Skocz do zawartości

Polska scena polityczna w Internecie


Findek

Rekomendowane odpowiedzi

Łacząc temat kasy i konstytucji w USA to tam jest ona łamana już od 103 lat w tej akurat kwestii

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Potwor-z-Jekyll-Island-czyli-sto-lat-Rezerwy-Federalnej-3017157.html

 

Ciekawe co było gdyby Duduś w oficjalnej mowie przy Obamie wywalił na wierzch zastrzezenia co do przestrzegania konstytucji USA?

Ja bym na jego miejscu nie wytrzymał żeby kopniaka nie oddać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Luki:

 

Zupełnie się nie zgadzam.

 

Powtórzę, że prezydent w USA nie wybiera samodzielnie sędziów SC, tylko nominuje kandydata, którego musi zatwierdzić Senat. A żadne prawo nie nakazuje, by Senat przyklepał każdą nominację prezydenta. Jak prezydent ma większość w senacie to oczywiście nie ma z problemu z przeforsowaniem swojego kandydata. Jak rządzi druga partia to zazwyczaj też nie, bo po prostu senatorowie szanują nominację prezydenta, ale to jest tylko i wyłącznie taki zwyczaj. Zresztą nie zawsze przestrzegany, bo np. Demokraci nie zgodzili się na dwie kandydatury zaproponowane przez Reagana i zaakceptowali dopiero trzecią (chodzi o tego Kennedy'ego, który jest najbardziej umiarkowanym sędzią).

 

Obama ma prawo wybrać sędziego (chociaż bardziej pasuje określenie ,,kandydata na sędziego"), ale Republikanie tak samo mają prawo nie poprzeć tej kandydatury. A skoro mają prawo nie poprzeć w oficjalnym głosowaniu to równie dobrze mogą podnosić, że Obama w ogóle nie powinien nikogo nominować, tylko zostawić cała procedurę swojemu następcy.

 

Spór jest zatem jak najbardziej polityczny i toczy się o większość w SC na kilka-kilkanaście lat, ale sporu prawnego jako takiego tam w zasadzie nie ma.

 

Ale oni w ogóle nie chcą dopuścić do głosowania w Senacie nad jego kandydaturą bo wymyślili, że dopiero nowy prezydent (mimo, że tego kadencja jeszcze się nie skończyła) ma prawo nominacji. Wiedzą też że gdyby doszło do głosowania to musieliby się z jego odrzucenia jakoś wytłumaczyć (+ z odrzucenia pozostałych nominowanych kandydatów) a w USA w takich sytuacjach presja wywierana przez opinię publiczną jest spora. Więc tak, jak najbardziej stosują obstrukcję i łamią prawo wymyślając nowe normy.

 

Tutaj dobry art. na ten temat (raz do roku i nyt coś mądrego napisze):

http://www.nytimes.com/2016/06/14/us/politics/obama-supreme-court-merrick-garland.html?_r=0

 

I argumentacja a fortiori (że skoro mogą nie zaakceptować to i mogą omawiać prezydentowi prawa do nominacji) nie ma tu zastosowania bo jest po prostu niezgodna z ich konstytucją i nie bierze pod uwagę tego o czym mówiłem. 

Nie mozemy tylko ze wzgledu na konstytucję.

Choc akurat potrafiłbym to obejsc nawet bez jej zmiany

 

Ta emisja o której mówisz to jest "kreacja wtórna pieniadza"

Bank centralny tez emituje pieniądze i to jest "emisja pierwotna".

Wystarczy zrezygnować (lub zmniejszyć) ilosc emisji wtórnej i zastąpić ją pierwotną.

To właśnie od wielu lat robią banki centralne na całym świecie

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bank_emisyjny

https://pl.wikipedia.org/wiki/Baza_monetarna

Czyli bank centralny daje złotówki innym bankom, a one później wykorzystując mnożnik kreacji pieniadza

https://pl.wikipedia.org/wiki/Mno%C5%BCnik_kreacji_pieni%C4%85dza

i ograniczone przez (a raczej prawie nieograniczone)

https://pl.wikipedia.org/wiki/Stopa_rezerwy_obowi%C4%85zkowej

Udzielaja kredytów na nim zarabiajac i te zyski należą do właścieli banków a więc nie do nas.

