Skocz do zawartości

Polska scena polityczna w Internecie


Findek

Rekomendowane odpowiedzi

@Fluber

 

Wiem jaka jest definicja, ale definicje nie maja wielkiego znaczenia, bo Rappar moze miec na ten temat inne zdanie (vide Meksyk kraj III swiata). Dlatego chce, zeby doprecyzowal (takie tam na zasadzie jak powie za pol roku: "a nie mowilem" co mozna dopasowac do wszystkich niedopowiedzianych postow).

 

Ale co do tego, ze jest pierwszy raz w normie od 6 lat, to pls poczekajmy z rok. Bo wcale nie jestem przekonany, ze w grudniu 2017 bedzie on dalej w normie.

To też prawda.

 

Typujesz, że za rok inflacja będzie powyżej 3,5%, czy poniżej 1,5%?

 

Tutaj wyniki za czwarty kwartał naszej padającej gospodarki. Warto zwrócić uwagę na miejsce gospodarki czeskiej, na której zdaniem Rappara powinniśmy się wzorować:

 

https://twitter.com/tomaszwyluda/status/831477205066797057

 

CBOS opublikował sondaż w sprawie likwidacji gimnazjów. 57% za likwidacją gimnazjów, 24% przeciwko likwidacji.

http://fakty.interia.pl/raporty/raport-reforma-edukacji/aktualnosci/news-sondaz-cbos-polacy-mocno-podzieleni-ws-reformy-edukacji,nId,2352254

Edytowane przez fluber
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie typuje, ze inflacja bedzie troche szalala na poczatku (w sensie bedzie dosc mocno zmienna, a nie superhiperwysoka). Glownie przez to, ze deflacja w ostatnich latach byla sztucznym wytworem polityki FED i Draghiego i byla wypadkiem przy pracy, bo to nie deflacja sama w sobie byla celem tej polityki. Dlatego tez nie bylem fanem tej deflacji.

 

A na koniec roku, jesli nie bedzie niespodzianek na swiecie (wojna, twarde ladowanie Chin, ratowanie europejskich bankow za duzych by upasc, a kilka takich zagrozonych jest), to raczej bedzie ponizej celu NBP (cos pomiedzy 1 a 1,5%). 

 

Ale powiem szczerze, ze nie wykluczam zadnego scenariusza :) To nie jest tez moj zawod, wiec nie mam dostepu do wszystkich danych, do ktorych dostep maja analitycy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie typuje, ze inflacja bedzie troche szalala na poczatku (w sensie bedzie dosc mocno zmienna, a nie superhiperwysoka). Glownie przez to, ze deflacja w ostatnich latach byla sztucznym wytworem polityki FED i Draghiego i byla wypadkiem przy pracy, bo to nie deflacja sama w sobie byla celem tej polityki. Dlatego tez nie bylem fanem tej deflacji.

 

A na koniec roku, jesli nie bedzie niespodzianek na swiecie (wojna, twarde ladowanie Chin, ratowanie europejskich bankow za duzych by upasc, a kilka takich zagrozonych jest), to raczej bedzie ponizej celu NBP (cos pomiedzy 1 a 1,5%). 

 

Ale powiem szczerze, ze nie wykluczam zadnego scenariusza :smile: To nie jest tez moj zawod, wiec nie mam dostepu do wszystkich danych, do ktorych dostep maja analitycy ;)

Morawiecki prognozuje 1,3%, czyli również poniżej widełek:

http://biznes.onet.pl/wiadomosci/kraj/morawiecki-podtrzymuje-prognozy-wzrostu-pkb-i-inflacji-na-2017-r/gc9el9

 

Do polityki FED i Draghiego dołożyłbym jeszcze bardziej przyziemny powód, czyli ceny paliw.

