Skocz do zawartości

[NBA Finals] Golden State Warrios - Cleveland Cavaliers 2014/2015


RappaR

Kto mistrzem NBA 2014/2015  

105 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto mistrzem NBA 2014/2015



Rekomendowane odpowiedzi

Tak. Wyrwali mecz w Oakland, grając bardzo wąskim i delikatnie mówiąc (cyt. Igora Sypniewskiego) nieekskluzywnym składem. Lebron ma większe jaja, niż cała drużyna GSW razem z rezerwowymi i trenerem i absolutnie mnie nie zdziwi jeśli dokona czegoś wielkiego, carrując drużynę i wygrywając finały.

 

Jak bardzo jest to prawdopodobne ocenimy jutro rano :smile:

Zgadzam sie z Tobą, że Lebron pokazuje w tych finałach naprawde kawal solidnych jąder ale naprawde? Carrując druzyne? Naprawdę? Carrując?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lepos

 

No, a nie? Wyobraź sobie na jego miejscu obojętnie jakiego innego zawodnika i pomyśl jak daleko by zaszli Cavs. Przeszliby Boston? Może. Bullsów już niekoniecznie.

 

oj, ja sie zgadzam z tezą, ale dlaczego carrując drużynę a nie niosąc na swoich barkach, ciągnać na w/w jajach, pchać ten wózek. Cokolwiek. Chodzi mi o to, że używanie angielskiej nomenklatury jest fajne, ale tylko wtedy kiedy jest sensowne, bardziej pozwala wyrazic to co chce się przekazać itp. a mnie carrowanie drużyny to juz po prostu razi, kłuje i wykrzywia :smile: nie wiem jak innych.

 

i nie chce się do tego przypierdzielać, nie miało to być jakies złosliwe, bo sam używam takich zwrotow i też np przyjemnie sie czyta gdy biała chocolate też nagminnie to robi. 

sorry za ot

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha, no to nie zrozumiałem o co Ci chodziło. Głupie słówka z gier online (DotA itp.), które trudno wykorzenić z języka, kiedy się w domu gra, w pracy gra i non stop niedbale rozmawia przez teamspeaka z osobami w różnym wieku i z różnych warstw społecznych, z którymi jakoś się trzeba dogadać. Tak jak różnych korpo mają swoją paskudną branżową nowomowę, tak mają i swoją gracze/programiści/streamerzy/inni. Nie ma o co robić afery ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się kłóci ze wszystkim, co wiemy o Lebronie, kim jest, skąd pochodzi, jak się prowadził, itd., itp.

 

a co wiemy?

 

Skąd taki wniosek Jędras ?

 

obejrzyj sobie Cavs z preseason, ligi letniej i początku sezonu.

obejrzyj sobie Cavs po domniemanych "nieporozumieniach" wewnątrz klubu i z trenerem.

i obejrzyj sobie poprzednie drużyny Blatta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z czym Ci się to kłóci?

 

Najlepszy Lebron w Miami to Lebron, który dostawał znacznie mniejsze wsparcie od słabego Wade'a po 2012 roku (symbolicznym momentem przejęcia teamu był elmination game z Celtics w 2012). Nie bez powodu - Heat wyglądali na dominujący team, kiedy Chris Bosh ostatecznie pogodził się z rolą elitarnego role playera i skoncentrował się na obronie i ochłapach od Jamesa w ataku.

owszem, nie przez przypadek trener LeBrona w trakcie sezonu 11/12 powiedział, że po offseason to zupełnie inny zawodnik, a my widzieliśmy jak niesamowicie poprawił grę na post upie. mam jednak problem żeby dostrzec jak ten indywidualny progres Jamesa połączyć z kontuzjami Wade'a i Boshem - role playerem...

 

Z Lebronem jest podobnie jak z Hakeemem. Ludzi zbyt mocno zapatrzyli się na jakość pojedynczych nazwisk w rosterze i sugerują, że Hakeem miał marny support - kiedy tak naprawdę to jego wsparcie w b2b było właśnie tym, czego Hakeem potrzebowal - czyli twarda defensywa, gra inside-outside, masa trójkowiczów za łukiem i pchanie piłki w jego ręce. Zadaniem supportu jest maksymalizować zalety najlepszego zawodnika i minimalizować jego słabości - dlatego np. Kevin Garnett czy David Robinson nie nadawali się na model Olajuwona (zbyt słaby scoring), a np. Amare Stoudemire mimo ogromnego potencjału ofensywnego - nie był tym kogo Nash całą karierę potrzebował, bo jemu znacznie bardziej przydałby się taki Marcin Gortat.