Gdyby wszystko opierało się o NBP i państwowe banki zyski zostawałyby u nas.

 

Dobra, dyskusja stała sie skomplikowana i przez to wszystko sie rozmywa.

 

Wracam do pierwszej mysli i nia kończę.

Bank centralny powinien kupowac nasze obligacje (tak jak robią to inne banki) po to byśmy nie ponosili wielomiliardowych kosztów obsługi długu.

Howgh! :smile:

To i ja zostanę przy swoim zdaniu. Twój pomysł by nas zaprowadził do bankructwa. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, od małego uczą wszystkich że jedyny system to ten w którym żyjemy i właśnie takie są efekty. :tongue:

Najdoskonalsze wiezienie to takie gdzie więźniowie sami siebie pilnują :tongue:

 

Nie, mi wystarczy historia państw-nie potęg które drukowały pieniądze żeby stwierdzić, że nie chce powtarzać ich błędów.

@Luki:

 

Zupełnie się nie zgadzam.

 

Powtórzę, że prezydent w USA nie wybiera samodzielnie sędziów SC, tylko nominuje kandydata, którego musi zatwierdzić Senat. A żadne prawo nie nakazuje, by Senat przyklepał każdą nominację prezydenta. Jak prezydent ma większość w senacie to oczywiście nie ma z problemu z przeforsowaniem swojego kandydata. Jak rządzi druga partia to zazwyczaj też nie, bo po prostu senatorowie szanują nominację prezydenta, ale to jest tylko i wyłącznie taki zwyczaj. Zresztą nie zawsze przestrzegany, bo np. Demokraci nie zgodzili się na dwie kandydatury zaproponowane przez Reagana i zaakceptowali dopiero trzecią (chodzi o tego Kennedy'ego, który jest najbardziej umiarkowanym sędzią).

 

Obama ma prawo wybrać sędziego (chociaż bardziej pasuje określenie ,,kandydata na sędziego"), ale Republikanie tak samo mają prawo nie poprzeć tej kandydatury. A skoro mają prawo nie poprzeć w oficjalnym głosowaniu to równie dobrze mogą podnosić, że Obama w ogóle nie powinien nikogo nominować, tylko zostawić cała procedurę swojemu następcy.

 

Spór jest zatem jak najbardziej polityczny i toczy się o większość w SC na kilka-kilkanaście lat, ale sporu prawnego jako takiego tam w zasadzie nie ma.

Btw jeszcze przy okazji tej Twojej wypowiedzi - jak oceniasz niepowoływanie niektórych z sędziów co do kórych wniosek o powołanie złożyła KRS w związku z brzmieniem art. 179 KRP?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, mi wystarczy historia państw-nie potęg które drukowały pieniądze żeby stwierdzić, że nie chce powtarzać ich błędów.

Marzę o powtórzeniu błędu anglików z roku 1100, to wtedy wymyslono dodruk i dzięki temu zbudowano  największe imperium w dziejach świata.

Nie umiano drukowąc ładnych papierków wiec skorzystano z gałęzi bez zamiany ich w papierki :)

 

"Tak jak Juliusz Cezar, król Anglii Henryk I zdołał odebrać złotnikom władzę pieniądza ok. 1100. r. po n. Ch. Henryk mógł użyć wszystkiego jako pieniędzy – muszelek, piór itd. Jednak wyna­lazł on jeden z najbardziej niezwykłych systemów pieniężnych w historii, nazwany „systemem kar­bowanego kija”. Przetrwał on 726 lat do roku 1826. System ten wprowadzono w celu uniknięcia mo­netarnej manipulacji złotników.

