Skocz do zawartości

Warhammer - "Zaginiona karczmarzówna"


Dnc

Rekomendowane odpowiedzi

Podwórze di Mortiego

Leonardo di Morti zdjął fartuch i strzepnął pył z ubrania, po czym zastanowił się krótko. I odrzekł.
A zacny temat, zacny. Nie mam niczego takiego ani w planach, ani na zbyciu. Ale skoro wasz pan tego potrzebuję to spróbuje coś z tego wydłubać. Właśnie kończę "Poranek księżniczki", piękną rzeźbę. Może spodoba się wam i przy okazji narysujecie mi jak miałyby wyglądać te rzeźby. Milo, przyprowadź gości na dół. I każ przyrządzić mi kiełbaski, bom zgłodniał.

Uczeń di Mortiego wydał kilka poleceń kobiecie zamiatającej podwórze i poprowadził Alexandra i Garalta do drzwi budynku, i schodami zaraz za wejściem w dół, do starej piwnicy na wino, którą wcześniej oglądali z góry, przez otwartą klapę.

 

Tymczasem za płotem posiadłości...

 

Hugonowi głowa pękała jak nigdy i znów sobie przyrzekł że to ostatni raz jak tak pije. Pewnie za 3 dni mu się odwidzi. Jednak teraz niziołek nie myslał o niczym innym jak tylko by pozbyć się bólu głowy. Znalazł beczkę z zimną wodą do której spływała deszczówka z okololicznego domu. Zanurzył szybko głowę by pozbyć się kaca. Nie do końca się to udało ale....

Wypatrzył sporą szparę w płocie. Nie zastanawiając się długo zajrzał i zobaczył, że dwójkę jego towarzyszy prowadzi do budynku jakiś młodzieniec a także że mężczyzna stojący w oknie również się ruszył. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że ze swojego posterunku przy oknie zabrał również kuszę...

Hugon szybko poskładał wszystko w całość i szybko dopadł do Rolo.

 

Ten akurat rozmawiał z dwoma czeladnikami gdy nagle poczuł szarpanie za rękaw i krzyki małego niziołka:

- Porwali ich! Porwali! 

Gdy zauważył, że nawet jak na jego pijane oko zbyt dużo im się osób przygląda, zniżył głos i dopowiedział:

- Widziałem przez szparę jak ich prowadzili do domu Di Mortiego i gościu z okna do nich z kuszy mierzył. Zmusili ich by tam weszli. Musimy działać! I to szybko!

 

 

 

Piwnica domu na Schmidtstrasse, pracownia rzeźbiarska Mistrza Leonarda di Morti 

Sceneria: Sucha i chłodna ceglana piwnica o zapachu kamiennego pyłu z nutą woni zwierzęcej. Kilka lamp powieszonych u powały oraz na ścianach rozświetla to miejsce odkrywając stojący na środku, posąg młodej kobiety. Na podłodze trochę kamiennego pyłu i gruzu, jednak zaskakująco mało. Trochę narzędzi w okolicy posągu. Poza schodami, którymi zeszliście są jeszcze jedne, prowadzące w dół, oraz drewniane drzwi, które ktoś prowizorycznie wzmocnił okuciami. Kominek nie pasuje do reszty, wygląda na nowszy. Klapa w suficie jest na powrót zamknięta.

Osoby: mistrz Leonardo Di Morti, uczeń Mildo, Garald, Alexander.

 

dyrD8jP.jpg

- Oto i ona - Leonardo do Morti wskazał towarzyszom upierścienionym palcem statuę, stojącą na środku piwnicy - "Poranek Księżniczki" w całej okazałości! Jest bellissima, prawda? - na chwilę tileański akcent wkradł się do czystego reikspielu artysty.
- Zakładam że nie macie przy sobie węgla i kart by naszkicować mi te rzeźby, prawda? Ale to nie problem zaraz przyniosę. A Mildo przygotuje nam owocowy sok i przyniesie ciastka z miodem, opowiecie mi coś więcej o waszym panu 

- Rusz się, Mildo!
Chłopak pobiegł.
Będę na dole, tam mam szkicownik. Obejrzyjcie sobie dobrze statuę, wyszła mi wyjątkowo dobrze! I na litość Myrmidii nie zaglądajcie za te drzwi, zamknąłem tam Marmura, wyjątkowo ciętego brytana. zazwyczaj siedzi cicho, ale nie lubi obcych.
 

