Skocz do zawartości

Czy konferencja wschodnia to jeszcze NBA?


Alternative

  

47 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy konferencja wschodnia prezentuje poziom godny NBA? ;>



Rekomendowane odpowiedzi

Z tego co kojarzę to nie ma ustalonej z góry definicji dobrego bilansu i nie bardzo widzę możliwość ustalenia jakichś kryteriów. Jeden będzie uważał, że dobry bilans jest wtedy gdy drużyna wygra 50 spotkań, a drugi, że wtedy gdy wygra 55 meczów itd. nie wiem co tu jest do rozumienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z siłą konferencji różnie bywało. Obecnie Zachód jest skuteczniejszy mimo chyba mniejszych nakładów pieniężnych. Bywa. Za jakiś czas sytuacja pewnie się odwróci, więc nie ma o co się martwić :)

 

Swoją droga, PO na wschodzie są interesujące w tym roku. Poziom w RS to jedno, ale "fajność oglądania" to drugie i nie zawsze z pierwszym korespondujące.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BTW, to wszystko i tak zależy od poszczególnych drużyn, nie od konferencji. Po Świętach Cavs jak husaria za najlepszych lat, gdzie nie pojechali, to zostawiali zgliszcza, nieważne wschód czy zachód. Chyba tylko Harden się postawił i po dogrywkach w Houston odprawił LeBrona i ekipę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie są, ponieważ jest ona zmanipulowana już na tak podstawowym poziomie jak forma przedstawienia - vide finały i mistrzostwa po stronie Kobe, gdy brak takowych przy LeBronie. poza tym czemu wybrano 50W a nie 49? albo 3 SRS? jak mi się zechcę to dobiorę takie kryteria i zrobię taką tabelkę, że James będzie wyglądał lepiej i ciekawe co wtedy powiecie ;]

Ok.

 

Ja poproszę o zestawienie, ilu rywali z +60W, +55W, +50W i +45W (może być w formie skumulowanej) pokonał James w PO przez swoją karierę. 

Poproszę też o zestawienie tego z całkowitą ilością dostępnych przeciwników (w PO) z takim bilansem w danym sezonie. 

Czyli o materiał do wniosku: "w sezonie n/m w NBA było x zespołów z bilansem +z W, z których zespół Jamesa pokonał y".

 

Później poproszę o zestawienie, jaki udział w bilansach tych pokonanych drużyn mają zwycięstwa przeciwko zespołom <45 W.

Czyli o materiał do wniosku, który bilans był w danym sezonie przeszacowany przez granie przeciwko łatwiejszym rywalom w RS.

 

A później poproszę o to samo, ale względem Duncana. I nie na całą karierę, a tylko lata 2012-2014. Albo Bryanta 2008-2010. 

co do obrazka wrzuconego przez Vana, to został on zrobiony na realGM przez hejtera LeBrona. zobaczcie zresztą nawet na tak podstawową sprawę jak konstrukcja od strony wizualnej - przy Kobe podaje finały i mistrzostwa, przy LJ nie, co oczywiście stwarza odpowiedni efekt wyolbrzymiając różnicę. dlatego też nie ma co nawet rozwodzić się nad kolejnymi rzeczami z tym związanymi jak różne długości karier czy posiadanie Shaqa.

Zgoda, to wpływa na "pierwsze wrażenie", ale nie zmienia nic przy analizie i interpretacji. Po prostu, wiersze niezawierające przeciwnika pomijasz.

 

I nie zmienia jednej podstawowej rzeczy - na Zachodzie finalista potrzebuje średnio trzech lat, aby spotkać się z tyloma przeciwnikami z bilansem +50, co James przez całą karierę.

Jakikolwiek argument, że akurat od 50w za wyjątkiem tego, że akurat 50 ma wśród swoich dzielników liczbę naszych palców?

To ja proponuję 53 - najmniejsza liczba zwycięstw, która wymaga pokonania chociaż jednego przeciwnika z przeciwnej konferencji. Jeżeli uważasz, że 50 jest tendencyjne, to liczmy przy 53. Zapewne nagle wysypie się cały kontener rywali z takim bilansem, których James rozjechał, bo przecież 50 było tendencyjne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nie zmienia jednej podstawowej rzeczy - na Zachodzie finalista potrzebuje średnio trzech lat, aby spotkać się z tyloma przeciwnikami z bilansem +50, co James przez całą karierę.

