Skocz do zawartości

Polska scena polityczna w Internecie


Findek

Rekomendowane odpowiedzi

Ale to nie jest moja definicja. Tak sie uczy w szkole wiec nie traktuj tego jako jakiegos wymyslu.

Jasne ze wszystko jest wzgledne ale jakies definicje musimy miec bo inaczej zadna rozmowa nie mialaby sensu. Z jakiegos powodu nazywamy siebie czlowiekiem i mamy cechy ktore nas odrozniaja od innych zwierzat. Czy zarodek takie cechy wykazuje?

Genetycznie tak. U 7-miesięcznego płodu nawet wszystkie te cechy są już wykształcone i łatwe to rozpoznania. Taki płód już niczym konkretnym oprócz umieszczenia w łożysku i połączenia pępowiną z matką nie różni się od noworodka, a jednak odmawiasz temu płodowi przymiotu człowieka. Wychodzi więc na to, że to łożysko i pępowina są tu kluczowymi cechami, a przecież one w ogóle nie wyróżniają ludzi spośród innych ssaków.

 

A co ma wspolnego genotyp z tym wszystkim? Niewielka roznica w nim i bylibysmy delfinami ;)

Ma bardzo wiele wspólnego, bo z genotypu wynika jaki masz kolor oczu, włosów, czy jesteś wysoki, czy dobry z matmy itd. itd.

 

Zreszta nie mialem zamiaru wchodzic w dyskuje wcale po prostu uzyles blednie fachowego terminu wiec cie poprawilem.

No właśnie nie jesteś w stanie wykazać tego, bo człowiek to nie jest żaden fachowy i jednoznaczny termin. Jedyne, co nie budzi wątpliwości w tym słowie to to, że chodzi o przedstawiciela gatunku homo sapiens. I zarówno zarodek, jak i tym bardziej płód to spełnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No okej, te pojęcia są fachowe, ale z ich definicji nie można wywieźć Twojej tezy pt. "nie można porównywać płodu do człowieka", co zrozumiałe, skoro sam człowiek już takim fachowym pojęciem nie jest.

 

A czym takim szczególnym różni się płód po 7 miesiącach od noworodka?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to się tyczy wszelkich poglądów. Jak bardzo bym się nie zgadzał z Hitlerem, Stalinem czy Michnikiem, zawsze uważałem i uważam ich za wybitne jednostki, które miały ogromny wpływ na historię/poglądy ludzi/scenę polityczna etc...

 

o ile coś w tym racji może być (chociaż lepiej byłoby użyć słówka 'ponadprzeciętne'), to jednak powinno się unikać takich tekstów bo powodują pewien niesmak

no i ten Michnik jednak pasuje do pozostałych wymienionych jak pieść do nosa (przy całej mojej antypatii do niego)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No okej, te pojęcia są fachowe, ale z ich definicji nie można wywieźć Twojej tezy pt. "nie można porównywać płodu do człowieka", co zrozumiałe, skoro sam człowiek już takim fachowym pojęciem nie jest.

 

A czym takim szczególnym różni się płód po 7 miesiącach od noworodka?

 

Bez obrazy Kily ale jakbyś trochę poszperał to zrozumiałbyś dlaczego na poszczególnych etapach nazywamy coś zarodkiem, płodem a potem noworodkiem. Dlaczego do pewnego momentu mówimy o poronieniu a potem o porodzie. To wszystko wynika z przebiegu procesu i naprawdę jest logiczne.

Płód po 7 miesiącach zwykle różni się tym, że nie jest w stanie sam podtrzymać funkcji życiowych. Determinuje to jego zdolność do przeżycia. Nie jestem lekarzem więc nie wiem dokładnie jak przebiega proces rozwoju ukladu np. nerwowego przez ostatnie 2 miesiące ciąży, ale myslę, że jest krytyczny.

Poza tym przypominam, że nie chcę się wciągać w tę dyskusję :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, to są umowne daty dlatego decyzje podejmują lekarze a nie szarzy ludzie z kalendarzykiem w ręku.

Czy takie stare to nie wiem, śmiem wątpić, raczej rozwojowe biorąc pod uwagę np. wydłużający się okres przedwczesnych porodów a skracający okres poronień.

