Skocz do zawartości

[West 2nd Rd] Houston Rockets - Los Angeles Clippers


LAF

Wynik:  

51 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Wynik:

    • Houston Rockets - Los Angeles Clippers 4:0
      0
    • Houston Rockets - Los Angeles Clippers 4:1
    • Houston Rockets - Los Angeles Clippers 4:2
    • Houston Rockets - Los Angeles Clippers 4:3
    • Houston Rockets - Los Angeles Clippers 0:4
      0
    • Houston Rockets - Los Angeles Clippers 1:4
    • Houston Rockets - Los Angeles Clippers 2:4
    • Houston Rockets - Los Angeles Clippers 3:4


Rekomendowane odpowiedzi

A wrzucę przed spaniem, może komuś będzie się chciał sprawdzić. W którym roku ostatni raz weszły do Conference Finals dwie najlepsze z zachodu i dwie wschodu z RS jednocześnie? 

 

Chyba mały ewenement. 

 

 

@Edit

 

Dobra. Sprawdziłem. Nie ewenement. W zeszłym sezonie.

Edytowane przez Eld
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

( ... )i teraz wszystko ma się zjebać na tych beznadziejnych Rockets? naprawdę?

jeśli Chris Paul przegra przez trójki Josha Smitha - to niech spierdala.

 

ale nie przegra.

 

Myślę sobie: kurka skoro dh12 pisze już coś takiego to coś musi być na rzeczy - stówka na Clippers!

 

Bardzo, bardzo brzydka manipulacja Panie Lebiedź.

 

Daj znać to prześlę numer konta na PW.

 

--------

 

RappaR dawaj te staty Blejka z PO, teraz ma jeszcze lepsze! Nie ma co czekać.

 

--------

 

Fajna historia z tym Joshem. Hieny miały radochę z upadku Brzydala, było już tak sielankowo, a tutaj taki cios w ten haterski cymbał. To lubię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to czekalo ich 14 kuresko ciezkich bojow z SAS i Rox.

 

te 14 kuresko ciezkich bojow (w tym dwa z Rockets wygrane 30 punktami) czekało ich mniej więcej przez czwarty kwarty Blake'a Griffina, goaltendingi DeAndre Jordana i przegranie awansu z +20 pod koniec 3q przy 3-2 w serii. zespół mający rzeczywiście walczyć o mistrzowski tytuł zakończyłby obie te serie w sześciu meczach na swoją korzyść. Clippers takim teamem nie są.

 

wydaje mi się, że mogę się wymądrząc po fakcie, bo tonowałem nastroje po serii Clippers i Spurs, i chyba jednak wyszło na moje, że Clippers nie byli tak mocni po serii ze Spurs jak się wydawało, a zignorowano czynniki, które miały na to istotny wpływ. Clippers świetnie się matchupowali ze Spurs, regularnie dostawali ekstra wartość od swoich rezerwowych, a z kolei przy zwycięskiej serii nie brano pod uwagę problemów z kończeniem spotkań przez LAC co wtedy po prostu mocno wydłużyło tę serię. to była dobra seria, ale...

 

teraz widzimy, że Matt Barnes miał swoje momentum w g1, a nie w g7 jak w poprzedniej serii, a Austin Rivers gwałcił Rockets przy meczach +25 i +33, a nie bardzo istotnym meczu, jak g4 ze Spurs, a dzięki temu zupełnie nie braliśmy pod uwagę że Jamal Crawford nawet jak na swoje standardy, po kontuzji jest po prostu bez formy, choke'i w czwartej kwarcie to chyba też nie jest żadna nowość, a przede wszystkim - słabość obrony Clippers nie była tak widoczna dzięki graniu ze Spurs, gdzie chyba jako jedyną ofensywną serię na równym poziomie zagrał Duncan, a za to niesamowicie widoczna była naprzeciw Houston, które ma wystarczająco talentu (i farta - 4q g6), żeby w ofensywie go wykorzystać. brak jakichkolwiek adjustments Riversa to spuentował, a przegranie dwóch ostatnich meczów 25 punktami gdy Paul i Griffin zagrali świetne indywidualnie spotkania (gdy przychylnym okiem spojrzymy na wyczyny Blake'a i jebanie głową w mur w g6 w czwartej kwarcie), jest tego idealnym potwierdzeniem.

 

z perspektywy czasu to wygląda tak, że Clippers trafili na świetnego przeciwnika, żeby się przereklamować, i przeciwnika, który wcale nie jest tak słaby jak się uważa - żeby z tego konia później spaść. na końcu - constans - Clippers to nie jest zespół na tytuł. nic nowego, prawda?

 

nie mam pojecia, czy z Paulem Clippers byliby w stanie zgarnąć pierwsze dwa mecze w Houston, ale przegrali tą serię na własne życzenie, i dlatego, że to po prostu nie jest zespół tej półki.

