nie dostrzegli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Garald spokojnie przyjaciela. widzisz ze mieli przesrana sytuacje -mowiąc to Alexander mruga do Garalda

- I to dosłownie. I tak musimy odpoczac bedzie czas na rozmowy. Powiedza nam co najważniejsze. Przede wszytskim czy widzieli Lenke lub coś usłyszeli. Jak bedą się myli rozejrzymy sie we dwójke wokół obozu. Rolo ich przypilnuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolo przyglądając się wydarzeniom, które rozgrywają się pod kratami spokojnie popija piwo rozmyślając o dalszej części podróży.

 

~ Szkoda, że w którymś z tych dołów nie znaleźliśmy dziewki, mogliśmy z rana zacząć wracać do karczmy i czekać na zapłatę a tak będziemy musieli iść dalej a skoro już tu spotkaliśmy orka to nie chcę myśleć co będzie dalej...

 

W tym momencie Rolo słyszy jak Alexander podaje "pomocną" dłoń komuś z dołu a Gerald zarzuca go tysiącem pytań.

 

~ Hmn.. ciekawe kto jest w tym rowie i czy powie nam coś pomocnego, nie mam zamiaru znowu pomagać jakiemuś przypadkowe kolesiowi, który nic nie wniesie do wyprawy.

 

- Ej panowie, może spokojnie z wyciąganiem go z dołu? Skoro Ork przygotował na nas zasadzkę to nie wiadomo co się działo wcześniej z tymi w rowie, czy ich nie przekręcił na swoją stronę? A nawet jeśli nie to czy powinniśmy od razu tak wchodzić w relacje z nimi ? Będziemy opuszczać obóz to ich wyciągniemy - oni pójdą w swoją stronę a my w swoją.

 

Po wypowiedzeniu tych słów Rolo poszedł uzupełnić braki piwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alexander zobaczył że w dole znajduje się elf i monstrualnie spasiony niziołek. Podał rekę niziołkowi ale ta ześlizgnęła się po warstwie tłuszczu. 

 

~k**** obrzydliwe.

 

Niby przypadkiem zamiast niziołka chwycił rekę elfa pomagając mu zamiast niziołkowi wydostać sie z jamy. 

 

-Garald prosze, pomóz niziołkowi mnie zaczyna boleć bok. Musze wyciągnąć tą jebaną strzałem.

 

W tym momencie Alexander usłyszał Rola jak proponuję żeby zostawić biedaków w jamie.

 

~k**** , ja pi****le, ten jebany c*** z gładka mową i jebanymi manierami jak na chłopa myśli tylko że się nażreć i nakraść złota.

Ja pi****le pewnie w nocy przy pierwszej okazji spierdoli ze złotem. Trzeba będzie go pilnować. Musze porozmawiać z Garaldem.

 

Alexander tego nie wytrzymał i z wyrazem wściekłości odwrócił sie do Rola (podnoszać głos aby zarówno elf jak i Garald dobrze go usłyszeli).

 

-Ty tepy c***u, jakim trzeba być sk****synem żeby zostawić nieszczęśników w niewoli. Cały czas jęczysz nawołujesz do rozwagi. Kim Ty k**** jesteś? Jak trzeba było twojej pomocy to zraniłeś dwa drzewa ale do złoto byłeś pierwszy. Skurwiel z Ciebie.

 

Po tym odwrócił sie do elfa mówiąc :

-przepraszam za mój wybuch ale jak słyszę propozycje żeby zostawić biedne osoby w niedoli to braki mi słów. Mam nadzieję że ze czujecie się dobrze.  Ja niestety muszę zając się swoją rana. Los chciał że główne trudy walki spadły na mnie i strzała w boku zaczyna m uwierać. Ale nie wybaczyłbym sobie gdybym zanim nie zajmę się sobą nie pomógł wam.

 

~Przez jeki Rola nie zdążyłem pójść sam do obozu i teraz muszę się dzieli zdobyczą. Musze zrobić dobre wrażenie na nieszcześnikach kto wie kiedy to sie przyda. Tym bardziej że elf powinien umieć walczyć a gdzieś w pobilzu czają sie dwa gobliny i mogą nam ściągnąć na głowę większe kłopoty - myslał alexander

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garald zajrzał ostentacyjnie do dołu patrząc na grubego niziołka. Potem spojrzał na elfa pytająco

 

~ k****, gdzie ten elf znalazł to bydle? ~ pomyślał

 

- ech... dobra złap mnie za rękę kruszynko - powiedział Garald z przekąsem zapierając się ze wszystkich sił i wyciągając niziołka z dołu.