 

TO JEST NIEPRAWDOPODOBNE! :nevreness:

https://pomagam.pl/NowySeicento

https://twitter.com/lis_tomasz/status/831501847991025665

https://twitter.com/lis_tomasz/status/831503345990955009

Edytowane przez fluber
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest żałosne. I jeśli dobrze liczę, to wychodzi średnio ~200 zł na wpłacającego... oczywiście, taki Newsweek może wpłacić jednorazowo 5 tysi i nie poczują, ale te pomysły mnie przerażają. Robią pomału z gnoja męczennika, wyrządzając mu dodatkową krzywdę. Dobrze, że nie zginął.

 

Przegięciem pały było wydarzenie na fb z pogrzebem Szydło. Skandal. Później, w razie np. zastrzelenia jakiegoś ministra, ludzie będą znieczuleni kompletnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest żałosne. I jeśli dobrze liczę, to wychodzi średnio ~200 zł na wpłacającego... oczywiście, taki Newsweek może wpłacić jednorazowo 5 tysi i nie poczują, ale te pomysły mnie przerażają. Robią pomału z gnoja męczennika, wyrządzając mu dodatkową krzywdę. Dobrze, że nie zginął.

 

Przegięciem pały było wydarzenie na fb z pogrzebem Szydło. Skandal. Później, w razie np. zastrzelenia jakiegoś ministra, ludzie będą znieczuleni kompletnie. 

 

już kolejny raz w tym tonie piszesz o obcych osobach (wcześniej chyba określiłeś mianem gnoi gimnazjalistów - jako takich) - jakieś frustracje?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie całkiem w porządku z pisiaków są Cymański i Ujazdowski, a z pisiaków w szerokim znaczeniu może jeszcze Ziemkiewicz. Natomiast reszta ma taki strasznie wredny charakter i zacięte ryje plujące jadem. Taka ciekawostka - Kamiński (ten od CBA i służ B) to akurat ateista, nie katol.

 

 

Chętnie poszłucham kto jest według Ciebie Artlan "całkiem w porządku" z PO/Nowoczesnej.

 

Kiedyś byłbym w stanie zaakceptować Kwiatkowskiego, ale z wiadomych powodów wypadł z tej dyskusji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chętnie poszłucham kto jest według Ciebie Artlan "całkiem w porządku" z PO/Nowoczesnej.

 

Kiedyś byłbym w stanie zaakceptować Kwiatkowskiego, ale z wiadomych powodów wypadł z tej dyskusji.

Trzaskowski? Zembala? Może Siemoniak? Kidawa?

Edytowane przez fluber
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wraca inflacja. I to w szybkim tempie, choć na razie na niskim poziomie.

Więc przypomnę, że inflacja to swoisty podatek, który każdego roku statystyczny Jan Kowalski ma do zapłacenia na rzecz państwa, choć podatek ten nie został uchwalony przez Sejm, co nota bene, wydaje się sprzeczne z Konstytucją. Inflacja jest czynnikiem redystrybucji zasobów na rzecz producenta pieniądza - czyli rządu. W praktyce, jest tym samym, czym odebranie ludziom części zarobków. Kowalski, który zaoszczędził przez rok 1.000 złotych w warunkach dziesięcioprocentowej inflacji, zaoszczędził realnie tylko 900 złotych, albowiem siła nabywcza odłożonych przez niego pieniędzy zmalała o 10%. Co więcej, w systemie podatków progresywnych inflacja powoduje przesuwanie dochodów nominalnych do wyższych przedziałów podatkowych. Zmniejsza się przez to jeszcze bardziej realna wartość posiadanych przez ludzi zasobów pieniężnych, gdyż waloryzacja progów podatkowych nie rekompensuje całej inflacji. W świecie bez inflacji, jeżeli stopa podatkowa wynosi 40% zysk z inwestycji wynoszący 5% zapewnia inwestującemu 3% po opodatkowaniu. Inflacja całkowicie zmienia te proporcje. Według przeprowadzonych badań empirycznych, stopa procentowa rośnie mniej więcej punkt za punkt w stosunku do wzrostu inflacji. Dziesięcioprocentowa inflacja oznacza więc podniesienie zysku z inwestycji do 15% brutto. Jednak zysk netto po opodatkowaniu wynosić będzie 9%, co jest równoznaczne ze stratą 1%, biorąc pod uwagę stopę inflacji równą 10%.