 

ps

 

i błagam, nie pierdolcie o Chrisie Paulu i jakimś the secret. no chyba, że tym sekretem jest posiadanie w zespole Griffina ORAZ bardzo dobrej obrony. trudno mi sobie przypomnieć gracza o impakcie Paula z tak c***ową karierą pod względem zespołów/teammates. 

Edytowane przez BigManFan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prigoni był fantastyczny. Clippers mogą miec tylko do siebie pretensje. Nawet nie tylko za końcówkę game6 (chociaż to frajerstwo na maksa), ale także za skutecznośc wczoraj. Bieda straszna.

 

Rockets zasłużyli na awans. Chociażby dlatego, że mimo stanu 3-1 się nie poddali. Albo dlatego, że w tej faeralnej Q4 w game6 im się chciało próbować. To jest sport, czasami wygrywa się charakterem. Wczoraj też o mało tego nie spier***li, ale jednak w porę się ogarnęli. Nie chodzi o to, żeby być mocnym "bo pokonało się SA", ale żeby to umieć pokazac w każdych kolejnych decydujących chwilach. Clippers odpuścili w niewłaściwym momencie no i stało się. Gratulacje dla Houston :)

 

GSW jest faworytem jak piszecie, ale spokojnie. Nie takie rzeczy się działy. Rockets nie sa słabsi niż Miśki, a oni nie wyglądali wcale źle na tle rywali. Jeżeli Prigoni, Ariza, Hardern i o dziwo Howard będą grać jak wczoraj to może być interesująca seria.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed Game 7 pojawiło się wiele różnych statystyk, które w zależności od preferencji osoby podającej służyły do potwierdzenia, która drużyna wygra. Statystyki statystykami, amerykanie je kochają, ale Game 7 - best of one! Co zrobiłeś w poprzednich meczach w gruncie rzeczy nie ma znaczenia. W końcu jesteś dobry jak Twój ostatni mecz. Game 7 można odkupić wszystkie wcześniejsze winny lub utonąć w błocie.

 

McHale powiedział, że w G7 obręcz nie robi się większa i to było widać. Nerwy były po obu stronach, ale Rakiety były ciut bardziej opanowane. Powrót z game 6 dodał dużo pewności dla drużyny.

 

Mecz przebiegał pod dyktando Houston jedyne dwa remisy były w 1Q. Solidna obrona Houston i atak Clips bez dużego ruchu ludzi i piłki.

 

W 2Q Rakiety dorzuciły kilka punktów i przewaga przed zejściem do szatni wynosiła 10 punktów.

 

3Q - Clips przypomnieli sobie, że można grać w bronie zbliżyli się na 3 punkty, ale Houston było czujne i punkt po punkcie odskakiwali. Około 2 minut przed końcem, Blake miał jakoś fazę dekoncentracji i ofensywną zbiórkę przy nim dorwał Prigioni, którą Ariza zamienił na 3 punkty, chwile później 2 straty Griffina. I zrobiło się 16 punktów.

 

4Q - Houston dociągnęli do 20 punktów przewagi, ale Clips atakowali i nieźle bronili. Doc próbował doprowadzić do Hack-a-Howard, ale McHale schował Dwighta na ławce, brak Howarda przełożył się na dominacje LA na deskach,  ale przewaga wynosiła 8 punktów. Gdy zostało ~2 min do końca Howard powrócił - sprytny faul CP3 na nim, ale obręcz w Houston była zbyt mała dla Reddicka.

 

18 sekund przed końcem Doc wywiesił biało flagę! Houston w Finale Zachodniej Konferencji!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby teraz można się wymądrzać , jak to można tak spi*****ić przy stanie 3:1 ? Ale faktem jest , że z tak krótką ławkę,w dodatku grającą w kratkę , wiele nie da się ugrać. Jako użytkownik sympatyzujący z tą drużyną, przed tą serią, porażkę w 7 meczach brałbym w ciemno :) Już samo przejście Spurs uważam za wielki sukces. Moim zdaniem najlepsze dla PO Clippersów od czasów CP3. Trzeba wyciągnąć wnioski. Zrobić małą rewolucję. Uzupełnić ławkę. Zostawić Krzyśka , Gryffina i DeAndrzeja. I zbudować naprawdę konkretny team.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i błagam, nie pierdolcie o Chrisie Paulu i jakimś the secret. no chyba, że tym sekretem jest posiadanie w zespole Griffina ORAZ bardzo dobrej obrony. trudno mi sobie przypomnieć gracza o impakcie Paula z tak c***ową karierą pod względem zespołów/teammates. 

 

chyba śmiesz żartować.

 

Roger już wspomniał, że Chris Paul kryty przez ekshumowane zwłoki Jasona Terry'ego powinien tutaj przejąć absolutną kontrolę nad matchupem po obu stronach - a prawda jest taka, że w najważniejszych momentach sezonu to Terry wszedł mu do głowy, wbił tam gwoździa, a na boisku walczył jak równy z równym. Paul ciągle grał bardzo dobrze, ale give me a break - elmination game i takie błędy? który to już raz?