 

Btw. miło się czyta uszczypliwe komentarze, nic nie wnoszące jak zwykle z resztą do dyskusji, kogoś kto wyzywa innych od dyskontów intelektualnych samemu prezentując poziom błyskotliwości, przy którym kałuża rezolutności wydaje się być oceanem.

 

Over.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że każdy człowiek ma prawo SAM decydować o swoim życiu. O sposobie, w jaki chce przez nie przejść, jakimi wartościami się w nim kierować i jaki zostawić po sobie ślad. Żaden ksiądz z ambony ani nawiedzony doktorek nie ma prawa decydować za nas i narzucać nam swojej jedynej słusznej drogi. No, chyba że ktoś chce, bo nie potrafi przeżyć życia bez tutoriala. Jego sprawa, nie mnie go oceniać, choć to właśnie tacy ludzie, jawią się w moim przekonaniu jako jednostki słabe.

Religia - oczywiście pozbawiona fanatyzmu - robi fajną, pozytywną rzecz: dostarcza do gry zwanej życiem solucji z systemem wartości sprawdzonym przez stulecia. Jasne, że można grać bez solucji, ale to gra bez punktów zapisu. W każdym razie nie ma sensu tego krytykować.

Też byłem taki buntowniczy dopóki się nie zorientowałem, że ci religijni i "niemyślący samodzielnie" są często ludźmi z najlepiej poukładanym życiem, w dodatku dzięki otwartości i uporządkowanemu systemowi wartości są najmniej podatni na życiowe tragedie. Także zobaczymy jaki Ty będziesz silny patrząc z perspektywy np. 40 lat oświeconych wyborów :)

 

BTW, jestem jak najbardziej za własnym decydowaniem o swoim życiu. To zresztą jest proste i łatwe do spełnienia hasło, pod którym pewnie 99% ludzi się podpisze. Problemy zaczynają się dopiero w momencie, w którym następuje konflikt interesów. Dopiero wtedy do głosu dochodzą wyznawane wartości i okazuje się, że sama w sobie "wolność bez wartości" jest pseudowartością, ponieważ może być na kursie kolizyjnym z kimś innym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Religia - oczywiście pozbawiona fanatyzmu - robi fajną, pozytywną rzecz: dostarcza do gry zwanej życiem solucji z systemem wartości sprawdzonym przez stulecia

 

No i ja też tak uważam. Nie mam nic przeciwko ludziom, którzy grają z solucją, czy na kodach. Jeśli tak im dobrze, to proszę bardzo. Problem zaczyna się wtedy, kiedy ci ludzie twierdzą, że ich sposób gry jest najlepszy i jedyny słuszny. W konsekwencji zmuszają (lub usiłują zmusić) do takiego stylu gry innych, którzy wcale tego sobie nie życzą.

 

Stąd zaznaczony przeze mnie fragment. Żyj i pozwól żyć innym!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i ja też tak uważam. Nie mam nic przeciwko ludziom, którzy grają z solucją, czy na kodach. Jeśli tak im dobrze, to proszę bardzo. Problem zaczyna się wtedy, kiedy ci ludzie twierdzą, że ich sposób gry jest najlepszy i jedyny słuszny. W konsekwencji zmuszają (lub usiłują zmusić) do takiego stylu gry innych, którzy wcale tego sobie nie życzą.

 

Stąd zaznaczony przeze mnie fragment. Żyj i pozwól żyć innym!

 

 

jak długo jesteś w zgodzie z poglądami puzonyyxa! :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płód po 7 miesiącach zwykle różni się tym, że nie jest w stanie sam podtrzymać funkcji życiowych. Determinuje to jego zdolność do przeżycia. Nie jestem lekarzem więc nie wiem dokładnie jak przebiega proces rozwoju ukladu np. nerwowego przez ostatnie 2 miesiące ciąży, ale myslę, że jest krytyczny.

