Skocz do zawartości

[NBA Finals] Golden State Warrios - Cleveland Cavaliers 2014/2015


RappaR

Kto mistrzem NBA 2014/2015  

105 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto mistrzem NBA 2014/2015



Rekomendowane odpowiedzi

JH13, dnia 17 Cze 2015 - 05:18, napisał:

Ale za to obrona x100 niż w zestawieniu z Love i Irvingiem. 

problem w tym, że Warriors i tak zagrali dobrą ofensywnie serię. a w takim wypadku różnica talentu musiała okazać się zbyt duża. to znaczy faktem jest, że licząc dogrywkę g1 (nie pamiętam już kiedy Irving złapał kontuzje), to ten support Jamesa zagrał gorszą ofensywnie i bardzo porównywalną defensywnie serię co Cavs '07, a różnicę zrobiła sama postawa LeBrona. i oczywiście, do takich porównań należy podchodzić z dystansem, niemniej kolejnym faktem jest, że przez te 5 spotkań, tak naprawdę cały obwód Cavs poza Jamesem zagrał jedno naprawdę bardzo dobre spotkanie (Dellavedova w g2). i trudno nawet to porównać z sytuacją u przeciwników gdzie sam Iguodala miał ich jakoś 5 razy tyle. 

 

zaś co do obrony, to każdy kij ma dwa końce - gdyby Cavaliers grali w swoim optymalnym składzie - a w optymalnym składzie ofensywnie jest to lepszy zespół niż Warriors - i w ogóle zdecydowanie najlepsza drużyna w lidze w ataku, to Kerr nie mógłby tak łatwo zrezygnować z Boguta, nie wspominając o zupełnie innej obronie na Jamesie. prędzej to Blatt byłby tym rozdającym karty swoimi adjustments, bo chyba miałby wszechstronniejszy roster niż jego vis a vis. należy mieć też na uwadze fakt, że Cavs bronili po trade'ach dobrze i z Lovem, i z Irvingiem, a w pierwszym meczu finałów Irving w ogóle świetnie zagrał w defensywie, bo po prostu Blatt ich świetnie po tej stronie parkietu przygotowywał do każdego kolejnego meczu w playoffach, i to w innych elementach, co jest jeszcze bardziej godne odnotowania.

 

no i pamiętaj o jeszcze jednym fakcie - od momentu tych trade'ów zdrowe Cleveland grało w RS na podobnym poziomie co Warriors - licząc do tych meczów z C's mieli np. +10,2 pts differential, dla porównania Warriors w całym sezonie mieli +10,1. a przecież James w porównaniu do tego, co prezentował w RS, to jednak w finałach wyjątkowo mocno podkręcił tempo. nie twierdzę, że zdrowi Cavaliers wygraliby te finały, ale bardzo naiwnym założeniem jest, że nie wyglądaliby w optymalnym składzie lepiej. wydaje mi się też, że przez fakt grania na Wschodzie, a następnie kontuzji w playoffach, nie przekonaliśmy się jak znakomitym zespołem są zdrowi Cavs, gdy z jednej strony to zespół mogący bronić na świetnym poziomie, a z drugiej - team, który w rundzie zasadniczej miał przez jej połowę (od momentu powrotu Jamesa po kontuzji) ofensywę na poziomie Suns z najlepszych czasów Nasha. nawet ten krytykowany Love, który miał problem z adaptacją do systemu Cavaliers - był jednak bardzo wartościowym zawodnikiem w ofensywie dla Blatta. i jeszcze co do Love'a i jego ewentualnej roli w tych playoffach, to przypomnę tylko, że 140 minut w tej serii zagrał duet Jones-Miller który łącznie zdobył 23 punkty. wcale Love na parkiecie nie oznaczałby znacznego ograniczenia minut Thompsona i Mozgowa - Blatt (np. jak Kerr) zawęziłby po prostu rotację, zaś defensywa Kevina nie musiałaby być tak kosztowna, gdyby Kerr zmuszony był do grania Bogutem czy nawet innym Ezelim. można teoretyzować, ale to nie działa tak zero-jedynkowo, jak zdajesz się to sugerować.

