Skocz do zawartości

[NBA Finals] Golden State Warrios - Cleveland Cavaliers 2015/16


Mirwir

Mistrz NBA 2015/16  

104 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Mistrz NBA 2015/16



Rekomendowane odpowiedzi

Fajnie pisać o serii z której się jeden mecz widziało i nawet nie pamięta który. Grubo

No nie dziwie się ze nie zaliczysz tego do "zapamietania" Trzeba najpierw widzieć aby potem zapamietac...

 

 

b6ca5dcf3f188a7c4a48ff5f2179ab5f.jpg

 

jedz w takim razie na mecz ligi okregowej do Zegrza, bo przeciez dopoki nie zobaczysz to nie wiadomo, moze to jest lepsze niz finały NBA

 

 

jak znasz laske z pracy i wyglada hujowo, to nie musisz sprawdzac czy akurat na sobotni wieczor sie zayebiscie odpierdoli. Bo ciagle bedzie ta sama c***owa laska, czaisz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo słabe porównanie z łaska. Oj możesz się miło zdziwić ;-)

Linia obrony poprzez atak tym razem nieskuteczne. Tak możesz startować do kogoś co nie widział niższych lig. A na poważnie to nie łatwiej sobie serię obejrzeć niż zacząć pisać ze mną dyrdymaly? Jest taka opcja kondensacji na LP. Kosztuje Ciebie to 60 minut twojego zajebistego życia. To mniej niż dojazd do Zegrza w jedna stronę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nie wkladaj mi zdania ze Pistons było lepsze niż finały. Pisane było czy sezon był ciekawy i ta seria nie była mdla. Zobacz. Jakbym terez przyznał ze nie oglądałem 5 meczy finałowych to ciekawe czy moje zdanie o tym byś chciał rozważyć na podstawie jednej gry. Poproszę o stosowanie analogii w ocenie postawy.

Słowo epickie nie padło. Padło za to całkowite negowanie tego sezonu. To był kontrargument na to ze nie było słabo. Do słowa epicko IMO daleko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Seria Cavs-Pistons nie była zła szczególnie w kategoriach 1#-8#. Imo jedna z najlepszych takich serii w ostatnich latach, ale c'mon. Nikt nie będzie tego sweepu po latach wspominał. Owszem, Detroit grało zorganizowaną koszykówkę, ale brakowało talentu i Cavs mieli każdy mecz pod kontrolą mimo spacerowej gry Lebrona. To samo po drugiej stronie - atak Cavs ślicznie chodził, widzimy efekty tego od g2 z GSW, kiedy to grają prawie, że epicką ofensywę, ale tyle.

Za rok nikt o tym pamiętać nie będzie, podobnie jak zapomnieliśmy kompletnie zeszłoroczny sweep 60 win ATL. 

Edytowane przez RappaR
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nawet często nie pamiętam, który mecz oglądałem w ciekawych seriach, jak to jest środek rywalizacji, a co dopiero jak jest sweep i ciężko o jakiś punkt zaczepny w pamięci.

 

Tą oglądałem, pamiętam jak Detroit prowadzili i trafiali chyba koło 60% za trzy,  mimo to mieli małą przewagę, bo grali no defence. Chyba dwa pierwsze w Cleveland to były.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to nie powód aby dziś jak się pamięta ( kto widzial) ocenić sezon jako słaby. IMO był dobry a taka serię #1 #8 ciekawsza niż przeciętne 4:0

Przypomnę. Dyskusja toczyła się kwestii "marudzenia" na sezon ze lipny....

O 3:00 w publicznej dają Gang Olsena wiec jak komuś nie pasi obecne NBA to może wrzucić kanał otwarty bez kosztów ekstra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą chyba najlepszym przykładem jak Curry przesunął wszelkie granice jeżeli chodzi o shooting jest fakt, że bije Steph rekord finałów jeżeli chodzi o liczbę trafionych rzutów za trzy, a ludzie w sumie wyjebane mają.

To nie Curry przesunął, co cała liga się przesunęła. Wszyscy też mieli wyjebane na to, że w sweepie z ATL Cavs pobili rekord trójek. Co sezon jest bitych kilka różnych rekordów trójek. Zresztą poprzedni rekord należy do Danny'ego Greena sprzed 3 lat, więc o czym my mówimy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie Curry przesunął, co cała liga się przesunęła. Wszyscy też mieli wyjebane na to, że w sweepie z ATL Cavs pobili rekord trójek. Co sezon jest bitych kilka różnych rekordów trójek. Zresztą poprzedni rekord należy do Danny'ego Greena sprzed 3 lat, więc o czym my mówimy?

Zajebiste finały rozgrywał wtedy Green. Ano, pewnie masz rację, w dalszym ciągu jednak zaskakuje mnie, że nikt nie wspomniał.

 

I bardzo słusznie. Tylko ludzie mogą pokazać, że koszykówki rodem z ASG nie chcą oglądać.