JK2W0Xy.jpg?1

Rzeźba była... piękna. Widać, że artysta zadbał o wszelkie szczegóły, wygładził powierzchnię kamienia tak, by nie było nawet śladów dłuta. Jedyne miejsce gdzie widać było ingerencję narzędzi, to przy nogach, gdzie posąg był mocowany do podstawy... ale widząc rękę mistrza można było być pewnym, że i to wygładzi.
Kroki schodzącego w dół di Mortiego ucichły i artysta zapewne szperał w bibelotach, zaś nasi bohaterowie mieli okazję obejrzeć dokładnie arcydzieło. Gdy go obeszli wokół, wyrzeźbiona twarz zdała się jakaś znajoma... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Mistrzu poranek księżniczki jest wspaniały. Jak już mówiłem Twój kunszt jest niezrównany i dlatego smuci mnie bardzo złe wieści które przynoszę. Mój Pan wysłał mnie do Ciebie , pieniądze nie stanowią problemu - mówiąc to Wolf zbliża się i wyciąga parę złotych monet z sakiewki i klepie się po niej pokazując jaka jest ciężka.

 

-Problem są wieści jakie przynoszę i widząc Twój kunszt bardzo rad jestem że na chwile je oddaliliśmy.

 

Jechaliśmy Panie w większej grupie. Razem z nami podróżował również uczony człowiek którego talent pozwoliłby naszkicować w pełni malunek który mój Pan chciałby abyś wyrzeźbił. Zatrzymaliśmy się w gospodzie niedaleko miasta żeby nocą nie podróżować. Tam zastaliśmy biednego karczmarza któremu porwano córkę. Rano przybyli żołnierze z trupami bandytów i ich hersztem z twarzy coś pomiędzy człowiekiem a czymś dziwnym . Jak go przypiekli zeznał że porwał ją dla Ciebie Mistrzu.

 

Nie mogliśmy pozwolić żeby jakaś kobieta i to nawet nie szlachcianka stanęła na drodze żądaniom mojego Mistrza Pana. Udało się zatrzymać strażników prawa i obiecaliśmy że dziewczyna sama wróci. A za drobna opłata oni zaniechają działań. 

 

Peter, uczony mojego Pana czeka teraz z nimi starając odwieść ich od popełnienia głupstwa. Ale nie mamy dużo czasu.

Mistrzu, nawet jeśli ominie Cie kara to ludzie zniszczą Twoja reputacje. Błagam widziałem Twoje dzieła. Ktoś taki jak Ty nie może pozbawiać ludzi swoich dzieł. Ty Mistrzu musisz tworzyć. Jeśli oddasz dziewczynę obiecuję że potęga mojego Pana powstrzyma strażników prawa. Tylko z nią i jej ojcem będziesz musiał się dogadać i jakoś zadośćuczynić za ich ból. Pomogę Ci w tym i na pewno się to uda. Wiemy że jest tutaj bo w śledztwie strażnicy miejscy zeznali że widzieli ją z twoimi ludźmi. Nie daj swoim ludziom zniszczyć tego co zyskałeś. Swojej reputacji. Dużo zaryzykowaliśmy ale widząc Twoje dzieła wiem że warto.

 

Podczas swojej przemowy Alexander trzyma się cały czas blisko Di Mortii i stara się obserwować piwnice.

Edytowane przez Gregorius
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garaldowi zmroziła się krew w żyłach słysząc słowa Alexandra.

 

~ cyka blyat, teraz to mamy przejebane ~ pomyślał.