Inflacja zwiększa natomiast kwoty jakie rząd uzyskuje z podatków pośrednich (VAT i akcyzy) - zwiększa się bowiem podstawa opodatkowania tymi podatkami. Co prawda kwoty te odpowiadają w przybliżeniu wielkości inflacji, ale rezultat neto jest taki, że rząd otrzymuje w ciągu roku dodatkowe fundusze bez konieczności wprowadzania nowych podatków. Jednak długoterminowe skutki inflacji dla gospodarki są opłakane. Milton Friedman podkreśla, że dla organizmu gospodarczego jest ona chorobą podobną w przebiegu i skutkach do alkoholizmu dla Kowalskiego. Początkowe niedomagania wynikające ze stanu alkoholowego/pieniężnego upojenia najlepiej kuruje się „klinem”, czyli nową dawką alkoholu/pieniędzy. Poprawa samopoczucia jest wówczas natychmiastowa, ale kolejna zapaść jeszcze większa niż poprzednio i wymagająca większej dawki „lekarstwa”. Jedynym antidotum na alkoholizm jest powstrzymanie się od picia, a na inflację - od drukowania „pustych” pieniędzy. Inflacyjny wzrost cen ma jedno źródło: rząd drukuje pieniądze, by pokryć zwiększone wydatki państwa, opłacić „pokój społeczny” i zrewanżować się własnej klienteli wyborczej. I tak, jak z alkoholizmem: niektórzy ludzie zaczynają gustować w inflacji, nawet jeżeli nie lubią jej skutków. Jak wszyscy nałogowcy nie chcą poddać się nieprzyjemnej kuracji i oczekują od rządu kolejnego „klina”. Tego typu metody „lecznicze” muszą jednak się skończyć tragicznie: dla Kowalskiego delirium tremens, a dla gospodarki hiperinflacją i katastrofą taką, jaka miała miejsce w Polsce w roku 1989. Spiralę inflacji łatwo bowiem nakręcić, ale niezwykle trudno ją powstrzymać, gdy już zacznie się sama „rozkręcać”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

Bardzo miło, że przytoczyłeś nam opinie pana Gwiazdowskiego, który oczywiście powołuje się na świetnego ekonomistę, pana Friedmana.

 

Nie rozumiem natomiast, czemu w sytuacji, w której celem NBP jest inflacja w Polsce na poziomie 1,5-3,5%, przy inflacji 1,6% straszy się nas spiralą inflacyjną. Jak często inflacja rzędu 1-2% w historii kończyła się spiralą inflacyjną? Przecież mowa jest o niewielkiej, normalnej w każdej gospodarce wartości inflacji, której nie da się pominąć, o czym pan Gwiazdowski i pan Friedman dobrze wiedza i wiedzieli.

 

Wrócę tu do przykładu kraju, gdzie pan Milton Friedman miał swobodną rękę we wprowadzaniu swoich gospodarczych wizji, czyli do Chile z lat 1973-1990. Tam przez 4 lata od objęcia władzy przez Pinocheta inflacja wynosiła grubo ponad 100%. W kolejnych latach wcale nie było tam deflacji, a tylko przez jeden rok inflacja była poniżej 10%. 

 

Więc skoro już mowa o nabywczej sile pieniądza to po 18 latach gospodarczych pomysłów Friedmana spadek mocy nabywczej statystycznej chilijskiej rodziny wyniósł 28%.

 

Już nie będę nawet wspominał, że to co Friedman mówi o inflacji, to Keynes mówi o deflacji.

Edytowane przez fluber
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo miło, że przytoczyłeś nam opinie pana Gwiazdowskiego, który oczywiście powołuje się na świetnego ekonomistę, pana Friedmana.

 

Nie rozumiem natomiast, czemu w sytuacji, w której celem NBP jest inflacja w Polsce na poziomie 1,5-3,5%, przy inflacji 1,6% straszy się nas spiralą inflacyjną. Jak często inflacja rzędu 1-2% w historii kończyła się spiralą inflacyjną? Przecież mowa jest o niewielkiej, normalnej w każdej gospodarce wartości inflacji, której nie da się pominąć, o czym pan Gwiazdowski i pan Friedman dobrze wiedza i wiedzieli.