Karbowane kije były pieniędzmi wytworzo­nymi z wypolerowanych gałęzi drzewa. Nacięcia umieszczone wzdłuż jednej krawędzi kija wska­zywały wartość. Na­stępnie rozdwajano go na całej długości przez nacięcia, tak żeby obie części w dalszym ciągu miały zaznaczone karby. Jedną po­łowę zatrzymywał król, żeby za­pobiec fałszerstwu. Drugą część posyłał w obieg jako pieniądze w celu rozwoju ekonomii. Jest ironią to, że po utworzeniu w 1694 r. Banku Anglii, Bank  ten zaatakował system karbowanego kija, ponieważ były to pie­niądze znajdujące się poza zasięgiem władzy han­dla­rzy pieniędzmi, co właśnie było intencją króla Henryka.

Dlaczego ludzie zaakceptowali drewniane kije jako pieniądze? To ważne pytanie. Poprzez całą swoją historię ludzie handlowali wszystkim, co uważali za wartościowe i używali tego jako pie­niądze. Widzicie więc, że sekret tkwi w tym, że pieniądzem jest tylko to, czego ludzie zgo­dzą się używać jako pieniądza. Czym są dzisiejsze papie­rowe pieniądze? Są tylko kawałkiem papie­ru. I tu jest trick. Król Henryk I zarządził, że kar­bowane kije muszą być używane do płacenia królew­skich podatków. To wbudowany popyt na karbo­wane kije natychmiast spowodował ich akceptację jako pieniędzy i wprowadził je w obieg. I spełniały swoją rolę bardzo dobrze. Istotnie, żadna inna forma pieniędzy nie funkcjonowała tak do­brze i tak długo jak karbowane kije.

Wyobraźcie sobie: Imperium Brytyjskie zbu­dowano w czasie systemu karbowanego kija. Oka­zał on się sukcesem, mimo że handlarze pie­niędzmi ustawicznie atakowali go, oferując jako konkurencję system meta­lowej monety. Innymi słowy, mo­nety metalowe nigdy nie wyszły całko­wicie z obiegu, lecz karbowane kije trwały, ponie­waż dobrze służyły pła­ceniu podatków."

 

Taka istotna sprawa a tak mało można o tym znaleźć w historii. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

To i ja zostanę przy swoim zdaniu. Twój pomysł by nas zaprowadził do bankructwa. :tongue:

 

No tak, od małego uczą wszystkich że jedyny system to ten w którym żyjemy i właśnie takie są efekty. :tongue:

Najdoskonalsze wiezienie to takie gdzie więźniowie sami siebie pilnują :tongue:

Widzę, że coś się orientujecie w kwestii finansów państwa, więc chciałbym jeszcze zapytać, skąd się biorą te różnice w zadłużeniu itp. oraz co to znaczy tak łopatologicznie, że złotówka ise umacnia albo osłabia. W tym temacie jestem kompletnie zielony, ale popatrzyłem na kursy walut z początku rządów Szydło i z dzisiaj i wygląda to tak:

 

16.11.2015 (zaprzysiężenie rządu)

dolar - 3,95

euro - 4,24

funt - 6,01

frank - 3,93

 

Kursy z dzisiaj:

dolar - 3,89

euro - 4,35

funt 5,15

frank 4,02

 

To są cztery podstawowe waluty i nie widzę żadnego trendu, dwie kosztują mniej, dwie kosztują więcej. O co w tym wszystkim chodzi?

 

I druga kwestia to obligacje, dzisiaj czytałem taki artykuł i zgłupiałem:

http://finanse.wp.pl/kat,1033767,title,Obligacje-sprzedaja-sie-jak-swieze-bulki-a-waluty-ida-w-gore-Inwestorzy-wracaja-do-Europy-Srodkowej,wid,18372824,wiadomosc.html?ticaid=11775c

 

Ratingi nam obniżają, a z tego artykułu wynika jakby wszyscy chcieli kupować nasze obligacje.