 

Garald wykorzystując okazję, że Alexander zajął mistrza, delikatnie podszedł do zamkniętych drzwi próbując je uchylić jak najciszej i tylko na tyle, żeby mógł dostrzec co jest w środku, przy okazji zachowując ostrożność, żeby mógł je zamknąć gdyby faktycznie był tam wściekły pies.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolo wytrzeszczył oczy gdy Hugon zaczął opowiadać historię o tym jak zagrożeni są pozostali towarzysze. Z jednej strony nie był pewien czy to nie jest jakaś pijacka opowieść, która ma jedynie zwrócić zainteresowanie na Hugona czy coś na prawdę się dzieje. Rolo wiedział jedno - nie może prowadzić takiej rozmowy przy nowo poznanych ludziach.

 

- Yyyy, to ja dziękuje i na chwilę idę - zwrócił się do osób z którymi rozmawiał, złapał Hugona za ucho i odciągnął kilka metrów dalej.

 

- k**** jego w te i na zad. Co ty Hugon mi tu pierdolisz, próbuję jak człowiek zdobyć jakieś informacje, dowiedzieć się czegoś pomocnego a Ty podchodzisz, panikujesz i ... śmierdzisz - zwrócił się do niziołka zdenerwowany Rolo

 

Wziął oddech, popatrzył na kompana - zobaczył, że chyba Hugon mówi prawdę, a przynajmniej uważa że wersja, którą powiedział jest prawdziwa.

 

- Hugon czy ty jesteś pewny, że oni są  w niebezpieczeństwie? Bo jeśli pójdziemy tam i okaże się inaczej to wszyscy ale to k**** wszyscy dostaniemy srogie lanie a wiedz, że jeśli tak będzie to gdy wyjdziemy z tego żywo to i ja Ci przyłożę.

 

- Skoro widziałeś jak szli do piwnicy to na podwórzu nie powinno być nikogo. Przerzucę Cię przez bramę, ty jak wylądujesz na ziemi to otworzysz mi ją od środka, wejdziemy i zobaczymy co dalej.

 

Rolo pierwszy raz podejmował działania pod presją, dlatego nie wymyślił dalszego planu. W środku siebie liczył, że po przerzuceniu Hugona okaże się, że nic im nie jest a Hugon dostanie jedynie soczystego kopa za próbę ponowną wejścia na teren pracowni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piwnica domu na Schmidtstrasse, pracownia rzeźbiarska Mistrza Leonarda di Morti 

Alexanader z Garaldem usłyszeli zamieszanie u góry, coś najwyraźniej działo się na podwórzu.

Woźnica nie przejmując się tym dalej mówił a mistrz jakby cofał się do schodów, którymi miał zejść na dół.  Alexander ruszył po schodach w dół za swoim rozmówcą gdy był zza zakrętem usłyszał szybkie kroki i metalowy hałas.

Usłyszał z dołu zgrzyt metalu i po chwili szuranie łańcucha, już chciał zajrzeć, co się tam na dole dzieje, ale potknął się o coś i zobaczył pod nogami małą statuetkę szczura.

Przez chwilę myślał że to żywe zwierzę, tak misternie oddano szczegóły, gdy go podniósł odłamał się delikatny kamienny ogonek...

Momentalnie przyspieszył i zobaczył jak Morti próbuje zamknąć metalowe kraty za sobą. Woźnica w porę zareagował i zatrzymał kraty gdy te były zamykane. Siłując się tak Alexander ciągle myślał o figurce szczura, coś nie dawało mu spokoju.

 

Garald widząc, że gospodarz znika na schodach a zaraz za nim idzie Alexander zajął się drzwiami, które nie puściły za pierwszy razem ale jednak udało się je otworzyć by zajrzeć do środka.
Za drzwami była ciemność, zaś w nozdrza gladiatora uderzył intensywny zwierzęcy odór. Nie skrzywił się, gorsze zapachy się wciaga gdy walczy się arenie.
W ciemności otworzyła się para jadowicie żółtych ślepii i gladiator zaczął czuć odrętwienie ciała. Ocucił go ruch, paskudna jaszczura rzuciła się na niego i ledwie zdołał się cofnąć i zamknąć jej drzwi przed nosem. I przytrzymać, bo walący w nie zwierz najwyraźniej chciał do nich wyjść i niespecjalnie przejmował się, aby najpierw zapukać!