 

Wrócę tu do przykładu kraju, gdzie pan Milton Friedman miał swobodną rękę we wprowadzaniu swoich gospodarczych wizji, czyli do Chile z lat 1973-1990. Tam przez 4 lata od objęcia władzy przez Pinocheta inflacja wynosiła grubo ponad 100%. W kolejnych latach wcale nie było tam deflacji, a tylko przez jeden rok inflacja była poniżej 10%. 

 

Więc skoro już mowa o nabywczej sile pieniądza to po 18 latach gospodarczych pomysłów Friedmana spadek mocy nabywczej statystycznej chilijskiej rodziny wyniósł 28%.

 

Już nie będę nawet wspominał, że to co Friedman mówi o inflacji, to Keynes mówi o deflacji.

Argentyna wprowadzała dość podobny kurs przemian do robionych przez PiS. Z kraju, który był w czołówce najbogatszych państw świata, stał się krajem, który nawet Rumunia przegoniła. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Argentyna wprowadzała dość podobny kurs przemian do robionych przez PiS. Z kraju, który był w czołówce najbogatszych państw świata, stał się krajem, który nawet Rumunia przegoniła. 

Wiele krajów prowadzi politykę podobną do PIS i tylko jeden kraj prowadził politykę Friedmana w gospodarce.

 

Są dwie szkoły gospodarcze w kwestii inflacji i w całej Europie nie prowadzi się polityki inflacyjnej zalecanej przez Friedmana, więc trudno oczekiwać, żeby inflacja długoterminowo była zerowa. Polityka UE (Draghiego) też do tego dąży, polityka NBP też do tego dąży. Wszystkie instytucje finansowe w Europie dążą do inflacji rzędu 1,5-3,5%, a jak taka się pojawia to friedmanowcy straszą spiralą inflacyjną. 

 

Możemy się założyć, że Polska nie wpadnie w spiralę inflacyjną, jak wygram to zarobię, a jak przegram to wygrasz grosze :nevreness:  Powiedz szczerze, jakiej inflacji spodziewasz się w Polsce w 2018 roku? W 2019? Takiej, jak w Argentynie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Argentyna wprowadzała dość podobny kurs przemian do robionych przez PiS. Z kraju, który był w czołówce najbogatszych państw świata, stał się krajem, który nawet Rumunia przegoniła. 

Może inaczej. Chwaliłeś ostatnio bardzo politykę czeską. 

Od marca 2016 do stycznia 2017 inflacja w Polsce zmieniła się z -0,9% do 1,8%

W Czechach w tym samym okresie:

z 0,3% do 2,2%

We Francji:

z -0,1% do 1,4%

W Niemczech:

z -0,1% do 1,9%

W Wielkiej Brytanii:

z 0,3% do 1,8%

 

Popatrz na wszystkie kraje w Europie. Czy wszędzie rządzi PIS? Popatrz na prognozy inflacji przygotowane przez UE. Przecież trend związany ze wzrostem inflacji pojawił się w całej Europie. W redukujących zadłużenie wolnorynkowych Czechach i w zadłużającej się socjalistycznej Polsce jest identyczny efekt, to po co pisać o Argentynie i Rumunii?

 

Jest jakikolwiek kraj na świecie, który przez 10 lat miał deflację? Nie ma takiego kraju. To, co pisze Friedman to teoria. W jedynym kraju, gdzie mógł zastosować tę teorię w praktyce miał inflację 10 razy większą niż, to co się dzieje w tym miesiącu w Polsce i miał ją przez 18 lat bez przerwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może inaczej. Chwaliłeś ostatnio bardzo politykę czeską. 