Edytowane przez fluber
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że coś się orientujecie w kwestii finansów państwa, więc chciałbym jeszcze zapytać, skąd się biorą te różnice w zadłużeniu itp. oraz co to znaczy tak łopatologicznie, że złotówka ise umacnia albo osłabia. W tym temacie jestem kompletnie zielony, ale popatrzyłem na kursy walut z początku rządów Szydło i z dzisiaj i wygląda to tak:

 

16.11.2015 (zaprzysiężenie rządu)

dolar - 3,95

euro - 4,24

funt - 6,01

frank - 3,93

 

Kursy z dzisiaj:

dolar - 3,89

euro - 4,35

funt 5,15

frank 4,02

 

To są cztery podstawowe waluty i nie widzę żadnego trendu, dwie kosztują mniej, dwie kosztują więcej. O co w tym wszystkim chodzi?

 

I druga kwestia to obligacje, dzisiaj czytałem taki artykuł i zgłupiałem:

http://finanse.wp.pl/kat,1033767,title,Obligacje-sprzedaja-sie-jak-swieze-bulki-a-waluty-ida-w-gore-Inwestorzy-wracaja-do-Europy-Srodkowej,wid,18372824,wiadomosc.html?ticaid=11775c

 

Ratingi nam obniżają, a z tego artykułu wynika jakby wszyscy chcieli kupować nasze obligacje.

 

Się umacnia = wszystkie te 4 waluty tanieją.

Się osłabia = na odwrót.

 

Tyle, że do tych czterech walut jako piątą światową powinieneś dodać JPY ( jen japoński ).

 

One są niezależne od siebie i same wobec siebie również się zmieniają, np kurs EUR/USD itd. Wpływ na to ma masa czynników. Od klęsk naturalnych ( polecam sprawdzić co się stało z JPY w 2011 ), po wyniki wyborów, czy ogłoszenia bądź nawet zamiary banków centralnych takich jak FED czy EBC.

 

Tyle, że oglądając TVN CNBC można zgłupieć bo człowiek jak słyszy kątem ucha, to leci do TV i myśli że yebło z 10 gr a tu dwa pipsy i się wielce umacnia. Ów pips to drugie miejsce po przecinku. Ulubione słowo traderów walutowych bo na tym kapuchę trzepią.

 

Owszem, wszyscy chcą kupować nasze obligacje bo jesteśmy w miarę wiarygodnym krajem i dajemy o wiele większą premię niż np szwabskie bondy. 

 

https://www.ecb.europa.eu/stats/money/long/html/index.en.html

 

Dodatkowo na polskich obligacjach zagraniczny inwestor może ekstra zarobić właśnie na wahaniu kursu naszej rodzimej waluty. Może też stracić jeśli przyjdzie wykup, o ile nie miał tzw hedge. 

 

Oczywiście może stracić wszystko jak pewnego dnia skończymy jak Argentyna swego czasu. Ogłaszamy niewypłacalność i ahoj.

 

Generalnie, zadałeś bardzo dużo pytań na które aby naprawdę rzeczowo odpowiedzieć musiał bym chyba założyć nowy temat i z godzinkę na solidnego posta poświęcić. Obie rzeczy nie są dla mnie problemem, bo żyje w tym świadku już prawie półtorej dekady, tyle że nie lubię sam ze sobą gadać ;).

Edytowane przez Eld
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że coś się orientujecie w kwestii finansów państwa, więc chciałbym jeszcze zapytać, skąd się biorą te różnice w zadłużeniu itp. oraz co to znaczy tak łopatologicznie, że złotówka ise umacnia albo osłabia. W tym temacie jestem kompletnie zielony, ale popatrzyłem na kursy walut z początku rządów Szydło i z dzisiaj i wygląda to tak:

 

16.11.2015 (zaprzysiężenie rządu)

dolar - 3,95

euro - 4,24

funt - 6,01

frank - 3,93

 

Kursy z dzisiaj:

dolar - 3,89

euro - 4,35

funt 5,15

frank 4,02

 

To są cztery podstawowe waluty i nie widzę żadnego trendu, dwie kosztują mniej, dwie kosztują więcej. O co w tym wszystkim chodzi?