Nie całkiem. finalista zachodu spotyka tak średnio 3 na sezon takie zespoły, Lebron 2. Czysta matematyka, ale wiem, że Ciebie przerastają cyferki.

 

 

To ja proponuję 53 - najmniejsza liczba zwycięstw, która wymaga pokonania chociaż jednego przeciwnika z przeciwnej konferencji. Jeżeli uważasz, że 50 jest tendencyjne, to liczmy przy 53. Zapewne nagle wysypie się cały kontener rywali z takim bilansem, których James rozjechał, bo przecież 50 było tendencyjne...

A to mieliśmy kiedykolwiek zespół, który nie wygrał nigdy meczu z przeciwnikiem z przeciwnej konferencji? A zespołów +53 win jest tylko samo co zespołów +50, które pokonał Lebron. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie całkiem. finalista zachodu spotyka tak średnio 3 na sezon takie zespoły, Lebron 2. Czysta matematyka, ale wiem, że Ciebie przerastają cyferki.

Spokojnie, nie przerastają. Ale ok, przyczepiłeś się do jednego słówka, które niepotrzebnie użyłem zamiennie. Więc oddaję co Twoje i poprawiam - "pokonuje". Na Zachodzie potrzeba średnio trzech lat, aby w PO pokonać tylu przeciwników z bilansem +50W, co James przez całą karierę. I nawet dopisanie Indianie zwycięstwa za nierozegrany mecz 2 lata temu wiele nie zmienia...

 

 

A to mieliśmy kiedykolwiek zespół, który nie wygrał nigdy meczu z przeciwnikiem z przeciwnej konferencji? A zespołów +53 win jest tylko samo co zespołów +50, które pokonał Lebron.

Ależ mnie to nie interesuje czy był taki przypadek. Wybrałem sobie liczbę 53 i dałem uzasadnienie, bo nie mogłeś przeboleć, że 50 nie ma uzasadnienia to teraz masz - chcę rywali +53, ponieważ to oznacza, że wygrali przynajmniej jeden mecz z drużyną z przeciwnej konferencji. 

 

Chociaż, tak prawdę powiedziawszy, to nie macie wstydu. Do twierdzeń, jaki to dominator, król, geniusz kosza itd, to jesteście pierwsi. Gdyby on wiedział, jak mu wchodzicie w dupę na tym forum, to chodziłby w pasie cnoty, tak na wszelki wypadek, że któremuś z Was odpierdoli zobaczyć idola na żywo. Ale jak ktoś stawia jakiekolwiek ostrzejsze kryteria, to już protest, że niesprawiedliwe, dlaczego 50, a nie 49. Gdyby było 49, to miauczelibyście dlaczego nie 48, byle tylko kryteria nie były ostre, byle tylko lista pokonanych "mocarzy" była jak najdłuższa. Choćby tam byli 76ers - tym lepiej, wszak sztuka jest sztuka. 

 

A tak naprawdę, skoro z niego taki król kosza, to to powinno być nie +50, a +60 i takie pytanie powinniście zadawać - dlaczego na liście są drużyny, które wygrały po prostu 60% meczów. I ta lista powinna być pełna...

Edytowane przez Alternative
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz pytanie czy to wina Lebrona, że wschód ma mniej zespołów 50+?

Sorry, ale pokonanie w I rundzie mocarzy w stylu Lakers 13' czy nawet takie Utah 13' cokolwiek zmienia? Obecne POR 51 winów grałoby na wschodzie, pokonałby je i miałby dodatkowy plus w karierze? Budowanie na tym legacy?

Jedyny raz kiedy mistrz zachodu miał więcej meczy w PO od mistrza wschodu to 14', wcześniej to Heat i Cavs musieli męczyć się więcej meczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe jakie to jest przewidywalne, byłem jakoś dziwnie spokojny, że wcześniej czy później pokażą się tu Lorak z Rapparem, którym się oczywiście to nie spodoba, ba wklejając to miałem nawet wspomnieć o tym, że widać, że przy KB dodawane są linijki z finałem/mistrzostwem i żeby to olać, ale byłem ciekaw, który z was dwóch się pierwszy sam do tego przyczepi - gratuluję Lorak wygrałeś.