Co jest koszykówką rodem z ASG i co jest prawdziwą koszykówką w takim razie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak na tle całej Ligii wygląda PACE gdy mamy wysyp trojek?Drgnelo cos czy nie?W której sekundzie statystycznie rzuca się punkty na akcje lub oddaje rzut?PPG? To samo?Takie krzyżowe porównania fajne by były jak to ewoluje i co z czego wynika.

Na ogórkowy jak znalazl

#7 draft handel podpis FA i nuda przez 3 miechy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zajebiste finały rozgrywał wtedy Green. Ano, pewnie masz rację, w dalszym ciągu jednak zaskakuje mnie, że nikt nie wspomniał.

Miałem napisać, że w sumie dziwne, mimo przeciętnej serii Curry'ego zrobił ten rekord, ale naprawdę rekordy trójek są bite namiętnie co sezon. W samych PO dopiero co Klay pobił rekord trójek w meczu, Cavs pobili rekord w serii, potem przebili go GSW, teraz znowu chyba GSW ma rekord trójek w finałach. Zresztą pisałem - 5 z 9 najlepszych wyników w historii w trójkach jest z tego sezonu. 

No ale Curry faktycznie wysuwa się ostro, bo jakieś 60% jego rzutów to trójki. Sporo też jednak w tym zasługi Cleveland - naprawdę zajebiście zaczęli bronić pomalowane od gry trzeciej, trio Lebron+TT+RJ jest w stanie się jakoś utrzymać na switchach i GSW właśnie na tym przegrywają, bo ktoś im odpowiedział ich własną bronią - atletyzmem w obronie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedzmy, że akcje Warriors to coraz częściej szybkie rzucanie trójek po paru sekundach akcji. Jak robił to w swoim wielkim wejściu Lin przez chwilę to było ciekawym dodatkiem do sezonu, jak 2-3 sezony temu zapoczątkował to szerzej Kevin Durant, który odpalał wielkie triple w 5 sekundzie też jakoś nie drażniło i nawet mnie jarało.

 

Ale jak Warriors długimi momentami nie wiedzą co zrobić z piłką i ładują totalnie bezsensowne trójki ( pod względem taktycznym tak to widzę, bo ja u Nich długimi momentami widzę totalną bezradność w grze ), bo mają problem cokolwiek skonstruować przy dzieleniu się piłką. Oni mają ogromny problem znaleźć łatwe punkty przy dobrze zorganizowanej defensywie. Przecież samym spacingiem powinni robić sobie takie przestrzenie, by łatwiej dochodziło do punktów z pod kosza, a nie widać tego.

 

A wiedzą, że akcje i tak często zakończą rzutem odpalają szybki rzut, gdy obrona skupiona jeszcze na pomalowanym. Nie jest to złe z ich perspektywy, bo jest to skuteczne. Ale nie ogląda się tego dobrze i właśnie ten element przypomina strasznie ASG, gdzie każdy tylko sadzi trójki.

 

Mi się ich po prostu źle ogląda. Tak jak tu wspominałem, Spurs nigdy nie lubiłem, ale ich koszykówka była zawsze przemyślana, była jakimś artyzmem. W Warriors widzę kalkulacje. I oczywiście świetną defensywę. Ale jakoś nie potrafię jarać się ich koszykówką, a tym bardziej zachwalać trójek Curry'ego. Po prostu nie tego oczekuje od NBA. To dla mnie nie jest widowiskowe.

 

Tym bardziej jara jak Pan LeBron, który ma bezsprzecznie gorszy skład i mniej talentu w rosterze daje takie pokazy i niszczy tą koszykówkę.

 

Dla mnie GSW wyznaczają nowe trendy, ale nie są one korzystne. To tak jakby w piłce nożnej pojawił się obrońca, który powiedzmy, nawet na 20 strzałów co najmniej raz regularnie pokona bramkarza rywali strzałem z 60 metrów. Na początku byłaby podjarka, że hoho jakie ten chłopak bramki ładuje i jest co pooglądać. Gorzej, że z czasem mecz zamieniłby się zamiast w konstruowanie akcji to w zabieranie sobie piłki w środku pola, a potem wycofywaniem do rzekomego obrońcy, by strzelał z takiego dystansu. Taktycznie zrozumiałe, ale jak na tym by ucierpiało widowiskowe.

 

Ten przykład to hiperbola, ale ma zarysować pewną moją wizję koszykówki GSW, bo oni nie ewoluują w dobrą stronę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ostatnie 30 lat - najważniejsze mecze przed ich rozpoczęciem, biorąc pod uwagę pozycję zawodników, rekord drużyn i hype wokół