 

I druga kwestia to obligacje, dzisiaj czytałem taki artykuł i zgłupiałem:

http://finanse.wp.pl/kat,1033767,title,Obligacje-sprzedaja-sie-jak-swieze-bulki-a-waluty-ida-w-gore-Inwestorzy-wracaja-do-Europy-Srodkowej,wid,18372824,wiadomosc.html?ticaid=11775c

 

Ratingi nam obniżają, a z tego artykułu wynika jakby wszyscy chcieli kupować nasze obligacje.

 

Jeżeli chodzi o różnice w zadłużeniu - tak jak pisałem - te wykresy to są projekcie na podstawie budżetu. Wszystko będzie wiadome jak już na koniec roku budżet będzie wykonany i będzie z tego sprawozdanie. Na razie jedyne twarde dane jakie mieliśmy to te z połowy roku.

 

Żeby dodać do tego co Eld powiedział - ogólnie Twoja waluta jest tak silna jak bardzo rynek ją pożąda tj. jak bardzo chce ją kupić w celach inwestycji lub spekulacji. W czasach niepewności zawsze zyskują waluty mocnych gospodarek (np. Szwajcaria), w czasach prosperity wschodzących (np. Polski). Teraz jesteśmy na no man's land w tej kwestii więc wszystko fluktuuje. Funt traci bo z dnia na dzień UK stała się dużo mniej przewidywalna i pewna, ludzi nie wiedzą co dalej z inwestowaniem tam itd... Ale ogólnie kursy walut to jest na tyle specyficzna sprawa, że mało się nalezy tym przejmować. Inaczej niż w realnej gospodarce tutaj i spadki mają swoje plusy (poprawa w eksporcie). No i oprócz tego co pisałem na waluty wpływ mają banki centralne, które wpływają na kursy prowadząc politykę pieniężną państwa - np. skupując inne waluty/ swoją walutę na wolnym rynku.

 

Co do obligacji - mimo wszystko w porównaniu do Europy to mamy bardzo zdrowe finanse publiczne i przez to w najblższej przyszłości nie ma opcji żebyśmy mieli problemy z wypłacalnością. Od niemieckich nasze rzeczywiście różnia się oprocentowaniem, ale nie tak znowu znacznie - pamiętam jak jeszcze za Szczurka sprzedawalisym obligacje z ujemnym oprocentowaniem. Im niższe oprocentowanie tym rynek bardziej uważa, że jest pewne że wykupisz swoje obligacje jak przyjdzie pora. Dla porównania - koło 2010 jak dobrze pamiętam niemieckie 10-letnie obligacje miały oprocentowanie w okolicach zera, a greckie w okolicach 25%.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Się umacnia = wszystkie te 4 waluty tanieją.

Się osłabia = na odwrót.

 

 

Czyli właściwie przez te 9 miesięcy nic specjalnego się ze złotówką nie wydarzyło (tzn. gdzieś pod drodze rozumiem, że się zmieniała, ale sumaryczni nic się praktycznie nie zmieniło?)

 

 

 

Co do obligacji - mimo wszystko w porównaniu do Europy to mamy bardzo zdrowe finanse publiczne i przez to w najblższej przyszłości nie ma opcji żebyśmy mieli problemy z wypłacalnością. Od niemieckich nasze rzeczywiście różnia się oprocentowaniem, ale nie tak znowu znacznie - pamiętam jak jeszcze za Szczurka sprzedawalisym obligacje z ujemnym oprocentowaniem. Im niższe oprocentowanie tym rynek bardziej uważa, że jest pewne że wykupisz swoje obligacje jak przyjdzie pora. Dla porównania - koło 2010 jak dobrze pamiętam niemieckie 10-letnie obligacje miały oprocentowanie w okolicach zera, a greckie w okolicach 25%.