ja myślę, że jednak to geniusz takich zawodników jak Hakeem czy James powoduje, że o tym ich supporcie potem mówi się, że był ''tym czego właśnie potrzebował'' dany superstar - bo po prostu w najwyższej formie mieli impakt na tyle aspektów gry po obu stronach parkietu. w przypadku Olajuwona z b2b czy LeBrona z 12-13 dochodzi do sytuacji, że ich bardzo dobra gra nie wystarczyłaby na finały, a np. Rockets-Spurs z '95 była wyrównana (4-2, chyba 4-5 bliskich meczów) pomimo tego, że lider pierwszej drużyny robił 35-13-5-4 na 56%fg, a lider drugich 23-12-3 na 45% fg w MATCHUPIE. więc może ten Olajuwon wygrywał nie dlatego, że dostał ''to co właśnie potrzebował'', a dlatego, że był niewiarygodnym zawodnikiem, a jego koledzy przestaliby być wystarczający gdyby nie jego god mode? finały z Magic mocno zaciemniają obraz tego, jak nierównymi zawodnikami w seriach np. z Suns i Spurs w tamtych playoffach byli Horry, Drexler czy inny Elie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

owszem, nie przez przypadek trener LeBrona w trakcie sezonu 11/12 powiedział, że po offseason to zupełnie inny zawodnik, a my widzieliśmy jak niesamowicie poprawił grę na post upie. mam jednak problem żeby dostrzec jak ten indywidualny progres Jamesa połączyć z kontuzjami Wade'a i Boshem - role playerem...

Co nadal nie zmienia faktu, że poziom sportowy duetu Wade-Bosh z roku 2010 - a chociażby finałów w 2013 roku się zmienił i Lebronowi nie przeszkadzało, że Wade gra na oparach, a Bosh zmienił się w role playera. 

 

a myślę, że jednak to geniusz takich zawodników jak Hakeem czy James powoduje, że o tym ich supporcie potem mówi się, że był ''tym czego właśnie potrzebował'' dany superstar - bo po prostu w najwyższej formie mieli impakt na tyle aspektów gry po obu stronach parkietu. w przypadku Olajuwona z b2b czy LeBrona z 12-13 dochodzi do sytuacji, że ich bardzo dobra gra nie wystarczyłaby na finały, a np. Rockets-Spurs z '95 była wyrównana (4-2, chyba 4-5 bliskich meczów) pomimo tego, że lider pierwszej drużyny robił 35-13-5-4 na 56%fg, a lider drugich 23-12-3 na 45% fg w MATCHUPIE. więc może ten Olajuwon wygrywał nie dlatego, że dostał ''to co właśnie potrzebował'', a dlatego, że był niewiarygodnym zawodnikiem, a jego koledzy przestaliby być wystarczający gdyby nie jego god mode? finały z Magic mocno zaciemniają obraz tego, jak nierównymi zawodnikami w seriach np. z Suns i Spurs w tamtych playoffach byli Horry, Drexler czy inny Elie.

 

Przecież nie staram się umniejszać geniuszu Lebrona czy Hakeema - i nie bez przyczyny ta dwójka jest lepsza (tudzież osiągnęła więcej) niż wspomniani KG czy Robinson. Tylko, że dodawanie bonusowego handicapu Hakeemowi czy Lebronowi za "słaby support" to patrzenie bardzo płytko, bo ten support wcale nie był taki zły jak na papierze mogło to wyglądać. Liczy się dopasowanie do lidera, a nie siła nazwisk czy statystyk - dlatego podałem ci przykład Nasha z Amare i Gortatem.

 

WCF '95 to przykład kiedy przeciętny lider z tragicznym supportem spotyka na swojej drodze świetnego lidera z przeciętnym supportem. Rzadko się zdarza, żeby superstar w prime grał z takim gównem jak wtedy David Robinson (chociaż Hakeem w jego roli pewnie poradziłby sobie trochę lepiej)

ot co:

Jest to pod względem ułożenia teamu bardzo dobry support i pod względem jakości jedynie znacznie słabiej niż być powinno .

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym nie znał wyniku serii, nie oglądał żadnego meczu, wszedł na forum i zaczął czytać te wpisy, to pomyslałbym, że CAVS wygrali finały.

 

Po jednym meczu. JEDNYM. Takim, który ani Warriors ani Curry'emu nie ma prawa już się powtórzyć i w którym GSW grając na jakieś 30% możliwości a Cavaliers na jakieś 90% była dogrywka z rozstrzygnięciem -2.

 

Serio jest tu ktoś, kto wierzy że Cleveland może wygrać serię?