 

Alexander słysząc hałas zapytał:

- Co się tam dzieje? Garald?
Wielki - Garald stęknął z wysiłku - tłusty - łupnięcie boleśnie stłukło bark trzymającego -jaszczur. Na jebanym łańcuchu!

Garald poczuł jakby jego ręka stała się ciężka i trudno było mu nią ruszać. Gdy na nią sporzjał to rzeczywiście, z jego lewą ręką coś było nie tak. Stawała się szara, ciężka, bez czucia, jakby kamienna...
- Nazwę was "Przerażeni Złodzieje" i mam nadzieję że pójdziecie za ładny grosz! - dobiegł pogardliwy głos z dołu, tym razem bez nawet śladu tileańskiego akcentu. 

 

 

Podwórze i ogród domu na Schmidtstrasse

 

 

W ogrodzie, zaskoczona najpierw hałasem, a potem widokiem mężczyzn  kobieta zamiatająca podwórze wypuściła miotłę i pognała do rezydencji, krzycząc:

- Oleg! Oleg!

Gdy najpierw Hugon a potem Rolo wylądowali na ziemi zastanowili się czy ktoś z ulicy to zauważył i dał znać strażom? Kto wie? Liczyli, że tylko ta panikara ich zauwazyła.

Czekać na odpowiedź nie musieli długo.

 

Z okna na piętrze posypały się strzały, po chwili dołączyły do nich bełty z parteru!
Brodaty łucznik najwyraźniej był niezły, od razu wybrał sobie groźny cel - wielkiego chłopa! Pierwsza strzała utkwiła w prawym ręku, całe szczęście dość płytko, ale nim Rolo znalazł kryjówkę za "Odpoczynkiem po kąpieli" łucznik strzelił ponownie, tym razem strzała niegroźnie odbiła się od rzeźby z głuchym stukiem.
Ciemnowłosy podrostek zbrojny w kuszę obrał sobie za cel Hugona. Nie miał tak dobrego pola ostrzału jak sojusznik strzelający z okna na piętrze i chyba nie był też tak wprawny, bo chybił sromotnie, bełt zaś wbił się płot, przebijając go grotem na wylot. Młodzik zniknął we wnętrzu domu. A mały niziołek schował się za posągiem.
k****! - skwitował chłop wyrywając bełt z ręki i prowizorycznie wiążąc tam jakąś szmatę.
Wyłazuj, wyłazuj! - zabrzmiało z górnego okna - Wy się poddać, ja strielać nie budę. Wy się nie poddać - smiert na was

post-1488-0-94984500-1479690447_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~Trafił mnie jebany~- pomyślał Rolo opatrując miejsce gdzie dostał strzałą.

 

~Tylko k**** to jest akurat najmniejszy problem, Hugon miał chyba rację, nie sądzę abyśmy przypadkowo trafili na tak nerwowych i uzbrojonych typów. Coś tam w środku się dzieje, i pewnie nie jest to chlanie wódy do zgonu... k**** na huj się pakowałem w tę podróż... no cóż czasu nie cofnę a i uciec będzie ciężko, trzeba działać~

 

Rolo postanawia odpalić swoją procę.Zawsze ma przy sobie 2-3 kamienie do załadowania ale zanim je użyje patrzy czy w pobliżu nie ma jakiś szczątków marmuru/ kamienia w końcu są na terenie posesji rzeźbiarza. Jeśli je znajdzie to ich używa ponieważ swoje chcę zachować na później. Ładuje procę i próbuje zestrzelić delikwenta stojącego w oknie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garald stękając, jęcząc i sapiąć wysilił się prawie do maksimum żeby zatrzasnąć drzwi przed gębą jaszczura.

 

- Sk****syn! Takiego jeszcze nie widziałem! SUKA!!! - wrzasnął sam do siebie

 

Następnie złapał za miecz w sprawną rękę, druga już była prawie jak kamień, prawie jej nie czuł, postanowił w razie czego wykorzystać jej jako tarczy, ale wolałby nie być do tego zmuszony...