 

g7 ECF 1990 - Jordan Rules, old vs new, potencjalny koniec ery i początek dominacji MJa

g6 Finals 1993 - Barkley MVP - wykurwisty rok kalendarzowy od IO1992- postseason'93, ale Jordan still best in business, Suns 2-3 ale dwa mecze u siebie

g6 Finals 1998 - Jordan na oparach, Pippen plecy 70 latka, Rodman jebiący trupem, Bulls "do jebnięcia" pierwszy raz od dziesięciu lat i Malone&Stockton last push, Jazz 2-3 i potencjalne dwa mecze u siebie

g7 WCF 2000 - początek nowej ery Shaqobe vs trzydziesta ósma porażka Shaqa z rzędu w PO - aka cliffhanger game dla Shaqa

g6 Finals 2011 - pierwszy tytuł Lebrona vs pierwszy tytuł Dirka

g6 ECF 2012 - cliffhanger game na całej karierze Lebrona, last push Celtics, ultimate good vs evil game

g7 Finals 2013 - epic Finals, last push Duncana, Lebron b2b vs Lebron collapse

g7 WCF 2016 - najbardziej napchany nazwiskami mecz kiedykolwiek, szansa Duranta na zdjęcie simlocka pt "always second best"

 

 

ale takiego meczu jak dzisiaj nigdy nie było - 73-9 vs prime Lebron? Curry new King vs Lebron old King?

sytuacja przypomina mi Suns vs Bulls '93 tylko na sterydach - też Barkley skradł Jordanowi cały rok najważniejszego spotlight, rozegrał po prostu lepszy sezon, był pupilkiem mediów, kibiców i reigning MVP, ale wszyscy gdzieś głęboko wiedzieli, że Jordan ma ciągle największego bica i pytanie było po prostu czy i kiedy go pokaże.

 

 

dlatego Lebron musi to wygrać, bo generalnie zazwyczaj w g7 wygrywa po prostu najlepszy zawodnik na boisku, o ile

a) ten najlepszy zawodnik na boisku tego nie zjebie (Kobe 2006, Durant 2016, TMac)

B) support nie odstawi totalnej kaszany (Pippen&Grant 1990)

 

Lebron, żeby to zrobić pewnie będzie potrzebował walnąć one man army show po raz kolejny, bo nie widzę tego inaczej niż Lebron&Irving = 70 punktów, a reszta to hustle points.

 

szansa na walnięcie takiego zespołu jak Warriors jest raz w życiu i szansa na zagranie takiej serii trzech spotkań jak Lebron ma szansę zagrać od 1-3 zdarza się raz w stuleciu i jeśli Lebron wykona ten plan i przywiezie tytuł do Ohio robiąc kolejny raz kosmos to myślę, że jak kiedyś w koszykarskim raju spotkają się wszyscy najwięksi i Lebron postanowi wstać z krzesła to tylko Jordan nie będzie się czuł zobowiązany.

 

 

a z drugiej strony Curry jest trochę w takim punkcie jak Lebron 2011 - trochę sukcesów już było, świetnych momentów w RS, ale generalnie ciągle brakuje postawienia kropki nad "i", zamykając gębę wszystkim haterom. Oczywiście porażka nie skreśli Curry'ego, tak jak nie skreśliła Lebrona, ale zostawi ogromną rysę, której już nigdy nie uda się wymazać - a rysa poddania 73-9 w HCA i 3-1 w Finals to będzie historyczny collapse, przebijający wszystko co zrobił kiepskiego Lebron, Shaq, Bird czy Kobe. Curry zamknie sobie gdzieś drogę do absolutnego szczytu i będzie musiał liczyć na swoich "Warriors" gdzieś w 2020, żeby te winy odpracować.

 

 

widziałem już jednego i drugiego w roli John Rambo meets John Wick meets Terminator i widziałem obu z czapką niewidką na głowie, dlatego przewidzenie czegokolwiek jest niemożliwe, wiem tylko że zdziwię się jak Lebron tego nie wygra.

 

 

 

to jest mecz, gdzie szukasz swoich najlepszych sześciu gości i idziesz z nimi na wojnę - w sumie tu kolejna przewaga Lebrona, bo wydaje mi się, że Cavs już wiedzą kto ich szóstką - Irving JR RJ Lebron TT + Love, a Kerr zdaje się ciągle szukać pośród Barbosów i McAdoooo'óóów.

 

druga sprawa, to mecz będzie pewnie brzydki i ceglasty - big pressure, tough D i rzecz się może rozejść o dominację na tarczy. Jak Draymond nadal będzie pozwalał na tyle w pomalowanym w penetracjach i na zbiórce - to Warriors musieliby uderzać po 18 trójek od Splash Bros, żeby z tego wyjść.

Edytowane przez BiałaCzekolada
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

prawda jest taka, że w g7 grasz już tylko najlepszymi i będę zdziwiony jeśli na boisku pojawią się jakieś randomowe typki, bo gene

Mnie ciekawi czy Tyrone spróbuje zaskoczyć przynajmniej Mozgovem, mimo wszystko brakuje Boguta, pod kilka minut nieobecność Lebrona spróbuje ożywić duo Love+słowiańska świnia. Dziwi mnie no Love for him przez całe finały, jak rok temu mimo wszystko pierdyknął to 28 punktów, to myślałem że się pojawi chociaż na parę epizodów. 

 

Tym bardziej, że to pomalowane jest powodem dla którego od powrotu do Ohio Cavsi wygrywają 3-1. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.