- co tu robicie? jak się tu znaleźliście? widzieliście może młodą dziewczynkę? wybaczcie te pytania, ale musimy być ostrożni - powiedział

 

Zaciągnął nosem unoszące się w okolicy zapachy, do gówna i uryny był już przyzwyczajony, w zasadzie dziwnie nieswojo czuł się w miejscach, gdzie nie pachniało szczynami. Nie przywykł natomiast do zapachu świeżo pieczonego mięsa, a ten zapach bardzo mu się podobał, zaburczało mu w brzuchu, a zapach jedzenia od razu poprawił mu humor. 

 

- wybaczcie moją ostrożność, straciliśmy dziś jednego przyjaciela w zasadzce tego śmierdzącego orka, ledwo go ubiliśmy, chodźcie zjedzmy coś i porozmawiajmy - powiedział Garald

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jednej z dziur siedzi elf ubrany w strój o ziemistym kolorze, jedynie jego płaszcz jest wściekle zielony, chociaż, przez jego więzienie, trochę przybrudzony ziemią. Jego twarz jest trochę ciemniejsza, niż zwykłego elfa, na głowie brązowa czupryna sięgająca karku, a oczy kontrastują z resztą wizerunku swoim podobieństwem do barwy płaszcza.

Na jego twarzy maluje się grymas wściekłości zmieszanej ze zmęczeniem.

Kiedy tylko usłyszał niziołka krzyczącego "-Jeeeeść! Dajcie Jeeeść!", zareagował.
- Zamknij ten ryj grubasie, ja pierdolę! Ciągle gadasz o żarciu! Jak nie śpisz, to żresz, CZY TY WIESZ, CO TO UMIAR?! Mam Ci przypomnieć, jak się tu znaleźliśmy? Siedzimy w krzakach, pilnujemy traktu, a tu nagle takie jebnięcie, że myślałem, że świat się wali! Ale nie, to musiałeś być ty i twoja pierdolona fasola dzień wcześniej... Tylko wychyliłeś dupę zza tego krzaka, pierdnąłeś i wylądowaliśmy w tym kurwidołku, a dwóch naszych gryzie piach. Pieprzony grubas...

Po tych słowach splunął na ziemię i spojrzał na ludzi stojących nad dziurą. Zauważył, że jeden z mężczyzn podaje mu rękę. Kiedy już wykaraskał się z jego pomocą z dziury, usłyszał jego kłótnię z drugim osobnikiem z piwem w ręku. Spojrzał na niego wymownie i odwrócił się w stronę wybawiciela.

-Tak, wszystko dobrze, dzięki za pomoc. Widać, nie każdy jest skory do pomocy, taka już dola i wychowanie - uśmiechnął się pod nosem, znów spoglądając na drugiego mężyczyznę. - Tak, o tobie mówię... stary.

Edytowane przez thegrottman
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolo spokojnie szedł po kolejną porcję piwa gdy usłyszał ostre obelgi w swoim kierunku płynące z ust Alexandra

 

-Ty tepy c***u, jakim trzeba być sk****synem żeby zostawić nieszczęśników w niewoli. Cały czas jęczysz nawołujesz do rozwagi. Kim Ty k**** jesteś? Jak trzeba było twojej pomocy to zraniłeś dwa drzewa ale do złoto byłeś pierwszy. Skurwiel z Ciebie.

 

Być może większość osób słysząc to odpowiedziały by nerwami i bardzo porywczymi czynami ale Rolo przyzwyczajony był do obelg. W trakcie wielu kłótni z ojcem często słyszał z jego ust ostre obelgi, przyzwyczaił się aby nie reagować impulsywnie.