Od marca 2016 do stycznia 2017 inflacja w Polsce zmieniła się z -0,9% do 1,8%

W Czechach w tym samym okresie:

z 0,3% do 2,2%

We Francji:

z -0,1% do 1,4%

W Niemczech:

z -0,1% do 1,9%

W Wielkiej Brytanii:

z 0,3% do 1,8%

 

Popatrz na wszystkie kraje w Europie. Czy wszędzie rządzi PIS? Popatrz na prognozy inflacji przygotowane przez UE. Przecież trend związany ze wzrostem inflacji pojawił się w całej Europie. W redukujących zadłużenie wolnorynkowych Czechach i w zadłużającej się socjalistycznej Polsce jest identyczny efekt, to po co pisać o Argentynie i Rumunii?

 

Jest jakikolwiek kraj na świecie, który przez 10 lat miał deflację? Nie ma takiego kraju. To, co pisze Friedman to teoria. W jedynym kraju, gdzie mógł zastosować tę teorię w praktyce miał inflację 10 razy większą niż, to co się dzieje w tym miesiącu w Polsce i miał ją przez 18 lat bez przerwy.

Możesz mi podać przykład kraju, który podniósł swój poziom zamożności stosując politykę ala Francja, Niemcy czy PiS?  Był krajem relatywnie biednym, a bez wykorzystywania zysków z surowców naturalnych stał się krajem relatywnie bogatym? 

Przy stosowaniu polityki Friedmana taki los spotkał chociażby Chile. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możesz mi podać przykład kraju, który podniósł swój poziom zamożności stosując politykę ala Francja, Niemcy czy PiS?  Był krajem relatywnie biednym, a bez wykorzystywania zysków z surowców naturalnych stał się krajem relatywnie bogatym? 

Przy stosowaniu polityki Friedmana taki los spotkał chociażby Chile. 

 

Czy Polska podniosła w zeszłym roku swój poziom zamożności? Czy Niemcy i Francja nie podnoszą swojego poziomu zamożności?

 

Jaka była inflacja w Chile od 1973 do 1990 roku? Wzbogacili się bogaci, statystyczna chilijska rodzina zbiedniała o 28%. Przy zastosowaniu polityki Friedmana efekt zawsze będzie ten sam, kraj się wzbogaci, najbogatsi się wzbogacą, średni i biedni zbiednieją.

 

 

Tu masz wykresik:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Chilijski_cud#/media/File:PKB_per_capita_wg_parytetu_si%C5%82y_nabywczej_pi%C4%99ciu_najwi%C4%99kszych_gospodarek_Ameryki_Po%C5%82udniowej_(w_dolarach_Geary-Khamis_z_1990_r.).jpg

 

W latach 73-90 rządził Pinochet i realizował plan Friedmana. Od 1990 roku rządzą socjaliści. 

Edytowane przez fluber
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaka była inflacja w Chile od 1973 do 1990 roku? Wzbogacili się bogaci, statystyczna chilijska rodzina zbiedniała o 28%. Przy zastosowaniu polityki Friedmana efekt zawsze będzie ten sam, kraj się wzbogaci, najbogatsi się wzbogacą, średni i biedni zbiednieją.

 

Marks i Engles lubią to. Niedługo rodacy będą wyjeżdżali za robotą na Słowację i Węgry to pogadamy o ekonomii.

 

 

Marx_engels_lenin_stalin.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Polska podniosła w zeszłym roku swój poziom zamożności? Czy Niemcy i Francja nie podnoszą swojego poziomu zamożności?

Dla Niemiec i Francji nie mam, ale tutaj dla USA:

befac31d460bbf7be8627fc160e918ca.jpg

 

Widziałem podobny dużo gorszy dla UK z krajów UE, a UK chyba lepiej sobie radziło przez ostatnie 40 lat od FRA i GER.

 

Dwa - porównaj mi koszty procentowe PKB na wydatki socjalne w okolicach 2000, a obecnie za PiSu. 

 

Trzy - pisząc o socjalistach z Chile, mów ile przeznaczali na wydatki socjalne i tego typu, porównaj to z PiSem, a nie mów o socjalistach tylko na podstawie nazwy partii. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • ely3 zablokował(a) ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.