 

oczywiście, Warriors należą się brawa, bo od początku sezonu to właśnie oni mieli wygrać tytuł, i musieli się zmagać z tą presją - jak widać, skutecznie. dominujący sezon. 

Edytowane przez BigManFan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twierdzę, że absolutnie niemożliwe jest, żeby ktoś przez całą serię nie popełnił żadnego błędu, trafił wszystkie rzuty z wolnych pozycji i nie stracił nigdy piłki, z kolei ty napisałeś okraszony efekciarskimi przymiotnikami post, z którego wynika, że fatalne rzuty i idiotyczne straty były motywem przewodnim jego gry, co oczywiście nie ma nic wspólnego z prawdą:

 

fatalna selekcja rzutowa

 

Przeglądnąłem na szybko wszystkie jego FGA z finałów i jego selekcja jest zupełnie normalna. Gdyby była "fatalna", to pewnie ucierpiała by mocno jego skuteczność -skoro nie cierpi, jedynym wytłumaczeniem, byłoby wtedy że trafia rzuty, których normalnie by nie trafił, co jak wiemy nie ma tutaj miejsca. Plz.

 

idiotyczne straty

 

"Idiotycznych" strat nie zaobserwowałem, jego straty wynikają z defensywy Cavs, gość biega 24/7 z Dellavedovą w gaciach, jest  trapowany i podwajany przy każdym picku i penetracji. Nie do końca wymuszonych strat, gdzie błąd był ewidentnie po jego stronie było ze 4-5. Od kilku tygodni jest nawet zdecydowanie lepiej niż w RS, bo prawie całkowicie wyeliminował te swoje high-risk, low-reward jednoręczne lazy passy przez tłum. Plz.

 

niewykorzystywanie czystych pozycji

 

Tu już w ogóle beka i demagogia, rzuciłeś w eter byle co licząc że się przyklei, jakby taki shooter jak Curry, na takim szczeblu jak finały, od takiej defensywy jak Cavs dostawał czyste pozycje. Doliczyłem się 7 open shotów, czyli imponujące 1,4 na mecz i to lekko naciąganych Stephen Curry-open shotów, a nie average-NBA open shotów, bo kolesi, którym wyjście po dwóch zasłonach i rzut z 1,5 metra miejsca/dwoma typami panicznie próbującymi contestować mozemy zaliczyć jako "open" jest tylko paru. Poza tym przy 26 ppg Curry ma elitarne 59% TS i 41% za 3, a ty mu zarzucasz, ze za mało trafia, to ile ma mieć 34ppg/70% TS, PLZ, I DON'T EVEN.

Daleko mi do oczekiwania bezbłędnego meczu. No i ustalmy coś - czego innego będę oczekiwać po Currym, a czego innego po np. Livingstonie i myślę, że nie ma w tym nic dziwnego. I jak dla mnie, to Curry w meczach 1-3 grał średnio. Nie będę teraz przeglądać "na szybko", co mi nie pasowało. Jeżeli miałbym już to robić, to raczej dokładnie, na co niespecjalnie mam czas.

 

Szkoda że nie wszyscy podzielili Twój optymizm i Curry bez głosu na MVP. Na pewno demagogia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo zasłużona wygrana GSW, którzy rozegrali 3 najlepszy sezon w historii tej ligi.

 

Przed tym meczem myślałem, że Curry powinien dostać MVPF w razie zwycięstwa GSW, ale dzisiaj Iggy potwierdził swoją dominację i zasłużenie został nagrodzony.

 

A propos "Finals MVP for LBJ":

‏@royceyoung
Here's the thing: If you dismissed Russell Westbrook's MVP case because of wins and losses, you shouldn't be making one for LeBron right now.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna sprawa z FMVP dla Iguodali, byłem zdziwiony ale jak najbardziej pozytywnie. Golden po pierwszych 3 meczach wyraźnie się obudziło no i zrobili, to co mieli zrobić. Gratulacje dla nich, zwłaszcza dla Kerra, bo on wyglądał na tego, który przeżył to najbardziej. 

 

Ciekawe czy utrzymają ten skład na następny sezon czy ktoś odejdzie. Tak czy inaczej pewnie będą w gronie faworytów. 