 

Na jakie 90% grali Cavs? Oni rzucali 32 procent z gry! 32! Wiec wg mnie ten mec Warriors powinni wygrac, a nie wygrali. To juz sie nie powtorzy, taki slaby rzutowo mecz Cleveland.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na jakie 90% grali Cavs? Oni rzucali 32 procent z gry! 32! Wiec wg mnie ten mec Warriors powinni wygrac, a nie wygrali. To juz sie nie powtorzy, taki slaby rzutowo mecz Cleveland.

 

I sądzisz, że dadzą radę zwiększyć skuteczność w ataku utrzymując ten poziom intensywności w obronie??

Edytowane przez kore99
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały szkopuł, że koszykówka to sport zespołowy który ma swoje tryby i nie ważne jak one są wielkie ważne aby świetnie współgrały.

Od czasów Jordana nie pamiętam aby ktoś tak zmonopolizował koszykówkę w swoim zespole. leBron może nawet i bardziej niż MJ bo wziął na siebie obowiązki playmakera podczas gdy w Chicago w zasadzie takiej potrzeby nie było i była to pozycja wymienna.

Anyway opini jest że James zdobywając mistrzostwo w tym roku staje się automatic GOAT bo z takimi leszczami to jest wyczyn.

 

Hmm oczywiście jest to sukces, ale też warto zauwazyć, że Cleveland to w zasadzie ekslodowali w playoff swoją formą. Fenomenalny timing, który się sprawdza. Grać sezon na pół gwizdka, a w playoff nieznacznie lepiej aby siła na Finał była.

 

3 mecz bedzie ciekawy bo james wyjdzie jako naczelny orangutan miasta i od początku będzie chciał zaznaczyć że On tu rzadzi i przejmuje stery nad Finałami. Jak mu się to uda to jest niezły typ bo zmotywowany i pewny siebie James ciągnie zespół natchnieniem i wszytskie dellavedovy chłoną to i łamią innym kości aby pomóc jegomości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie ze u siebie Cavs beda duzo skuteczniejsi, przede wszystkim beda dostawac gwizdki od sedziow, nie jak w GS.

 

Taki stat:

84% druzyn ktore wygraly Game 3 przy 1-1 wygraly serie, wiec ten mecz jest HUGE

nie dziwi mnie to, ciezko jest wygrac 3 z 4 meczow.


Cały szkopuł, że koszykówka to sport zespołowy który ma swoje tryby i nie ważne jak one są wielkie ważne aby świetnie współgrały.

Od czasów Jordana nie pamiętam aby ktoś tak zmonopolizował koszykówkę w swoim zespole. leBron może nawet i bardziej niż MJ bo wziął na siebie obowiązki playmakera podczas gdy w Chicago w zasadzie takiej potrzeby nie było i była to pozycja wymienna.

Anyway opini jest że James zdobywając mistrzostwo w tym roku staje się automatic GOAT bo z takimi leszczami to jest wyczyn.

 

Hmm oczywiście jest to sukces, ale też warto zauwazyć, że Cleveland to w zasadzie ekslodowali w playoff swoją formą. Fenomenalny timing, który się sprawdza. Grać sezon na pół gwizdka, a w playoff nieznacznie lepiej aby siła na Finał była.

 

3 mecz bedzie ciekawy bo james wyjdzie jako naczelny orangutan miasta i od początku będzie chciał zaznaczyć że On tu rzadzi i przejmuje stery nad Finałami. Jak mu się to uda to jest niezły typ bo zmotywowany i pewny siebie James ciągnie zespół natchnieniem i wszytskie dellavedovy chłoną to i łamią innym kości aby pomóc jegomości.

 

Pytanie czy starczy mu sil? Gosc gra prawie 50 minut na mecz. Kiedys w koncu chyba musi oslabnac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Taki stat:

84% druzyn ktore wygraly Game 3 przy 1-1 wygraly serie, wiec ten mecz jest HUGE

nie dziwi mnie to, ciezko jest wygrac 3 z 4 meczow.

 

 

Staty nie grają. Zapytaj Clippersów, czy też raczej "Frajersów" :)

 

PS: Griffin oddawaj moje 7 stów za typera!  :panda:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WCF '95 to przykład kiedy przeciętny lider z tragicznym supportem spotyka na swojej drodze świetnego lidera z przeciętnym supportem. Rzadko się zdarza, żeby superstar w prime grał z takim gównem jak wtedy David Robinson (chociaż Hakeem w jego roli pewnie poradziłby sobie trochę lepiej)

Skoro ten support taki tragiczny to jak to możliwe, że SAS zasweepowali Nuggets pomimo fatalnej gry Robinsona, a następnie toczyli całkiem wyrównaną serię z Rockets pomimo tego, że Admirał zdecydowanie przegrał swój matchup?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oho. Another wave of Hakeem fapping in 3...