Ale czy na te greckie obligacje był jakiś mega popyt? Z tego co Eld pisał kraje spoza strefy Euro dają wyższe oprocentowanie, bo ich waluta nie jest tak pewna, jak Euro. Widzę, że Węgry, czy Rumunia mają obligacje jeszcze wyżej oprocentowane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli właściwie przez te 9 miesięcy nic specjalnego się ze złotówką nie wydarzyło (tzn. gdzieś pod drodze rozumiem, że się zmieniała, ale sumaryczni nic się praktycznie nie zmieniło?)

 

Ale czy na te greckie obligacje był jakiś mega popyt? Z tego co Eld pisał kraje spoza strefy Euro dają wyższe oprocentowanie, bo ich waluta nie jest tak pewna, jak Euro. Widzę, że Węgry, czy Rumunia mają obligacje jeszcze wyżej oprocentowane.

 

Zasadniczo państwa nie mają problemu ze sprzedażą obligacji bo są właśnie wystawiane z takim oprocentowaniem żeby na podstawie wcześniejszego badania popytu na nie na pewno je sprzedać. Więc rynek w przypadku greckich uznał, że takie oprocentowanie jest na tyle dobre, że balansuje ryzyko tego że nie będą wykupione.

 

No i przy obligacjach jest istotne to, że one są bardzo cennym aktywem dla instytucji kredytowych przy spełnaniu wymogów kapitałowych. Tak w skrócie - jest taka dyrektywa crd iv i rozporządzenie crr, które mówią, że ileś a ileś aktywów bank ma mieć najwyższej klasy, ileś niższej etc... Obligacje skarbowe są aktywami najwyższej klasy więc insytucje finansowe je kupują. De facto w ten sposób państwa same stworzyły sobie duży popyt na własny dług i dlatego w europie teraz są takie jaja jak ujemne stopy. 

 

Co do Węgier i Rumuni - gdzie to sprawdzałeś? Ja tam widzę, że np. węgierskie 10 latki mają niższe oprocentowanie niż nasze, mniej niż 3%.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli właściwie przez te 9 miesięcy nic specjalnego się ze złotówką nie wydarzyło (tzn. gdzieś pod drodze rozumiem, że się zmieniała, ale sumaryczni nic się praktycznie nie zmieniło?)

 

Ale czy na te greckie obligacje był jakiś mega popyt? Z tego co Eld pisał kraje spoza strefy Euro dają wyższe oprocentowanie, bo ich waluta nie jest tak pewna, jak Euro. Widzę, że Węgry, czy Rumunia mają obligacje jeszcze wyżej oprocentowane.

 

Co do pierwszego to dobrze rozumiesz, choć raczej polska złotówka jest w trendzie spadkowym, ale powiedzieć że to tragedia to za duże słowo. Różnica tak bez patrzenia wynosi jakieś +/- 10 gr i jak to zawsze bywa, jedni się smucą, drudzy się cieszą. Najbardziej z osłabiającej złotówki cieszą się eksporterzy bo więcej zarabiają i to ma rzeczywiście realny wpływ na naszą gospodarkę.

 

Pierdyknięcie było i to znaczne na CHF/PLN kiedy SNB ( Bank Narodowy Szwajcarii ) powiedział że wali i już nie będzie pilnował 1,2 na CHF/EUR. Wtedy rzeczywiście było wesołe miasteczko i do dzisiaj frank trzyma zacnie te 4 blaszki.

 

Muszę tutaj nadmienić co nas uratowało od recesji podczas kryzysu. Pamiętna jest słynna mapa europy Tuska i zielona Polska z plusowym PKB. Czy to działania rządu? Nope. To właśnie bardzo duży eksport i równie duży popyt wewnętrzny. 36 mln mord do wykarmienia to nie jest mało i to nakręcało nam gospodarkę, generowało PKB. 