 


z kolei jeśli chodzi o balans sił między konferencjami to pamiętajcie, iż to działa w dwie strony. tzn. jeśli wschód gorzej buduje drużyny a zachód lepiej, to gwiazdy west mają dzięki temu łatwiej a east trudniej. czego zresztą LeBron i Kobe są doskonałymi przykładami. tak wiec "suma wysiłku" na dojście do finału wcale nie musi być tak różna, gdyż owszem, na wschodzie ma się gorszych przeciwników, ale też gorszy support, na zachodzie odwrotnie ;]

jak już koniecznie chcesz żeby nie było gadek o gorszym supporcie, Shaqach itp to skupmy się tylko na okresie Lebrona w Heat masz jego cztery lata kiedy dochodził do finału wygrał dwa tytuły i trzy lata Bryanta 2008-20010 także masz cztery serie dodatkowe dla Lebrona.

 

Heat - na 16 serii 5 wygranych z zespołami powyżej 50W , Lakers na 12 serii - 10 wygranych z zespołami powyżej 50W

 

Jesteś lepszy w liczeniu Lorak więc sprawdź proszę czy gdzieś się tu nie pomyliłem bo przyznaję, że nie przykładałem się do tego zbyt uważnie.

 

dziękuję

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do obrazka wrzuconego przez Vana, to został on zrobiony na realGM przez hejtera LeBrona. zobaczcie zresztą nawet na tak podstawową sprawę jak konstrukcja od strony wizualnej - przy Kobe podaje finały i mistrzostwa, przy LJ nie, co oczywiście stwarza odpowiedni efekt wyolbrzymiając różnicę. dlatego też nie ma co nawet rozwodzić się nad kolejnymi rzeczami z tym związanymi jak różne długości karier czy posiadanie Shaqa.

 

Oczywiście,że nie bo też i po co? :smile:

Tak to można zanegować kazdą statystykę. Każdą!

Czyli np 20 zbiórek to zmanipulowanie bo 15 zbiórek może być więcej.

Tak więc strzelasz sobie w stopę bo Ty chyba najbardziej lubisz grzebać w statsach a więc każdą statse jaką dasz z góry można obalić jako zmanipulowną bo dlaczego 50 win to wyznacznik? Hmm to dlaczego ortg ma być jakimś wyznacznikiem np. ?

 

Przegrywasz zawsze.

 

 

 

z kolei jeśli chodzi o balans sił między konferencjami to pamiętajcie, iż to działa w dwie strony. tzn. jeśli wschód gorzej buduje drużyny a zachód lepiej, to gwiazdy west mają dzięki temu łatwiej a east trudniej. czego zresztą LeBron i Kobe są doskonałymi przykładami. tak wiec "suma wysiłku" na dojście do finału wcale nie musi być tak różna, gdyż owszem, na wschodzie ma się gorszych przeciwników, ale też gorszy support, na zachodzie odwrotnie ;]

Antylogika i to na potwornym poziomie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe jakie to jest przewidywalne, byłem jakoś dziwnie spokojny, że wcześniej czy później pokażą się tu Lorak z Rapparem, którym się oczywiście to nie spodoba, ba wklejając to miałem nawet wspomnieć o tym, że widać, że przy KB dodawane są linijki z finałem/mistrzostwem i żeby to olać, ale byłem ciekaw, który z was dwóch się pierwszy sam do tego przyczepi - gratuluję Lorak wygrałeś.

zwróć uwagę na manipulację w tabeli i dostań taką odpowiedź. bezcenne.

 

co do reszty, to zauważ Van, iż nie polemizuję z tym, że wschód jest słabszy. zwracam natomiast uwagę na to, że jeśli chce się zmierzyć trudność drogi w playoffs, to kryterium 50W jest chybione. skoro bowiem east od lat jest generalnie źle zarządzany, to żeby takie porównanie w ogóle miało rzetelny punkt startowy, należałoby najpierw wykazać, iż dany superstar ze wschodu ma w tym względzie przewagę nad resztą konferencji oraz sytuację na tym samym poziomie, co superstar z zachodu, z którym jest porównywalny.