 

Blake Griffin w najważniejszych momentach sezonu też wyglądał tak bezradnie jak zawsze this late in PO. Josh Smith zdominował go w obronie, robił z nim co chciał w ataku, a jeszcze James Harden kręcił bączki wokół jego pick and roll D.

 

 

To nie Matt Barnes i Glen Davis przejebali im serię - bo takie pionki mogą tylko pomóc (np. Prigioni, Brewer zdaliby się na nic gdyby nie fenomenalny renesans w obronie Dwighta i playmaking Hardena w g7)

 

 

To gwiazdy rzadzą tą ligą i to gwiazdy tutaj spierdoliły sprawę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, ale gwiazdy potrzebują jakiegokolwiek supportu. Jakim supportem dla CP i Griffina jest reszta drużyny? Crawford ceglący bez opamiętania, Reddick nie trafiający trójek, Barnes, który jest widoczny tylko jak łapie faule... Nie da się wygrywać na tym poziomie jak się gra we dwóch, czy trzech (bo jeszcze Jordan).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- pan przodem !

- ależ nie, pan pierwszy !

- doprawdy, proszę mi zrobić tę grzecznośc !

- pan jest taki miły, ale nie mógłbym dopuścić !

- niechże pan wyświadczy mi tę uprzejmośc i jednak skorzysta, bardzo proszę !

- no cóż, skoro pan nalega... podziwiam pański takt i polor, dziękuję !.

- to dla mnie zaszczyt przepuścić dżentelmena pańskiego pokroju !

 

i tak to się odbyło.

Edytowane przez vasquez
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie mieliśmy g.7 wyrównana parę wyrow any pojedynek

Słaby support masz wtedy kiedy w pierwszej rundzie dwoisz się i troisz a i tak przez ulomnosc partnerów dostajesz 0-4 a nie przy stanie 3-3

To właśnie w takim meczu odsiewa się ziarno od tego całego syfu

To w elimination games okazuje się czy jesteś prawdziwym skurwielem czy Paulem

 

Spojz na różnice w grze liderów clipps w g.7 z sas a teraz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dokładnie

 

I runda: Paul zagrał przepięknie i był 'The Man' w najważniejszych meczach sezonu. Absolutna perfekcja ze strony PG po obu stronach. Poza g3 - nie da się chyba mieć lepszej two-way serii na tej pozycji jednocześnie dominując swojego h2h rywala. To była zdecydowanie najlepsza seria w jego karierze -  gdzie mentalnie i koszykarsko chyba wreszcie skumał jak postawić dziubek, żeby nie było c***a we wsi.

 

II runda: Chris Paul nie potrafi przejąć kontroli nad matchupem z Jasonem Terrym i Pablo Prigionim. Pierwszy jeszcze niedawno leżał w zbiorowej mogile koszykarskich emerytów, a jego ciało tak zmasakrował Lebron James, że tożsamość DNA odkryto po zębach trzonowych, a drugi własnoręcznie sadził Dąb Bartek - taki jest stary.

 

 

Co najśmieszniejsze - to Chris Paul jak zwykle był ZDECYDOWANIE najlepszym Clippersem z całych Clippers - tylko po prostu poziom jaki zaprezentował od g5-g7 był dużo niższy niż w serii ze Spurs i za niski, żeby pokonać przeciętnych Rockets.

 

 

A narzekanie na support w obliczu sytuacji - gdzie bezpośredni rywal (Rockets) wchodzi do WCF z jeszcze gorszym supportem to lekkie nieporozumienie.

 

Gra supportu jest ściśle uzależniona od postawy twoich najlepszych graczy - a to że role players LAC potrafią widzieliśmy w I rundzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak można mówić o gorszym supporcie rockets skoro oni bez DH przez pół sezonu i tak wykręcili lepszy bilans niż zdrowi clippers?

 

poza tym skoro CP był the man i miał jaja w serii ze spurs, to co się stało przez dwa tygodnie? wykastrowali go? czy może jednak koszykówka jest ciut bardziej skomplikowana?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dobre sa te teksty jak to jest g7 i 30 letni Paul i 25 letni Blke o ktorym jest artykul o wydolnosci sa zmeczeni 

naprawde smieszne 

 

Clippers sa u szczytu wydolnosci fizycznej - Blake ominal 15 meczy w marcu, nie wiem co i kto tu mial byc zmeczony po 2 dniach przerwy - nie po jednym a po dwoch 

 

jak dla mnie Paul nie zagral jak Lebron czyli nie zdominowal od poczatku wrecz odpierdolil jakas szopke stojac z boku i bedac pasywnym graczem 

 

Blake mial entuzjazm i effort na poziomie wrzesnia/pazdziernika/astargame

 

i jeszcze sobie przypomnialem ze Spencer Hawes ma 17 mil w kontrakcie

dobry zarcik

 

Paul najlpesza szansa Blake'a i vice versa

 

spore what if to co by bolo gdyby Ariza trafil tam 2 lata temu w trend deadline

pozycja numer 3 tej dekady (po 1.Chandler w OKC - palec i 2. Millsap w OKC - przebita oferta )  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.