 

 

Co do drugiego. Kupowanie wtedy greckich obligacji było jak łapanie spadającego noża, tyle że oczywiście znajdowali się na to chętni ale ryzyko było potężne. I nie, nie było mega popytu. Raczej mega podaż :grin:. Węgry są o wiele mniejszym krajem od nas i mają Orbana, a Rumunia bardziej zacofana gospodarczo stąd premia za ryzyko musi być większa.

Edytowane przez Eld
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Co do Węgier i Rumuni - gdzie to sprawdzałeś? Ja tam widzę, że np. węgierskie 10 latki mają niższe oprocentowanie niż nasze, mniej niż 3%.

Z tego artykułu, co linkowałem jakoś wcześniej. Polskie obligacje 3,05 (spadek o 0,08 w stosunku do poprzedniego miesiąca - to chyba też dobrze, rozumiem?), węgierskie 3,45 , a rumuńskie 3,63. 

 

 

 

 

Co do drugiego. Kupowanie wtedy greckich obligacji było jak łapanie spadającego noża, tyle że oczywiście znajdowali się na to chętni ale ryzyko było potężne. I nie, nie było mega popytu. Raczej mega podaż :grin:. Węgry są o wiele mniejszym krajem od nas i mają Orbana, a Rumunia bardziej zacofana gospodarczo stąd premia za ryzyko musi być większa.

Czyli generalnie trochę wdupiliśmy na tym, ze puściliśmy obligacje po 3,05% za 4 miliardy, jak przy tym oprocentowaniu chciano kupić obligacji za 7 miliardów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Czyli generalnie trochę wdupiliśmy na tym, ze puściliśmy obligacje po 3,05% za 4 miliardy, jak przy tym oprocentowaniu chciano kupić obligacji za 7 miliardów?

 

Nigdy się nie wie ilu chętnych będzie. Mogło by się okazać, że dalibyśmy 2,95% i zebrano by może 50%. Musi być premia i pewność że podaż spotka się z popytem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy się nie wie ilu chętnych będzie. Mogło by się okazać, że dalibyśmy 2,95% i zebrano by może 50%. Musi być premia i pewność że podaż spotka się z popytem.

 

Hmm, a nie robi się przed oferowaniem obligacji jakichś badań rynku? Zresztą nawet jak coś to przecież do obligacji skarbowych nie stosuje się tych przepisów o ofercie publicznej i innych takich, które sprawiają, że emisja jest ważnym wydarzeniem i musi dojść do skutku. Dla Skarbu Państwa nie ma praktycznie żadnych kosztów więc nawet gdyby tak było że wypuszczają i sprawdzają popyt to mogliby to robić właściwie bez końca (tj. do dostania najlepszej ceny).

Z tego artykułu, co linkowałem jakoś wcześniej. Polskie obligacje 3,05 (spadek o 0,08 w stosunku do poprzedniego miesiąca - to chyba też dobrze, rozumiem?), węgierskie 3,45 , a rumuńskie 3,63. 

 

Czyli generalnie trochę wdupiliśmy na tym, ze puściliśmy obligacje po 3,05% za 4 miliardy, jak przy tym oprocentowaniu chciano kupić obligacji za 7 miliardów?

A ok, myślałem że chodziło Ci że więcej niż 25% mają węgierskie.

Edytowane przez Luki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, a nie robi się przed oferowaniem obligacji jakichś badań rynku? Zresztą nawet jak coś to przecież do obligacji skarbowych nie stosuje się tych przepisów o ofercie publicznej i innych takich, które sprawiają, że emisja jest ważnym wydarzeniem i musi dojść do skutku. Dla Skarbu Państwa nie ma praktycznie żadnych kosztów więc nawet gdyby tak było że wypuszczają i sprawdzają popyt to mogliby to robić właściwie bez końca (tj. do dostania najlepszej ceny).

 

Jest coś takiego jak budowanie księgi popytu. O ile przy emisji akcji jest to norma o tyle szczerze się przyznam, że z zakamarków pamięci nie potrafię wydobyć jak to jest przy obligacjach. Na 99% jest coś podobnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • ely3 zablokował(a) ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.