2..

1.

Temat o finałach ale - uznajecie z automatu LBJ nr 2. Never 1. Olajuwon to w wielu przypadkach w waszych rankingach top 5 z racji 2 miszczów. I tej demolki co ją zrobić miał w jednym finale konfy i 2 finałach NBA. Łącznie ok 20-30 spotkań idąc po łebkach definiuje gracza. Który w lidze spędził +15 lat. A drugie mistrzostwo zdobył z "drugim po Jordanie są lat 90".

 

Ki chuy się pytam. Gdzie kończy się obiektywizm a zaczyna zwykłe "tak bo tak"? Bo głupio się przyznać do błędu, przeinaczenia?

Dla mnie Doom2 również był w sferze kurewskozayebistej grywalności gdzieś do 2005 kiedy to z abandoware go odpaliłem.

B real. Drink alco

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WCF '95 to przykład kiedy przeciętny lider z tragicznym supportem spotyka na swojej drodze świetnego lidera z przeciętnym supportem. Rzadko się zdarza, żeby superstar w prime grał z takim gównem jak wtedy David Robinson (chociaż Hakeem w jego roli pewnie poradziłby sobie trochę lepiej)

co do tamtych finałów, to szkopuł tkwi w tym, że w tej serii niekoniecznie Robinson miał gorszy support. zawodnicy, którzy grali powyżej 20 minut w playoffach w tamtych WCF:

 

Drexler: 19-7-5, 44% fg, 21%3pt
Horry: 15-7-3, 42% fg, 43% 3pt
Smith: 7-4-2, 41% fg, 39% 3pt
Cassell: 11-5, 35% fg, 22% 3pt
Elie: 7-4, 48% fg, 50% 3pt 
 
Rivers: 9-2, 40% fg, 38%3pt
Del Negro: 11-3-3, 44%fg, 40%3pt
Rodman: 7-15, 44%fg
Elliot: 17-5, 46% fg, 38% 3pt
Johnson: 16-8, 54%fg

 

 

oczywiście, Robinson miał wyjątkowo przeciętny jak na contendera skład, temu nie przeczę, problem w tym, że zarówno w 94 (w finałach z Knicks Thorpe - drugi najlepszy w Rockets - był chyba szóstym najlepszym zawodnikiem całej serii), jak i w 95 (serie ze Spurs i Suns, Maxwell case) raczej słabo grali koledzy Hakeema. zresztą - przecież nie ma przypadku, że pomimo zdominowania Robinsona, ta seria na którą powołujesz się była w gruncie rzeczy wyrównana (4-2, dużo wyrównanych meczów) i trudno to tłumaczyć inaczej jak tym, że w tej seriii support Robinsona wcale nie był słabszy od tego Hakeema. patrz g6, Hakeem robi 39-17-5 na 64%fg, Robinson 19-10-4 na 36%fg, a spotkanie jest bardzo wyrównane. mniej więcej na tej zasadzie wyglądała dłuższymi fragmentami ta seria.
 
no więc - wydaje mi się, że przesadzacie w drugą stronę i tego całego fitu bez talentu raczej nie należy przeceniać, zwłaszcza, że na tym poziomie w zdecydowanej większości przypadków lider otrzymuje dobrze dopasowany zespół, za to nieporównywalnie lepszy pod względem talentu. przecież z czasów b2b Olajuwon w konkretnych seriach grał dwie półki (co najmniej) lepiej od Barkleya (dwa razy), Ewinga (18-12 na 36%ts?) czy Robinsona, a wyniki tych serii to 4-3, 4-3 (z 1-3), 4-3 (z 2-3) i 4-2. więc czy to było ''rzeczywiście to, co potrzebował Hakeem'' niech każdy sobie odpowie, nie wydaje mi się, żeby oczekiwania jakiegokolwiek superstara kończyły się np. na 6-osobowej rotacji w trakcie mistrzowskiego runu...
 
zaś co do tych finałów, to dłuższymi fragmentami Cavaliers w g2 grali lineupem Dellavedova-Shumpert-LBJ-Thompson-Mozgov. brak rozciągającego grę wysokiego, Shumpert jako spot up shooter i Dellavedova robiący spacing? really? James Jones jako scoring punch? JR Smith, swoją drogą grający beznadziejnie w tych finałach jak na razie? ktoś tego naprawdę broni?
 
Warriors i Kerr ogarną kopuły i zgarną te finały na luzie.
Edytowane przez BigManFan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.