 

- Panie Woźnica, bądź Pan spokojny bo nerwy nie są nikomu potrzebne. Kim ja k**** jestem? Jestem Rolo - przedstawiłem się już będąc w karczmie ale widocznie nie słuchałeś bo twój łeb zajęty był myślami o wielkim bohaterze Alexandrze, który odnalazł córkę karczmarza i dzięki temu zyskał sławę. Zejdź na ziemie człowieku. Wyruszyliśmy na te poszukiwania z różnych celów. Jeden dla sławy, drugi dla walki, ja dla pieniędzy, może ktoś dla jej cipki, nie wiem - nie wnikam. Każdy poszedł bo miał swój powód. Ja przynajmniej swojego nie ukrywam - chcę na tej wycieczce zarobić i stawiam sprawę jasno. A ty nie zgrywaj bohatera bo to Gerald zadał najważniejszy cios i dostałeś osłabionego rywala. Gdybyśmy nie poszli twoim zajebistym skrótem to w ogóle nie musieli byśmy k**** walczyć.Nie chciałem ich zostawić w niewoli a jedynie nie rzucać się z otwartymi ramionami do nowo poznanych albo nawet nie poznanych stworzeń - taką mam zasadę. Najpierw poznaj potem k**** pomagaj. Widzę, ty wolisz wjebać się na ryzyko w coś - dobra twoja sprawa ale niektórzy cenią swoje życie.

 

Rolo wypowiedział swoje zdania bardzo powoli i spokojnie, nie szargały nim większe emocje. Napełnił kufel od nowa piwem i powrócił pod doły. Zaczął przyglądać się elfowi wyciągniętemu z dołu oraz próbującemu wyjść niziołkowi.

 

- Jestem Rolo jakby ktoś nie usłyszał i mam nadzieję, że zapamiętacie i nie będę musiał powtarzać tego tak jak Alexandrowi. I żeby była jasność - tak, nie chciałem was od razu wyciągać - dlaczego? Powiedziałem to wcześniej i nie będę się powtarzał. Jak chcecie jeść to tam jest mięso ( wskazał na miejsce z jedzeniem ) a piwo jest tam ( wskazuje na piwo ) tylko nie wpierdolcie wszystkiego.

 

Po wypowiedzeniu tych słów Rolo popija spokojnie piwo przyglądając się niziołkowi i elfowi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elf wysłuchał słów Rola i skinął głową.

- Musiałem cię źle zrozumieć, rzeczywiście Twoja logika ma sens, człowieku. Znam już imię jednego z was. Ja zwę się Lorlannan z domu Ulsafyr, dziękuję za ratunek. Nawet jego. -  mruknął, spoglądając w stronę gramolącego się z dziury niziołka. - Zgaduję też, że ten, który mnie wyciągnął nazywa się Alexander, mam rację? 

Podszedł do stołu z jedzeniem, wziął leżące tam udko i zaczął je jeść, patrząc z uśmiechem na nizioła wychodzącego z dziury

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobra, starczy tego! - walnął po głowie Hugona. - Zostaw to, do cholery. Nie sądzisz, że przydałoby się wyjaśnić parę rzeczy? - Spojrzał na wybawicieli i oparł się o stół, skrzyżował ręce na piersi.

 

- Czas wyjaśnić, co tu robimy. Wyszło dosyć dziwnie. Zostaliśmy wysłani przez karczmarza, aby odnaleźć jego młodą. Odpoczywaliśmy po trudach podróży, no i co się stało, słyszeliście, gdy byliśmy w dołach. Nasi towarzysze zginęli, a nas wtrącili do tych dziur, no i zabrali nam nasz dobytek, który pewnie gdzieś tutaj jest. Dzisiaj słyszeliśmy, że się szykowali do jakiejś walki, zgaduję, że z wami.  - spojrzał po mężczyznach. - Wczoraj było ciekawie. Wieczorem słyszeliśmy jakąś kobyłę, więc był i wóz. Wymienili więźnia na trzy beczki z alkoholem i trochę żarcia. - spojrzał na niziołka. - Dobrze, że ten był zamknięty. Usłyszeliśmy imię, chyba chodziło o jakiegoś szefa całej tej wymiany. Powiedzieli je raz, więc mogliśmy źle usłyszeć, ale brzmiało coś, jak Dimortij. - wziął kubek z wodą stojący na stole i wypił powoli. - A teraz, zagadka. Jesteśmy w lesie. Czemu słyszymy gołębie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.