 

Lebron w finałach 2-4. Źle to wygląda i jestem ciekawy czy uda mu się wyjść z tego ujemnego bilansu. Za te finały mi go bardzo szkoda, bo chyba wiele więcej się nie dało zrobić. Kapitalna seria w jego wykonaniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratulacje należą się całemu GSW, ale myślę że po tych finałach w sezonie ogórkowym warto będzie przewałkować legacy Iguodali (o ile o takowym można mówić). Iggy z takim wyróżnieniem na pewno utrwali się w historii i to jeszcze po takim sezonie, gdzie przyjął rolę rezerwowego, gdzie wielu uważało, że obecnie jedyne co go czeka to mozolny regres. 

 

W sumie to były spoko PO, 1st round nie było tak spektakularne jak rok temu, ale z drugiej strony też poszczególne rundy były równiejsze. Lebron chyba pozbył się wielu demonów, AD pokazał że idzie nowe, Rondo vs Carlise, przysypanie piachem SAS, zmartwychwstanie Houston, delicje w meczu GSW vs Grizz ostatni run TT jako HC Bulls, kolos na glinianych nogach Hawks, THE TRUTH, czy nawet kunszt Stevensa - było co oglądać.

 

a, fakt, że b2b tytuł MVP finałów zdobywają ultimate rolesi pokazuje wg mnie świetnie, jak napakowana talentem jest obecnie liga.

 

Jeśli już to pokazuje jak napakowane talentem są topowe drużyny, a i tak nie wszystkie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lebron w finałach 2-4. Źle to wygląda i jestem ciekawy czy uda mu się wyjść z tego ujemnego bilansu. Za te finały mi go bardzo szkoda, bo chyba wiele więcej się nie dało zrobić. Kapitalna seria w jego wykonaniu.

Cavs-Spurs, Heat-Mavs, Heat-Thunder, Heat-Spurs, Spurs-Heat, Warriors-Cavs

 

Mi wychodzi 2-6

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iggy zasłużył na MVP? ewidetnie najlepszym graczem tej serii był Lebron który ciągnał wózek cavs za włosy i uszy on his own. Jeżeli Iguadola zasłużył to lebron powinien dostać tę nagrodę z urzędu bez głosowania. Głupia zasada że MVP dostają gracze z drużyny zwycięskiej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i stało się. Nie doszło do "wielkiej niesprawiedliwości dziejowej" czego niektórzy z nas się obawiali. Mimo faktu, że LeBron James wszedł na poziom mentalny jakiego do tej pory u niego nie widzieliśmy, wystarczyło to niestety tylko na wygranie dwóch meczów. 

 

Gdybaniem by było, co by było gdyby Olynyk nie wyrwał ręki Love, a Irving się nie połamał. Czy by Cavs zdobyli misia z nimi? Nie wiem. Nikt tego nie wie i przekonamy się o ile Love nie odejdzie za rok.

 

GSW przez cały sezon było drużyną kompletną. Bez dziury na żadnej z pozycji, z bardzo dobrą ławką. 67 zwycięstw mówi samo przez się. W play-off po kolei natrafili na przyszłego HOFa Unibrew, ale szybko mu wybili z głowy wyrwanie jakiegokolwiek meczu. Później jak zawsze groźne Miśki gdzie nawet w pewnym momencie zrobiło się gorąco przy 1:2. Kontuzje sprawiły, że Miśki odpadły? Być może, też gdybanie. Choć przez całą serię miałem wrażenie że Miśki robią co mogą a GSW ma jeszcze spore rezerwy. Houston to nie byli przeciwnicy dla nich. W pamięci mi zostanie jedna rzecz z tej serii. 13 start Hardena. Seria nawet nie godna do powrotu i nawet mało kto co o niej wspomina.