Drobny cytat:

"Zdolność do życia poza organizmem matki, według Komisji Światowej Organizacji Zdrowia, nabywa płód w wieku 22 tygodni lub, gdy masa ciała wynosi co najmniej 500 g.". Dokładnie te same kryteria były przyjęte np. w załączniku do rozporządzenia polskiego Ministra Zdrowia. Celowo w tym przykładzie podałem płód wyraźnie (bo o prawie 2 miesiące) starszy, żeby nie było wątpliwości, że w ogromnej większości przypadków wyjęty za pomocą cesarki przeżyje (nie musi przechodzić męczącego porodu) i stanie się z grubsza takim samym noworodkiem, jak ten, który naturalnie się urodzi po 9 miesiącach, tylko nieco mniejszym. A będzie dokładnie na tym samym etapie rozwoju co inny płód, który spokojnie będzie po 7 miesiącach ciąży oczekiwał na poród w łonie matki, z tą tylko różnicą, że temu drugiemu chcesz odmówić przymiotu człowieczeństwa.

To co determinuje zdolność do życia poza organizmem matki, to na dzień dzisiejszy rozwój płuc, które rozwijają się jako ostatnie z organów niezbędnych do przeżycia. I to u płodu po 7 miesiącach życia jest już w jak najlepszym stanie. Układ nerwowy tu nie ma nic do rzeczy.

 

 

Bez obrazy Kily ale jakbyś trochę poszperał to zrozumiałbyś dlaczego na poszczególnych etapach nazywamy coś zarodkiem, płodem a potem noworodkiem. Dlaczego do pewnego momentu mówimy o poronieniu a potem o porodzie. To wszystko wynika z przebiegu procesu i naprawdę jest logiczne.

Po pierwsze wowo ma rację, że to tylko przyjęta konwencja medyczna. Po drugie (a właściwie po pierwsze) ja jej nie kwestionuję. Kwestionuję tylko, że jej przyjęcie oznacza cokolwiek dla relacji pomiędzy terminem zarodek a terminem człowieka, dla relacji pomiędzy terminem płód a terminem człowiek, relacji pomiędzy terminem noworodek a terminem człowiek itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drobny cytat:

"Zdolność do życia poza organizmem matki, według Komisji Światowej Organizacji Zdrowia, nabywa płód w wieku 22 tygodni lub, gdy masa ciała wynosi co najmniej 500 g.". Dokładnie te same kryteria były przyjęte np. w załączniku do rozporządzenia polskiego Ministra Zdrowia. Celowo w tym przykładzie podałem płód wyraźnie (bo o prawie 2 miesiące) starszy, żeby nie było wątpliwości, że w ogromnej większości przypadków wyjęty za pomocą cesarki przeżyje (nie musi przechodzić męczącego porodu) i stanie się z grubsza takim samym noworodkiem, jak ten, który naturalnie się urodzi po 9 miesiącach, tylko nieco mniejszym. A będzie dokładnie na tym samym etapie rozwoju co inny płód, który spokojnie będzie po 7 miesiącach ciąży oczekiwał na poród w łonie matki, z tą tylko różnicą, że temu drugiemu chcesz odmówić przymiotu człowieczeństwa.

To co determinuje zdolność do życia poza organizmem matki, to na dzień dzisiejszy rozwój płuc, które rozwijają się jako ostatnie z organów niezbędnych do przeżycia. I to u płodu po 7 miesiącach życia jest już w jak najlepszym stanie. Układ nerwowy tu nie ma nic do rzeczy.

 

 

Tylko, że ta zdolność objawia się tym, że musi przebywać w inkubatorze. Te ok. 5 miesięcy to właśnie data kiedy mowimy o przedwczesnym porodzie a nie o poronieniu.

 

Nie odmawiam, bo to za duże słowo, po prostu po to rozróżniamy pewne terminy, aby było jasne o czym rozmawiamy. Nie zależy mi na odczłowieczaniu zarodka/płodu etc. bo szczerze mam to w dupie co ktoś sobie sądzi. Każdy ma opinie na jakiś temat, po prostu większość ich nie ma żadnego znaczenia. Sam fakt posiadania zdania nie definiuje jego wartościowości.