 

Garald zbiega po schodach za swoim towarzyszem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukryłem w spoilerze ze względu na przekleństwa w dużej ilości.

 

 

~k****, coś w tym wszystkim strasznie śmierdzi. Co oznacza ta rzeźba szczura tak niedbale rzucona...chyba że

...

k**** czy to może być prawda. To nie jest rzeźba. k**** biedna Lenka zajebie...zajebie Sk****syna.

Alexander wciąż siłował się z krata nie pozwalając zamknąć kraty Di Mortiemu. Myśl o biednej Lence i o Tym co mogło się jej stać dodało Wolfowi sił. Z całej siły pociągnął pchnął kratę licząc że jednocześnie otworzy mu to drogę do złoczyńcy jak również wytrąci go z równowagi.

-Zajebie Cie...ZAJEBIE !!! Słyszysz kurwo - krzyknął do Leonarda

 

Edytowane przez Gregorius
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podwórze i ogród domu na Schmidtstrasse

 

Rolo bez problemów znalazł amunicję do swojej procy w końcu byli na terenie pracowni rzeźbiarza. Wystrzelony kamień doleciał do okna i trafil Olega w rękę. Ten schował się na chwilę a potem rozmasowując rękę dalej patrolował z kuszą w ręku.

- Wyłazuj, wyłazuj! - zabrzmiało z górnego okna - Wy się poddać, ja strielać nie budę. Wy się nie poddać - smiert na was.

 

Hugon nie wiedząc co zrobić wszedł pod wóz ustawiony obok rzeźb i pchnął go z całej siły. Ledwo się ruszył ale przejechał parę metrów i dał niziołkowi pełną ochronę przed strzelającym z okna Olegiem.

- Rolo! - krzyknął - Pomóż mi bo sam tego nie pchnę! Przynajmniej pod dom tym wozem podjedźmy.

 

 

Piwnica domu na Schmidtstrasse, pracownia rzeźbiarska Mistrza Leonarda di Morti

 

Garald porzucił swój posterunek przy drzwiach i co sił w nogach pobiegł schodami w dół do towarzysza. Nie wiedział co tam go spotka ale słusznie stwierdził że to lepsze wyjście niż stanąć oko w oko z Bazyliszkiem.

 

Alexander w przypływie szału pchnął mocniej kratę i razem z nimi wpadł do środka. Di Morti widząc, że woźnica wszedł do jego kryjówki gdy tylko odzyskał panowanie nad sobą sięgnął od razu po stojący pod ścianą garłacz...

Edytowane przez Dnc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolf,

 

wpadł do pomieszczenia i zobaczył zaszokowanego Di Morti cofającego się pod ścianę próbującego po coś sięgnąć. Jednocześnie słyszał ciężkie kroki Garalda biegnącego do niego.

 

-Koniec z tobą - rzekl do Di Morti

 

Alexander nie dając ułamka czasu 'rzeźbiarzowi' szarżuje na niego nawet nie wyciągając miecza żeby nie tracić czasu . Chce uniemożliwić mu sięgniecie po jakąkolwiek broń przytrzymując/bijąc pięściami aż do przybycia Garalda.

Edytowane przez Gregorius
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolo po trafieniu rywala szybko ogarnął że takie bydle nie podda się po jednym trafieniu. Znalazł następną amunicje do swojej procy i już miał wystrzeliwać po raz kolejny w kierunku okna ale usłyszał Hugona, który wołał go do siebie.

 

~k****, w końcu mówi z sensem. Lepiej będzie jak znajdziemy tamtych dwoje i będzie trzymać się w czwórkę. Nie ma pojęcia co tam się może w środku dziać ale skoro tu na zewnątrz jest przejebane to w środku musi być jeszcze gorzej... ehh a mogłem teraz spokojnie krowy doić to mi się k**** zachciało żyć w lepszym świecie... k**** co ja miałem w głowie... ~

 

Nie mając za dużo czasu na rozmyślanie co by było gdyby Rolo postanowił oddać kolejny strzał z procy w kierunku okna i zaraz po nim gdy Oleg będzie zajęty unikaniem lecącego pocisku doskoczyć do wozu i Hugona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piwnica domu na Schmidtstrasse, pracownia rzeźbiarska Mistrza Leonarda di Morti 

 

Di Morti nie docenił szybkości wściekłego Alexandra. Wolf wykorzystując nie uwagę rzeźbiarza gdy ten sięgał po garłacz natarł na niego.