 

gdzie jednak prowadzą dyskusje o supportach to wszyscy wiemy dlatego też jeśli chcemy ich uniknąć, a jednocześnie zobaczyć, kto miał trudniejszą drogę, to inne podejście będzie lepsze, gdyż wyeliminowane zostaną wady przedstawionego w "twojej" tabeli. otóż należy zobaczyć ile 7 i 6 meczowych serii musiał rozegrać dany superstar. to nie tylko odpowie nam na pytanie o trudność drogi, ale zrobi to w dość dokładny sposób, bo przecież uwzględnione zostaną nawet takie niuanse jak kontuzje czy przede wszystkim matchupy. jest przecież tak, iż pokonać drużynę 55W może być łatwiej niż 45W właśnie ze względu na to, że jeden przeciwnik leży bardziej niż inny.

 

jeśli chodzi o surowe liczby, to Kobe ma 6 serii 7 meczowych oraz 11 sześcio, LeBron odpowiednio 5 i 10. tak więc blisko, tyle że kariera Bryanta jest dłuższa i miał więcej playoffowych sezonów. dlatego też spójrzmy na to jaki % ich wszystkich serii stanowiły 6 i 7 meczowe:

 

gracz	7	6
KB	13,6	25,0
LJ	16,1	32,3
widać więc jasno, iż James miał jednak trudniejszą drogę w playoffs jeśli uwzględnimy takie niuanse jak siła drużyny, kontuzje czy matchupy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli chodzi o surowe liczby, to Kobe ma 6 serii 7 meczowych oraz 11 sześcio, LeBron odpowiednio 5 i 10. tak więc blisko, tyle że kariera Bryanta jest dłuższa i miał więcej playoffowych sezonów. dlatego też spójrzmy na to jaki % ich wszystkich serii stanowiły 6 i 7 meczowe:

 

gracz	7	6
KB	13,6	25,0
LJ	16,1	32,3
widać więc jasno, iż James miał jednak trudniejszą drogę w playoffs jeśli uwzględnimy takie niuanse jak siła drużyny, kontuzje czy matchupy.

 

 

Lorak z całym szacunkiem, ale nie widzę tu związku przyczynowo-skutkowego. Równie dobrze można powiedzieć, że LBJ nie potrafił wcześniej zamykać serii i męczył się z większą ilością rywali. W ten sposób otrzymujemy zgoła odwrotny obraz przedstawiający słabość LBJ (prawie połowa serii PO kończył w 6 lub 7 meczach).

 

Na pewno nie długość serii świadczy o trudności rywali, jeżeli o czymkolwiek świadczy, to raczej o wyrównanym poziomie drużyn, które się ze sobą spotkały w danej serii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lo najtrudniejsza jest droga smoka.

 

 

Nie wiem o co się spierasz o to, że LBJ musiał się męczyć do g7, zamiast zamknąć to wcześniej? Bo nic innego te dane nie pokazują. Nie wiem o co toczy się dyskusja, bo wydawało mi się, że za fakt uznaje się słabość non-hca teams na Wschodzie względem Zachodu?

 

Oczywiście bywają gierki pod matchup, ale nie o to tu chodzi. Wschód jest słaby, ale jakiś contender zawsze tam się chowa - chociażby dlatego, że LBJ całe życie gra w EC, choćby dlatego że byli Ubuntu C's i parę innych przykładów jak Chicago Rose'a, czy maszyna Pacers. Różnie kończyly te drużyny, ale z top4 wschodu jakieś mocno żałosne nie jest. Więc i LBJ gdzieś się męczyć musiał.

 

Tyle że nie widzę żadnego argumentu pokazującego, że PO na Zachodzie są łatwiejsze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle że nie widzę żadnego argumentu pokazującego, że PO na Zachodzie są łatwiejsze...

powtarzam pytanie: która droga jest łatwiejsza - gdy walczą ze sobą wyrównane drużyny, czy gdy jedna jest lepsza?

 

A wiecej 7-meczowych serii ze slabszymy rywalami to nie przypadkiem wbita na LBJ-a?

znowu wracamy do tego, o czym mówiłem już kilka razy i nikt się nie odniósł - najpierw należałoby wykazać siłę drużyn LeBrona (oraz Kobe - vide Shaq i Phil), najlepiej z uwzględnieniem tych wszystkich niuansów jak kontuzje i matchupy. no chyba że ktoś uważa, iż o wyniku serii decyduje zawsze jeden najlepszy gracz, wtedy ok, to jest "wbita na LBJ", ale myślałem, że z takiego uproszczonego postrzegania koszykówki to już większość wyszła w 2006 roku.

Edytowane przez lorak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.