 

 

Po pierwsze wowo ma rację, że to tylko przyjęta konwencja medyczna. Po drugie (a właściwie po pierwsze) ja jej nie kwestionuję. Kwestionuję tylko, że jej przyjęcie oznacza cokolwiek dla relacji pomiędzy terminem zarodek a terminem człowieka, dla relacji pomiędzy terminem płód a terminem człowiek, relacji pomiędzy terminem noworodek a terminem człowiek itd.

 

No tak, teoria względności też w sumie jest konwencją fizyczną, bo do końca nie jesteśmy w stanie tego potwierdzić.

 

Starasz się nie wiem czemu zrobić z tego temat moralnościowy, jeśli uważasz, że 3 tygodniowy zarodek jest dzieckiem to Twoje prawo. Jak będziesz miał wpadkę to po prostu nie usuniesz i to leży tylko w Twojej gestii. Tak samo jak ktoś inny usunie w analogicznej sytuacji to też tylko w jego gestii.

 

Konwencja medyczna jak to określiłeś, to najbliższe faktom co mamy w tej materii więc albo się do niej stosujemy - choć oczywiście sama ona jest relatywna - albo odrzucamy całą wiedzę i zaczynamy niczym w epoce średniowiecza pozwalać by moralność, szeroko pojęta, decydowała za zdrowy rozsądek.

 

Ja jestem za tą pierwszą opcją, ale rozumiem jeśli ktoś woli inaczej. Ale niech to robi we Własnym zakresie, a nie próbuje indoktrynować innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bzdura. Nic mi do tego jak kto sobie żyje i jakie wartości wyznaje, ale jednocześnie oczekuję, że ci inni też nie będą się wpierdalać w moje życie.

Nikt się nie wpiernicza w Twoje życie ;) Właśnie tym różnią się chrześcijanie od wyznawców Allaha, od których możesz dostać po dziobie za różne rzeczy. Przykład z Anglii - je sobie mój ziomek obiad w barze w przerwie roboty, a tu dopada go dwóch almost-świętych, drą się h*** wie co, wyrywają papu i idą na bitkę. Nawet 2 szybkie strzały w ryj ich nie uspokoiły bo to przecież był bluźnierca, a więc gorzej niż wodorost i kolesie szli na całość. Skończyło się na komisariacie bo ktoś z baru zadzwonił i omc ziomek by oberwał za obrazę uczuć religijnych z powodu jedzenia mięsa :onthego:  Ciekawe, czy jakiś chrześcijanin będzie Cię pouczał np. w knajpie, żebyś nie zamawiał schabowego bo dzisiaj piątek...

 

Problemem - często określanym jako rzeczone "wpierdalanie się" - jest kwestia wartości. Takie np. in vitro, homo-adopcja czy aborcja. Michnikom się wydaje, że wszystko wiedzą z etyki, genetyki, psychologii i chcą po swojemu. Chrześcijanie mówią, że to nie jest takie proste, bo tu jest zamieszany ktoś trzeci i czyjeś losy właśnie się rozstrzygają. Przyznam, że kiedyś uważałem to za pitolenie, ale teraz nie jestem taki pewny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konwencja medyczna jak to określiłeś, to najbliższe faktom

Dobra, widzę że już zaczynamy krążyć wokół tego samego. Już wowo pisał, że czym innym są fakty, czyli przebieg rozwoju, a czym innym podział tego rozwoju na poszczególne fazy z poszczególnymi nazwami. I czy nazwiemy to rozwojem zarodka/płodu/noworodka/niemowlęcia itd., czy rozwojem organizmu ludzkiego, czy rozwojem człowieka to już jest kwestia konwencji, a nie faktów.

 

Chciałem zwrócić tylko uwagę na to, że bajki opowiadasz, ukrywając je pod mylącą nazwą "faktów". Jednocześnie jesteś całkowicie niekonsekwentny, bo raz mówisz, że o fazie rozwoju jako czymś decydującym, a innym razem o urodzeniu. Jak się ma do tego wcześniactwo? Chcesz powiedzieć, że Twoim zdaniem wcześniak nie jest człowiekiem dopóki nie minie określony upływ czasu? Czy może jest, bo się urodził (ale wtedy inny płód na tym samym etapie rozwoju człowiekiem nie będzie, co wyklucza przyjęcie fazy rozwoju jako kryterium)?