Jedną ręką przytrzymał mistrza a drugą również sięgnął po garłacz by uniemożliwić Leonardowi jego użycie. 

W tym samym momencie zdyszany do kryjówki wpadł Garald. Nie zadając zbędnych pytań ruszył by pomóc towarzyszowi.

 

Podwórze i ogród domu na Schmidtstrasse

 

Kolejny strzał Rolo jednak nie był tak szczęśliwy jak ostatni i niestety chybił. Chłop jednak nie przejmował się tym i wskoczył pod wóz gdzie razem z Hugonem pchając go zaczęli zbliżać się do drzwi zza którymi znajdował się strzelec.

- k****! Oni tu idą! Oleg chodź tutaj! - krzyczy uczeń mistrza, Mido

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garald podbiegł do szamotających się Alexandra i Di Mortiego, uderzył mocno mistrza rekojeścią miecza w głowę w celu ogłuszenia go, następnie sprawnym cięciem przeciął Di Mortiemu więzadła pod kolanami aby uniemożliwić mu ewentualną ucieczkę. Gdy mistrz się przewrócił Garald z całych sił nadepnął mistrzowi na dłoń - chciał połamać mu jak najwięcej kości w dłoniach...

 

- SUKA!! - wykrzyczał Garald sapiąc ciężko.

 

Nie wiedzieć czemu Garaldowi sprawiała przyjemność ta dzika brutalność i to w jaki sposób krzywdził Di Mortiego, w jego podświadomości porównał on mistrza do handlarza niewolników, który kiedyś wystawiał go na arenie ku uciesze tłumów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podwórze i ogród domu na Schmidtstrasse


Rolo i Hugon pod osłoną wozu dotarli do drzwi z których strzelał uczeń Di Mortiego. Obecnie nikt nie strzelał, byla dziwna cisza...


 


Piwnica domu na Schmidtstrasse, pracownia rzeźbiarska Mistrza Leonarda di Morti 


 


Alexander sprawnie przytrzymał Di Mortiego a Garald mocno poturbował. Mistrz najpierw opuścił broń a następnie sam upadł na ziemię. Towarzysze dla pewności kopnęli jeszcze lezącego parokrotnie przy tym wyzywając po stokroć matkę rzeźbierza a dodatkowo Garald butem połamał mu rękę.


Bestialstwa nie byłoby końcy gdyby na schodach nie było słychać dziwnego, zwierzęcego mlaśnięcia. Jaszczur nadchodził!


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alexander właśnie kopał lezącego Di Mortiego kiedy usłyszał mlaśnięcia za krata.

 

~k**** co to za Jaszczur o którym krzyczał Garald.

 

-Garald, k**** zostaw już go. Coś się zbliża. Co to za jaszczur co krzyczałeś? - zapytał się białowłosego

 

~k**** mać słyszałem kiedyś bajdy o jaszczurze zamieniającym spojrzeniem w kamieniem. ten szczur, te idealne rzeżby....k**** w co wdepneliśmy

 

Sam dla pewności kopnął raz jeszcze Di Mortiego w noge zamierzając złamać mu ją w kolanie. Następnie szybko wziął do reki Garłacz sprawdzając czy jest gotowy do strzału. I poparzył przelotnie przez kratę tak żeby nie koncentrować wzorku w jednym miejscu.

 

~Cokolwiek się zbliża w wąskim korytarzu nawet nie celując zajebie bydle.

 

Alexander zamierza osłonić się Di Mortim w razie potrzeby rzucając go na pożarcie bestii , sam strzelając z za tej osłony najpierw Garłaczem znalezionym w piwnicy ,a następnie swoim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Garald rozgląda się po pomieszczeniu, szukając jakiegoś lustra lub innych metalowych przedmiotów które mogłyby odbić wzrok bazyliszka.