 

Cavs byli jacyś niewyraźni w trakcie sezonu, więc LBJ pojechał na urlop. Wrócił z urlopu i zaczęło to wyglądać naprawdę fajnie. Oczywiście kamery wszędzie, ploty wszędzie, odpychanie Blatta przez LBJ, Love drama czy odejdzie, a może jednak nie ale spokojnie 2 seed. Runda pierwsza Boston. Szybko, łatwo ale nie przyjemnie. Nie przyjemnie bo Love jak już w końcu zagrał w wymarzonych play-off to chcieli mu rękę u samego dupska urwać. No i pograne dla niego. Później Chicago które przystępowało do serii z mentalnym przeświadczeniem, że jak odpadną to się nic nie stanie bo już się wszyscy przyzwyczaili do tego, że odpadają z LeBronem. Wiedzieli też że trener odejdzie. Nie za bardzo chcieli to wygrać. Kilka wręcz idiotycznych decyzji boiskowych i to by było na tyle. Atlanta chyba za bardzo za bardzo zachłysnęła się swoim sukcesem z RS. Zmęczeni byli? Nie. Słaba ławka? Nie. To co? A no pewnie brak lidera, brak pomysłu na granie czegoś innego. 

 

W finale miał być sweep. Już w drugiej kwarcie pierwszego meczu niektórzy pisali, że po meczu, po serii. A jednak LBJ w grze pokazał, że ma jajca. Wielkie. Jak niesprawiedliwości się obawiałem, tak przy 1:1 zacząłem mocno mu kibicować. Jego hero ball, to jak czynił Dellego i Mozgova lepszymi. Szacunek. Wielki szacunek. Trzeci mecz bardzo fajny, ale później pojawia się postać Kerra. Kerra który jako analityk był bardzo dobry. Kerra który zna smak pierdzionków. Zareagował. i zrobił to bardzo dobrze. Bogut sobie usiadł i już samym sukcesem dla niego jest fakt, że dograł sezon do końca. Zawiódł mnie i to mocno. Drugi który nie pokazał się z dobrej strony był Klay. Jak na drugą opcję najlepszego zespołu NBA - wstyd. Widać było, że dla większości z tych chłopaków to niesamowite przeżycie. Szacunek dla Kerra, że wylał im na łeb kubeł zimnej wody i zrobili co mieli zrobić.

 

To co LeBron osiągnął w tej serii jest naprawdę wielkie. Oczywiście zaraz pojawią się hejterzy, memy, że tyle finałów a miśki dwa ale co z tego? Pokazał, że bierze na bary scrubów i nawet takiej machinie się postawi jak GSW. Szkoda tylko, że w ostatnich dwóch meczach z powodu zmęczenia wyglądało to jak konna szarża Polaków na niemieckie czołgi na początku II wojny światowej.

 

And my man Iggy. Jeden z moich ulubieńców. MVP. Czy zasłużenie? Tak. Bo gdyby nie on, na ławce Kerra nie było nikogo z wystarczającymi dużymi cojones co utrudnił LBJ jak tylko mógł. W sumie to ciekawie to wygląda. W zeszłym roku MVP dla Leo, teraz dla Iggy. Mało kto i na jednego i na drugiego ( jeśli już to prędzej na Khawiego ) obstawiał przed finałami że zostaną MVP. 

 

Piękne finały. Żal mi LeBrona. Ale puchar był tylko jeden. Teraz ogórki trza iść zbierać, na ryby jedziemy i widzimy się pod koniec października. 

 

Show must go on!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Curry nie dostał MVP ponieważ nie jest medialny. 

 

Andre wystrzelił z powodu braku odpowiedzi ze strony Blatta a z drugiej strony z powodu braku talentu aby wszystko w GSW zniwelować. 

Blatt cały czas ryzykował ale jak przeciwnik jest nasrany talentem to trudno jest aby jedno kosztem drugiego wypaliło.

 

niestety to są jedne z tych finałów, które szybko się zapomni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iggy zasłużył na MVP? ewidetnie najlepszym graczem tej serii był Lebron który ciągnał wózek cavs za włosy i uszy on his own. Jeżeli Iguadola zasłużył to lebron powinien dostać tę nagrodę z urzędu bez głosowania. Głupia zasada że MVP dostają gracze z drużyny zwycięskiej. 

 

A wg mnie to nie jest głupia reguła. Różnica między zwycięzcą, a przegranym jest olbrzymia. MVP Iggy się cieszy, Curry lider się cieszy, James płacze z JR i Dellavedovą.