 

Cieszę się, że deklarujesz opieranie się na wiedzy medycznej, ale dobrze by było, gdybyś popierał to w pełni praktyką, a tę uwagę o odrzucaniu wiedzy i średniowieczu zachowaj łaskawie dla kolegów z podwórka.

 

Póki co wykazałeś się niesamowitą łatwością rozstrzygnięcia podstawowego sporu na gruncie wielu nauk, w tym przede wszystkim bioetyki, tylko niestety w sposób całkowicie niespójny.

Edytowane przez Kily
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Problemem - często określanym jako rzeczone "wpierdalanie się" - jest kwestia wartości. Takie np. in vitro, homo-adopcja czy aborcja. Michnikom się wydaje, że wszystko wiedzą z etyki, genetyki, psychologii i chcą po swojemu. Chrześcijanie mówią, że to nie jest takie proste, bo tu jest zamieszany ktoś trzeci i czyjeś losy właśnie się rozstrzygają. Przyznam, że kiedyś uważałem to za pitolenie, ale teraz nie jestem taki pewny.

 

No i to jest własnie "wpierdalanie się". Jeśli moja dziewczyna będzie w ciąży i lekarz stwierdzi, że jest ogromne ryzyko, że ona lub dziecko porodu nie przezyją, to wyłącznie naszą prywatną sprawą jest co z tym fantem zrobimy. Jakim prawem ktoś miałby decydować za nas? 

Teraz jest w miarę spoko, bo ustawa zakłada właśnie możliwość dokonania zabiegu w takich trudnych przypadkach (jak powyżej), ale obawiam się, że jak PiS dojdzie do władzy, to kobiety usuwające ciąże będzie się palić na stosach.

 

Wtedy z aborcją będzie jak z marihuaną. Nielegalność =//= niedostępność. Zejście do podziemia prowadzi tylko do obiniżenia jakości towaru/usługi, a nie do wyeliminowania "problemu".

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, widzę że już zaczynamy krążyć wokół tego samego. Już wowo pisał, że czym innym są fakty, czyli przebieg rozwoju, a czym innym podział tego rozwoju na poszczególne fazy z poszczególnymi nazwami. I czy nazwiemy to rozwojem zarodka/płodu/noworodka/niemowlęcia itd., czy rozwojem organizmu ludzkiego, czy rozwojem człowieka to już jest kwestia konwencji, a nie faktów.

 

Chciałem zwrócić tylko uwagę na to, że bajki opowiadasz, ukrywając je pod mylącą nazwą "faktów". Jednocześnie jesteś całkowicie niekonsekwentny, bo raz mówisz, że o fazie rozwoju jako czymś decydującym, a innym razem o urodzeniu. Jak się ma do tego wcześniactwo? Chcesz powiedzieć, że Twoim zdaniem wcześniak nie jest człowiekiem dopóki nie minie określony upływ czasu? Czy może jest, bo się urodził (ale wtedy inny płód na tym samym etapie rozwoju człowiekiem nie będzie, co wyklucza przyjęcie fazy rozwoju jako kryterium)?

 

Cieszę się, że deklarujesz opieranie się na wiedzy medycznej, ale dobrze by było, gdybyś popierał to w pełni praktyką, a tę uwagę o odrzucaniu wiedzy i średniowieczu zachowaj łaskawie dla kolegów z podwórka.

 

Póki co wykazałeś się niesamowitą łatwością rozstrzygnięcia podstawowego sporu na gruncie wielu nauk, w tym przede wszystkim bioetyki, tylko niestety w sposób całkowicie niespójny.

 

Ciężko się rozmawia z Tobą...

Napisz może czym według Ciebie odróżnia się człowiek od innych zwierząt i zastanów się czy płód o zarodku nie mówiąc powiela te cechy.

 

Narodziny są fazą rozwoju - przy prawidłowym przebiegu organizm "rodzi się" w momencie zakończenia rozwoju prenatalnego.