 

- Suka! Jeśli czegoś nie wymyślimy, ten stwór zamieni nas kamień! - krzyknął - Przejrzyj pomieszczenie, może Ty coś znajdziesz - dodał do Alexandra.

 

W razie czego Garald zamierza wrzucić Di Mortiego prosto w paszcze jaszczura, jednocześnie próbować trafić mieczem w oczy potwora mając jednocześnie swoje zamknięte.

Edytowane przez kungfubestia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- H...H...Hugoooon... o ja pi****le gdzie ty biegniesz idioto! - krzyknął Rolo widząc biegnącego towarzysza

 

- Ja pi****le, co on robi. Przecież nie widać nigdzie tamtego kolesia z okna czyli może być wszędzie np. za tamtymi drzwiami które właśnie rozbija drogi Hugon. k****!! - mówił do siebie w myślach chłop

 

Rolo postanawia nie zostawać samemu na podwórzu. Jeśli przez 15 sekund po wejściu Hugona do środka nie usłyszy strzałów, ciosów miecze i dźwięku zarzynanej świni to wbiega do pomieszczenia tam gdzie Hugon.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piwnica domu na Schmidtstrasse, pracownia rzeźbiarska Mistrza Leonarda di Morti 

 

Wielki Jaszczur zszedł niezgrabnie po schodach.

Garald szybko rozglądnął się za czymś co mogło odbić spojrzenie bestii w nią samą, niestety próżno było szukać takich rzeczy w tym bałaganie.

Alexander nie patrząc na stwora wystrzelił z naładowanego garłacza Di Mortiego. Na szczęscie broń miala tak duży zasięg rażenia, ze nie było wymagane celowanie. Spora ilość gwoździ, drzazg i innego świństwa wbiła się i pokiereszowała ciało Bazyliszka. Stwór zawył głośno i rzucił się na przeciwników.

Garald instynktownie rzucił omdlałego Leonarda prosto w paszcze jaszczura. Bazyliszek kłapnął swoją wielką paszczą i jego zęby wbiły się w tors mężczyzny. Di Morti się obudził i przeraźliwie zawył z bólu, otworzył oczy i spojrzał prosto na Bazyliszka. To był jego nędzny koniec!

 

 

Podwórze i parter domu na Schmidtstrasse

 

Hugon wpadł z całym imperem do środka pomieszczenia. Gdy tylko udało mu się wstać od razu zauważył dwie sylwetki, które ruszyły w jego kierunku. Kątem oka dostrzegł także trzecią. Oleg czekał przy drzwiach by od razu zadać cios wchodzącemu, szarża niskiego Hugona zaskoczyła go ale był już gotów na wejście Rolo do środka.

Hugon nie miał czasu zastanawiać się nad swoim szczęście gdyż Mido, uczeń mistrza i Marta, kobieta sprzątająca w domu związali go walką.

Marto! Pokażmy intruzowi, że popełnił życiowy błąd wchodząc do domostwa mistrza! - krzyknął Mido do sojuszniczki

Niziołek nigdy nie był dobry wojownikiem a teraz miał aż dwóch przeciwników!

Edytowane przez Dnc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zajęci katowaniem Di Mortii Alexander i Garald prawie zostali zaskoczeni przez Jaszczura. Na szczeście przerazliwy smród i odgłosy Jasczura pozwoliły w porę zareagować. Alexander szybko podniósł Garłacz i wypalił do wchodzącej do pomieszczenia bestii. Strzał zranił Jasczura. Widać było że polała się z niego krew. Jednocześnie Wolf zobaczył jak Garald podnosi i rzuca na pożarcie Leonardo.

 

~dobry pomysł. Kupi nam trochę czasu.

 

-Garald, zaatakujmy go z dwóch stron - Krzyknał Alexander. Sam szybko wycelował ze swojego garłacza i uważając jedynie żeby nie zranić Garalda strzela do Bazyliszka. Następnie odrzuca Garłacz i atakuję go swoim mieczem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.