 

No serio - nikt poważnie nie rozpatrywał MVP dla Brwi i RW, bo przegrywali. Co z tego, że w lutym Westbrook miał TD średnio (albo był blisko) jak był tym przegranym? Jakby ten przysłowiowy 'Turner w Philly' robił 40-12-13, a kończyliby z bilansem 12-70 to i tak by mu się należało MVP? Przykład przerysowany, ale właśnie to pokazuje, że przyznawanie MVP przegranym jest niewłaściwe. A za nim ktoś powie 'kogo miał James, a kogo Curry do pomocy'.. trudno. To problem Jamesa. Przyznawanie MVP za posiadanie kalek w zespole? Bez jaj. Rozważanie MVP dla Jamesa jak przegrał w 6 to słaby żart. Jakby poległ po 7, a w GSW nikt nie wyróżnił się niczym to jeszcze można by się zastanawiać. Ale nie w takich okolicznościach.

 

GSW obalili co najmniej 2 mity. Pierwszy to, że aby zdobyć pierścienie potrzebują Boguta. Wiadomo, że gra przeciwko Cavs jest specyficzna, ale Bogut przesiedział na ławce ostatnie mecze. Wyżej w hierarchii był Ezeli czy Lee. Bogut w niektórych seriach był ważnym ogniwem, ale i tak często grywał po 20 - 24 minuty i sobie radzili. Widać, że coraz lepiej radzą sobie bez Kangura i zatykają tę lukę.

 

Drugi mit to, że są drużyną uzależnioną od trójek. W serii z Cavs nie rzucali tak dobrze jak wcześniej, Klay strasznie spalił się w finale, ale i tak dali radę. Teoretycznie cała S5 (od zmian Kerra) potrafi rzucać za 3, ale nie była to ich główna broń. Pojawienie się Iggy'ego też sporo zmieniło, bo on nie boi się wejść pod kosz, rzucić czy kreować kolegów. Pokazał wielkie jaja i dodał do tego znakomitą obronę. GSW potrafiło wygrywać mimo sporych problemów na obwodzie, chociaż kilka wielkich trójek rzucili. Jednak byli od nich mniej uzależnienie niż kiedyś, a i tak ostatnie 3 mecze poszły im gładko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszy mnie, że głosujący na MVP Finałów nie dali się oszukać (jak podczas RS) hype shooterowi jakim jest Curry i rozważali tylko dwie osoby do nagrody.

Iggiego i LBJ. LBJ był najlepiej punktującym, zbierającym i podającym zawodnikiem z obu drużyn (gdyby nie impotencja w ataku kolegów to pewnie miałby triple double staty przez serie)! oraz Iggi był kryptonitem dla LBJ.

 

Na mój gust przez większość q w tej serii stroną dyktującą warunki/tempo byli Cavs, choć nie byli w stanie przełożyć tego w ataku. Procent na którym grali, był porażający, to że te spotkania nie kończyły się blow outem świadczy tylko na niekorzyść GSW.

 

Podczas serii można wyróżnić dwa rodzeje off u GSW

1. Sporo ruchu i extra podań gdzie zdecydowana większość zdobywanych punktów wpadała po asystach. I na to Cavs nie mieli obrony.

2. Curry run&gun show jak 3 wpadały było dobrze jak nie to Cavs byli w grze (mimo, że ich procent był nikczemny przez całą serie)

 

Na przestrzeni serii Curry 38 asyst 28 start, tak chyba nie powinny wyglądać staty MVP RS PG.

Thompson zagrał jeden świetny mecz w ofensywie - g2, niestety dla niego przegrany. Od G4 musiał kryć w ataku Dellego z którym Curry sobie wyraźnie nie radził w g2 i 3. Efekt był taki, że Delly prawie nie punktował i Klay nie dostawał zbyt wielu pochwał za obronę bo kulał w ataku.

 

I tak oto nastąpił podział Splash Brothers - Klay ten od crap-u, Steph ten od splasha.

 

Większość GSW grała w kratkę jeden mecz dobry jeden zły, długość ławki sprawiła, że było w kim wybierać.

 

Front office w GSW będzie miało nie lada problem. Max dla Greena. Co dalej z Barbosa, Speightsem? Lee - ostatni rok kontraktu a 15,5 mln to sporo jak na kolesia z końca rotacji.

 

Czy jesteśmy światkami narodzin dynastii czy to kolejny jedno sezonowy wystrzał? Czas pokaże.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.