Wcześniactwo jest czymś nienaturalnym, efektem rozwoju cywilizacyjnego - sto lat temu większość tych dzieci urodziła by się martwa bądź zmarła zaraz po porodzie. Wcześniactwo nie jest niczym innym jak sztucznym dokończeniem okresu prenatalnego a więc przekształceniem płodu w noworodka.

 

Ja Cię nie obrażam, więc nie wiem skąd i po co te teksty o podwórku. Albo raczej wiem ale nie rozumiem po co tak personalnie się do tego odnosisz. Moralność ma to do siebie, że każdy ma inną, a wiele osób spaczoną przez różne czynniki dlatego nie powinna ona stanowić fundamentu światopoglądowego.

 

No niestety uważam, że większość rzeczy w życiu jest prosta, choć nie zawsze łatwa, stąd na przemyślane tematy mam swe zdanie. A to że wydaje Ci się, że nie spójnie no to napisz, w którym momencie bo teze o rozwoju/narodzinach już obaliłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisz może czym według Ciebie odróżnia się człowiek od innych zwierząt i zastanów się czy płód o zarodku nie mówiąc powiela te cechy.

Przede wszystkim wyróżnia nas struktura genetyczna. Płód i zarodek powielają tę cechę.

Z tej struktury wynikają dalsze cechy, takie jak wygląd (w tym postawa dwunożna) czy struktura i predyspozycje mózgu. Zarodek tego nie powiela, ale już ten przywoływany przykład 7-miesięcznego płodu powiela.

Z tego, o jaki mózg chodzi wynikają dalsze cechy kształtujące się na dalszych etapach rozwoju. One nie będą dotyczyły ani płodu, ani noworodka. Będą się rozwijały w okresie przede wszystkim poniemowlęcym, w okresie dzieciństwa i okresie dojrzewania.

Co z tego wynika? Że patrząc z zaproponowanej przez Ciebie perspektywy (czyli odróżnienia człowieka od innych gatunków) nie ma istotnych różnic pomiędzy płodem z ostatniego po 7 miesiącach od początku ciąży (czy w ogóle płodem z ostatniego trymestru) a noworodkiem.

Jest różnica widoczna gołym okiem pomiędzy zarodkiem a tym 7-miesięcznym płodem, między noworodkiem a dzieckiem w wieku 5 lat (które będzie już dobrze chodzić na dwóch nogach i mówić), między tym dzieckiem a dojrzałym osobnikiem itd. Natomiast nie ma takiej różnicy między 7-miesięcznym płodem a noworodkiem. Mimo to między nimi proponujesz postawić grubą kreskę i wskazać gdzie jest człowiek, a gdzie nie.

 

Narodziny są fazą rozwoju - przy prawidłowym przebiegu organizm "rodzi się" w momencie zakończenia rozwoju prenatalnego.

Wcześniactwo jest czymś nienaturalnym, efektem rozwoju cywilizacyjnego - sto lat temu większość tych dzieci urodziła by się martwa bądź zmarła zaraz po porodzie. Wcześniactwo nie jest niczym innym jak sztucznym dokończeniem okresu prenatalnego a więc przekształceniem płodu w noworodka.

Tu dwie uwagi:

1. Moment porodu jest uwarunkowany nie tylko stopniem rozwoju płodu, ale też predyspozycjami organizmu matki (co samo w sobie jakby się bliżej temu przyjrzeć oznacza, że ludzie rodzą się na różnym etapie rozwoju, w zależności od organizmu matki).

2. Wcześniactwo owszem, jest pewnym odchyłem od normy, ale niekoniecznie sztucznym. Od zawsze się zdarzało. Śmiertelność wcześniaków oczywiście spada wraz z rozwojem medycyny, ale i tak - jak trafnie wskazujesz - jedynie większość była zdolna przeżyć przedwczesnego porodu. Część przeżywała przedwczesny poród. I co? Wychodzi na to, że to człowiek, mimo że przy normalnym funkcjonowaniu organizmu matki byłby jeszcze płodem, czyli nie człowiekiem? W takim przypadku to na pewno nie faza rozwoju płodu decyduje o jego statusie (bo przedwczesny poród związany jest z funkcjonowaniem organizmu matki, a nie z przyspieszonym rozwojem dziecka).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • ely3 zablokował(a) ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.